Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:81.13 km (w terenie 24.00 km; 29.58%)
Czas w ruchu:05:52
Średnia prędkość:13.83 km/h
Maksymalna prędkość:30.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:40.57 km i 2h 56m
Więcej statystyk

Garwolin i Ursus

Niedziela, 31 stycznia 2016 | dodano: 17.12.2022Kategoria Warszawa, Z Kasią
Dnia poprzedniego autem wycieczka do Garwolina (Kasi rodzina), a potem na Ursus z noclegiem u koleżanki. Ot kilka zdjęć Warszawy:

09:29. Ursus Niedźwiadek. Widok ku W


09:29. Ursus Niedźwiadek. Widoczny wiadukt S8 nad linią kolejową nr 3 w kierunku Poznania. Widok ku NW


10:20. Ursus Niedźwiadek. W centrum wieżowce Śródmieścia. Widok ku E


10:22. Ursus Niedźwiadek. Wieżowce Śródmieścia (10 km). Widok ku NE


10:22. Ursus Niedźwiadek. Po lewej kominy EC Ursusu. Widok ku NNE


10:23. Ursus Niedźwiadek. Ścisłe centrum Warszawy. Widok ku NE


12:23. Ochota. Ul. Banacha. Widok na S wylot ul. Pasteura. Po lewej Wydział Matematyki, na wprost budowany nowy budynek i obok stary wydziały fizyki, a po prawej CSiR. Widok ku N
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trochę napraw

Piątek, 29 stycznia 2016 | dodano: 04.02.2016Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Po zachęceniu przez pogodę, zachciało mi się zrobić jakiś mały wyjazd po okolicy. Za Chociszewem dojazd do linii zagajników, postanawiając dopompować koła, bo szło opornie (pod wiatr), mimo dobrego nastroju. Jakież moje było zdziwienie, gdy powietrze uchodziło, zamiast być uwięzionym. Zeszło całkiem. Jakoż nie ujechało się daleko, przyszło wrócić do domu i tam zająć się problemem. Już mi przeszła ochota na wyjazd. Trochę spacerując, trochę jadąc z ciężarem przeniesionym na kierownicę, powrót do Chociszewa.

Od mostku zejście w pobliże strumyka, odtąd przemieszczając się przez polne drogi, również krótki, świeży odcinek, leżący koło samotnego zagajnika. Znów ubłociło się wiele. Wyjście na asfalt, skąd ujechanie nieco ponad 2km do domu. Tam okazało się, że powstała dziura u nasady wentyla (awaria dętki najgorsza, zaraz po urwaniu samego wentyla) i dętka do wyrzucenia. Przy okazji była okazja zdjąć i przeczyścić kasetę, a potem zabrać się za wymianę 1/4 szprych i połowy nypli. Posłużyły mi do tego elementy z poprzedniego (skończona kadencja 1-2 lata temu) koła, rozplecionego tydzień wcześniej. Mimo wszystko, naszła satysfakcja z 350 metrowego odcinka, który wcześniej nie był przez mnie pokonywany. Zdziwienie, że wyszło ponad 10km trasy.


13:14. Odnowiona DW 565 na zakrętach. Widok ku NW


13:29. Droga z Chociszewa NE do Kolonii Wilkowuje i tamtejszych pagórków. Widok ku NW


13:31. Chociszewo. Udało się dotrzeć do linii drzew (po lewej skrywające łąki), skąd trzeba się było wracać. Widok ku NW


13:31. Chociszewo. Kilka dni temu, sporo takiej wody zalegało przy drodze Przybojewo - Radzikowo. Po E stronie lasu biegnie droga wzdłuż granicy Chociszewa i Wilkowuj. Widok ku N


13:58. Chociszewo. Ścieżka po W stronie mostku, biegnąca nad nad strumyk. Widok ku SE


