Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2008

Dystans całkowity:604.50 km (w terenie 102.00 km; 16.87%)
Czas w ruchu:40:42
Średnia prędkość:14.85 km/h
Maksymalna prędkość:60.60 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:60.45 km i 4h 04m
Więcej statystyk

K4 + LSTR na Masie Krytycznej

Piątek, 29 lutego 2008 | dodano: 01.03.2008Kategoria >10 osób, Pół nocne, Samotnie, Warszawa

Powrót w stanie zmęczenia. Pobudka około 8. W ciągu dnia jazda po okolicach Powązek: z Bielan od ul. Broniewskiego, dalej przez Powstańców Śląskich, z pominięciem chyba 9 lub ciut mniej przystanków, przez Włochy na Okęcie. Stamtąd do Decathlonu i do Hali Banacha od południowej strony Grójeckiej. Tam zatelefonował do mnie System i niebawem udało mi się znaleźć przy pomniku Kopernika, docierając tam z wykorzystaniem Alej Jerozolimskich. Po drodze jakaś babka pytała mnie o drogę dokądś. Przy pomniku spotkanie ze znajomym ze studiów. Po paru minutach rozmowy pojawił się Pa., a zaraz potem S.. Ruszyła Masa. Hucznie i rowerowo, chociaż miejscami naprawdę wolno. Wabił mnie dźwięk muzyki dochodzący z nieco spóźnionej rikszy, więc po jakimś czasie nastąpiło moje odłączenie od grupy i podążanie na przód, by słuchać dźwięków. Po jeździe nastąpiły "rowery w górę".

Trasa masy przebiegała ulicami: Pomnik Kopernika, Nowy Świat, Al. Jerozolimskie, Marszałkowska, Świętokrzyska, Jasna, Zgoda, Krucza, Piękna, Pl. Konstytucji, Waryńskiego, Batorego, Al. Niepodległości, Madalińskiego, Puławska, Marszałkowska, Al. Jerozolimskie, Jana Pawła II, Świętokrzyska, Nowy Świat, Pomnik Kopernika. Rowerzystów było co najmniej 551.

Wracaliśmy szybko przejechanym odcinkiem ul. wraz z kilkoma innymi rowerzystami, którzy kolejno znikali w innych ulicach. Do końca został z nami nie kto inny jak R.B. Odprowadzono mnie do akademika. Tu popas przed dalszą drogą. R.B. chyba odprowadził chłopaków przez kawałek trasy, a mój rower i rzeczy zostały w budynku, po czym jeszcze poniosło mnie na łyżwy. Przed masą wyjeździło się 58 km w 4:10 h.

Rower:Delta Dane wycieczki: 83.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:13.83 km/h, prędkość maks: 38.80 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K3

Czwartek, 28 lutego 2008 | dodano: 01.03.2008Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Warszawa

Dzień słoneczny. Zaczęło się od kursu na Łopuszańską, a następnie pod Decathlon. Stamtąd do Miodowej, a potem Krakowskim Przedmieściem na Chmielną, by następnie wsiąść w metro. Przerwa na Ursynowie, po czym kurs do Belgradzkiej i znów w metro do Centrum. Wysiadka. Kurs pod Mariott, do Spacerowej, potem na Berezyńską, chyba mostem Piłsudskiego. Nawrót na zachodni brzeg. Długa jazda do 17 Stycznia, ale nie pamiętam którędy. Możliwe że Żwirki i Wigury. Potem powrót do akademika.
Rower:Delta Dane wycieczki: 60.00 km (0.00 km teren), czas: 04:11 h, avg:14.34 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K2

