Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

2010 Pińczów

Dystans całkowity:1127.60 km (w terenie 30.00 km; 2.66%)
Czas w ruchu:78:15
Średnia prędkość:14.41 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:75.17 km i 5h 13m
Więcej statystyk

Wyprawa na praktyki XXIII - Powrót

Poniedziałek, 19 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2010 Pińczów, Z rodziną

2010.06.27 - 07.19 Wyprawa na praktyki - cała trasa


Spakowanie, po czym start o 9. Trochę jeszcze mżyło, ale z wolna przechodziło. Dzięki uprzejmości gospodyni można było skorzystać z klucza i dokręcić nieszczęsny pedał, co pozwoliło spokojnie dojechać do oddalonej kilka kilometrów dalej Pieskowej Skały. Tuż przed nią przerwa na sesję fotograficzną. Podróż skończyła się na przystanku pod zamkiem, oczekując samochodu z rodzinką. Gdy przyjechali, wszystko zostało zapakowane do bagażnika. Następnie pod górę na zwiedzanie. Niestety był poniedziałek i oglądać można było tylko dziedziniec z restauracją i ogrodem. Po pół godzinie powrót do auta i kurs przez Skałę do Krakowa. Tam odwiedziny na rynku i Wawelu (moja druga wizyta ze zwiedzaniem od 2002). Droga powrotna przez Krzeszowice i Olkusz, a potem do Ogrodzieńca, gdzie nastąpiła krótka przerwa. Kolejnym punktem wycieczki była Częstochowa (poprzednia wizyta w Sanktuarium w liceum). Po wszystkim wjazd na DK8. Już późno w nocy skręt na Żyrardów. Do domu dojechaliśmy około pierwszej w nocy. Następne dni to odpoczynek fizyczny i psychiczny, co poskutkowało odwleczeniom powstania opisu o tydzień.


Dolina Prądnika. Skały Wernyhory. Widok ku NW


Dolina Prądnika. Maczuga Herkulesa i zamek w Pieskowej Skale. Widok ku NWW


Dolina Prądnika. Zamek w Pieskowej Skale. Widok ku NW


Dolina Prądnika. Zamek w Pieskowej Skale. Widok ku N


Zamek w Pieskowej Skale. Widok ku NW


Zamek w Pieskowej Skale. Widok ku E


Bazylika Mariacka. Widok ku SE


Wawel. Widok ku N


Zamek Ogrodzieniec. Widok ku S


Częstochowa. Klasztor na Jasnej Górze. Widok ku NW


Częstochowa. Pielgrzymi zmierzający na Jasną Górę. Widok ku E
Rower:Zielony Dane wycieczki: 3.10 km (0.00 km teren), czas: 00:15 h, avg:12.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XXII - Ojcowski PN

Niedziela, 18 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka zmęczonych ludzi. Po opuszczeniu Krakowa, pognało nas do Balic. Nie mając pojęcia jak i kiedy, wjechało się po prostu za znakami - na ekspresówkę bez alternatyw. 500m przed zjazdem na lotnisko zatrzymała nas policja. Pouczyli nas i odprowadzili kawałek, pilnując czy idziemy, a nie jedziemy po czym powiedzieli, że spieszą się do wypadku. Podjechało się pod terminal, wzbudzając ciekawość i zdziwienie widoczne w oczach ludzi. Po pobieżnym obejrzeniu wnętrza kurs na północ ulicą Kmity. W Zabierzowie przerwa na (zbyt duże) zakupy przy Willowej (uprzednio zjeżdżając pod zamknięty w market przy Topolowej). Po pierwszych promieniach słońca niewiele się ostało. Pogoda ewidentnie zmieniała się na deszczową, póki co tylko nadciągnęły szare chmury i chłód.


Terminal T1 lotniska w Balicach. Widok ku NNE


Balice. Na Lotnisko. Pas startowy. Widok ku NW

Szkolną pod torami, nawrotka koło dworca i dalej głównymi przez Brzezie, Ujazd i Tomaszowice do Modlnicy. Tam przerwa na przystanku naprzeciwko dworu, gdzie przesiedziało się z godzinę. Ominęło się dzięki temu pierwszą ulewę, potem jeszcze dwie fale, ale jak padało tak z lekka to w końcu zachciało nam się ruszyć. DK94. Skręt w Wesołą. Zjazd drogą o mokrej nawierzchni i ogromnym spadku. Hamulce nie dawały rady i naszło zwątpienie, więc trzeba było zejść z rowerów, resztę stromizny schodząc. Na dole skręt w lewo (Swawola), znajdując się na drodze do Ojcowa.


DW 774. Granica między Szczyglicami i Zabierzowem. Dolina Rudawy. Skała Kmity. Widok ku NNE


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska w okolicy uliczki Kliny. Dolina Prądnika. Początek Ojcowskiego PN. Widok ku NNW

Trasa ta wiodła wpierw po asfalcie, potem szutrze i przed Ojcowem znów asfalcie. Mijało się mnóstwo skał wapiennych, a w międzyczasie przestało padać. Przed celem, od roweru Kasi odkręcił się pedał. Nie było do niego odpowiedniego klucza, więc po kilku próbach wkręcania (problem z gwintem) z powrotem, trzeba było się poddać i po prostu iść dalej pieszo. Mijało się Kaplicę na Wodzie, która powstała w okresie zaborów, pomimo zakazu budowania świątyń na ziemiach polskich. Z tego powodu powstała "na wodzie", obchodząc prawo, podobnie jak w historii z wozem Drzymały.


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska w okolicy uliczki Smolikowskiego. Dolina Prądnika. Ojcowski PN. Skały Sukiennice. Widok ku NNE


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska przed skrzyżowaniem z ulicą Skalską. Dolina Prądnika. Ojcowski PN. Bukowa Skała. Widok ku NWW


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska przy skrzyżowaniu z ulicą Skalską. Dolina Prądnika. Ojcowski PN. Bukowa Skała. Po lewej zbocza ze skałami Sukiennice. Widok ku SE


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Skała Golanka. Widok ku NW


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska. Dolina Prądnika. Tabliczka oznajmująca wjazd do Ojcowskiego PN, w którym już się jakiś czas się jechało. Widok ku NWW


Prądnik Korzkiewski. Ojcowska w pobliżu granicy z Prądnikiem Ojcowskim, w pobliżu Skały Wójtowej. Ojcowski PN. Dolina Prądnika, płynącego z prawej. Po prawej DPS im. Brata Alberta. Widok ku N


Granica między Prądnikiem Ojcowskim i Prądnikiem Korzkiewskim. Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. DPS im. Brata Alberta. W tle Skała Kopcowa. Widok ku E


Granica między Prądnikiem Ojcowskim i Prądnikiem Korzkiewskim. Ojcowska przy moście do DPS im. Brata Alberta. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Skała Wójtowa. Widok ku SSW


Prądnik Ojcowski. Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika.Po lewej Sobótka. Widok ku NWW


Prądnik Czajowski. Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Skała Koźniowa. Widok ku NWW


Prądnik Czajowski w pobliżu mostu. Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Skały Okopy. Widok ku E


Prądnik Czajowski. Ojcowska w pobliżu skrzyżowaniu z drogą do Osiedla Murownia. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Rękawica. Widok ku NE


