Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:564.05 km (w terenie 131.50 km; 23.31%)
Czas w ruchu:39:50
Średnia prędkość:14.16 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:62.67 km i 4h 25m
Więcej statystyk

Klęska pod Węgierską Górką II - Kotlina Żywiecka

Sobota, 30 kwietnia 2011 | dodano: 03.12.2016Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2011 Kotlina Żywiecka

Przesiadka Katowicka

Bliżej końca podróży do naszych uszu dotarło, że ten wagon mają gdzieś odłączyć, by pojechał dalej do Zakopanego. Była tylko nadzieja, że dopiero w Bielsko - Białej, lecz okazało się, że w pobliskich już Katowicach. W związku z całym tym ambarasem trzeba było wyładować rowery (choć trudno to nazwać jazdą na rowerze, Katowice zostały przez mnie dopisane do zaliczonych gmin. Powtórne odwiedzenie miasta, tym razem podczas normalnego przejazdu rowerem, nastąpiło latem 2012). Na tych samych biletach można było kontynuować podróż z sąsiedniego peronu. Szybka bieganina po schodach, lądując w wagonie starego typu, takim jak na linii KM z Dworca Wileńskiego. Byłoby nawet przyjemnie, gdyby nie kolejna masa ludzi, przez co z rowerami stało się w przejściu. Do tego doszło jeszcze kilku rowerzystów, którzy byli w tej samej sytuacji jak my. Pojawiła się wycieczka szkolna, czyli wagon zapchany...

Bielsko-Biała

Stacja Bielsko-Biała powitana z ulgą. Przybyło się tam po 8 rano. Doskwierał nam głód, więc dobrze było poszukać czegoś do przekąszenia po drodze, w kierunku wyjazdu z miasta. Jechało się wzdłuż głównej. Skręt w lewo, i jeszcze raz w lewo, w Barlickiego. Chwilę potem prawo w 11 Listopada. Przy skwerze Reksia w lewo. Wjazd na Plac Wojska Polskiego. Udało się dostrzec KFC. Śniadanie trwało do 9:15. Po posiłku jazda Ratuszową, Dmowskiego, Kierową, Broniewskiego, PCK do Żywieckiej, wzdłuż której jechało się chodnikiem. Tuż przy Gruszkowej zjazd do sklepu i pierwsze zakupy na dalsza trasę.

"Miasto uważam za ładne… Ładne kamienice, tylko brakowało mi tramwai przeciskających się przez te uliczki, by dopełnić klimatu. W KFC przekąsiło się co nieco + dopchało tym co było. Podczas szamania jakaś kobitka krzyczała przez telefon" Kasia


8:21. Bielsko-Biała. Skrzyżowanie 3 Maja i Sixta. (na zdjęciu widoczny zegar z inną godziną - czas w tekście podany wg daty fotografii (mniej więcej taki jak na ratuszu). Widok ku SSW


9:16. Bielsko-Biała. Ratusz przy Placu Ratuszowym. Widok ku SE


9:47. Bielsko-Biała. Żywiecka 266. W tle masyw Klimczoka (1117 m n.p.m.). Widok ku SW


9:59. Bielsko-Biała S. Granica z Wilkowicami. W tle Łysa Góra (653 m n.p.m.). Po lewej ruiny szpitala "Stalownik". Widok ku NNE

Do Żywca

Wkrótce po zakupach nastąpił przejazd pod budowanym wiaduktem na przyszłej obwodnicy miasta. Zachciało nam się przebrać w cieńsze ubrania, ale utrudniał to spory ruch i niechęć do zatrzymywania się z powodu dobrego tempa (za Wilkowicami zaczynał się dłuższy zjazd). Choć zdarzały się niewielkie korki, nie utrudniały nam one podróży tak jak kierowcom. Przejazd do Żywca zajął nam prawie godzinę.


10:17. DK 69 w pobliżu granicy między Wilkowicami i Rybarzowicami, w pobliżu budowanego w ramach S1, węzła Buczkowice. W tle grupa Magurki i Czupla. Widok ku NNE


10:52. DW 945. Granica miedzy Pietrzykowicami i Żywcem. Ruina w dolinie Żarnówki. Widok ku NNW


10:53. DW 945. Granica miedzy Pietrzykowicami i Żywcem w dolinie Żarnówki. W tle wzgórze Grojec (612 m n.p.m.). Widok ku SSE

Żywiec

Skręt w Wesołą. Przerwa w zakładzie fotograficznym. Było to konieczne, gdyż nie było zdjęć do kart Euro26. Było trochę kłopotu z wyjaśnieniem, o jaki rozmiar zdjęcia chodzi, więc do zobrazowania posłużyła jedna z owych, jeszcze niekompletnych kart. I tak szczęście, że taka okazja nam się trafiła. Po 20 zł za 8 zdjęć na głowę. Odebrać można je było za pół godziny, wiec w międzyczasie kurs do centrum miasta. Tuż za Sołą skręt w lewo. Na końcu Alei Legionów udało się dostrzec Tesco po lewej stronie, od razu tam się kierując. Wpadły solidne zakupy i przy okazji zjadło się trochę na miejscu (m.in jogurt malinowy i ananasowy). Trzeba było, bo i tak zakupiło się za dużo prowiantu. Bluzy i kurtki musiały powędrować na bagażnik, przeplatane z zapięciami sakw.


11:07. Żywiec. Most ulicy Dworcowej. Dolina Soły. W tle grupa Magurki i Czupla. Widok ku NW

Na niebie tworzyły się ciemne i złowrogie chmury. Skręt w Aleję Wolności, by przeczekać burzę na przystanku, ale tam zaczepił nas jakiś pokręcony koleś, który niby Kasię pomylił z kuzynką jakiejś jego znajomej. W miarę szybki odwrót, skręciwszy w Batorego. Trzeba było znaleźć inny punkt na przeczekanie opadów, a były tuż tuż. Pierwsze krople spadły, gdy mijało się zamek i katedrę. Były to też ostatnie krople, gdyż udało schronić się w jakiejś bramie, a chmury postanowiły nas oszczędzić od dłuższych opadów.


