Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Kasią

Dystans całkowity:23493.86 km (w terenie 1428.85 km; 6.08%)
Czas w ruchu:1571:21
Średnia prędkość:14.95 km/h
Maksymalna prędkość:67.20 km/h
Suma kalorii:15149 kcal
Liczba aktywności:293
Średnio na aktywność:80.18 km i 5h 23m
Więcej statystyk

Przejażdżka + autem w okolice Wołomina

Środa, 15 stycznia 2014 | dodano: 15.01.2014Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią, Z rodziną

Wyjazd ponad 180 km, autem w 3 osoby (Decahlon; Poświętne; kebab w Wołominie, przy Kościelnej 77 ). Śnieg obfity. Rowerem po powrocie, nocnie po śniegu nad Wisłę, zawracając na skrzyżowaniu jeszcze przed płytami.


Las między Nowymi Ręczajami i Poświętnem. Widok ku E


Poświętne w rejonie Wołomina. Szkoła z całkiem nową halą sportową. Widok ku SW
Rower:Zielony Dane wycieczki: 1.30 km (0.00 km teren), czas: 00:06 h, avg:13.00 km/h, prędkość maks: 18.75 km/h
Temperatura:-3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka przez pola

Środa, 1 stycznia 2014 | dodano: 01.01.2014Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Pomiączyńskie Przezpola; Powieczorny Powrót; Przefajerwerki Przydrożne
Trasa przez Miączyn do DK 62, tam ku W i zjazd koło przystanku w polną drogę, z niej znów ku W do kępki drzew. Za drzew pasem ku S, przy krawędzi stawu koło gospodarstwa na drogę i dalej do DW 565 - do domu po zmroku.


W pobliżu granicy Wychódźca i Miączyna. Widok ku E

Miączyn centralny. W tle widać las przy łuku DK 62. Widok ku NE.
Rower: Dane wycieczki: 11.01 km (4.50 km teren), czas: 00:54 h, avg:12.23 km/h, prędkość maks: 27.61 km/h
Temperatura:1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Przejażdżka

Wtorek, 31 grudnia 2013 | dodano: 31.12.2013Kategoria Z Kasią, 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Ostatni wyjazd w 2013 roku. Po południu przejazd do Zdziarki, zmierzając trasą nad Wisłą. Od stadniny powrót górą. Prawie wszystko terenowo. Zimno lecz przyjemnie. Cały wyjazd potrwał ok 1,5h. Wpadła 1 nowa dróżka (ślepa) i 1 zjazd dziką parową, zawaloną drzewami. W domu czas na zrobienie pizzy.


Zdziarka SE. Droga w pobliżu granicy wsi od strony Wisły. Widok ku W


Zdziarka SE. Widok ku SWW


Zdziarka S. Pierwszy raz odwiedzona ślepa droga, znajdująca się po W stronie stadniny. Widok ku NW


Pogranicze Zdziarki E i Wilkówca W koło zjazdu do parowy i w pobliżu kapliczki na drzewie. Widok ku SWW


Wilkówiec W. Po prawej las z parowami. Widok ku NEE


Wilkówiec W (zjazd od SW). Głęboka parowa okazała się nieco zawalona. Widok ku NNW

2013.12.28

W 4 osoby autem do Płońska. Zaparkowaliśmy przy stadionie. Stamtąd spacer wzdłuż jego ogrodzenia, by zakupić bilety na łyżwy, które jeszcze nie były dostępne. Powrót i autem przejazd na rynek, by zjeść pizze. Po niej jeszcze jeden kurs na lodowisko. Dla mnie rozpoczął się natomiast pieszy spacer przez łąkę po N stronie Płonki, docierając do mostu kolejowego. Stamtąd powrót drugim brzegiem. Już wspólnie, do domu zaczęliśmy wracać po 18.

Płońsk. Na wprost E skrzydło internatu przy LO przy Płockiej. Po lewej Miejskie Centrum Kultury (skrzydło z kinem) Po prawej boisko MKS. Widok ku W


Płońsk. Zjeżdżalnia basen MCSIR. Widok ku NEE


Płońsk. Kładka przy Kopernika. Widok ku NWW


Płońsk. Płonka z kładki przy Kopernika. Widok ku NWW


Płońsk. Płonka pod mostem na Kopernika. Widok ku NEE
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 11.53 km (11.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:11.53 km/h, prędkość maks: 25.20 km/h
Temperatura:0.2 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na zajęcia i z powrotem

Czwartek, 24 października 2013 | dodano: 25.10.2013Kategoria Z Kasią, 2 Osoby, Samotnie, Warszawa, Zwykłe przejażdżki, Z Księgowym, Z rodziną

Dzień pochmurny. Trasa Standardowa Modlińska + wzdłuż 7, wariant Czosnów. Przez Łomianki również wzdłuż 7. Do Słowackiego z wykorzystaniem ścieżek rowerowych. Przejazd koło dworca Gdańskiego i Miodową na Kampus. Tam dłuższa chwila rozmów, przyczepienie roweru i spacer na zajęcia.


Goławin E. DK 62. Widok ku SEE

Po 20 druga część jazdy. Kasia na Veturilo do Wileńskiego (Bednarską i przez park). Odbicie w Jagiellońską i dalej ku Jabłonnej. Nie było we mnie ochoty na jazdę z autami. Na miejscu pogawędka z Adamem w korytarzu. Dalej asfaltem przez wydmy do NDM. Od Rajszewa po ścieżce. W NDM, tuż za wiaduktem, objazd zabudowań po jego zachodniej stronie, położone przy Starostwie Powiatowym. Końcówka ulicą Partyzantów, przez most i tuż za rondem w auto.


Stacja Veturilo na krańcu Traugutta przy Krakowskim Przedmieściu. Widok ku SWW


Krakowskie Przedmieście przy UW. Widok ku NNE


Rajszew. Ścieżka wzdłuż DW 630. Widok ku NWW
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 100.00 km (2.50 km teren), czas: 05:07 h, avg:19.54 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Veturilo

Czwartek, 10 października 2013 | dodano: 20.10.2013Kategoria 2 Osoby, Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią


Pierwsza próba, wraz z Kasią, w przerwie między zajęciami. Test aktywowania, pobierania i zamykania roweru oraz krótka przejażdżka w okolicy UW.


Stacja Veturilo na krańcu Traugutta przy Krakowskim Przedmieściu. Widok ku W


Krakowskie przedmieście koło UW. Widok ku NNE

Po zajęciach rower zabrany ze stacji i kurs do centrum. Tam jego zwrócenie koło dworca i dalej pieszo, na przystanek autobusowy. Po kilku minutach naszedł wniosek, że być może ten autobusu się nie zjawi, mimo zapewnień ze strony kierowcy, gdy go pytało się kilka dni wcześniej. O 20:10-15 telefon do ichniej firmy, skąd przyszła informacja, że bus ów podjeżdża TYLKO w piątek o tej godzinie.

Pieszo do Starzyńskiego, gdzie trzeba było wypiąć 1 z dwóch rowerów, jakie tam były. Z nim na drugą stronę pasów, a chcąc ruszać, okazało się że łańcuch spadł i zaklinował się między tylną zębatkę oraz ramę. Z powodu blaszanej "reklamy" nie można było tego samodzielnie naprawić, więc rower z powrotem do stacji, w smarze biorąc drugi z nich. Dość szybko przebyta została droga do Hali Kopińskiej, skąd biegiem i szybkim marszem na Dworzec Zachodni. Niestety było 5-10 minut PO odjechaniu ostatniego autobusu. Pieszo do ul.Jana Olbrachta, gdzie mieściła się kolejna stacja rowerów (wcześniej miała być koło ul. Wolskiej, jednak została przegapiona). Ulicami Dywizjonu 303 i Powstańców Śląskich do do Stacji Młociny, skąd już powrót autem.


