W 40 dni dookoła Bałtyku XXIII - Kiruna
Środa, 5 sierpnia 2009 | dodano: 09.03.2015Kategoria 2009 Skandynawia, .LSTR, .Samotnie
Nim przyszło opuścić bazę i ruszyć na asfalt, przez kilka minut trwały moje wątpliwości co z nią zrobić. Ostatecznie miejsce noclegowe wydawało się wystarczająco odludne i namiot wraz z bagażem zostały w tym miejscu na jeszcze jedną noc. Aby choć trochę zmniejszyć ryzyko ewentualnej kradzieży, obniżona została jego wysokość, przy okazji nieznacznie go maskując. Najważniejsze rzeczy zostały zapakowane w jedna sakwę, z którą ruszyło się po 10. Po raz pierwszy od długiego czasu jechało mi się prawie na pusto. Niby lżej, łatwiej, mniej zużytych sił, ale mimo wszystko ciało już zdążył na poważnie wpaść w rytm dużego obciążenia. Mijało się po drodze kilka niewielkich miejscowości, na które nie chciało mi się zbytnio zwracać uwagi. Liczyło się tylko, by dotrzeć do Kiruny.

11:51. E10. Droga do Kiruny.

12:06. E10. Wełnianka rosnąca przy drodze
O 11:50 ukazały się pierwsze oznaki odległej jeszcze zabudowy miejskiej. Pół godziny później udało się dotrzeć do tablicy z nazwą. "KIRUNA". O 12:46 przejazd koło ratusza i chwila zastanawiania się, dokąd teraz. Skręt w Vänortstorget w centrum. Jadąc prosto wjechało się na teren szkolny. Z tamtejszego parkingu ścieżką przez las, prowadzącą prawie na północ. Wyjazd w pobliżu stadionu sportowego. Jadąc przy nim ku południu, można było się wydostać bramą na ulicę Idrottsvägen. Chwilę później udało się dobrnąć na Hjalmar Lundbohmsvägen.

12:47. Kopalnia żelaza w Kirunie

12:46. Kirun. Skrzyżowanie Hjalmar Lundbohmsvägen i Gruvvägen. Ratusz, który przestał istnieć w tym miejscu. Widok ku NW

12:46. Kiruna. Skrzyżowanie Hjalmar Lundbohmsvägen i Gruvvägen. Replika rakiety MAXUS. Widok ku N

12:49. Kiruna. Hjalmar Lundbohmsvägen przy Biblioteksgatan. Pomnik dawnych górników. Widok ku NNE

13:10. Kiruna. Luossavaara (724 m n.p.m). Dawna kopalnia żelaza
Kurs ku północy. Minęło się budynki opuszczonej kopalni po ich N stronie i podjechało na 610 metr n.p.m. (ratusz było położony prawie 100 m, a opuszczone budynki 40 m - niżej) zbocza Luossavaara (724 m n.p.m). Rower został niżej, by pieszo przejść 1,5 km pętlę po zboczu, zmierzając w kierunku wyciągu narciarskiego przy szczycie (710 - 720 m n.p.m.). Tam minęła mi dłuższa przerwa poświęcona zdjęciom oraz obserwacji okolicy, starając się na zawsze wypalić te widoki w pamięci.

13:52. Kiruna. Widok ze wzgórza Luossavaara w kierunku S

13:52. Kiruna. Widok ze wzgórza Luossavaara w kierunku SW

13:53. Kiruna. Widok ze wzgórza Luossavaara w kierunku SWW

13:52. Kiruna. Widok ze wzgórza Luossavaara w kierunku N

13:54. Kiruna ze wzgórza Luossavaara
Mimo wszystko trwał niepokój o pozostawiony niżej rower, wiec trzeba było dokończyć owe 1,5 km pieszego marszu, a następnie szybki zjazd do miasta. Opuszczone budynki minęło się tym razem od południa, skręt w szutrówkę, by wnet wpaść między bloki osiedla przy Porfyrvägen. Jazdę na południe kontynuowało się ulicą skręcając dopiero w Adolf Hedinsvägen. Odbicie w Mangigatan, po chwili wracając do centrum. Kupiło się kilka lekkich pamiątek, a potem na pizzę. Raz, że dawno ciepłego posiłku nie było w menu, a dwa - była to okazja, by naładować telefon wystarczająco, by dać znać o swoim położeniu i zamiarze powrotu.

14:04. Kiruna. Opuszczone budynki kopalni Luossavaara

15:05. Kościół w Kirunie

15:05. Dzwonnica przy kościele w Kirunie

15:08. Wnętrze kościoła w Kirunie (zdjęcie sklejone z kilku)
Po posiłku jeszcze drobne zakupy żywności przy Föreningsgatan. Przejazd przez Hannugatan i podjazd na wzgórze z kościołem. Była okazja, by zajrzeć od środka i okrążyć cały budynek, a po zjechaniu, objechać wschodnią stronę tego wzgórza. Dojazd do trasy 873. Przez ~1 km jazda po ścieżce rowerowej po stronie północnej, a resztę zgodna z kierunkiem jazdy. Przy wyjeździe nie bez kombinowania. Tak samo było z drogą powrotną. W Kirunie minęły mi 3 godziny, przy czym dwie samej jazdy. W drodze powrotnej jechało się nieco wolniej - o około pół godziny dłużej. Z radością wróciło mi się do namiotu, tym większą, że niczego nie brakowało. Szybko udało się przywrócić mu sprawność noclegową, równie prędko nurkując do środka. Było gorąco i cicho. Najgłośniejszym dźwiękiem był rój komarów pragnących wedrzeć się do środka.

18:02. Obóz na dwie noce w okolicy Svappavaara

18:15. Przykrzy sąsiedzi
Kilka minut minęło mi na rozprawianiu się najeźdźcami, a że była dopiero godzina 18, warto było pogrążyć się w lekturze zabranej ze sobą książki. Był to drugi taki moment, przy czym naszła mnie myśl, że jednak na kolejne wyjazdy nie ma to najmniejszego sensu. Oprócz tego przejrzany został transportowany przeze mnie zasób różnych ulotek i map, które zbierało się, gdy jakaś miejscowość była chętna się nimi podzielić. Przeleżało mi się tak mniej więcej do 21. Kilka razy dochodziło do prób zaśnięcia, ale nie udawało mi się to z powodu wysokiej temperatury i wciąż jasnego dnia. Podróż w kierunku północnym dobiegła końca i odtąd już tylko ubywało mi kilometrów, dzielących mnie od domu. Nie było więcej czasu, ani wystarczającej ilości pieniędzy, by pchać się dalej na północ. Co istotne - udało mi się ujrzeć Kirunę przed planowanym kiedyś w przyszłości przeniesieniem lub ewentualnym zniszczeniem na skutek prac górniczych.
14:58 zakupy w ICA w Kirunie (jogurty owocowe: jagodowy i egzotyczny za sumę 29,80 Kr)
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
111.00 km (0.00 km teren), czas: 06:30 h, avg:17.08 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hK o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj