Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Nocne

Dystans całkowity:7655.11 km (w terenie 769.50 km; 10.05%)
Czas w ruchu:480:02
Średnia prędkość:15.95 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:12850 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:231.97 km i 14h 32m
Więcej statystyk

Kraków 360 w 33h

Sobota, 5 lipca 2008 | dodano: 02.09.2017Kategoria 2 Osoby, LSTR, Wyprawy po Polsce, >200, Nocne, Pół nocne, Gminy, Z Księgowym, 2008 Kraków 360
 
Mój start zaczął się w piątek o 15. Oficjalny, wspólny - o 18 spod Kaufflandu w Nowym Dworze. Po drodze trochę mi się zmokło i chwilę trzeba było przesiedzieć na przystanku przy krajówce w okolicy Henrysina. Pod Żabką przy DW 639 udało się spotkać Księgowego i Pawła. Miał być i System, ale wynikło drobne nieporozumienie. Podjechaliśmy do Kauflandu, zaopatrzyliśmy na drogę i śmignęliśmy przez Kazuń do drogi na Leszno. Jechaliśmy równym tempem. Zrobiliśmy krótką przerwą na przystanku, gdzie we wrześniu nastąpiło moje oddzielenie się od grupy z przyczyn technicznych. Przelecieliśmy przez Leszno i dalej gnaliśmy do Błonia. Tam popas na światłach. Wcześniej rozlało mi się nieco napoju. Zapomniało mi się go odgazować i w czasie jazdy strzeliło. Dalej przemieszczaliśmy się szybko do Grodziska (przerwa na spojrzenie w mapę), Radziejowic (piękny zachód słońca), a przed Mszczonowem odzialiśmy się, przy okazji popasając nieco bardziej. Nad nami sunął wał chmur, przypominający szkwał nad morzem, ale okazał się tylko zwykłym ciągiem chmur o nietypowym kształcie.


DK 62 w trakcie opadów między Wólką Smoszewską i Henrysinem


Róg Okulickiego i Wojska Polskiego. Widok ku NNW


DW 579. Widok ku SEE


Grodzisk Mazowiecki. "W pobliżu tego miejsca przy ul. Przejazdowej 8 w marcu 1945 r. miał swoją kwaterę ostatni dowódca Armii Krajowej Gen. Bryg. Leopold Okulicki "Niedźwiadek" skazany w procesie szesnastu zamordowanych w moskiewskim więzieniu 24 grudnia 1946 r. w hołdzie bohaterowi - mieszkańcy Grodziska Maz."


DW 579. Widok ku NW


DK 8. Szkwał w okolicy Mszczonowa

Kręciliśmy do Mszczonowa, skąd dalej próbował nas kierować jakiś typek. Wg Księgowego żul, wg mnie - nic-mnie-to-nie-obchodzi-kto-to. Prędzej po 1-2 piwkach, ale nie próbowaliśmy wąchać jego oddechu. Jakby chciało się skorzystać z jego rad, to nie wiem, gdzie by się trafiło. Nie za bardzo rozumiał naszą koncepcje trasy i dopiero pod koniec w miarę pokapował. Co udało mi się zapamiętać w nim najbardziej? Gdy Księgowy chciał mu coś powiedzieć odnośnie trasy, ten odrzekł rozpoczynając „ Niuniuś... Posłuchaj...” i znów coś tam plótł. Jakoś równie dobrze poradziliśmy sobie bez wskazówek i wydostaliśmy się za miasto. Jechaliśmy asfaltem na południe, poprzez lasy, gdzieniegdzie jakieś domy czy spontanicznie latarnie.