12:11. Żywiec. Rynek. Widok ku NNE

Przejazd Jagiellońską, Zieloną, 3 Maja i z grubsza tą samą trasą wracając do zakładu fotograficznego. Odebrało się co nasze. Z ciemnych chmur nadal złowrogo pogrzmiewało, choć zrobiło się trochę bardziej słonecznie. Wyjeżdżając z miasta niepotrzebnie wjechało się w ulicę Wyzwolenia, ale dojechało się do końca, po czym zjazd Lelewela. O 13:15 mijało się Browary Żywiec, a droga była przytłaczająco płaska. Dopiero Przed Juraszkami zaczynała się piąć w górę.


13:15. Żywiec SW. DK 69. Browar Żywiec. Widok ku SWW

Węgierska Górka - wypadek 

Wypadek miał miejsce o 13:55 na zjeździe do Węgierskiej Górki. Dalsza podróż nie miała sensu i była ryzykowna, więc podjęta została decyzja o powrocie nazajutrz do domu. Będąc w szoku, wciąż w oszołomieniu pierwszym takim zdarzeniem w życiu, nie przyszło do głowy, ani wezwanie pogotowia, ani wejście w pociąg w tej samej miejscowości. Kasia zjeżdżała (prędkość na oko w przedziale 30-40km/h), ja za nią w pewnej odległości (z kilkanaście metrów może więcej). W pewnym momencie przejechało jakieś auto, ale nie było zderzenia, ani zahaczenia. Może jakiś podmuch powietrza, może lekka nierówność na drodze, a z pewnością nadmiar (wg późniejszej mojej oceny) bagażu na sakwach (ja pakowałam), połączony z małym doświadczeniem jazdy z dużym bagażem, przyczyniły się do takiej sytuacji. Kasia przewróciła się, a rower ją przykrył częściowo.

Ominęłam, by na nią nie wpaść i hamowałam tak, by również nie spotkał mnie jakiś wypadek (bagażu też sporo, chyba miałam aparat w ręku, którego nie zdążyłam schować (a na pewno nie robiłam zdjęcia w takiej sytuacji), a auta jechały drogą), przez co moje zatrzymanie nastąpiło kilka-naście metrów dalej niżej. Rower prędko o barierkę, by nie przeszkadzał na drodze. Szybko z powrotem na miejsce wypadku. Była żywa, przytomna, ale w kiepskim stanie (pierwsza taka sytuacja w życiu). Miała zdartą skórę w okolicy łokcia z istotnych obrażeń zewnętrznych. Zabrałam ją stamtąd na rękach, znosząc na kraniec drogi, w okolice krańca barierki. Potem znów szybko w górę, tym razem po rower Kasi, by ktoś na niego nie wjechał. Nie pamiętam dalszych czynności, czy podałam wodę, czy nie itp., ale wkrótce zjawiła się jakaś kobieta mieszkająca w pobliżu. Po krótkiej rozmowie, poszło się za nią wraz z Kasią.

Potem nastąpiła dłuższa przerwa, bandaż, dochodzenie Kasi do siebie, itp. Nie było wiadome co dalej robić. Nie pamiętam, czy informacja o stacji w Węgierskiej Górce nie była nam powiedziana, czy nie dotarła, czy co innego. Odtąd, zamiast jazdy na Węgry, jako cel trasy, w głowie widniała tylko Milówka, aby tam odpocząć i nazajutrz wsiąść w pociąg (nie wiem czemu, może przez szok, nie przyszło do głowy, by zakończyć podróż niemal natychmiast, zamiast pchać się z rowerami kolejne kilometry). Uprzednio Milówka miała być dla nas wyraźnym punktem, przez który miało nas powieść do Zwardonia i dalej, lecz o ironio, na Węgry, a skończyło się Węgierską Górką z kłopotami. W dalszą trasę ruszyło się o 15:37.


13:38. Radziechowy SE przy granicy z Przybędzą. DK 69. W centrum wzniesiony na Sole wiadukt linii kolejowej nr 139/489 między stacjami Katowice i Zwardoń oraz Skalité Serafínov na Słowacji. Ponad nim zabudowania Bystrej (po lewej) i Brzuśnika (po prawej). W tle dolina Bystrzanki między grzbietami (w centrum Przyboru (898 m n.p.m.), po prawej Magury (891 m n.p.m.) z Kiczorą (837 m n.p.m.)) odchodzącymi od Skały (946 m n.p.m.) w Grupie Lipowskiego Wierchu i Romanki. Po lewej Babia Góra (1723 m n.p.m.). Poniżej niej Łysa Góra (484 m n.p.m.) po N stronie doliny Juszczynki. Widok ku SEE


13:51. DK 69. Przybędza S. W centrum góra Zabawa (823 m n.p.m.). Po lewej NW grzbiet góry Prusów (1010 m n.p.m.) ze szczytem Palenica (687 m n.p.m.). Zdjęcie dosłownie na kilka minut przed wypadkiem Kasi. Widok ku SSE


15:37. Granica Przybędzy i Węgierskiej Górki. DK 69. Nieszczęśliwy zjazd. Zdjęcie już po przerwie i założeniu bandaża. Widok ze skrzyżowania z ul. Zielona Górna ku NE

Trudny spacer i jazda do Milówki

Okolica była wyjątkowo ładna. Chmury burzowe rozmyły się gdzieś. Co jakiś czas mijało się grupki turystów. Przemieszczanie odbywało się Traktem Cesarskim, biegnącym po zachodniej stornie Soły. Była to spokojna okolica, z dala od ruchu samochodowego. Poprowadzona na skraju lasu i zboczy górskich, miejscami była zapadnięta. Trochę rekompensowało to stres, jaki dopiero z nas schodził. W zachodniej części Ciśca jechało się już razem, choć nadal spokojnie. Droga za wsią się wznosiła, aż do zakrętu na DK 69, prowadzącego na wiadukt do Zwardonia. Nie podjeżdżało się, lecz rowery były prowadzone do DK 69, a także w dół, do skrętu na Kamesznicę. Była 18. Chwilę przemieszczania w kierunku tej wsi, lecz wnet dotarło do nas, iż musimy zawrócić. Popytawszy paru turystów o tanie noclegi, wreszcie udało się nam znaleźć nocleg w agroturystyce przy ulicy Limbowej. Powitała nas pani w starszym wieku. Znalazł się dla nas wolny pokój w dogodnej cenie, położony na piętrze. Zmiana opatrunku, szybka kolacja i prysznic. Zasnęło się niemal od razu.


