Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:720.80 km (w terenie 33.00 km; 4.58%)
Czas w ruchu:47:00
Średnia prędkość:15.34 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:72.08 km i 4h 42m
Więcej statystyk

Wyprawa na praktyki IV - Świętokrzyskie

Środa, 30 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka 7:30 – start 8:30. Na śniadanie łykamy jeden z podjazdów w Wielkiej Wsi, by zjechać długą drogą w dół o 80m (co przypomniało mi Jonkoping i tamtejszy super zjazd 100m w dół) prosto na rynek w Wąchocku. Podjazd pod klasztor cystersów, pomnik sołtysa i nad zbiornik, jaki tam powstał w przeciągu kilku ostatnich lat. Na zdjęciach satelitarnych wciąż widoczna była rzeczka. Kurs na Starachowice – miasto na kilku wzgórzach ulokowane. Tam regeneracja sił aż do 12. Zjadło się kebab na wielkim talerzu. W międzyczasie dało się słyszeć dźwięk, włączonego przy sąsiednim stoliku, lokalnego radia Psiapsiółki FM. Akurat leciała audycja o zakochanych gimnazjalistkach i udawaniu niedostępnej, a także inne zwariowane historie.


DK 42. Obniżenie między Ciecierówką i Parszowem. Wśród drzew po prawej krył się nasz nocleg. Widok ku NW


Wąchock. Klasztor cysterski. Widok ku NE


Wąchock. Zapora na rzece Kamiennej. Widok ku NNW


Starachowice. Jezioro Starachowickie. Widok ku N


Starachowice. Kościół pw. Świętej Trójcy na E od Rynku


Starachowice. W dole zabudowa przy Rynku. Widok ku SWW

Z miasta wyjazd dzięki wskazaniu nam drogi przez tubylca. Tuż przed granicami miasta mijało się interesującego osobnika. Na poboczu oglądał i zbierał kwiatki. Starszy siwowłosy jegomość z długą biała brodą, ubrany w takiegoż samego koloru ubranie. Sprawiał sympatyczne wrażenie. Gdy przejeżdżało się koło niego, coś do nas powiedział, ale że nie udało się dosłyszeć, to trzeba było zwolnić. Dało się słyszeć życzenia szczęśliwej podróży. Skręt w drogę na Bodzentyn, która okazała się kolejnym morderczym podjazdem. Dojazd nam się strasznie dłużył, choć odległość nie była wielka. Na miejscu zakupy, wizyta w orzeźwiająco chłodnym kościele i ruiny zamku (praktycznie tylko same ściany). Nastała nieco większa przerwa.


Bodzentyn. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława Biskupa i Męczennika


Bodzentyn. Ruiny zamku. Widok ku N


Bodzentyn. DW 752. Widok ku SW

I jeszcze jeden podjazd, po nim zjazd do i znów przyszło mi się znaleźć się w pobliżu Łysicy. Przejazd przez Św. Katarzynę. Wymęczający podjazd, żar z nieba, przerwa na przystanku. Ostatnie metry do najwyższego punktu drogi i oto rozpościerał się przed nami świetny widok i 5km zjazdu. Świetne to było przeżycie, choć we wsiach trzeba było uważać, ze względu na studzienki kanalizacyjne. Kurs na Daleszyce i wprost do Chmielnika. Teren na początku wiadomy, potem dość płasko. Przed Chmielnikiem widać było duże płaskie obszary. Co jakiś czas na horyzoncie widać było Łysicę, od której się ciągle oddalało. W Szczecnie ktoś z ciężarówki wskazywał nam trasę, a przy drodze geodeci robili pomiary. W mieście kolacja na rynku, która była złożona z resztek własnych zapasów. Ludzie trochę na nas patrzyli. Wyjazd, a wkrótce potem przyszła pora rozbić namiot w pobliskim lesie, choć nie było łatwo.


Święta Katarzyna. DW 752. Specyficzny dom w N części miejscowości, w pobliżu skrętu do Grabowa. Widok ku SEE


Krajno Pierwsze (Pogorzele). DW 752. W tle wzgórza w dolinie Warkocza. Widok ku SW


Górno S. Widok na Łysogóry ku NE


Borków N. Jezioro Borków stworzone na Bełniance. Widok ku SE


Pierzchnica. Kościół pw. św. Małgorzaty. Widok ku SWW


Droga przez pola wsi Podlesie i Gumienice, między Pierzchnicą i Chmielnikiem. Widok ku S


Chmielnik. 1 Maja. Widok ku SSE


Chmielnik. Fontanna w S skraju Rynku. Widok ku NW


Chmielnik. Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SEE

Przejechało się ok. 200m od szosy po leśnej dróżce, skręt w lewo i już trwało przygotowanie się do ostatniej nocy...  Leżało się w namiocie. Rozmawiało. Odpoczywało. Następnego dnia miały się zacząć praktyki... Kroki?! Coś się porusza! Rosnące zaniepokojenie. Nasłuchiwanie... Tak! Coś jest w pobliżu!!! Chyba jakieś kopytne zwierze. Po dłuższej chwili do naszych uszu dobiegł dziwny dźwięk... Strzał!!! Bieg zwierzęcia - polowanie! Wszystko w promieniu najdalej pół kilometra. Odgłos przejeżdżającego po gruntówce auta...