Młociny. Widok ku NWW

Co do rowerów Veturilo - mają tylko 3 biegi na przedniej korbie. Odczuwalny przeskok między największą zębatką i środkową jest dużo większy niż między średnią i najmniejszą. Hamulce zależą od danej jednostki, jednak zazwyczaj klamka jest zbyt ciężka do naciśnięcia. Pomaga tu obecność hamowania przy pomocy korby, jednak na zjazdach lub przy dużych prędkościach, sprawiało to pewne trudności - częściowo w związku z przyzwyczajeniami, a częściowo techniczne (m.in w jednym przypadku łańcuch zaczął wydawać dziwny dźwięk). Inny problem to czasem, stosunkowo ciężka do zamknięcia regulacja siodełka i ogólna ciężka sterowność.

Do przemieszcza się po mieście, narzędzie akuratne, jednak trzeba mieć na uwadze, że można natrafić na zepsuty egzemplarz lub że zabraknie rowerów w sytuacji, gdy tego najbardziej potrzeba.
Rower:Veturilo Dane wycieczki: 13.50 km (0.00 km teren), czas: 00:50 h, avg:16.20 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Mała gmina zamiast Wielkiej Wyprawy

Niedziela, 25 sierpnia 2013 | dodano: 28.08.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawki w regionie, Z Kasią

Miał być początek wielkiej wyprawy na koniec lata.

Kurs przez Wyszogród i Iłów. Skręt na Sanniki. W Potoku Białym czuć było, że z ramieniem korby są jakieś problemy. Wypadła przerwa koło słupa przed Sielcami, gdzie odpoczynek i podjadanie. Sprawdzenie stan roweru, które wykazało, że ramię się już do niczego nie nadaje, a po chwili mi odpadło. Trybem hulajnogi dojechało się do Studzieńca, skąd już wracało autem. Powodem tego stanu rzeczy, było użycie starego ramienia korby w miejsce zużytego przed Poznaniem. Niestety - te również było już mocno zużyte, ale nie było tego widać gdy się je zakładało.


DK 50. Wisła w Wyszogrodzie. Widok ku W


Sielce. Dolina Jeżówki. W tle Mały Potok (SE przysiółek Grabowca). Widok ku N


Sielce. Przerwa i zmiana planów. Widok ku SW


Sielce. Początek drogi do Grabowca przez Mały Potok. Widok ku N


Mały Potok. Droga ze wsi Sielce do Grabowca. Widok ku N


Mały Potok. Droga ze wsi Sielce do Grabowca. Po prawej Składowisko Odpadów Komunalnych. Widok ku NNE


Słubice. DW 575/. Zespół pałacowo - parkowy. Widok ku SW


Studzieniec. Przed laty odkryta ruina zyskuje nowe życie. Widok ku NNE


Studzieniec. Przed laty odkryta ruina zyskuje nowe życie. Widok ku NEE


Stary most w Płocku. Widok z terenu ZOO ku SW


Płock. Widok z terenu ZOO na Wisłę ku SSW
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 53.87 km (3.50 km teren), czas: 02:22 h, avg:22.76 km/h, prędkość maks: 46.69 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Niedziela, 4 sierpnia 2013 | dodano: 11.08.2013Kategoria 3-4 Osoby, Z Kasią, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

We 4 osoby. Start na północ i przejazd przez Goworowo do krajówki. W Goławinie przejazd szutrówką na północ, wschodnim skrajem zagajnika, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę. Wyjazd w Karnkowie. Wjazd w krótką drogę lokalna na zachód, która przeszła w ślepą polną. Po krawędzi pola wyjechaliśmy na asfalt. Skręt w lewo, potem w prawo i polną drogą dojechaliśmy do Przybojewa. W Goworowie przejazd do wschodniego krańca, długo polną drogą na południe i przejazd przez Borkowo. Szybki powrót do domu.
Kilka dni później (2013.08.07), o 15:38 został kupiony bilet ze stacji Warszawa Zacisze-Wilno do stacji Zielonka. Nie wiem co to było - chyba jakiś przejazd Kasi.
Wkrótce potem był ślub przyjaciół. Po ich ślubie pojechało się w 4 osoby na poprawiny (brat kierował autem). Powrót do domu już nocą. 
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 23.50 km (8.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:15.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Zielonej Góry V - Do Poznania

Sobota, 27 lipca 2013 | dodano: 28.07.2013Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2013 Wielkopolska S, Z rodziną