16:02. Węgierska Górka. Trakt Cesarski. Po lewej Soła. Widok ku SWW


16:02. Węgierska Górka. Trakt Cesarski. Widok ku NEE


16:08. Węgierska Górka. Trakt Cesarski. Osuwisko. Widok ku W


16:11. Węgierska Górka. Trakt Cesarski. Widok ku NNW


16:31. Węgierska Górka. Trakt Cesarski. W tle Grupa Lipowskiego Wierchu i Romanki. Po lewej grzbiet Magury (891 m n.p.m.) z Kiczorą (837 m n.p.m.) odchodzącymi od Skały (946 m n.p.m.), położonej w centrum w głębi. Po prawej grzbiet Abrahamów (857 m n.p.m.). Za nią Romanka (1366 m n.p.m.). Widok ku SEE


16:38. Węgierska Górka. Trakt Cesarski na skrzyżowaniu z Czarkowskiego i Turystyczną (na zdjęciu). Inskrypcja: "Tablica pamiątkowa ulica ta poświęcona jest pamięci Majora Kazimierza Czarkowskiego bohaterskiego dowódcy batalionu KOP Berezwecz, który w dniach 1-3 września 1939r, w rejonie Węgierskiej Górki stawił opór agresorowi hitlerowskiemu Węgierska Górka 1 Września 2004r.". Widok ku W


16:38. Węgierska Górka. Trakt Cesarski na skrzyżowaniu z Czarkowskiego (na zdjęciu) i Turystyczną. Most na Sole. W tle Romanka (1366 m n.p.m.). Widok ku SE


17:23. Milówka NE. Trakt Cesarski. W centrum góra Prusów (1010 m n.p.m.). Po prawej Sucha Góra (1040 m n.p.m.). Między nimi grzbiet Lipowskiego Wierchu (ok. 1325 m n.p.m.). Widok ku E


17:23. Milówka NE. Trakt Cesarski. Po lewej góra Prusów (1010 m n.p.m.). W centrum grzbiet Lipowskiego Wierchu (ok. 1325 m n.p.m.). Po prawej Sucha Góra (1040 m n.p.m.). Widok ku SE


17:27. Milówka NE. Trakt Cesarski. Początek S69. Po prawej dolina Szarzanki i Wzniesienia Szarzańskie. Po lewej wzniesienia, za którymi znajduje się dolina Nieledwianki. Widok ku SW


17:34. Milówka NE. Początek S69. W tle po lewej Sucha Góra (1040 m n.p.m.) Widok ku SEE

Zaliczone gminy

- Katowice (w ramach przesiadki między pociągami)
- Bielsko-Biała
- Wilkowice
- Buczkowice
- Łodygowice
- Żywiec
- Radziechowy-Wieprz
- Węgierska Górka
- Milówka
Rower:Zielony Dane wycieczki: 46.00 km (2.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:11.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Klęska pod Węgierską Górką I - Na pociąg

Piątek, 29 kwietnia 2011 | dodano: 03.12.2016Kategoria 2 Osoby, Warszawa, Pół nocne, Z Kasią, 2011 Kotlina Żywiecka, Wyprawy po Polsce

Kasia rankiem wyjechała rowerem na praktyki. W tym czasie trwało przygotowywanie przez mnie bagażu, a potem jazda przez Miączyn do Goławina. Tam spotkanie i rozdzielenie sakw. Dalej szutrówką do Smoszewa, a stamtą na Trębki. Pogoda była przyjemna, słońce grzało, a wiatr chłodził. Trudno było po zimie przywyknąć do ciężkich sakw. Z Henrysina przejazd przez las i Duchowiznę do DK62. Głównymi trasami przejechało się do Jabłonny (od NDM jednak jadąc po ścieżce). Była nadzieja, że uda nam się trafić na otwarty kebab, gdyż głód dawał o sobie znać, choć ledwie rozpoczęło się podróż. Pierwszy, jaki udało się dostrzec, był zamknięty z powodu awarii, lecz wnet udało się znaleźć kolejny, gdzie udało się nasycić.

W Warszawie na krótko w Przyrzecze, Gąsiorskiej, Główną i z powrotem do Modlińskiej. Chwilę potem ponowny zjazd, tym razem w Aluzyjną. Odkrytą do Stefanika. Przy Książkowej zjazd na chodnik, miedzy blokami docierając do Ordonówny. Dalej do serwisu, skąd pochodził Wheeler, krótkie zakupy (klocki hamulcowe i dętki) uzupełniające zasób techniczny. Dalsza jazda Strumykową i Myśliborską. Przy Światowida na wschód i objazd osiedla bloków do ulicy Nagodziców. Przed ostatnim blokiem skręt na południe i dopiero tak wjechało się z powrotem na drogę. Skręt w Kasztanową i powrót do Modlińskiej.

Trzymając się wybrzeża przejechało się wałem do Gdańskiego. Za ZOO rozdzielenie się. W tym czasie Kasia jechała cały czas prosto Radzymińską, następnie skręciła do Ząbek, w Lisa Kuli, Szpitalną do Fabrycznej z finiszem przy kościele w Zielonce. Trwało to godzinę, a całą drogę towarzyszyły jej ciemne, burzowe chmury na zachodzie. Ja zaś, po skręcie w Olszową, mostem na Wybrzeże Kościuszkowskie, skręt w Karową, przez południowy skraj Parku Saskiego. Za Grzybowską 4 skręt w prawo, udając się do Granicznej 2, by wykupić ubezpieczenie. Przejazd ulicą do Placu Żelaznej Bramy. Za 11A skręt w prawo, tak iż wyjechało się na Królewską między biurowcami. Powrót przez Park Saski, alejką kawałek na północ od mojego dojazdu. Przejazd na Krakowskie Przedmieście. Zejście na schody ruchome przy Starym Mieście. Północną stroną mostu do Dworca Wileńskiego, gdzie przez pasy na właściwą stronę drogi. Epizod ten również zajął mi około godzinę.

