Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2007

Dystans całkowity:231.35 km (w terenie 26.00 km; 11.24%)
Czas w ruchu:13:33
Średnia prędkość:17.07 km/h
Maksymalna prędkość:48.90 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:57.84 km i 3h 23m
Więcej statystyk

Przejażdżka

Czwartek, 23 sierpnia 2007 | dodano: 22.01.2014Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Rankiem z tatą odwiozło się rower do serwisu w NDM. Zmiana napędu. Tata do pracy, a mi przyszło czekać, bo było to jeszcze trochę czasu przed otwarciem. Po załatwieniu spraw kurs do biedronki, po uniwersalny napój energetyzujący czyli 2L soku i pieszy powrót w kierunku domu. Wpierw w miarę dokładne zbadanie parteru, piętra i pierwszego pomieszczenia piwnic w zabytku przy moście. Bez latarki ani rusz, za to pełno nietoperzy. Kiedyś warto by się było wybrał je obejrzeć. Potem Brama Ostrołęcka, kurs brzegiem pod twierdzą, pod drugim mostem i fragment Gałach, gdzie nastąpiło oddalenie się od brzegu. Tu kolej na zakup napoju, tym razem fanty. Krótka przebieżka przez rynek zakroczymski i w dół. Piękne zejście. Kolejne parowy (w tej części naprawdę oryginalnie położone gospodarstwa ) i polną do lasu. W połowie niego skrzyżowanie, z którego poniosło mnie nad Wisłę.

Od tego momentu 6-7 km po miejscami ograniczonej przestrzeni, w ciekawych formach krajobrazu (skarpy widziane od dołu, wyglądające jak z jakiegoś filmu, a do tego drzewa, które wisiały niemalże w powietrzu, gdy skarpa się obsunęła pod korzeniami i tylko szkoda, że tam z rowerem nie można było się dostać). Gdzieniegdzie warto było wspomagać się kijem. W okolicy jakieś krzaczki o czerwonych owocach, liściach jak u pietruszki, o nieelastycznych gałęziach, przez które kilka razy prawie nie udało się wyrobić z przemieszczeniem kija oraz kolce, których ślady zostały. Trasa w każdym razie mi się podobała. Niestety, zabrakło napoju i już zaczynało suszyć. Jakoś udało się wychynąć na górę, a jako że w pobliżu mieszkała rodzina (trzeba było się z kilometr cofnąć), udało się uzupełniło się zapasy o wodę. Z powodu zmęczenia wędrówką, udało się pożyczyć rower. Źle że siodełko było okropnie nisko, trochę słabe hamulce a pod górkę trochę łańcuch omykał przy większym nacisku, no i brak sprzętu, by cokolwiek regulować. Dalej głównie polne drogi, dużo błota i ciekawe na tym rowerze podjazdy, gdzie trzeba się było bardziej sprężyć przez niedogodności. W domu dopiero o 4 czy coś koło tego. Krótki posiłek (od rana zjedzone tylko 2 małe garści malin, jeszcze w domu), uzupełnienie płynów i spać. Pobudka około 18-19. Szkoda tylko, że nie został przeze mnie zabrany aparat na ten spacer.
Rower:Delta Dane wycieczki: 13.00 km (9.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:13.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

PIERWSZE 200 KM!!!

Środa, 15 sierpnia 2007 | dodano: 15.08.2007Kategoria 2 Osoby, Wyprawki w regionie, >200, Pół nocne, Gminy

PIERWSZE 200 KM!!!

Pobudka o 8 rano. Około 30-40 minut przygotowań i w drogę. Miał to być kolejny wspólny wyjazd rowerowy z A. W zaopatrzeniu było 3,5 litra wody i dużo jabłek. Z mp4 na uszach przejechało się 50 km w większości po asfalcie. Przed kościołami pełno ludzi. Przez Chociszewo przejazd na wojewódzką, a nią wprost do Płońska. Tam przez Kopernika na Baboszewo. W Mystkowie skręt w lewo i tak dojechało się do Gralewa po jakichś dwóch godzinach.

Pogadało się o nie tak dawnych, starych czasach i aktualnościach (zbliżających się studiach). Wyjechało się ok. 13. Kurs na południe w kierunku Góry. Stamtąd na Płock. Trasy się nie planowało. Odcinek do Staroźreb pokonany został wśród przejeżdżających co i rusz samochodów. Nie dawało się porządnie rozmawiać, więc w Straoźrebach nastąpił skręt w prawo. Przejechało się koło kościółka i wykończyło czekoladę, która już zaczynała się topić. Można było porozmawiać swobodniej, bo było dużo spokojniej. Mimo to pomyliła się droga i z powrotem wyprowadziła nas na wojewódzką przez Mikołajewo. Wkrótce potem dało się ujrzeć znak informujący, że zostało 18 km do Płocka, a nieco dalej już tylko 13 km. Po krótkim namyśle zachciało nam się przejechać do miasta. W końcu było blisko. Tylko pojawiły się obawy czy zdąży się wrócić przed zmrokiem.


Staroźreby. Kościół pw. Aniołów Stróżów. Widok ku NW

W Płocku mijał czas między 16 a 17 i jeszcze trochę. Przy wjeździe zamknął się przed nami szlaban. Prócz samochodów dołączył koleś na na BMX. Siodełko maksymalnie opuszczone i ochraniacze. Po podniesieniu szlabanu był szybszy od nas. Ruszył prawą stroną, zbliżając się do w miarę niskiego chodnika. Nie udało mi się uchwycić w którym momencie, ale wybił się na jakiś metr czy półtora i pojechał dalej. Po krótkiej przejażdżce ulicami udało się dotrzeć na Stare Miasto. Tam odżyło trochę wspomnienia z młodych lat, gdy jeszcze dość często jeździło się do tego miasta z rodziną.

