Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawy po Polsce

Dystans całkowity:44196.44 km (w terenie 2091.10 km; 4.73%)
Czas w ruchu:2766:19
Średnia prędkość:15.98 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:36586 kcal
Liczba aktywności:341
Średnio na aktywność:129.61 km i 8h 09m
Więcej statystyk

Wycieczka do Zgierza

Czwartek, 18 lipca 2019 | dodano: 26.01.2020Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Warszawa, Wyprawki w regionie

Dzień I

Wiele nie ma co pisać. Pierwszego dnia (20019.07.18) trasa przez Iłów, Wszeliwy, Błędów do Łowicza. Trwały zbiory, pachniało zbożem, było ciepło i wiał lekki, pomocny wiatr. W Łowiczu w pociąg do Zgierza. Tam przejazd przez miasto, zakupy w jakimś markecie (zachciało mi się zjeść pakowaną sałatkę chyba kebabową i uzupełnić zapasy na drogę powrotną). Potem długie godziny na siedząc na ławeczce na skraju miasta, mając nadzieję, że uda się spotkać, porozmawiać Z. i wyjaśnić nieporozumienia powstałe poprzez czat, ale ostatecznie do spotkania nie doszło. Czekałam do nocy, zjadałam sałatkę, a potem (obawiając się ewentualnych zaczepek) przemieściłam się w pobliże fundamentów po jakimś słupie energetycznym albo czymś takim, nieco z dala od szosy. Nocleg w śpiworze, pod gołym niebem, przy iglastym drzewie. Próbując spać, ryczałam z płaczu i się modliłam.


10:19. Wychódźc.Widok ku E (ok.100m na E od krzyżówek).


11:36. Zdziarka. Stadnina nad Wisłą. Widok ku N


12:39. Wisła pod Wyszogrodem. Widok ku E


13:53. Lasotka. Widok ku SW


14:45. Stara Wieś. Widok ku SSE


14:48. Osiek. Widok ku SSE


15:44. Łowicz Główny. Widok ku NE


15:44. Łowicz Główny. Widok ku SE

Dzień II

Rankiem 2019.07.19 przejazd między blokami na trawnik osiedlowy. Część czasu spędzona chyba na pobliskiej ławce (pamiętam przechodzących ludzi, którzy należeli do tych, którzy grzebią po śmietnikach komunalnych), a później na trawę pod drzewo, czytając słownik od hiszpańskiego, próbując pożytecznie spędzić czas, mając nadzieję, że może tego dnia uda się porozmawiać. Po jakimś czasie wyszła chyba babcia Z., Po dłuższej chwili, podczas której próbowałam się modlić i zbierałam na odwagę, podeszłam i wybełkotałam coś (lęk znacznie wpływał na jakoś mówienia), aby przekonała rodziców Z., by pomogli Z. w problemie (z rozmów pamiętam, że sytuacja w ich rodzinie nie była zbyt ciekawa). Potem stamtąd wyjechałam (i czułam się, jakbym była postrzegana jako wariatka). Dałam spokój, widząc, że nie jestem w stanie realnie i bezpośrednio pomóc, a kontakt się urwał (rok później dopiero zdarzyło mi się lakonicznie porozmawiać przez SMS i tyle). Powrót na dworzec kolejowy, a stamtąd powrót pociągiem do Łowicza. Dalsza jazda przez Popów. Potem długi odcinek DK 92, skręcając ku N we wsi Dachowa, dalej jadąc przez Władysławów, Bronisławy, a następnie z Młodzieszyna przez las zachodniego Marynina, dalej asfaltem do Kamionu, potem przy wale do mostu, a na koniec DK 62 do Czerwińska. Dzień pochmurny, parny, duszny. Między nimi - gdzieś tam. Jechało się wolno, ciężko, z jakimś tam, narastającym bólem stóp z powodu nowych butów.

Kolejne dni

Wkrótce po powrocie do domu spostrzegłam się, że gdzieś po drodze z Łowicza z sakwy wypadły mi spódniczkospodenki kupione w decathlonie w dziale tenisowym. Sakwy były zamknięte w sposób byle jaki, to i mogło się tak stać. Wyruszyłam na poszukiwania i rozglądając się po poboczach uprzednio przejechanej trasy. Dojechałam do Młodzieszyna, skąd telefonowanie do mamy, by przyjechała autem. Potem dojechałam do Władysławowa. Tam oczekiwanie na auto. Rower do bagażnika, a potem już autem kurs prawie do Łowicza, gdzie dałam sobie spokój z tymi poszukiwaniami. W drodze powrotnej jeszcze trochę się rozglądałam, ale już bez nadziei na odzyskanie ciucha. Jakiś czas później kupiłam nowe.
Dzień słoneczny. Wpierw jazda do Warszawy na Marymont. Potem kurs po odbiór medykamentów z apteki w rejonie Gazowni. Potem zakupy w decathlonie. Następnie popołudniowe spotkanie z S. na Polach Mokotowskich. Tam krótki spacer i rozmowa na ławce blisko Biblioteki Narodowej. Potem rozdzielenie dróg w pobliżu stacji metra. Dalej udałam się na północ, ale dokładnej trasy nie pamiętam (znaczny odcinek wiódł przy głównej trasie przez Białołękę). Jechało się dość szybko do Legionowa, aby spotkać się z Księgowym. U niego nocleg, aby od rana móc pomóc przy maratonie jaki organizował następnego dnia.
Przejazd autem z Księgowym do Nieporętu. Tam był punkt startu maratonu. Wystartowało raptem kilka osób na rowerach.Tego dnia były moje krótkie piesze wycieczki w pobliżu bazy. Wpierw przed samymi zawodami po drobne zakupy spożywcze w pobliżu kościoła. Po powrocie do bazy zaczął się okres pojawiania się tam zawodników. W ciągu dnia później niewiele się działo. Wieczorem ponowny spacer na zakupy. Tuż po nich krótki spacer na pobliskie łąki, obchodząc budynki w pobliżu bazy od strony zachodniej i południowej. Pierwsi zawodnicy wrócili z trasy albo w tym czasie, albo tuż po moim powrocie. Maraton zakończył się około zmierzchu (w ramach poczęstunku głównie dla zawodników, były zamówione dwie pizza do podziału. Powstrzymywałam apetyt i zjadałam tylko jeden kawałek, choć byłam głodna i miałam ochotę na więcej...). Powrót autem do mieszkania Księgowych już po nocy.
Nazajutrz po maratonie, w godzinach przedpołudniowych, pomogło się Księgowemu wywalić jakiś gruz. Potem wspólna jazda rowerami do NDM. Wpierw dojechało się do Husarskiej, a potem do Mieszka I. W pobliżu skrzyżowania obu ulic jakieś auto jechało tak, że było niebezpiecznie dla Księgowego. Dalej ul. Wieniawskiego, a potem chyba gruntowo-szutrowa ul. Jagiellońska (świeże budownictwo). Kolejny był przejazd Wałową i Mazowiecką Jaśminowej, którą wyjechało się na DW630. Nieco dalej na zachód ukazała się niekompletna ścieżka rowerowa po N stornie drogi, ale chyba się na nią nie wjeżdżało. Na pewno nastąpił wjazd na ścieżkę rowerową od Rajszewa do NDM. Istotniejszym zdarzeniem było napotkanie chmary rowerzystów jadących na wschód, pośród których udało mi się dostrzec znajomego z Pielgrzymki do Wilna, tj. pana Benqa. Jego obecność mignęła mi tylko na kilka sekund, po czym zniknęła gdzieś w tym tłumie. Działo się to na Osiedlu Młodych w pobliżu DW630 i nie tak daleko od kościoła. Księgowy chciał już wracać, ale zachciałam pokazać mu jeszcze jak dojechać do zrujnowanego domu położonego na południe od ul. Nałęcza. Przejechało się od południa do ul. Nałęcza, a tam już nastąpiło rozdzielenie. Dalej nie pamiętam, czy jechałam bezpośrednio do domu czy wsiadłam w auto. Istotną kwestią jako udało mi się dostrzec było to, że gdy Księgowy jechał nieco szybciej i się oddalał, ja nie byłam w stanie zwiększyć prędkości jazdy i mimowolnie jechało mi się ze stabilną dość powolną prędkością (chyba ok. 3-4 km/h wolniej niż Księgowy).