Szybkie zwijanie namiotu, nawet nie dopinając sakw. Wszystko powędrowało tam jak było, by czym prędzej wrócić na asfalt. Zachodziło słońce, a nam zostało jeszcze 20 km do Pińczowa, gdzie czekał na nas nocleg pod dachem. Dojazd po zmroku. Przez wsie goniły nas psy. Do miasteczka stromy zjazd z kilkoma ostrymi zakrętami.w dół, drogą nastrojowo oświetlonej tylko kilkoma lampami. Jeszcze kilka minut i o 22:10 udało się zameldować w kwaterze. Stróż dał nam klucze do rowerowni oraz naszego pokoju, dziwując się przy tym naszej czterodniowej podróży.

Zaliczone gminy

- Starachowice
- Pawłów
- Pierzchnica
- Pińczów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 105.00 km (1.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki III - Skarżysko-Kamienna

Wtorek, 29 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Dziś udało się obudzić wcześniej - o 7. Pół godziny później już na rowerach. Przed zjazdem do Klwowa zjadło się małe śniadanie (m.in chipsy bananowe). Stamtąd o porannym słońcu walącym nas w oczy. Prosta, nieco dziurawa droga do Potworowa, skąd skręt ku SW do Przystałowic Dużych. W Sadach Koloni skręt w prawo, Bąków w lewo i potem przez las (droga z kocimi łbami) do Rusinowa, gdzie wjazd po lekkim zjeździe. Na miejscu akurat trwał odpust i było dużo straganów, ale na nasze nieszczęście - sklep zamknięty. Gdzieś tam leciała przeróbka „Żono moja”. Długo tam się nie było, wnet ruszając w kierunku Przysuchej.


Granica powiatów między wsiami Wólka Ligęzowska i Brzeski. Widok ku N


Klwów. Kościół pw. św. Macieja Apostoła. Widok ku E


Podczasza Wola. DK 48. Widok ku NW


Rusinów. Odpust przy kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Skrzyżowanie Żeromskiego i Strażackiej. Widok ku E

Zaczęły się pierwsze ciężkie podjazdy. Przerwa na zakupy w Smogorzowie. Po dojechaniu do miasta, odpoczynek na ławeczce w pobliżu kościoła. Smutny telefon ze strony Kasi rodziny. Chopina, Lubelska i dalej na południe. Wyjeżdżając z miasta, z lewej wjechała na tę samą drogę grupa rowerowa (4 osoby, z czego jeden facet na końcu). Przed nami znalazły się dwie dziewczyny. Gdy zostały wyprzedzone, tak że jechało się między połówkami ich ekipy (przerwa była duża), to jedna rzuciła do nas pytające „co?”. Zauważyła pomyłkę i się zmieszała, a nam pozostało tylko ją migiem wyprzedzić. Nieco dalej pojawił się znak drogowy informujący, że tędy dojedziemy do Końskiego, a że chciało się w drugą stronę, więc nas nieco to zmartwiło. No nie to było celem. Na szczęście znak był przy skrzyżowaniu z drogą we właściwym dla nas kierunku.
 
Przysucha. Kościół pw. św. Jana Nepomucena. Widok ku S

Nieco się nadłożyło drogi. „Ale co tam!”. Na nieszczęście, droga ta pięła się ostro w górę, czego chciało się uniknąć. Wydawało się, że ominiemy z boku spokojnie Garb, lecz okazało się, że i tak trzeba było przejechać  przez jedno z jego wzgórz. Asfalt pochodził jeszcze z PRL, ale trzymał się dość dobrze. Gdy tylko udało się przebrnąć przez podjazdy, przez które trzeba było wjechać ~30 metrów w górę, oczom naszym ukazały się pierwsze rozległe krajobrazy. Zjazd do wsi Borkowice, a tam ukazała się tabliczka, wskazującą punkt widokowy na Krakowej Górze. Kolejny podjazd był nam niestraszny, by się dodatkowo pomęczyć, aby tylko popatrzeć na więcej krajobrazów, pokonane zostało kolejne, tym razem ~40m podjazdu. Na górze czekały zadaszone ławy, kapliczka, która została odnowiona przez potomka jej fundatora sprzed ponad 100-150 laty, no i krajobraz na Równinę Radomską. Po wypoczęciu i po pozachwycaniu, pora na powrót w dół, zaglądając jeszcze do kościoła.


