- Kategorie:
- >10 osób.67
- >200.48
- >300.13
- >400.1
- 2 Osoby.315
- 2007 Gdynia.5
- 2007 Pielgrzymka do Wilna.13
- 2007 Powiśle Puławskie.3
- 2008 Kraków.1
- 2008 Kraków 360.2
- 2008 Mazowieckie S.3
- 2008 Mazowsze W.2
- 2008 Murzynowo.3
- 2008 Suwalszczyzna.6
- 2008 Świętokrzyskie.6
- 2008 Świętokrzyskie 2.7
- 2008 Toruń.1
- 2009 Bieszczady.6
- 2009 Mazowsze NW.1
- 2009 Mazury.7
- 2009 Murzynowo.5
- 2009 Podlasie.3
- 2009 Skandynawia.40
- 2009 Tallin, Helsinki, Sztokholm.1
- 2009 Trójmiasto.4
- 2010 Pieniny.6
- 2010 Pińczów.23
- 2010 Podlasie.5
- 2010 Siedlecczyzna N.5
- 2010 Środek Polski.2
- 2010 Świętokrzyskie.5
- 2010 Wyżyna Małopolska W.2
- 2011 Kotlina Żywiecka.4
- 2011 Lubelskie W.4
- 2011 Lubuskie E.4
- 2011 Mazowsze SE.2
- 2011 Powiśle Gdańskie.4
- 2011 Wielkopolska E.4
- 2011 Włochy.39
- 2012 Bawaria.13
- 2012 Brevet Mazurski.3
- 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna.4
- 2012 Małopolska.9
- 2012 Maraton BB.4
- 2012 Południowopolskie.10
- 2012 Pomorze Nadwiślańskie.5
- 2012 Prusy Górne.3
- 2012 Siedlecczyzna S.3
- 2012 Śląsk.3
- 2013 Gąsocin.2
- 2013 Górny Śląsk.3
- 2013 Mazury.4
- 2013 Pogórze Beskidzkie.9
- 2013 Pomorze.14
- 2013 Samoklęski.9
- 2013 Wielkopolska S.5
- 2014 Dolny Śląsk.7
- 2014 Gdynia.5
- 2014 Mazowsze NE.3
- 2014 Podlasie.5
- 2014 Pojezierze Pomorskie.9
- 2014 Wielkopolska.12
- 2014 Wyżyny Polskie W.7
- 2014 Ziemia Lubelska W.2
- 2015 Beskid Wyspowy.5
- 2015 Lubuskie.4
- 2015 Polesie.9
- 2015 Pomezania.2
- 2015 Roztocze.3
- 2015 Siedlecczyzna N.2
- 2015 Wyżyny Polskie W.6
- 2015 Zamojszczyzna.4
- 2015 Ziemia Dobrzyńska.1
- 2016 Beskidy.7
- 2016 Dolny Śląsk.7
- 2016 Górny Śląsk.11
- 2016 Podkarpacie.4
- 2016 Pomorze Nadwiślańskie.3
- 2016 Roztocze.1
- 2016 Warmia.2
- 2017 Alpy.6
- 2017 Dolny Śląsk.9
- 2017 Łódzkie S.4
- 2017 Łódzkie W.3
- 2017 Mazowieckie S, Kraków.4
- 2017 Świętokrzyskie.2
- 2017 Żuławy.6
- 2018 Radom.2
- 2024 Płaskowyż Kolbuszowski.0
- 3-4 Osoby.66
- 5-10 Osób.35
- Gminy.319
- LSTR.122
- Maratony.17
- Nocne.33
- Podróżerowerowe.info.32
- Pół nocne.220
- Samotnie.810
- Seniūnija.5
- Warszawa.129
- Wyprawki w regionie.157
- Wyprawy po Polsce.374
- Z Kasią.334
- Z Księgowym.95
- Z rodziną.181
- Zwykłe przejażdżki.520
Wpisy archiwalne w kategorii
5-10 Osób
Dystans całkowity: | 3339.91 km (w terenie 358.00 km; 10.72%) |
Czas w ruchu: | 187:38 |
Średnia prędkość: | 17.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.55 km/h |
Suma kalorii: | 2009 kcal |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 104.37 km i 5h 51m |
Więcej statystyk |
LSTR do Płocka i Gostynina I - Przez Płock
Czwartek, 22 maja 2008 | dodano: 24.05.2008Kategoria LSTR, 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Gminy, 2008 Mazowsze W
Godzina 8. Start. Poprzedniego wieczora przygotowane zostało zaopatrzenie w postaci kilku kanapek z opiekacza. Posłużyły mi przez cały następny dzień. Na śniadanie jajecznica. Rower od początku źle się sprawował. Jechało się jakoś dziwnie. W Przybojewie trzeba było zrobić przerwę, spędzoną w blaszanym przystanku po północnej stronie rzeczki. W pewnym stopniu się ogarnęło mnie przerażenie, gdy spojrzało się na napęd. Wózek znowu był uszkodzony i odpadła jedna z tych śmiesznych blaszek. Telefon