Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wielkanoc z Zielonki

Niedziela, 4 kwietnia 2010 | dodano: 02.03.2019Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie, Z Kasią, 2 Osoby, Warszawa

Słonecznie, prawie bezchmurnie. Wysoki stan wód, szczególnie podsiąkających. Dość ciepło. Wiatr z zachodu.

Pobudka koło 10. Nie wiem. Czas mnie nie obchodził. Tak wspaniale było się obudzić tej niedzieli, choć jeszcze lepiej byłoby nie wstawać. Po opuszczeniu noclegu, dało się zauważyć, że coś jest nie tak z rowerem. Gdy wynosiło się go z piwnicy (ledwo, ledwo – przypomniały mi się Bieszczady i moje w nich przygody z rowerem), widać było brak powietrza w tylnym kole. Świeża dętka zakładana była dwa dni wcześniej ehhh...

Trzeba było założyć tę, którą poprzedniego dnia załatał P., a na dopiero co wyjętą wycisnąć resztki kleju. W gotowości do drogi po jakiejś półgodzinie, udało się opuścić powoli Zielonkę. Powoli przejeżdżało się Bandurskiego przez Marki, leniwie mijając Radzymińską. Bolało mnie siedzenie i nogi. Dojazd w okolice cmentarza, lecz zamiast w lewo, dalej prosto, wpakowując się na gruntową drogę do boru. Dość niskie drzewka, może na dwa metry, ale jedno bardzo blisko drugiego. Mimo to, widać było przesmyki, którymi można było się przemieścić na jego drugą stronę do Kroczewskiej. Potem jazda asfaltem Zdziarskiej na Kobiałkę i z grubsza jechało się tą samą trasą, co dzień przed wyprawą do Kazimierza w 2007. Wtedy jednak był to kurs na Józefów przez Michałów, teraz zaś na Rembelszczyznę i Kąty Węgierskie. Po drodze widać było, że kabelek licznika się przetarł i kiszka z pomiaru.

Nie chciało mi się trzymać ściśle asfaltu i tak zostało odwiedzone zaplecze Woli Aleksandra, czyli ulicę Bagienną. Miejscami dużo pisku, miejscami fajnie. Gdzieś tam się przerwa leżąc na ziemi i zjadając resztki jedzenia. Potem podziwianie prawie bezchmurne niebo i znów powrót myślami do Bieszczad. Niebawem kolejny wyjazd na asfalt w środku wsi. Złapała mnie czkawka po jabłku, która przeszła dopiero, gdy zajechało się na Piaski. Była 13:30 podczas siedzenie na murku pod Księgowego blokiem i zastanawianiu się, kiedy postawili ten Kaufland na rogu.

Po odpoczynku przejazd Kolejową do Chotomowa, gdzie nastąpił skręt na Olszewnicę. Było coraz mniej zapału, którego tak ściśle powiedziawszy to i tak nie było wiele. No ale życie jak koła roweru toczy się dalej i czasem, jak w scentrowanym kole, zaskakuje nas czym nieco mniej jednostajnym. Gdy wjeżdżało się w pobliże NDM, przyszło mi na myśl, że skrócę sobie drogę i pojadę jakąś pierwsza lepszą drogą. Tak poznany został zalany wodą Okunin. Same domy nie były zalane, ale woda poprzez silny podsiąk rozlała się tak szeroko, że były nieliche problemy z przemieszczaniem się, a wracać mi się nie chciało. Podjechać udało się w pobliżu jakiegoś domku i już miał nastąpić nawrót, kiedy jakąś kobita z niego mówiła, że tam jest jakaś ścieżka. No to po podziękowaniu pojechało się dalej. Dla mnie, szczęściem czy też nie, ścieżka okazała się zalana na odcinku nieco ponad 100 metrów.

W ten sposób uatrakcyjnił się powrót. Raz trzeba było trzymać się kierownicy, raz drzewek, a raz były z nimi kłopoty, bo blokowały rower, raz betonowych słupków, a raz przytępionego drutu kolczastego. Po mojej prawej była woda na głębokość powyżej kostki, a po lewej prawie wcale nie było ziemi. Nogami albo trzeba było się opierać na rowerze (który próbował odjeżdżać, przewalać się i skręcał kierownicą) albo na kolczastym drucie, albo też na niektórych, przygiętych do poziomu wody drzewka. Trochę było z umordowania, ale w końcu przeszło się, choć do buta i tak się dostało trochę cieczy. Parę metrów dalej udało się dostrzec starszą parę, która tam jechała. W NDM jazda drogami najbliższymi wału. Przez chwile zastanawiało mnie, czy nie pojechać odwiedzić rotundy przy moście, ale po ilości ludzi widząc, już mi się nie chciało. Przemknięcie przez Modlin. Zastanawiało mnie też czy nie pojechać do jednego z fortów, ale tam też szli jacyś ludzie, więc przez pola kurs do Zakroczymia.