Borkowice W. Droga z Rudna, po N stoku Krakowej Góry. Widok ku SEE


Krakowa Góra (280 m n.p.m.). Z Garbu Gielniowskiego, widok na pogranicze Równiny Radomskiej i Przedgórza Iłżeckiego. Widok ku N


Krakowa Góra (280 m n.p.m.). Z Garbu Gielniowskiego, widok na pogranicze Równiny Radomskiej i Przedgórza Iłżeckiego. Widok ku NNE


Krakowa Góra (280 m n.p.m.). Widok ku E


Borkowice. Kościół pw. Świętego Krzyża i św. Mateusza

Pagórkowata DW 727 doprowadziła nas do Chlewisk. Zjazd w Kościelną i Cmentarną. Miał być skrót, ale wyszedł gruntowy podjazd z wielką kałużą na wierzchowinie, a jeszcze koło cmentarza, na asfalcie położono progi zwalniające. Za lasem droga pokryta była kamieniami, które potwornie chrzęściły. Wyjazd wojewódzką w Szydłowcu. Jednym z pierwszych budynków, jakie się nam ukazały, był zamek. Tylko się weszło na jego dziedziniec i pokrążyć koło niego, bo przyziemny głód nas gnał do jedzenia. Na ryneczku z renesansowym ratuszem i starym kościołem okazało się, że w pobliżu nie ma normalnego ciepłego jedzenia. Tylko cukiernie i zapiekanki z mrożonki. Trudno. Głód je wszamał, choć na próżno się wcześniej szukało lepszego lokalu.


Zamek w Szydłowcu. Widok ku NW


Szydłowiec. Ratusz Miejski. Za nim kamienice z cukierniami. Widok ku SE

Został nam już tylko odcinek do Skarżysko-Kamiennej oraz noclegu. Wyjazd na krajówkę. Jechało się długo w dół, mijając granicę województw i nie wiedzieć czemu, trzeba było usiąść, odczuwając zmęczenie zanim zaczął się paskudny podjazd przed Skarżyskiem. Zgodnie padła decyzja, że go ominiemy i wjedziemy od NE. Powitały nas osiedla blokowe i poszukiwania jakiegoś ustronnego miejsca np. w McD. Niestety, znów trzeba było się zadowolić tym co było, czyli dworcem PKP za 2zł. Poszukiwania również zużyły dużo siły, ale było jej jeszcze tyle, by pojechać dalej, choć na samych oparach. Przejście z terenów płaskich na podjazdy było nieco zbyt szybkie. Skarżysko opuszczało się z chęcią. Poszukiwania noclegu były ciężkie – tak jak ongiś za pobliskim Opatowem ‒ dużo domów stało przy drodze. Pewnie by się tak jechało i jechało, ale w końcu udało się zauważyć spory nieużytek na stromym zboczu przy drodze. Przejście przez wysoką trawę i rozstawienie namiot. Pogoda była podobna, jak w poprzednie dni, choć może nieco bardziej nas przygrzało.


Skarżysko-Kamienna. Dworzec PKP. Widok ku SE

Zaliczone gminy

- Klwów
- Potworów
- Rusinów
- Przysucha
- Borkowice
- Chlewiska
- Skarżysko Kościelne (na skraju)
- Wąchock
Rower:Zielony Dane wycieczki: 106.00 km (8.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.14 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki II - Mszczonów

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka o 9. Mijało się przygotowywaną obwodnicę Żyrardowa, póki co na etapie piaskowania. W planach podróż z dala od większych miejscowości, więc zdobycie zapasów było ważne. Przerwę przed Mszczonowem na jedzenie, a drugą na zakupy już w mieście. Okrążenie kościoła. Piekarską do Kolejowej i krótka przerwa na regulowanie kierownicy. Teren był łagodnie pagórkowaty. Było wiele sadów i niewielka czegokolwiek innego. Z tego powodu tereny miedzy Mszczonowem i Nowym Miastem nad Pilicą ponownie okazały się wprowadzać w błąd. Nie do końca było wiadomo, jak poruszać się tutaj z mapą w skali 1:300000.


Mszczonów. Zakupy w KAROLu przy Szkolnej. Widok ku E


Mszczonów. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela

W Osuchowie naszło nas podejrzenia o ataku kleszcza na Kasię. W tamtejszej w aptece, na pytanie o lekarza, została skierowana na druga stronę budynku. Tam okazało się, że aktualnie nie przyjmuje - no i w końcu nic nie wyszło. Kasia zakupiła przyrząd do usuwania, ale jednak na szczęście nie był to kleszcz. W Pawłowicach przy kapliczce skończył nam się asfalt i jechało się po szutrze. Do Annopola asfaltem, a tam kilometr gruntówki między polami, zakończony przejazdem przez czyjeś podwórze – ze spuszczoną głową i jak najszybciej.