do P., informując grupę, że moja wycieczka skończona i spróbuję dostarczyć K. jego sakwę oraz odebrać aparat. Po zakończeniu rozmów na wysokim szczeblu, trzeba było zabrać się za restrukturyzację. Jakoś udało się zachować spójność napędu, aby móc dalej jechać. Po paru kilometrach, dotychczas nastrój trochę się poprawił i naszła mnie myśl, że mimo wszystko jakoś da radę dotrzeć na miejsce spotkania. Co prawda tylko na 3 biegach z przodu i 2 z tyłu (niższy i wyższy) oraz jednym ryzykownym, który od razu został skreślony z listy dostępnych.
Dojechało się do DW571 w Słotwinie. Tam przerwa na posiłek, rozciągniecie mięśni i złapanie oddechu. Wnet znów na rowerze i w kilka minut udało mi się znaleźć pod wzgórzem w Przyborowicach. Tam kolejny telefon od Piotra, ustalający moje położenie. Reszta była blisko. Wkrótce spotkaliśmy się przy skrzyżowaniu z DK7. Po kilku słowach powitania przejechaliśmy na właściwą stronę drogi. Kolejnej naprawy w moim napędzie dokonał P.. Po tym zabiegu rower odzyskał pozostałe biegi i możliwość sprawnej jazdy. Do tego miejsca cała ekipa jechała tak, że Pa. udał się do Serocka, aby wspólnie z resztą podążyć do Nasielska. Miasteczko to odwiedzili wtedy, gdy mi udało się spostrzec awarię. Dalej jechali wojewódzką, aż natknęli się na mnie.
Chociaż droga szeroka, asfalt ładny, to samochody jechały sporadycznie. Przejechaliśmy przez Krysk, a potem las, za którym było Naruszewo, które zostawiliśmy z boku. Chwilę trwały rozważanie, gdzie znajduje się najbliższa stacja, w której można byłoby uzupełnić zapasy HektoColi. Szybko zostały rozwiane, gdyż jedna była zupełnie nie po drodze, druga jeszcze przed Czerwińskiem, a kolejna dopiero za Nacpolskiem, w kierunku Płocka. Skręciliśmy na południe, a potem do wsi Srebrna, przejeżdżając przez alejkę jodłową. We wsi oczywiście kocie łby. Na szczęści można było jechać jako takim skrawkiem pobocza. Kolejny Żukówek. Po prawej stronie, za drzewami dawna niby fabryka, nie wiem czy jeszcze działająca oraz stare, przydrożne piwnice. Przed Nacpolskiem zwracała uwagę młodzież oraz ludzie wyglądający z terenu kościoła. W Nacpolsku przecięliśmy krajówkę i zatrzymaliśmy się na posiłek. Skręciliśmy na gruntową drogę, która prowadziła w las. Trasa ta była zaopatrzona w liczne doły i kałuże.
W Osieku, miejscowości wśród pól z zabudową zwaną potocznie "blokowiskiem" powitała nas dwójka dzieci bawiących na drodze i wśród ruin PGR-u. Następnie alejka wśród drzew i zakwitłych na żółto pól. Tu już z powrotem czekał na nas asfalt. Wkrótce też wyprowadził nas do Nowych Krubic, na prostą drogę do Bulkowa. Za Bulkowem zatrzymaliśmy się na Stacji, gdzie troje zaopatrzyło się w Hektocole, jedno w Pepsi-klasyczne, oraz z własnych zapasów, tani sok. Skorzystało się również z WC, których były niby-trzy, a dokładniej jeden, gdyż pierwszy był łazienką, a drugi służył za schowek na miotłę i środki "czystości". Godnymi zapamiętania są również popisy miejscowych (palenie gumy, SuPEr hYtY z radia samochodów, a także kierowca który wysadził kobitę z auta w bramie, by poszła do sklepu na stacji, a następnie sam podjechał zatankować). Za Bulkowem zatrzymaliśmy się już tylko przy zjeździe do Pragi oraz przy znaku PŁOCK, gdzie M. przez komórkę dopadła jej mama.