Prądnik Czajowski. Ojcowska przy skrzyżowaniu z drogą do Osiedla Murownia. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Brama Krakowska. Widok ku W


Prądnik Czajowski. Ojcowska przy skrzyżowaniu z drogą do Osiedla Murownia. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Po lewej Rękawica. Widok ku SEE


Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Widok ku NWW


Ojcowska. Ojcowski PN. Dolina Prądnika. Kaplica pw. św. Józefa Robotnika "Na Wodzie"

Przejście jeszcze kilku km, mijając skręt na Skałę i zmierzając dalej na północ. Niebawem udało się znaleźć nocleg za 30zł za osobę. Zaraz po zakwaterowaniu i schowaniu maszyn do garażu, ponownie zaczęło padać. Udało się dostać ostatni, wolny dwuosobowy pokój, więc było to podwójne szczęście - deszcz okazał się ulewą, przez którą Prądnik wylał na pobliskie łąki. Gdyby nie to, być może na nich by przyszło rozłożyć się z namiotem, nie znając lokalnych warunków przyrody i byłoby to co najmniej niewesołe. Telefon do domu, po rodzinę, bo z powodu awarii wyprawa skończyła się przed czasem (być może o 2-3 dni). Bardzo nas ten dzień wymęczył, głównie z powodu ochłodzenia i licznych podjazdów.


Wola Kalinowska NE (Młynik). Dolina Prądnika. Burza przed nocowaniem. Widok ku SSW

Zaliczone gminy

- Wielka Wieś
- Skała
- Sułoszowa
Rower:Zielony Dane wycieczki: 40.50 km (2.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:13.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XXI - Kraków

Sobota, 17 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

6 była gdy zaczęła się jazda. Chłodny poranek, ale udało się rozgrzać podjazdem do sklepu. Na ławeczce przy stoliku od razu nastało śniadanie. Dalsza droga ku kulminacji wzniesienia cięższa, ale pomyślna. Wystająca z ziemi skałka posłużyła mi za punkt widokowy do zrobienia zdjęcia. Zjazd do Frydmanu – osady ochranianej wałami, które zabezpieczały ją przed wodami z sztucznego jeziora. Zjazd niesamowity. Przed nami tylko droga w dół, a najbliższe wzniesienia kilka kilometrów dalej. Widok zupełnie niecodzienny. Nic w pobliżu nie zasłaniało horyzontu.


Nidzica-Zamek NW w pobliżu granicy z Falsztynem (w tle). Widok ku NWW


Falsztyn W i pola Frydmanu SE. W tle Gorce i Jezioro Czorsztyńskie. Widok ku NW


Zjazd z Falsztyna. Frydman i Jezioro Czorsztyńskie. Widok na Gorce w okolicy Przełęczy Knurowskiej (846 m n.p.m.) ku NNW


Granica między Frydmanem i Dębnem. Szerokie koryto Białki. Widok ku SW

Wyjazd na DW969 do Nowego Targu. Zmęczyła nas ta trasa i jechało się mało przyjemnie. Po drodze remont mostu. Auta stały – my nie. W mieście obiadośniadanie, w lokalu schowanym na dziedzińcu kamienicy blisko rynku. Dzięki temu udało się zebrać siły i ogarnąć przed dalszą trasą po DK 47, która w skrócie wygląda tak: wielki podjazd, małe wypłaszczenie, mały zjazd, duży zjazd, wielki podjazd i znów wypłaszczenie. Potem długa droga w dół o zmiennym nachyleniu, momentami tak jakby po grzbietach wzgórz. Widoki niesamowite. Kilka przerw na podziwianie, i odpoczynek. Finał to wspaniały, zapierający powietrze w uszach zjazd z serpentynami, prawie do samej Rabki. Do niej trzeba było zjechać w bok. Drogą tą warto było przejechać się na rowerze, choć z dużym trudem. Autem nie bardzo. Co prawda była  szeroka, ale przed Nowym Targiem potwornie zakorkowana. Powoli żegnało się cień Tatr na horyzoncie. Trwała ucieczka przed ewentualnymi burzami i opadami, których oznaki się pojawiały.


Nowy Targ. Rynek i zasłonięty drzewami Ratusz z XIX w. Widok ku NE


DK 47. Rdzawka S. Podjazd na Kulakowy Wierch (814 m n.p.m.). W tel ledwo widoczne Pasmo Policy. Widok ku NW


DK 47. Rdzawka W. W centrum jej centrum. W tle ponad nią masyw Lubonia Wielkiego (1022 m n.p.m.). Po prawej NW grzbiet odchodzący z Turbacza (ok. 1310 m n.p.m.). Widok ku N


DK 47. Zjazd z Piątkowej Góry (714 m n.p.m.) do Chabówki. W tle Pasmo Policy (ok. 20 km). Widok ku NWW


DK 47. Zjazd z Piątkowej Góry (714 m n.p.m.) do Chabówki. Po lewej masyw Stołowej Góry (841 m n.p.m.). Po prawej masyw Lubonia Wielkiego (1022 m n.p.m.). Widok ku N

W Rabce kolejny dłuższy postój. Przed kościołem przy Orkana zniknęła część naszych zapasów. Po chwili zjawiła się starsza para podróżników, również wcinając swoje. Na tyle doskwierało nam zmęczenie, że nie chciało się nawiązywać znajomości. Styranie może nie tyle wynikało z trasy, bo był w nas jeszcze spory zapas siły, co raczej pogodą w Rabce. W czasie zjazdu, w pewnym miejscu dało się odczuć, jakbym wpadało się w gęstsze powietrze. Już na dole okazało się to być małym piekarnikiem, o ile nie przebywało się w cieniu. Po posiłku szybki wyjazd z miasta, byle tylko na rowerze chłodzić się wiatrem. Jechało się malowniczą doliną Raby. Przejazd przez Kasinkę Małą, gdzie okrążyło się kościół, w którym właśnie odbywał się ślub. Kilka minut potem zlał nas ciepły letni deszcz. Skończył się przed Lubieniem.


Rabka-Zdrój przy Orkana. Przerwa przy kościele pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku SSE


Granica między Rabką-Zdrój i Kasinką Wielką. DK 28. W tle Potaczkowa (746 m n.p.m.). Widok ku E


Kasinka Wielka W (Marduszówka). DK 28. Ozdoba pod nr 9. Widok ku E


Kasinka Mała. DW 968. Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NW

Wjazd na DK7. Szeroka droga z pasem serwisowym, lecz niestety było na nim dużo szkła i to przez długie odcinki. Stwierdziło się, że mam to gdzieś – „Jak będzie kapeć, to załatam” i przestało się zwracać na nie uwagę. Na szczęście nic się nie przytrafiło. Jazda nią nasuwała mi skojarzenia z Modlińską, tylko rzadziej zabudowaną i z innym tłem. W pewien sposób monotonnie i nudno. Bywało płasko, zdarzały się podjazdami, czasem droga wiodła blisko rzeki, czasem z dala. Gdzieś przy drodze lądował helikopter. Pod wieczór zachciało się szukać noclegu, tym razem gdzieś pod dachem. Zajechało się pod jeden hotel blisko granicy powiatów, ale cena 70zł skutecznie nas odstraszyła. Lepiej było jednak rozbić namiot.