Osuchów. Komin na terenie dawnej gorzelni. Widok ku NE


Pawłowice. Widok ku S

Udało nam się w końcu dotrzeć na DW725 do Białej Rawskiej. Mijało nas dużo załadowanych owocami TIRów. Raz pogonił za nami pies - uciekać trzeba było po drodze z dziurami. Skończyło się to w końcu tak, że przed Białą rower złapał kapcia i sporo czasu zeszło, zanim można było ruszyć dalej. Z Białej na Szczuki, gdzie krótka przerwa wypadła przy Sanktuarium Kolbego. Niebawem skończył się asfalt raz jeszcze. Jechało się wzdłuż granicy lasu, słysząc strzały przeganiające ptaki. W rezultacie tak jakby cofnięcie do Sadkowic przez Trębaczew, co nie do końca leżało w naszych zamiarach. Doskwierało już zmęczenie, głód i pragnienie. Pędem do Nowego Miasta, ostatkiem psychicznych sił. Motywowały również ledwie resztki zapasów, a zbliżała się godzina zamykania sklepów. Udało się. Zakupy w Biedronce i pizza na dobrym cieście, ze smacznym sosem, w lokalu tuż obok rynku. Przy okazji trochę się udało obmyć.


Wilcze-Średnie. Przerwa na przystanku, przy drodze od strony Jakubowa. Widok ku N


Biała Rawska. Kościół pw. św. Wojciecha


Szczuki. Sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego. Widok ku E


Szczuki. Sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego


Szczuki. Sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego

Po posiłku zjazd drogą na Drzewnicę, w dół ku Pilicy. Zaraz za mostem skręt w lewo na Klwów. Przejazd koło stawów hodowlanych. Było trochę chłodniej, mimo wciąż ciepłego powietrza jakie nam ciągle towarzyszyło. Jechało się przez las i padło na to, że w nim zostaniemy choć jeszcze można było trochę przejechać. Od drogi uszło się jakieś 500 m od drogi, by rozłożyć się w pobliżu młodnika sosnowego. Obszary były dość atrakcyjne dla oka. Mimo upału, pogoda nie przeszkadzała tak bardzo. W oba dni wiatr był słaby i niezbyt chłodził, wiec tę rolę wypełniały cienie drzew. Dzięki temu udawało się nie przegrzewać zanadto.


Wólka Magierowa. Droga między stawami wzdłuż Drzewiczki. Widok ku SEE

Zaliczone gminy

- Błędów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 83.00 km (10.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:16.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki I - Żyrardów

Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

O wyprawie na praktyki

co niespodzianie zaniosła na Słowację i Jurę


Nasza skromna przygoda zaczęła się 27 czerwca w południe, wyruszając w trasę do Pińczowa. Wtedy to omiatało nas gorące, letnie powietrze. Przed wyjazdem tydzień minął mi z anginą, a kilka dni po mnie zaraziła się też Kasia i nie było pewne, czy wyzdrowiejemy na tyle, aby w pełni sił wyruszyć w kilkudniową podróż. Jednak się udało. Choroba minęła. Większy problem pojawił się w dniu wyjazdu. Okazało się, że z dwóch dużych sakw, obie był mocowane z tej samej strony sprawiając, że prawa noga o nią obcierała. W planie było wyruszyć około dziesiątej. Przez dwie godziny bieganie po domu i szukanie właściwej sakwy. Nawet przednia, mniejsza przydałaby się w to miejsce. Trzeba było zrezygnować, bo czas naglił i nie było pojęcia, gdzie się mogła podziać. W akcie desperacji przyszło wziąć sznurki od słomy i poprzewiązywać wszystko tak, żeby się trzymało i nie zawadzało o stopę.

Z zapakowanych dwóch dużych sakw (i jednej malej) wyjęte zostało kilka ubrań, które nie przydałyby się, a zdecydowanie dociążały rower. Bagaż i tak był spory, bo poza domem miały minąć ponad trzy tygodnie. Ponadto, do wora powędrował namiot i śpiwory, a w małym plecaku - podstawowe rzeczy (na początku plecak miała Kasia, potem przyczepiony został do bagaży.  Aby z nich nie spadał, był stabilizowany zamknięciami sakw.

Równina Łowicko-Błońska

Przemknęło się przez górny Wilkówiec i Zdziarkę na DK62. W Wyszogrodzie przerwa się przy rynku. Patrząc na Wisłę, wszamanych zostało kilka schabowych, które zrobiło się przed wyjazdem. Śniadanie zdołało się strawić, w trakcie daremnie straconego czasu na poszukiwanie sakwy. Po drugiej stronie rzeki kurs na Sochaczew. Rozważane było, aby dostać się tam po starej, dawno mi znanej trasie, którą m. in. wracało się pieszo z Księgowym. Zaraz potem przyszła mi do głowy myśl, aby zobaczyć uszkodzony tej zimy most w Kamionie. Faktycznie, dla samochodów już się nie nadawał, bo za ciężkie, ale dwa rowery bez przeszkód  przez niego przemknęły. Widać było wodę nadal stagnującą po powodzi i kilka lekko podtopionych domów wraz z workami, które miały je zabezpieczać. Było ich kilka, niewiele w stosunku do liczby domów. Niestety, "sąsiedzi", którzy mieszkali ~20-30 km dalej, byli świadkami i ofiarami zalania kilku wiosek.