W Płocku przejechaliśmy koło Teatru, już po renowacji. Potem przez również odświeżoną ulicę Tumską do jej końca, gdzie postanawiamy... ZJEŚĆ. Najpierw jazda nad skarpę, po czym stamtąd trochę się cofnęliśmy i ruszyliśmy na Pizze. Dwie Capri, dwie Pepperoni i jedna Vesuvio mniamniam. Szamaliśmy i rozmawialiśmy... oraz dyskretnie nabijaliśmy się z dzieciaka przy stole obok, który przeszkadzał trochę rodzicom. Najedzeni ruszyliśmy na rynek, pstryk, pstryk kilka fotek i dalej ulicą gdzie kręcili reklamę „Pogody dla bogaczy” Toto-lotka (ale nic nie spadło). Dalej do Katedry, gdzie trwał ślub. Były pomysły, by zrobić szlaban z rowerów, ale ostatecznie pojechaliśmy swoja drogą. Znów kilka chwil nad skarpą i dalej do Żabki, po zaopatrzeniu nastąpił przejazd obok pomnika Władysława Broniewskiego, a potem koło ZOO, po czym przejechało się przez most (mimo rzekomego zakazu). Na drugim brzegu Paweł złapał kapcia. Zmiana dętki na przystanku pod kościołem
Wyjazd z Płocka. Przejechaliśmy koło ronda na most i chwilę potem zjechaliśmy w bok. Klucząc nieco, znów wróciliśmy na główną do Dobrzykowa. Z Dobrzykowa jechaliśmy zaś... do Płocka... Przypomniała mi się historia z zakładem Coca-Coli pod Radzyminem. W Ciechomicach przed owym Płockiem, jakiś facet skierował nas jak mamy jechać, tyle że trochę mu się odległości pomyliły, "tak na łubudu". Po pewnym czasie mijaliśmy jezior Ciechomickie po prawej i piaskowy podjazd, na którym Paweł złapał coś sporego w tylnym kole. Czy to ośka, czy coś innego, jeszcze się miało okazać. Na szczęście rower mógł jechać. Wyjazd w Zaździerzy, gdzie daliśmy w lewo na Matyldów. Rozpoczynały się poszukiwania ośrodka. Trochę to trwało, jednakże przed 20 czy 21 byliśmy na miejscu, gdzie się rozbiliśmy z obozem.
Przybyliśmy nad Jezioro Zdworskie. Pole namiotowe i nie tylko: Zacisze. Pierwsze co utkwiło mi w pamięci – rozhahana młodzież na huśtawce, a raczej kilku młodych amantów i dziewczyn (wszystko na oko z gimnazjum) oraz zjeżdżalnia a la „Blue Prius”. Z Pa. zostaliśmy na dworzu przy rowerach. P., M. i K. weszli do „Baru”, gdzie przeniesiono punkt rejestracyjny i gdzie zostały załatwione wszelkie formalności związane z pobytem tamże. Namioty zostały rozstawione dosyć szybko. Było jeszcze jasno, kiedy kończyliśmy. Rowery spięte ze sobą pod drzewem. Niestety zapięcie było zbyt krótkie, by do samej roślinki je przypiąć.
Potem sobie popasaliśmy przed namiotami. Przyjechał jakiś koleś po „dowód”. K. już wyjmuje swoją legitymację. „Nie ten... Dowód wpłaty... Pięć osób... Dwa namioty... W porządku” miał co prawda parę wątków, że my nie w tym miejscu, ale że nas tu pokierowała babka z baru, a i było dosyć późno, to dał spokój. Aczkolwiek, żeby nie zmęczyć nóg, podjechał dziesięć- dwadzieścia metrów od drogi do naszego obozu i tak brutalnie świecił reflektorami po oczach, że aż się ktoś z nas nieco oburzył.