Myślenice S. Dolina Raby. Widok ku NE

I tak się jechało, i nic bezpiecznego nie było widać. A to domy za blisko, a to teren nie sprzyja. W końcu postój na jakiejś górce, z której już widać było pierwsze osiedla Krakowa. Tam dogonił nas niejaki Sławek z Myślenic, który wybrał się rowerem do Krakowa. Tę odległość pokonał w mniej niż godzinę i kilka minut wcześniej nas wyprzedzał (po czym zrobił przerwę). Chwilę pogadaliśmy, bo zainteresował się naszą wyprawą, a mi przyszło do głowy, że może mógłby znać tani nocleg w mieście. Wskazał nam drogę, a potem śmignął dalej. Nam minęło tam jeszcze kilka chwil, aby napawać się widokiem. Potem długą drogą w dół do Krakowa.


Słonecznik przy DK 7

Przed wjazdem korek, bo remont drogi. W mieście zjazd do Łagiewnik, łudząc się, że tam znajdziemy coś taniego do przenocowania. Aha... Żeby się nie zdziwić... Za dwójkę około 230zł. Dom Pielgrzyma. Na pewno. Szybko dalej, bo już wieczór się kończył. Cofnięcie ze Strumiennej. Potem Fredry przez tory i odtąd chodnikami Tischnera, Konopnickiej. Odbicie łukiem Sandomierskiej blisko Wawelu na drugiej stronie Wisły. Przejazd mostem. Szybko udało się znaleźć schronisko młodzieżowe przy Błoniach. Koszt 35zł, ale nie było wiadomo, co począć z rowerami, więc nic z tego. Była jeszcze jedna opcja do wykorzystania, prawdopodobnie tańsza, ale było już mało czasu. O 22 kończyło się kwaterowanie, czyli zostało ~20 minut. Tak więc ruszyło się, aby poszukać tego drugiego noclegu, lecz nie udawało nam się go znaleźć. Dopiero pomoc sklepikarki była konieczna, by powiedziała nam, że to ledwie 50 m od sklepu.


Kraków. Most Dębiński. Widok na Wawel ku E

Cena 40zł. I tyle było dla nas za dużo. Jeszcze jedna próba, aby znaleźć tańszą opcją, ale napłynęły wątpliwości i rezygnacja. Rozpoczął się etap błądzenia, próbując się wydostać z miasta. Przerwa w KFC. Po przekąszeniu, zasileniu w jakąś nową energię i jako takim ogarnięciu, udało się ruszyć, aby wreszcie gdzieś przenocować. Zmęczenie było duże. Ledwo przebierało się nogami, a w samym KFC siedziało prawie przysypiając. Namiot udało się rozłożyć w lesie, tuż przy granicy miasta. Około 2-3 pobudka, by zabezpieczyć go przed deszczem, bo akurat przechodziła burza, ale na szczęście ominęła nasz namiot. Samo "błądzenie" za noclegiem, to m.in. ulice Słowackiego, Krowodrza z nawrotem przy Biskupiej, Lubelska, Świętokrzyska, Wrocławska, Stachiewicza z nawrotem za połową, Radzikowskiego i krajówka.

Zaliczone gminy

- Nowy Targ (W+M)
- Rabka Zdrój
- Mszana Dolna (W+M)
- Lubień
- Pcim
- Myślenice
- Mogilany
- Kraków (Smoszowice, Łagiewniki-Borek Falęcki, Podgórze, Krowodrza, Bronowice 8/18)
- Zabierzów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 129.00 km (0.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:14.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XX - Słowacja

Piątek, 16 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka przed wschodem słońca około trzeciej. Przedrzemało się jeszcze do 4. Potem spacerem na szosę, gdzie jeszcze przez chwilę podziwiało się piękny wschód słońca. Pod tym względem trafił nam się nocleg w bardzo korzystnym do tego miejscu. Mimo wszystko noc była chłodna i spało się niewygodnie. Przed nami zjazd, więc lepiej było założyć kurtki. Serpentyna z widokiem na jezioro Rożnowskie.po lewej. Turlanie się trwało dość żwawo w kierunku Nowego Sącza. Nie licząc pierwszego zjazdu, droga było raczej płaska – znów jechało się doliną Popradu. Nasz wzrok przykuł niewielki kamieniołom piaskowca. Pobliskie miasto i ciepły posiłek wzywały. Do Nowego Sącza udało się dotrzeć o 6. Powitał nas przebudową prawego pasa jezdni i długim korkiem, który zręcznie został przez nas ominięty. W centrum oglądanie bazyliki oraz kościoła jezuitów ufundowany przez Jagiełłę. Pod bazyliką podeszła do nas jakaś kobita, która szła na mszę. Zagadała do nas, mimo że nikt nic do niej nie mówił i powiedziała jak trafić do pewnego kościółka, gdzie znajduje ołtarz św Rity - „patronki od spraw trudnych i beznadziejnych”. Czy aż tak źle się wyglądało?


DK 75 pod Przełęczą Świętego Justa. W centrum Ostra Góra (484 m n.p.m.). Widok ku NE


DK 75 pod Przełęczą Świętego Justa. W centrum Ostra Góra (484 m n.p.m.). Widok ku NE


DK 75 pod Przełęczą Świętego Justa. W centrum dolina Białki. Po prawej góra Czyżewiec (418 m n.p.m.). Widok ku NNW


DK 75. Przełęczą Świętego Justa. Po lewej Dąbrowska Góra (518 m n.p.m.). W centrum Jezioro Rożnowskie. Po prawej Białowodzka Góra (614 m n.p.m.). Widok ku SSE


DK 75. Most na Dunajcu. Po lewej Kumorze (362 m n.p.m.). Po prawej Paścia Góra. Widok ku S


DK 75. Most na Dunajcu. W centrum Białowodzka Góra (614 m n.p.m.). Widok ku SW


Dąbrowa W. DK 75. Kamieniołom pożerający Kurowską Górę (403 m n.p.m.). Widok ku N


Wjazd do Nowego Sącza. DK 75 w remoncie i korkach. Widok ku S

Kurs na rynek, zjazd Wałową do Matejki, skręt w Młyńską, wzdłuż DK28 do McD przy kościele. Nic innego nie było otwartego, a głód i potrzeba czegoś ciepłego była wielka. Nie wiem, po co nam był zestaw z darmową szklanką, którą skutkiem tego trzeba było wieźć do końca wyprawy. Jeszcze trochę się potem jechało przy głównej, po czym nastąpił skręt w Browarną. Wyjazd na Wiśniowieckiego. Tam drobne zakupy w sklepie na Jadwigi przy Szymanowskiego. Gdy Kasia była w sklepie, podszedł do mnie facet w stylu menello, ale widząc moje zaangażowanie w czytanie książki i milczącą postawę, tylko zerknął co czytam po czym wrócił do swojego kumpla. Po przerwie kurs na zachód. Wyjazd na DK 87, która nie dość, że wyprowadziła nas z Nowego Sącza, to jeszcze z Polski. Wiodła po raczej płaskiej, pnącej się w górę drodze.