DK50. Wyszogród i Wisła widziane z mostu. Widoczny bulwar, który powstał w celu zabezpieczenia brzegu i dla celów turystycznych. Moje ostatnie jego zdjęcie, sprzed budowy, pochodzi prawie dokładnie sprzed dwóch lat, z 2008. Widok ku NEE


DK50. Wyszogród i Wisła widziane z mostu. Widoczny bulwar, który powstał w celu zabezpieczenia brzegu i dla celów turystycznych. Moje ostatnie jego zdjęcie, sprzed budowy, pochodzi prawie dokładnie sprzed dwóch lat, z 2008. Nieco z prawej pozostałość starego, drewnianego mostu. Widok ku NE

Przejazd na wschodnią stroną Bzury, trzymając się głównej drogi blisko wałów. Przez Przęsławice do Koła, gdzie trwała jazda wzdłuż zarośniętych torów wąskotorówki. Za Kanałem Kromnowskim wjazd do wsi Łasice, by przy Kanale Łasica wyjechać na DW 705. Gdzieś po drodze, po małym podjeździe, trzeba było zatrzymać się chwilę, aby odpocząć i uzupełnić płyny. Pozdrowiła nas wtedy starsza para rowerzystów. Chwilę po naszym wyroszeniu w dalszą trasę, drogą przejeżdżał maluch, który miał niewielką awarie, a jego właściciele zaczęli go prowadzić po nieudanej probie uruchomienia.


Droga pod lasem przez Koło nad Kanałem Kromnowskim. Widok ku NW

W Sochaczewie zakupy w Kaufflandzie przy Alei 600-lecia, po czym część od razu zniknęła. Zeszło nam tam w sumie z godzinę. Niewiele, ale przyszło nam pokręcić po centrum (600lecia, Zawadzkiego, Żeromskiego, Pokoju, Staszica). Potem kurs na Żyrardów. Kilka razy trzeba było się zatrzymywać - zmęczenie. Odwiedzony został Guzów. Wieś słynna z ruin zabytkowego pałacu, z odremontowaną, stojącej przy nim kaplicą. Chciało mi się tam zajrzeć w poprzedni roku, ale jak to z zamiarami - nie wszystkie udaje się przekuć w czyn. Nieco później przejazd przez Wiskitki - wracało się przez nie, gdy pierwszy raz udało mi się pokonać 300km/dobę. Mijało się kościół, który po raz pierwszy został przez mnie zobaczony we wczesnym dzieciństwie.


Sochaczew. Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej


Guzów. Pałac Sobańskich. Widok ku SE


Guzów. Pałac Sobańskich. Widok ku S

Żyrardów powitany został wieczorem. Przez plac przejechało się koło kościoła i fontanny. Tam dała się słyszeć taka dziecięcą gadka: „Zakochana para – Niuniuś i Wioleta!!”. Przerwa na niewielkie zakupy w sklepie. Jakieś przechodzące dziecko zapytało się mnie, na kogo czekam. Po mojej odpowiedzi gdzieś pobiegło dalej. Jeszcze pokazywało, że się wcześniej przewróciło. Radziwiłłowska, Świętego Jana, Reymonta i przerwa w McD. Trzeba nam było czegoś ciepłego i do łazienki, więc tak się stało. Z namiotem udało się rozłożyć w lesie, w pół drogi do Mszczonowa.


Żyrardów. Kościół pw. Matki Boskiej Pocieszenia. Widok ku NE

Zaliczone gminy

- Żyrardów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 79.50 km (9.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.90 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka - Próba jazdy do Czerwińska w błocie

Sobota, 26 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Z Kasią, wałem do lasu. Zastanawiające było, czy już można normalnie przejechać, czy woda opadła... Przejechało się w lesie ok. 600 metrów, do utrzymującej się wody w obniżeniu. Na ziemi było tak dużo błota, że nie dało się jechać, gdy zatrzymało się w hamulcach. Powrót do wału i dalej drogą pomiędzy dwoma, małymi zadrzewieniami, a potem do domu.


Wychódźc. Miejsce przeprawy DW 565 po powodzi. Widok ku NEE


Wał na wybrzuszeniu w pobliżu Kępy. Jeszcze zalegają powodziowe worki. Widok ku SWW


Wał na wybrzuszeniu w pobliżu Kępy. Jeszcze zalegają powodziowe worki. Miejsce z nieco większymi problemami. Widok ku SWW


Wał w pobliżu granicy wsi. Zalegająca plama wody. Widok ku NWW


Wał w pobliżu granicy wsi. Zalegająca plama wody. Widok ku NNW


Wał w pobliżu granicy wsi. Zalegająca plama wody. Widok ku NNE


Wał w pobliżu granicy wsi. Sprasowana roślinność. Widok ku NNW


Wał w pobliżu granicy wsi. Widok ku NNE

Wał w pobliżu granicy wsi. Widok ku SWW


Wał w pobliżu granicy wsi. Widok ku SSW
 

Jeden z kotów


Kolejny z nich
Rower:Zielony Dane wycieczki: 6.80 km (5.00 km teren), czas: 00:30 h, avg:13.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Rower wraca do domu

Środa, 23 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie, Z Kasią, Z rodziną

Nieco pochmurno 5-6/8. Wieczorem płaskie, szerokie chmury.

