Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:117.50 km (w terenie 9.00 km; 7.66%)
Czas w ruchu:08:40
Średnia prędkość:13.56 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:23.50 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Pole

Niedziela, 24 października 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Rowerem wieczorem na drugie pole, gdzie standardowa o tej porze roku praca. Powrót po zmroku. Powrót przez asfalt przy parowie. Dziś było nas ciut więcej.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 1.00 km (0.00 km teren), czas: 00:05 h, avg:12.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pole

Sobota, 23 października 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Rowerem wieczorem na drugie pole, gdzie standardowa o tej porze roku praca. Powrót po zmroku. Powrót przez asfalt przy parowie.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 1.00 km (0.00 km teren), czas: 00:05 h, avg:12.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Przez Palmiry

Środa, 20 października 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Pół nocne, Z rodziną

Chłodnawo i pochmurnie. W nocy piękny księżyc, przeświecający przez chmury. Pod koniec podróży niewielki opad.

Po zajęciach rowerem do metra. Wyjście na Marymoncie, a dalej do Nocznickiego. Skręt w Rokokową, aż do przejazdu kolejowego. W tym miejscu ulica skręcała, ale można było pojechać dalej prosto, co mnie nęciło, ile razy nią się jechało. Teraz nadeszła na to pora, więc się po prostu ruszyło. Jakościowo słaba i mało używana. Ciągnęła się wzdłuż chaszczy. Domy były po lewej stronie, w odległości około ćwierć kilometra. Ciekawie było spojrzeć na ul. Radiową z tej perspektywy. Droga dotarła do budynku, w którym ktoś chyba pilnował porządku na torach. W każdym razie ktoś tam był i auto stało. Droga w tym miejscu skręciła do tego budynku, a dalej straciła resztki utwardzenia.


Końcowy odcinek linii nr 938 Warszawa Jelonki – Radiowo. Widok ku N


Końcowy odcinek linii nr 938 Warszawa Jelonki – Radiowo. Widok ku SEE

Dalsza jazda przyniosła niespodziankę. Po drugiej stronie torów stał opuszczony budynek, więc warto było wybrać się na rekonesans. Trwało to tak krótko, jak mały był budynek. Piętrowy, bez szyb, z piwnicą. Albo warsztat, albo też coś z kolejami, bo bezpośrednio przy torach stało. Z góry rozciągał się lepszy widok na okolicę. Dalej na zachód. Droga polna, miejscami gruz. Mijało się coś na kształt skrzyżowania, ale jechało się dalej. Tak droga się skończyła. Nie zawracało mi to jednak uwagi. Przez pole-łąkę była kontynuacja do Radiowej, więc tam kurs. Efekt był taki, że wyjechało się koło czyjegoś warsztatu samochodowego. Przejazd przez otwartą bramę, ale za którą nic nie stało. Można pomyśleć, że właściciel terenu nikogo nie spodziewał od strony torów. I tu był błąd.

Na światłach przerwa, by zmienić nieco ubiór. Z grubej kurtki na nieco lżejszy odpowiednik. Umęczyło mnie to, bo suwak nie działał jak należy. Po drugiej stronie, w Mościskach, zjazd na połowę Chabrowej, równoległą do 3 mają. Wierzbową powrót na główną i niebawem dojechało się do Lasek. Nieco mnie tam pogubiło. Skręt na północ zaraz za rondem koło kościoła. Małymi uliczkami jechało się wzdłuż lasu po lewej stronie. Dojazd do zakładu dla ociemniałych i wjazd na trakt partyzancki. Była już wieczorna szarówka i minimalna widoczność. Tak rozpoczęła się nocna jazda przez Kampinoską Puszczę.