Środa, 27 lutego 2008 | dodano: 27.02.2008Kategoria Samotnie, Warszawa

Chłodno, ale słoneczne. Prędkość maksymalna ponownie na Belwederskiej. Start ze stacji Metra Racławicka. Na pierwszy ogień poszła Dolna, po niej Belwederska, róg Gagarina, Spacerowa, po czym powrót na Rakowiecką i do metra. Wysiadka na Gdańskim. Ta sama trasa na Śmiałą, po czym busem do ronda Starzyńskiego. Już rowerem na rondo Żabka, po czym przez Pragę do Targowej z Zieleniecką. Po przerwie w tramwaj. Jeden z pasażerów wyskoczył natychmiast, gdy zobaczył kontrolera. Koniec przejażdżki przy palmie. Dalej Plac 3 Krzyży i Belwederska. Następnie autobus zawiózł mnie na przystanek koło szpitala MSWiA. Tu trochę kręcenia się i w kolejny tramwaj. Tym razem do centrum. W Śródmieściu przesiadka w SKM podążającym na Włochy. Ze stacji PKP przejazd do Alej Jerozolimskich, po czym znów w bus. Na koniec przejazd rowerem z Zachodniego do centrum, a potem metrem do stacji Stokłosy. Jeszcze na Pileckiego, stamtąd kombinowaną trasą do SGGW, a następnie Arbuzową do Wilanowskiej. Dłużej pokręcenie trwało po uliczkach przy Sobieskiego, a powrót standardową trasą. Trochę bolała głowa, ale po prysznicu było już w miarę dobrze.
Rower:Delta Dane wycieczki: 48.00 km (0.00 km teren), czas: 03:53 h, avg:12.36 km/h, prędkość maks: 50.40 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K1

Wtorek, 26 lutego 2008 | dodano: 26.02.2008Kategoria Samotnie, Warszawa

Rano przed 8 wyjazd z akademika kierując się przez most Siekierkowski na Wał Miedzeszyński, by dotrzeć na Targową. Stamtąd przez Grochowską na Ostrobramską, Aleją Stanów Zjednoczonych, Koszykowa, Aleja Niepodległości (koło skrzyżowania z Filtrową), Plac Konstytucji, Marszałkowska, Rotunda, ul. Widok i do Metra Świętokrzyska. Wysiadka w Natolinie i podjazd na osiedle w okolice pałacyku, po czym powrót do akademika, aby naładować baterię w komórce, jak również coś zjeść. Po dwóch godzinach, przy pomocy metra dojazd na Rakowiecką. Potem Spacerową w dół i znów pod górę na Belwederskiej. Przez Agrykolę i wyjazd na Czerniakowską. Zwrot na Most Łazienkowski i znów Targowa. Po krótkiej przerwie jazda na Dworzec Wschodni. SKM do Zachodniego. Stamtąd do pobliskiego Decathlonu, a następnie nieco dalej Alejami Jerozolimskimi. Aby przyspieszyć powrót, nastąpił przejazd autobusem, wysiadając z niego w centrum. Jeszcze tylko metrem do Gdańskiego, skąd jeszcze się podjechało się na ul. Śmiałą. Powrót przez Zamek, centrum, Plac 3 Krzyży, Belwederską, Sobieskiego i standardowym zakończeniem wzdłuż Doliny Służewieckiej.
Rower:Delta Dane wycieczki: 75.50 km (0.00 km teren), czas: 05:11 h, avg:14.57 km/h, prędkość maks: 49.70 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W poszukiwaniu sztycy

Poniedziałek, 25 lutego 2008 | dodano: 25.02.2008Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Po awarii, trzeba było wziąć się za poszukiwanie dłuższej sztycy, która pasowałaby do mojego wzrostu. Kurs na południe Ursynowa. Targowisko przy Płaskowickiej i KEN. Powolne kręcenie się po okolicy, czekając na otwarcie serwisu. Sztycy potrzebnej nie było. Prawdopodobnie można je dostać w innym sklepie, w czwartek. Ul. Pileckiego w drogę powrotną. Potem osiedle przy Arctowskiego, Surowieckiego i pętla, okrążająca bloki na południe od Zaorskiego. Nutki, między blokami, wjazd do parku i od NE wjazd na Kope Cwila. Zjazd ku SE. Było tam sporo błota, a pogoda i tak była pochmurna i brzydka. Po powrocie przegląd roweru i likwidowanie większości usterek.


Pola Mokotowskie przy Bibliotece Narodowej. Właściwej daty foty nie pamiętam. Widok ku W
Rower:Delta Dane wycieczki: 15.00 km (2.00 km teren), czas: 01:17 h, avg:11.69 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Puszczy Kampinoskiej

Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008Kategoria 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Warszawa