Dalej po Radzymińskiej. Skręt w DW 634. Już w Zielonce na moment w Focha. Potem Staszica, Mickiewicza, przejazd przez tory i przerwa koło kościoła. Tam ostatni przegląd rowerów, przede wszystkim wymianę klocków hamulcowych. Ponowny start już po zapadnięciu nocy. Przejechało się Powstańców, uzupełniło zapasy. Z Zielonki wyjazd Drewnicką i wtedy się rozpadało drobnym deszczem. Powietrze przyjemnie pachniało, niosąc nutkę wyprawy i tajemnicy. Trzeba było założyć kurtki. Kochanowskiego wjazd na Radzymińską, testując jej nową ścieżkę rowerową. Skręt przy Wileńskim, potem mijając imprezowiczów i muzykę Ząbkowskiej oraz Brzeskiej. Wjazd na Kijowską, wnet znajdując się na Dworcu Wschodnim.

Była ok. 23:30, gdy kupowało się bilety (23:41 podczas drukowania ostatniego) na trasie Warszawa Wschodnia do stacji Bielsko Biała Główna. (przez Koluszki, Częstochowę, Zawiercie, Katowice) Do odjazdu została godzina. Kręciło się sporo policji i nieciekawych typków. Również sporo rowerzystów. Przekąsiło się co nieco na peronie. Po przyjeździe pociągu wnet trzeba było pędzić do odpowiedniego wagonu. Razem z nami jechała jeszcze inna, całkiem miła rowerzystka. W pociągu ogromny tłok. Zawiesiło się rowery na hakach, a nam z sakwami przyszło rozłożyć się na podłodze przy nich, podkładając pod siebie sakwy. Na kolejnych stacjach tłok się powiększał. Do tego jeden bardzo wstawiony koleś co chwila wędrował od siedzenia do toalety, za każdym razem nas depcząc, a raz się na nas przewracając. Spać się nie dało. Raptem kilka razy zdrzemnąć, przysnąć i to tyle. Wzbudzane sytuacjami emocje nie dawały szansy na odpoczynek.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 100.00 km (7.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.29 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka po gminie

Wtorek, 19 kwietnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Start rankiem, niedługo po obudzeniu. Były problemy z dętką i trzeba było ją wcześniej załatać, ale i tak coś jej nie pasowało i odmawiała współpracy. Początek wyjazdu dość żwawy. Kurs wzdłuż Wisły, w stronę Czerwińska. Odwiedziło się jedną ruinę, pieszo przedzierając się przez zapuszczony sad i docierajac do zagajnika brzozowego, gdzie woda nadal znajdowała się na powierzchni gruntu. Obeszło się ją, docierając do drogi polnej, która miejscami była rozmiękła i błotnista. Nieco dalej okazała się lepsza, ale tam z kolei gonił za mną pies.

Koło cmentarza skręt na Sielec. Przecięcie DK 62 i kurs na północ. Ostatecznie wyjechało się na DW 570 w okolicy żwirowni, naprzeciwko drogi do Boguszyna Nowego. Dalej przemieszanie się asfaltem, aż do skrętu na Srebrną, położonego w lesie. Skręt w przeciwnym kierunku, leśną gruntową drogę, którą dojechało się do Strzembowa. Po ~300m jazdy na wschód, skręt w polną dróżkę na północ, której profil boczny był nieco skośny.

Jechało się tak przez pola do wsi Drochówka, wyjeżdżając w pobliżu stadniny koni. Dojazd do asfaltu i skręt na wschód w Rąbieży. Gdy tamtejsza droga się skończyła, pojechało się na południe, odkrywając silne zdewastowany stan jednego z moich starych waypointów.

Dalej prosto do Pieścideł przez Dłutowo i skręt na Grodziec. Przed kościołem w pola, jadąc w stronę Roguszyna. Gdzieś tam skręt w mniejszą dróżkę, koło zagajnika z podmokłą dróżką, jadąc na zachód. Gdy droga się urwała, trzeba było pieszo wzdłuż rowu melioracyjnego. Za małym zagajnikiem skręt na południe w stronę drogi, po czym dalej do asfaltu prowadzącego w stronę Chociszewa. Do domu powrót jak najprostszą drogą. Od wyruszenia nic nie zostało zjedzone ani wypite.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 52.00 km (32.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:17.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Niedziela, 17 kwietnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki

Przejazd nad Wisłą do Czerwińska. Przerwa koło kościoła z widokiem na Wisłę z tamtejszego tarasu. Wyjazd DW 570 i przed Parlinem skręt w prawo na Sielec. Dalej przez Wilkowuje do Chociszewa przez centrum i wprost do domu. Pogoda bardzo ładna i korzystna.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 20.50 km (12.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:13.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka + praktyki

Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Przejażdżka po DW 565. Przed kapliczką skręt na wschód. Przy ogrodzeniu ostatniego domu skręt w ledwie polną drogę na południe. Gdy wyjechało się na gruntową, nastąpił skręt w lewo. Na rozjeździe w prawo, tak że większość zagajnika była po prawej stronie. Omijało się gospodarstwo na końcu polnej dróżki i wyjeżdżało na asfalt, którym wróciło się do siebie.

2011.04.14

Ot, wyjazd na praktyki do Płocka. Było trochę łażenia w małych grupkach, pogadanka w urzędzie miejskim, przerwa na posiłek (nasza grupka w barze orientalnym blisko rynku (od N strony)), a na koniec okazało się, że zaatakował mnie kleszcz (pomimo mnóstwa noclegów i wyprawa po lasach i krzakach, ten jeden dopadł mnie w środku miasta).


Gdzieś na NW, w okolicy centrum Płocka.