Przez kolejne miesiące zdarzyło mi się jeszcze kilka nocnych, samotnych wyjazdów rowerowych (czasem jadąc pociągiem) do centrum Warszawy (w tym raz z nocowaniem na ławce w zimną noc). Prócz tego kilka samotnych, spacerów (o szybkim tempie) po Warszawie, z czego jeden bulwarem wzdłuż Wisły (po zachodniej stronie rzeki), zakończony obtarciami i chyba także pęcherzami na stopach; jeden wzdłuż Sobieskiego (wejście na wysoczyznę w rejonie Dolnej); jeden z Kabat do Piaseczne (skończony w szpitalu). Spacery bezpośrednio związane z pracą pomijam, bo w sumie to mało istotne. Ze spotkań na żywo - rodzinne, z czego najistotniejsze to chrzciny bratanicy i chrzciny syna kuzynki; kolejne ze spotkań z Kasią i K.L. (tym razem tuż po otrzymaniu przez mnie pracy); kolejne z Księgowym (rozmowa na dworcu PKP); z P. i M. na Starym Mieście (by opowiedzieć im o moim problemie, czego nie udało się pół roku wcześniej); z S. na Polach Mokotowskich (trzecie i praktycznie ostatnie, potem relacja się szybko zepsuła); jedno z L., I. i chyba J. (przypadkowe spotkanie u lekarza na Gocławiu, a potem busem do Dworca Centralnego, potem już były tylko rozmowy przez net); jedno z kimś z forum samochodzikowego (rozmowa w rejonie trasy Łazienkowskiej, kolejna z tych, w których opowiadałam o swoim problemie); z P.H (jedna wycieczka pieszo i ZTM do ruin szpitala na Wawrze i po tamtejszej okolicy). Oprócz tego kilka rozmów o pracę (ale nic z nich nie wyszło, dopiero później do mnie zadzwoniono z jakiegoś pośrednictwa i przepracowało się kilka miesięcy w biurze, ale to i tak było zbyt wiele na moje nerwy i umiejętności. Po otrzymaniu pracy w biurze już nie zajrzałam do pośredniaka (gdzieś się przeprowadzili, a po jakimś czasie napisałam, aby usunięto stamtąd mój profil/konto, czy jak to się tam fachowo zwie - grunt, że chodziło o zakończenie mojej bytności w ichnim systemie, zbiorze czy jak to zwać). Po zakończeniu pracy w biurze już pracy zarobkowej nie podjęłam. Uogólniając - wiosną i latem 2020 przecierpiałam potężny kryzys związany z dostrzeżeniem, w jak bardzo tragicznej sytuacji jestem od lat, i jak bardzo gorszej się znalazłam (kwestie religijne), a jesienią się nawróciłam. Bezpośrednio po nawróceniu przez większą część zimy jeździłam rowerem do kościoła (do domu zabierana autem, z rowerem pakowanym do bagażnika). Zdarzało mi się krótko rozmawiać z napotkanymi po drodze ludźmi, a także raz odprowadzać na Zdziarkę kogoś pijanego i większego ode mnie. Kolejne lato (tj. 2021) bez fizycznego opuszczania terenu gospodarstwa, spędzone na gruntownym, choć mizernym, porządkowaniu terenu. Jesień, zima praktycznie nie opuszczając budynku, poza rzadkimi sytuacjami typu wyjrzeć przez okno lub za drzwi.
Na początku jesieni 2021 dopadła mnie jakaś choroba, przez którą doświadczam stanów zapalnych, objawiających się podobnie jak w przeziębieniu lub alergii, czasem z umiarkowanym, uciążliwym bólem głowy, czasem z poceniem, z lekkim kaszlem, przemęczeniem, czasem bólem w klatce piersiowej (wrażenie jakby coś ją wgniatało, jakby się zapadała czy jakoś tak - trudno mi precyzyjnie określić), czasem bóle kolan, czasem krótkotrwałe, strzeliste, kłujące bóle głównie w rejonie potylicy. Prócz tego ułamał mi się ząb (po wypadnięciu plomby) po prawej stronie ciał , a miejsce tamtejsze zasklepiło się skórą dziąsła. Prócz tego co jakiś czas bolą węzły chłonne w górnej części ciała (ostatnio jeden po lewej stronie w rejonie pod językiem, a wcześniej pamiętam także pod pachami). Prócz tego depresja jak zwykle - ciężka i swoista. Waga raczej stabilna w przedziale 100-110kg, głównie ok. 105kg. Prócz tego lekkie problemy z nerkami (raz zwijałam się z bólu przez kilka godzin, nie wiedząc co ze sobą zrobić, a po prawie 1,5 roku później ból był mniej więcej o intensywności 50-75% poprzedniego - po wypiciu mieszanki herbaty rumiankowej i ze skrzypu, po kilkunastu minutach bólu ustąpił. W tym okresie czasu zdarzył się jeden jedyny w życiu jawny krwiomocz - może to kwestia nerek, a może skrzypu). Podczas stanów zapalnych temperatura na oko (w oparciu o wieloletnie obserwacje fizycznych odczuć ciała podczas gorączek) mieści się w zakresie stanu podgorączkowego. Prócz tego zdarza się przeszywający ból kręgosłupa w górnym odcinku lędźwiowym przy pochylaniu. Prócz tego nieco częstszy niż dawniej ból w okolicach serca - nie jestem w stanie określić powodu. Badanie usg kilka lat temu wykazało lekki przerost serca (nie pamiętam szczegółów, ani fachowego określenia) charakterystyczny dla ludzi uprawiających sport, ale możliwe że depresja też na to wpływa. Nie wiem czy to z tym powiązane, ale czasem, podczas pospiesznego wstawania od ziemi do pozycji stojącej zdarzało mi się dostawać lekkich zawrotów głowy (nie było to nigdy powodem przewrócenia się, ale zdarzało się, że niewiele mnie od tego dzieliło). Większość czasu mija mi na łóżku przed komputerem.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 131.00 km (11.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:14.56 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pieszo po Łodzi do Bit.

Środa, 3 lipca 2019 | dodano: 23.03.2022Kategoria 3-4 Osoby, Samotnie, Wyprawy po Polsce

Dojazd autem

Dzień był słoneczny. Autem jechało się z rodzicami do Łodzi. Rano tata wpierw zajechał do lekarza po receptę, potem jechało się przez Iłów (gdyby nie przerwa taty, jechałoby się przez Płock). Potem była jazda przez Brzozów Stary na DW 577. Dalej przez Sanniki i Pacynę do Żychlina, gdzie skręt na zachód. Przerwa w Oporowie przy zamku. Chciałam by rodzice mogli zobaczyć tamtejszy zamek (byłam tam już w 2008 z grupą LSTR), ale sama nie miałam siły i ochoty tam wędrować, wiec siedziało się w aucie póki nie przyszli. Potem przejazd przez Kuto, gdzie trwały przygotowania do maratonu kolarskiego i panowało lekkie zamieszanie na drogach w centrum. Dalej trasa przelotowa przez Łęczycę, Ozorków i Zgierz. Wjazd do Łodzi chyba Łagiewnicką, a dalej do centrum Łodzi.

Spacer na Bałutach

W Łodzi wpierw do lekarza, a potem autem do Manufaktury. Rodzice od razu poszli do centrum handlowego, a ja wpierw udałam się pieszo na spotkanie z Bit. którzy przebywali w pobliżu. W trakcie wędrówki, jakaś obca osoba idąca po drugiej stronie ulicy coś do mnie powiedziała. Nie wiedziałam co, więc się zatrzymałam i zaczęłam iść na tamtą stronę drogi, by dopytać o co chodzi, bo może chodziło o jakieś wskazanie kierunku czy inny bezpośredni rodzaj drobnej pomocy. Okazało się, to nie była "osoba w potrzebie", tylko próbująca opchnąć jakiś wisiorek, czyli w mojej ocenie podobne naciągactwo, jak to podczas jazdy do Wolbórza w 2008, gdy to ktoś stał przy drodze krajowej próbując opchnąć coś, co określał jako "złoto", co ja olałam i jechałam dalej bez zatrzymania się przy nim. W tym przypadku zawróciłam się w pół drogi (po tym, jak zrozumiałam powtórzone słowa) i również to olałam (gdyby wisiorek był kradziony, to tym bardziej nie chciałam mieć z tym nic wspólnego), po czym szłam dalej. Doszłam do niewielkiego sklepu, gdzie po drugiej (przy pierwszej po prostu przeszłam przez sklep rozglądając się po tym co było na półkach, ale mnie nie przekonywało) wizycie jednak kupiłam coś lekkiego do jedzenia, po czym udałam się już wprost do Bit. Tam trochę pogadało się, a po zakończeniu spotkania poszłam na obiad do pobliskiego baru orientalnego i czekałam, aż rodzice przyjadą tam autem, bo moje stopy były okropnie zmęczone (chyba do poziomu powstania pęcherzy) od łażenia w nowych butach. Gdyby trzeba było iść pieszo do Manufaktury, byłaby to okropna i bardzo powolna mordęga.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łódź z rodzicami

Środa, 26 czerwca 2019 | dodano: 23.03.2022Kategoria 2 Osoby, 3-4 Osoby, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Podróż autem

Wyjazd wczesnoporanny z rodzicami do Łodzi trasą przez Stryków, tam skręt na Zgierz. Podczas jazdy pisanie z Z. na czacie publicznym. Pamiętam żart Z. skierowany do ludzi na czacie, jakoby miało być picie wina. Nie było i nie miało być. Raz że jechałam później do lekarza, a dwa - na kilkanaście dni przed rowerową wyprawą do Skandynawii zrezygnowałam z alkoholizowania się (które było zjawiskiem towarzyskim, spokojnym (raz mi się zdarzyło tańczyć w głupi sposób podczas połowinek, robiąc przewrót w przód) i trwało między latami 2004 a 2009, a kończyło się moim zasypianiem, z ewentualnym wyrzuceniem płynnej treści w przypadku przytrucia), a alkohol był od tamtej pory spożywany w bardzo minimalnych ilościach i maksymalnie tylko kilka razy do roku albo wcale. Alkoholu nie lubię i mi przeszkadza, gdy jest dodawany do napojów czy żywności. Np. cydr by mi smakował, bo byłby to zwykły gazowany napój owocowy, gdyby nie było tam alkoholu, a cukierki z alkoholem to jakaś aberracja, której nie rozumiem.