Oczy się otwierają... Zerk na komórkę... ~7... Chrrr... Kolejne otwarcie powiek - 8:30. Szybkie zebranie się w drogę i kwadrans później z rowerem było się już na zewnątrz. Chwila namysłu. Ciało nierozgrzane, ciężkie nogi i niecała godzina, aby dotrzeć pod most Gdański. W ciągu ostatnich dni, poprzez internet udało mi się umówić na wspólny wyjazd do Czerska. Z nieznanymi mi ludźmi. Oszacowało się czas dojazdu do stacji, przełożyło to na pozostałą odległość. Wynik - lepiej skorzystać z metra. W kilkanaście minut maszyna doprowadziła mnie na Gdański. Zjazd nad Wisłę. Było trochę chłodno, choć jak na luty, wyjątkowo ciepło. Dla rozgrzewki, w celu zbadania terenu oraz poszukiwaniu rowerzystów, pokręcenie przez chwilę przy bulwarze. Pod pubem udało się natrafiam na dwójkę rowerzystów. Po kilku minutach dołączyło się jeszcze dwóch i około 10 wyruszali. Drążył dylemat, co z tym Czerskiem, ale patrząc na gronowe posty wpadło myśl, że nic z tego dnia, z tamtej wyprawy nie będzie. Nastąpiło dołączenie się do grupki, która się uformowała w tym samym miejscu, lecz zmierzali do Puszczy Kampinoskiej.

Wpierw ruszyliśmy wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego. Przy Gwiaździstej przecięliśmy trasę dołem i wjechaliśmy na ścieżkę przez las Bielański, wpierw asfaltową, u dołu, a za UKSW gruntową na górze. W pobliżu makro przejechaliśmy pod Wybrzeżem Gdyńskim, a wkrótce wyjechaliśmy przy McD. Do puszczy wjechaliśmy w Wólce Węglowej. W tym samym miejscu, gdzie we wrześniu jako LSTR nie zdecydowaliśmy się zagłębić. Z tą grupą kilka razy zmienialiśmy kurs. Nie pamiętam co było po czym. Sama puszcza wciąż była dla mnie tajemnicą. Ostatni etap na zachód podążaliśmy w większości zielonym. Powrót czerwonym.


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"


Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


Gdzieś w w 2/3 odcinka między Truskawiem i Roztoką

Po jakichś 10 km jazdy po lesie, stała się tragedia... Siodełko mi zdziczało. Dokładniej - wygięło mi kawałek ramy przy sztycy. Ona sama w miarę w porządku. Rama była stalowa, wiec silny kolega przy pomocy zacisku, jego zaciskania i odkręcania, przywrócił ramę do w miarę poprzedniego stanu. Niestety, odtąd musiało być niżej, aby nie kusić losu. Wieczorem znów zaczęło sprawiać lekkie, acz niegroźne problemy. Po naprawie czekał nas podjazd na "Górę Prawdy". Nikomu się nie udało. Gdy z niej zjeżdżaliśmy, o mało co, a by nastąpiło moje przewrócenie. Zjazd na hamulcu, ale gdy go przypadkiem puściło, to momentalnie popędziło się w dół, lecz zjechało cało. Jeden rowerzysta z grupy, zdaje się, że przede mną walnął w leżące drzewo, ale bez obrażeń. Albo zatrzymał się tuż przed nim? Trudno powiedzieć. Wtedy istotne było skupienie na przetrwaniu.

Dużo górek, trasa wśród igliwia i szyszek. To tak w skrócie wyglądał cały wyjazd. Zjazdy, podjazdy i wpadające w nasz sprzęt elementy roślin. No i trochę słońca, które wreszcie wyszło zza chmur. Pod koniec etapu zielonego jechało się trochę w tyle. Obóz w roztokach. Bar. Krótkie zakupy, przekąski, chwile rozmów. Miło spędzony czas. Trochę się zmarzło, ale co tam. Chwila jazdy i znów było gorąco jak przedtem. Do cmentarza w Palmirach jechało się przyjemnie. Tam nasza grupa powiększyła się do osób sześciu. Kończyło mi się picie, co powoli kończyło przyjemność z jazdy.