Po wizytacji ja i Pa. zaszyliśmy się w namiocie, pozostali poszli pod prysznic. Mi się nie chciało. Wszyscy razem potem siedzieliśmy w K. namiocie i nie spaliśmy do północy, po czym powoli pozasypialiśmy. Wcześniej dotarło do mnie parę SMSów od Księgowego, w związku z jego nocnopodróżą. Pierwszy był tuż przed tym jak przyjechał stróż. Drugi już w namiocie.
Około czwartej rano pobudka. Widać było jakieś światło przebijające u spodu namiotu i naszła myśl, że słoneczku już wysoko. Przyszło mi się wygrzebać z namiotu, starając się nie obudzić chłopaków. Lipa. Chmury były wszędzie. Zachciało mi się zrobić krótki spacer przez część ośrodka. Okazało się, że trochę dalej było miejsce, gdzie mogliśmy schować rowery. Nogi poniosły na molo. Rzut oka na jezioro. Dalej brzegiem i powrót do namiotu. Kurtkę została na dworzu, żeby przeschła. Już wchodzę do śpiwora...
Kap...
Kap...
„To nic tylko chwilkę popada i nie zaszkodzi...”
Kiedy popadało dłużej:
„Dobra, teraz i tak już zmókł...”
Nastała próba zaśnięcia z myślą o „suszącej się” kurtce, po czym wysłało się wiadomość do Księgowego, by dowiedzieć się, jak mu idzie. Naszła mnie drzemka. Księgowy odpowiedział po godzinie, gdy dojechał do Gąbina. Został przez mnie nakierowany, aż dojechał do „Zacisza Bis”, po którym krążył, a o którym nie wiedzieliśmy. Trzeba było wyjść z namiotu, ale zapomniało mi się „zamknąć drzwi”. Po jakichś 10-15 minutach Księgowy przejechał przez otwartą furtkę i wpakowaliśmy się do namiotu. Pobudka koło 9-10. Do 11:30 nie chciało mi się opuścić namiotu czekając, aż reszta się naje, a tymczasem czas mijał oglądając jakiś film na MP4 Pa. Ostatecznie koło 12 wyjechaliśmy w dalszą drogę.
Zaliczone gminy
- ŁąckRower:Unibike
Dane wycieczki:
124.00 km (0.00 km teren), czas: 06:30 h, avg:19.08 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Atomowa Kwatera Dowodzenia i NDM
Niedziela, 13 kwietnia 2008 | dodano: 14.04.2008Kategoria 3-4 Osoby, Zwykłe przejażdżki, LSTR, 5-10 Osób
Wyjazd LSTR Przez Puszczę do NDM
7:50-8:15 Mój start z Łomianek. Potem kurs wprost do mostu Grota, gdzie zebraliśmy się w 7 osób o 8:50. O 9:00 Ruszyliśmy w składzie Ja, R.B., Pa., D., M. oraz 2 osoby z VBT. Wpierw jechaliśmy wzdłuż Wisłostrady do Farysa. Chyba zajrzeliśmy na teren Huty, ale bez zwiedzania. Dalej Improwizacji, Nocznickiego, Rokokowa, Wólczyńska, Trenów i oto wkrótce dotarliśmy do AKD, gdzie potrwało intensywne zwiedzanie obiektu wraz z ciekawymi podziemiami.
Ok. 12:20 zostaliśmy w 5 osób (VBT wrócili swoją drogą) i udaliśmy się przez las przy granicy Dziekanowa Leśnego. Potem długa jazda skrajem puszczy, trzymając się zielonego szlaku rowerowego. Ok. 14:20 krótkie zakupy w Czeczotkach. Między 14:30 a 15 wreszcie udało się osiągnąć NDM. Tam kurs do Baszty Michałowskiej, gdzie zajrzeliśmy do wnętrza. Po zwiedzaniu odłączył się Moon. We czwórke jechaliśmy wałem w stronę Okunina. Tam zrobiliśmy dłuższą przerwę nad jeziorem, rozciągając się na ziemi i odpoczywaliśmy do 17-17:30. Około 18 byliśmy już w Legionowie, po przejechaniu przez Olszewnicę Starą. Razem z R.B. pognaliśmy Modlińską ponownie do mostu Grota. Tam się rozdzieliliśmy, a mi pozostało pojechać do Łomianek.