11:20. Zgierz. Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Widok ku NWW

Pieszo, tramwajem i pieszo

Wysiadka w Zgierzu w pobliżu kościoła przy głównym skrzyżowaniu, a rodzice pojechali już do centrum Łodzi. Od kościoła pieszy kurs na zachód. Porozmawiało się z Z. na ławce na skraju Zgierza Potem zakup biletu w kiosku (wg info od Z., komunikacja miejska w Łodzi, przynajmniej na niektórych liniach, miała legalnie tymczasowo obniżoną cenę (tzn. można było kupić bilet nieco tańszy i legalnie przejechać odcinek taki, jak przy bilecie nieco droższym). Trochę w to wątpiłam, ale zaufałam i kupiłam tańszy. W celu wsparcia w trudnej sytuacji życiowej, zostawiony został przez mnie mały notatnik bez zapisków dla Z.. Po rozdzieleniu powrót pod kościół. Autobusem przejechało się w rejon przystanku przy ul. Brzoskwiniowej. Tam przesiadka w tramwaj. Wysiadka na przystanku przy ul. Struga. Drobne zakupy w pobliskim sklepie, a potem pieszo Piotrkowską do lekarza, ale przyszło się już po godzinach pracy. Potem dalej pieszo na plac Wolności - tam zajrzało się do wnętrza kościoła. Niedługo potem pieszo przeszło się do Manufaktury. Ponowne spotkanie z rodzicami, krótkie i uciążliwe przejście przez wschodni fragment centrum handlowego (nie lubię takich miejsc i męczę się w takiej przestrzeni), a potem powrót autem trasą przez Łowicz. Podczas jazdy, w czasie rozmowy z Z. poprzez czat, skończyła się bateria w komórce (co ponoć wywołało u Z. lęk, że coś mi się stało, a lęk ów był tak silny, że znajomość praktycznie się zerwała. Potem przez pewien czas próbowałam wyjaśnić sytuację poprzez czat, a wreszcie porozmawiać na żywo, ale poza zmartwieniami w zasadzie nie wyszło z tego nic więcej niż samotna wycieczka rowerowa do Zgierza niecały miesiąc później.


16:18. Łódź. Plac Wolności. Kościół pw. św. Zesłania Ducha Świętego. Widok ku NNE


16:18. Wnętrze kościoła pw. św. Zesłania Ducha Świętego


16:19. Wnętrze kościoła pw. św. Zesłania Ducha Świętego.


16:19. Wnętrze kościoła pw. św. Zesłania Ducha Świętego.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łódź po szynach

Środa, 29 maja 2019 | dodano: 23.03.2022Kategoria Samotnie, Warszawa, Wyprawy po Polsce
Pogoda kiepska. Dzień bez roweru. Rano do Modlina. Tam zakup biletu o 6:15 do Warszawy Wschodniej. Chyba miała miejsce pospieszna przesiadka na stacji Warszawa Wschodnia. Bilet do stacji Łódź Widzew (przez Skierniewice) zakupiony o 7:49 w pociągu. Po latach okazało się, że bilet wystawiono dopiero od stacji Warszawa Centralna (nie podobają mi się takie sytuacje). W Łodzi padał deszcz i było pochmurno. Po wyjściu z pociągu zakup biletu przejazd komunikacją miejską. W celu zaoszczędzenia na bilecie, przeszło się od dworca do przystanku tramwajowego przy Rondzie Inwalidów. Alternatywnie można było wsiąść w autobus, ale tramwaje jadą szybciej, co skutkuje możliwością przejechania większej liczby przystanków na jednym bilecie ograniczonym czasowo. Od czasu próby zaoszczędzenia na bilecie w Warszawie w sposób nielegalny w 2009, już się próby takiej jazdy nie powtórzyły z mojej strony. Lepiej nawet i się dodatkowo zmęczyć czy zmoknąć, byle nie jeździć na gapę.

Na przystanku długie oczekiwanie - było kilka tramwajów, ale nie przyjeżdżał ten, który miał zawieźć w rejon Placu Niepodległości. Gdyby pojechać innym, trzeba byłoby ryzykować przesiadkę, co wiązałoby się albo z zakupem kolejnego biletu, albo dłuższym spacerem w deszczu, a nie było pośpiechu. Według tego co udało mi się dowiedzieć na miejscu, była chyba jakaś awaria czy coś. Może po godzinie oczekiwania w końcu przyjechał. Wsiadło się na koniec wagonu i tak przejechało spory kawałek miasta. Przed zakończeniem ważności biletu wysiadka. Potem pieszo ku północy w rejon parku Reymonta. Spotkanie z Bit. z którym się pogadało kilka godzin (chciałam osobiście opowiedzieć o moim problemie kilku znajomym, ale tego dnia dało radę tylko Bit.). Po spotkaniu chyba już nie padało. Spacer na północ, głównie ulicą Piotrkowską, który skończył się na stacji Łódź Fabryczna. O 15:34 zakup biletu między stacjami Łódź Fabryczna a Warszawa Zachodnia (przez Łódź Widzew, Skierniewice). Po opuszczeniu pociągu i wyjściu z peronów, powrót bezpośrednio autem, ale nie pamiętam, czy z Warszawy, czy z Modlina.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zlot w Szklanej Hucie III - Powrót

Niedziela, 19 maja 2019 | dodano: 26.01.2020Kategoria Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, 2 Osoby, Z rodziną

2019.05.17 - 19 Zlot w Szklanej Hucie - cała trasa


Do Wejherowa

Pobudka bardzo wczesna. Szybko przyszło mi się spakować, więcej czasu minęło na przygotowanie i zjedzenie zupki błyskawicznej. Przede mną ruszyło kilka osób, ale bardzo niewiele. Reszta ruszała zdecydowanie później. Trasa wywiodła mnie szeroką, leśną szutrówką na asfalt w Osiekach Lęborskich. Po drodze kilka nieco bardziej dla mnie stromych podjazdów i przyjemne widoki terenu. W Choczewie kurs pod pobliski UG, a następnie jazda z podjazdami i długim dolinnym zjazdem przez Łętowo, Mierzyno, do ronda w Rybnie (poniżej podjazdów), skąd trasa wiodła prawie tak, jak dwa dni wcześniej. Różnica taka, że z Bolszewa przejazd Sucharskiego, a w pobliżu dworca Spacerową. Pod samym dworcem w Wejherowie przerwa na przystanku i namyślanie się, co dalej. W międzyczasie przyjechała owa dwójka zlotowiczów, z którymi jechało się dwa dni wcześniej.


07:34. Ostatnie chwile w Szklanej Hucie


07:48. Droga ze Szklanej Huty do Osieków Lęborskich. Widok ku S


07:54. Osieki Lęborskie. Kościół pw. św. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Morza. Widok ku SSE


07:54. Osieki Lęborskie. Widok ku SWW


07:56. Droga z Kierzkówka do Choczewa. Widok ku SSE


07:54.Droga z Kierzkówka do Choczewa. Widok ku S


08:06. Droga z Kierzkówka do Choczewa. Widok ku S


08:07. Wjazd do Choczewa od północy. Widok ku S


08:09 UG Choczewo. Widok ku SWW


08:12. Choczewo. Po lewej ul. Kusocińskiego. Po prawej ul. Pierwszych Osadników (DW213). Widok ku S


08:12. Choczewo. Po lewej ul. Kusocińskiego. Po prawej ul. Pierwszych Osadników (DW213). Widok ku S


08:12. Choczewo. Ul. Kusocińskiego. Widok ku S


08:25. Skrzyżowanie drogi z Choczewa (z prawej, poza kadrem) z drogą między Łętowem (po lewej) a Słajkowem (po prawej). Widok ku SW


08:25. Skrzyżowanie drogi z Choczewa (z prawej, poza kadrem) z drogą między Łętowem (po lewej) a Słajkowem (po prawej). Widok ku SW.


08:28. Łętowo. Teren dawnego PGR. Widok ku SSE


08:28. Wjazd od zachodu do Łętowa. Widok ku SE.


08:45. Mierzyno. Stolemy. Widok ku N


08:53. Tadzino. Droga po N stronie kopalni kruszywa Topaz. Widok ku E


08:54. Tadzino. Kopalnia kruszywa Topaz. Widok ku SSW

Gdynia

W końcu padło na kurs SKM do Gdyni Głównej. Było mi zimno i utrzymywało się zmęczenie. Było mi źle. W Gdyni na dworcu przerwa na Subway - coś ciepłego. Nie chciało mi się ruszać z krzesła. W międzyczasie udało mi się dostrzec kilka osób ze zlotu, ale nie było we mnie siły na nic. W końcu udało się jej wykrzesać tyle, by udać się po bilet - ten był kupiony dopiero na ok. 19. Zakup biletu o 13:28 do Modlina (przez Malbork, Iława Głowna, Działdowo, Nasielsk). Planowy przejazd miedzy 19:23 a 22:41. Potem udało mi się pogadać z jedną dwójką zlotowiczów, potem przybyła jeszcze kolejna dwójka zlotowa. Powoli też zbierali się na pociąg. W międzyczasie się rozpogodziło, a mnie czekało jeszcze jedyne spotkanie z K. Wiadomość o tym, gdzie będę, udało się wysłać tuż przed padnięciem baterii w komórce. Potem wyszłam przed dworzec z rowerem i czekało się tam kilka-kilkanaście minut. Potem pojechało się rowerami na ul. Żeromskiego w rejonie Placu Kościuszki Na rozmowie w kawiarni minęło pozostał kilka godzin do odjazdu pociągu. W tamtejszej toalecie zmiana ciuchów na nierowerowe. W międzyczasie udało się naładować baterię w telefonie i wypić gorącą czekoladę. Potem pieszorowerowy powrót na dworzec w Gdyni.