Po opuszczeniu okolic Palmir, przy podjeździe pod dosyć łagodną górkę nastąpiła przerwa. Czy raczej rower tak zarządził. O co chodzi? Zejście z roweru i próba ruszenia. Może jakaś gałąź? Nic. Odwróciło się rower do góry i... Przerzutka zaklinowałam się miedzy szprychami. Nie wiadomo mi było, w jaki sposób to było możliwe. Szkoda, że skończyło się miejsce w aparacie. Napęd wraz z kołem tworzyły cudowną "całość". Zaczęło się odkręcanie śruby przy kole. Po minutach kilku zjawił się jeden, a po wkrótce potem reszta spośród nowych znajomych. Na początku moją próbą było podwadzenie jakoś zaklinowanego ustrojstwa, ale skończyło się na odkręceniu przerzutki i ręcznym usunięciu problemu. Zgiął mi się hak przerzutki. Kluczem 15 podwadziło się go i jako tako naprostowało. Potem było kilka prób założenia przerzutki, ale na szczęście wszytko wyszło dobrze. Co więcej, rower nabrał jakby więcej mocy. Pozostało jeszcze do wyregulowania co nieco na średnim biegu, który do końca sprawiał problemy, gdy kilka razy go wrzucało. Ostatecznie jechało się dalej na 3X3-7.

Zostało nas czworo. Na ostatnim postoju leśnym koło Sierakowa, dwóch pojechało w swoim kierunku.  Przejechaliśmy skrajem Łomianek. Za Graniczną znów leśne drogi. Minęliśmy samotnie stojące w lesie domy, wybudowane tuż przy granicy z Warszawą. Skręt w leśną Estrady. Ćwierć kilometra dalej w lewo. Wyjechaliśmy przy północnym murze Cmentarza Północnego. Tuż przed wyjechaniem z puszczy, ostatni kilometr przed osiedlami, tempo spadło mi do 10km/h. Jechało się w stanie wycieńczenia, prawie nic już nie rejestrując. Byle przed siebie i nie stracić z oczu oddalających się towarzyszy. Sił dodawał mi wieczorny, pachnąc wiosną wiaterek.

Na szczęście wnet pojawiła się asfaltowa ulica. Pojechaliśmy do McD. Dodatkowe kalorie na resztę wyjazdu i wreszcie coś do picia. Dojechaliśmy do Wybrzeża Gdyńskiego i znów się rozdzieliliśmy. Jeden odbił w Marymoncką. Nasze ostatnie trio miało się rozdzielić przy Gdańskim, ale zrobiliśmy to dopiero w okolicy Solca. Póki co przejechaliśmy ponownie przez las Bielański, teraz oświetlając go lampkami. Dalsza trasa prowadziła bezpośrednio na południe w pobliżu Wisły i Doliną Służewiecką do Ursynowa.
Rower:Delta Dane wycieczki: 97.00 km (70.00 km teren), czas: 06:10 h, avg:15.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Do Warszawy

Piątek, 22 lutego 2008 | dodano: 22.02.2008Kategoria Samotnie
Wyjazd ~12. Przejazd DK62. Duży odcinek jak zwykle poboczem. Krótki, niegroźny serwis koła. Wiatr mi nieco pomagał. Zakroczym ~13. Zjazd przez Gałachy pod most, a Modlin przejechany nad rzeką. Przed Czosnowem zjazd na wał i około 12km. Duży wiatr boczny i chwilę lekko padło. Pogoda nieprzyjemna. Powolny przejazd przez Łomianki. 11 listopada dojazd do parku Młocińskiego. Tuż przed wjazdem tam nastąpiło zajrzenie w ślepą uliczkę blisko Wisły. Park pokonany zachodnią ścieżką. Później Farysa i dołem, przy remontowanym Wybrzeżu Gdańskim. Tak do Centrum Olimpijskiego. Dalej był już tylko Plac Wilsona, Plac Inwalidów, przejazd przez centrum, Rondo Jazdy Polskiej, Puławska. No i ostatecznie akademik. Wyjazd lakoniczny jak ten opis.


Gałachy. Widok ku SEE


Pod mostem S7 między Gałachami i Modlinem. Widok ku NW


Pod mostem S7 między Gałachami i Modlinem. Widok ku SSE


Modlin. Most S7. Widok ku SW


Modlin. Most S7. Widok ku W




Modlin. Dróżka do drogi pod twierdzą. Widok ku E


Modlin. Dróżka do drogi pod twierdzą. Widok ku E


Modlin. Działobitnia - elewator. Widok ku N


Modlin. Spichlerz. Widok ku SEE


Kazuń Nowy. Ruina domu po SW stronie niebieskiego mostu. Widok ku W


Debina. Widok z wału ku SW


Czosnów. Widok z wału ku W


Łomianki. Kapliczka przy Warszawskiej. Widok ku SW


Droga techniczna wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego. Widok ku SEE


Pod Wybrzeżem Gdyńskim w trakcie modernizacji


Pod Wybrzeżem Gdyńskim w trakcie modernizacji


Pod Wybrzeżem Gdyńskim w trakcie modernizacji


Pod Wybrzeżem Gdyńskim w trakcie modernizacji


Jakaś kamienica, widziana chyba z marszu następnego dnia
Rower:Delta Dane wycieczki: 77.00 km (14.00 km teren), czas: 04:50 h, avg:15.93 km/h, prędkość maks: 60.60 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Radzikowa

Poniedziałek, 11 lutego 2008 | dodano: 12.02.2008Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Dzień pogodny. Kurs przez Chociszewo ku NW do Radzikowa (przerwa przy skupie zboża). Zepsuło mi się siodełko po 5 km. Pozostałe 20 km przez Grodziec i Przybojewo, udało mi się przejechać w sposób oryginalny.
Rower:Delta Dane wycieczki: 25.00 km (4.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:16.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

LSTR - Drugi nocny powrót do domu

Sobota, 9 lutego 2008 | dodano: 12.02.2008Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Samotnie, Pół nocne, Warszawa, Wyprawki w regionie

Sprawa z wyjazdem wynikła spontanicznie. Po około dwóch godzinach łyżew (w tamtym okresie próbowałam się uczyć jazdy łyżwami na pobliskim lodowisku. Wyglądało to tak, że pierwsza godzina to nieporadne stawanie na łyżwach i ledwo ledwo jazd, a w drugiej godzinie zdarzało mi się w miarę normalnie jeździć. Tak, aby od początku jeździć normalnie, to mi się nie udało. Zwykle były to samotne wyjścia, podczas łyżew tego dnia, jeździło się z koleżanką z liceum - J.G., z którą w tym okresie czasu zdarzyła się osobna wycieczka na Stare Miasto i osobne wyjście na koncert Happysad w Palladium), znów w ruchu.

Metrem z rowerem na plac Wilsona, a stamtąd na Żerań. Parę kilometrów za kanałem spotkaliśmy się z Księgowym i Pawłem. Oni już czekali przy skrzyżowaniu z Płochocińską. Dojazd mój był w efektownym stylu - lądując na ziemi. Przypadkiem najechało się na krawężnik przy przystanku. Chwilę pogadaliśmy, po czym niepomyślnie dla mnie, zaczęliśmy jechać na południe. Od Grota po płytach betonowych na wal. Dużo psów. Jeden nawet chciał za nami biegnąć, ale szybko wyrwaliśmy przed siebie. Wyjechaliśmy na rondo Starzyńskiego, zrobiliśmy pętlę i zatrzymaliśmy na przystanku przy Jagiellońskiej. Paweł poszedł się pożywić. Potem wracaliśmy Modlińską na północ.


Widok na praski brzeg z mostu Grota-Roweckiego ku SE


Widok na śródmieście z mostu Grota-Roweckiego ku SSE


EC Żerań. Widok z mostu Grota-Roweckiego ku W


EC Żerań. Widok ku SW


EC Żerań. Widok ku SSW


EC Żerań. Widok ku SWW


Przystanek w pobliżu skrzyżowania Płochocińskiej i Modlińskiej


Tory kolejowe przy Rondzie Starzyńskiego


Tory kolejowe przy Rondzie Starzyńskiego

Tempo szybkie. Przerwa dopiero przy Forcie Piontek. Ruszyliśmy, gdy jeszcze było przeze mnie zjadane jabłko i dojadało się je przez chwilę w trakcie jazdy. W Jabłonnie podążaliśmy nową obwodnicą. Legionowo przez Piaski. Obaj towarzysze udali się spać, a dla mnie rozpoczęła się samotna część podróży. Odległość zarówno do akademika, jak i do domu była porównywalna. Niewiele myśląc, poniosło mnie do domu. Przez pierwsze kilometry od rozdzielenia, nie za bardzo wiadomo mi było gdzie i jak jechać. W Legionowie, do tej pory zdarzyło mi się być raptem 6 razy, z czego 4 to przejazd niemal wyłącznie po DK61. Chyba nawet autem mi się jeszcze nie zdarzyło tam przejeżdżać. Dopiero w ramach wośpowania udało mi się poznać spory kawałek miasta, lecz wciąż zbyt słabo.