14:00. Chociszewo. Strumyk płynął płytko pod widoczną warstwą lodu. Widok ku S


14:00.Chociszewo. Niewielki przepust-kładka na powyższej ścieżce
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 10.91 km (3.00 km teren), czas: 01:09 h, avg:9.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W poszukiwaniu styczniowego śniegu

Środa, 27 stycznia 2016 | dodano: 04.02.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie

Wyjazd umotywowany informacjami o "rychłym" wyłożeniu asfaltu na drodze powiatowej w Nieborzynie. Zachciało mi się zachować na zdjęciach drogę, którą zdarzało mi się jeździć w szeroko pojętym okresie przedmaturalnym, gdy dopiero poznawane były tylko okolice, a niektóre z dróg wykorzystywane były częściej, z powodu oszczędności czasu i/lub kilometrów w konkretnym kierunku. Droga w Nieborzynie przechodziła już jedną modernizację w 2012. Asfalt wyłożono wtedy na ~1km w centrum wsi, od skrzyżowania starego, znacznie popękanego asfaltu i szutrówki wpadającej w DW 570, do niewielkiego przewyższenia ze skrzyżowaniem drogi biegnącej w pola, oraz drugiej, ku południowej części wsi. Według planów, zmodernizowane zostać miało 1,5 km do granicy gmin, odcinka przedstawionego poniżej.


13:37. Nieborzyn. Wiosną i latem droga była twardą szutrówką. Po lewej widać tereny dawnego dworu z XIX w. Widok ku NWW

13:40. Nieborzyn. 100 metrów ku W od terenu dworu. Czasem pojawiały się odcinki bardziej piaszczyste. Teraz błotniste. Widok ku NWW


13:43. Nieborzyn. Zachodni kraniec wsi. Za wierzbami znajduje się granica gmin. Widok u W

13:43. Nieborzyn. Zachodni kraniec wsi. Błyszczący fragment to lód, który lepiej było obejść polem. Widok ku E


13:51. Łazęki. Droga między Sobanicami i Nieborzynem. Widok ku SEE

Do Naruszewa przez Goworowo i Przybojewo. Tam skręt w szutrową drogę do Radzikowa, której zdjęć nie zamieszczam, gdyż ich stan jest tak niewyraźny, jak i owej dróżki (pomimo niedawnej prowizorycznej modernizacji). Nie jestem w stanie ocenić, na ile jest z nią lepiej lub gorzej, gdyż wiele lat nie przyszło mi nią jechać, nie znając też bieżących z nią problemów. Jedno co udało mi się dostrzec to to, że nie było problemu z nadmiarem problematycznego piasku, do tej pory zalegającego na niej w połowie bliżej Radzikowa.

Od Naruszewa kurs przez Sobanice do Żukowa. Do tej pory prawie cały czas pod wiatr, za to po zmianie kierunku jazdy, wiatr trochę pomagał, za to rozpadało się delikatną mżawką. Zamoczyła okulary oraz obiektyw podczas robienia zdjęcia, lecz nie było nic odpowiedniego, by je przetrzeć. Przy skrzyżowaniu w Sobanicach kręcił się jakiś niemrawy jegomość, na którego truknął akurat przejeżdżający kierowca, do niego i do mnie próbował chyba zagadać, a także stał w jednym miejscu, patrząc się za odjeżdżającą w taką pogodę osobą na rowerze (jak udało mi się zauważyć, po obejrzeniu się za siebie po 200 metrach, by to sprawdzić). Bardzo prawdopodobne, że był trochę wczorajszy. Nie w lepszym stanie była droga w Żukowie. Od ostatniej nią jazdy została wielokrotnie dziurawiona i łatana, tak iż przypominała DW 565 z pół roku wcześniej. Ten odcinek również wkrótce miał zostać zmodernizowany.