15:17. Kilku kolejnych zlotowiczów spotkanych na dworcu w Gdyni


17:34. Gdynia. Ozdoba w kawiarni przy Żeromskiego

W pociągu

Trasa przejazdu pociągiem tym samym składem pociągu. Odbyła się na spokojnie, tyle tylko, że więcej było we mnie ochoty na robienie zdjęć z pociągu. Na początkowym odcinku chyba był w pobliżu ktoś palący (nie pamiętam wyraźnie, ale pamiętam swoiste poczucie dyskomfortu związane z obecnością innych ludzi w pobliżu). Gdzieś późnym wieczorem czy tuż po zmroku, już po wschodniej stornie Wisły, do pociągu wsiadła dwójka zlotowiczów. Po dłuższej jeździe w milczeniu, po jakimś czasie udało się przeprowadzić raczej fajną, acz krótką rozmowę. Później, okazało się (wg słów mamy), że tym samym pociągiem wracała też kuzynka, ale w innym wagonie, bez wiedzy o sobie nawzajem. Po powrocie zmęczenie, ale w pozytywnym nastroju.


19:47. Dworzec Główny w Gdańsku. Widok ku NE


19:48. Dworzec Główny w Gdańsku. Widok ku N


20:00. Okolice Skowarcza. Widok ku NW


20:02. Skowarcz. Widok ku NW


20:12.Tory kolejowe w Tczewie


20:18. Most kolejowy w Tczewie. Widok ku W


20:19. Tczew widoczny z linii kolejowej od strony Malborka. Widok ku W
Rower:Czarny Dane wycieczki: 44.41 km (4.00 km teren), czas: 03:02 h, avg:14.64 km/h, prędkość maks: 45.05 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zlot w Szklanej Hucie II - Zlot

Sobota, 18 maja 2019 | dodano: 26.01.2020Kategoria 3-4 Osoby, Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce

Dzień rozpoczął się ładnie, słonecznie, zachęcał do jazdy. Ludzie mniej lub bardziej powoli szykowali się do swoich planów. Jedna większa grupa wybrała spływ kajakami, a druga jazdę na zachód, w okolice Łeby. Mi się wyjątkowo nie chciało, jazda w ogóle nie była w planach, cały dzień chcąc spędzić na miejscu. Mimo to, wraz z Bit. i Dzi. udaliśmy się nad morze, około 1,5 km ku N. Tam spora mgła. Oni udali się na wschód, a ja ku zachodowi, aby wyjechać innym zejściem na plażę i po raz pierwszy spróbować jazdy rowerem po niej. Faktycznie, po mokrym piasku, w pobliżu morskich fal, można było spokojnie, bez zakopywania się, jak po zwykłej nawierzchni, po prostu sobie jechać i było sporo miejsca na manewry, choć potrzeby nie było, raptem raz pojawiła się przywleczona skądś gałąź.


08:41. Widok ku NWW


09:19. Widok ku N


09:55.Widok ku NNE


09:55.Widok ku NNE


10:01. Ujściowy odcinek Bezimiennej. Widok ku NNE


10:01. Ujściowy odcinek Bezimiennej. Widok ku N


10:03. Ujście Bezimiennej. Widok ku N


10:04. Ujściowy odcinek Bezimiennej. Widok ku S


10:05.Ujście Bezimiennej. Widok ku S


10:11.Ujście Bezimiennej. Widok ku S


10:12.Bałtyk w rejonie ujścia Bezimiennej. Widok ku W


10:19.


10:27. Bałtyk w rejonie ujścia Bezimiennej. Widok ku W

Zjazd z powrotem nastąpił w okolicy rezerwatu torfowiskowego i Wydmy Lubiatowskiej. Droga szutrowa, ubita, doprowadziła mnie na asfalt. Mijało się budynek Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko", a potem jeszcze spory kawałek jechało. Minęła mnie tylko jedna para na rowerach, zmierzająca w przeciwną stronę. Na skraju Lubiatowa ukazała się ławeczka, gdzie przyszła pora na przerwę i udało się dostać do internetu (w bazie, nawet zasięg telefoniczny był problemem), dzięki czemu udało mi się dowiedzieć, że koleżance udało się pomyślnie zakończyć ostatni egzamin, nieco spóźnionej matury. W końcu zmarzły mi ręce i przyszła pora wracać. Pogoda zrobiła się bardziej pochmurna, chłodniejsza i już nie miało być tak różowo. Powrót do bazy po ok 4 km szlaku rowerowego, drogą, która kilka razy przedzierała się przez spore piachy.


10:31. Bałtyk w rejonie Wydmy Lubiatowskiej. Widok ku N


10:31. W rejonie Wydmy Lubiatowskiej. Widok ku SSE

10:36.Droga przez Wydmę Lubiatowską. Widok ku S


10:38. Budynek Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko". Widok ku S


11:20.Wjazd do Lubiatowa. Widok ku S


11:48 Żółty szlak w pobliżu Lubiatowa. Widok ku SSW


11:49.Żółty szlak w pobliżu Lubiatowa. Widok ku NNE


12:02.Droga do szklanej Hut od strony Lubiatowa. Widok ku NE


12:06.Szklana Huta. Widok ku N

Po powrocie przeszła burza, solidnie się rozpadało. Niektórzy zdążyli wrócić przed, inni w tym czasie akurat gdzieś robili przerwy obiadowe. Po niej się uspokoiło, z okolicy parowała woda, tworząc ciekawą mgłę do wieczora. Cały czas było mi zimno, przed tą temperaturą chroniąc się, dzięki bidonami napełnionymi gorącą wodą, trzymanymi w kieszeniach bluzy, pod kurtką. Gdy było mi już wystarczająco ciepło, bowiem rozgorzało ognisko, te baterie ciepła powędrowały do śpiwora, aby i on się nagrzał przed snem. Niewiele też minęło do niego. Chyba koło 10 mnie znów dopadło zmęczenie i ściągnęło do spania.


12:08. Widok ku NE


14:02.Widok ku N


15:46.Widok ku W


16:30


17:22

18:14. Widok ku SW
Rower:Czarny Dane wycieczki: 12.85 km (8.50 km teren), czas: 01:08 h, avg:11.34 km/h, prędkość maks: 25.27 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zlot w Szklanej Hucie I - Dojazd

Piątek, 17 maja 2019 | dodano: 25.01.2020Kategoria 3-4 Osoby, Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Z rodziną

Okres tego zlotu, zaprzątał moje myśli na kilku płaszczyznach przez ostatni czas. Dość istotnie. Wpierw zamysłem było, aby dotrzeć rowerem, ale na to ani sił specjalnie nie było, ani pogoda nie nastrajała optymizmem. Byłoby to potwornie umęczone, a że przy okazji było kilka spraw do załatwienia w Trójmieście, to dojazd pociągiem był dla mnie najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Rankiem padało, acz przed wejściem do pociągu, było spokojnie. Chmura została dogoniona w trakcie jazdy i trochę jej było można doświadczyć nad morzem. Przejazd, tradycyjnie, minął mi gdzieś na końcu składu, przy rowerze. Po raz pierwszy, tak daleko w nowym ciuchu i bez większych zmartwień, a ze sporą dawką pewności siebie oraz spokojnej radości.

Po przyjechaniu do Gdyni Głównej, trzeba było z trudem przedostać się na poziom ulic, co oznaczało sporo schodów. Następnie kurs ku S, by zrobić sobie około 3 godziną przerwę w galerii handlowej, co upłynęło mi na przejściu i poznaniu tego obiektu, oraz na zrobieniu niezbędnych dla mnie zakupów. W międzyczasie praktycznie skończyła się pogoda deszczowa, została tylko psia. Powolny powrót na dworzec, skąd SKM kurs do Wejherowa. Tam schodów było mniej, ale przejście podziemne pełne kałuż i naniesionego błota. Stamtąd jazda Kwiatową, Zachodnią, Transportową do Sobieskiego. Przerwa na przebranie w przy rondzie Pruszkowskiego. Dalej do i wzdłuż krajówki, skręcając potem w Tartaczną z tragiczną nawierzchnią. Na Szkolnej już asfalt. W centrum Bolszewa udało mi się dostrzec dwie osoby jadące na zlot. Udało mi się ich dogonić i odtąd jechaliśmy razem.


