- Kategorie:
- >10 osób.67
- >200.48
- >300.13
- >400.1
- 2 Osoby.315
- 2007 Gdynia.5
- 2007 Pielgrzymka do Wilna.13
- 2007 Powiśle Puławskie.3
- 2008 Kraków.1
- 2008 Kraków 360.2
- 2008 Mazowieckie S.3
- 2008 Mazowsze W.2
- 2008 Murzynowo.3
- 2008 Suwalszczyzna.6
- 2008 Świętokrzyskie.6
- 2008 Świętokrzyskie 2.7
- 2008 Toruń.1
- 2009 Bieszczady.6
- 2009 Mazowsze NW.1
- 2009 Mazury.7
- 2009 Murzynowo.5
- 2009 Podlasie.3
- 2009 Skandynawia.40
- 2009 Tallin, Helsinki, Sztokholm.1
- 2009 Trójmiasto.4
- 2010 Pieniny.6
- 2010 Pińczów.23
- 2010 Podlasie.5
- 2010 Siedlecczyzna N.5
- 2010 Środek Polski.2
- 2010 Świętokrzyskie.5
- 2010 Wyżyna Małopolska W.2
- 2011 Kotlina Żywiecka.4
- 2011 Lubelskie W.4
- 2011 Lubuskie E.4
- 2011 Mazowsze SE.2
- 2011 Powiśle Gdańskie.4
- 2011 Wielkopolska E.4
- 2011 Włochy.39
- 2012 Bawaria.13
- 2012 Brevet Mazurski.3
- 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna.4
- 2012 Małopolska.9
- 2012 Maraton BB.4
- 2012 Południowopolskie.10
- 2012 Pomorze Nadwiślańskie.5
- 2012 Prusy Górne.3
- 2012 Siedlecczyzna S.3
- 2012 Śląsk.3
- 2013 Gąsocin.2
- 2013 Górny Śląsk.3
- 2013 Mazury.4
- 2013 Pogórze Beskidzkie.9
- 2013 Pomorze.14
- 2013 Samoklęski.9
- 2013 Wielkopolska S.5
- 2014 Dolny Śląsk.7
- 2014 Gdynia.5
- 2014 Mazowsze NE.3
- 2014 Podlasie.5
- 2014 Pojezierze Pomorskie.9
- 2014 Wielkopolska.12
- 2014 Wyżyny Polskie W.7
- 2014 Ziemia Lubelska W.2
- 2015 Beskid Wyspowy.5
- 2015 Lubuskie.4
- 2015 Polesie.9
- 2015 Pomezania.2
- 2015 Roztocze.3
- 2015 Siedlecczyzna N.2
- 2015 Wyżyny Polskie W.6
- 2015 Zamojszczyzna.4
- 2015 Ziemia Dobrzyńska.1
- 2016 Beskidy.7
- 2016 Dolny Śląsk.7
- 2016 Górny Śląsk.11
- 2016 Podkarpacie.4
- 2016 Pomorze Nadwiślańskie.3
- 2016 Roztocze.1
- 2016 Warmia.2
- 2017 Alpy.6
- 2017 Dolny Śląsk.9
- 2017 Łódzkie S.4
- 2017 Łódzkie W.3
- 2017 Mazowieckie S, Kraków.4
- 2017 Świętokrzyskie.2
- 2017 Żuławy.6
- 2018 Radom.2
- 2024 Płaskowyż Kolbuszowski.6
- 3-4 Osoby.66
- 5-10 Osób.35
- Gminy.319
- LSTR.122
- Maratony.17
- Nocne.33
- Podróżerowerowe.info.32
- Pół nocne.220
- Samotnie.815
- Seniūnija.5
- Warszawa.129
- Wyprawki w regionie.157
- Wyprawy po Polsce.380
- Z Kasią.334
- Z Księgowym.95
- Z rodziną.183
- Zwykłe przejażdżki.520
Wpisy archiwalne w kategorii
2016 Dolny Śląsk
Dystans całkowity: | 550.41 km (w terenie 41.00 km; 7.45%) |
Czas w ruchu: | 34:19 |
Średnia prędkość: | 16.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.33 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 78.63 km i 4h 54m |
Więcej statystyk |
Wschodni Wał Trzebnicki VII - Powrót przezwarszawski
Środa, 24 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk, Z rodziną
2016.08.18 - 24 Wschodni Wał Trzebnicki - cała trasa
Do stolicy udało się przybyć koło południa. Napadł nas głód, więc pomiędzy osiedlami trzeba się było przedostać do znanego nam baru na posiłek. W drugą stronę również tak się jechało, ale nieco bardziej na północ położoną trasą. Do Kasprzaka ścieżką, a potem osiedle, Park Sowińskiego, osiedla do Górczewskiej, osiedle do Powstańców Śląskich, kolejne obok tej ulicy przed lotniskiem i za nim ku Młocinom. Dalej Encyklopedyczna, Woycickiego, las i Łomianki. Kasia pojechała Rolniczą do Zakroczymia. Ja w ulice nieznane ale tragiczne. Pierwsza była Chopina, potem Cienista, pętla okrążająca Klonowy Park.