Wyższe Seminarium Duchowne. Widok ku NE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 4.55 km (2.50 km teren), czas: 00:20 h, avg:13.65 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka Wyszogrodzka

Wtorek, 12 kwietnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawki w regionie, Z Kasią

Tego dnia za cel obrany został Wyszogród i zorientowanie się w położeniu grodziska. Start o 13 trasą nad Wisłą. W Czerwińsku podjechało się nie po płytach, lecz kolejną dróżką za małym mostkiem. Wyjazd Szkolną i tuż za kanałkiem skręt w lewo. Przejazd do asfaltu na Garwolewo, po nim krótki fragment na północ, a przed zagajnikiem skręt w lewo do Stobiecina. Przejechało się przez całą wieś, wyjeżdżajac na asfalt do Chmielewa.


Wilkówiec SW. Droga do Zdziarki, przebiegająca pod zboczami doliny i parowami. Widok ku W


Zdziarka SE. Droga w pobliżu granicy wsi, biegnąca wzdłuż linii drzew nad Wisłą. Widok ku W


Zdziarka SE. Domki letniskowe w pobliżu granicy wsi. Widok ku NNW


Czerwińsk. Pierwszy podjazd po W stronie Boguszynki. Widok ku N


Czerwińsk. Przedłużenie Szkolnej, po N stronie DK 62. Krótki, ostatni z prawych dopływów Boguszynki, wpadający do niej rowem wzdłuż DW 570. Widok ku SEE

Za mostkiem zerknięcie na ruiny po prawej, a potem na południową stronę krajówki. Zaczęło się przemieszczanie pomiędzy drzewami wzdłuż strumienia, mijając kolejną ruinę. Ciekawy był sposób, w jakim postawiono jej ściany. Trzeba było przedzierać się przez krzaki i zarośla. Wyszło się na pagórku powyżej zabudowań, z niego docierając do dróżki opadającej w dół. Zjechało się nią na hamulcach do szutrówki w Wyszogrodzie. W mieście skręt z Niepodległości, w dróżkę naprzeciw wejścia na cmentarz, ale trzeba było się wycofać. Przejechało się większość Słonecznej pod prąd. Po drugiej stronie wąwozu skręt między blokami 22a i b, a potem również i c, aż wyjechało się na Kilińskiego. Wiślaną zjazd na taras, powstały z resztek dawnego mostu. Potem zjazd nad Wisłę i przejazd bulwarem wzdłuż brzegu, na końcu którego pchało się rowery po rynience przy schodkowym podejściu, ostatecznie docierając do Klasztornej.


Stobiecin. Widok ku SW


Wyszogród E. Ruina w dolinie Gawarka po N stronie DK 62. Widok ku N


Wyszogród E. Ruina w dolinie Gawarka po S stronie DK 62. Widok ku N


Wyszogród E. W pobliżu ruiny w dolinie Gawarka po S stronie DK 62. Widok ku NNW


Wyszogród E. Dolina Gawarka po S stronie DK 62. Widok ku SE


Wyszogród E. Dolina Gawarka po S stronie DK 62. Widok ku E


Wyszogród SE. Dolina Wisły. Po lewej kraniec doliny Gawarka. Widok ku SE


Wyszogród (Rybaki). Granica ulicy Niepodległości i Czerwińskiej. Widok ku SWW


Wyszogród. Taras, będący pozostałością starego, drewnianego mostu. Widok ku SSE


Wyszogród. Taras, będący pozostałością starego, drewnianego mostu. Widok ku NE


Wyszogród. Widok z tarasu, będącego pozostałością starego, drewnianego mostu.ku E


Wyszogród. Widok z tarasu, będącego pozostałością starego, drewnianego mostu ku E


Wyszogród. Promenada nad Wisłą. Brzeg wzmocniony w okolicy Ogrodowej. Widok ku NW


Wyszogród. Promenada nad Wisłą. Skarpa w okolicy kościoła pw. Matki Boskiej Anielskiej. Widok ku W


Wyszogród. Schody łączące promenadę z Klasztorną przy Kościuszki. Widok ku NE


Wyszogród SW, w pół drogi między mostem i grodziskiem. Widok ku SSW


Wyszogród SW, w pobliżu grodziska. Widok ku SSE

Kurs na zachód drogą, która była lichej, polnej jakości. Mijało się grodzisko, nawet go nie dostrzegając, ostatecznie dojeżdżając do granicy lasu. Głównie piesze zeszło się na dół, po stromym spadku terenu. Z trudem przedzierało się przez krzaki raz jeszcze. Na dole łąka. Przejście przez nią do dróżki, która wywiodła nas znów w górę. Ślepo kończyła się w gospodarstwie. Chciało się jak najszybciej wrócić do domu, więc nie zjeżdżało już się, aby szukać kolejnego podjazdu, lecz nastąpiło przedarcie się wzdłuż ogrodzenia przez zarośla na pole, słuchając obszczekiwania przez psy za ogrodzeniem. Dalej miedzą do dróżki, by z powodzeniem opuścić te okolice. Dojazd do DK62, którą jechało się do Zarębina. Tam skręt na Wilkówiec, najkrótszą trasą wracając do domu o 18:30. Przemokło się, bo nie zabrało się kurtek, ruszając dość nagle, z nadzieją, że przed opadami się zdąży wrócić.


Wyszogród SW, w pobliżu grodziska. Liczne porosty


Wyszogród SW, w pobliżu grodziska. Zejście na łąki wsi Drwały. Widok ku E


Drwały SE. Fundamenty zrujnowanego domostwa nad Wisłą. Widok ku N


DK 62. Zjazd w dolinę Boguszynki. Widok ku E
Rower:Zielony Dane wycieczki: 51.00 km (22.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:12.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Katorga pod wiatr

Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie, Z Księgowym

Start o 6:20. Zimno w ręce. Kurs DK 62 do Henrysina. W Zakroczymiu zjazd do wąwozów w Okólną. Na pierwszym skrzyżowaniu, w obszarze ciągłej zabudowy, za nr 35 skręt dróżką ku SE przez leśny zagajnik. Przy gospodarstwie 23A zmiana kierunku na S i dalej dróżką w górę. Będąc ponad parowami, udało się znaleźć na niewielkim, rolniczym "półwyspie", na krańcu którego znajdowały się dwa gospodarstwa. Dalszy był widoczny od razu, o istnieniu drugiego udało się dowiedzieć, gdy skręciło się w dróżkę doń prowadzącą. Nawrót do 23A i zjazd do Okólnej, już bez komplikowania trasy. Wyjazd na równinie pod skarpą i wąwozami. Dalej na wschód, drogą do skarpy równoległą. Jechało się tak ponad 1,5 km. W pewnym miejscu, droga wspinała się pod kątem przynajmniej 60 stopni, a mnie zastanawiało, jak wjechał pod nią ktoś, kto pozostawił tam ślady pojazdu silnikowego. Pchając rower, z trudem udało mi się tam dostać. Wyszło się w Gałachach koło nr 15 i 16.