13:57. Wejherowo. Dworzec PKP. Widok ku NEE


13:59. Wejherowo. Budowa tunelu ul. Kwiatowej pod linią kolejową 202 łączącą Gdańsk i Stargard. Widok ku NWW


14:03. Wejherowo. Ul. Jana III Sobieskiego. Jeden z budynków Batalionu Dowodzenia Marynarki Wojennej im. Pułkownika Kazimierza Pruszkowskiego. Widok ku S


14:28. Bolszewo. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SSW


14:29. Bolszewo. Ul. Zamostna. Widok ku N


14:32. Bolszewo. Ul. Zamostna. Widok ku NW


14:36. Las między Bolszewem i Paradyżem. Widok ku NW


14:38. Paradyż. Widok ku NW

Na skraju lasu przerwa przystankowa przed Zamostnem. W Rybnie podjazdy. Na ostatni z nich już mi trzeba było pieszo, z dużą zadyszką, wysokim tętnem i potrzebą na chwilę odpoczynku. W Strzebielinku uwagę przykuło więzienie, co spowodowało, że trzeba było gonić resztę, a co udało się dopiero w Gniewinie, podczas przerwy na ichnie zakupy, czego mi już nie trzeba było robić. Z miejscowości tej jechało się fajną trasą do Bychowa, jednak przez około połowę, wiodła gruntem, acz przyjemnym dla oka. Do Lubiewka droga zablokowana i odgrodzona z powodu jakiegoś remontu lub uszkodzenia mostku. Sama trasa bardziej terenowa, na samym początku z kocimi łbami. Trochę się rozpogodziło, ale było chłodno. Drobny nawrót i kurs do Prusewa, skąd Leśną (i fragmentem przez łąkę) do Białogóry. Z niej wyjechaliśmy Lubiatowską, by przejechać do bazy w środku lasu. Na ostatnie 1,5 pojechaliśmy różnymi drogami, ale dojechało się w tym samym czasie. Na miejscu osób nie tak znowu wiele, a wieczorem ognisko, którego początek miał miejsce pod dachem, rozpalając je na przenośnym dnie spod prysznica. Powoli dojeżdżało coraz więcej osób, ale ostatnich nie udało mi się zobaczyć, bo zmęczenie i senność zapędziły mnie do śpiwora.


14:52. Zamostne. Opuszczony cmentarz ewangelicki. Widok ku SSE


14:52. Zamostne. Opuszczony cmentarz ewangelicki. Widok ku SE


14:53. Zamostne. Opuszczony cmentarz ewangelicki. Widok ku SSE


14:54. Zamostne SE w pobliżu opuszczonego cmentarza ewangelickiego. Widok ku NNW


15:11. Kniewo. W tle wzniesienia. za którymi znajduje się Rybno. Widok ku N


18:18. Rybno S. Rondo Stulecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Widok ku NW


18:18. Rybno S. Rondo Stulecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Widok ku NW


18:18. Rybno S. Rondo Stulecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Widok ku NW


18:18. Rybno S. Rondo Stulecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Widok ku NNW


15:21. Rybno. Specyficzne malowidło naścienne.


15:24. Rondo łączące Sportową (w lewo), Lipową (w prawo) i Długą (za plecami). Widok ku NW


15:25. Rybno NW. Ul. Sportowa. Widok ku W


15:29. Podjazd z Rybna w stronę Strzebielinka. Widok ku NW


15:32. Widok z podjazdu między Rybnem i Strzebielinkiem ku E. W tle wzniesienia porastane przez Puszczę Darżlubską


15:37.Dawny obóz internowania w Strzebielinku. Widok ku W


15:37. Dawny obóz internowania w Strzebielinku. Widok ku W


15:37. Dawny obóz internowania w Strzebielinku. Widok ku W


15:37. Dawny obóz internowania w Strzebielinku. Widok ku W


15:37. Dawny obóz internowania w Strzebielinku. Widok ku W


15:40. Kolkowo S.Tablica informacyjna. Widok ku SWW


15:40. Kolkowo S. "Przechodniu w Kolkowie-Wybudowanie podczas marszu śmierci zginęło około 1300 więźniarek obozu koncentracyjnego Stuthoff Uczcij pamięć ofiar". Widok ku SWW


15:40. Kolkowo. Miejsce pamięci ofiar KL Stutthof. Widok ku SWW


15:43. Kolkowo. Dojazd do ronda im. Kazimierza Górskiego. Po prawej Zbiornik Czymanowo. Widok ku N


15:44. Zjazd do Gniewina. W centrum kadru jeden ze stolemów. Widok ku NWW


15:45. Zjazd do Gniewina. Widok ku W


16:04. Gniewino. Kościół pw. św. Józefa Robotnika z XIX w. Widok ku SWW


16:04 Gniwino. Po lewej cmentarz.Widok ku W.


16:04. Gniewino. Urząd Gminy. Widok ku N


16:04. Gniewino. Skrzyżowanie ul. Pomorskiej i ul. Zwycięstwa, na zachód od UG.Widok ku W


16:05. Gniewino. W centrum remiza strażacka OSP. Widok ku W


16:05. Gniewino. "Poległym za wyzwolenie ziemi gniewińskiej mieszkańcy". Widok ku NE


16:05. Gniewino. Tablica informacyjna.


16:05. Gniewino. Tablica informacyjna. Widok ku NNW


16:13. Droga z Gniewina do Bychowa. Widok ku NW


16:15. Droga z Gniewina do Bychowa. Widok ku NW


16:20. Droga z Gniewina do Bychowa. Widok ku NW


16:23. Bychowo. Po lewej kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Widok ku W


16:25. Bychowo. Droga do Starbienina z uszkodzonym mostem na Bychawskiej Strudze. Widok ku W


16:29. Bychowo. Widok ku SW


16:33. Bychówko. Widok ku NNW


16:38. Droga z Bychowa do Prusewa. Widok ku N


16:40. Prusewo. W tle dwór z XIX w. Widok ku NNW


16:41. Prusewo. Mury dworu z XIX w. Widok ku NNW


16:44. Z Prusewa do Wierzchucina. Widok ku N.


16:46. Wierzchucino. Prusewska 5. Widok ku E


16:47. Wierzchucino. Ul. Świętej Rozalii. Widok ku E


16:53. Wierzchucino. Widok ku NW


16:53. Wierzchucino. W centrum kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Rozalii z Palermo. Widok z ul.Leśnej ku SE.


Wybudowania Wierzchucińskie. Widok ku SE


Wybudowania Wierzchucińskie. Widok ku NNE


Wybudowania Wierzchucińskie. Widok ku NNE


Białogóra w pobliżu granicy z Wybudowaniem Wierzchucińskim. Widok ku NNW


Białogóra. Mapa miejscowości


Białogóra. Widok ku NNE


Białogóra. Informacja turystyczna. Widok ku NNE


Białogóra. Informacja turystyczna. Widok ku NNE


Białogóra. Informacja turystyczna. Widok ku NNE


Białogóra. Informacja turystyczna. Widok ku NNE


Białogóra. Informacja turystyczna. Widok ku NNE


Białogóra. Informacja turystyczna. Widok ku NNE


17:27. Białogóra. Widok ku NNW


17:36. Między Białogórą i Osieczkami. Widok ku S


18:28. Wnętrze bazy (świetlica). Widok  ku NW


18:28. Szklana Huta. Mapa na ścianie bazy. Widok ku NWW


19:21. Kierunkowskaz. Widok ku NNW


19:21. Nocleg części zlotowiczów pod dachem. Widok ku SW


19:22. Nocleg części zlotowiczów. Widok ku NNE


19:22. W centrum, nieco z lewej, miejsce otoczone kłodami, gdzie później przeniesiono ognisko. Widok ku NW


19:22. Pierwsze miejsce ogniska, po jakimś czasie przeniesione na teren łąki. Widok ku S


20:12. Jeden z rowerów. Widok ku SE


20:25. Główna część bazy noclegowej. Widok ku SE


20:45. Ognisko


20:45. Księżyc. Widok ku SSE


20:19. W drodze na ognisko. Widok ku NWW


22:03.Ognisko. Widok ku SSE


22:03. Ognisko. Widok ku SSE


22:13. Rowery parkujące wewnątrz noclegowni. Widok ku W


22:14. Rowery parkujące wewnątrz noclegowni. Widok ku E
Rower:Czarny Dane wycieczki: 47.31 km (0.00 km teren), czas: 03:03 h, avg:15.51 km/h, prędkość maks: 42.90 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wycieczka do Zgierza

Wtorek, 23 kwietnia 2019 | dodano: 01.05.2019Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Wyprawy po Polsce, Z rodziną

Udało mi się odzyskać trochę sił, co było przez mnie odczuwalne po pierwszych kilometrach, które wpadły mi lekko, acz ze wspomaganiem przez bardzo silny tego dnia wiatr. Trasa przebiegała nad Wisłą. Przy ostatnim domu w Wilkówcu wybiegły za mną trzy psy i dwa z nich goniło za mną aż do pierwszego stale zamieszkanego domu w Zdziarce. Moja prędkość, jak i teren, co prawda nie sprzyjały uciekaniu, ale też nie było z mej strony większego starania o to. W Czerwińsku przez drewniany mostek, potem po betonowych płytach na asfalt. Przy Grunwaldzkiej powstawał chodnik, prawie ukończony, więc zachciało mi się skorzystać z już gotowej części. DK 62 dość sprawnie, acz ostatni podjazd zrobił swoje i sprowadził na ziemię. Podobnie inne, późniejsze tak strome miejsca, czyli wiadukty koło autostrady, bo czego innego można się było spodziewać w okolicach Łowicza?