W Nacpolsku widać było otwartą bramę prowadzącą na teren dworu. Nie wiem czy można, czy nie można było to zrobić, lecz sprawiało to wrażenie, że wielu tutejszych tam chodzi. Poprzednimi laty mijało się go głównie w cieplejsze pory roku i zawsze mnie nęcił, choć nie było siły woli, by podjechać w jego pobliże. Tym razem się się udało. Po wykręceniu łuku przy oczku, przed głównym budynkiem, dalej kurs niewielką, utwardzoną alejką do zrujnowanego mostku. Tam krótka przerwa na fotografie i dwuetapowe przejście po kładce. Deska sprawiała wrażenie wilgotnej, więc wpierw przepchnęło się na drugą stronę rower, a potem, ostrożnie i ja za nim. Wyjazd na teren dawnego PGRu, przedostając się przez jego teren na szosę.


14:01. Stare Sobanice. Ciekawe wzory na oczku wodnym, w wyrobisku przy głównej drodze w pobliżu granicy z Żukowem. Widok ku E


14:12. Nacpolsk. Pałac z XIX w., naonczas w Posiadaniu Dembowskich. Widok ku NNE


14:13. Nacpolsk. W lewa droga wjazdowa, w prawo poniższa alejka. Widok ku W


14:13. Nacpolsk. Droga wiodąc od dworu ku N

14:13. Nacpolsk. Mostek przerwany na długość 1m. W tle dawny PGR. Widok ku N


14:15. Nacpolsk. Widok z mostku na dworek ku SSE


14:15. Nacpolsk. Widok z mostku na dworek ku SSE

Powrót do Nacpolska i skręt w ulicę Wspólną. Dojazd do jej końca. Lekko błotnistą ścieżką do dróżki między działkami mieszkańców bloków. Były one bardzo wąskie i niewielkie. W zasadzie bez ogrodzeń. Kurs na wschód uważając, by nie pośliznąć się na lodzie, jeszcze zalegającym na ziemi. Wyjazd przez teren garaży, gdzie było tyle psów w zagrodach, że zastanawiało mnie, czy nie jest tam aby jakieś schronisko. Wreszcie powrót na drogę, z powrotem do Żukowa, jadąc tam chodnikiem. Mżawka się kończyła. Rozpoczęła kolejna i długa walka z wiatrem.

Skręt w stronę cmentarza. Raz czy dwa już jechało się tą drogą, gdy była jeszcze szutrową i dość trudną. Od paru lat leżał tam asfalt, a na szczycie przed cmentarzem był dodatkowo poszerzony dla parkujących aut. Był stamtąd dobry widok na okolicę, choć nie w taką pogodę. Kurs na na wprost. W Nacpolsku Starym (tudzież Kolonii) ksiądz chodził po kolędzie. Na rozjeździe w Żukowie Poświętnym, gdzie kończył się asfalt, skręt na południe. Dróżki na północ mnie kusiły, lecz nie w taką błotnistą pogodę. Trochę tego błota, choć wystarczająco stabilnego, trzeba było pokonać, by dotrzeć do Słomina. Stamtąd na główną szosę, zjazd chodnikiem i krótka przerwę na przystanku, gdzie zniknęła 1/3 tostów, jakie zabrane zostały na podróż (2/3 zniknęło tuż przed wyjazdem).


14:58. Słomin. Przerwa na przystanku przy DK50. Widok ku SW

Trochę mnie wychłodziło, lecz niezbyt mocno. W Kobylnikach zjazd z DK 50 i dojazd do Główczyna. Zachciało mi się podjechać w pobliże dworku widocznego z szosy. Droga tam była szutrowa i spacerowała po niej matka z dzieckiem w wózku, wędrując z dwoma drobnymi psami przy niej. Oba szczekały, a jeden był na tyle wredny, że próbował mnie łapać za but. Niezbyt mnie to przejęło i jechało się dalej, aż nie poniosło mnie w dogodne do fotografowania miejsce.