Zakroczym. W tle Wzgórze Czubajka - dawne grodzisko. Widok ku NEE


Zakroczym. Droga pod zboczami Zakroczymia. Widok ku E


Wyjście z doliny na Gałachy. Widok ku NNE

Dalej przez Modlin drogą nad Wisłą, a potem główną trasą do Jabłonny. O 9 wizyta u Księgowych przed domem. Dzień wcześniej do końca zepsuła się manetkę - w trakcie prób jej naprawienia. Od Księgowych udało się dostać jedną nieużywaną, lecz wciąż sprawną i po powrocie był zamiar ją zamontować do okaleczonego Shannona. Tak w ogóle, to tego dnia wraz z nimi i Kasią mieliśmy wspólnie ruszyć na południe, w kierunku Dęblina i Kazimierza nad Wisłą, ale z powodu owego problemu się posypało i para Księgowych ruszyła we dwoje. Dzień był przyjemny, więc nie chciało mi się wracać do domu od razu, lecz trochę pojeździć w okolicy, odbijając na północ. Jabłonna została przejechana z wykorzystaniem ulicy Pańskiej do Złotej Renety, ale trzeba było się zawrócić przy zamkniętej bramie tamtejszego osiedla. Wyjazd na Modlińską przy szkole. Tuż przed UG skręt w prawo i przejazd koło OBI. Do Legionowa wjazd ścieżką rowerową i skręt w Szarych Szeregów. Potem Akacjowa, Wiejska i Kwiatowa do przejazdu kolejowego, gdzie trzeba było trochę postać.


Pod mostem S7. Widok ku N

Za torami skręt w prawo. Jechało się Zaciszną, Słoneczną, Wigury, Wilcza. Przecięta została Stróżańska, następnie ruszając 11 Listopada. Gdy ubita nawierzchnia się skończyła, nastąpił skręt w prawo i przejście przez piaszczystą wydmę. Wyszło się na południowy kraniec Tatrzańskiej w Grudziu. Przejazd do głównej, by zjechać z niej w Radosną. W Stanisławowie Drugim jazda całą Gościnną, ale okazała się ślepa, więc trzeba się było wycofać do Wolskiej. Ujechało się ~0,3km na wschód, po czym skręt w lewo. Ta dróżka również była ślepa, ale możliwość kontynuowania podróży po nieużytkach, wyglądała na dość łatwą. Przejazd do lasu, by uniknąć silnego wiatru udając się na północ. Po 250m skręt w NE i dojazd do terenu zalanego wodą. Dalej wzdłuż niego, aż znalazła się możliwość przedostania się na drugą stronę, po ulicy Leśnej. Następnie skręt w Ku Słońcu, Szyszkową i Piaskową. Jazda tam była trudna. Sam las poprzetykany był pojedynczymi, skrytymi domami, niektórymi jeszcze w fazie budowy. Wkrótce dojechało się w okolice strzelnicy, a trasa przez las skończyła się przy wiadukcie kolejowym nad trasą na Serock, po przejechaniu ~600m zapuszczoną, leśną drogą techniczna, której praktycznie nie było.


Pustynia Legionowska. Widok ku NE


Pustynia Legionowska. Po lewej Grudze. Widok ku SE


Droga w pobliży granicy między Michałowem Reginowem i Kątami Węgierskimi. Widok ku S

Powoli do Zegrza. Tam skręt w Pułku Radio i przemieszczanie wzdłuż wybrzeża. Mijało się resztki fortów, wyjeżdżając ulicą Juzistek. DK 61 przechodziła modernizację, połączona z budową obwodnicy Serocka. Zachciało mi się skręciło się na tę trasę, póki był tam świeży asfalt i nie jeździło jeszcze żadne auto. Niestety centralnie wiało mi w twarz i zaczęło padać. Wyjechało się dopiero na DK 62, by następnie udać się do domu Mary. Akurat byli tam jeszcze i Piotrek oraz ich pies. Trochę pogadaliśmy i skopiowało się zdjęcia. Około 15 w dalszą trasę.


Jezioro Zegrzyńskie widziane z Zegrza


Budowa obwodnicy Serocka. Widok ku NNW

Przejazd Zaokopową, całą Szaniawskiego. Obwodnicą powrót do DK62 i skręt na Marynino. Później raz lasem, raz nie, jechało się na zachód do Popowa Borowego. Wyjazd na DW 632 w Chechnówce. Skręt na północ, znów jadąc wprost pod wiatr, ostatecznie docierając do Nasielska. Tam przerwa na posilenie się kebabem z niewielkiego lokalu w pobliżu rzeczki. Po przerwie tej jazda DW 571 i skręt na Pieścirogi, gdzie udało się dotrzeć przed 17. Wyjazd ulicą Diamentową, starając się przypomnieć sobie położenie domu kolegi z liceum. Przez Morgi, Dębinki do Zaborza, gdzie jacyś starsi w autobusie zapytali mnie czy jestem miejscową osobą i znam kogoś, kogo szukali. Na ich nieszczęście nie.


