Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska IX - PN Ujście Warty

Wtorek, 14 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Po wyjściu z namiotu, okazało się, że nad tym regionem zaległa mgła. Niezbyt gęsta, ale już sama jej obecność, sprawiała że pierwsza cześć dnia będzie słaba.

Mijało się pagórkowaty krajobraz towarzyszący trasie DW 125. Po dojechaniu do Morynia, akurat zaczął siąpić lekki deszcz. W miasteczku przejazd przez centrum, poszukując czegoś ciepłego do jedzenia. Nie wychwyciwszy nic interesującego, dalej jechało się na południe. W Macierzy widać było tablicę, sugerującą ponad pół godziny drogi do Mieszkowic przez Wierzchlas. Chwilę potem skręt, który skracał ten czas o połowę. Po krótkim zastanawianiu się, czy aby na pewno są to te same Mieszkowice, nie zaś okoliczna wieś o tej samej nazwie, powiodło mnie tam. Droga wiodła generalnie w dół, choć asfalt był dość wąski.


Moryń. Wąska. Kościół pw. Ducha Świętego z XIII w. Widok ku E


Moryń. Mury obronne. Wyjazd ze starego miasta Lipową. Po prawej Rynkowa. Widok ku SW

W mieście wejście do piekarni przy rynku. Potem powrót na krajówkę. Kolejne, ponad dwie godziny, spędzone walcząc z wiatrem i lekkim deszczem. Otaczające tereny nie zwracały zanadto mojej uwago i oczekiwany był już tylko moment, gdy dotrę do Kostrzyna nad Odrą. Samo miasto bez specjalnych rewelacji. Poza samą twierdzą oczywiście. Na jej teren nie chciało mi się wjeżdżać. Z miasta dalej na południe - do Górzycy. Odcinek w tym czasie był najbardziej wietrzny, jako że wiódł przez rozległą, płaską przestrzeń. Po wymęczeniu przerwa w Górzycy na przerwę posiłkową.


DK 31. Wjazd do Kostrzyna nad Odrą. Po lewej rondo z Północną. Widok ku SSW


Kostrzyn nad Odrą. Kostrzyńskie Centrum Kultury. Pamiątka Przystanku Woodstock 2014. Po lewej Amfiteatr im. Trepczyka. Widok ku NWW


Twierdzy Kostrzyn. W centrum Brama Chyżańska. Po lewej Bastion Filip. Widok ku SWW


DK 31. Wjazd do Górzycy. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Po lewej las skrywający Fort Żabice. Po prawej Kanie Góry Między wsią Spudłów (z prawej) i Żabno (z lewej). Widok ku NEE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Fort Żabice. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Park Narodowy "Ujście Warty". W centrum Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N

Po posiłku poniosło mnie za znakiem na Czarnów. Początkowy, powolny podjazd, wynagrodzony został długimi zjazdami w kierunku NE, wspomaganych siłą wiatru. Asfalt był średni i dobry, ale widoki roztaczające się na Kostrzyń, PN Ujścia Warty i tereny na wschodzie, przywodziły mi na myśl takie mniejsze Beskidy. Najprawdopodobniej, ten kierunek przejazdu, był lepszym z możliwych wariantów.


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Po lewej Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Widok ku N

Po pewnym czasie dojazd do Słońska, skąd na południe. Ponowna walka z wiatrem, choć był nieco słabszy. W zamian przyniosło mi to serie podjazdów. Postój przed samym Ośnem Lubuskim, na który można spoglądać z wysokości kilkudziesięciu metrów. Szybki zjazd, uprzednio dopompowawszy powietrze w tylnym kole. W mieście zakupy, a większość trasy pokonana chodnikiem, z powodu tragicznej dla mnie kostki na drodze. Przy wyjeździe wypadła mi z bagażnika śrubka, ale w porę udało się zorientować i w mig naprawiłć usterkę, wysłuchując nad sobą monologu lokalnego jegomościa, dzielącego się swoimi przeżyciami.