Rower:Unibike
Dane wycieczki:
113.66 km (30.00 km teren), czas: 05:59 h, avg:19.00 km/h,
prędkość maks: 45.76 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Puszczy Kampinoskiej
Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008Kategoria 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Warszawa
Oczy się otwierają... Zerk na komórkę... ~7... Chrrr... Kolejne otwarcie powiek - 8:30. Szybkie zebranie się w drogę i kwadrans później z rowerem było się już na zewnątrz. Chwila namysłu. Ciało nierozgrzane, ciężkie nogi i niecała godzina, aby dotrzeć pod most Gdański. W ciągu ostatnich dni, poprzez internet udało mi się umówić na wspólny wyjazd do Czerska. Z nieznanymi mi ludźmi. Oszacowało się czas dojazdu do stacji, przełożyło to na pozostałą odległość. Wynik - lepiej skorzystać z metra. W kilkanaście minut maszyna doprowadziła mnie na Gdański. Zjazd nad Wisłę. Było trochę chłodno, choć jak na luty, wyjątkowo ciepło. Dla rozgrzewki, w celu zbadania terenu oraz poszukiwaniu rowerzystów, pokręcenie przez chwilę przy bulwarze. Pod pubem udało się natrafiam na dwójkę rowerzystów. Po kilku minutach dołączyło się jeszcze dwóch i około 10 wyruszali. Drążył dylemat, co z tym Czerskiem, ale patrząc na gronowe posty wpadło myśl, że nic z tego dnia, z tamtej wyprawy nie będzie. Nastąpiło dołączenie się do grupki, która się uformowała w tym samym miejscu, lecz zmierzali do Puszczy Kampinoskiej.
Wpierw ruszyliśmy wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego. Przy Gwiaździstej przecięliśmy trasę dołem i wjechaliśmy na ścieżkę przez las Bielański, wpierw asfaltową, u dołu, a za UKSW gruntową na górze. W pobliżu makro przejechaliśmy pod Wybrzeżem Gdyńskim, a wkrótce wyjechaliśmy przy McD. Do puszczy wjechaliśmy w Wólce Węglowej. W tym samym miejscu, gdzie we wrześniu jako LSTR nie zdecydowaliśmy się zagłębić. Z tą grupą kilka razy zmienialiśmy kurs. Nie pamiętam co było po czym. Sama puszcza wciąż była dla mnie tajemnicą. Ostatni etap na zachód podążaliśmy w większości zielonym. Powrót czerwonym.
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"
Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
Gdzieś w w 2/3 odcinka między Truskawiem i Roztoką
Po jakichś 10 km jazdy po lesie, stała się tragedia... Siodełko mi zdziczało. Dokładniej - wygięło mi kawałek ramy przy sztycy. Ona sama w miarę w porządku. Rama była stalowa, wiec silny kolega przy pomocy zacisku, jego zaciskania i odkręcania, przywrócił ramę do w miarę poprzedniego stanu. Niestety, odtąd musiało być niżej, aby nie kusić losu. Wieczorem znów zaczęło sprawiać lekkie, acz niegroźne problemy. Po naprawie czekał nas podjazd na "Górę Prawdy". Nikomu się nie udało. Gdy z niej zjeżdżaliśmy, o mało co, a by nastąpiło moje przewrócenie. Zjazd na hamulcu, ale gdy go przypadkiem puściło, to momentalnie popędziło się w dół, lecz zjechało cało. Jeden rowerzysta z grupy, zdaje się, że przede mną walnął w leżące drzewo, ale bez obrażeń. Albo zatrzymał się tuż przed nim? Trudno powiedzieć. Wtedy istotne było skupienie na przetrwaniu.
Dużo górek, trasa wśród igliwia i szyszek. To tak w skrócie wyglądał cały wyjazd. Zjazdy, podjazdy i wpadające w nasz sprzęt elementy roślin. No i trochę słońca, które wreszcie wyszło zza chmur. Pod koniec etapu zielonego jechało się trochę w tyle. Obóz w roztokach. Bar. Krótkie zakupy, przekąski, chwile rozmów. Miło spędzony czas. Trochę się zmarzło, ale co tam. Chwila jazdy i znów było gorąco jak przedtem. Do cmentarza w Palmirach jechało się przyjemnie. Tam nasza grupa powiększyła się do osób sześciu. Kończyło mi się picie, co powoli kończyło przyjemność z jazdy.