12:16. Ochota. Wydział fizyki (z lewej) i matematyki (z prawej) UW przy ul.Pasteura. Widok ku S
12:59. Ochota. Zaplecze Grójeckiej 53/57. Widok ku NNE
13:51. Bemowo. Pasaż przy Lencewicza. Widok ku NE
14:14. Młociny. Nowe osiedle przy Sokratesa i Rokokowej. Widok ku NE
W Łomnie skręt na poszukiwanie dworku. Był łatwo dostępny, ale zagracony. Trochę chodzenia, trochę zerkania, ale bez badania wnętrza. Potem raz jeszcze wizyta na terenie dawnego PGR, dostając się innym wjazdem niż poprzednio. Przed kościołem skręt w Baczyńskiego, ale zbyt wielka była obawa, że tylko mnie wyprowadzi na wał, na co nie było już sił, więc nawrót. Czosnów przejechany Rolniczą. Za miejscowością jazda wzdłuż S7, po czym skręt w Grunwaldzką. Była co prawda gruntowa i mnie męczyła bardzo, ale od dawna kusiło mnie sprawdzić, dokąd prowadzi. No i doprowadziła do Dębiny. Na rondzie w tejże wsi, o mało nie stratował mnie motor, który postanowił skrócić trasę pod prąd. Potem kurs się ku Warszawie i na światłach nawrót do centrum Czosnowa. Objazd parku i zakup czegoś do jedzenia. Potem tylko oczekiwanie na auto i wyczerpanie przez kilka dni.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
52.68 km (10.00 km teren), czas: 03:56 h, avg:13.39 km/h,
prędkość maks: 28.52 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wschodni Wał Trzebnicki VI - Do Wrocławia
Wtorek, 23 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 2 Osoby, Pół nocne, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk
Budząc się rano i zwijając namiot, za ogrodzeniem koło nas przejechało auto. Dwukrotnie. Mimo to pakowanie odbyło się bez pośpiechu. W Ozorkowicach przejazd koło dworku, ale choć miał zachowane ściany, to był słabo widoczny poprzez rośliny. Nie poświęcając mu czasu więcej, niż zdjęcia z drogi. W Pegowie przerwa na śniadanie. Przedtem też kilka postojów, m. in., by zerknąć na tamtejszy dworek, też opuszczony, ale nadal w dobrym stanie. Do kolejnego miasta przejazd szybki i wnet udało się zakupić, tak pożądany smar. Do tego krótkie zakupy, podczas których w spokoju ów smar moglem nanieść przed sklepem.
09:04. Ozorkowice. Ruiny pałacu z XVIII w.
09:25. Fragment Zajączkowa
09:35. Pęgów. Pałac z początku XX w.
Od razu lżej i lepiej się jechało. Z Obornik Śląskich spory podjazd, a potem teren zróżnicowany, głównie w dół. Od wsi Wilkowa zjazd był bardziej intensywny, a jazda przez lasy na tych odcinkach przyjemna. Za Golą, po prawej widoczna była kopalnia kruszywa. Zapewne na potrzeby S5, która wkrótce została przez nas przecięta po tymczasowej drodze wzdłuż przyszłego wiaduktu. Wjazd do Prusic. Zerknięcie do kościoła w remoncie, przejazd przez rynek, a do kolejnego kościoła już wejść się nie dało. Przyszło nam przebyć całą alejkę Lipową z kamieniem św. Jadwigi i zrobić przerwę przy wyjeździe z miasta. Było mi jakoś gorąco, słabo i pojawiła się potrzeba zatrzymywania na każdym przystanku jaki się pojawiał (na szczęście nie robiąc tego). Trudno stwierdzić jednoznacznie, o co chodziło, gdyż gorączki chyba nie było (o ile termometr działał właściwie), a choroba po powrocie się nie pojawiła. Może to kwestia zmęczenia po wyjeździe do Oleśnicy i jazdy na suchym łańcuchu? W każdym razie nie było we mnie siłach do dalszej jazdy, co widać było przez cały dzień.
11:21. Krościna Mała. Budowa S5 między Prusicami i Golą. Widok ku SE
11:31. Prusice. Rynek. Widok ku NE
11:39.Prusice. Kamień św. Jadwigi (ten w środku) w alei Lipowej
Po długiej jeździe "gdzieś" udało się osiągnąć wieś Skokową, gdzie trwał remont nawierzchni. W Strupinie przerwa w pobliskim parku. Może coś od bólu by mi pomogło, choć bólu jako takiego nie było. Odpoczynek trwał, aż udało mi się jakoś dojść do siebie, choć najchętniej byłoby zasnąć. Dalej był plany, aby jechać przez Sławocice, ale ostatecznie skończyło się na trzymaniu DW 339. Przed Warzęgowie stojący posiłek z rozległym widokiem ku NW. Chwilę potem zjazd. Kolejna przerwa w Straszowicach i ostateczne podjecie decyzji o zakończeniu wyprawy, przebiegu trasy itp. Pierwotnie miało to być objechanie reszty gmin na Dolnym Śląsku. Wczoraj plan się zachwiał, ze względu na wieści z Mazowsza, więc trzeba było to skrócić do Kłodzka. Tego dnia miała pozostać jazda do Wałbrzycha, skąd ewentualnie trzeba by złapać pociąg najpóźniej w ciągu 24 godzin. Jazda do Wołowa ukazała, że byłaby to trudna sztuka.
14:17. DW 339. Warzęgowo. Po prawej odległe Chwałkowice przy DW 338 i Wzgórza Wińskie. Widok ku W
14:17. DW 339. Warzęgowo. Kościół w Wińsku (11 km). Widok ku NW
14.18. DW 339. Warzęgowo. Po lewej Wińsko (11 km). Na horyzoncie po lewej linia pojedynczych drzew, rosnących wzdłuż drogi przez Kleszczowice. Widok ku NW
Tuż za lasem zjazd na teren opuszczonego gospodarstwa (folwark? PGR?), gdzie trochę nam zeszło na spacer. Kasia ruszyła w dół pierwsza, a ja kilka minut później. Trochę mi się poprawiło, ale tempo nadal było bez zmian. W Wołowie zerknięcie tylko na rynek (kręcił się tam też jakiś sakwiarz). Dalej jazda na Brzeg Dolny (prawie cały czas jadąć po ścieżce lub chodniku). Chwila szukania mostu na mapie i wnet wjazd na niego po szerokiej, asfaltowej ścieżce rowerowej. Doprowadziła nas spokojnie i wygodnie do Klęki, gdzie przyszło nam znów odpocząć. W Miękini skręt na Mrozów, dalej Krępice i długa jazda DK 94. Na szczęście za Leśnicą pojawiła się ścieżka, którą udało się dostać do centrum. Czasem zmieniały się strony jazdy, dwa razy przejazdy pod ulicami i raz pokropił drobny deszcz, ale udało się dotrzeć na główny rynek już wieczorem. Krótkie rowerowe kręcenie po nim, zakupie dwóch książek na drogę (jedną udało mi się skończyć pociągu, a drugą doczytać do połowy), znów pokręcenie rowerami (koło katedry), zakupy na drogę, a potem kolacja.