Gdy droga się skończyła, skręciliśmy w prawo (tzn na wprost) i dojechaliśmy do lasu (tam piach). To skręciliśmy w lewo (gospodarstwo), to znów cofnęliśmy się do skrzyżowania (nie tego samego), z którego przemieszczaliśmy się na południe. Po pewnym czasie mój rower złapał kapcia. Za nami zostawiliśmy maliny, o których jedzenie niesłusznie posądził mnie Księgowy. W tym czasie trzeba było mi bawić się z kołem i zastanawiać, kiedy on skapuje, że coś musi być nie tak i wróci z powrotem. Pomimo dawania sygnałów lampką, komunikat nie dotarł, ale w końcu wrócił. Potem nie wiem jak się to stało, ale linka od przerzutki mi wyszła z przelotki. Ostatecznie udało się wszystko naprawić. Wtem zaczęło pokapywać. Jednak nie trwało to długo, a niebawem również dotarliśmy do asfaltu. Również dalszą trasę pokonaliśmy spokojnie. Piekary, Kowiesy, Jakubów, Grzymkowice i Biała Wieś. To tu się trochę zamotaliśmy.

Z asfaltu woda parowała tworząc efektowne mgiełki. Potem lecieliśmy przez Rzeczków i Podsędkowice. Wnet osiągnęliśmy Białą Rawską. Tuż za nią popas na przystanku. Jeszcze parę kilometrów i wreszcie dotarliśmy do Nowego Miasta nad Pilicą. Po krótkim błądzeniu po mieście i szybkim zjeździe krętą drogą, rozpoczął się nowy etap podróży. Powoli uciekały ze mnie siły. Nie było to w tej chwili zbyt wyraźne. Do Odrzywołu jechaliśmy jeszcze dość prędko, powietrze nieco wyziębione. W Odrzywole kościół gotycki, który tak przykuł moją uwagę, że rower wjechał na wysepkę, a kolano uderzyło o kierownicę. Jadąc do Drzewnicy zaczęło wschodzić słońce, a mnie złapała czkawka, stąd nazwa przeze mnie wymówiona zabrzmiała w owym czasie: „Dźiewnica... yk...”. Potem jeszcze kilka kilometrów i zatrzymaliśmy się w lesie, przykrywając czym tylko mieliśmy. Dwie godziny drzemki, po których wstaliśmy na ziemi mokrej od rosy. Na szczęście na nas nie osiadła, gdyż się zabunkrowaliśmy pod przykryciem.


Nocny wjazd do Białej Rawskiej. Widok ku SW


Nowe Miasto nad Pilicą


Drzewica. Kościół Łukasza Ewangelisty. Widok ku SE


Drzewica


Poranna drzemka w pobliżu DW 728

O 6 wygrzebaliśmy się z lasu. Przekroczyliśmy DK12. Droga naprzeciw nas w remoncie, ale spokojnie ruszyliśmy przed siebie. Szło nam ciężko, ale powoli dotarliśmy do Gowarczowa. Tam śniadanko (liche: zapiekanka i frytki/zapiekanka i fasolka). Jako tako pokrzepieni podjechaliśmy pod kościół, który z daleka wyglądał na naprawdę wielki. Kolejnym miastem na trasie było Końskie, które przywitało nas długim, męczącym nas podjazdem. Udaliśmy się na zakupy do Carrefoura. Księgowy znalazł tam tanią wodę smakową, a ja po chwili inną tej samej marki - o smaku mięty, przypominającą raczej smak herbaty.