Po opuszczeniu okolic Palmir, przy podjeździe pod dosyć łagodną górkę nastąpiła przerwa. Czy raczej rower tak zarządził. O co chodzi? Zejście z roweru i próba ruszenia. Może jakaś gałąź? Nic. Odwróciło się rower do góry i... Przerzutka zaklinowałam się miedzy szprychami. Nie wiadomo mi było, w jaki sposób to było możliwe. Szkoda, że skończyło się miejsce w aparacie. Napęd wraz z kołem tworzyły cudowną "całość". Zaczęło się odkręcanie śruby przy kole. Po minutach kilku zjawił się jeden, a po wkrótce potem reszta spośród nowych znajomych. Na początku moją próbą było podwadzenie jakoś zaklinowanego ustrojstwa, ale skończyło się na odkręceniu przerzutki i ręcznym usunięciu problemu. Zgiął mi się hak przerzutki. Kluczem 15 podwadziło się go i jako tako naprostowało. Potem było kilka prób założenia przerzutki, ale na szczęście wszytko wyszło dobrze. Co więcej, rower nabrał jakby więcej mocy. Pozostało jeszcze do wyregulowania co nieco na średnim biegu, który do końca sprawiał problemy, gdy kilka razy go wrzucało. Ostatecznie jechało się dalej na 3X3-7.
Zostało nas czworo. Na ostatnim postoju leśnym koło Sierakowa, dwóch pojechało w swoim kierunku. Przejechaliśmy skrajem Łomianek. Za Graniczną znów leśne drogi. Minęliśmy samotnie stojące w lesie domy, wybudowane tuż przy granicy z Warszawą. Skręt w leśną Estrady. Ćwierć kilometra dalej w lewo. Wyjechaliśmy przy północnym murze Cmentarza Północnego. Tuż przed wyjechaniem z puszczy, ostatni kilometr przed osiedlami, tempo spadło mi do 10km/h. Jechało się w stanie wycieńczenia, prawie nic już nie rejestrując. Byle przed siebie i nie stracić z oczu oddalających się towarzyszy. Sił dodawał mi wieczorny, pachnąc wiosną wiaterek.
Na szczęście wnet pojawiła się asfaltowa ulica. Pojechaliśmy do McD. Dodatkowe kalorie na resztę wyjazdu i wreszcie coś do picia. Dojechaliśmy do Wybrzeża Gdyńskiego i znów się rozdzieliliśmy. Jeden odbił w Marymoncką. Nasze ostatnie trio miało się rozdzielić przy Gdańskim, ale zrobiliśmy to dopiero w okolicy Solca. Póki co przejechaliśmy ponownie przez las Bielański, teraz oświetlając go lampkami. Dalsza trasa prowadziła bezpośrednio na południe w pobliżu Wisły i Doliną Służewiecką do Ursynowa.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
97.00 km (70.00 km teren), czas: 06:10 h, avg:15.73 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
LSTR do Fortów w Janówku
Sobota, 29 września 2007 | dodano: 29.09.2007Kategoria LSTR, 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Gminy, Z Księgowym
Uczestnicy
Pobudka o 4:30. Budzik ustawiony na 5:30, a zwlec się udało dopiero o 6:00. Dopiero pół godziny później udało się znaleźć na kołach przed akademikiem. Przejazd Siekierkowskim, a z wału zjechało się na ścieżkę po północnej stronie drogi. Trochę głupio wiodła koło mostu Łazienkowskiego. Potem już było szybko do Jabłonny. W Legionowie skręt w Buka. Od Centrum Kryptologi ku NE, a o 9:05 u A..
9:30-40 do 10:00 zebraliśmy P. i D., po czym przez Łajski, Wieliszew (Solidarności) wylądowaliśmy na rondzie w Zegrzu. Tam dołączyło kilka dziewczyn. Wspólnie przejechaliśmy przez Wieliszew i zrobiliśmy przerwę w sklepie w Komornicy. Trochę tam sobie posiedzieliśmy, a tymczasem zakupy robiło też paru innych rowerzystów. Po przerwie zrobiliśmy kolejną. Na poboczu bocznej drogi, ledwie 1,5 km dalej. Stamtąd Mary musiała wracać do domu. Nim ruszyliśmy dalej, znalazło się jeszcze parę grzybów z lasu. W Topolinie wjechaliśmy na wał, by zjechać dopiero w Kępie Kikolskiej. I to w tej samej okolicy, gdzie latem przyszło mi uzupełnić wodę. Kontynuowaliśmy jazdę terenową, tak jakby na przedłużeniu wtedy przeze mnie nie podjętej trasy.
