Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Do Rzymu i przez Alpy XXIX - Kanton Valais

Środa, 3 sierpnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 29

Bas-Valais

Przebiedowało się do 8:15 rano. Na szczęście nikt nam nie przeszkadzał, pomimo obecności kilku pobliskich domów. Jedynie sporadyczne auta nieco przeszkadzał, gdyż przystanek znajdował się po wewnętrznej stronie zakrętu głównej trasy.


8:20. Serpentyny przed Fontaine Dessous. Najniższy punkt - w Orsières w tle, na wysokości o ~300 m niższej. W tle Le Catogne (2598 m n.p.m.). Widok ku NW

Było chłodno. Opatuliwszy się trzeba było zjechać 20 kilometrów. W Orsières po raz pierwszy zagroziły nam deszczowe chmury, z których trochę pokropiło. Gdy przyszły opad był dla nas pewny, tym bardziej pospieszyło nas na dół, im bardziej nie chciało się używać hamulców na ostrych zjazdach po opadach. Na szczęście udało się dotrzeć do Sembrancher, a chmura została za nami i skierowała się w inną stronę.


8:27. Orsières. Masyw Le Catogne (2598 m n.p.m.). Widok ku NW

Teren tu był dość płaski, co było nieco mylące, lecz tuż za miasteczkiem zjeżdżało się ponownie. Ta nazbyt swobodna jazda skończyła tuż za Martigny w Dolinie Rodanu. Odtąd jechało się w terenie bardzo płaskim i nieznacznie, prawie niezauważalnie wznoszącym się, z niewielką tylko ilością podjazdów, rosnącą wraz z postępem podróży. Dość częste i charakterystyczne były ronda z rzeźbami lub instalacjami powiedzmy że artystycznymi. Były to tak przedstawienia humanoidalne, jak i najzwyklejsze, wielkie winogrona.


9:27. Plantacje winorośli w okolicy Martigny. Widok ku NNW

Początkowo jechało się dość szybko, w czym pomagał nam wiejący na wschód wiatr. Dodatkowym czynnikiem była kolejna chmura opadowa, wędrująca ślad w ślad za nami. Przerwa w Saxon pod wiaduktem, ale miejsce mało wygodne, a deszcz jeszcze nie nadchodził. Raz jeszcze się ruszyło, walcząc z czasem, zatrzymując się 1,5 km dalej, tuż za miasteczkiem. Tam nas dopadła ulewa i nie było sensu jechać dalej. Udało się schronić pod wiaduktem ulicy prostopadłej do kierunku jazdy. Ledwie na chwilę, nim przeszła największa ulewa. Przerwę wykorzystało się na ugotowanie makaronu. Niestety - skończyła się sól i z trudem przełykało się obrzydliwie smakujący posiłek. Nawet nie dokańczało się resztek, jak to bywało do tej pory. Przerwa trwała do 12 i pozwoliła zebrać siły, których nie można było uzupełnić na "noclegu". Droga była mokra, a na stokach gór formowały się chmury, powstające ze świeżych opadów. Będąc prawie pół kilometra nad poziomem morza, podstawy chmur zdawały się bardzo nisko zawieszone.


12:19. Wjazd na most nad Rodanem w pobliżu Riddes. Po lewej L'Ardève (1501m n.p.m.). Po prawej masyw Haut de Cry (2969 m n.p.m.). Widok ku N


12:40. W pobliżu granicy między Leytron i Saint-Pierre-de-Clages. La Routia (1314 m n.p.m.) w masywie Haut de Cry (2969 m n.p.m.). Widok ku N

Wraz z upływem czasu nawierzchnia schła, powietrze stawało się coraz cieplejsze, a pogoda ładniejsza i przyjemniejsza, aż do dość gorącej. Kurtki zdjęło się przed Ardon. W oczy rzucały się uprawy winorośli, rosnących w systemie tarasowym tak na stokach gór, jak i w sąsiedztwie płaskiej drogi. Od Sion trasa trzymała się blisko rzeki, która po ostatnich opadach była wezbrana i niosła dużą ilość zawieszonego w niej materiału.