Nowy Sącz. Po lewej Zegar Kwiatowy W centrum ruiny Zamku Królewskiego. Widok ku SWW


Nowy Sącz. Bazylika kolegiacka pw. św. Małgorzaty


Nowy Sącz. Rynek. Ratusz. Widok ku NW


Nowy Sącz. Kościół pw. św. Kazimierza. Widok ku SSW


Nowy Sącz. DK 87. Po lewej kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po prawej Szkoła Podstawowa im. Jagiełły. Widok ku SWW


DK 87. Poprad. W tle wzniesienie ze wsią Chochorowice. Widok ku NNW

Góry przypominały bieszczadzkie, lecz były one niższe, doliny zaś szersze. Czasem trafiały nam się szybsze odcinki, jednak przeważnie tempo było spokojne. Trwało to do południa, kiedy to dojechało się do Piwnicznej-Zdroju. Podjazd był tam ostry. Przy rynku uzupełnienie zapasów. Było to przede wszystkim podwojenie zasobów picia. Jedząc loda przed sklepem, zaczepił nas jakiś facet. Nie udało się zrozumieć o co mu chodziło. Po chwili wyjaśnił, że widział nas poprzedniego dnia w Jurkowie i wyraził opinię, że szybko nam idzie. Od nas dowiedział się o naszych zapatrywaniach na dalszą trasę, po czym ostrzegł, że czeka nas kilka kilometrów jazdy w górę. Ostatnie kilometry przed wyjazdem za granicę przebiegały malowniczą dróżką. Problem osuwania się ziemi załatwiono w ten sposób, że zmniejszono powierzchnię jezdni, tam gdzie taka sytuacja zaistniała. Granica została przekroczona o 13.


Barcice Górne N. DK 87. Dolina Popradu. W tle Makowica (948 m n.p.m.). Widok ku SEE


Barcice Górne. DK 87. Dolina Popradu. W tle Makowica (948 m n.p.m.). Widok ku E


Rytro. Dolina Popradu. Remont DK 87 przy skręcie do Suchej Strugi. Po prawej linia kolejowa nr 96/487 miedzy stacjami Tarnów i Leluchów, a dalej Čirč. Widok ku S



Piwniczna-Zdrój. DK 87. Widok ku SSW


DK 87. Piwniczna-Zdrój S. Liczne zwężenia dzięki osuwiskom. Widok ku SW


DK 87. Piwniczna-Zdrój S. Widok ku SW

Przejazd przez dwie wsie słowackie, a droga cały czas pięła się w górę, tak jak mówił facet w PZ. Było potwornie gorąco. Jazda po Słowacji to było po prostu gotowanie się. Obok wsi Kremna podjazd stał się dużo bardziej stromy. Około 12%. Ciała potwornie zdyszane i spocone. W końcu trzeba było zacząć iść. Na przełęczy (od Kremny ~150m w górę) była kapliczka. Przed nią drewniane ławeczki, na których można było się rozłożyćsię po tej morderczej wspinaczce trwającej pół godziny. Widok na pasma górskie był wspaniały. Temperatura ciała spadła, oddech się wyrównał, słowem - odpoczynek. Migiem w dół. Liczników nie było, ale prędkość maksymalną szacować można na 50-60km/h. Dojazd do początku Starej Lubowli, skąd poniosło nas na Czerwony Klasztor. W tym celu w Hniezdne skręt na północ. We wsi Kamienna popas i odpoczynek koło kościoła. Czekało na nas jeszcze kilka km pod górę, a potem już tylko dół. Prawie do samej granicy piękne widoki - graniczne góry widziane od południa.


Hraničné. Droga 68. Góry Lubowelskie. Cerkiew pw. Nepoškvrneného Počatia Presvätej Bohorodičky svätou Annou. Widok ku SE


Kremná. Droga 68. Góry Lubowelskie. W centrum cerkiew pw. Svätéj Márie. Widok ku SE


Droga 68. Zjazd do miasta Stará Ľubovňa. Dolina Popradu. Po lewej Dolina Jakubjanki z miastem Stará Ľubovňa. Na horyzoncie Góry Lewockie. Widok ku SSW


Droga 68. Zjazd do miasta Stará Ľubovňa. Na horyzoncie po lewej powinien być ledwo widoczny cień Tatr. W centrum Magura Spiska. Po prawej Małe Pieniny. Między nimi dolina Riecki, przechodząca w dolinę Lipnika, którą następnie się jechało. Poniżej zabudowania wsi Jarebina. Widok ku W


Trasa 543 między miejscowościami Gnézda i Kamienka. Po lewej Magura Spiska. Po prawej Małe Pieniny. Między nimi dolina Riecki, przechodząca w dolinę Lipnika, do której nas poniosło. Przy prawej krawędzi Góry Lubowelskie i ledwo wychylająca się Radziejowa (1266 m n.p.m.). Widok ku NW


Trasa 543 między miejscowościami Gnézda i Kamienka. Góry Lubowelskie. Po lewej Eliaszówka (1023 m n.p.m.) na granicy państw. Po prawej tereny wsi Jarebina wraz z kamieniołomem. Przy prawej krawędzi wzniesienie z drogą 68, tam gdzie nastąpiła przerwę i poprzednie zdjęcia. Przy lewej krawędzi fragment ledwo wychylającej się Radziejowej (1266 m n.p.m.). Widok ku NNE


Kamienka. Cerkiew pw. Svätého Petra


Trasa 543 po NW stronie wsi Kamienka. Na horyzoncie Góry Lewockie. Widok ku SSE


Trasa 543 po NW stronie wsi Kamienka. Małe Pieniny. Po lewej Kýčera (ok. 930 m n.p.m.). Widok ku NW


Trasa 543 między miejscowościami Kamienka i Stráňany. Dolina Riecki. Na horyzoncie Góry Lewockie. Widok ku SE


Granica między doliną Riecki i Lipnika. Po lewej Magura Spiska. W centrum po lewej w tle Grupa Golicy. W centrum w tle Trzy Korony ‎(982 m n.p.m.). Po prawej Kýčera (ok. 930 m n.p.m.). Widok ku NWW


Stráňany. Trasa 543. W tle Magura Spiska. Widok ku SSW


Trasa 543 między miejscowościami Stráňany i Veľký Lipník. Dolina Lipnika. Po lewej stoki góry Pašková (770 m n.p.m.). Po prawej Grupa Golicy. Widok ku W


Veľký Lipník. Trasa 543. Dolina Lipnika. Po lewej rozciągnięty E grzbiet Aksamitki. Po prawej przy krawędzi, Tokárne (748 m n.p.m.). Między nimi Lesnické sedlo, przełęcz rozdzielająca Grupę Golicy i Małe Pieniny. Widok ku NNE


Haligovce E. Trasa 543. Dolina Lipnika. Grupa Golicy. Po lewej Plašná (889 m n.p.m.). Po prawej Aksamitka (841 m n.p.m.). Widok ku N


Haligovce. Trasa 543. Dolina Lipnika. Grupa Golicy. Plašná (889 m n.p.m.). Widok ku NNE


Haligovce W. Trasa 543. Dolina Lipnika. Grupa Golicy. Plašná (889 m n.p.m.). Widok ku NNE