Przez dłuższy czas nie można było znaleźć klucza do zapięcia, a przez to i zabrać roweru. Będąc w Warszawie, jeszcze raz została przebyta trasa, na której mógł zostać zostawiony. Ostatecznie, któregoś dnia odnalazł się w kieszeni, od dawna nie ruszanej, przez to przeoczonej myśląc, że już była sprawdzana. Ostatecznie udało się oswobodzić rower i można nim było wrócić do domu.po zajęciach. Czas naglił, bo zbliżały się praktyki.

Kurs w stronę zamku i skręt na dół w Bednarską. Wjazd na most Śląsko-Dąbrowski i dojazd do Dworca Wileńskiego. Kasia pojechała pociągiem, a ja Radzymińska. Blisko granic miasta zjazd w małe uliczki Kokoszków i Pszczyńską. Na końcu przejazd wzdłuż granicy działek na wschód, po czymś w rodzaju szerokiego rowu, nawrót do głównej, decydując się jednak na jazdę poboczem za rowem. Skręt w Bystrą. Już w Ząbkach wjazd w Batorego i Hallera, a następnie 11 Listopada. Słabą nawierzchnią mijało się kościół i dojeżdżało do ronda, gdzie trzeba było poczekać, aż będzie można ruszyć. Wzdłuż muru na północ w Szpitalną.

Ząbkowską i Fabryczną do Zielonki. Na wprost Drewnickiej przejazd mostkiem przez kanał, wzdłuż niego do głównej, a potem do Kasi. Razem wzdłuż granicy lasu zaraz za domami, równolegle do Długiej. W pewnym momencie przyszło zagłębić się w nim się nieco bardziej, ale wnet wyszło się z powrotem. Doszło się do parku, gdzie nastała przerwa na ławce, po niej kontynuując na wschód wzdłuż kanału. Skręt w Obrońców Westerplatte, Powstańców, Kościuszki i na Długą. Potem Kasia wróciła, a ja dalej przez las koło cmentarza, tak jakby kontynuacją Długiej.

Dojazd do gruntowych uliczek Czereśniowej i Letniskowej. Ulicą Wesołą do Stawowej. Dalej do Radzymińskiej. Skręt jeszcze w ulice: Wspólna, Brzozowa i Duża, a potem znowu główna. Ul. Legionową dojazd do dróg osiedlowych, prowadzących do Księgowego. Przejazd przez tory i skręt w Narutowicza. Potem uliczki: Targowa, Złota, Aleja Legionów i Wiśniowa, zacieniona drzewami – wszystkie położone w zachodnim Legionowie, nieco na północ od linii kolejowej do NDM. Kolejową do Wspólnej, która prowadziła do Dąbrowy Chotomowskiej. Mijało się jakiś niewielki zakład. Pod koniec Wspólnej skręt w drogę z kostki, biegnącą pomiędzy nowymi domami małego osiedla i przez las wyjechało się na ul. Kordeckiego. W Olszewnicy Starej skręt w prostą, a potem Wiejską. Przejazd przez kawałek, po chwili zaglądając do ruiny po wschodniej stronie drogi. Nieco później telefon do domu. Kontynuacja jazdy tylko główną trasą, aby jak najkrócej. Przerwa w Modlinie, na przystanku przy chłodni, gdzie trwało ładowanie baterii w telefonie swoim ciepłem. Nabiło mi tyle, że można było dać znać gdzie się znajduję, dzięki czemu można było wrócić autem wieczorem do domu.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 66.00 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:16.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wydział - Egzamin z GFP

Piątek, 11 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Było pogodnie. Wyjazd na ostatni egzamin. Podróż rozpoczęła się koło ósmej i trwała, aż do ostatnich chwil przed egzaminem. Trasa wiodła przez most na 7mce i dalej drogą ciągnącą się wzdłuż niej. Wypadały tylko krótkie postoje - może ze 2-3 razy. Główne trasy wiodły mnie także w Warszawie. Ścieżką jechało się wzdłuż Marymonckiej, potem ulicą do Placu Wilsona. Skręt w lewo przed wiaduktem koło Dworca Gdańskiego, który był w remoncie. Dojazd do Zakroczymskiej, skręt w Franciszkańską, Nowiniarską i koło Placu Krasińskich na Miodową. Potem Kozia i już zaraz się było na wydziale. Przypięty rower został tam na kilka dni. Egzamin zdany, choć raczej szczęściem.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 56.50 km (0.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:18.83 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Egzamin z Geoeko

Wtorek, 8 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie, Z Kasią, Z rodziną

Słonecznie i ciepło.
Dojazd do NDM obwodnicą. Tam kombinacja ulic: Mazowiecka, Modlińska, Słowackiego, Bohaterów Modlina, bloki przy Sempołowskiej, targowisko od północy, znów do BM i za targowiskiem znów bloki do Inżynierskiej i Kusocińskiego. Przejazd koło szkoły, nawrót do Curie i Górską do Nowołęcznej. Dalej główną na Zegrze, ale w Olszewnicy Nowej zjazd w Wiejską a potem Prostą. Wypatrzona została przy okazji ruina, ale zbyt mnie gnało na egzamin.

