Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Przejażdżka - Miączyńskie wąwozy

Niedziela, 21 listopada 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Początek dnia

Pogodnie i przyjaźnie. Mało chmur. Po wstaniu, siedziałam przy kompie, jak zwykle w jesienno-zimowej porze. Grzebiąc w internecie, danych i innych sprawach, przyszło na myśl, że warto byłoby się wybrać gdzieś na chwilę. Słońce przyświecało, ale mi się nie chciało wyjść. Księgowy gdzieś z Agą jechali daleko, jak mi oznajmił poprzedniego wieczoru. Informacja ta nie wywarła silnego efektu, ale tak mnie natchnęło, że jednak też się ruszę na rower. Raczej nie wydawało mi się, że pojadę bardzo daleko, więc po prostu miały mnie ponieść koła. Nie było zupełnie pomysłu dokąd się udać (co nie było niczym nowym - zwykle preferowane było przez mnie spontaniczne wybieranie dróg podczas jazdy). Padło na to, by jechać wpierw w stronę Wisły.


DW 565. Widok ku NNW

Nad Wisłą

Przejazd przez całą dzielącą mnie od niej odległość, ale nie wyjeżdżając wprost z asfaltu, tylko skręcając w lewo, by przejechać przez drogę z kilkoma domkami nad Wisła, znajdującymi się zaraz za wałami. No i tam spotkała mnie niespodzianka w postaci wielkiego psiska, które popędziło za mną. Byłoby dobrze, gdyby tylko droga miała tam jakąkolwiek kontynuację, ale urywała się w polu. Wjechało się na ugorującą ziemię, kręcąc na najmniejszych biegach, starając się nie tyle uciekać, co jechać cały czas. W pewnym momencie pies na chwile odszedł ode mnie, a ja ziuu z roweru. Powoli przechodząc przez pole, dotarło się do wału. Wejście na niego i po zrobieniu zdjęcia, dalej na wschód. Obserwowało się jesienni usypiającą roślinność i wody rzeki po prawej.


Wałem w stronę Miączyna. Widok ku NW

Miączyn na wschód od dworku

Na końcu wału jazda wzdłuż ogrodzenia dość nowo pobudowanego domu. Zjazd z wału ma wschód, na drogę wzdłuż odgrodzenie owego domku. Poprzednia droga (którą wędrowało się podczas szkolnych wycieczek) w tamtym miejscu znalazła się na terenie działki owego domu. U krańca nowszej dróżki dojechało się do postawionego, niewielkiego osiedla domków jednorodzinnych. Po powrocie, w internecie udało się dostrzec, że są tam plany ewentualnego postawienia kolejnych domów, bo działki są regularnie podzielone i tylko czekają na chętnych. Póki co, w tym miejscu były chyba jakieś nieużytki, rosły jakieś chwasty, tak jak od dawna tam było. Nawet gdy w podstawówce chodziliśmy w te strony na wycieczki, na ogniska czy inne zajęcia szkolne. Opowiadano na tych wycieczkach, że w tym rejonie znaleziono kiedyś urny z prochami osób, że kamienie, które były w okolicy i stanowiły tam tak jakby murek, były odstrzeliwane uprzednio w kamieniołomach i widoczne były ślady podłużnych wgłębień na bocznej ścianie przynajmniej jednego z nich.


Miączyn SW. Osiedle domków nad Wisła. Widok ku SEE


Miączyn SW. W prawo dojazd do osiedla domków nad Wisłą. Na wprost droga do wyrobiska nad Wisła. Widok ku SSW