Traktem przejazd do Sierakowa. Tam już drogę oświetlały latarnie. Przejazd asfaltem do końca wsi, aby dalej przeć na zachód. Wyjazd z zabudowy i po jakimś czasie mijało się kilka luźno położonych domów. Mijało się je. Spieszno było jechać dalej. Jazda o tej porze przez las dawała niesamowite doświadczenia. Zdarzyło się, że niemal dokładnie tą sama trasą już mi się zdarzyło jechać wcześniej, ale odbyło się to w dzień. Mimo tego nie udało mi się jednoznacznie stwierdzić, ani gdzie dokładnie jestem, ani jak daleko mi zostało do jakiejś cywilizacji. Rosło pragnienie, by jak najprędzej się przebić do drogi znanej sobie drogi. Chciało mi się dotrzeć do domu jak najrychlej. Udało się wydostać i jechać po kocich łbach, czy raczej ich poboczem, o ile się dało. Nie było już zbyt dobrego światła, a zdarzał się na tej trasie jadące samochody. Gdy pojawiły się plansze z mapą, zatrzymały mnie nieco dłużej, by móc określić, którędy dalej jechać. Ponadto był czas na skomunikowanie się z mamą przez telefon. Telefon już wysiadał. Ustalone miejsce spotkania zostało na Czosnów przed wjazdem od NDM.

Z ulgą powitane zostały Palmiry, mijając je z radością. Od tamtej pory rozpoczął się asfalt. Droga miejscami miała jakieś nierówności, a poza tym była w sam raz do jazdy. Kompletna ciemność, sporadycznie jadące auta i wijąca się droga. Księżyc w pełni oraz pojedyncze chmury, które wyglądały jak cienie, gdy przemieszczał się przed jego tarczą. Od dawna brakowało mi takich, ale doświadczenie było zbyt krótkie. Ostatecznie dojechało się do wsi pod lasem, przejeżdżając przez nią. Pojawiła się DK7, która została przecięta. Stamtąd jeszcze drogą bez zabudowy dojazd naprzeciw kościoła w Łomnie. Pozostał mi tylko ostatni odcinek do Czosnowa (gdzie rower wylądował w samochodzie, którym przyjechała mama), którą przejechało się dość szybko. Cały ten etap przejechany na wyższych biegach. Całości towarzyszyła muzyka z MP3.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 30.00 km (9.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:15.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Do Sulejówka

Sobota, 16 października 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią, Z rodziną

Pogodnie, ale zimno i wietrznie.

Zaczęło się od tego, że trzeba było zebrać co nieco w Trębkach. Padła decyzja, że jadę tam tylko rowerem i tak się stało. Trasa przez Miączyn i DK62. Za Goławinem, w połowie obszaru prawie niezabudowanego, zjazd na polną drogę w prawo. Polami poturlanie trochę w dół. Była tam niewielka dolinka, a w każdym razem obniżenie, którym spływała woda. Gdy tylko miała taką okazję. Przejazd lawirując w stronę czyjegoś domu, gdzie wybrana trasa mnie poprowadziła. Urwała się i zakończyła w zaoranym polu. Wejście na nie, ruszając w stronę DK 62. Gdy udało się dotrzeć do miedzy, nastąpił spacer wzdłuż niej, aż do dróżki prowadzącej m.in. do wspomnianego domu. Wyjazd na asfalt i zjazd z niego już za skrętem na Kamienice, zaraz za kolejnym domem. Biegła tam droga polna w stronę lasu Złotopolickiego. Trzeba było wyminąć ciągnik, który stał na drodze, a właściciel z kimś gadał. Droga zakończyła się pod lasem i krótki fragment trzeba było jechać skrajem pola. Jechało się tak do drogi, którą jakiś czas temu ktoś zablokował przed wjazdem i sobie nieco urolnił. Szkoda, bo przez to nie można już swobodnie jechać z tej strony do lasu. Zwinnie przejechało się przez barierkę, kilka minut później będąc na polu, gdzie przez godzinę czy dwie trwała pomoc w czynie rolnym.

Dalej w stronę Kroczewa, ale nie docierając tam. Skręt w prawo, odtąd jadąc mniej więcej po granicy powiatów. Droga się skończyła i jechało tym, co zostało wyjeżdżone przez samochody, albo polem, albo miedzą. Wyjazd koło DK 7. Tam jazda wzdłuż niej, w stronę Zakroczymia. Tam przejazd. Wiaduktem, koło cmentarza i przez Modlin (Bema i wzdłuż boiska). Omijało się centrum NDM, główną jadąc dość żwawo do Jabłonny. Po drodze wyprzedali mnie Księgowy z Agnieszką, ale z auta i nie było ich widać. Potem pisali na forum, że mnie widzieli i dzwonili, ale komórka nie została odebrana – w końcu była wyłączona.

