Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Śląskie oczyszczenie IV - Do Ligoty w deszczu

Piątek, 1 kwietnia 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk

W nocy zimno. Ponowne skrycie pod folią NRC, ale przez to górna część śpiworu zawilgotniała. Pobudka około 4 i przez 1,5h nie dało rady zasnąć. Namiot opuszczony o 8, a na zewnątrz mgła, chłód i zniechęcenie. Gdy już się udało ubrać, namiot został spakowany dość żwawo. Potem przebijanie się między krzakami i ogrodzeniem, do asfaltu, a po krótkiej chwili start. Wjazd na DW938, która dość łagodnie, jak na te okolice, pięła się w górę.


08:18. Pruchna przy granicy z Kończycami Małymi. Koło noclegu. Widok ku S w kierunku Zebrzydowickiej

Za Rudnikiem skręt w lewo i dość szybko udało mi się znaleść w Dębowcu. Uwagę zwróciła fontanna solankowa, gdzie też się skierowały się moje nogi, by "łyknąć" trochę lokalnej atmosfery. Niebawem zaczęło padać. Szybki zjazd drogą między stawami. Tuż za nimi koszmarnie długi podjazd do Simoradza, w czym skutecznie utrudniała mżawka. Na górze trafił się przystanek, gdzie przyszła pora na śniadanie i chwilę odpoczynku. Zjazd i kolejny podjazd. Tym razem witał Skoczów. Tuż za niewielkim lasem wjazd do miasta, a droga szybko sprowadziła mnie do centrum. Zjazd był nieprzyjemny - od prędkości ostro zacinał wiatr, a hamulce najlepsze miesiące miały już za sobą, w deszczu jeszcze tracąc na skuteczności.


08:57. Babilon - Dębowiec. Pierwsza z niewielu gmin zaplanowanych na ten dzień. Widok ku SE


09:10. Dębowiec. Mini tężnia w rynku. Widok ku N

Na dole deszcz trochę się uspokoił. Przejazd przez rynek, ale w taką pogodę nie ma czasu, ani chęci, aby bardziej się takowym zainteresować. Udało się odnaleźć lokalną mapę, która dała mi wskazówkę, którędy jechać. Tuż za Wisłą skręt w prawo i dalej ścieżką wzdłuż Góreckiej. Jeszcze przed torami się skończyła, skutkując powrotem na mokry asfalt. Kurs na SE, by odwiedzić Brennę. Trasa niesamowicie mi się dłużyła. Przejazd przez Brennicę, centrum Górek Wielkich i już świtała nadzieja, że oto pojawi się właściwa miejscowość, lecz ku memu niezadowoleniu były jeszcze Górki Małe. Przynajmniej wiatr i deszcz choć trochę sprzyjały, bo w większości trafiając w plecy od prawej strony. Za tabliczką "Brenna", skręt w drogę po lewej, zwaną Starą Drogą. Teraz mozolny powrót pod wiatr i deszcz, który ponownie zwiększył swą intensywność.


09:57. Skoczów. Ratusz z XVIII/XIX w.


09:57. Skoczów. Rynek. Widok ku SE

By przejechać wedle zaplanowanej trasy, w Górkach Wielkich powinienem udać się do Grodźca. Przez pogodę, ubzdurało mi się, iż jest to zapewne jakaś wieś, położona w sąsiedniej dolinie jakiegoś dopływu Brennicy, przez co jechałoby się do ślepego zaułka i trzeba było wracać. Nawrót w kierunku Skoczowa. Skręt w Miczów, przechodzącą w Kamińskiego na Harendzie. Poprzeczną do Kossak i za sklepem skręt w Skoczowską. Mijało się starą stanicę harcerską, za którą kończyła się właściwa droga, a przyszłą pora na grunt. Trochę podjeżdżania po trawie, ale gdy pojawił się śliskie kamienie, trzeba było zejść z roweru. Przynajmniej była możliwość się rozgrzać, wędrując ku górze. Trasa między polami zakończyła się na Wierzbowej w Wądolcu, części Pogórza.

Zjazd szutrówką, podjazd asfaltem, wydostając się na główną w pobliżu S1. Z trudem podjeżdżało się kolejne wzniesienia do Świętoszówki, a zjazdy skutecznie mnie wychładzały. Przy głównym skrzyżowaniu w Jasienicy zastanawiało mnie czy skręcić do Jaworza. Tubylec zapytał mnie, gdzie chcę dotrzeć, gdy dostrzegł jak wpatruję się w mapę po drugiej stronie ulicy. Poinformował, że wystarczy jechać prosto, lub za przystankiem skręcić w prawo. Przypomniało mi się, że gmina znajduje się bardziej na południe, więc skręt w Zaciszną. Zjazd z niej tylko na teren bloków przy Folwarcznej, bo i tak leżały z boku, będąc zamkniętym terenem, który można było od razu zakończyć.

W sklepie na Słonecznej małe zakupy i trochę się udało rozgrzać, choć na dworzu było przez to jeszcze gorzej. Zjazd do centrum Jaworza, skręt w Zdrojową i wyjazd na chodnik przy Cieszyńskiej, po uprzedniej przerwie na przystanku. Dopiero przy mapie, doszło do mnie, że wróciło mnie do miejsca, gdzie zagadał do mnie tubylec. Tym razem skręt w prawo. Przejazd tunelem dla pieszych pod S1. Przy UG skręt w Międzyrzecką. Długi, męczący podjazd przez Wygrabowice. Pod koniec robotnicy pracowali przy dziurze po prawej stornie drogi. Już zjeżdżając, w oczy rzuciła mi się dróżka po lewej, tak iż była we mnie ochota nią pojechać, lecz nie tego dnia. Zjazd z mocno zaciśniętymi hamulcami, bo i droga była stroma.

Długa jazda przez Międzyrzecz, nie wiedząc czy jadę drogą właściwą, ile do końca i tego typu sprawy. Deszcz już nie padał, ale było mi bardzo zimno. W pobliżu skrętu w Bronowską stała mapa, z której wynikało, że za chwilę będzie już wyczekiwana Ligota. Przejazd na wprost. Na rondzie w prawo, runda koło kościoła. Runda Dworską i Olejaka, po czym ostatecznie przyszło zatrzymać się przy budynku szkoły. Rower oparty o drzwi, po czym przez ok. 2h trzeba było czekać, aż skończą się zajęcia szkolne i będę mógł bez problemu wejść na salę, rozłożyć się w śpiworze, zagrzać i odpocząć. Chciało mi się jeszcze umyć, ale woda była tak zimna, że ledwie spłukała brud ostatnich dni.

Po mnie przybyło 3 zawodników TP100, którzy startowali jeszcze tej samej nocy, na którą zresztą zapowiadano przymrozek, a ich start rozpoczynał się w górach, na których jeszcze zalegał śnieg. Chwilka, by zajrzeć na forum przez komórkę, a chwilę po rozłączeniu i przeczytaniu ostatniego postu Turysty, okazało się że właśnie przyjechał. Długie odpoczywanie, odebranie pakietu startowy, na który składał się izotonik, baton i nr startowy z zipami. Mapy dostaliśmy nazajutrz z rana. Wcześnie mi się usnęło, mimo początkowych z tym problemów.

Zaliczone gminy

- Dębowiec
- Skoczów
- Brenna
- Jasienica
- Jaworze
- Czechowice-Dziedzice
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 59.56 km (2.00 km teren), czas: 04:48 h, avg:12.41 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa atrza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]