15:30. Wołów (Gródek) na E od Wołowskiej Góry (142 m n.p.m.). Ruiny dawnego PGR. Widok ku NE
16:16. Wołów. Zamek. Widok ku SE
17:46.Droga rowerowa z Brzegu Dolnego do Klęki. Skrzyżowanie ze zjazdem do tej wsi 1 km dalej. Widok ku S
17:47. Droga rowerowa z Brzegu Dolnego do Klęki. Na horyzoncie Ślęża
Ponowna jazda, wpierw Świdnicką, potem Oławską, Kołłątaja, Kościuszki, Piłsudskiego i na dworzec. Podróż była praktycznie skończona. Co do biletów - teoretycznie moglibyśmy spróbować pojechać za niecałe dwie godziny, ale na nie ani biletów z rowerami nie można było dostać, ani oświadczenia, że nie możemy ich kupić. Kolejny, koło 4 rano był z tych drogich, a nasz, ruszający przed 7, na szczęście miejsca na rower posiadał. Noc była trudna, bo trzeba było pilnować rowerów podczas czytania książki, a i tak kilka razy zdarzyło mi się przysnąć. Koło 3 "poproszono nas" o zabranie rowerów, bo ponoć jakiś zakaz (nie gwałtownie, ani jakoś szczególnie uparcie). Niby, że są na nie gdzieś stojaki, ale co mi po nich, gdy od lat nie wożę zapięcia i było na nich mnóstwo bagażu, którego się nie przypina do stojaka. Ktoś się odezwał i skomentował zaistniałą sytuację, porównując do wózków inwalidzkich, które mają takie same koła, tylko inaczej ułożone, a mogą się poruszać na terenie dworca. Jakiś czas później, do poczekalni przybyło dwóch głośnych, młodych i naprutych, poszukujących towarzystwa do rozmowy, lecz nie w nas, a że wszyscy zaspani, to szybko poszli. Było, nie było (kolejny przykład, gdy ustalający zasady nie mają styczności z życiem, a poszkodowani są wykonawcy i owych zasad ofiary) resztę nocy tak przyszło nam spędzić w tym samym miejscu. Na peron spacerem dopiero na ~20 minut przed przyjazdem pociągu. Wjazd windą, która z powodzeniem pomieścił osakwiony rower bez kombinowania. Na dworzu było zimno i całe szczęście, że długo nie trzeba było czekać.
19:25. Wrocław. Warciańska przy A8. Niespodziewane zgromadzenie rowerzystów. Z lewej Stadion Miejski, wybudowany rok przed EURO'12. Widok ku NE
20:43. Wrocław. Nocą na rynku
21:14 Wrocław. Kolacja z Dominium na drogę.
22:08. Wrocław. Główny
22:14. Wrocław. Kasy biletowe na dworcu PKP
22:13. Wrocław. Hala dworca PKP. Widok ku SEE
Zaliczone gminy
- Oborniki Śląskie- Prusice
- Wołów
- Brzeg Dolny
- Miękinia
- Wrocław
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
102.42 km (1.00 km teren), czas: 06:54 h, avg:14.84 km/h,
prędkość maks: 41.71 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wschodni Wał Trzebnicki V - Wzgórza Trzebnickie
Poniedziałek, 22 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 2 Osoby, Pół nocne, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk
Trochę się wyjeżdżać nie chciało, bo jeszcze było pochmurno, a z drugiej strony chciało, bo takie nic-nie-robienie męczyło. Książki niestety musiały wrócić autem, bo bez sensu wozić je ze sobą przez kilka dni na rowerze. Kurs do Sycowa. Zaraz za wiaduktem skręt w lewo, wjeżdżając do parku, co można było zrobić dwa dni temu. Dojazd prawie do zabudowań, cofnięcie, ominięcie stawu od południa. Z Leśnej ku północy i dalej skręt w Daszyńskiego, a następnie Kossaka. Kurs do Twardogóry.
09:14. Z pokoju widok ku E
10:00. Altanka raz jeszcze
10:09. Syców. Przedłużenie Granicznej. Droga do parku
Pierwszy był długi podjazd przez Święty Marek z kościołem na szczycie. Potem zjazd przez las i przerwa w Biskupicach. Stąd miała być jazda na wprost, lecz wyszedł nam skręt na Dziesławice, aby przeciąć gminę Międzybór. We wsi Węgrowa, przerwa na przystanku, w czasie której można było trochę naciągnąć szprychy. Przejazd do Bukowiny Sycowskiej i zaraz skręt w lewo. Droga poprowadził nas w las i tak miało być. Na jednym zjeździe Kasia trochę zakopała się w piasek i przewróciła. Chwilę potem wcinała pobliskie jeżyny (mi nie smakują). Koło leśniczówki skręt w lewo. Kawałek normalnej szutrówki, a potem prowadzenie w górę po jeszcze mokrym piasku, jaki spłynął po ostatnich deszczach. Niepotrzebnie minęło nam tam mnóstwo czasu, ale wreszcie udało się ujrzeć świeży asfalt w Goli Wielkiej. Jeszcze chwila i powrót na szlak, zaplanowany jeszcze w domu.
10:34. Święty mocny. Widok ku NWW
11:18. Dziesławice. Kościół z XVII w.
Droga prowadziła trochę w górę, trochę w dół. Urokliwie wiodła nas przez buczynę. Łańcuch nieprzyjemnie rzęził, domagając się swojej porcji smaru, który przez nieuwagę pozostał w aucie. Miał tak się dopominać przez dzień cały. W miasteczku okrążenie zamkniętego kościoła, przejazd większość Ogrodowej, zjeżdżając z niej, by dostać się w okolice ratusza, a potem małego kościółka na zboczu. Podjazd do pałacu, a potem, z wolna, główną trasą na północ. Zaczynało się rozpogadzać. Zaraz za Twardogórą przerwa na posiłek. Przystanek bez kosza, ale przynajmniej ławki były. W Goszczu kręcenie po terenie pałacu, którego 1/4 była w ruinie (akurat część główna i najładniejsza), odgrodzona betonowymi płytami od przypadkowych turystów. Reszta służyła jako mieszkania i była w przyzwoitym stanie.