12:40. Przed Ardon. Z lewej stoki masywu Mont Gond (2710 m n.p.m.). W tle po prawej, odległe o ~5km wzgórze Crêtes des Maladaires (569 m n.p.m.) w Pont-de-la-Morge. Widok ku NE


13:18. Sion. Château de Tourbillon (658 m n.p.m.) i Basilique Notre-Dame deValère (611 m n.p.m.) z XIII w. Widok ku NEE


13:30. Sion. Basilique Notre-Dame deValère (611 m n.p.m.) z XIII w. Widok ku NNW


13:31. Sion. Château de Tourbillon (658 m n.p.m.) z XIII w. Widok ku NW

Haut-Valais

Przy niewielkim dworcu w Les Crêtes przerwa w jego cieniu. Kilometr dalej wjechało się na drogę równoległą do trasy nr 9. Podążało się nią 1,5 km, a sama trasa zapewniła nam podjazd o 20 metrów jazdy ponad pobliskim tunelem.


14:55. Noës przed Sierre. Od lewej masywy Wildstrubel (3243 m n.p.m.), Balmhorn (3698 m n.p.m.) i odległy o ~20km Bietschhorn (3934 m n.p.m.) w pobliżu Raron. Z prawej masyw Illhorn (2717 m n.p.m.). Widok ku NEE

W Noës przejazd na południową stronę torów kolejowych. Dzięki temu ominęło się centrum Sierre, jadąc przez tereny przemysłowe. Wróciwszy na trasę 9, przejechało się w pobliżu amfiteatru i Lac de Géronde, po prawej stronie mając strome ściany niewielkiego wzgórza, a w międzyczasie zabawiając nas niewysokim podjazdem. Kilka kilometrów za miastem, naszła nas by spróbować przejechania tunelem, ale z tego pomysłu lepiej było wycofać się przed samym wjazdem. Problemem był zakaz wjazdu dla rowerów. Nie znające długości podziemnej drogi, wybrało się bezpieczniejszą, dłuższą trasę, prowadzącą przez położone ~40 m wyżej Salgesch. Na właściwą trasę wróciło się po skręceniu z Varenstrasse w Tschütrigstrasse. 15 metrów wyżej, niż było nam trzeba, gdy udało się zorientować, że droga dalej prowadzi tylko w górę.


16:51. Agarn. Stoki masywu Balmhorn (3698 m n.p.m.) widoczne z Agarn. Widok ku NNW


17:06. W pobliżu granicy między Turtmann i Steg-Hohtenn. Po lewej szczyt Chistehorn (2785 m n.p.m.) w masywie Bietschhorn (3934 m n.p.m.). Widok ku NE


18:01. Rzeka Vispa w Visp. Końcowy odcinek dolin Saastal i Mattertal. W tle Balfrin (3796 m n.p.m.) w masywie Dom (4545 m n.p.m.). Widok ku S

Dolina była bardzo szeroka lecz powoli, powoli zwężała się aż do Brig. Tam przy braku odpowiedniej nawigacji, zakończonej ślepą drogą, trzeba było cofać się z terenu kolejowego. Nim się zawróciło, dojechało się najdalej jak tylko można bez zsiadania z rowerów. Później udało się znaleźć przejazd pod torami, a kolejny nad rzeką. Trzymając się głównej trasy, dojechało się do ostatniego ronda przed Bish, około godziny 20 spoczywają na ławeczce.

Nie udało się odpocząć. Co kilkanaście minut powtarzał się model troskliwego przechodnia z okolic Genuy. Po przejeździe równie troskliwej policji, lepiej było dać sobie spokój i ruszyć dalej, by ukojenie znaleźć prawie 3 kilometry dalej, przy starej, opuszczonej kapliczce. Była już pewnie 21-21:30, gdy w nocnych ciemnościach wprowadzało się rowery przez dziurę w kamiennym murku i rozkładało namiot. Noc spędziło się prawdopodobnie na starym cmentarzu, bowiem cały czas niesamowicie przeszkadzało nam zarośnięte, trochę kamieniste podłoże. Był to najłagodniejszy z alpejskich dni.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 120.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:15.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iodty
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]