15:16. Główczyn. Dwór L. Chabowskiego z początku XX wieku. Widok ku NE

Jak zwykle, nie było ochoty wracać tą samą trasą, tym bardziej, że przede mną leżała droga, którą nigdy nie została odwiedzona. Tą dalej na północ, a na skrzyżowaniu skręt na zachód. Była oblodzona na długich odcinkach. Częściowo po nim jadąc, manewrując po bardziej piaszczystych fragmentach, lecz na kilku odcinkach lepiej było zsiąść, by nie poświęcać siebie i aparatu. Pod pobliskim lasem tworzyła się warstewka mgiełki.


15:20. Główczyn. NE część wsi. Pierwszy śnieg na trasie i widziany przez mnie z roweru w tym roku. Widok ku SSW

Dojazd do asfaltu. Wcześniej udało mi się zauważyć kilka zagłębień na północ do dróżki, powstałych w wyniku wydobycia kruszywa. Zagłębienie przy samej szosie było już od dawna porośnięte drzewami, a równocześnie znajdowało się tam mnóstwo śmieci. Nawrót przy tabliczce "Główczyn", położonej przy wąskim kanałku i dalej głównymi drogami w kierunku Małej Wsi. Z asfaltu zjazd w Lasocinie. Jedno gospodarstwo z niekompletnym ogrodzeniem od północy, skąd wyszło do mnie owczarkowe psisko, choć trzymało się w bezpiecznej odległości i jakoś udało się przetrwać, nawet nie zwiększając prędkości. Trudno było ją zwiększać na namokniętej gruntówce.


15:50. Orszymowo. Kościół z 1825 r. Widok ku SEE

Wyjazd w Orszymowie. Za kościołem nawrót, by wracać na wschód. Zaczął pomagać wiatr w plecy. Jadąc 25-30km/h spokojnie wróciło się do DK 50. Dalej wprost do Gródkowa, lecz po raz pierwszy w życiu udało się zajechać do tamtejszego osiedla bloków. O istnieniu ich przyszło mi się dowiedzieć raptem rok temu. Po minięciu ich, tuż za kapliczką skręt w prawo, zjazd między stawami podworskimi, kolejny raz znajdując się pod oficyną dworku Nakwaskich/Dziewanowskich. Tym razem można było obejrzeć budynek bez zasłaniającego go listowia.


16:11. Gródkowo. Znana już mi oficyna dworu Dziewanowskich. Widok ku SW

Teren PGRu udało się opuścić wschodnim wjazdem i skierować do Garwolewa, wkrótce skręcając w dróżkę na południe. Ta się skończyła ogrodzonym terenem, lecz wracać nie było ochoty, odezwały się psy za plecami. Szybko udało się dojść do krańca i ujrzeć, że w pewnym miejscu siatka jest od góry wygięta na zewnątrz. Niewiele się zastanawiając, rower powędrował na drugą stronę, ubłacając lewą manetkę. Praktycznie z marszu przyszło mi się położyć plecami na metalowej siatce i dzięki temu przewinąć na zewnątrz. Coś mnie potężnie zabolało w plecach i jakby w przeponie. Z trudem udało się podnieść rower. Teraz byle jak najszybciej, by oddalić od tego miejsca. Ból stał się znośny po kilkudziesięciu metrach i z wolna zaczął gasnąć. Jechać nie dało rady i tak, bo teren był błotnisty na tyle, by zatapiały się me buty.


16:27. Granica między Gródkowem i Pozarzynem. Błoto po kostki i ubaw po pachy

Po pół kilometra marszu udało się wejść na szuter i z wolna dojechać do Bolina. Zrobiło się już ciemno, wiec pora zapalić lampki. Przejazd przez Nowy Boguszyn. Na górce w Kolonii Wilkowuje, krótka przerwa, by wykonać nocne zdjęcie w kierunku Czerwińska, ale bez statywu to nie ma sensu. Zjazd do centrum Chociszewa i głównymi szosami powrót do domu.


17:38. Chociszewski kościół nocą. Widok ku E
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 70.22 km (21.00 km teren), czas: 04:43 h, avg:14.89 km/h, prędkość maks: 30.00 km/h
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)