Červený Kláštor S. Trasa 543. Dolina Lipnika. Trzy Korony (‎982 m n.p.m). Widok ku N

Przejazd przez kilka kilometrów wzdłuż Dunajca i znów w Polsce. Przed nami rozciągało się jezioro Czorsztyńskie. Już niosło nas na drugą stronę zapory, ale jednak nastąpił skręt na Niedzicę. Kończyła się nam woda, a nie było widać sklepów. Wydawało się, że uzupełnimy ją w Niedzicy, ale droga na zamek równocześnie oddalała nas od niej. Trzeba było włożyć dużo sił bez wspomagania, by dostać się na niego. Tam doładowały nas lody, oscypki i widoki z wysoko położonego dziedzińca. Bez wchodzenia do samego zamku. Przerwa tam trwała mniej więcej kwadrans. Szczęśliwie dla nas, jakiś 200m dalej był mały sklepik, którego zasoby nam w całości wystarczyły do regeneracji zapasów.  Zbliżał się już wieczór, no i nie pozostało nam wiele sił. Pierwszy słowacki podjazd wyssał ich zbyt wiele, jak na nasze ówczesne możliwości. Na noc udało się rozłożyć w lesie jakieś 2km od zamku. Był problem z zaśnięciem z powodu krzyku ludzi bawiących się nad jeziorem i ich pijackich zabaw. Ciężka to była noc.


Červený Kláštor. Trasa 543. Dunajec. Na drugim brzegu Sromowce Niżne. Po lewej Nowa Góra (902 m n.p.m). W centrum Podskalnia Góra (743 m n.p.m.). Po prawej Trzy Korony (‎982 m n.p.m). Widok ku N


Červený Kláštor W. Trasa 543. Dolina Dunajca. Za wzgórzami Spišská Stará Ves. W tle Tatry. Widok ku SW


Majere. Trasa 543. Dolina Dunajca. Pieniny Środkowe. Po lewej Flaki (810 m n.p.m.). W centrum Macelowa Góra (800 m n.p.m.). Za nią, po lewej Macelak (856 m n.p.m.). Na prawo Nowa Góra (902 m n.p.m) i Trzy Korony (‎982 m n.p.m). Widok ku N


Niedzica-Zamek. Zbiornik Sromowce. W tle Magura Spiska. Widok ku SSE


Niedzica-Zamek. Krotka przerwa na podziwianie. Widok ku N


Ostrzeżenie na zamku w Niedzicy


Niedzica-Zamek. Po lewej jezioro Czorsztyńskie z zatoką i doliną Harczy Grunt. Po prawej zamek, który niedawno został przez nas opuszczony. W centrum Łysa Góra (693 m n.p.m.) i Ula (713 m n.p.m.). Po prawej Flaki (810 m n.p.m.). Widok ku E

Zaliczone gminy

- Chełmiec
- Nowy Sącz
- Stary Sącz
- Rytro
- Piwniczna-Zdrój
- Łapsze Niżna

Zaliczone obec

Prešovský kraj
Okres Stará Ľubovňa
- Hraničné
- Jarabina
- Stará Ľubovňa
- Hniezdne
- Kamienka
- Veľký Lipník
- Haligovce
Okres Kežmarok
- Červený Kláštor
- Spišská Stará Ves
Rower:Zielony Dane wycieczki: 105.00 km (0.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:11.67 km/h, prędkość maks: 55.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XIX - Tarnów

Czwartek, 15 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Plany na ten dzień - dotarcie do Tarnowa, pojechać na południe, by ominąć krajówkę i zbliżyć się do Krakowa. W zamyśle nocować miało się w okolicy Puszczy Niepołomickiej, by nazajutrz dotrzeć na Jurę. Zamiary rychło się zmieniły. Start o 9. Wcześniej przez godzinę odpoczywanie na leżąco. Rankiem komarów było mniej niż wieczorem. Pierwsza wioska – Radgoszcz. Śniadanie wypadło na przystanku. W międzyczasie przyszło 4 Niemców czekających na autobus. Gawędzili między sobą o tym, że autobus się spóźnia itd. zapytali jakiegoś miejscowego, o co chodzi w tym wszystkim, a ten wskazał, że nie do tego przystanku się ustawili. Podreptali tam gdzie trzeba, a nam pozostało spokojnie dokończyć posiłek obserwując te perypetie.


Radgoszcz. Kościół pw. św. Kazimierza


Nieczajna Górna. Kościół pw. św. Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SW


DK 73. Żelazówka. Gość w trakcie przystankowego posiłku. Widok ku NNE

Droga wiodła pod górkę. Było nieprzyjemnie i gorąco, ale krajobraz nawet fajny. Rozciągnięte pagórki. Po kilkunastu km zjazd do Dąbrowy Tarnowskiej. Tyle z niej pamiętam, że przejechało się główną bez zatrzymywania i zaraz potem wyjechało na południe. Trwało smażenie się na DK 73. Od Lisiej Góry trochę płaskiego terenu i spory zjazd do Tarnowa. Przed wjazdem widać było fragment budowy autostrady A4, która omijała miasto od północy. Prawie od razu po wjechaniu do miasta była ścieżka rowerowa. Wykonana z asfaltu albo dobrze ulanego betonu. Inne ścieżki, którymi się jechało, były przeważnie z kostki o łagodnymi przejściach w pobliżu wyjazdów z domów, przez co rower nie skakał co chwila jak głupi. Dopiero w pobliżu centrum zjazd na szosę.


DK 73. Tarnów N. Budowa A4. Widok ku NWW


Tarnów. Nowodąbrowska. W centrum bazylika katedralna NNMP. Widok ku SSW

Starówka Tarnowska była ładna i godna ponownych odwiedzin. Przerwa w Gospodzie Rycerskiej przy Wekslarskiej. Ceny były znośne, ale potrawy smaczne. Kasia zamówiła pierogi z kapusta, a ja sałatkę grecką, bo było tak gorąco, że na nic cięższego nie było ochoty. Po ponad półgodzinnej przerwie i odsapnięciu, poniosło nas, aby objechać i obejrzeć pobliską bazylikę. Krakowska wyjazd na DK 94. Miasto przypominało mi Płock. Na jednym ze świateł, wraz z nami czekała jakaś dziewczyna. Nie była tak obładowana przez co jechała szybciej. Gdy dojeżdżała na drugą stronę, o mało nie uderzył w nią samochód, który chciał wyjechać na główną korzystając z zielonej strzałki. Na szczęście w porę się zatrzymał z piskiem opon.