06:25. Zdziarka nad Wisłą. Po prawej stadnina. Widok ku SWW


06:44. Ostatni odcinek budowy chodnika przy Grunwaldzkiej. Widok ku NW


06:45. Już ukończony odcinek chodnika przy Grunwaldzkiej. Widok ku NW

W Wyszogrodzie skręt w Gałczyńskiego i nawrót, bo była ślepa. Za kościołem w prawo ku krajówce, by wjechać na most. Trasa do Iłowa przechodziła spory, acz jeszcze nie skończony remont w okolicy Uderza. Wcześniej jeszcze przyszło mi poprzypominać sobie stary, zmęczony asfalt. Z Iłowa ku S do Brzozoswa Starego, gdzie nastąpiła pierwsza przerwa na przystanku i trochę podjadania zapasów. Niestety, odcinek ten był nawet nie okraszony, a sowicie utopiony w zmaganiu z wiatrem i kiepską jazdą, w czym nie pomagał lekki, ale jednak, podjazd. Po odpoczynku skręt na Brzozówek, a tam asfaltowana droga ku S kończyła się drogą polną. Trudno. Do przodu. Na szczęście trochę z wiatrem. Potem normalna szutrówka, ale już pod wiatr, wyprowadziła mnie na asfalt w Koszajcu, który z kolei doprowadził do znanego mi skrzyżowania, ostatni raz odwiedzonego po BBT. Odtąd trwał długa jazda asfaltem ku S.


07:13. Wyszogród. Kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku SW


07:48. Remont nawierzchni w okolicy Uderza. Widok ku SW


07:55. Nieco przerzedzony las między Uderzem i Iłowem. Widok ku SW


08:26. Iłów. Kościół pw. Znalezienia Krzyża Świętego i MBKP. Widok ku SSE


08:34. Brzozów Stary. Staw na cieku, będącym dopływem kanału Jeżówka, wpadająca doń w Uderzu. Widok ku W


08:34. Brzozów Stary. Zapora spiętrzająca staw na dopływie Jeżówki. Widok ku W


08:36. Brzozów Stary. Pomnik upamiętniający Cichociemnych. Widok ku


08:36. Brzozów Stary."Tobie Ojczyzno Cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej rtm kaw Marian Aleksander Jurecki "Orawa" kpt art Andrzej Leszek Świątkowski "Amurat" polegli w walce 28 XII 1941 r w Brzozowie Starym odznaczeni orderami Virtuti Militari cześć ich pamięci"


08:56. Droga między Sadowcem i Koszajcem. Widok ku SE


09:07. Koszajec E. Ruina przy skrzyżowaniu. Widok ku NNE

Na trasie zmagania z wiatrem, gdzieniegdzie toczyły się ławice zamieci pyłowej. Krótka przerwa w Kocierzewiu Kościelnym, poprzedzona okrążeniem kościoła. Przed Strzelcowem skręt w polną drogę na skraju lasu. Dalej przebiegły mi drogę sarny. Do Łowicza wjazd od strony Parceli. Sporo jazdy chodnikiem. Za mostem w prawo, na parking z małą pętlą, wyjeżdżając na Stary Rynek z kamienistej bramy budynku nr 2, koło UM. Przez Rynek ku SW, a potem nawrót w 11 Listopada. Następnie długa jazda Kaliską, ze skrętem w Kolejową i  Katarzynów. Krótki postój przed szlabanem, uzupełniając bidony zapasową wodą. Za miastem dość przyjemna jazda przez Las Miejski do Urbańszczyzny. W tym jednak rejonie znów rozpoczęła się walka z wiatrem, co skończyło się przerwą na przystanku. Na skraju wsi Seroki, gdy asfalt skręcał ku E, mnie poniosło polną drogą ku S, na kolejnym skrzyżowaniu skręcając ku W, odkąd znów można było korzystać z wiatru.


09:20. Zamieć pyłowa między Koszajcem i Kocierzewem Północnym. Widok ku SSW


09:25. Kocierzew Kościelny. Kościół pw. św. Wawrzyńca Diakona i Męczennika. Widok ku SSW


10:13. Boczki Chełmońskie. Dwór z XIX w. Widok ku W


10:34. Polna droga między Strzelcewem i Parcelą, po N stronie lasu. Widok ku SWW


10:48. Łowicz. Specyficzna hałda zapewne obfita w żelazo - "Czerwona Góra" przy Armii Krajowej. Widok ku SW


10:59. Łowicz. Dziedziniec przy Placu Stary Rynek 3. Widok ku SSW


11:00. Łowicz. Stary Rynek. W centrum kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Mikołaja. Widok ku W


11:00. Łowicz. Stary Rynek. W centrum UM. Widok ku NNW


11:38. Wygoda. Przystanek przy niewielkiej, drewnianej chatce, jakich naprawdę dużo w tej okolicy. Widok ku NE


11:55. Zawady. Łąki Stawiska nad Zielkówką. Widok ku SWW


11:58. Seroki NW. Łąki Pasieki nad Zielkówką. Widok ku SWW


12:05. Droga między Serokami i Uchaniem Dolnym przez łąki Pasłęki nad Zielkówką. Widok ku W


12:06. Droga między Serokami i Uchaniem Dolnym. Widok ku W


12:08. Droga między Serokami i Uchaniem Dolnym. Zamieć pyłowa. Widok ku SW


12:12. Uchanka w Uchaniu Dolnym. Widok ku NNE

Z Uchania Dolnego toczenie się do Zakulina, obserwując kolejne tumany pyłu. Asfalt przynajmniej nie sprawiał problemów. Skręt na Łyszkowice, a tam w Gminną i Wolności. W Kalenicy skręt ku W z dłuższą przerwą na przystanku. Zmęczenie dawało o sobie znać, a jeszcze trochę zostało do pokonania. Drugi wiadukt był mozolnie przebyty na pieszo, ale potem już tylko wspomagał mnie wiatr. Do tego stopnia, że na delikatnym zjeździe w Woli Łubiankowskiej, rower sam jechał ponad 20 km/h i zbliżał mnie do ciągnik. Tam trochę więcej wysiłku, aby go wyprzedzić, a prędkość wzrosła do ok 45 km/h.


12:49. OSP Łyszkowice. Widok ku NNW


12:51. Łyszkowice. Wolności. Nieliczna, drewniana zabudowa. Widok ku NW


13:38. Kalenice E. Wiadukt nad A2. Widok na Łyszkowice ku NE

W Głownie skręt w Rynkowskiego, Łowicką i Plac Wolności. Dalej promenada wzdłuż jeziorka, skręt w Wodną i Limanowskiego. Na jej krańcu tylko liczne, acz zaniedbane schody do mostku prowadzące. Po drugiej stronie ścieżka przez trawę do piaszczystej ulicy. Spacerem. Potem podjazd Traugutta zakończony na Kolejowej. Tam od razu ukazał mi się nieplanowany dworzec. W zamiarach, roztrząsane było przez mnie kontynuowanie jazdy do Strykowa, ale krajówką, aby skrócić czas jazdy, jednakże z szacunków wypadało, że to słaby pomysł, a jeszcze się okazało, że oto właśnie docierał najbliższy pociąg. No to na peron - kierunek Zgierz.


14:12. Głowno. Plac Wolności. W centrum Dąb Wolności. Widok ku NNE


14:14.Głowno. Młynarska. Po lewej Zalew Mrożyczka. Widok ku SW


14:14. UM Głowno. Widok ku NWW


14:14.Głowno. Zalew Mrożyczka. Widok ku SSE


14:15. Głowno. Wody Mrogi, przepływające przez zaporę spiętrzającą Zalew Mrożyczka. Widok ku NNW


14:20. Głowno. Mostek nad Mrożycą, między Limanowskiego i Tatrzańską. Widok ku NWW


14:20. Głowno. Mrożyca. Widok z mostku między między Limanowskiego i Tatrzańską ku NNW

Zgierz

Bilet kupiony o 14:35 do stacji Zgierz (przez Stryków, Smardzew). Po latach okazało się, że wystawiono mi bilet nie na odcinek bezpośrednio z Głowna, lecz na odcinek z Bratoszewic. Przewóz roweru na tej linii była bez opłat, więc bilet był tańszy niż na niektórych innych liniach, wymagających dodatkowej opłaty na jego przewóz. Po zakupie biletu udało mi się trochę ogarnąć fizjologicznie po męczącej podróży. Na to nie było też zbyt wiele czasu, bo jazda pociągiem krótka - ok. 14:55 wyszło się na peron w Zgierzu. W mieście wpierw jazda ulicami: 3 Maja, Curie, Mielczarskiego, Rembowskiego, Narutowicza, zjazd Długą do Dąbrowskiego,. Tam dłuższa przerwa na smaczny jak rzadko kebab. W międzyczasie Z. udało się przybyć. Po posiłku, rozmawiając, w większości spacerem i co jakiś czas odpoczywając na ławkach, wędrowało się ku ul. Skargi, w Parzęczewską, Staffa. Tu rozdzielenie dróg. Dalej już rowerem w Hożą, Sieradzką, Łódzką, Łąkową, Orlą, 3 Maja i ponownie na dworzec.