11:57. Z Bukowiny Sycowskiej do Goli Wielkiej. Widok ku NE
13:11. Twardogóra. Ratusz z początku XX w.
13:20. Twardogóra. Pałac z XVIII w.
13:56. Goszcz. Brama wjazdowa do pałacu.
13:58. Goszcz. Najgorzej zachowana, główna część pałacu
14:01. Goszcz. Herb Reichenbachów (hrabiowski) w zrujnowanej oficynie pałacu
Jazda po DW 448 ciągnęła się niemiłosiernie. Za Brzostowem ciekawe stawy i lasy. W Krośnicach przerwa w sklepie. W Wierzchowicach zerknięcie do kościoła, choć już miał zostać pominięty, ale warto było się zatrzymać. Za wsią dłuższa przerwa na trawie, by konsumować posiłek po podjeździe. Stamtąd gruntówką (początkowo po betonowych płytach) zjazd do drogi, w którą wypadało nam skręcić koło kościoła lub nieco wcześniej. Dalej był Świebodów, fragment DK 15 i skręt na Łazy Wielkie. W Krzyszkowie skręt w prawo po kostkobrukowej drodze, która ciągnęła się przez cały las. Tam przepatrzenie mapy i uświadomienie, jak blisko mamy do Trzebnicy, gdzie może tam dałoby radę znaleźć serwis. Z tego powodu od Czeszowa do Zawoni pędząc na ile pozwalało zmęczenie i suchy łańcuch. Trzeba było się dostać się w zasięg internetu, aby odnaleźć adres serwisu. Było na wszystko niestety za późno. Z Zawoni zostało jeszcze przynajmniej pół godziny po pagórkach. Ładny był z nich widok. Jazda dość pospieszna, ale już nie tak, jak wcześniej. Skrzypienie brzmiało koszmarnie. Kurs na rynek, gdzie w pobliskim lokalu przyszła pora na obiadokolację, jednocześnie szukając informacji i położenia innych serwisów, które mogły się znaleźć wzdłuż zaplanowanej na następny dzień trasy. Począwszy od Obornik Śląskich, już tam udało się znaleźć jeden. Mając świadomość rychłego zakończenia problemu z napędem, z radością znikał nasz głód, zaspokajany przez jedną z najlepszych pizz jakie udało nam się do tej pory spróbować.
16:08. Wierzchowice. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z XVIII w. Niepozorny z zewnątrz, ale...
16:08. Wierzchowice. ...kościół z całkiem efektownym wnętrzem.
19:17. DK 430. Między Zawonią i Trzebnicą. Z lewej widoczny kościół w Masłowie. Za wsią (tylko), na skraju widoczności, odległe Wzniesienia Sułowskie (na lewo od wieży kościoła; ~24 km), koło Miłosławic, oraz Wzgórza Cieszkowskie (na prawo od wieży kościoła; 30 km) rozpoczynające się ponad Miliczem. Zabudowania Masłowa kończą się odrębnym przysiółkiem w centrum zdjęcia, ulokowanym na wschodnim brzegu rzeki Mleczna. Dokładnie ponad nimi dostrzec można odległe Wzgórze Joanny (230 m n.p.m.; 20 km). Po prawej Kałowice. Ponad nimi, wyraźnie zarysowane szczyty (z lewej) Łaźniki (235 m n.p.m) i (z prawej) Gęślica (241 m n.p.m; 19 km), która jest najwyższym szczyt Wzgórz Krośnickich, zamykających 2/3 widocznego od prawej horyzontu. Nieco na prawo od szczytów widoczna "polana", zajmowana przez pola wsi Łazy Wielkie. Na prawo od owej wsi rosną Lasy Kubryckie. Poniżej, aż do Masłowa, Lasy Złotowskie. Na lewo od "polany", aż do granicy zdjęcia i dalej rosą Lasy Milickie. Za wzgórzami rozpościera się Kotlina Milicka. Widok ku NE
20:11.Trzebnica. Pizza On The Way
Z miasta wyjazd Chrobrego. Długi podjazd i długi zjazd do DK 5. Było już ciemno, ale widać było budowany równolegle odcinek S5. Tegoroczne plany o odwiedzeniu budowanych tras szybkiego ruchu zawiodły. Wpierw zjazd dość łagodny, lecz wnet stromizna i długość zjazdu rozdzieliła nas. Prędkość spadła dopiero przed Wisznią Małą. Gdzie nie wiem, bo ciemność i liczne światła aut jadących z naprzeciwka, skutecznie uniemożliwiały rozglądanie się gdzie indziej, niż na nawierzchnię, tudzież w kierunku przyszłej S5.
Pierwszy skręt był właściwy, choć trzeba było się jeszcze upewnić na mapie. Zmęczenie wychodziło. Jeszcze Strzeszów. Jeszcze kilka obrotów korbą i oto pojawiła się kępa drzew, którą w Trzebnicy udało się wypatrzyć przez internet. Koło drzew się nie dało, bo był tam wał ziemny, ale za nim już z powodzeniem się udało. Trzeba było tylko przedrzeć się przez prawie dwumetrowe chwasty, wydeptać miejsce na obóz i uważać by nie wpaść na ogrodzenie, które było obok. W czasie rozkładania namiotu, na sąsiednie pole przyjechał ciągnik, tak więc ostrożnie, by nie hałasować zbytnio.