Gowarczów. Przerwa na skromne śniadanie. Widok ku NW


Gowarczów. Kościół Piotra i Pawła. Widok ku NE


Gowarczów. Kościół Piotra i Pawła. Widok ku S


Gowarczów. Kościół Piotra i Pawła. Widok ku SW


Końskie. Przerwa na drobne zakupy

Natychmiast potem opuściliśmy miasto pełni złych o nim myśli (dotyczących dotarcia do niego). Znów na południe. Zatrzymaliśmy się w Selpii przy jeziorkach, a potem jechaliśmy przez las do Radoszyc. Tam wiatr zaczynał nam trochę pomagać. Do Łopuszna dotarliśmy bezproblemowo. Oprócz samego podjazdu oczywiście. Tam na lody i w drogę. Do Małogoszczy raczej pędziliśmy. Sprzyjał teren, a i siły. Za Małogoszczą również przez pewien czas utrzymywały się duże prędkości. Nieprzyjemne oszustwo drogowców, którzy zmylili, nas podając mniejszą odległość do Jędrzejowa, niż to miało miejsce w rzeczywistości. Stąd nasza radość, gdy w końcu tam dotarliśmy i zjedliśmy obiad. Za miastem ciężko. Przedgórze nas powaliło i zasnęliśmy na słomie. Przed przybyciem przebywały tam bociany, a po odejściu udało się dostrzec sarnę.


DW 728. Widok ku NNW


Kapałów. DW 728. Widok ku NE


Kapałów. DW 728. Po prawej zabudowa wsi Mularzów. Widok ku NE


Mularzów. DW 728. Widok ku SSE


Łopuszno. DW 728. Po prawej kościół Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku S


Łopuszno. DW 728. Po prawej kościół Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku S


Łopuszno. DW 728. Po prawej kościół Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku S


Łopuszno. DW 728. Po prawej kościół Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku E


DW 728. Po lewej Eustachów. Po prawej Jedle. Widok ku S


Małogoszcz N. DW 728. W centrum Góra Krzyżowa (289 m n.p.m.). Widok ku S


Małogoszcz N. DW 728. Po prawej Brogowice (294 m n.p.m.). Nieco na lewo najdalej ku N wysunięte wzniesienie pasma Czubatki. W centrum Grząby Bolmińskie. Widok ku SEE


Jędrzejów. Kościół Świętej Trójcy. Widok ku NE


Jędrzejów. Rowery podczas przerwy obiadowej


Jędrzejów. Rowery podczas przerwy obiadowej


DK7 w okolicy Jędrzejowa. Widok ku SW


DK7 w okolicy Jędrzejowa. Widok ku SWW


DK7 w okolicy Jędrzejowa. Widok ku SW


DK7 w Mierzawie. Widok ku SW


Widok ku NNW


Widok ku NNE


Widok ku N




Księgowy


Widok ku N


Widok ku N © Księgowy


Widok ku NNW

Spaliśmy około 2,5godziny. Zakończyło się to deszczem, chociaż moje opatulenie było na tyle szczelne, że nie udało mi się spostrzec, gdy już przestał. Dopiero Księgowy mnie o tym powiadomił. Przeszło, a my ruszyliśmy. Woda na asfalcie mimo wszystko dała się nam we znaki. Jego chroniła sakwa na bagażniku. Dalsza trasa to po prostu jazda. Góra-dół-góra-dół. W Książu kupiliśmy kolejne zapasy. Pod lasem przed Miechowem chyba krótka przerwa. Cały czas odliczaliśmy kilometry pozostałe do Krakowa. Jeszcze jeden popas w Słomnikach, a po nim prawie cały czas do przodu, chociaż coraz wolniej. Przed Krakowem śmieszna, prawie górska serpentyna, moja pogoń za bikerem na kolarzówce, który nas zaciekawił swoim pojawieniem się w nocy (rezygnacja naszła po dojechaniu do niego. Nie było miejsca, by jechać obok niego. Oczekiwanie na Adama. Jeszcze ostatnia długa w dół. W Krakowie pojechaliśmy na rynek do McD, po czym udaliśmy się zdrzemnąć na Dworcu Głównym.