Tarnów. Kapitulna. Bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku W


Tarnów. Rynek. Ratusz. Widok ku SW


Tarnów. Rynek. Po lewej bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NW


Tarnów. Bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SEE


Tarnów. Bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku E


Tarnów. Kapitulna 1. Widok ku SEE


Tarnów. Krakowska E. Widok ku SWW


Tarnów. Skrzyżowanie Krakowskiej. Sikorskiego i Narutowicza. Kościół pw. Świętej Rodziny. Widok ku SWW

Tuż za miastem podjazd, a zaraz za nim zjazd do mostu nad Dunajcem. Znów się smażenie w upale na krajówce. Droga była zbyt nasycona autami. Wkrótce (~2km) po przekroczeniu rzeki zjechało się na mniej ruchliwą drogę do Wojnicza. Pół godziny przerwy koło kościoła bardzo pomogły. Dalej już było nam raczej lekko, a droga prowadziła w górę, ale nie było to zbyt zauważalne. Z powodu bliskości rzeki, trasa ta się trochę wiła. Mijało się chyba dwa zamki, ale zostały olane. Wieczorem dojazd do Jurkowa, gdzie trwało zastanawianie się nad dalszą trasą. W uniesieniu, kierując się delikatnie szaloną myślą, poniosło nas dalej na południe - do Nowego Sącza. Za Czchowem droga trzymała się bliżej zboczy i jeszcze bardziej się wiła. Widoczne były efekty obrywania ziemi i głazów. Tylko na moment potrwała przerwa na zaporze jeziora Czchowskiego. Ukazał się tam piękny widok gór porośniętych drzewami, u stóp których połyskiwała tafla wody.


Tarnów. Krakowska. Rzeka Biała. Widok ku NNW


DK 94. Granica gmin. Dunajec. Widok ku NNW


Wojnicz. Kościół pw. św. Leonarda. Widok ku N


Wojnicz. Kościół pw. św. Wawrzyńca Męczennika. Widok ku SEE


Wojnicz. Kościół pw. św. Wawrzyńca Męczennika. Widok ku NE


Olszyny. DW 975. W tle dolina Lubinki, wpadająca do Dunajca. Widok ku NEE


Czchów. DK 75. Wieża zamkowa. Widok ku SWW


Czchów. DK 75. Osuwisko pod wzgórzem zamkowym. Widok ku S


Czchów (Rola). DK 75. Po lewej Czubica (453 m n.p.m.). Po prawej Pęcherska Góra (363 m n.p.m.). Pomiędzy nimi znajduje się, niewidoczne na zdjęciu, jezioro Czchowskie. Widok ku S


Czchów S. Zapora wodna piętrząca Dunajec, tworząc Jezioro Czchowskie. Po lewej Czubica (453 m n.p.m.). Widok ku SE


Czchów S. Jezioro Czchowskie. Widok ku SW


Wytrzyszczka E. DK 75. Widok ku NE


Wytrzyszczka E. DK 75. Jezioro Czchowskie. Po prawej Czubica (453 m n.p.m.). Widok ku NE


Wytrzyszczka SE. DK 75. Zamek Tropsztyn. Widok ku S

Droga na Łososinę Dolną odbiła w dolinę o takiej samej nazwie. Ponad nami latały samoloty i szybowce tamtejszego aeroklubu. W Biedronce, gdzie uzupełniane były zapasy, jakiś młodzik „zapomniał” dowodu i wyszedł z pustymi rękami. Nadeszła pora rozejrzeć się za noclegiem. Przejazd przez Łososinę (rzekę), a trasa ukazała nam ostatni, masakryczny podjazd na kolację. Akurat, gdy ciała były już zmęczone, a rowery dopakowanie po zakupach. Udało się przejść ledwie dwa kilometry, wspinając się o 100 metrów wyżej, po czym w oczy rzucił się prowizoryczny nocleg wśród krzaczków (chyba) porzeczek. Poletko było oddzielone od drogi zboczem o wysokości większej niż 5m. Obawiać się można było tylko potencjalnego auta, które mogłoby wypaść z łuku wprost na nas. Mimo wszystko spało się smacznie i najbezpieczniej ze wszystkich namiotowych nocy tej wyprawy.


Wytrzyszczka SE przy granicy powiatów. DK 75. Dolina Granicznika. Po prawej Ostra Góra (335 m n.p.m.). Widok ku NW


DK 75. Po lewej Jodłowiec Wielki (483 m n.p.n.). Po prawej Chełm Łososiński (793 m n.p.m.). Widok ku SW

Zaliczone gminy

- Dąbrowa Tarnowska
- Lisia Góra
- Tarnów (M+W)
- Wojnicz
- Wierzchosławice
- Zakliczyn
- Czchów
- Łososina Dolna
Rower:Zielony Dane wycieczki: 87.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XVIII - Szczucin

Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Rankiem odbyło się oficjalne zakończenie praktyk - podsumowanie, mowy końcowe, lista płac itd. Zdarzyła się zabawna historia. Jeden ze studentów zabrał głos. Sala w oczekiwaniu na jakąś mniej lub bardziej podniosłą mowę powiązaną z tematem. Treść zaś w skrócie podsumować można jako - zginął nóż i jakby ktoś znalazł... Przez salę przetoczył się głośny wybuch śmiechu. Po kilkunastu minutach również zabrał głos, informując, że ów nóż się znalazł. Później opuściliśmy internat. Z budynkiem szkoły w tle zrobiliśmy kilka pamiątkowych, grupowych zdjęć. Odtąd nastąpił faktyczny koniec praktyk.

Bagaże powędrowały na rower, ponownie przewiązując je sznurkami. Ostanie pożegnania ze znajomymi. Stróż który nas powitał dnia pierwszego dnia, również nas pożegnał po krótkiej pogawędce. Nasze przygotowania do wyjazdu rowerami trochę trwały, więc nasza dwójka była jedną spośród przedostatnich ludzi, którzy stamtąd wyjeżdżali. Kurs na rynek, aby zjeść ostatnią tamtejszą pizzę na dalszą drogę. Wyjazd Grodziskową, Nową, Średnią, Siedem Źródeł do Bogucic. Tam skręt na Leszcze do Skotnik Dolnych, skąd już jazda nową trasą. W Latanicach wjazd w ślepą ulicę, po czym kurs na południe. Jakaś kobitka coś do nas mówiła z podwórka, a my udawało się, że nie słychać. Gdy trzeba było zawracać, tylko szybko się przemknęło koło jej domu. Z DW 776 skręt na Brzezie. Za ostatnim domem skręt w lewo, praktycznie przez pole. Przez Chotel Czerwony do Budzynia, gdzie wyjazd na DW973.


Droga miedzy wsiami Skorocice i Łatanice. W tle Busko-Zdrój. Widok ku NE

Droga była nużąca i płaska tylko sporadycznie trafiały się jakieś drobne atrakcje krajobrazowe. W Piasku Wielkim przerwa na odpoczynek od błąkania się i posilenie się po lodzie solo. W międzyczasie przyszło dwóch tubylców z radyjkiem w kształcie piwa. Na początku stali nie wiedząc co robić, bo ich ławeczka była przez nas zajęta. Potem jeden z nich usiadł, coś zaczęli gadać do siebie, majstrując przy radiu i w końcu poszli. W Chinkowie trochę jechało się nie tak, jak było najprościej. Przejazd wzdłuż granicy lasu, zamiast przez niego. Przez Strażnik wjazd do Solca Zdroju – kolejna z miejscowości uzdrowiskowych, jakich wiele w tym rejonie. Przyczyną tego, wody zasobne w różne minerały, co zawdzięczają gipsom i skałom wapiennym. Przez miejscowość tą tylko się przemknęło ku SE.