Zaliczone gminy
- Twardogóra- Krośnice
- Zawonia
- Trzebnica
- Wisznia Mała
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
105.79 km (9.00 km teren), czas: 06:56 h, avg:15.26 km/h,
prędkość maks: 48.82 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wschodni Wał Trzebnicki IV - Syców
Niedziela, 21 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk, Z rodziną
Po południu reszta odjechała. Zostało trochę zapasów, ale i tak trzeba się było ruszyć po zakupy. Potwornie nie było we mnie ochoty się ruszać z łóżka. Rankiem trochę czytania, a przez resztę dnia z komórki zerkanie na postępy BBT1008. Pogoda była parszywa, choć to za mało powiedziane. SW Polska pierwsza obrywała deszczem, ale to środkowy pas kraju obrywał najgorszymi opadami i burzami. Chmura zjadała odcinek na Kujawach, by następnie wciągnąć w swą gardziel ostatnich ludzi na Mazowszu. Chmura była długa na całą Polskę, szeroka na połowę, a z południa wędrowały kolejne jej części, jakby jednym sznurem ku północy i nieznacznie tylko sunąc ku wschodowi. Nieznaczność ta wystarczyła jednak, aby spuścić zasłonę milczenia na kolejnych zawodników, którzy dzielnie stawiali jej opór, z rzadka tylko odpoczywając na postojach. Dopiero wieczorny etap deszczów trzymał ich wspólnie w kilku miejscach, tworząc lokalne, tymczasowe plemiona, sennie obozujące do czasu ustąpienia, lub zmniejszenia nacisku ze strony wody. Z czasem pas robił się coraz węższy, coraz chudszy, lecz długość jego nie topniała. Nazajutrz jeszcze się pofragmentował. Ci którzy osiągnęli półmetek przed opadami, w większości dojechali bez walki z deszczem.
Tymczasem u nas, deszcz praktycznie ustąpił dopiero koło 16. Jazda w pobliską, polną drogą, zmierzając do ruin kościoła w Pierzchowicach. Prowadziła ona w górę, wiodła po błotnistej szutrówce, w drugiej części bardziej trawiastej, widać, że rzadziej użytkowanej. W pobliżu S8 wyjazd na asfalt, lecz nie było nam wiele lepiej z powodu zalegającej wody, braku błotników i dwóch szybkich zjazdów. Wysiłek pod górkę wytworzył pot, a zjazd skutecznie oziębiał, aczkolwiek bywało gorzej. Przypomniało mi to o BBT'12, gdzie o tej samej porze roku też nie było różowo.
16:32. Polna droga z Kozy Wielkiej do Słupi pod Bralinem. Widoczny komin przy torach w Gęsiej Górce. Widok ku SW
17:05. Ślepa polna droga w SW Pisarzowicach. Widok ku NW
Do kościoła już bez wchodzenia, tylko pilnowanie rowerów. Potem, zamiast od razu jechać na Syców, skręt w polną boczną. Byłoby w miarę w porządku, gdyby nie psy pilnujące nieodległego gospodarstwa, przebywając na samej drodze. Prowizoryczny skręt w drogę polną, zarośniętą tak niemożebnie, że tylko iść nam pozostało. Buty, nogi trochę zawilgotniały, ale tak było bezpieczniej. Na końcu drogi przecinającej pole kukurydzy, znajdowało się kolejne gospodarstwo, ale z psem na łańcuchu. Już zaczynało się kombinowanie, po której stornie ogrodzenia się przeciskać, gdy udało się dostrzec staruszkę tam mieszkającą. Szybkie zapytanie o pozwolenie na przejście przez podwórze i już pojawił się asfalt po drugiej stronie.
W Sycowie skręt w Szarych Szeregów i Obrońców Westerplatte, po to by poznać nowe ulice. Raz jeszcze wizyta w pobliskim markecie, gdzie przyszła pora na zakupy. Następnie boczną uliczką, między garażami, jazda do Alei Nad Wałem. Potem wnętrze kościoła, już otwartego, Środkowa, Okrężna, Kasztanowa, zaplecza osiedli przy skrzyżowaniu Kaliskiej i Kępińskiej i prosta droga do bazy. Potem ciepły posiłek i TV, aż do zaśnięcia.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
16.57 km (3.00 km teren), czas: 01:13 h, avg:13.62 km/h,
prędkość maks: 37.81 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wschodni Wał Trzebnicki III - Równina Oleśnicka
Sobota, 20 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 2 Osoby, 5-10 Osób, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk, Z rodziną
Start koło 11 wraz z Kasią. Celem głównym była Oleśnica, gdzie 3 rowery miały być dowiezione autem, a nasze dwa - pod nami, z nowo odwiedzonymi gminami. Polną drogą przejazd do Ślizowa. Stamtąd przez Dziadową Kłodę, jedyną dłuższą przerwę robiąc w Dalborowicach, aby zerknąć na w głębi ukryty pałacyk. Podjazdy raz pokonywane powyżej 15, raz 20 km/h. Dzięki temu, dość szybko udało się dojechać do Namysłowa. Była chęć, aby tam przeciąć linię trasy z 2012, z powrotu ze zlotu, ale bez skupienia na przypomnieniu sobie, gdzie ona wiodła, skutkiem czego poniosło nas na starówkę (pełną kamieni, bruku, tylko asfaltu mało), w osi NS mury przekraczając nie wykorzystując ulic, lecz schodki. Przejazd koło dworca do Piłsudskiego, wydostając się na Bohaterów Warszawy. Tam przerwa na lody. Potem powrót na starówkę, aby zerknąć do kościoła, a potem już jazda we właściwym kierunku.
11:02. Altanka w obozie
11:09. Koza Wielka. Polny przejazd przez tory. Linia kolejowa Herby Nowe – Oleśnica (181). Widok ku NW
11:27. Ślizów. Po prawej kościół pw. Michała Archanioła. 'Widok ku N
11:59. Dalborowice. Pałac z XIX w.
11:59. Dalborowice. Pałac z XIX w.
12:00. Dalborowice. Pałac z XIX w.
12:00. Dalborowice. Pałac z XIX w.
12:00. Dalborowice. Pałac z XIX w.
12:13. Granica województwa Opolskiego i Dolnośląskiego.
12:52. Namysłów. Ul. Piastowska. Po lewej Młynówka.
12:54. Namysłów. Rynek. Widok ku SE
13:13. Namysłów. Brama Krakowska z XIV w. widziana z ul. Bohaterów Warszawy ku W.
13:16. Namysłów. Kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła.
13:16. Namysłów. Kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła.
13:17. Namysłów. Rzeźba przy kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła.