Książa Wielki. Kościół pw. Wojciecha Biskupa i Męczennika. Widok ku NE


DK 7. Cisia Wola. Widok ku NE


DK 7. Cisia Wola. Widok ku NW


DK 7. Cisia Wola. Widok ku NW

Zaliczone gminy

- Biała Rawska
- Sadkowice
- Nowe Miasto nad Pilicą
- Odrzywół
- Drzewica
- Gielniów
- Gowarczów
- Końskie
- Radoszyce
- Łopuszno
- Wodzisław
- Książ Wielki
- Miechów
- Słomniki
- Iwanowice
- Michałowice
- Zielonki
- Kraków (Prądnik Biały, Prądnik Czerwony, Stare Miasto 3/18)
Rower:Unibike Dane wycieczki: 361.00 km (10.00 km teren), czas: 19:00 h, avg:19.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powrót z Bikeorient przez Warszawę i nowy rekord

Niedziela, 22 czerwca 2008 | dodano: 23.06.2008Kategoria LSTR, Samotnie, Wyprawki w regionie, Wyprawy po Polsce, >300, Nocne, Gminy

2008.06.20 - 23 Bikeorient 2008 - cała trasa


Plany na ten dzień były różne, ale ostatecznie padło, aby jednak od razu wracać na północ. Po mojej pobudce około 7, okazało się, że zostały tylko trzy osoby. Przed wyruszeniem w trasę wpadły jeszcze małe zakupy w pobliskim sklepie. Tuż przed wyjazdem, jakiś typ się pytał, co to za zawody. Miejscowy, a nie wiedział...

Przed wyjazdem jeszcze popas na mostku. Ostateczny start o 8. Kurs drogą biegnącą po północnej stronie Wolbórki do Tomaszowa Mazowieckiego. W mieście jazda przez centrum, a potem ścieżką pieszo-rowerowo do Spały. W Spale znajdował się pomnik żubra, pod którego mnie poniosło. Tam jeszcze trochę kręcenia nad rzekę, po czym powrót na główną w kierunku Inowłodzi. W tej niewielkiej miejscowości trwało nieco dłuższe kręcenie. Udało się odwiedzić ruiny zamku i podjechać do romańskiego kościółka po dość wysokim podjeździe.


Okolice Wolbórza


Ścieżka między Tomaszowem i Inowłodzią. Widok ku SSE


Spała. Widok ku NNW


Spała. DK 48 Widok ku SE


Spała. Kościół pw. Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. Widok ku NE


Spała


Spała. Dom Pamięci Walki i Męczeństwa leśników i drzewiarzy polskich im. Adama Loreta. Widok ku SSW


Spała. "Leśnikom i drzewiarzom polskim poległym i zamęczonym w okresie II Wojny Światowej - Koledzy Spała 1982". Widok ku S


Spała. Grota patrona myśliwych św. Huberta


Inowłódź W. Widok na Pilicę ku SWW


Inowłódź W. Kopalnia chalcedonitu. Widok ku N


Inowłódź. Ruiny zamku. Widok ku W


Inowłódź. Ruiny zamku


Inowłódź. Ruiny zamku


Inowłódź. Ruiny zamku


Inowłódź. Ruiny zamku


Inowłódź. W tle kościół pw. św. Idziego. Widok ku NE


Inowłódź


Inowłódź. Droga do kościoła pw. św. Idziego. Widok ku NEE


Inowłódź. Kościół pw. św. Idziego. Widok ku NEE


Inowłódź. Na terenie kościoła pw. św. Idziego


Inowłódź. Dolina Pilicy. Widok z terenu kościoła pw. św. Idziego ku SW

Następne punkt programu: Rawa Mazowiecka. Droga DW 726 do niej sympatyczna. Prawie nie było samochodów. Jeden odcinek wyglądał niemalże jak autostrada. Generalnie leciało się dość szybko. Zdziwiło mnie, że akumulatorki, które wydawały się puste starczyły na jeszcze kilka zdjęć. Do Rawy udało się przybyć około 12-13. Kolejne zakupy, popas przy zamku i pomysł, na dalszą trasę.