14:39. W  pociągu między Głownem i Zgierzem


14:58. Stacja Zgierz. Widok ku NNW


15:03. Zgierz. 3 Maja. Kościół pw. Matki Bożej Dobrej Rady. Widok ku NW


15:07. Zgierz. Skrzyżowanie 1 maja i Rembowskiego. Pozostałości Zakładów Przemysłu Odzieżowego. Widok ku NNE


15:08. Zgierz. W centrum Rembowska 2. Widok ku W


15:09. Zgierz. Narutowicza 5. Widok ku NNE


15:15. Zgierz. Dąbrowskiego 1. Miejsce przerwy i odpoczynku, przed dłuższym spacerem. Widok ku NNW

Powrót pociągiem i autem

Oczekiwanie na pociąg trwało ok. godzinę. Bilet kupiony o 20:23 do stacji Łowicz Główny (tym razem okazało się po latach, że ten bilet wystawiono dopiero od stacji Smardzew...). Siedząc w pociągu powoli wylało się ze mnie zmęczenie. Było dla mnie jasne, że na dwóch kołach nie będę w stanie wrócić w sensowny sposób i w sensownym czasie. Na dworcu (w Łowiczu) był jeszcze nieprzyjemny, acz spokojny incydent - ktoś sępił na "pomoc" pod postacią kilku groszy na papierosy (palenie papierosów i inne nałogi nie pomagają. Abstrahując, ktoś mógłby relatywizować, że np. pomagają pod względem gospodarczym - pseudopomoc to nie pomoc, a gospodarkę itp. można ratować w godny sposób). Na przyjazd auta nie pamiętam ile się czekało, może z godzinę, ale na pewno była już noc. Po powrocie do domu, nazajutrz wielkie zmęczenie i ogólnofizyczna bezsilność.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 115.18 km (11.00 km teren), czas: 08:47 h, avg:13.11 km/h, prędkość maks: 49.15 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z Łodzi autem

Środa, 21 listopada 2018 | dodano: 08.12.2022Kategoria 3-4 Osoby, Pół nocne, Wyprawy po Polsce, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Zamek w Rawie Mazowieckiej. Widok ku NW


Zamek w Rawie Mazowieckiej. Widok ku SEE


Zamek w Rawie Mazowieckiej. Widok ku SSE


Zamek w Rawie Mazowieckiej. Widok ku NW

Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Obwodnica Radomia I - Nocą i pod wiatr do Radomia

Środa, 10 października 2018 | dodano: 09.11.2018Kategoria >200, Nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, 2018 Radom, Warszawa

Plany

Moim zamiarem było wpierw udać się do Radomia, a ściślej - nowo wybudowaną, ale nie otworzoną, obwodnicą tego miasta, powstającą w ramach trasy S7 (znaczna część odcinka od okolic Warszawy do okolic Jedlińska została przejechana lata temu, by uniknąć jazdy pośród aut - S7 było tam jeszcze w trakcie budowy). Stamtąd moim zamiarem było udać się na zachód, aby obejrzeć i porobić zdjęcia w rejonie odkrywki Szczerców i pobliskiego miejsca planowanej w owym czasie odkrywki Złoczew, tj. aby udokumentować trochę tamte okolice na wypadek ewentualnego rozpoczęcia prac wydobywczych. Kolejnym etapem miała być jazda przez Milicz (gmina odwiedzona ale sama miejscowość nie). Ostatni istotny etap miał wieść przez Parki krajobrazowe na S od Poznania. Wyszło jak wyszło, czyli skończyło się na powrocie już z Radomia. Większe eskapady stały się dla mnie zauważalnie cięższe już mniej więcej od 2013 roku.

Rankiem do Łomianek

Mglisty poranek. Wyjazd o 7. DK62, skrót leśny na Duchowiznę, wiadukt nad S7 i Modlin. Od cmentarza praktycznie skończono już ścieżkę, aczkolwiek wciąż trwały prace tuż za murami (drobne, na wjeździe), a od parku były jeszcze na etapie przed wylaniem asfaltu. Przez niebieski most wyjątkowo po stronie E, licząc na to, że ścieżka za nim jest gotowa. Pomyłka. Tam wciąż trwały prace, które zakończone były od okolic wiaduktu DW 579, do wjazdu na wał od strony Czosnowa. Co do ścieżki w stronę Łomianek, były już odcinki asfaltowe (choćby ten przy Czosnowie), ale i jeszcze spore odcinki nieutwardzone lub wymagające kontynuowania prac. W Łomiankach standardowo przez Pawłowską.


9:30. Widok na S7 z wiaduktu DK 62 ku E


19:34.Modlin. Wyasfaltowana ścieżka przy cmentarzu. Widok ku SE


09:43. NDM. Resztki porannej mgły nad Narwią przy Twierdzy Modlin. Widok ku W

Warszawa

Wjazd do Warszawy asfaltowym poboczem krajówki. Ze ścieżki zjazd Przy Agorze, przez parking za marketem do Wrzeciona. Skręt w Szegedyńską, między 56A i 6 do Szubińskiej. Dalej na wprost przez park, całą Przybyszewskiego, chodnikami z dzikim podjazdem na ścieżkę przy Broniewskiego. Tej się trzymając, jazda ku Alei JPII, przed nią ściągając rękawiczki.Skręt w Anielewicza. Tuż za muzeum przez pasy, chodnik za kioskiem i za 7. Z Zamenhoffa na Skwer Tekli Bądarzewskiej, dokańczając rysowanie kwiatka, wężykiem przez N alejki. Wzdłuż budynku i przez przystanek na główną. Za Skrzyżowaniem skręt na przejście przez przystanek autobusowo tramwajowy, chodnikiem wzdłuż Senatorskiej, Wierzbową, plac Piłsudskiego, Tokarzewskiego-Karaszewicza (często użytkowany przez mnie skrót, w trakcie studiów przemierzany wcinając bułkę w rodzaju pizzy, kupowaną w piekarni w W części Senatorskiej).


11:07. Wjazd do Lasku Lindego na skrzyżowaniu z ul. Szubińską. Widok ku SSE


11:33. Muzeum Historii Żydów Polskich przy Anielewicza. Widok ku NE

Po przerwie start o 14. Kubusia Puchatka, Tuwima, Górskiego, Bracka (praktycznie wyłączona z ruchu). Kruczą do PM, a tam na Puławską. Skręt w Olesińską, Różaną, Wiśniową, Kazimierzowską. Przerwa w Parku Dreszera, w pobliżu fontanny. W okolicy trochę ludzi, zażywających ostatnich, ciepłych, słonecznych dni tego roku. Powoli znikał zabrany kawałek ciasta. Okruszkami zajęły się liczne gołębie. Po przerwie Tyniecka do końca. Na ślepym krańcu potworna dziura (nie w asfalcie - sam asfalt był gładki, lecz wklęśnięty). Nawrót i skręt w Krasickiego. Wielicką nie do końca - przed ostatnim budynkiem w lewo, przez parking do świateł. Drogą pod blokami, równoległą do Niepodległości, do końca. Potem schodki, światła, Niedźwiedzia, ścieżka przy Stawie Służewieckim. Tam okazało się, że na drugą stronę Gintrowskiego można spokojnie podjechać na kładkę ponad ulicą. Efekt prac budowlanych z tego lata. Chodnik wzdłuż muru z graffiti również przeszedł gruntowną modernizację, skończoną pół roku wcześniej. Skręt w Mysikrólika, z koniecznością ominięcia ścieżki w trakcie budowy. Bocianią do końca i przez otwarty teren 405 do Puławskiej. W pobliżu węzła ścieżka była gotowa. Dalej jeszcze trochę w budowie.


15:30. Park Dreszera. Widok od strony Krasickiego ku NEE


15:30. Park Dreszera. Pomnik Powstańcom Mokotowa w NW centralnej części parku. Widok ku NW


15:58. Staw Służewiecki. W tle budynki Uniwersyteckiego Buisness Center. Widok ku N


15:59.Tegoroczna kładka nad Gintrowskiego. Widok ku E


16:01. Puławska. Ukończona ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż muru Toru Służewiec. Widok ku S

Na południe

W Piasecznie wjazd na Puławską. Przy UM przejazd na drugą stronę Placu Piłsudskiego. Kilińskiego w 17 Stycznia. Krótki odcinek DK 79 do Żabieńca, uważając na nadmiar aut opuszczających miasto. Ruczajowa była w zasadzie ślepa, ale wydeptanką można było wydostać się na drogę do Jesówki. Tam wątpliwości co do dalszego kierunku, ale ostatecznie wypadło do Zalesia Górnego. Tam przejazd ul. Koralowych Dębów, skręt na wschód po S stronie kościoła, a od kościoła ku SE do Parkowej. Odtąd dłuższy odcinek ku S. W Kędzierówce godzinna przerwa na przystanku. Okazało się też, że gdzieś odpadła mi tylna lampka. Nocną jazdę pozostało mi już tylko kontynuować w kamizelce - po rzadko uczęszczanych drogach.