Prędkość nie była osiągana tak łatwo jak w pierwszym etapie, ale wciąż było to około 20km/h i więcej. Średnia wynosiła ponad 19km/h, obniżona przez początkowy odcinek szutrowy, a potem starówkę w mieście. W Bierutowie postój na światłach. Trochę odsapnięcia, a światła się nie zmieniały, wiec wjazd na chodnik, który przeszedł w ścieżkę rowerową. Długą. Prawie tak długą, jak remont nawierzchni, dzięki czemu udało się go ominąć. Już za miejscowością przystankowa przerwa. Dalej tempo ciut spokojniejsze. Za Solnikami wielkimi skręt na Wyszogród (bis). Przez Bogusławice i pierwsze ulice Oleśnicy jazda była mozolną udręką.
13:31. Wilków. Ul. Długa. Kościół pw. Św. Mikołaja. Widok ku NNW
13:53. DW 451 przed przejazdem kolejowym. Bierutów. Ruiny przedwojennej cukrowni. Widok ku SE
13:55.Bierutów
13:55. Bierutów
13:59. Bierutów. Kapliczka.
13:59. Bierutów koło Rzemieślniczej. Remont ul. 1 Maja. Widok ku NWW
Bierutów. Ruina
14:01. Bierutów. Ruiny kościoła pw. Świętej Trójcy z XVII w. Widok ku SSE
14:29.
Oleśnica
Oleśnica
Po telefonicznej wymianie informacji, okazało się, że zaraz będą pakować rowery. Zostało więc jeszcze czasu, aby odwiedzić kolejną gminę. Do Dobroszyc jazda trochę jak w amoku i rozdzielnie, ale szybko. Przejazd przez kamienisty rynek. Trasa powrotna wyglądała podobnie, lecz przez Jenkowice. Tam dotarła do nas wieść, o przybyciu reszty do miasta, więc nie było na co czekać. Trudna była to jazda, a niebo wyglądało tak, jakby zechciało przynieść deszcz.
Dąbrowa Oleśnicka.
Dobryszyce
16:05. Oleśnica. Katedra i zamek widoczne z wiaduktu nad S8 od strony Jenkowic ku SE
Skręt w Matejki, prosto na Rynek i telefon - byliśmy 50 metrów od siebie, nie widząc się nawzajem. Zrobiło się zakupy w pobliskim markecie, który nijak nie komponował się z otaczającą zabudową inaczej niż jak pięść do nosa. Szybkie wchłoniecie kalorii i oto możemy zwiedzać. A raczej nie możemy. Zjechaliśmy do Bramy Wrocławskiej, od której odbiliśmy na Zamek, który był priorytetem. Zamknięte ze względu na wesele. Kościół również odpadł, ze względu na odbywające się tam wtedy dwa śluby jeden po drugim (by się o tym przekonać, zrobiliśmy dość długą pętlę). Zerknęliśmy na wnętrze tylko z przedsionka, aby nie zakłócać ceremoniału. Udało się za to znaleźć bankomat i obejrzeć sporą ilość budowli, jak np ten sądowy. Po zrobieniu pętli do kościoła, zjechaliśmy pod mury, przejechaliśmy przez BW i w ich obrębie przecięliśmy ul. Matejki. Przerwa posiłkowa przy fontannie na Placu Zwycięstwa.
16:44. Oleśnica. Urokliwe kwiaty między ratuszem i kościołem
17:07. Oleśnica. Budynek Sądu Rejonowego na rogu ul. 3 Maja i ul. Sienkiewicza
17:23. Oleśnica. Zamek z XIII w.
17:32. Oleśnica. Powietrzna jednostka desantowa na Placu Zwycięstwa
Przejechaliśmy na główną i ruszyliśmy do parku. Przejechaliśmy po nim ponad dwa kilometry. Pierwszy etap okrążał stawy, a drugi prowadził szutrowa alejką wzdłuż kanału (który spowity był taśmami, wyznaczającymi trasę czegoś na kształt maratonu spacerujących w wodzie). Wyjechaliśmy w Spalicach. Przyszła pora na poszukiwanie ruin. Natknęliśmy się na nieodległe należące do młyna wodnego, lecz nie były to te, o które mi chodziło. Bez potrzeby przejechaliśmy kiepską dróżką do stawów hodowlanych, z której trzeba było zawrócić. Powrót na asfalt i nim jeszcze kilometr drogi ku N. Tam dostaliśmy się w pobliże ruin zamku, o stylu przypominającym ten w Kórniku, ale odeń mniejszym. Był ogrodzony, a wejścia zamurowane, więc tylko popatrzyliśmy, nim znów jechaliśmy.
17:59. Boguszyce. Nowa Apteka. Przy młynie. Widok ku E
18:13. Boguszyce. Pałac z XIX w. Widok ku N
18:15. Boguszyce. Pałac z XIX w. Widok ku N
Wraz z Kasią skręt w Orzechową, by wrócić do Sycowa na kołach rowerów, a pozostali do auta, pozostawionego w okolicy cmentarza. Do lasu po chodniku, a dalej asfaltem. Tempo wzmożone, krótki postój w Cieślach, znów wysokie tempo, zakupy w Ligocie Polskiej i ponownie tempo. Syców przez park i Pawłówek. Prędkość wysysała z nas siły, ale dzięki temu udało się wrócić przed zmrokiem. Nocą grill.
18:43.
18:46. Pędem do bazy
19:45. Nad S8.
19:45. Nad S8.
19:45. Nad S8. Jeszcze tylko przejazd przez Syców. W oddali widać w stoki wzgórza (247 m n.p.m.) na E od Pisarzowic. Widok ku NE
Grill w bazie
Zaliczone gminy
- Dziadowa Kłoda- Wilków
- Bierutów
- Oleśnica (W+M)
- Dobroszyce
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
121.78 km (7.00 km teren), czas: 06:34 h, avg:18.55 km/h,
prędkość maks: 46.71 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wschodni Wał Trzebnicki II - Wzgórza Ostrzeszowskie
Piątek, 19 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 5-10 Osób, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk, Z rodziną
Po dniu wczorajszym ból i zakwasy się szerzyły. Mimo to, trzeba było zrobić zakupy, a że Syców raptem kilka minut drogi, więc z ociąganiem, wyruszyliśmy po 14. Po drodze przejechaliśmy dwa podjazdy, z czego jeden będący wiaduktem nad S8 (będą się przewijać jeszcze kilka razy, bo nie było innej, w miarę prostej alternatywy). W miasteczku zakupy w licho zaopatrzonym sklepie przy głównej. Dalej okrążenie kościoła, po czym rozpoczęliśmy poszukiwania zamku. Przejechaliśmy za starówkę, skręt w lewo. Zaraz wjechaliśmy do parku, drewnianą ścieżka okrążyliśmy pagórek i wróciliśmy się wzdłuż stawu.