Skręt w stronę legionowskiego rynku, szukając sklepu, gdzie można by kupić bilet, ale w żabce nie było, a reszta już pozamykana. Małe zakupy i dalej na perony. Sprawdzenie rozkładu na peronie i powrót na normalny obszar. Okazało się, że postawili biletomat przy wyjściu z podziemia. Tylko tak sprytnie, że idący ulicą można go nie rozpoznać, jak to ze mną było. Zakupione co trzeba i lądując znów na peronie. Minęło kilkanaście minut i podjechała SKM. Dla mnie chyba efektywniej jest jechać cały czas rowerem, bo i chyba szybciej, niż liczyć na pojawienie się kursującego co półgodziny składu. Przejazd w ostatnim przedziale. Tylko jedna osoba z rowerem, oprócz mnie, tam jechała. Wyjście na Gdańskim i dalej przez Stare Miasto na wydział, gdzie przypięty został rower. Dalej tramwajem na Wileński, potem na Wschodni, by wraz z Kasią i jej dwójką znajomych udać się wprost do Sulejówka, gdzie był film, karaoke itp. w dużej grupie ludzi.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 54.00 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:13.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Za Czerwińsk jesiennie

Czwartek, 14 października 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Pogodnie, choć nieco chłodno i wietrznie. Do Czerwińska kurs drogą nad Wisłą. Na początku jechało się wałem i lasem, wielokrotnie zmieniając kierunek ruchu i kilka razy będąc nad Wisłą. Ostatecznie, w zmęczeniu trwało przedzieraniem się przez chaszcze, wyjeżdżając w Wilkówcu PRZED lasem od strony wsi. Później trwało staranie, aby unikać ewentualnych błotnych pułapek. Do Czerwińska wjazd po przejechaniu mostkiem nad strumykiem i dalej pośród starej zabudowy. Przy rynku przerwa na małe zakupy, a po podejściu na górę, posiłek koło kościoła.


Wilkówiec SW. Jazda przez nadwiślański las w pobliżu kamienia. W centrum W kraniec Kępy. Widok ku SEE


Wilkówiec SW. Nadwiślański las między kamieniem i Zdziarką. Widok ku SW


Zdziarka SE. W tle nadwislański las przy granicy wsi. Przy lewej krawędzi drzewa porastające zbocza i parowy, wzdłuż standardowej drogi przez las. Widok ku E


Czerwińsk (Praga). Widok ku SSW


Czerwińsk. Rynek z asfaltową nawierzchnią. Widok ku NW

Za miasteczkiem jazda DK 62, często zjeżdżając na pobocze. Za pierwszym zakrętem, w połowie drogi do stacji benzynowej, zjazd w prawo na polną dróżkę, która może sto metrów miała. Dojazd do stoku dość stromego. Po prawej był dom, przede nami pola, a zaraz za nimi las ciągnący się do Wisły, którą było ledwo widać. Po prawej były również krzaki, więc szło się wzdłuż nich, odnajdując drogę prowadzącą na dół. Sprowadzone zostały rowery, przy okazji robiąc mnóstwo zdjęć. Dojście do lasu i jazda wzdłuż jego granicy na zachód. Mijało się pracującą rodzinę na pobliskim polu.