Przez Legionowo Kolejową i Targową na Piaski. Tam chwilę pogadaliśmy z Księgowym. Następnie kurs przez obwodnicę. W Warszawie zjazd w kolejną kombinacje ulic: Ciechanowska, Gąsiorowskiej, Jędrzejowskiego, Sportowa (gdzie nawrót, bo droga zawracała na północ). Dojazd do końca Łącznej, przechodząc przez prowizoryczny most na kanałkiem i równie prowizoryczna ścieżką, dalej ku Aluzyjnej. Kontynuacja przez: Mikołaja Trąby, Odkrytą, Nowodworską, Płudowską, Świderską, Myśliborska i konwaliową do Modlińskiej. Przejazd przez most Grota ulicą (jakaś babka na podjeździe się retorycznie pytała "gdzie ja tam z rowerem się pcham") i dalej drogą wzdłuż wybrzeża. Zjazd ostatecznie na ścieżkę za mostem Gdańskim. Ulicami Boleść i Bugaj dojazd do podjazdu w rodzaju serpentyny z kamienia, prowadzącej na Stare Miasto. Podjazd na najniższych biegach, ale po chodniku. Ulicami Brzozowa, Celna, Jezuicka i Kanonia dojazd na Plac Zamkowy. Potem szybko na wydział, przybywając na 15 minut przed egzaminem.

Po egzaminie kurs Świętokrzyską, zbaczając tylko na placyk za budynkiem, który zaczynał się nieco wcześniej niż wschodnia ściana PKiN. Dalej Aleją Jana Pawła II, tylko jeden blok okrążając od tyłu tuż przed Aleją Solidarności, a potem biurowiec przy Dzikiej koło Arkadii. W Arkadii jeszcze raz spotkanie z Kasią, która łaziła tam z dziewczynami. Przy okazji była okazja, aby zjeść krążki cebulowe i opiekaną kanapkę z rybą. Potem jeszcze trochę siedzenia na dworze, po drugiej stronie Al. JP2.

Ruszając, jechało się ścieżką po lewej stronie drogi, ale na Broniewskiego przejazd na właściwą. Trzymało mnie tak do Reymonta, a potem Wólczyńskiej. Zjazd na ulicę Wolumen, Horacego, znów Wólczyńska, ale jej odcinek przed Arkuszową jechało się już poboczem po wydeptanej ścieżce. Potem kontynuacja do skrętu na Ul. Opłotek, dalej Palisadowa i Wóycickiego, przy której zastanawiało mnie, gdzie dalej jechać. Ostatecznie ominęło się Cmentarz Północny, dojeżdżając do Estrady. Przejazd Trenów, pokrytą płytami betonowymi, lecz z asfaltem doprowadzonym od południa, do sklepów wybudowanych w połowie między jednymi i drugimi zabudowaniami. Na całej długości zrobił się korek, który objechać trzeba było dosyć piaszczystym poboczem.

Przez Łomianki przejazd ulicami: Partyzantów, Kwiatowa, Pionierów, Konwaliowa, Grzybowa, Długa, Wiślana, Zachodnia i Nowa. Potem wzdłuż trasy 7, wpierw po stornie zachodniej, a po opuszczeniu miasta - wschodniej. Po dłuższym czasie skręt w prawo do Pieńkowa i jazda trasą na Czosnów, z tym zastrzeżeniem, że w Cząstkowie Mazowieckim skręt na kościół, jadąc od jego strony wschodniej i skręcając na niewielką uliczkę gruntową, którą w efekcie nastąpiło cofnięcie. Powrót pod kościół, tym razem skręcając na zachód, ulicą Rolniczą do Strażackiej. Potem wyjazd na trasę do NDM. Dojeżdżając do mostów widać było wodę stojącą za wałami. Przez umysł przetoczyło się wyobrażenie, jak to by było, gdyby zmiotło mnie i samochody, w razie przerwania się wału. Podróż zakończona w Modlinie, czekając na auto.