Chotel Czerwony. Kościół pw. św. Bartłomieja Apostoła. Widok ku NW

W Zielonce przecięcie DK79. W Błotnowoli kurs na wschód, główną szosą wzdłuż Wisły. Za Oblekoniem kapeć - przerwa przy stawie. Poza tym nic się nie działo. Tylko upał i niewielka liczba drzew, które mogłyby nas chłodzić. Wkrótce potem przejazd za Wisłę i wjazd do Szczucina. Zakupy w biedronce, a potem kontynuacja płaskich terenów. Przez Małec jechało się rozglądając za noclegiem. Ten nastał na łące z wysokimi trawami, położonymi za kępą brzóz w pobliżu rzeczki Dęba. Było około 21, gdy naszedł nas sen. Dzień minął leniwie, bo też i wiele czasu zeszło w samym Pińczowie.


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku SE


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku SEE


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku S


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku SW


Szczucin. DW 982. Kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku SEE


Szczucin. Kościół pw. św. Marii Magdaleny

Zaliczone gminy

- Szczucin
- Radgoszcz
Rower:Zielony Dane wycieczki: 86.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XVII - Praktyki X: Kończenie map

Wtorek, 13 lipca 2010 | dodano: 14.03.2022Kategoria 2010 Pińczów, Wyprawy po Polsce, Z Kasią
Całodniowa, dość gorączkowa atmosfera na głównej sali. Tworzenie map i opisów, wędrowanie do grup sąsiednich w celu ustalenia wspólnej wersji przebiegu granic warstw, liczne konsultacje z prowadzącymi. Całkiem zabawny, angażujący wszystkich dzień.
W efekcie każda grupa wytworzyła po 11 map + parę innych rzeczy wraz z opisami. Jako nasza mała grupka, trochę się podpadło kierownikowi praktyk, mimo że wcześniej jedna z prowadzących, która pewnego dnia nam towarzyszyła, ogłosiła wyróżnienie dla naszej grupy za poświecenie przy odwiercie, które polegało na wyjęciu kamienia na głębokości kilkudziesięciu cm, który blokował możliwość jego pogłębiania. Powodem podpadnięcia było oddanie materiałów w dniu zakończenia praktyk. Rzekomo jako jedyna grupa spośród wszystkich dotychczas odbytych praktyk, która zrobiła coś takiego. Tak naprawdę chodziło o niewiele znaczące detale.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XVI - Praktyki IX: Kopalnia gipsu

Poniedziałek, 12 lipca 2010 | dodano: 14.03.2022Kategoria >10 osób, 2010 Pińczów, Wyprawy po Polsce, Z Kasią
Około 14-15 krótka, autobusowa wycieczka do kopalni gipsu "Rigips" koło Szarbkowa. Potem dłubanie przy podsumowaniu materiałów i ich kończenie w internacie.


Maszyny w kamieniołomie gipsu, położonego na terenie wsi Szarbków i Borków


SE ściana w kamieniołomie gipsu, położonego na terenie wsi Szarbków i Borków


SE ściana w kamieniołomie gipsu, położonego na terenie wsi Szarbków i Borków


Kamieniołom gipsu, widziany z terenu wsi Szarbków ku NE. Na horyzoncie po lewej, mniej więcej na granicy lasu i pól, znajduje się Kościelna Góra (273 m n.p.m.)
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XV - Kazimierza Wielka

Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano: 17.03.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Wolny dzień od zajęć. Wspólna wycieczka do Kazimierzy Wielkiej na rowerach. Tym razem wyjazd o 10:30, wybierając trasę na zachód. Z Pińczowa wyjazd za klasztorem, w lewo do AK i przez Nidę. Nie działo się wiele. W Michałowie objazd kościoła, zaglądając do wnętrza. Droga pięła się w górę, to lżej, to stromiej. Słońce przypiekało i dusiło skwarnym powietrzem jak z piekarnika. Dopóki nie przyszło nam się znaleźć na wierzchowinie Garbu Wodzisławskiego, nie można było poczuć wiatru, który jeden jedyny nas orzeźwiał. Około południa dojazd do kulminacji, skąd zaczął się świetny i długi zjazd, z nielicznymi przerwami na mniejsze podjazdy. Dzięki wysokiej prędkości nawet samochód nas nie wyprzedzał. Tereny po drugiej stronie garbu przypominały mi Suwalszczyznę. Droga trochę się wiła. Po lewej i prawej pagórki, teren artystycznie pofalowany.


DW 766. Michałów NE przy polnym skrzyżowanie do przysiółków Kwietniówka (w lewo) i Brejczyn (w prawo). Na horyzoncie w centrum, wzniesienie we wsi Szosa Chyłka, gdzie następnie prowadziła nas trasa. Widok ku SW


Michałów. DW 766. Kościół pw. św. Wawrzyńca Diakona i Męczennika. Widok ku SWW


Szosa Chyłka N. DW 766. W centrum Michałów. W tle Garb Pińczowski. Widok ku NE


Szosa Chyłka SW. DW 766. Po lewej Dolina Mierzawy i oświetlone pola między Wrocieryżem i Pawłowicami. Za cienką linią drzew na horyzoncie pola w gminie Imielno. Po prawej Michałów. W tle po prawej Garb Pińczowski. Widok ku NNE


Tomaszów. W centrum w tle Lubcza. Widok ku NWW


Lipówka. DW 768. Widok ku E


Ślaz przy ruiniw Lipówka 44. DW 768.


Ruina Lipówka 44. DW 768. Widok ku SE

W okolicy Sancygniowa droga biegła wzdłuż doliny cieku o nazwie od owej wsi pochodzącej. Dzięki temu, dalsza jazda była łatwa, bo raczej płasko i w dół. Do samego Sancygniowa zjeżdżało się nieco z głównej trasy, gdyż skusił nas widok kościoła na małym wzniesieniu za stawem. Widać było również pałacyk, który był w remoncie. Jedyną przeszkodą było stado. Zza kościoła najpierw wyszła krowa, potem jej właścicielka, a potem reszta krowiej gromadki wraz z pilnującymi tyłów dwoma facetami. Dopiero wtedy przyszło mi się ruszyć. Nie chciało nam się wracać jeszcze na wojewódzką, aby trochę nacieszyć się bocznymi wsiami i małym ruchem. W Iżykowicach się skończyło - droga wymuszała, by skręcić w lewo, albo pchać się w górę po prawej. Mijało się tam mały młyn wodny i wracało na DW768.


Sancygniów. Staw przy zespole pałacowym. Po prawej kościół pw. św. apostołów Piotra i Pawła. Widok ku NNW


Sancygniów. Pałac Deskurów. Widok ku NWW


Iżykowice. Młyn na Sancygniówce. Widok ku NNW


DW 768. Niewiatrowice. Widok ku SE

Wkrótce wjechało się do Działoszyc. Był tam kościół ze wspaniałym dachem na wieży, który majestatycznie wznosił się nad miejscowością. W tym czasie zawitały tam tłumy pielgrzymów. Teren kościoła był pełen tak w środku jak i na zewnątrz, więc pomimo próby podjechania pod niego, trzeba było zjechać w dół miejscowości. Zerknęło się jeszcze do ruin synagogi (dobrze zachowane ściany, lecz brak dachu). Wkrótce przyszło opuścić to miejsce, by dotrzeć do skrzyżowania w Dziekanowicach. Kurs na zachód, do wsi Pierocice. Nie żeby coś tam było szczególnie interesującego. Po prostu, o rzut kamieniem była granica z małopolskim województwem. Ta mała pokusa została ukarana. Najpierw droga zamieniła się w szuter z kamieniami, potem poszła wysoko w górę i w połowie podjazdu po raz pierwszy w życiu zaatakowały nas końskie muchy. Bardziej rzuciły się na mnie i frustrowały niemiłosiernie. Upał, kiepski podjazd, mała prędkość, zmęczenie - tragedia. Gdy już wieś się skończyła i widać było tereny sąsiedniego województwa, to już dół do niej nie chciało nam się jechać po polnych drogach, bo i tak musimy skierować się na wschód. Powrót po wspomnianych kamieniach nie był miły. Następnie nastąpił skręt w dróżkę na południe, która również prowadziła do góry.