2013.07.23 - 27 Do Zielonej Góry - cała trasa


Jak to zwykle bywa - w nocy pobudka kilkukrotna. W tym około godziny 3-4, kiedy przelotna chmura opadowa zdecydowała przelecieć się akurat w tym rejonie. Szczelniejsze opatulenie i dalej w sen. Ostateczna pobudka nastała około 6, a niebo nie zapowiadało kolejnych opadów. Ba! Od samego rana temperatura przekraczała 20 stopni C. Zaraz po spakowaniu, do sakw powędrowały również ocieplające elementy stroju. Na śniadanie przerwa na przystanku za Wroniawami. To był mój pierwszy normalny posiłek od prawie 24h, nie licząc lodów i płynów. Aż mnie zdziwiło, że mimo to, dnia poprzedniego nie był przez mnie odczuwany zbyt intensywny głód. Zapewne była to w znacznej mierze sprawka upału.


Między Mochami i Nową Wsią. Widok ku NE

Na wschód skręt w Mochach. Kierując się ku słońcu, dojechało się do Przemętu, gdzie znajdował się klasztor cysterski. W okolicy siedziby gminy, zdaje się na targowisku, rozstawiona była scena i co jakiś czas leciała muzyka - prawdopodobnie test nagłośnienia przed zbliżającą się imprezą lub czymś w tym stylu. Z Przemętu na północ. Zostały za mną wsie Siekówko i Siekowo. Przejazd lekko kamienistym szutrem za wsią do pobliskiego lasu. I wtedy zaczął się koszmar...


Przemęt. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku NE


Siekowo. Widok ku NE

Około 3 kilometry spędzonych w lesie, na prawie maksymalnie piaszczystej drodze. Z dużym wysiłkiem udawało mi się utrzymywać na siodełku, mimo lawirowania między kolejnymi hamadami, ukształtowanymi przez rzadko jeżdżące tędy auta. W czasie mojego przejazdu minęły mnie 3-4 oraz ciągnik. Przez 50-100m trzeba było pchać, czy raczej ciągnąć rower. Z rzadka przebijała się ubita ziemia. Znacznie częściej tylko na taką wyglądała. Tym co pozwalało mi, jakoś tam jechać, była dość "ciężka", a przez to trwalsza, konsystencja piachu.
Tym co mnie zmuszało - jusznice, jakie się pojawiły ostatnio w całej Polsce.


Mimo, że ostatecznie wyjechało się lasu, ostatnie osobniki ścigały mnie aż do asfaltu. Tam udało się przekroczyć prędkość 30km/h i uciec z tego opętanego lasu. Wkrótce dojazd do Wielichowa, gdzie nastąpiła przerwa na przekąskę. Przerwa trwała chyba z pół godziny. Dojazd do DK 32 w okolicy Goździna. Do Grodziska Wielkopolskiego udało się dojechać jadąc ścieżką rowerową wzdłuż krajówki. Tam też dało się odczuć silny dyskomfort w jeździe - ów wadliwy "pedał" jak mi się wydawało w Bieszczadach, okazał się lewym ramieniem korby, który przez ten czas wciąż nabierał luzów i począł się z zsuwać. Siedząc na ławce przy rynku w Grodzisku Wielkopolskim, sytuację była kiepska. Gdy wyjechało się z miasta, dalszym kursem było zmierzać na południowy wschód. Koło wsi Ujazd udało się zdobyć kilkaset metrów drogi w gminie Kamieniec. Tam szutrówką przez las i najkrótszą drogą do Ptaszkowa w kierunku krajówki.