Przejazd kolejowy na Piaskach w Legionowie. Widok ku NEE

Za cmentarzem skręt w Jaśminową, postanawiając się nie zagłębiać, bo były padnięte baterie w przedniej lampce. Trafił się odcinek po szutrze z dziurami, ale na szczęście był też chodnik. Skręt w Aleję Legionów - znów asfalt. Jechało się spokojnie. Wybiegł pies podobny do Colie, lecz dał sobie spokój. Wkrótce dostrzeżone zostały kolejne psy, tym razem parę. Trochę ogarnęło mnie zwątpienie, ale wracać się nie chciało. Depnięcie mocniej pędząc przed siebie. Większy został za mną z lewej, mały z prawej przede mną. Zaraz potem minęło się małego z lewej strony i zaczęła ucieczka. Pościg trwał około z pół kilometra, na pełnej prędkości zmęczonego organizmu. W końcówce zaczęły opadać siły w nogach, a psy nie ustępowały. W końcu skończył mi się asfalt. Pęd 35km/h. Dosłownie przeleciało się po dołkach i tylko pragnąc, aby się nie przewrócić. Ręce bolały od wstrząsów przekazywanych przez kierownicę. Psy goniły mnie do ostatniego światła. Na szczęście. Wkrótce potem pojawiło się T-skrzyżowanie i trzeba się było zatrzymać. W prawo do lasu, w lewo do chat na uboczy. Z daleka widać było przydrożne lampy. Tym razem znów było szczęście. Trzeba było się jeszcze odnaleźć i wrócić do domu.

Kolejową dojazd do drogi przy torach. Niepewnie asfaltem i wnet udało się ustalić pozycję, trochę korzystając z mapy, trochę z gwiazd. Przejazd przez Olszewnicę. Wpadnięcie na DW 631. Cały czas otaczała mnie gęsta mgłą. Widoczność do 50-70 metrów, o ile było światło. O 4:00 skończył się popas za mostem w NDM, na rondzie w Modlinie. Przejazd przez miasto i sam dojazd tam odbył się na niesamowicie niskich prędkościach. W ciemnościach za Modlinem znów zwiększyły się obroty, aczkolwiek od popasu do końca Zakroczymia przejazd zajął mi 30 minut z zegarkiem w ręku.

Zaczęła się najgorsza część podróży czyli DK62. Do piątej było znośnie. Potem zwiększył się ruch samochodów tak, że lepie było jechać poboczem, gdy tylko widziało się jakieś ich światła. I tak się jechało na tyle daleko od szosy, żeby było bezpiecznie. Lampka świeci się z tyłu. Nagle ktoś przeraźliwie trąbnął... Szkoda słów. Docierając do Goławina, z oddali było widać lampkę ostrzegawczą nad przejściem dla pieszych. Było to dla mnie niczym ujrzenie światła latarni morskiej i rychły powrót do domu. Przez ostatnie trzy kilometry jazdy po DW 565, niebo zaczynało robić się niebieskie, choć do poranka jeszcze wiele brakowało. Został mi już tylko zjazd z górki. Napłynęły pozytywne uczucia. Niebiesko-szare światło, mgła i szeroki horyzont świata przede mną oraz jaśniejsza granica widnokręgu.
Rower:Delta Dane wycieczki: 77.00 km (5.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Gazownia i Fort Bema

Środa, 6 lutego 2008 | dodano: 12.02.2008Kategoria LSTR, 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Księgowym

Nowoursynowską do Puławskiej i oby jak najszybciej do centrum. Tam złapał mnie deszcz. Spotkaliśmy się na centralnym, gdzie przeczekaliśmy, aż opad ustanie. Pół godziny później dotarliśmy do budynków gazowni, docierając tam Alejami Jerozolimskimi, Towarową, Kacprzaka, Brylowską i chodnikiem blisko interesującego nas terenu. Ogrodzenia nie forsowaliśmy. Starczył widok zza niego. Trochę przegadaliśmy, nim dalej ruszyliśmy. Oto wnet ukazała się hala Expo XXI, przy Prądzyńskiego. I zaraz zniknęła, bo skręciliśmy w Bema, zatrzymując się przy kościele pw. św. Stanisława, Biskupa i Męczennika. I znów w drogę. Ścieżką do Wolskiej, a za nią przejazd na jej zachodni odpowiednik.


