Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Do Rzymu i przez Alpy XV - Do Rzymu

Środa, 20 lipca 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 15

Umbria

Nocleg skończył się tragedią. Przechodząca w nocy burza zalała nam namiot, który w środku nocy trzeba było odwadniać na ile się dało. Nie udało się wygarnąć wszystkiego i przemoczona karimata dała nam w kość. Rankiem, odczuwając zniesmaczenie i zmęczenie, zapakowało się cały mokry barłóg do sakw. Pewnym pocieszeniem było, że nie zbaczając z trasy, był to jedyny sensowny nocleg bez ryzyka wjazdu do miasta i przejeżdżania przez nie w środku nocy i burzy. Pogoda zrobiła się dość przyjemna. Poranek dość rześki. Po kilku kilometrach zjazdu doliną strumienia Torrente Tescino w górach Monti Martani, wjechało się do Terni w kotlinie Conca Ternana.


8:14. Dolina Torrente Tescino. Po burzy


9:08. Terni. Południowe stoki masywu Monti Martani. Widok ku NNW

Miasto przejechane zostało w pobliżu centrum. Rzekę Nera przebyło się na moście przy Via Carrara. Tam udało się dostrzec spore centrum handlowe. W pobliżu przerwa w celu zrobienia zakupów. Potem rozwiesiło się namiot na jakichś barierkach, by wyschło. Przymusową tę przerwę, wykorzystało się na zjedzenie śniadania. Cała przerwa trwała prawie godzinę.


11:11. Terni. Piazzale Girolamo Bianchini Riccardi. Czas na suszenie i zakupy w pobliskim hipermarkecie. Widok ku NW

Za miastem wyjechało się za niezmiernie nudny i płaski odcinek do Narni. Sytuację ratowały krajobrazy pobliskich wzgórz i gór. Tablica w Narni poinformowała nas, że znajdujemy się w geograficznym centrum Włoch. Samo miasto położone na zboczu. Tak więc nogi w ruch i napieramy na kierownicę. Zbyt stromo, by w tamtym czasie można było podjechać. Trzeba było się zatrzymywać kilkukrotnie, a to by przyjrzeć się jakiemuś zabytkowi, a to popatrzeć na Monti Martani. W międzyczasie zagadnął nas starszy jegomość, ale udało nam się jakoś wykręcić. Podejście nas zmęczyło, nie było wystarczająco sił, by wydatkować energię na tłumaczenia.


11:57. Przejazd przez Kotlinę Ternana w kierunku Nerni. Widok ku W


12:40. Narni. Widok ku NNW


12:40. Narni. Widok ku NW


12:41. Narni. Masyw Monti Martani. Widok ku NNE


12:46. Narni. Widok ku NNW


12:46. Narni. Monumento ai Caduti. Widok ku NNE

Ostatecznie, kwadrans przerwy minął na ławeczce, położonej kilka metrów ponad 200 m n.p.m. Kotlina Ternana u stóp Narni, położona była nieco poniżej 100 m n.p.m. Z miejsca postoju rozciągał się piękny widok na dolinę (przełom?) Nery w kierunku SW oraz jej wapienne zbocza. Po przerwie czekało nas wejście do poziomu prawie 350 m n.p.m, choć przez większość dystansu można było dość swobodnie jechać.


13:07. Narni. Widok ku NNW


13:14. Rocca Albornoziana w Narni. Widok ku NNE

Za Testaccio zaczął się ~3-kilometrowy łagodny zjazd. Przy zbiegu dwóch wariantów SS3, rowery zostały oparte o barierki i zaczęło się przygotowywanie obiadu. Przerwa trwała przeszło godzinę, a upał zabierał siły do jazdy. Gdy w końcu się ruszyło dalej, przed nami otworzył się wysoko położony odcinek drogi z widocznością na daleki horyzont. Po lewej ciągnęła się dalsza część pasma, przez które aktualnie się przejeżdżąło, z największym szczytem Monte Cosce (1121 m n.p.m.). Po prawej rozległa dolina Tybru oraz odległe wzgórza i góry w prowincji Viterbo.