DW 312. Wielichowo-Wieś. Widok ku NW


DW 312. Nieczynna stacja Wielichowo. Widok ku NWW


UMiG Wielichowo. Widok ku W


Grodzisk Wielkopolski. Stary Rynek. Po lewej Ratusz. Po prawek kościół pw. św. Jadwigi. Widok ku SWW

Non stop z nieba lał się żar, niczym roztopiony ołów. Jazda DK 32 do granicy powiatu poznańskiego. Tam skręt w DW 431 i zaraz potem przerwa w alejce drzew, skrywając się w cieniu. Upału mnie gnębił. Zniknęła czekolada, która jeszcze nie zdążyła się cała rozpuścić dzięki ukryciu w najchłodniejszym miejscu w sakwach. Opróżniony został cały zapas jedzenia i obficie trzeba się było napoić. Naprzeciw mnie znajdowało się pole obsiane zbożem, które właśnie było penetrowane przez kombajn. Przerwa skończyła się, nim dotarł w okolice mojego przycupnięcia. Udało mi się nieco obniżyć temperaturę ciała i można było jechać dalej. Po około 8km przekroczona została DK 5. Dosłownie. Lewe ramię korby miało już na tyle zjechany gwint, że zmieniło swoją pozycję, względem prawego ramienia o około 20 stopni. Pomimo prób, aby jakoś się temu przeciwstawić, po kilkuset metrach gwint wyrobił się niemal całkowicie, a ramiona znalazły się w pozycji równoległej do siebie. Tak oto rower stał się hulajnogą z siodełkiem.


DW 431 na granicy powiatów w pobliżu Kąkolewa. Widok ku SEE

Przez około 10km trwało powolne turlanie się do Mosiny, w determinacji, by dotrzeć do Poznania i zaliczyć ostatnie gminy, jakie jeszcze było można. Za Mosiną udało się schronić w cieniu drzew. Zazwyczaj jechało się z prędkością 10-13km/h. Gdy się dobrze rozbujało, nawet 16km/h. Na nielicznych, niskich zjazdach wpadała prędkość AŻ 18km/h. Nie znany był mi ten teren przed przyjazdem w te strony. Była we mnie nadzieja na więcej zjazdów, albo chociaż płaski teren. Zamiast tego teren prawie cały czas piął się w górę...

Przejeżdżając wojewódzką przez zamieszkaną część Puszczykowa, spotkał mnie "zaszczyt" spotkania na drodze "ęteligęta", który strąbił mnie, a wyprzedzając, przez swój szyberdach w "nowoczesnym ałcie" wyciągnął łapę. Gestem wskazał, co też by pragnął, aby znalazło się w jego dolnej części pleców. Rzecz to dla mnie niezrozumiała, czemu wcześniej trudził się, by zwrócić moją uwagę, gwałtownym, głośnym piskiem, który do mych uszu urwał się, gdy "ęteligęt" znajdował się w punkcie około 100m za mną, na drodze z zakazem wyprzedzania i przekraczania prędkości większych niż 40kmh. Nie. Nie było w pobliżu znaków zakazu jazdy rowerzystom, ani żadnych ścieżek/chodników. Mimo utrudnionej jazdy bez użytkowania pedałów i tak jechało się, trzymając jak najbliżej krawężnika. Gdy wreszcie pojawił się znak ścieżki rowerowej, można było skorzystać z okazji, by nie spotkać kolejnego "ęteligęta". Tak dojechało się do przejazdu kolejowego w Luboniu. Wkrótce potem udało się odnaleźć sklep (strasznie ubogo zaopatrzony), gdzie w ramach zakupów wpadł lód i napój z lodówki. Lód się szybko roztapiał w skutek żaru, zaś napój (około 2l) szybko znikł prawie do połowy, nim udało mi się opuścić miejsce postoju.


Luboń. DW 430 w pobliżu Reymonta. Widok ku NE

Później, wiaduktem przejazd nad autostradą. Akurat niedawno stuknęły się auta przy wyjeździe z autostrady. Przyjechały 3 wozy strażackie, kilka pojazdów ratunkowych oraz helikopter, lecz z tego co później się udało dowiedzieć, obyło się tylko na niegroźnych ranach. Przejazd przez rejon Wildy i zakończenie podróży na parkingu przy ul. Chłapowskiego. Tam zapakowanie na auto i z rodziną wróciliśmy robiąc sobie szybką wycieczkę przez poznański rynek. Później przez Gniezno, gdzie trwała impreza poprzedzająca inscenizację koronacji Mieszka II, czego już nie ujrzeliśmy, zmierzając do Kruszwicy. Tam w godzinach wieczornych zatrzymaliśmy się pod wieżą. Potem cały czas wracaliśmy DK 62 do domu.