Wola w pobliży skrętu na Majdany. Zjazd w Dolinę Wisły. Widok ku S


Wola w pobliżu 23A, w pobliżu skrętu na Majdany. Zjazd w Dolinę Wisły. Widok ku N

Przejazd z pół kilometra i wąski (lecz szeroki w kierunku prostopadłym do przebiegu naszej jazdy) pas drzew. Za nimi nastąpiło zbliżenie się do domów. Jeden nie miał pełnego ogrodzenia. Przy kolejnym skręt w stronę rzeki i przerwa przy jednej z mniejszych odnóg, odgradzających sporą wyspę z polnym dojazdem. Było sporo błota i wody. Może na przyszłość zaopatrzyć się w gumiaki? Chciało się tam wrócić, ale ku nam wyszedł duży pies, więc trzeba było spokojnie i nie ruszać się zbyt intensywnie. Gdy zaczął się wracać, my zaraz za nim. W końcu schronił się na terenie gospodarstwa, do którego wjazd był z drugiej strony i szczeknął kilka razy. Gospodarstwo się obeszło. Pies tylko na nas spoglądał, czy nie chcemy wejść na jego teren, ale nie robił już nic więcej.


Wola S. Droga w Dolinie Wisły. W tle dom nr 33. Widok ku NWW


Wola S. Droga w Dolinie Wisły. Po lewej dom nr 24A. Widok ku E


Wola SW. Droga w Dolinie Wisły, prowadząca na Konfederatkę (za plecami). Przy lewej krawędzie dolina cieku, rozdzielająca gminy. Widok ku NNE

Dojście do DK62 w dolince, zaraz za dużym, pierwszym od Czerwińska zjazdem. Przejście nad strumieniem, płynącym kilka metrów niżej. Po drugiej stronie skręt w szutrową drogę w prawo. Idąc i jadąc w górę, trwała obserwacja otoczenia – drzewa od strony cieku, przed nimi pola, a po lewej stronie tylko pola. Las przed nami dochodziło do drogi i w tamtym miejscu pojawiło się kilka domów. Droga zakręciła w prawo, choć widać było możliwość bardziej terenowej jazdy prosto. Po lewej stronie było więcej zabudowań, po prawej przede wszystkim małe pola i kilka razy dochodzący do drogi las. W nim to skrywała się parowa, w której płynął ciek o źródłach w Janikowie. Z tej trasy zjazd w lewo, na pola. W tamtej chwili widać było kilka ciągników i kilkunastu ludzi. Droga była gruntowa, ale przyjemna. Po obu stronach ciągnęły się skoszone po zbożach pola. Droga kończyła się małym lasem przed nami, a po prawo była wypełniona wodą dziura w ziemi i wielki hałdy gruntu. Skręt na wschód, a droga się nieco pogorszyła. Wyjazd na lepszą koło gospodarstwa, którego właściciel budował chyba jakąś halę. Stały tam duże słupy o sporym obwodzie i rozmieszone na znacznej powierzchni.


Wola (Majdany). Wzdłuż linii drzew granica ze Stobiecinem. Widok ku N


Droga do Parlina. Po lewej pola Janikowa, po prawej Czerwińska. W tle linia drzew przy DW 570. Widok ku E

Wyjazd na asfalt, tam gdzie kiedyś, w 2008 r. zdarzyło mi się odpoczywać z typkiem z Sochaczewa. Wnet znów zjechało się w pole, gdzie z kolei zdarzyło mi się jechać jesienią po błocie. Teraz było niewiele lepiej, przynajmniej słońce i względnie suchy grunt dawały nam możliwość spokojnej jazdy. Ostatecznie przejechało się przez Parlin do drogi na Płońsk, przecinając ją, aby dalej kontynuować jazdę terenową. Droga się rozwidliła, gdzie skręcało się na północ, jednak po kilkuset metrach prowadziła ona do gospodarstwa. Cofnięcie prawie do wcześniejszego rozwidlenia. Prawie, bo było jeszcze jedno, ale prowadzące w pole. Tam się pojechało mijając mały sztuczny zbiornik wodny oraz rów melioracyjny, wzdłuż którego przejechało się po łące na północ. Dłuższa przerwa, a po niej przebycie kanałku w miejscu, gdzie było to łatwo możliwe. Minęło się kilka wydłubanych z pól głazów oraz resztki gospodarstwa, którego już prawie nie było. Wyjazd w Sielcu i przez Wilkowuje w stronę Chociszewa. Na koniec asfaltem do domu po zmroku.


Drobna ruina miedzy Parlinem E i Sielcem N, w pobliżu kanałków
Rower:Zielony Dane wycieczki: 31.50 km (0.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:12.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)