Osiedle i wyrobisko nad Wisłą w Miączynie

Dojazd do osiedla i skręt na północ. Jadąc przez nieużytki docierało się do parowy o ponad dwumetrowej głębokości. Dołem chyba biegła jakaś ścieżka lub dróżka. Nie schodziło się w dół, tylko wzdłuż niego na wschód. Wjazd w wysokie chwasty o cienkich łodygach i białych wiechach. Przebrnęło się przez nie do skrzyżowania. Te rozchodziło się w kilka stron. Na północ droga prowadziła na wysoczyznę po utwardzonej nawierzchni. Ku wchodowi biegła droga przez las, łącząc się w pewnym momencie z wcześniejszą. Od zachodu byłą to tylko niby droga, a na południe prowadziła nad Wisłę. Od niej dalej, jadąc po nawierzchni utwardzonej, skręcało się w prawo, tak jak utwardzenie biegło. Można było jechać też prosto w dół, po drodze polnej. Utwardzenie zamieniło się w drogę betonową, z takiej jakby kostki z dziurami, po której nie jechało się za dobrze. Dojechało się nią do jednego z domków. Podjeżdżało się pod bramę i zaraz potem zaczął się spacer wzdłuż ogrodzenia na wschód. Tak dotarło się pod drugi domek, a psy mieszkańców na mnie szczekały hałaśliwie. Stamtąd tak jakby powrót do zjazdu nad Wisłę. Zjazd i przejazd koło piasków, w których jak wieść niesie, przed wielu laty bawiło się dwóch chłopców, kopali w nim, po czym ich przysypało i udusiło.


Miączyn. Kilkadziesiąt lat temu, te zwały ziemi przysypały dwóch chłopaków ze skutkiem śmiertelnym. W tle ściana lasu z parowami. Widok ku NE


Miączyn. Kilkadziesiąt lat temu, te zwały ziemi przysypały dwóch chłopaków ze skutkiem śmiertelnym. Po lewej widoczny jeden z domków osiedla nad Wisłą. Widok ku NW

Parowy w Miączynie

Objechało się to smutne miejsce, wchodząc na jeden z wyższych puntów porośnięty lasem. Od tamtej pory łaziło się po lesie przez dłuższy czas. Wpierw dostrzec można było na górce pozostałości ogniska. Zejście na dół po przeciwnej stronie. Przedzieranie przez krzaki. Ogólnie było tam dość wilgotno i czuć to było po liściach. Zejście do wąwozu, który tym razem miał ponad 5 metrów głębokości. Rozpoczęło się przemieszczanie na północ, aż się dotarło do interesująco wyglądającego skrzyżowania wąwozów. Nie wspinając się w górę, można było wrócić ku Wiśle, udać się ku północy 3-4 trasami lub przemieszczać się na osi wschód-zachód. Padło na ostatnią opcje, tak by się nie cofnąć. Wkrótce potem wyjście z dna i wjazd na drogę, która prowadziła do jakiegoś gospodarstwa.


Miączyn S. Widok ku SW


Miączyńskie parowy nad Wisłą

Okolice drogi powiatowej

Przyszło wreszcie wracać. Wyjazd lichą drogą terenową z błotem, prowadzącą do gruntowej drogi powiatowej przez Miączyn, ale nie dość tego. Zjazd pierwszą, utwardzoną (choć nie asfaltową) drogą po lewej stronie, prowadzącą do osiedla nad Wisłą. Wyjechało się na skrzyżowaniu, wcześniej już opisanym niedaleko osiedla i nieużytków. Wtedy była odwiedzona odnoga W i S, a wjechało się odnogą N. Pozostało więc poznać odnogę ku E - była to dróżka leśna przez błota. Po drodze wypadła mi butelka wody, którą została zabrana na wszelki wypadek, choć woda i tak nie została użyta podczas wyjazdu. Widać było też w błocie tropy jakichś kopytnych. dróżką tą wnet skręciło się ku N, powracając na wspomnianą wyżej utwardzoną drogę w pobliżu skrzyżowania (tego leśnego odcinka z ową utwardzoną drogą, na jej łuku ku N i ku W. Powrót na górę do drogi powiatowej.