DW 726 między Inowłodzią i Rawą Mazowiecką


Wjazd do Rawy Mazowieckiej


Rawa Mazowiecka. Krakowska. Widok ku N


Zamek w Rawie Mazowieckiej. Widok ku NWW




Rawa Mazowiecka. Rzeczka Rylka. Widok ku SE

Przejeżdżając przez Wałowice pisany był przez mnie sms do Księgowego i K., czy chcieliby wybrać się tej nocy na przejażdżkę. Na trasie do Skierniewic (przez Zalesie), prowadzona więc była pisemna dyskusja z K. i oczekiwanie na decyzję. Tymczasem ukazały się Skierniewice. Wjazd od południowej strony i krążenie po starej części miasta, rynek, park i dworzec. Po przedostaniu się na drugą stronę przejazd w pobliżu jakichś zakładów i jazda nad rzeczką, przy wyjeździe w kierunku Grabiny Radziwiłłowskiej, gdzie opalali się miejscowi.


Wałowice. Widok na Rawę Mazowiecką ku SSE


Skierniewice. Kościół pw. św. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NNW


Skierniewice. Rynek. Widok ku N


Skierniewice. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła. Widok ku NW


Skierniewice. Sienkiewicza. Widok ku E


Skierniewice. Sienkiewicza. Widok ku E


Skierniewice. Sienkiewicza. Dworzec PKP. Widok ku NE

Niosło mnie drogą w okolicach torów na Żyrardów. Myliła mi się. Po odbiciu przez las poniosło mnie do Wiskitek. W trakcie leśnego odcinka znów odezwał się K.. Zamiast jechać do domu przez Sochaczew, mogę spokojnie kręcić do Legio. W Wiskitkach kolejne uzupełnienie zapasów i jazda, już bez mapy, przeze Bieniewice wprost do Błonia. Tam trwała jakaś zabawa, podobnie jak i w kilku innych miejscach po drodze. Z Błonia do Brwinowa, bowiem nie chciało mi się jechać główną do Wawy. Tam kurs na Podkowę, aby dotrzeć do głównej. Odtąd najprościej, jak tylko można: przez Pruszków, Piastów koło „Znicza”, Dworcowa, Regulska, Kościuszki do Bohaterów Warszawy. Potem Ryżowa, Kleszczowa, do Jerozolimskich. Przed Zachodnim wjazd na Prymasa i ścieżką do kładki pieszo-rowerowej tuż przed Marymontem. Potem próby, aby się przedostać do przejścia pod Wybrzeżem na drugą stronę 7. W końcu poniosło mnie do Grota. Potem szybko do Legio, jazda obwodnicą. Na rondzie w Zegrzu spotkanie z Księgowym, a po chwili wpadł tam również K.. Ojciec go podwiózł.


Skierniewice NE. Kościół pw. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SW


Most między Skierniewicami i Rudą. Rzeka Rawka. Widok ku NW


Bartniki. Kościół pw. św. Antoniego z Padwy. Widok ku S


Wiskitki. Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Wszystkich Świętych. Widok ku NEE


UM Błonie. Widok ku NE

Jechaliśmy przez Wieliszew do Legio. Na jednym rondku K. w czasie rundy honorowej wywalił się. Jakiś czas czekaliśmy i pojechaliśmy dalej, pędząc w kierunku Grota. Od Placu Wilsona do Centrum. Tam zejście w podziemia, gdzie opychaliśmy się w McD. Potem Jerozolimskimi do DeGaula, a następnie do Placu Zamkowego, gdzie znajdowała objazdowa wystawa miśków. reprezentujących obszary z całego świata, chyba niemal z każdego państwa. Było ich w każdym razie mnóstwo. Odpoczywaliśmy tam przez jakiś czas, prawie drzemiąc przy nich. Była 2 w nocy. Zjazd Tamką do Świętokrzyskiego i na Pragę. Dalej koło Dworca Wileńskiego do Marek, a potem Radzymińską. Nas stacji koło Decathlonu zaopatrzenie w fante za 7zł.


