Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

W 40 dni dookoła Bałtyku XXI - Przekraczając koło podbiegunowe północne

Poniedziałek, 3 sierpnia 2009 | dodano: 08.03.2015Kategoria 2009 Skandynawia, LSTR, Samotnie

Nocleg wypadł najwygodniejszy na wyprawie. Namiot rozstawiony na ziemi pełnej mchów i porostów, nieco ponad poziomem drogi, kryjąc się za niewielkimi głazami i rzadkimi drzewami. Wyjazd jeszcze przed 11. Dosłownie chwilę (ok. 2,5km) potem nastąpił przejazd nad szeroką i płytką rzeką Piteälven. Tak na dnie, jak i wzdłuż brzegów, leżało mnóstwo głazów. Co interesujące, mosty były niezwykle niskie jak na taką szerokość rzeki.


10:29. Omszałe skały w pobliżu noclegu


10:55. E45. Widok ku E po wyjściu z lasu koło noclegu. 65°56'23.00"N 19°28'20.00"E (GE)


11:03. E45. Piteälven. Most Burmabron. Widok ku NW 65°57'10.30"N 19°31'19.50"E (GE)


11:04. E45. Piteälven. W centrum rezerwat Gardevare (dwa szczyty ok.: 530 m n.p.m. i 440 m n.p.m.) Widok ku SE 65°57'10.30"N 19°31'19.50"E (GE)

Od Arvidsjaur dostrzegalne stawały się coraz większe połacie terenu pokryte torfowiskami. Poprzedniego dnia było jednak zbyt ciemno, by je zauważyć. Rankiem tego i przez kilka kolejnych dni nie było już z tym problemu. Szacunkowo stanowiły 10-20% udziału w tworzeniu krajobrazu. Później powtórzył się schemat - zjazd w okolice ~200 m n.p.m. i rozległy podjazd przekraczający 400 m n.p.m. Widocznie tak to po prostu wygląda w Szwecji, jeżdżąc trasami pomiędzy górami i morzem.


12:32. E45. Torfowisko

Około 16 zdążyła się rzecz niesłychana. Zabrakło asfaltu. W to miejsce pozostała jedna, długa, biała linia szutru, po brzegi drogi wypełnionego małymi kamieniami. Kamieni, które uciekały spod koła przy najechaniu, wytrącając z równowagi. Jeden z najgorszych rodzajów szutrów. Według tymczasowych znaków postawionych przy drodze, cały ten odcinek trwał 12-14 kilometrów. A mi się spieszyło, by dotrzeć do jakiejś miejscowości i uzupełnić zapas jedzenia przed zamknięciem sklepów.


Ok. 16:33. E45


16:33. E45.

Przetrzymało się jakoś ten tragiczny odcinek. Na szczęście tamten teren z grubsza można było określić jako opadający. Przez krótki fragment nawet wyłożono już nowy asfalt na jednym pasie. Po 17 nastała przerwa na parkingu przed Tårrajaur. Byle tylko nabrać oddechu i jakichkolwiek sił. Remont kończył się w tych okolicach, a mnie uradowało, że wracam na asfalt. Postój trwał 20 minut, a pół godziny później udało się osiągnąć równoleżnik wyznaczający koło podbiegunowe północne.


17:50. E45. Granica koła podbiegunowego północnego


17:52. E45. Granica koła podbiegunowego północnego

Nastała przerwa na sesję zdjęciową, przeglądanie tablic informacyjnych, równocześnie żując niewielki posiłek. Po kwadransie chciało mi się jeszcze wejść na górę po schodkach, zobaczyć cóż to za budynek się tam znajduje, gdy wtem pojawił się Polak. Usiedliśmy na górze, porozmawialiśmy prawie pół godziny. Udało się zasięgnąć trochę informacji. Wynikało z nich m.in., iż był to krakowski student AGH, który przyjechał zbierać owoce runa leśnego, głównie juktron. Cena ~30zł za kilogram. Haczyk w tym, że porastały tereny podmokłe, często w dużych odległościach między sobą. Liczoną nawet w kilometrach.