Zjazd do skrzyżowania w pobliże piasków (o genezie fluwialnej) u wylotu parowy. Po NE jego stronie stała kapliczka. Ku południu i zachodowi była to właśnie droga powiatowa, a ku północy droga w parowie, prowadząca na wysoczyznę i pola. Na zachód droga, którą pierwszy raz mi się jechało. Mijało się dom przypominający trochę stylem jednorodzinny blok z okresu PRL. Dalej jazda wzdłuż ogrodzenia z siatki metalowej, za którą hasało dużo, dużych psów. Ogrodzenie ciągnęło się przez około 230 metrów, a ku północy podobnie. Blisko ćwierć tego ogrodzonego terenu to las. W rejonie zachodniego ogrodzenie, mniej więcej na osi N-S, granica wsi.

Okolice parowy w pobliżu granicy Wychódźca i Miączyna

Mijało się z jakimiś ludźmi, którzy wózek pchali lub ciągnęli oraz samochód, który z naprzeciwka jechał, mimo że droga to licha była. Jak wkrótce się okazało, była jeszcze gorsza. Stała się drogą tylko polną. Po prawej uprawy truskawek, nieco dalej widoczna zachodnia granica działki z lasem i psami. Po po lewej były drzewa, za nimi zaś duża parowa. Głębsza niż te nad Wisłą. Droga którą się podążało opadła w dół, tworząc niewielką dolinkę. Jednocześnie las był już mniejszy, wielkości kilku drzew, więc można było przejść na sąsiednie pole. Zejście z biegiem dolinki, bo nie chciało mi się wędrować dalej ku N. Trzeba było ominąć wielką kałużę, a w chwilę potem z pola wjechało się na drogę polną, zmierzając znów w stronę Wisły. Po prawej (zachodniej) trochę się teren wznosił, po lewej (wschodniej) wpierw widać było kontynuację dolinki, a nieco dalej już zbocza parowy oraz drzewa po jej wschodniej stronie. Po wschodniej stronie ściany owych drzew przejeżdżało się uprzednio ku N. Ktoś minął mnie ciągnikiem wkrótce po moim zjawieniu się na tej drodze.


Pola w pobliżu granicy (drzewa po prawej) między Wychódźcem i Miączynem. Widok ku N

Wspomnienie

Co ważne, koło tej parowy zdarzyło mi przechodzić w zimę 2007 czy 2008. Poniosło mnie wtedy na pieszą wycieczkę, idąc polami na wysoczyźnie przez ten wąwóz i drzewa, potem w stron nowych osiedli, za którymi dogonił mnie brat, i następnie cały czas już wzdłuż Wisły we dwójkę się szło. Doszliśmy do Miączynka, kilka razy się o mało nie przewróciliśmy na lodzie, goniły nas jakieś psy mniejsze. Przekraczaliśmy wielką Parowę Plebańską i wracaliśmy główną polną trasą miączyńską. Nogi były wtedy od butów nieco uszkodzone. Mama kiedyś opowiadała też, że dawniej chodziła w tych (abstrahując od parowów na granicach wsi) rejonach, gdy robiła jakiś spis bardzo wiele lat wcześniej.

Epilog dnia

W miarę jak się zbliżało do ujścia parowy, poziom drogi i dna się wyrównał. Dno dotychczas raczej bezdrzewne, w końcówce było obrośnięte jakimiś krzewami i może pojedynczymi drzewami. Nosiło też wyraźne oznaki miąższej warstwy materiału fluwialnego, który się tam osadził. Polna droga prowadziła pozornie na czyjeś gospodarstwo. Wywoływało to we mnie obawy, lecz szczęśliwie wyjechało się na asfalt koło domów po E stronie drogi przy zakrętach. Ostatecznie, jadąc już szosą, wróciło się do domu. Droga prowadząca do tej ostatniej parowy od dawna mnie intrygowała, a nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się odważyć, aby się tam przejechać rowerem.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 9.00 km (0.00 km teren), czas: 00:45 h, avg:12.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa uwkaz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]