DW 430 nad A2. Widok ku NWW


DW 430 nad A2. Widok ku SWW


DW 430 nad A2. Helikopter ratunkowy.


DW 430. Wjazd z Lubonia do Poznania. Widok ku N


Stan roweru na koniec wyprawy


Poznań. Ratusz. Widok ku N


Poznań. Kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Marii Małgorzaty. Widok ku SWW


Gniezno. Bazylika pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny widziana z Tumskiej. Widok ku NWW


Gniezno. Bazylika pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny widziana z Tumskiej. Widok ku NW


Na Tumskiej


Gniezno. Bazylika pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SE

Zaliczone gminy

- Przemęt
- Wielichowo
- Rakoniewice
- Grodzisk Wielkopolski
- Kamieniec
- Granowo
- Stęszew
- Mosina
- Puszczykowo
- Luboń

W sumie 56 nowych gmin w ramach tej wyprawy.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 109.72 km (5.00 km teren), czas: 07:57 h, avg:13.80 km/h, prędkość maks: 29.67 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Samoklęski IX - Pogórze Przemyskie

Środa, 17 lipca 2013 | dodano: 18.07.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2013 Samoklęski, Z rodziną

2013.07.06 - 17 Wyprawa Samoklęski - cała trasa


Pobudka i spakowanie około 6. Nie było czasu do stracenia, a poranek był ciepły. Udało się ukończyć podjazd, za którym czekał nas długi zjazd do Birczy. Za Korzeńcem - ostatnie serpentyny, które jednak nieco nas zmęczyły. Za nimi przez kilka kilometrów czekały nas już prostsze podjazdy.

Ostatnimi atrakcjami była możliwość podziwiania wzgórz pogórza Przemyskiego. Kilka przerw, niejako by pożegnać się z tym regionem. Tuż przed Olszanami ostatni zjazd z zakrętem, z którego można byłoby wypaść, szczególnie przy problemach technicznych. sam spadek terenu grawitacyjnie ściągał rower w dół z prędkością 20km/h przy prawie maksymalnie dociśniętych hamulcach. Podróż zakończyła się w Krasiczynie, czekając na przyjazd samochodu z rodziną, w tym i babcią J. W międzyczasie widać było auto grupy Sokół Radlin z rowerami, którzy odwiedzili zamek, a potem ruszyli w trasę, zostawiając swój wóz.


DK 28 między Kuźminą i Leszczawą Dolną. Widok ku SWW


DK 28 między Kuźminą i Leszczawą Dolną. Widok ku NW


DK 28 między Kuźminą i Leszczawą Dolną. Widok ku NW


Olszany. DK 28. Widok ku SW


Krasiczyn. DK 28. Widok ku E


Krasiczyn. Przy wejściu na teren zamku. Widok ku NNW


Zamek w Krasiczynie. Widok ku E


Zamek w Krasiczynie. Kaplica zamkowa pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny


Zamek w Krasiczynie. Widok ku SE


Zamek w Krasiczynie. Widok ku SEE


Zamość. Na schodach ratusza brat. Widok ku N

Podsumowując. Seria niefortunnych zdarzeń nie dość że zatrzymała nas w Polsce, (pierwotny plan - Alpy), to na skutek awarii hamulca i bagażnika, nie dane nam było nawet pojeździć po Bieszczadach, po tym, jak dojechało się na miejsce, pokonując cały dystans między górami i domem. W związku z tym w łeb poszły również awaryjne plany objeżdżenia wschodniej Polski. Jak na złość - akurat pogoda pod koniec wyprawy, była wyjątkowo sprzyjająca do jazdy. Mimo wszystko wyjazd nie był bezowocny i swoje przeżycia z niego się wyciągnęło.