Skwer Alojzego Pawełka. Miejsce pamięci w pobliżu Gazowni. "Bóg Pamięć Ojczyzna. W hołdzie 200 tyś. Polaków wymordowanych przez Niemców w latach 1942 - 1944 w KL Warschau w ramach planu zagłady stolicy Polski. Dla ocalenia tej prawdy dla potomnych kamień ten wznieśli rodacy 9.X.2005"


Skwer Alojzego Pawełka. Widok ku NE


Skwer Alojzego Pawełka i stare budynki gazowni. Widok ku NW


Warszawskie Centrum EXPO. Widok ku SEE


Warszawskie Centrum EXPO. Widok ku SSE

Dotarliśmy do Parku Moczydło. Tu zeszło nam z pół godziny. Dostaliśmy się na Kopiec Moczydłowski, choć nie na szczyt. Krętą ścieżką jego części południowej dostaliśmy się na jej punkt kulminacyjny. Coś mi poszło nie tak w rowerze, ale długo to nie trwało. Wróciliśmy na dół, a potem ponowiliśmy podróż w górę, lecz znów bez szczytu. Zjechaliśmy w gruncie wychodzoną ścieżynką ku zachodowi. Chwilę pobyliśmy po północnej stronie stawów. Po wszystkim udaliśmy się Deotymy i Dahlbergha  ku północy. Wjechaliśmy do Lasku na Kole, gdzie minęliśmy policjant lub strażnika na koniu, przekraczaliśmy tory kolejowe, natknęliśmy się na czaszka psa i wpadliśmy w okolice ruiny, gdzie ktoś bawił się w kickboxing.


Park Moczydło.


Park Moczydło.


Park Moczydło.


Park Moczydło.


Park Moczydło. Widok ku W


Park Moczydło. W centrum kopuła kościoła Józefa Oblubieńca Najświętszej Marii Panny. Widok ku NW


Park Moczydło. Kopiec Moczydłowski. Widok ku SEE


Park Moczydło.


Park Moczydło. Kopiec Moczydłowski. Widok ku SEE


Park Moczydło. Widok ku SW


Park Moczydło. Widok ku NW


Park Moczydło. Widok ku W


Lasek na Kole. Bocznica kolejowa łącząca Odolany z linią kolejową prowadzącą do Dworca Gdańskiego. Widok ku N




Lasek na Kole. Przedwojenna ruina rozebrana rok później w ramach budowy Alei Obrońców Grodna


Lasek na Kole. Przedwojenna ruina rozebrana rok później w ramach budowy Alei Obrońców Grodna

Dotarliśmy do Alei Prymasa Tysiąclecia. Skręciliśmy w lewo. Minęliśmy trochę zabudowań, których lata świetności dawno minęły. Dojechaliśmy do Waldorffa i w lewo. Księcia Bolesława, Obrońców Tobruku, przejazd przez Osiedle Leśna i oto wjechaliśmy po drewnianym moście do fortu Bema. Okrążyliśmy go od zachodu w połowie, po czym przedostaliśmy się do jego środka. Weszliśmy na Zapasową Prochownię, zeszliśmy i wyjechaliśmy po niecałej półgodzinie fortowania. Wróciliśmy na Waldorfa, lecz tym razem podążaliśmy ku północy. Powązkowską i Słomińskiego dotarliśmy do Dworca Gdańskiego, gdzie Co nieco przekąsiliśmy, a Księgowy wsiadł w pociąg. A ja Bonifraterską, Andersa, Marszałkowską, Puławską, Rolną, Nowoursynowską do akademika. Godzinę później przyszła kolej na wizytę u ortopedy, który zalecił mi jazdę na rowerze.


Opuszczony budynek przy Obrońców Tobruku rozebrany w 2012 r. Widok ku W


Fort Bema SW. Widok ku NNW


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Fort Bema


Aleja Armii Krajowej przechodząca w Aleję Prymasa Tysiąclecia w pobliżu Powązek. Widok ku SSW


Powązkowska. W centrum kościół pw. Karola Boromeusza. Widok ku SEE


Okopowa w pobliżu Arkadii (w tle). Widok ku NE


Okopowa w pobliżu Arkadii. Restauracja Czarny Kot. Widok ku W


Dworzec Gdański


Dworzec Gdański


Dworzec Gdański. Widok ku W


Marszałkowska. Widok ku NNW
Rower:Delta Dane wycieczki: 47.00 km (7.00 km teren), czas: 02:40 h, avg:17.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)