A tam przygoda. Chciało mi się pojechać ulicą Kościelną, bo tam jeszcze w życiu mnie nie było. Zjazd z asfaltu w polna drogą, aż rower zakopał się w piachu. Z daleka dostrzec można było grupkę ludzi wędrującą z południa. Nie przejmując się, nastąpiło zejście z roweru i już chciało mi się iść dalej, gdy nagle dało się dostrzec, iż jeden z tamtych idzie w moją stronę coś krzycząc. Jeszcze nie przychodziły mi do głowy myśli o ucieczce, ale coś mi mówiło, że dalej nie ma się co pchać. Piach i w ogóle. No to wracam spokojnie. Potem dosłyszeć się dało wyraźniejsze krzyki typu: "gdzie się pchasz", "gdzie cię tu niesie", wyrażone zdecydowanie mniej przyjaźnie i bardzo staropolsko. Trochę przyspieszenia. Widać, że pojawił się grunt. Po odwróceniu się, widać było, jak jeden przodownik biegnie i pozbywa się koszulki. Szybko na rower i fru... Zaraz pojawił się asfalt. Już mi było wesoło w duchu, że koleś musiał się zdziwić i zmęczyć. Za chwilę już było się na krajówce, zerknięcie w lewo i okazało się, że ten koczkodan biegł przez pole. Jak przypuszczałam w owym czasie, albo był narąbany, albo naćpany. Już po tej niemiłej przygodzie, około 18 było się w domu, wracając z grubsza tą trasą, którą się wyjechało dnia poprzedniego. Po drodze udało się jeszcze spotkać kolegę z gimnazjum, to też pogadaliśmy.

Na koniec tylko parę słów. Ja bym rozumiała, gdyby tamtym ludziom wjeżdżało się na prywatny teren. Sprawdzając na mapie – to normalna droga. Ja rozumiem, że on by może chciał mnie wypatroszyć... Ale czemu nie robił tego z zaskoczenia? Ba! Ja jeszcze mam dużo szczęścia, ale co zrobiłby ktoś z zagranicy, nie znający polskiego i niektórych obyczajów? Mi udało się zorientować dopiero po dłuższej chwili i dopiero dosłyszenie słów wiele mi pomogło w interpretacji zdarzenia - no ale gdyby taki Holender czy Szwed był na moim miejscu, nie wiedziałby o co mówili. Może by się zastanawiał czy nie wołają go o pomoc? A potem niespodzianka i potem rodzina szuka i wysyła informacje – „ostatni raz widziano w X”
Smutne to i wkurzające...

2010.02.01

Zakupy na Hali Banacha, a potem sporządzenie sowitego obiadu - mięso, kukurydza, brokuły, makaron...


Widok z akademika na Pola Mokotowskie ku NEE


Widok z akademika na Pola Mokotowskie ku SE

2010.02.04 Okęcie

Rozpoczęła się seria krótkich, kilkugodzinnych wycieczek pieszych z wykorzystaniem komunikacji miejskiej, w celu poznania różnych zakątków Warszawy. Tego dnia kurs na Okęcie, a w drodze powrotnej oglądanie okolic fortu Zbarż.


Wiązowa. Trwają prace budowlane nowej trasy. Widok ku E


Wiązowa. Trwają prace budowlane nowej trasy. Fort Zbarż. Widok ku W


Wiązowa. Trwają prace budowlane nowej trasy. Fort Zbarż. Widok ku W


Wiązowa. Trwają prace budowlane nowej trasy. Widok ku SSW


Okolice ronda Jana Szala. Widok z kładki przy przystanku Osiedle Wojskowe ku S


Żwirki i Wigury. Widok z kładki przy przystanku Osiedle Wojskowe ku NNW


Żwirki i Wigury. Widok z kładki przy przystanku Osiedle Wojskowe ku NEE

2010.02.05 Kazurka

Nazajutrz wycieczka na Kabaty i wejście na górkę Kazurkę w pobliżu Belgradzkiej i Stryjeńskich. Dnia następnego nastąpił powrót do domu na ferie, połączony z odwiedzinami u rodziny w Łomiankach.