Wspólna decyzja: JEŚĆ. Przejazd przez Tumską szukając jakiegoś taniego lokalu. Wyjechało się na skarpę koło amfiteatru i przez jakiś czas podziwiało się widok na Wisłę. Przez most akurat przejeżdżał pociąg. Pobyt nie był długi, bo żołądki wzywały. Kurs na rynek i niebawem udało się znaleźć odpowiednie miejsce pod koniec Grodzkiej. Zamówiło się kebaby. W czasie posiłku udało się dostrzec też kolesia od BMXa. Czas minął nam na ławeczce przed karczmą. W momencie gdy już kończyło się moja porcja, wyszła skądś kobieta z "uwagą". Parafrazując - "to nie jest miejsce dla nas". Dokończyło się jedzenie, nie bardzo się tą sytuacją przejmując.


Płock. Wzgórze Tumskie. Widok ku SE


Płock. Wzgórze Tumskie. Na horyzoncie Gostynińsko-Włocławski PK. Widok ku SWW


Płock. Wzgórze Tumskie. W centrum ul. Rybaki, po prawej Zalew Sobótka. Widok ku NWW

Wyjazd Tumską, Królewiecką na DK60. Jazda była uciążliwa przez ruch samochodowy. Rozmawiać też nie dało rady zbytnio. Takie tam wymęczone parcie naprzód. W połowie trasy znajdował się Bielsk z dużym, ładnym kościołem. Przed tą miejscowością i zaraz za nią droga była w remoncie, więc puszczono ruch wahadłowy. W samej miejscowości dźwięki orkiestry w tle, a na planie pierwszym kilka niezbyt trzeźwych osób. Remontowana trasa za Belskiem była podzielona na jakieś cztery odcinki. Na początku strasznie długo stało się na czerwonym. Za nami ustawiło się kilka aut. Oczekiwanie na zmianę światła nas zniecierpliwiło (może było zepsute), wiec się pojechało. Jakby co, można było zjechać na pas remontowany. Raz przyszło mi się obejrzeć do tyłu i ujrzeć, że auta ruszyły. Czyli trochę nam zabrakło do zielonego. Przejechało się z połowę odległości, a tam z naprzeciwka ukazały się światła jadących samochodów. No to pięknie. Nadal było czerwone, a tamci kierowcy ruszyli w owczym pędzie za nami. Nam się udało bez problemu zjechać na pas remontowany, który składał się z podkładu i żużlu. Auta za nami również musiały zjechać. choć już nie tak łatwo. Sytuacja była na tyle komiczna, że nie dało rady pohamować się śmiechu. Wystarczy kilka osób, by podążyła cała reszta.

Dalsza trasa przebiegała spokojnie. Wieczorem w Drobinie. Powrót, gdy słonce prawie zaszło za horyzont. Po drodze zatrzymali nas jacyś przejezdni samochodem, którzy szukali jakiejś lokalnej miejscowości. Po dotarciu na miejsce zasłużony odpoczynek, trochę rozmów. Wyjazd w dalszą trasą, tym razem do domu, miedzy 22 i 23. Zaopatrzono mnie w prowizoryczną latarkę, która zgasła po 8km (a przednia lampka była przepalona). Reszta trasy w wielkich ciemnościach. Wpierw do Płońska przez Baboszewo, dalej na Czerwińsk. W Boguszynie zjazd w lewo na znaną mi żwirową drogę, która trochę skróciła czas mojej podroży.

Najgorsze odcinki były przez lasy, gdzie można było kierować się tylko przerwą między drzewami, spoglądając ku niebu. Na asfalcie nic nie było widać. Czasem kierowcy z naprzeciwka nie zmieniali świateł na krótkie waląc mi po oczach, więc trzeba było się zatrzymać. Na odcinku Baboszewo-Płońsk raz się przez to o mało nie przyszło mi się przewrócić na chodnik po prawej. Czasem trzeba było podpierać się nogą, dzięki czemu udało nie wylądować się w rowie. Najlepsze były spadające meteory i niesamowicie rozgwieżdżone niebo. Rzadko takim bywało. Powietrze przesycone aromatem nocy. Uczucia, jakich dzienna wyprawa nie przekaże. W domu opróżniło się litr mleka i wnet udało się zasnąć. Była 1:15. Rano okazało się, że z koła zeszło powietrze.

Zaliczone gminy

- Bielsk
- Stara Biała
Rower:Delta Dane wycieczki: 203.60 km (17.00 km teren), czas: 12:00 h, avg:16.97 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Niedziela, 12 sierpnia 2007 | dodano: 22.01.2014

Ponownie szybko pod Chociszewo po wojewódzkiej, a dodatkowo jeszcze wizyta na Miączynie.
Rower:Delta Dane wycieczki: 8.45 km (0.00 km teren), czas: 00:20 h, avg:25.35 km/h, prędkość maks: 48.90 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Sobota, 11 sierpnia 2007 | dodano: 22.01.2014Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki
 Szybko po wojewódzkiej pod Chociszewo i z powrotem.
Rower:Delta Dane wycieczki: 6.30 km (0.00 km teren), czas: 00:13 h, avg:29.08 km/h, prędkość maks: 45.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)