15:19. Mallione. Góry Sabińskie. Po lewej Monte San Pancrazio (1027 m n.p.m.). Nieco w prawo Monte Cosce (ok. 1110 m n.p.m.). W centrum pasmo z Monte Pizzuto (1288 m n.p.m.), za którym skrywa się najwyższy szczyt owych gór - (Monte Tancia 1292 m n.p.m.). Po prawej w tle pasmo Monti Lucretili. Widok ku SE


15:22. Dolina Tybru w pobliżu Otricoli. W centrum Monte Soratte (691 m n.p.m.; 21 km). Widok ku S


15:24. W tle po lewej Monte Soratte (691 m n.p.m.; 21 km). W tle po prawej góry otaczające Lago Di Bracciano, z najwyższym szczytem Monte di Rocca Romana (612 m n.p.m.; 25 km). Widok na dolinę Tybru z okolic Otricoli (w centrum) ku SSW

Lazio

Między 16:00 i 16:30 przekraczało się płaski odcinek doliny Tybru. Po drugiej stronie teren stopniowo się wznosił, ale niewiele było odcinków, na których trzeba było podprowadzać w górę rowery. Przeważnie jechało się całkiem przyjemnie. Dodatkową atrakcją był widoki gór na wschodzie oraz plamy miast porozsiewanych tu i ówdzie.


17:21. Między Civita Castellana i Capannacce. Monte Soratte (691 m n.p.m.). Widok ku SEE


19:28. Monti Lucretili widoczne z Castelnuovo di Porto. Widok ku W

O 19:40 wreszcie widoczny stał się Rzym z wyraźnie zarysowującymi się murami i kopułą Watykanu. Czas podróży: 14dni 7 godzin od przekroczenia granicy Polski w Zwardoniu.


19:39. Cappuccini di Riano. Widok na Rzym i Watykan ku SSW


19:39. Cappuccini di Riano. Widok na Rzym i Watykan ku SSW

Od tego momentu pozostało kilkanaście kilometrów zjazdu wieczorową porą. Na drodze do stolicy Włoch jednak nadal czaiły się niedogodności: kilka (zaśmieconych) tuneli na przedmieściach; nieznajomość terenu; długa kładka dla pieszych i rowerzystów w pobliżu autostrady; zbliżająca się noc; konieczność pośpiechu.

Po 14d 8h 22 min. od opuszczenia Polski, o godzinie 21:02 przekroczona został ścisła granica miasta Rzym.

Dalej poszło stosunkowo łatwo. W miarę możliwości cały czas jechało się po ścieżkach rowerowych. Via Flamina doprowadziła nas do Tybru, od którego odbiło się w ulicę Circonvallazione Clodia. Kontynuowało się do wiaduktu kolejowego, pod którym udało się zebrać informacje od miejscowych na przystanku o dalszym kierunku jazdy. Ulicą Via Baldo degli Ubaldi przejechało się ponad 5 kilometrów w kierunku zachodnim. Na wiadukcie przed autostradą nawrót z powrotem w kierunku centrum (dodatkowe 1.5 km). Koło wiaduktu trwała rozmowa kierowcy z pewną stojącą przy drodze kobietą. Podczas nawrotu obojga już nie było.

Było po 23, gdy udało się dotrzeć do "Camping Villagi Roma". Od razu kurs do kas/informacji, gdzie po kilku minutach dało radę wynająć jedyny i jedynie na tą noc, wolny dwuosobowy domek. Gdyby dotrzeć po północy, prawdopodobnie już nie byłoby możliwości zarejestrowania się. Dali nam kilka drobiazgów m.in mapę Rzymu, uiściło się opłatę, po czym spacerem rozpoczęło się poszukiwanie naszego noclegu. Ludzi było dużo, dużo się bawiło, imprezowało do współczesnej muzyki. W końcu udało się załadować do naszej jednonocnej chatynki (~3x4m) z łazienką. Jakim wspaniałym uczuciem było móc wreszcie umyć się w cywilizowany sposób...


23:46. Nocleg w Camping Villagi Roma
Rower:Zielony Dane wycieczki: 128.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:16.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mpree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]