DK 22. Granica powiatów. Wjazd na łąki Słońska. Widok ku NE


Gronów. Kościół pw. św. Piusa X z XIII w. Widok ku SW


Ośno Lubuskie. Gronowska. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Gronowska. Wieża Dietricha Eckarta. Widok ku NEE


Ośno Lubuskie. Kościół pw. św. Jakuba z lat 1298-1380. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Ratusz z lat 1842-1844. Widok ku SW

Dalej trasą wojewódzką do Sulęcina. Początkowo sporo podjazdów, ale czemu jedzie się coraz ciężej? No tak. Powietrze z dętki zaczęło schodzić. Dopompowanie kilka kilometrów przed Sulęcinem. Na długim zjeździe do miasta, widać było dość szeroką dolinę, oświetlaną zachodzącym słońcem. Bardzo ładnym tym krajobrazem zachwycać się jednak nie można było dług. Podobno był tam jakiś sklep, gdzie można by się zaopatrzyć rowerowo. Zbliżała się godzina 18 więc należało się pospieszyć, jeśli byłaby szansa na taki zakup.


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Po lewej przemysłowy, N obszar miejscowości. Widok ku E


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Linia drzew po lewej wyznacza granicę między tą miejscowością i Długoszynem. Widok ku E

Dojazd do rynku i po jeszcze jednej próbie pompowania, już mi się nie chciało. Powietrze uchodziło już zbyt szybko, by było warto. Pieszo do ulicy Paska, a stamtąd w kierunku trasy DW 137. Przy skrzyżowaniu widać było bar kebab i ławki. Zamówiwszy co trzeba, trzeba było wziąć się się do roboty. Na szukanie czegokolwiek było już za późno, więc trzeba było wyjąć ostatnią dętkę. Otwór w kole jednak nie pasował, więc zabrać się było trzeba za ręczne poszerzanie otworu przy pomocy kluczy, kręcąc w te i z powrotem, podwadzając i napierając, aż otwór pozwolił mi na swobodne włożenie wentyla. W międzyczasie kolacja, oraz, nie przerywając pracy, odpowiadanie na pytania ciekawskiej młodzieży, oczekującej na mecz. Gdy udało się skończyć, zapadła już noc, korzystając więc z przerwy, od razu warto było przygotować się do jazdy po ciemku. Wśród sporego ruchu aut dojazd do Wędrzyna, gdzie skręt na północ, na dużo spokojniejsza trasę. Tuż za ową miejscowością postój, ale co przejechał samochód, to kierowca pytał się, czy coś się stało. I co tu począć...

Dalsza jazda do Lubniewic okraszona kilkoma przejazdami przez mgłę, jak i podjazdami. Samo miasteczko wydało mi się interesujące i na swój sposób ciekawe, chociaż przejechało się tylko trasą główną i w nocy. Prawdopodobnie jest to jedno z miejsc, do których warto wrócić na lepszy rekonesans. Wyjeżdżając na wschód, trasą do Skwierzyny, wnet wylądowało się w sąsiedniej gminie. Teren stopniowo się wznosił i opuszczało się mgliste zagłębie. Ponadto, mimo braku księżyca, było na tyle jasno, by wyraźnie dostrzegać otaczający krajobraz, zatopiony w jeziorach mgieł.


Lubniewice. Ratusz. Widok ku E

Po dłuższej jeździe przejazd przez zamglony Bledzew, skąd kurs na południe. Kolejny skręt w Goruńsku. Rozpoczęło się rozglądanie za noclegiem. Przejazd przez Chycinę. Początkowo wjazd w ciemny las i zjazd, mgła i nagle rozpoczynające się kocie łby, na które rowerem wręcz się wpadało. Dalej kilka lamp i chodnik jako alternatywa dla kocich. Na koniec trochę asfaltu, który wyprowadził mnie ze wsi. Kilka kolejnych kilometrów dalej, za lasem udało się rozbić w nieco mniej mglistym terenie, lecz w dość widocznym obszarze, blisko drogi.

Zaliczone gminy

- Moryń
- Kostrzyn nad Odrą
- Górzyca
- Słońsk
- Ośno Lubuskie
- Sulęcin
- Lubniewice
- Bledzew
- Międzyrzecz
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 151.87 km (0.00 km teren), czas: 09:17 h, avg:16.36 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa hcene
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]