Koło jeziora Drzązewo skręciliśmy na południe i wnet zrobiliśmy przerwę przy ambonie. Potem jeszcze trochę jazdy do skrętu, jazda do wału, ale w kierunku zachodnim i znów byliśmy w miejscu mi znanym. Tym razem nie jechaliśmy jak ja wtedy, do NDM, lecz do Janówka. Nim wjechaliśmy na dobrą drogę, odwiedziliśmy ruiny dworku Poniatowskiego. Potem chcieliśmy obejrzeć te w Janówku Drugim, ale już ktoś tam przebywał z autami, wiec zawróciliśmy i szosą przejechaliśmy do fortu w Janówku Pierwszym. Tam akurat wielu ludzi się wspinało, podczas gdy my trochę hasaliśmy tu i tam. Wyjechaliśmy stamtąd przed piątą. Potem już prosta droga przez Olszewnicę i Chotomów na rynek w Legionowie. Tam posiedzieliśmy na ławeczkach, łaknąc ostatnie letnie promienie. Rozjechaliśmy się po 18. Ja na wał w Jabłonnie, wjeżdżając nieco na zachód od pałacu. Zjazd w Sprawną, Odkrytą, do końca Płudowej, przez co trzeba było przecisnąć się między zabudowaniami na Świderską. Dalej Porajów, Myśliborska, Konwaliowa, wałem do mostu Gdańskiego,na drugi brzeg i prosto do Akademika. Dotarło się po 19.
Zaliczone gminy
- Warszawa (Praga Północ 14/18)Rower:Delta
Dane wycieczki:
135.00 km (20.00 km teren), czas: 07:36 h, avg:17.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Puszczy Kampinoskiej z LSTR
Niedziela, 2 września 2007 | dodano: 02.09.2007Kategoria LSTR, 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Gminy, Z Księgowym, Z rodziną
Dojazd do Łomianek
Pobudka o 6:00. O 6:50 wyjazd. Było 9 stopni, trochę chmur ale bez przesady. Wiatr średni. Raczej nie przeszkadzał. Po godzinie jazdy DK62 dojazd do Zakroczymia. Skręt do centrum, dalej Gałachy. Krótki postój na wiadukcie nad S7. Centrum Modlina, oba mosty i kierunek Łomianki. Tu pędziło się ze średnią 27-28/h. Po dokładnych dwóch godzinach samej jazdy udało się dotrzeć na miejsce. Odwiedziło się rodzinę. Część jeszcze w łóżkach. Herbata, a po 10 dalej w drogę.8:05. Gałachy. Wiadukt nad S7. Widok ku SE
8:24. NDM. Most "Niebieski". Widok ku SW
8:25. NDM. Most "Niebieski". Widok ku SE
8:27. NDM. Most "Niebieski". Widok ku SE
Prolog grupy legionowo-serockiej
Grupa serocka dojechała do Księgowego pod blok po 8. Po ok. półgodzinie dotarli nad Wisłę na Nowodworach. Ok. 10 przepłynęli promem do Łomianek w rejonie Burakowa. W dzisiejszym składzie znajdowali się Księgowy, P., M., K., M. i S..Spotkanie grupy w Łomiankach
Po wyjechaniu od wujka, jechało się w kierunku promu (nie wiedząc gdzie dokładnie jest), jednakże nie ujechało się wiele (ledwie na Warszawską), gdyż oto pojawiło się LSTR na horyzoncie. Po powitaniu, jakiś miejscowy zaczął coś do nas gadać. O jakimś miejscu, gdzie by coś tam zrobić. Zajęło mnie robienie zdjęć, nie słuchanie więc tym bardziej nie wiem o co mu chodziło. Pomijając ten niezbyt istotny wątek, wkrótce ruszyliśmy wspólnie (tj. jako grupa LSTR, bez owego tubylca).Przerwa w Wólce Węglowej