Rondo w Zegrzu. Widok ku NE


Modlińska w pobliżu Płochocińskiej

W czasie tego postoju widoczne stały się dla nas błyski nad Legionowem... Pojawił się pierwszy niepokój. Utrzymana została średnią około 30km/h, zmierzając na północ, do skrętu na Legio. Potem długa droga przez las, obserwując leniwy wschód słońca, oraz ścianę chmury burzowej nad Serockiem. Po pewnym czasie, chyba 5km przed Legio, w okolicy Stanisławowa i Kątów Węgierskich zaczęło kropić. Po chwili przerodziło się to w nocną ulewę, a rowery jechały tak szybko ile tylko było sił w naszych nogach. Dookoła rozbłyskały pioruny, kilka naraz jeden po drugim. Nawet w wakacje 2007, burza która mnie spotkała nie była tak silna, chociaż deszcz był wtedy silniejsze, acz krótszy.

Odtąd burza wzięła nas z dwóch stron. Gdy byliśmy już w Legio, około 4 padać przestało i zaczęło się rozpogadzać. K. miał jeszcze podróż do Serocka (tam gdzie szły chmury), a ja na zachód. Księgowy został odprowadzony do domu. Odtąd mnie przez Chotomów i Olszewnicę poniosło do NDM. Gdzie raz jechało się 15 km/h, jak się udało, to nawet i 25. Dojeżdżając do Nowiaka ok. 5, wreszcie można było pożegnać opad deszczu, który towarzyszył mi od Legio. Na szczęście słabszy był, niż podczas jazdy z Marek. Od NDM towarzyszyła mi duża niemoc. Od Modlina wzdłuż 7 do zjazdu na DK62 po drugiej stronie wiaduktu. Potem Henrysin, Trębki i znów na DK62. Picie skończyło się przed NDM. Czuć było jak bardzo mnie ten wyjazd wykończył i ledwo udawało się przebierać nogami oraz nie usypiać. Do domu udało się dotrzeć o godzinie 7:20, a wstać po 3-4 godzinach. Po niecałych 24 godzinach podróży, a 18h jazdy, wreszcie udało się dotrzeć do domu z nowym, własnym rekordem.

Zaliczone gminy

- Lubochnia
- Rzeczyca
- Czerniewice
- Rawa Mazowiecka (W+M)
- Nowy Kawęczyn
- Wiskitki
- Baranów
Rower:Unibike Dane wycieczki: 343.60 km (30.00 km teren), czas: 18:18 h, avg:18.78 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

K9 + Piątkowosobotnia Nocnorowerówka przez Wołomin

Piątek, 7 marca 2008 | dodano: 08.03.2008Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Wyprawki w regionie, Nocne, Samotnie, Warszawa

Było to kręcenie po Warszawie i na terenach sąsiadujących od NE ku NW. Skład: Pa, R.B. i ja. Wspólny wyjazd z Ronda Starzyńskiego o 20. Gdzie byliśmy: Praga nocą (m.in Brzeska ), Kawęczyn, Elsnerów, Rembertów, Zielonka, Wołomin, Radzymin, Beniaminów, rondo Zegrze. Dzień zaczął pochmurny, noc zbyt chłodna, aby długo się zatrzymywać.

Pierwsze 40 kilometrów wykręciło się za dnia, jeżdżąc podany niżej sposób. Zaczęło się od okolic Metra Racławicka i kręceniu w tamtych okolicach. Przejazd na Plac Unii Lubelskiej, Agrykolę i przekroczenie Wisły. Wałem do Ateńskiej i Bora-Komorowskiego. Dalej przez Gocław nad jakimś stawkiem dojazd do Fieldorfa i dalej Ostrobramską, Stanów Zjednoczonych, różnymi uliczkami do ronda Waszyngtona i na targową. Stamtąd tramwajem do centrum i rowerem na Puławską, do Placu Zbawiciela. Stąd Na Rozdrożu, Belwederska, Promenada, Piaseczyńska (zły stan drogi) pod Królikarnią do Idzikowskiego, Sobieskiego (ruiny i przejazd po łące) do Toru Stegny. Tam przez tereny rzekomo działkowe, a w rzeczywistości bogato zarośnięte roślinnością. Wyjazd przy Wilanowskiej, po czym wzdłuż rzeczki wyjazd na wprost drogi do SGGW. Zajechało się do akademika, coś zjadło (przygotowując posiłek, chciało mi się zachować pół słoika sosu na później, lecz wymsknął mi się z rąk, zbił i tyle wyszło z oszczędzania) i się zdrzemnąć. Zajrzało się jeszcze na forum i około 19 nastąpił mój wyjazd.