Górka Kazurka. Widok ku N


Widok z Kazurki ku E. Nieco po lewej kościół pw. Ofiarowania Pańskiego. Po prawej Las Kabacki.

2010.02.12


Zima na Wychódźcu. Z Kasią trochę trochę się pospacerowało po śniegu. Widok ku SE

2010.02.21 Młociny

Kontynuacja wypraw. Tym razem pod nazwą "Operacja Hieroglif", bowiem tak zwała się jedna z unikalnych, poznanych uliczek. Nim się wróciło, wpierw spacerem na kolację do pobliskiego McD przy Papirusów.


Studenckie zabawy zimowe


Pola Mokotowskie. Nieco bardziej ciepły odcinek terenu. Widok ku W


Pola Mokotowskie. Nieco bardziej ciepły odcinek terenu. Widok ku E


Farysa. Pałac Brühla. Widok ku NNE


Tajemniczy "Hieroglif"


Budowa Mostu Północnego. Widok ku NEE


Wisła poniżej Mostu Północnego. Widok ku N


Wisła poniżej Mostu Północnego. Widok ku NNW


Wisła poniżej Mostu Północnego


Ścieżka wzdłuż ogrodzenia Pałacu Brühla. Widok ku SE


Ścieżka wzdłuż ogrodzenia Pałacu Brühla. Widok ku NW

2010.02.27 Kawęczyn

Tydzień później - wyprawa na Kawęczyn (dzień wcześniej Księgowy odwiedził mnie w akademiku, gdzie dostał coś do przekąszenia). Kurs do Ząbek w okolice Elektrociepłowni, wejście na hałdę, a następnie, już po ciemku, przedzieranie się przez las do Zielonki Bankowej, unikając nieprzyjaznego terenu.


Ząbki. Potulickiego przy Łodygowej. Budowa kościoła, trwająca od początku XXI w.


Chełmżyńska. W centrum komin Ciepłowni Kawęczyn. Widok ku SEE


EC Kawęczyn


Kasia na hałdach koło Ciepłowni Kawęczyn

2010.02.28


Czarny śnieg na pętli tramwajowej koło Banacha. Widok ku NNE

2010.03.06

Tym razem wycieczka po Śródmieściu. Wpierw chyba na Wydział, jadąc od Zielonki, a potem pieszo do Jerozolimskich. Skręt w Poznańską, Koszykową, koło Politechniki, Filtrową, Ładysława z Gielniowa, a potem po prostu - przejście dla pieszych na Żwirki i Wigury i akademik.


Most Śląsko-Dąbrowski. Widok na centrum ku SSE


Most Śląsko-Dąbrowski. Graffiti pod Wybrzeżem Gdańskim. Widok ku SSW


Dziedziniec między Nowogrodzką, Kruczą i Jerozolimskimi


Dziedziniec między Nowogrodzką, Kruczą i Jerozolimskimi


Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej. Widok ku SSE


Hala Koszyki w okresie rozbiórki, a przed odbudową. Widok ku S

2010.03.08

Tego dnia niewiele. Autobusem na Gocław i takiż sam powrót. Po powrocie obiad w akademiku.


OSiR Wodnik na Osiedlu Orlik. Widok ku NNW


Osiedle Orlik. Widok ku NE

2010.03.15

W nocy, po północy nastąpił nagły atak zimy. Mnóstwo śniegu. Rankiem po okolicy. 18-tego z Kasią na Mieście. 19-tego spotkało się w busie koleżankę z jej kolegą.


Klub Proxima przy akademikach. Raptem 1 czy 2 mi się zdarzyło tam być na koncercie. Widok ku NW


Campus Ochota. Baraki, w których chyba odbywała się część zajęć z wf. Widok ku W


Akademiki widziane z ŻiW ku NNW

2010.03.21

Tego dnia pieszy spacer z Zielonki do Warszawy wzdłuż torów. Start około 14. Około 15:40 atak silnego deszczu.

Tory w Zielonce w pobliżu Inżynierskiej. Widok ku SSW

2010.03.31

Wspólny spacer na Dynasy

Schody między Bartoszewicza i Dynasy. Widok ku NNE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 72.00 km (0.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:14.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa odtyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]