Okolice Zabłocia. Widok ku NWW


Okolice Zabłocia. Widok ku NWW

Dojazd do Goławic. Po drugiej stronie Wkry skręt w Sasanki do Błędówka. Drogą polną, biegnącą równolegle do Śniadówka, wyjechało się w Zarębach. W Wojszczycach odbicie na Smoły, skąd udało się przedostać do Strubin. Przejechało się wijącą polną drogą koło dwóch opuszczonych domów i wyjechało dokładnie przy skrzyżowaniu z DK7. Końcowy etap podróży wiódł przez Trębki, Smoszewo i Wólkę Przybójewską. Odcinek ten ciągnął mi się niesamowicie długo. Cała trasa dobierana przypadkowo. Odwiedziło się chyba z 8 ruin, dużo jazdy w terenie, jeszcze więcej walki z wiatrem. Powrót do domu o 20:20.


Miedzy Zaborzem i Goławicami Pierwszymi. Widok ku SSW


Wojszczyce. Widok ku S


Smoły. Widok ku E


Smoły. Widok ku S


Widok ku W
Rower:Delta Dane wycieczki: 148.00 km (34.00 km teren), czas: 10:00 h, avg:14.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wydział

Czwartek, 7 kwietnia 2011 | dodano: 21.01.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie, Z rodziną

Zachmurzenie 7/8. Wiatr W, wieczorem NW. Przelotne opady silnego deszczu. Temp około 14 st. Pobudka o 8smej. Przygotowania trwały do 9. Wyjazd 20 minut później. Jechało się DK 62, ze skrótem leśnym koło Henrysina. Wiatr mnie wspomagał. W Zakroczymiu zjazd na DK 7 i przejazd mostem. Za drugim wiaduktem zjazd na drogę równoległą. Tam gdzie teren jest przy niej podmokły, tzn. niedaleko za opuszczonym domem ze śladami bytności jakiegoś włóczęgi, widać było typka, który mógł być właśnie nim. Nieco dalej woda wylała na drogę, przez co na spodniach pojawiło się błoto. W Dębinie Spacerową i nawrót na równoległą do DK7. Za Intercarsem, droga, którą ostatnim razem pokryli jakimś czarnym, ziemistym dziadostwem, teraz roiła się od wymytych dziur odsłaniających asfalt, a sama w sobie funkcjonowała jak tarka do prania. Nie wiem co to miała być za modernizacja.

Nic specjalnego się nie działo. Jechało się przed siebie i tyle. W Warszawie, na Marymoncie szybkie zjedzenie kebaby, gdyż drążył duży głód. Potem popędziło się ulicą koło Arkadii, chodnikiem Jana Pawła, potem asfaltem do Placu Bankowego. Południowymi pasami do Corazziego. Przejazd między 5 i 3, a koło 20 wyjazd na Bielańską. Na wydziale o 12:10. Tam pomoc dla AgiM z pracy domowej, a o 13:30 kurs nad Wisłę. Zjazd Dynasy, Topiel, przejazd mostem Siekierkowskim i podjazd w stronę stadionu 10ciolecia.


Przebudowa Stadionu Narodowego. Widok ku SEE

Spod mostu kolejowego cofnięcie się do zjazdu nad rzekę i wejście na ciągnącą się w stronę środka rzeki ostrogę, zapobiegającą erozji brzegu. Osadziła się przed nim spora łacha. Dojście do końca, skąd nawrót. Jechało się ścieżką nad samym brzegiem, która, ograniczoną chrustem na krawędziach, w całości pokryta była żwirkiem z piaskiem. Dojazd do zatoczki Portu Praskiego, wchodząc z powrotem na poziom drogi. Objechało się placyk z pomnikiem i zjechało po trawie na chodnik. Mijało się ruiny fabryki wyrobów żelaznych z 1903 r., której stan nie zachęcał do bezpiecznych odwiedzin. W rok później przestał istnieć. Rozebrana, a w miejscu powstał budynek całkiem nowy, choć główne ściany miały zostać zachowane. Nie zostały...


Most Świętokrzyski. Widok ku NW


Jedna z odsłoniętych ostróg rzecznych. Widok ku NNE


Most Średnicowy. Widok ku SSE


Nadwiślańska ścieżka powstała po ostatniej powodzi. Widok ku NNW


Ruina fabryki wyrobów żelaznych z 1903 r. na Krowiej. Widok ku N

Przez Panieńską dojazd do ZOO. Skręt w Ratuszową i manewrowanie uliczkami w pobliżu placu Hallera. Brechta, Skoczylasa po południowej stronie bloków 14, 16, 18 przy Szanajcy. Przejazd po wschodniej stronie budynków 64 i 6 przy Namysłowskiej, lecz nie można było przejechać drogą przy szkole muzycznej, wiec się cofnięcie. Powstało nowe osiedle. Ulicą szły jakieś dwie idiotyczne dziewczyny, drące się w przestrzeń nie wiadomo o co. Dróżką koło wspomnianej szkoły i ZUSu wyjazd na 11 Listopada, dalej na północ, skręt w Smoleńską, Świdnicką, Ossowskiego. Przy Złotopolskiej objechało się nr 10 od północy. Gościeradowska, Borzymowska i już wyjazd na Św. Wincentego.

Kilka minut później udało się spotkać z Kasią na ul. Groëra, uprzednio jadąc między blokami. Od zachodu 87, 89, północy 8, między 14,12, północy 19, kurs S, przesmyk 13,15 kurs SE, przesmyk 8 i 6, pętla zegarowa u krańców 10 i 6. Potem przesmyk 10 i 8 i kolejne w kierunku NW aż do 2 i 4, gdzie wyjechało się na chodnik przy Bolivara. Przejazd przez Park Bródnowski, na wprost do placu zabaw i ścieżką wzdłuż niego wydostając się na Wyszogrodzką. Przejazd na druga stronę Rembielińskiej. Przy południowej krawędzi 13, 26, 28 wyjazd na Bolesławicką, ścieżką po wschodniej stronie Szkoły Podstawowej nr 298, między 5 i 3 przy Bazyliańskiej, Słubicką przy parkingu na wysokości Wybrańskiej i zjazd na Marywilską. W czasie tego kręcenia po osiedlach Bródna, o 17:30 przerwa u Piotra i Mary. Pogadało się z nimi prawie godzinę i oddany im został ściągacz do korby.