Zamek Ujazdowski. Widok ku W


Zamek Ujazdowski. Widok ku W


Konduktorska w pobliżu Huculskiej. Widok ku SW


Między Sobieskiego i Witosa. Widok ku N


Między Sobieskiego i Witosa. Widok ku S












Między Sobieskiego, Witosa i Idzikowskiego. Widok ku S


Okolice Toru Stegny. Widok ku SWW


Okolice Toru Stegny. Widok ku E


Okolice Toru Stegny. Widok ku N


Okolice Toru Stegny. Po prawej kościół pw. św. Dominika przy Dominikańskiej. Widok ku S


Okolice Toru Stegny. Widok ku E


Dolina Służewiecka. Widok ku S


Dolina Służewiecka. Widok ku SSW


Dolina Służewiecka. Widok ku SSE


Dolina Służewiecka. Widok ku NE


Dolina Służewiecka. Widok ku SW


Dolina Służewiecka. Widok ku N


Dolina Służewiecka. Staw Irysowy Dolny. Widok ku SW

Mniej więcej w okolicach Wilanowskiej dołączył R.B. i pomknęliśmy ze sporą dużą prędkością przez most Siekierkowski i Wał Miedzeszyński. Z naprzeciwka minęliśmy się z czteroosobową grupę rowerzystów, jadących w przeciwnym kierunku. Przejechaliśmy pod Mostem Gdańskim i wjechaliśmy na rondo od północy. Rozglądanie się w poszukiwaniu pozostałych nie dało efektu, gdyż udało się dostrzec jedynie Pawła. Tak więc pozostało nam jechać tylko we trójkę. Krótkie powitanie i na oślep pojechaliśmy w kierunku placu Hallera, po czym skręciliśmy na plac Wileński. Stamtąd chodnikiem wzdłuż Solidarności. Skręt w Rzeszotarskiej, Wileńską, Czynszową, Stalową, którą wyjechaliśmy pod TESCO. Niestety zamknięte. Przejechaliśmy przez parking ponownie do Solidarności. Przejechaliśmy pod wiaduktem i przy Gorzykowskiej przejechaliśmy na stronę wschodnią. Wjechaliśmy w uliczkę prowadzącą do Zakładów Przemysłu Tłuszczowego. Dotarliśmy do ślepego końca. R.B. zapytał strażnika, którędy dojechać do Wschodniego. Ten coś odpowiedział, a my później próbowaliśmy sobie przypomnieć co. Cofnęliśmy się na Radzymińską, wróciliśmy do wiaduktu, po czym skręciliśmy do Ząbkowskiej. 

Na Ząbkowskiej Paweł złapał gumę. Wyciągnęło się tę, która mi została w plecaku. Poprzednia z pary decathlonówek została założona dwa dni wcześniej. Szybko zrobiliśmy niewielkie zaopatrzenie w pobliskim sklepie oraz zrobiliśmy drobne poprawki w rowerach. W międzyczasie okazało się, że wszystko robiliśmy przy Warszawskiej Wytwórni Wódek. Potem wjechaliśmy na Targową, skręt w Kijowską, a potem w Brzeską. Dało słyszeć się trochę lokalnego dialektu i tamtejszych obyczajów. Białostocką wróciliśmy do Radzymińskiej i ponownie przejechaliśmy pod wiaduktem. Tym razem pojechaliśmy Księcia Ziemowita. Na rondzie w Rzeczną po prawej.