Udało mi się zebrać kilkanaście minut przed 19, gnając byle tylko nie zamknięto sklepów. Przejechało się ok. 7 kilometrów, dzielące mnie do kolejnej miejscowości, szybko zjeżdżając o ponad 100 metrów w pionie. Oto Jokkmokk. W pędzie trwało rozglądanie się za jakimś sklepem. Udało się wypatrzyć jeden w ulicy po prawej stronie. Skręt i spokój. Do zamknięcia było jeszcze sporo czasu. Przerwa na potrzebne zakupy. Dziki głód kazał mi zakupić tak wiele rzeczy, że nie do końca mieściły się w sakwach. Na poczekaniu Zniknęło kilka bananów, które objętościowo sprawiały najwięcej problemów. W ciągu kilku kolejnych kilometrów trwało pozbywanie się przede wszystkim tego artykułu spożywczego.


19:24. Jokkmokk. Przerwa na zakupy przy ulicy Klipgatan


19:47. E45. Hydroelektrownia Akkatsdammen. Malowidła autorstwa Bengt Lindström i Lars Pirak Widok ku N

Kilka minut po opuszczeniu miasta mijało się zaporę wodną. Był to element systemu hydroelektrowni, który dostarcza Szwecji ~25% energii wodnej. Jako ciekawostka, ta konkretna zapora została ozdobiona malowidłami w stylu rdzennej ludności. Najbardziej stromy odcinek trzeba było pokonać z buta, gdyż zabrakło mi rozpędu, a bagaż został świeżo odbudowany. Kilometr dalej udało się dostrzec miejsce parkingowe z kilkoma samochodami i grupkami ludzi, obserwujących jezioro Vaikijaure w godzinach wieczornych. Poczytało się tablice informacyjne, po czym przyszła pora doprowadzić się do porządku. Spędziłam tam około 20 minut.


20:08. E45. Jezioro Vaikijaure. Widok ku W

Ponad godzinę podjazdu później ukazał się dość gwałtowny zjazd (~8%) z kilkoma zakrętami, prowadzącymi wprost na kolejną zaporę. Tym razem było to na rzece Stora Lulevatten. Drogę poprowadzono po niej samej, tak jak w Dębe, czy Włocławku. Przerwa na kilka minut, by obserwować ostatnie promienie słońca kryjące się za wzgórzami po drugiej stronie jeziora, powstałego w wyniku spiętrzenia rzeki. Przed wyruszeniem udało się dostrzec jeszcze radośnie stąpającego renifera, korzystającego z podjazdu z drugiej strony rzeki, gdzie widoczne było skaliste dno z niewielkim strumieniem. Renifer idący w górę zaniepokoił się, gdy mnie dostrzegł, więc lepiej było ruszyć dalej, aby go nie płoszyć.


21:41. E45. Hydroelektrownia Ligga. Jezioro powstałe ze spiętrzenia Stora Lulevatten. Widok ku NW


21:41. E45. Hydroelektrownia Ligga. Widok ku E


21:44.  Hydroelektrownia Ligga. Dolina poniżej E45.  Widok ku SE


22:26. Luleälven w pobliżu E45.


22:27. Luleälven w pobliżu E45.


22:27. Luleälven w pobliżu E45.

Dalej, gdy teren wzniósł się o kilkadziesiąt metrów, a rzeka wróciła do normalnej szerokości, wnet zniknęła w głębokim, skalistym wąwozie. Była to już pora by szukać miejsca na nocleg, więc przyszło mi zjechać bliżej koryta rzecznego (w dwóch miejscach). ower został przy dróżce. Mnie poniosło do krawędzi, obserwując rzekę kilkadziesiąt metrów niżej oraz drzewa a drugim brzegu, które wydawały się bardzo maleńkie. Ze względów bezpieczeństwa lepiej było się wycofać i poszukać innego miejsca. Skończyło się to podjazdem o ponad 100 metrów i ominięciem kolejnej zapory, którą zamiast przegrodzić dolinę rzeczną, jak to jest w ogólnym zwyczaju, tę po prostu obwałowano. Faktycznie lepiej było poszukać noclegu gdzie indziej. Gdyby jakimś cudem obwałowanie puściło, masa wody zapewne zmyłaby mnie razem z namiotem. Namiot rozłożony został po 23. W tym celu przyszło mi skręcić w szutrową drogę, odbijając w prawo. Niestety kończyła się jakimiś budynkami, więc w mig przyszło mi zawrócić. Przez chwilę tylko zastanawiało mnie czy jechać dalej, ale po dojechaniu w pobliże głównej trasy, po prostu wchłonął mnie las. Było już wystarczająco ciemno i dość wrażeń na ten dzień.


22:49. E45. Luleälven. Hydroelektrownia Harsprånget. Widok ku SSW
Rower:Zielony Dane wycieczki: 146.00 km (0.00 km teren), czas: 10:00 h, avg:14.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dluja
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]