15:18. Syców. W parku
Krótka przerwa przy mostku, potem wjazd na asfaltową ścieżkę i powrót do centrum. Przejechaliśmy koło kolumienek, wyjechaliśmy przy dawnym ewangelickim kościele. Rynek, JPII, Okrężna, kończąca się zabudowaniami, jednak dla rowerów był przejazd. Zgodnie z zaleceniami z kiosku na rogu ruszyliśmy Ogrodową. Przejechaliśmy przez dawne tereny zabudowań stajennych, które do tej pory najbardziej przypominał coś, co można uznać za zamek. To nie było to i szukaliśmy dalej. Przez park ruszyliśmy na południe, zerknęliśmy na mauzoleum i liczyliśmy, iż może coś trafi się jeszcze dalej na południe. Wyjechaliśmy koło stawu i zaczęliśmy wracać. Sprawdziliśmy co piszą w internecie - z zamku pozostały jedynie kolumienki, przy których już jechaliśmy. Trud poszukiwań na marne, ale wynagrodziła to lepsza znajomość tejże miejscowości od tej pory.
15:25. Syców. W parku
15:37. Syców. Tu ongiś stał zamek
15:38. Syców. W parku
16:06. Syców. Mauzoleum Bironów z XIXw. leżąca w południowej części parku
16:12. Syców. Staw za parkiem
W drodze powrotnej zrobiliśmy zakupy w markecie. Mi przypadło pilnować rowerów, a potem się rozdzieliśmy. Moja trasa przewidywała zbieranie gmin. Wpierw szybko do Pisarzowic, gdzie przerwa na obejrzenie ruiny kościoła. Następnie jazda do Ligoty, aby zerknąć na ruiny grobowca Königa, którego pałacyk znajdował się w pobliżu, lecz tam już mi się nie chciało zjeżdżać. Powrót na DW 449. Zaczął się bardziej stromy podjazd, a zaraz potem szybki zjazd do Kobylej Góry. Tylko po to, by kolejny się rozpoczął tuż za nią. Zdecydowanie dobrze, że grupowy przejazd odbył się tylko w Sycowie.
17:27. Pisarzowice. Ruiny kościoła z początku XX w.
17:28. Pisarzowice. Ruiny kościoła z początku XX w.
17:30. Pisarzowice. Ruiny kościoła z początku XX w.
17:31. Pisarzowice. Ruiny kościoła z początku XX w.
18:01. Ligota. Pozostałości Grobowca Königa
18:09. Ligota. Na pamiątkę dwóch kompanii Powstańców Wielkopolskich
18:14. Kobyla Góra. Centrum
Pędząc na zjazdach koło stawów, auto jadące z naprzeciwka wyprzedzało inne, ale na szczęście szybko dokończyło manewr, nim postanowiło mnie zmieść. Ostrzeszów powitany dość szybko, tak jak i szybko przejechane przez rynek ku północy. Planowane jeszcze Doruchów i Grabów, lecz byłby to zbyt późny powrót. Za miastem jazda ścieżką. Może nie jakąś ekscytującą, ale była długa i nie zmieniała stron, prócz końcówki, lecz tam już znów jechało się po asfalcie. Do Mikstatu dojazd (boczną szutrówką) z dobrym czasem i tam krótka przerwa. Telefon mój zapragnął sam nawiązywać rozmowy, lecz skutecznie udało mi się wybić mu te zachcianki. Sama miejscowość leżała w obniżeniu, lecz nie chciało mi się zjeżdżać, by nie musieć z powrotem się wspinać. Zjazd od razu w stronę Antonina.
18:43. Ostrzeszów. Ratusz
19:26. Mikstat. Widok spod cmentarza na centrum
19:30. Mikstat-Pustkowie. Zjazd do Antonina. Widok ku W
DW 447 długo prowadziła przez las, tak że zbyteczne było rozróżniani czy to jeszcze dzień, czy zaraz zapadnie noc. W istocie, było jeszcze trochę czasu na jazdę w świetle naturalnym. Objazd pałacu myśliwskiego Radziwiłłów, który zrobił na mnie wrażenie więcej niż pozytywne. Niestety ruch na krajówce sprawiał zgoła odmienne. Koło stacji rzucił mi się w oczy kamping. Opuszczony. Wnet zjazd, by się przespacerować. Było już na tyle późno, że nie robiło to różnicy. Na terenie stała recepcja, budynek do higieny i kilka domków w różnych kolorach. Teren pod namioty porastały kilkunastoletnie drzewa. Dużo czasu tam nie było sensu spędzać, bo i nie było po co.
19:50. Antonin. Pałac myśliwski Radziwiłłów z XIXw.
19:54. Antonin. Tu ostrożnie
19:56. Antonin. Plan campingu
19:56. Antonin. Recepcja
20:00. Antonin. I seria domków
20:05. Antonin
20:06.Antonin. Opuszczony camping
Kurs DK 26, oczywiście już z oświetleniem gotowym do boju. Teren leśny przed Chojnikiem zdawał się ciągnąć w nieskończoność, a auta nie ułatwiały. Na polach i łąkach zdawała się zawisać mgła w księżycową noc. Z ulgą pojawił się Międzybórz, gdyż odtąd pojawiał się skręt na planowane, lokalne drogi. Tempo trochę spadło, dając trochę sposobności na odpoczynek po dotychczasowej jeździe. Za miasteczkiem podjazd do Kraszowa. W powietrzu smród dymu, ale za to widać było odległe światła Ostrowia Wielkopolskiego (lecz nie z centrum, gdzie zasłaniały gospodarstwa). Tuż za wsią wreszcie wylądowała kurtka na grzbiecie. Było zimno. Spodni długich nie było. Długa trasa przez las, ale spory zjazd. Łapał mnie jakiś kryzys, co było skutkiem jazdy na opuszczonym siodełku (sztyca opadła o ~4cm). To udało się dostrzec nazajutrz. Syców przejechany głównymi, odbijając jeno w Waryńskiego i Garncarską. Po powrocie głód zmusił mnie do ataku na jedzenie, bo od rozdzielenie chyba nic mi się nie trafiło zjeść i trochę mnie ten wyjazd zmordował.