16:50. Piaseczno. Kilińskiego 51. Widok ku E


17:01. Żabieniec. Stawy przy rzeczce Zielonej. Widok z ul. Dzikich Gęsi ku SSE

Do nieszczęsnego Jasieńca

Nastał wieczór. Z Uwielina trasa na Drwalew. W Zadębiu jeszcze jedna przerwa. Zapowiadało się, że wyjazd jednak znowu będzie ponad moje siły. Przez dłuższy czas było przeze mnie rozważane, czy szukać jakiejś stacji w pobliżu, czy zgodnie z planem jechać do Radomia, a potem może jeszcze raz rozważyć kontynuowanie jazdy na zachód. W Drwalewicach jazda na wprost - droga gruntowa. Przez internet sprawdzona, więc było mi mniej więcej wiadome, co mnie czeka. Jak się okazało, nieco ponad pół kilometra dzieliło mnie od drogi przez Wolę Kukalską, odwiedzonej 4 lata wcześniej. Podobnie z drogą przez Franciszków. Przed wyjazdem była chęć je odwiedzić, w trakcie jazdy już nie. Po trzech kilometrach, miejscami przykrytych łachami piasku, pojawił się asfalt i wieś Przyłom. Odtąd śmiało można było twierdzić, że nastała noc. W założeniu wypadało, by jechać dalej wprost, ale droga wydawała się zarośnięta, a i mi wyleciało to z głowy. Alternatywny kurs przez Falęcin i Częstoniew-Kolonię (zastanawianie się na skrzyżowaniu) poprowadził mnie skrajem lasu koło zakładów produkcyjnych, do skrzyżowania przed Kociszewem. Tu jeszcze jedno zastanawianie i skręt w lewo. Nie mogło być, by kolejny raz ominąć Jasieniec. Ta miejscowość zdecydowanie zbyt wiele razy mnie zwiodła. Tym razem udało się tam wjechać.


19:12. Ul. Zadębie 16. Zabytkowa, przedwojenna chata. Widok ku E


19:18. Pieczyska. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku E


19:22. Jeden z zagajników w Woli Kukalskiej. widok ku W


20:46. Jasieniec... Wreszcie rozumiem czemu tak ciężko tu dotrzeć...


20:50. Jasieniec. Kościół pw. Zesłania Ducha Świętego z XVIII w. Widok ku N

Posiłek w Białobrzegach nad Pilicą

Skręt w Czerską, Topolową, na krańcu Parkowej jakieś boisko, łąki i ciemność koło ogrodzenia, więc nawrót po drugiej stronie bloków Topolowej. Za mostkiem skrzyżowanie i rozważanie - lewo na oświetloną trasę, czy na wprost, w niezachęcająco ciemną. Padło na drugą, wyjeżdżając w Wierzchowinie. Przy jakimś zagajniku ktoś sobie siedział z rowerem i świecącym telefonem. Nieco później wyprzedził mnie w Zbroszy Dużej, skąd gnał na zachód, a mi wypadło znów skręcić ku S, kończąc w Promnie. Cały ten odcinek wydawał się bardzo nieprzyjemny i pusty. Naszła mnie silna ochota na posiłek. Po zimnym zjeździe nad Pilicę, przytłaczająca wręcz na coś ciepłego. Wcześniej była stacja paliw, ale posiłki z tego rodzaju obiektów mnie nie pociągają. Tłukła się nadziej na jakiś lokal w Białobrzegach. I był. Kebab zaraz na rogu placu. Tam minęło mi kilkanaście minut. Coś tam pomogło, aczkolwiek ponowny start, gdy było zimno, a powietrze wilgotne dzięki rzece i stawom, nie był przyjemny.


22:20. Białobrzegi. Most nad Pilicą. Widok ku N


22:32. Białobrzegi. Przerwa na duży kebab

Białobrzegi nocą

Wpierw rozgrzewka, jadąc uliczkami między blokowiskami z dodatkowym celem lepszego poznania miejscowości, do tej pory traktowanej raczej przelotowo. Żeromskiego od jej początku po Kopernika. Tam objazd 43A, potem ulicą, by następnie objechać 51 i 53, położone na terenie ogrodzonym, ale z otwartymi bramami. Powrót ku N, skręt do sąsiedniej Reymonta. Koło 29 skręt, objazd parkingu, wyjazd miedzy 29 i 31. Po drugiej stronie prześwit przy 40a, koło przedszkola ku W, za marketem skręt ku S. Przy ul. Polnej dłuższa przerwa (kolejna w trakcie krążenia). Asfaltowa ul. Kamińskiego do końca, z alternatywnymi drogami gruntowymi do wyboru. Licha dróżka w lewo wyprowadziła na asfalt.

Do Jedlińska

We wsi Sucha wątpliwość, po czym skręt w lewo. Na przystanku w Kamieniu przerwa, a potem jazda odcinkiem pamiętanym z BBT 2012. Też w nocy. W Starych Sieklukach odmiana - skręt ku S. Jedynie ten krótki, prosty odcinek, bowiem w Starym Kiełbowie zdarzyło mi się już być. W 2012 powstało tu rondo, wcześniej zaś było trójkątne skrzyżowanie z wysepką. Ostatnia różnica to okolice Jedlanki i Jedlińska. Ze względu na budowę węzła S7, pół kilometra starego odcinka przestało istnieć, a kolejne 1/4 km jeszcze istniała w postaci szczątkowej, dojazdowej na budowę. Przy skręcie na Wolę Gutowską, jak i poprzednio, konsternacja - na BBT wręcz mętlik. Tym razem udało się ogarnąć problem szybciej. Początkowo skręt ku SW, potem nawrót przy skrzyżowaniu. Chwila czekania na światłach krajówki i hop na drugą stronę. Był tam wąski chodnik, więc na niego skręt i wjazd do Jedlińska. Tam pętla Stawną, Świętego Wojciecha (wraz z okrążeniem ronda za mostkiem), Pocztową i powrót Lipową do konsternacyjnego skrzyżowania.


01:16.Jedlińsk. Kościół pw. Apostołów Piotra i Andrzeja. Widok ku E

Na obwodnicy Radomia

W Kępinach po schodkach, przerzucając rower przez barierkę, wejście na S7, na kilka dni przed planowanym otwarciem. Już za dnia miały się odbyć ćwiczenia służb publicznych. W nocy była to długa, dość monotonna jazda. Wpierw zjazd w dolinę Radomki - rozległe obniżenie terenu, liczne stawy i łąki. Po drugiej stronie rzecz jasna podjazd. Za Taczowem - nawet w wykopie wraz z MOPem Zakrzew. Będąc tam, wydawało mi się, że już niewiele do końca, a to nawet połowa nie była. Gdzieś tam, gdy już mi było zdecydowanie dość, droga przejeżdżała ponad torami kolejowymi. Dopiero odtąd zostało kilkanaście minut do zjazdu. To też nie było takie łatwe. Przerzut roweru przez barierkę na sąsiedni pas i wyjazd na wiadukt w ramach dawnej DK 7. Mimo późnej pory, wciąż jechało bardzo wiele TIRów. Szybki przejazd przez rondo po N stronie trasy i chyży skręt w boczna drogę ku E. Ta wnet stała się szutrowa. Asfaltowe skrzyżowanie - skręt w prawo. Błąd. Droga ślepa (pomijając oczywiście wątłą drogę do lasu), kończąca się przy jakimś zakładzie w Adamowie. Nawrót. Jeszcze jakieś głośne psy, nie wiem czy zamknięte. Różki przystanek - przerwa.


02:20. S7. Dojazd do MOP Zakrzew. Widok ku S

Radom

Ostatni etap to Kowala (gdzie walczą o planowany przebieg S12, który nie dzieliłby gminy), objeżdżając UG, długa droga do centrum Radomia z przerwami, oraz jazda po samym centrum miasta z finiszem na dworcu. Nie wiedząc, o której będzie jakiś jechał, a do godzin porannych zostało mi kilka godzin, przyszła pora na lepsze poznanie tego miast, które mimo kolejnej w nim wizyty, sprawiło na mnie wrażenie dziwnego. Bilet udało mi się kupić o świcie, przy okazji kupując bułkę z jabłkiem, oraz drugą - z budyniem i marmoladą (przypominała 8 o dwóch różnych oczkach).


04:09. Protesty w Kowali, dotyczące przyszłego przebiegu S 12

Ulice w Radomiu

Na sam koniec nudny zapis kolejnych ulic przejechanych podczas tego wyjazdu w Radomiu: z Limanowskiego krótka pętla za apteką, między 80 i 82, przez parking do Pawiej i powrót. Dalej asfaltową ścieżką i skręt w Chopina. Łowicka, lichy chodnik przy blokach Kujawska, Kurpiowska. Ścieżka 1905 roku, Kościuszki, pod górkę do Narutowicza, Waryńskiego, Prusa koło kościoła, Sienkiewicza, fragment przez park, 25 Czerwca, chodnik za 59 i 36A, Kelles-Krauza do końca, Focha, Stańczyka,  Wałową pod murami starego miasta, Okulickiego, Polna, Ceglana, Czarnieckiego, Wernera, Chłodna, Folwarczna, Mokra, Kraszewskiego. Przez parking Targowiska, mostek, Rodziny Winczewskich, Brandta, objazd 4 i placu zabaw, Śniadeckich, z przerwą i spacerem na podjeździe. Kusocińskiego, za pierwszym blokiem przez chodniki i wydeptankę ku SE, Sowińskiego, Bema, za przedszkolem ku E, Kusocińskiego do końca, pod Radomskie Centrum Sportu. Sportowa, Siemiradzkiego (wjeżdżając od placu zabaw), zjazd (ta część miasta była nieco wyżej) do parku Leśniczówka. Młynarska (z budynkami w budowie), Czachowskiego, przejazd pod ZUSem, Prażmowskiego w gruntownej przebudowie. Dworzec PKP.


06:58. Radom. Dworzec Główny PKP. Widok ku NW
Rower:Czarny Dane wycieczki: 244.87 km (8.00 km teren), czas: 14:56 h, avg:16.40 km/h, prędkość maks: 36.64 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)