DK 85 między Czosnowem i Kazuniem Nowym. Powodziowy poziom wody. Widok ku NW


DK 85 między Czosnowem i Kazuniem Nowym. Powodziowy poziom wody. Widok ku SE


DK 85. Powodziowy poziom wody. Widok z Niebieskiego Mostu na Wisłę ku SE


DK 85. Powodziowy poziom wody. Widok z Niebieskiego Mostu na Wisłę ku SE


DK 85. Powodziowy poziom wody. Widok z Niebieskiego Mostu na wał i Wisłę w NDM ku SE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 118.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka - Do Czerwińska

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Z Kasią przez Wilkówiec (za lasem potworne błoto jeszcze się utrzymywało) i nad brzegiem Wisły, aż do mostku na Pradze. Tam przerwa, dopóki i mnie nie zaczęły potwornie swędzieć plecy. Szybko do Czerwińska, na parking przed kościołem i powrót na skróty do DK62, następnie zjazd na Zdziarkę i najkrótszą drogą od domu. Dość długo mnie jeszcze swędziało, chyba jakaś alergia.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 18.00 km (0.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:12.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Legionowa i z powrotem

Niedziela, 6 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Nocne, Wyprawki w regionie, 2 Osoby, LSTR, Pół nocne, Z rodziną
 
Z tatą do NDM, wysiadając pod Bramą. Przez NDM ulicami: Zakroczymska, pomiędzy domami obok Magistrackiej, do Lotników. Pod koniec slalomy między blokami do DW 631. Dalej do Krubina. Tam skręt w Łabędziową i zaraz potem wjazd w uliczkę, która mnie wyprowadziła na leśną ścieżka. Jechało się po tej małej dziczy, gdzie było dużo piasku. Później las się przerzedził i dojeżdżało się do polnej drogi. Po krótkiej jeździe, potem przerwie, skręt na południe do początku Olszewnicy Nowej, przejazd drogę na wskroś i dojazd do kolejnego, większego lasu.

Dalej ku wschodowi i to krótko, by zaraz potem wyjechać na polna drogę, która przechodziła w ulicę Długą w Olszewnicy Starej. Dojazd do Warszawskiej i skręt w pierwszą w lewo, gruntową ulicę Wojska Polskiego, prowadzącą do lasu. Przejazd w pobliżu wjazdu na teren bazy wojskowej, a potem wzdłuż ogrodzenia. Dalej prosto, przecinając asfaltową drogę na Skrzeszew i dalej przed siebie. Przy pierwszej okazji skręt na południe, a potem ponownie na wschód. Jechało się wzdłuż, tak jakby wysokiego wału z ziemi, porośniętego lasem. Na jego końcu skręt na południe, tak jak prowadziła ścieżka. Nie przeszło mi przez myśl, że jadę w odległości kilku metrów od porządnej drogi gruntowej przez las. Przebyte zostało kilka obniżeń i wywyższeń, kilka odsłoniętych miejsc i kilka zadrzewionych, aż dojechało się na ulicę Świerkową. Potem przez Orzechową i Cynkową do Alei Legionów.

Przy cmentarzu zmiana trasy na Bandurskiego, znów Aleja Legionów, w trakcie omijania zadrzewienia między nimi, a potem to już Kolejowa, przejazd przez jedne tory i jazda po osiedlu położonym w międzytorzu, gdzie domy były nieco ubogie. Dojazd do kolejnych torów. Próby przejścia na drugą stronę nie powiodły się - wejście na jeden nasyp, by ostatecznie z niego zejść. Przejazd do przejścia podziemnego na drugą stronę. Potem ulicami Kościuszki i Słowackiego dojazd do bloków, między którymi wyjechało się przed wiaduktem, przejeżdżając na drugą stronę. Tam dołączyła Kasia. Jej trasa do tego miejsca to: Fabryczna, Rejtana, Okólna, Pomnikowa, Radzymińska, Strużańska, w Legionowie spotkanie ze mną.

Zakupy w Biedronce po N stronie wiaduktu i dalej na drugą stronę. Podjazd do McD, gdzie udało się załatwić co trzeba. Dalej jeszcze raz w stronę wiaduktu, po jego E stronie, ale zawracając i jadąc dalej ulicami: Jagiellońska, Kościuszki, Piusa XI do Chotomowa. Tam za rondem w ulicę Piękną do torów kolejowych. Jechało się pomiędzy nimi i lasem, ale z powodu dużej ilości kałuż, szerokości niemalże samej drogi, skręt pomiędzy drzewa, a na kolejnym skrzyżowaniu kurs na zachód. Wyjazd w Janówku Drugim, drogą udając się do Góry. W NDM przejazd ulicami: Spacerowa (koło marketu), Sukienna (koło Wału), Daszyńskiego (koło starej piekarni, gdzie jako dzieci często się bywało przy okazji wizyty w NDM), Zakroczymska, a potem to już przez Modlin. Tam okrążenie pałacyku i wjazd w ulicę Poniatowskiego. Odwiedziny w forcie naprzeciw cmentarza, wchodząc przy okazji do środka. Polną drogą w stronę Zakroczymia. Tuz przed wąwozem, skręt w prawo między osiedlami i docierając do Klasztornej. A potem już w prostej linii do domu, z odchyłką na Goworowo.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 82.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:13.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)