Zaliczone gminy
- Syców- Kobyla Góra
- Ostrzeszów
- Mikstat
- Przygodzice
- Sośnie
- Międzybórz
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
94.90 km (4.00 km teren), czas: 05:14 h, avg:18.13 km/h,
prędkość maks: 50.33 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wschodni Wał Trzebnicki I - Wysoczyzna Wieruszowska
Czwartek, 18 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 5-10 Osób, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Gminy, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk, Z rodziną
Tak wiec wybraliśmy się pięcioosobową gromadką na dni kilka z rowerami. W pierwszej wersji mieliśmy ruszyć dzień wcześniej, lecz ruszyliśmy tego słonecznego ranka. Autem przemierzyliśmy nowo otwartą obwodnicę Łodzi - fragment A1. Potem długa jazda po S8, z odbiciem do Złotowa po paliwo, drobne zakupy i powrót na ekspresówkę w Lututowie. Krótki odcinek z dala od niej, ukazał tragizm nawierzchni, lecz również skąpy ruch aut, który przerzucił się na nowszy szlak.
Obiekt agroturystyczny wypatrzony z pół roku wcześniej, wtedy rozważając właśnie z niego dokonać kilku wypadów w tym rejonie, pozostającym białą plamą na mapie odwiedzanych terenów. Po przybyciu do Kozy Wielkiej, wnet zabraliśmy bagaże do pokoi. Rowery złożone stały pod ścianą w oczekiwaniu. Skorzystaliśmy z miejscowego kompresora, by 4 opony doprowadzić do właściwego ciśnienia. Potem ruszyliśmy na "rozgrzewkę".
14:28. Koza Wielka. Ruszamy po dość płaskich terenach. Widok ku SE
~1,5 km za wsią pierwszy postój, na którym wprowadzaliśmy poprawki. Nieco później przerwa kolejna, przy sklepie w Miechowie. W Domasłowie mieliśmy skręcić na wschód, lecz nim ktokolwiek się spostrzegł, już byliśmy w pół drogi do Trębaczowa. W pobliżu kościoła zerk na mapę, a zaraz potem jechaliśmy dróżką w lewo. Teren był dość płaski z nieznacznymi tylko nierównościami. Drogi puste, rzadko nas coś mijało. Zdarzały się aromaty prac polnych. W Zbyczynie asfalt odbijał w lewo, a my skręciliśmy w szutrówkę. Męczący to było odcinek. W Drożkach kolejna przerwa pod sklepem, konieczna, bo kolejny nie wiadomo kiedy miał się trafić. Tam przypadkowa znajomość "ze znajomym Ani".
15:49. Trębaczów (w tle ku NW). Kolejność na asfalcie...
15:57. ...i kolejność na szutrze. Droga ze Zbyczyny do Drożek ku E
16:12. Drożki. Stary komin. Widok ku NW
Skręciliśmy na Remiszówkę. Koło ruin majątku Gierczyce, później PGRu, stał kierowca z TIRem na poboczu. Chyba źle skręcił, bo w kolejnej wsi wykręcał z powrotem, lecz nim to zrobił, naobżerał się przydrożnych śliwek. Droga ze wsi była polna i trochę już wyrobiona. Na szczęście w lesie jej stan był sporo lepszy, choć zdarzały się miejscami obszary z kałużami i błotem. No i kilka zabłąkanych komarów. Zmęczeni dotarliśmy w pobliże DK 39. Stała tam wiatka z ławką, gdzie odpoczywaliśmy około godzinę, jeśli nie dłużej.
16:31. Ruiny w Gierczycach na E od centrum Drożek
16:48. Przez Las Rychtalski. Od Remiszówki do DK39 przy Różyczce. Widok ku E
Krajówka prowadziła głównie w dół, więc w lesie był to szybki odcinek. Zalesiony obszar się skończył, pojawiły pola, jakieś zakłady tapicerskie i większe jak na ten dzień podjazdy. wymusiły one przerwę na przystanku, oświetlanym promieniami późnego popołudniowego słońca. Na rondzie skręciliśmy do centrum Baranowa, objechaliśmy kościół, a potem brukowaną dróżką wróciliśmy do głównej. Tam poprowadzona była ścieżka rowerowa, wpierw kostkowa, a od Obrońców Pokoju - farbą wydzielona z drogi.
17:57. DK39. Mroczeń. Coraz bliżej Kępna. Widok ku N
18:03. DW39. Mroczeń. Coraz bliżej Kępna. Widok ku N
W Kępnie wizyta Kl. przy bankomacie, wspólny przejazd koło sali gimnastycznej i skromne zakupy na zachodnim krańcu miasta. Ostatnie tego dnia. Zbliżał się wieczór, gdy jechaliśmy dawną DK8. No może nie tyle nią, co chodnikiem przy niej położonym. Niekoniecznie był najlepszej jakości, ale aut i tak było na tyle dużo, by było bardziej komfortowe psychicznie. Za Bralinem zjechaliśmy do Taboru Wielkiego (koło kościoła). Przez tory szutrówka i podobnie do wsi Turkowy. W ruch poszły lampki. Od Perzowa jazda swobodna - przejechało raptem jedno auto. Potem skrzyżowanie koło pierwszego postoju i wnet wróciliśmy do kwatery.
18:42. Kępno. Ul.Obrońców Pokoju. Ścieżka rowerowa. Widok ku NNW
18:54. Rynek w Kępnie. Widok ku S
20:30. Zachodni kraniec Perzowa. Mamy rowery, laser i kamizelki
Zaliczone gminy
- Perzów- Baranów
- Kępno
- Bralin
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
56.27 km (7.00 km teren), czas: 03:32 h, avg:15.93 km/h,
prędkość maks: 46.53 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)