Tesco przy Radzymińskiej


Wymiana dętki na Ząbkowskiej




Wymiana dętki na Ząbkowskiej. Widok ku N


Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Widok ku NNE


Zielonka. Wyszyńskiego. Przerwa posiłkowa. Widok ku NW


Łąki. Kapliczka na rozstaju dróg. Widok ku NW


Rondo w Zegrzu

Zabraniecką i od Utraty-Skład (chyba jakieś wyścigi samochodowe nielegalne tam trwały) przez jakieś 2-3 kilometry, po ciemku, oświetlając drogę lampką Pawla i sporadycznie moją awaryjką próbowaliśmy przedrzeć się przez drogę pełną dziur i śmieci na poboczach. Jechaliśmy Strażacką. W połowie drogi pod wiaduktem Żołnierskiej (ładny zakręt) i dojechało się do Starego Rembertowa, koło ratusza, Akademii Obrony Narodowej, jakimiś uliczkami (chyba licealna albo Listonoszy do Czwartaków) do Mokrego Ługu, gdzie po przekroczeniu torów i dojechaniu do ściany lasu, i jakichś dwóch pijanych młodziaków. Trochę zawracamy w ulicę Pastuszków (dziury). Nią docieramy w końcu do głównej i wstąpiliśmy w Zielonce kebab do IMBIRa. Było około 23:30 jak mi się wydaje, a po północy wyjechaliśmy

Polecieliśmy na Wołomin. Tam szukaliśmy mapy jakiejś. Przejechaliśmy koło spalonego marketu i jechaliśmy przez ul. Geodetów, miejscowość Czarna (postój za potrzebą przed jakimś rondem, gdzie znajdował się fresk, malunek, bądź coś tam przy jakimś schronisku). W Radzyminie się nawet nie zatrzymaliśmy (tylko tyle, żeby znaleźć drogę) i postanowiliśmy pojechać na Stare Załubice. Drążyły mnie pewne wątpliwości, co do zasadności tego kroku, jednakże w tamtym momencie nie wiadomo było, czym to się skończy, ale nie ma tego złego... Przynajmniej mieliśmy dodatkową przygodę na koniec wyprawy

Pojechaliśmy przez Rudą, Borki i wylądowaliśmy w Łąkach nabijając co nieco kilometrów i sił heh... Popas pod krzyżem i plany nocowania w tych rejonach oraz dźwięk pociągu, który nas zaniepokoił. Ruszyliśmy dalej i ponownie odwiedziliśmy zakład Coca-Coli. Tym razem z drugiej jego strony i z tabliczką grozy - "Radzymin" . Nie ma co ukrywać - w tamtym momencie ogarnęło chwilowe załamanie, bo wyszło na to, że kręciliśmy się w kółko. Wróciliśmy do krzyża i pojechaliśmy na lewo, do Beniaminowa i do Białobrzeg. Ogólnie te kilometry przejeżdżaliśmy przez dłuższe momenty dzięki lampce. Końcówka to postój na rondzie Zegrzyńskim i kierunek Wieliszew. Tam się rozstaliśmy i przyszło mi pojechać na Nowy Dwór. Im bliżej, tym gorzej do Janówka się jechało. Tam zjadło się tabliczkę czekolady (kebab się wyczerpywał). Przed Modlinem, już na swoim brzegu wypadł mi postój na przystanku. Trzeba było się położyć i prawie mi się usnęło. Po 10-15 minutach powolny start dalej.  Dalsze moje losy to prędkości od 9 do 16 km/h. Nie chciało mi się tłuc DK 62 więc pojechało się przez wioski, nadkładając kilometrów i czasu, ale przynajmniej był spokój. W domu przed 8smą


Poranek po piątkowosobotniej nocy
Rower:Delta Dane wycieczki: 193.60 km (14.00 km teren), czas: 11:45 h, avg:16.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)