Za kanałem skręt w Płochocińską. Przy UD skręt w Milenijną, Pomorską, przez leśne nieużytki do Talarowej, na Strumykową.Tak dojechało się do serwisu. Odebrane zostało koło, zakupione pedały. Potem wjazd na Światowida, a stamtąd w Leśnej Polanki. Droga była faktycznie bardziej leśna, niż miejska. Po prawej las, po lewej nieużytki. Gdzieniegdzie rosły wolnostojące drzewa, a w oddali widać było linię zabudowy. Wyjazd koło kilku starych zabudowań. Jeden z domów "Willa Topolanka" pod nr 30 był ewidentnie ruiną (w ciągu kolejnego roku straciła dach). Okolica budziła niepokój, tym bardziej, że nie była pusta. Szutrówką udało sie przedostać do Ordonówny, gdzie skręt w lewo. Z Mehoffera skręt w Ceglaną, potem Dyliżansową. Wydostając się na Modlińską. Przedzwoniło do Księgowego. Kurs do Jabłonnej przez Skierdowską. Tam się pogadało chwilę w przedsionku. Odebrany został pokrowiec na siodło i Kasi ubiór, który zostawiła poprzednim razem. Wyjazd ulicą Szkolną i tuż za kościołem, na ulicy Zielonej, wpakowany został rower od samochodu.

2011.04.01


Wolska 6. Widok ku W
Rower:Delta Dane wycieczki: 93.00 km (3.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:15.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka w okolicach Kroczewa

Wtorek, 5 kwietnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie

Słonecznie, chłodno. Bardzo silny wiatr zachodni i północno-zachodni. Zachmurzenie 5/8. Przelotne bardzo niewielki opady. Około 10 w drogę, przetestować sprawność Delty. Raz do skrzyżowania, ale wnet nawrót, by dokonać kilku przeróbek i zaraz potem pojechać do Chociszewa. Skręt w prawo na ostatnim skrzyżowaniu przed DK 62. Gdy zaczęła skręcać ku SE, wjazd w polną drogę na północ i wyjazd na krajówce. Przejechało się po niej ku wschodowi, aż do przystanku i za nim skręt znów w pola. Zjazd do Goworowa, skąd dalej na wschód. Na wysokości szkoły w Goławinie wjazd w polną drogę, koło dwóch gospodarstw prowadzącą ku północy. Na powitanie wybiegło kilka psów, ale było mi wszystko jedno.

Pół kilometra dalej droga urwała się w polu. Skręt w lewo i w wkrótce w prawo, by przedostać się na miedzę. W niewielkim stopniu lawirowało się przez „drogę” wyjeżdżoną tam ciągnikiem. Dojazd do drogi gruntowej przez północną część Goławina, w której jeszcze nie było mnie do tej pory. Całą droga na wschód, aż do DK62 w pobliżu sklepu przy zakręcie w Wygodzie Smoszewskiej, jechało przez nowy obszar. Z krajówki wnet odbicie w stronę lasu Złotopolickiego. Przejazd przez niego, a pod koniec, zamiast wyjechać, tak jak dawniej się wyjeżdżało, nastąpiło lekkie odbicie w prawo, na fragment szlaku pieszego. Droga tam była obficie zaopatrzona w koleiny, ale można było jechać nieco obok, powyżej owej dróżki.

Tak dotarło się do Strugi. Przejście nad nią po prowizorycznym mostku, złożonym z dwóch pni drzew, metalowym drutem zabezpieczonych przed rozjechaniem. Do tego poręcz była niesamowicie się chybotliwa. Po lewej znajdował się użytek ekologiczny, gdzie struga rozlewała się stosunkowo szeroko, by potem wrócić do jednolitego koryta. Po drugiej stronie pieszo w górę, do asfaltu. Następnie nieco na zachód, by zaraz skręcić w prawo drogą, która pokryta była kocimi łbami. Dojechało się do równiny wykorzystywanej przez lotniarzy i innych powietrznych ludzi do swoich zabaw, dawniej lotniska. Przejazd przez nią, wspomagając się wiatrem. Nie czując jego oporu, mocno mnie zgrzało działanie słońca.

Po dotarciu do asfaltu, skręt na południe, by pół kilometra dalej wjechać w drogę gruntową, prowadzącą na wschód. Przejazd w pobliże DK 7. Potem przez kawałek pola, mniej więcej w jednej linii z granicą lasu, widocznego po drugiej stronie krajówki, a następnie na jej drugą stronę. Jechało się trasą doń równoległą, aż do okolic cmentarza w Kroczewie. Tam skręt na Wojny, lecz nim do nich wjechało, tuż przed zjazdem z górki skręt w drogę w lewo, kierując się ponownie w stronę DK 7. Po drodze trochę na mnie popadało, ale prawie się nie odczuło. Gdy w Niepiekłach pojawiła się możliwości przejechania na druga stronę krajówki, co zostało wykorzystane - wjechało się w las.

Za błotnistym obniżeniem skręt w prawo. Dojazd do wałów z wykopanego rowu odwadniającego pola. Wyjazd z lasu i przejście przez niesamowicie mokre łąki. Woda zalegała nawet kilkanaście metrów od rowu, mimo że były położone dużo wyżej od niego. Doszło się przez pola do łuku drogi gruntowej. Skręt w lewo. Wkrótce droga urywała się w dojedzie do domu, więc kontynuowało się w linii prostej po miedzy. Mijało się kupę kamieni w zagajniku, a chwilę potem znowu niosło mnie po gruntówce. Przejazd nią przez jakiś kawałek, utrzymując z grubsza ten sam kierunek, aż do asfaltu na drodze z Kroczewa do Naborowa. Tam poprawki w ustawieniu kierownicy i dalsze zmagania z wiatrem. Przejazd przez Naborówiec. W Kamienicy, zaraz za szkołą skręt na zachód, poznając nieznaną dróżkę, która od dawna mnie kusiła. Potem do Pieścideł, Przybojewa i prostą trasą nastąpił powrót do domu.
Rower:Delta Dane wycieczki: 49.00 km (17.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:12.25 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)