Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Do Puszczy Kampinoskiej

Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008Kategoria 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Warszawa

Oczy się otwierają... Zerk na komórkę... ~7... Chrrr... Kolejne otwarcie powiek - 8:30. Szybkie zebranie się w drogę i kwadrans później z rowerem było się już na zewnątrz. Chwila namysłu. Ciało nierozgrzane, ciężkie nogi i niecała godzina, aby dotrzeć pod most Gdański. W ciągu ostatnich dni, poprzez internet udało mi się umówić na wspólny wyjazd do Czerska. Z nieznanymi mi ludźmi. Oszacowało się czas dojazdu do stacji, przełożyło to na pozostałą odległość. Wynik - lepiej skorzystać z metra. W kilkanaście minut maszyna doprowadziła mnie na Gdański. Zjazd nad Wisłę. Było trochę chłodno, choć jak na luty, wyjątkowo ciepło. Dla rozgrzewki, w celu zbadania terenu oraz poszukiwaniu rowerzystów, pokręcenie przez chwilę przy bulwarze. Pod pubem udało się natrafiam na dwójkę rowerzystów. Po kilku minutach dołączyło się jeszcze dwóch i około 10 wyruszali. Drążył dylemat, co z tym Czerskiem, ale patrząc na gronowe posty wpadło myśl, że nic z tego dnia, z tamtej wyprawy nie będzie. Nastąpiło dołączenie się do grupki, która się uformowała w tym samym miejscu, lecz zmierzali do Puszczy Kampinoskiej.

Wpierw ruszyliśmy wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego. Przy Gwiaździstej przecięliśmy trasę dołem i wjechaliśmy na ścieżkę przez las Bielański, wpierw asfaltową, u dołu, a za UKSW gruntową na górze. W pobliżu makro przejechaliśmy pod Wybrzeżem Gdyńskim, a wkrótce wyjechaliśmy przy McD. Do puszczy wjechaliśmy w Wólce Węglowej. W tym samym miejscu, gdzie we wrześniu jako LSTR nie zdecydowaliśmy się zagłębić. Z tą grupą kilka razy zmienialiśmy kurs. Nie pamiętam co było po czym. Sama puszcza wciąż była dla mnie tajemnicą. Ostatni etap na zachód podążaliśmy w większości zielonym. Powrót czerwonym.


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"


Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń


Gdzieś w w 2/3 odcinka między Truskawiem i Roztoką

Po jakichś 10 km jazdy po lesie, stała się tragedia... Siodełko mi zdziczało. Dokładniej - wygięło mi kawałek ramy przy sztycy. Ona sama w miarę w porządku. Rama była stalowa, wiec silny kolega przy pomocy zacisku, jego zaciskania i odkręcania, przywrócił ramę do w miarę poprzedniego stanu. Niestety, odtąd musiało być niżej, aby nie kusić losu. Wieczorem znów zaczęło sprawiać lekkie, acz niegroźne problemy. Po naprawie czekał nas podjazd na "Górę Prawdy". Nikomu się nie udało. Gdy z niej zjeżdżaliśmy, o mało co, a by nastąpiło moje przewrócenie. Zjazd na hamulcu, ale gdy go przypadkiem puściło, to momentalnie popędziło się w dół, lecz zjechało cało. Jeden rowerzysta z grupy, zdaje się, że przede mną walnął w leżące drzewo, ale bez obrażeń. Albo zatrzymał się tuż przed nim? Trudno powiedzieć. Wtedy istotne było skupienie na przetrwaniu.

Dużo górek, trasa wśród igliwia i szyszek. To tak w skrócie wyglądał cały wyjazd. Zjazdy, podjazdy i wpadające w nasz sprzęt elementy roślin. No i trochę słońca, które wreszcie wyszło zza chmur. Pod koniec etapu zielonego jechało się trochę w tyle. Obóz w roztokach. Bar. Krótkie zakupy, przekąski, chwile rozmów. Miło spędzony czas. Trochę się zmarzło, ale co tam. Chwila jazdy i znów było gorąco jak przedtem. Do cmentarza w Palmirach jechało się przyjemnie. Tam nasza grupa powiększyła się do osób sześciu. Kończyło mi się picie, co powoli kończyło przyjemność z jazdy.

Po opuszczeniu okolic Palmir, przy podjeździe pod dosyć łagodną górkę nastąpiła przerwa. Czy raczej rower tak zarządził. O co chodzi? Zejście z roweru i próba ruszenia. Może jakaś gałąź? Nic. Odwróciło się rower do góry i... Przerzutka zaklinowałam się miedzy szprychami. Nie wiadomo mi było, w jaki sposób to było możliwe. Szkoda, że skończyło się miejsce w aparacie. Napęd wraz z kołem tworzyły cudowną "całość". Zaczęło się odkręcanie śruby przy kole. Po minutach kilku zjawił się jeden, a po wkrótce potem reszta spośród nowych znajomych. Na początku moją próbą było podwadzenie jakoś zaklinowanego ustrojstwa, ale skończyło się na odkręceniu przerzutki i ręcznym usunięciu problemu. Zgiął mi się hak przerzutki. Kluczem 15 podwadziło się go i jako tako naprostowało. Potem było kilka prób założenia przerzutki, ale na szczęście wszytko wyszło dobrze. Co więcej, rower nabrał jakby więcej mocy. Pozostało jeszcze do wyregulowania co nieco na średnim biegu, który do końca sprawiał problemy, gdy kilka razy go wrzucało. Ostatecznie jechało się dalej na 3X3-7.

Zostało nas czworo. Na ostatnim postoju leśnym koło Sierakowa, dwóch pojechało w swoim kierunku.  Przejechaliśmy skrajem Łomianek. Za Graniczną znów leśne drogi. Minęliśmy samotnie stojące w lesie domy, wybudowane tuż przy granicy z Warszawą. Skręt w leśną Estrady. Ćwierć kilometra dalej w lewo. Wyjechaliśmy przy północnym murze Cmentarza Północnego. Tuż przed wyjechaniem z puszczy, ostatni kilometr przed osiedlami, tempo spadło mi do 10km/h. Jechało się w stanie wycieńczenia, prawie nic już nie rejestrując. Byle przed siebie i nie stracić z oczu oddalających się towarzyszy. Sił dodawał mi wieczorny, pachnąc wiosną wiaterek.

Na szczęście wnet pojawiła się asfaltowa ulica. Pojechaliśmy do McD. Dodatkowe kalorie na resztę wyjazdu i wreszcie coś do picia. Dojechaliśmy do Wybrzeża Gdyńskiego i znów się rozdzieliliśmy. Jeden odbił w Marymoncką. Nasze ostatnie trio miało się rozdzielić przy Gdańskim, ale zrobiliśmy to dopiero w okolicy Solca. Póki co przejechaliśmy ponownie przez las Bielański, teraz oświetlając go lampkami. Dalsza trasa prowadziła bezpośrednio na południe w pobliżu Wisły i Doliną Służewiecką do Ursynowa.
Rower:Delta Dane wycieczki: 97.00 km (70.00 km teren), czas: 06:10 h, avg:15.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iwyga
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]