Jadąc ul. Wiślaną przecięliśmy Warszawską, potem DK7. Droga miała potem lekki podjazd, a następnie zaczynała przypominać chodnik. Na rozjeździe pojechaliśmy leśną odnogą na wprost i znaleźliśmy się na polanie (jak się po latach okazało, była to polana od której odbijała droga do KADu). Moglibyśmy już się zanurzyć wśród drzew, lecz przed wjechaniem tam, trzeba było uzupełnić zapasy. Wróciliśmy się do rozjazdu i ową kiepską drogą dotarliśmy do Wólki Węglowej. Tam sklep, planowanie przy stole, zdjęcia i wszędobylski kot. Przerwa trwała przynajmniej z kwadrans w okolicach 11.Przez Laski
W czasie dalszej jazdy na południe, minęliśmy planowany zjazd w prawo. Skręciliśmy nieco dalej, tuż za przystankiem. Zagłębiliśmy się w las, jadąc Jodłową i Pomidorową. Skręt w Cyklistów i Brzozową. Zatrzymaliśmy się na skraju lasu przy zakładzie dla niewidomych w Laskach. Tam znów upewnianie się co do dalszej trasy, po czym wjechaliśmy do puszczy. Po przerwie Księgowy wypruł do przodu.Do Truskawia
Przejechaliśmy fragmentem czerwonego szlaku. Minęliśmy kilku innych rowerzystów. Przejechaliśmy do Izabelina przy czarnym szlaku. Ulicą Tetmajera udaliśmy się jednak na południe, próbując znaleźć się na szlaku zielonym, jednakże nasze kluczenie przez Sadową, Kurowskiego i XV Poprzeczną w Hornówku, sprawiło, że raczej się oddaliliśmy. Wyjechaliśmy na asfalt za Łączną. Stamtąd udaliśmy się wprost do Truskawia. Na jego krańcu znów zagłębiliśmy się w Puszczę.Przerwa na polanie Leśny Zaborów
M. miał mały upadek przez belkę drzewa, gdy omijał wyschłe zagłębienie po kałuży. Ja za nim i gdyby nie w porę zaciśnięte hamulce, to poniosłoby mnie na niego. Było dosłownie tuż, tuż. Po jakichś 3,5km trafił nam się popas na ogrodzonej łące, gdzie stały wiaty z ławkami, a także niespotykany później WC. Były plany wywieźć go na plecach K.. Nim ruszyliśmy dalej o 13, drogą przemknęła karateka.Przez Puszczę do wsi Wiersze
Na rozjeździe odbiliśmy ku NW, zmierzając do Pomnika Powstańców. Wjechaliśmy na górkę. Przed wzniesieniem i na dalszym długim odcinku piachy. Gdzieś tam coś mi strzeliło w kole. Jak się okazało, była to ośka w tylnym kole. Koło zaczęło bujać na boki i nie było to przyjemne doświadczenie. Po drodze zrobiliśmy krótką sesję zdjęciową w rejonie porastanym przez wrzosy. Las opuściliśmy w Wierszach około 14.. Telefon do domu. Ruszyliśmy asfaltem na zachód. Prędkość poniżej 20km/h, ale mimo wszystko rower jakoś się trzymał. Zatrzymaliśmy się koło kościoła i obejrzeliśmy jego otoczenie.14:11. Wiersze. Kościół pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SW
Epilog mojej trasy
Jadąc przez Krogulec popędziło się szybko wraz z S.. Udało mi się osiągnąć 32km/h i niewiele mi zabrakło, aby go wyprzedzić. Wydostaliśmy się na DW579 i całą grupą odpoczywaliśmy na przystanku. Gawędziliśmy, aż podjechała mama. Minął ledwie kwadrans. Zapakowało się rower do bagażnika i pożegnało z ekipą, która skierowała się na południe.14:46. DW579. Grupa LSTR zmierzająca na południe. Widok ku S
Epilog reszty grupy
Już beze mnie, grupa wpierw udała się wojewódzką na południe. Potem gdzieś skręcili. Około przed 16 znajdowali się w rejonie wsi Górki. Możliwe, że potem wracali przez Dąbrówkę. Około przed 18 dotarli na niebieski most w NDM.Zaliczone gminy
- Izabelin- Leszno
Rower:Delta
Dane wycieczki:
80.56 km (25.00 km teren), czas: 04:21 h, avg:18.52 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)