Działoszyce. DW 768. Zakościelna, w którą nastąpił skręt. W centrum kościół pw. Trójcy Świętej. Widok ku E


Działoszyce. Ruiny synagogi z XIX w. Widok ku SW

Żeby było miło, w wąwozie przez który przechodziła, również żyły sobie wspomniane wyżej paskudne owady. Tu już zejście z roweru, a że nie było innego sposobu przetrwania, jak tylko ucieczka przed bestiami, to trzeba było biec, szybko wyczerpując siły. Wszystkie podążyły za mną. Na szczęście nie chciały za bardzo opuszczać wąwozu i wyżej był już spokój. Na pocieszenie roztaczały się wspaniałe widoki z kulminacji. Pomimo zmęczenia, przyjemnie było je chłonąć. Dalej było już w dół do asfaltu, a tam po nim szybko na wschód, w stronę Skalbmierza. W miasteczku tym zachciało nam się zajrzeć do jadłodajni, ale już zamykali, więc przyszło obejść się smakiem. Potem jeszcze do tamtejszego kościoła, który był duży i chłodny. Dziesięć minut później znów na rowerach. Czym prędzej, bo już nie było jedzenia, a wciąż była przed nami długa trasa do pokonania. W centrum Topoli wejście do sklepu, dzięki czemu można było zaspokoić głód. Po tej przerwie zostało jeszcze trochę do do Kazimierzy. Tabliczka na wjeździe została powitana z ulgą. Z jeszcze większą - otwartą biedronkę, gdzie zrobiło się zapasy na resztę trasy.


Pierocice W (Łopaty). Po lewej stronie drogi woj. małopolskie. Po prawej woj. świętokrzyskie. Widok ku NWW


Pola między Pierocicami i Kościejowem w pobliżu DW 783 (za plecami). Widok ku NE


Pola między Pierocicami i Kościejowem w pobliżu DW 783 (za plecami). Widok ku NNE


Pola między Pierocicami i Kościejowem w pobliżu DW 783 (za plecami). Widok ku N


Skalbmierz. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku SE


Skalbmierz. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela

W miasteczku działy się dziwne rzeczy – dużo ludzi, muzyka, zapach kiełbasy i baloniki. Oto impreza Dni Kazimierzy Wielkiej. Ominęły nas atrakcje, bo już było za późno. Kasię złapał kryzys i trzeba było się zatrzymać za zabudowaniami. Jako że jechało się teraz po Płaskowyżu Proszowickim, trzeba było z niego znów wrócić na Wodzisławski Garb, więc droga ponownie pięła się w górę. Szczęśliwie, odbywało się to stopniami, dość łagodnie i niżej niż poprzednimi razami, za to przez 10 km. Wkrótce ponownie widać było piękne widoki z góry. Dało się dostrzec nawet zabudowę Buska-Zdroju, oddaloną od nas o ponad 15km. Jeszcze tylko zjazd w dół i ponowna wizyta w Wiślicy. Tym razem omijając ją łukiem obwodnicy. Przed lasem skręt w lewo. Godzina była przedwieczorna. Powietrze pachniało zbliżającą się letnią nocą i odchodzącym dniem. Samochodów mało, za to ludzi trochę więcej. Trasa wiodła najprostszym wariantem przez wsie nad Nidą. Z Leszczy do Krzyżanowic Dolnych do Kowali już po zmroku. W Pasturce pogniły nas psy, przez co wjeżdżało się na łąkową dróżkę, co w dolinie Nidy oznacza "nieco wilgotną". Przejście po ciemku, przez pole do szosy, jeszcze parę kilometrów i oto po 22, czując zmęczenie, znów udało się dotrzeć do bazy.


Kazimierza Wielka. 1 Maja. Łubna. Widok ku SEE


Kazimierza Wielka. 1 Maja. Basta przy skrzyżowaniu DW 768 i 776. Widok ku SEE


Kazimierza Wielka. Okrężna. V międzynarodowe dni Kazimierzy Wielkiej 10-11.07.2010. Widok ku SWW


Wiślica. DW 776. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku NE


Między Kobylnikami i Skotnikami Dolnymi. Po lewej Łysa Góra. Granica wsi po lewej stronie linii drzew, za którą znajduje się Parszywe Błonie W. Widok ku NNW


Między Kobylnikami i Skotnikami Dolnymi. Pagórek Sceklina. Widok ku NW


Skotniki Dolne. Po prawej Torgówka. Widok ku N

Zaliczone gminy

- Działoszyce
- Racławice
- Skalbmierz
- Kazimierza Wielka
- Czarnocin
Rower:Zielony Dane wycieczki: 110.00 km (0.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.71 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XIV - Praktyki VIII: Poprawki w terenie

Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 17.03.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2010 Pińczów

Ostatni dzień badań terenowych. Głównie na górce. Obejście całego terenu w celu dokonania ostatnich poprawek. Głównie dotyczył granic roślinności. Pierwsza połowa w dole, spacer asfaltem w górę i zachodnim skrajem w dół. Cały czas tachany był ze mną rower, więc jeszcze kurs na górkę, by coś sprawdzić i potem powrót.

Bardziej szczegółowo: wojewódzką do Bogucic. Z centrum do części południowej, przez pola do centrum, Bogucice Drugie do zachodniego ich krańca i zejście w dół. Zeszło się do uliczki Szosa, a stamtąd jeszcze raz ku górze, do leśnego punktu rutynowego i na teren między Bogucicami, koło iłowego punktu rutynowego. W Pasturce zjazd z głównej, by przejechać przez jej centrum. W Pińczowie Grunwaldzka, Jagiełły, Jadwigi, Kołłataja i północnym skrajem do bazy, gdzie udało się dotrzeć jak zazwyczaj - około 15:30. Warto wspomnieć, że do roweru przymocowane było wiertło, przypominające kopie turniejowe.


Pola Bogucic Drugich na Garbie Pińczowskim. W centrum las z Rezerwatem Grabowiec. Na horyzoncie po prawej Garb Wodzisławski po W stronie Doliny Nidy. Widok ku SSW


Pola Bogucic Drugich na Garbie Pińczowskim. W po lewej las z Rezerwatem Grabowiec. Na horyzoncie w centrum Garb Wodzisławski po W stronie Doliny Nidy. Widok ku SW


Pola Bogucic Drugich na Garbie Pińczowskim. Widok ku NW
Rower:Zielony Dane wycieczki: 27.00 km (0.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:13.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)