Zaliczone gminy

- Krasiczyn
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 32.63 km (0.20 km teren), czas: 02:13 h, avg:14.72 km/h, prędkość maks: 55.01 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Samoklęski VIII - "Prawie" Bieszczady

Wtorek, 16 lipca 2013 | dodano: 18.07.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2013 Samoklęski

Wczesna pobudka. Było spokojnie i pogodnie. Równocześnie odrobinę chłodno, ale w przyjemnym znaczeniu. Spakowanie i powrót na drogę. Czekała nas jazda w dół. Wpierw spokojnie, przez wieś, później serpentyny w lesie i znów przez kolejną wieś. Wreszcie udało się dotrzeć do Brzozowa, gdzie wreszcie było mi dane zobaczyć, jak wygląda okolica za dnia. Właśnie trwała rewitalizacja rynku, a nas skusiło na przerwę. Zamówione zostały lody i zastanawianie się nad dalszą trasą. Przejazd przez miasto i odpoczywanie nastąpiło jeszcze tuż przed rozjazdem. Udało się podjeść coś treściwego i ruszyć na południe DW 887. Za Jasionowem skręt w lokalną drogę prowadzącą przez Jaćmierz do Zarszyna.


Po noclegu ponad Izdebkami. Widok ku E


Ponad Izdebkami. Widok ku NE


DW 886. Zjazd do Przysietnicy. Pomnik poległych żołnierzy AK. Widok ku SSW


DW 886. Wjazd do Brzozowa z Przysietnicy. Widok ku SSE


Brzozów. Ratusz i remont rynku. Widok ku SWW


DW 887. Droga z Brzozowa na Turze Pole. Widok ku NEE


DW 887. Droga z Brzozowa na Turze Pole. Widok ku NEE


Droga z Turzego Pola do Wzdowa. W tle Jasionów z kościołem pw. św. Katarzyny, a dalej Bukowskie Góry (437 m n.p.m.). Widok  ku W


Droga z Wzdowa do Jaćmierza. Widok ku SSW


Droga z Jaćmierza do Zarszyna. Widok ku SWW

Przez Zarszyn przejeżdżało się w maju. Teraz trwał tam chyba jakiś odpust, jak mi się wydawało. Dalej trwało już podążąnie DK 28. Ruch był spory. W Pisarowcach odpoczynek na ławeczce, a potem skręt na Markowce. Lokalną drogą, pośród wzgórz dojazd Bukowska. Chcieło nam się tam odpocząć, ale ostatecznie na ten cel wybrany został przystanek kilometr od centrum. Po uzupełnieniu składników pokarmowych, kontynuowana była jazda DW 889.


Nowosielce. DK 28. Pomnik Drugiej Czechosłowackiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej z IIWŚ, postawiony w 1972 r. Widok ku SSE

Minęło się skrzyżowanie z drogą do Woli Piotrowej. W upale pokonany został podjazd i na stojąco można było podziwiać widok jaki się przed nami rozpościerał. Chwilę potem szybki zjazd, po dość dobrym, choć już leciwym asfalcie. Przejazd przez Karlików, a na pobliskim podjeździe za tą miejscowością, coś zaczęło wydawać dziwne dźwięki. Pobieżne oględziny tylnego koła - nic. Obejrzenie bagażnika - zwróciło moją uwagę to, że śrubki wyglądały tak, jakby miały przejechać około 1000km a potem wylecieć, ale wciąż się dobrze trzymały. Chciało mi się ruszać - pękło mocowanie klamki hamulca przedniego (by je założyć, nieco wcześniej trzeba było rozginać je, tak więc moja wina, choć było to spodziewane, lecz nie aż tak szybko). Nieco w skonsternowaniu trwało rozmyślanie, co robić, jednak nie przychodziło do głowy nic innego, niż zdalne pociąganie za linkę na zjazdach. Problem został częściowo rozwiązany, jednak szybko męczył dłonie, a manewr nie był do końca bezpieczny w górach.


Droga z Wolicy do Bukowska tuż za mostem na Sanoczku. Od zakrętu granica miejscowości. Widok ku S


DW 889 między Bukowskiem i Wolą Piotrową. Widok ku NE


DW 889 między Bukowskiem i Karlikowem. Dolina Płonki. Widok ku SE


DW 889 między Bukowskiem i Karlikowem. Dolina Płonki. Widok ku SE


DW 889. Podjazd do Płonny. Widok ku SE

Zjazdy - ja z maksymalną prędkością do 30km/h na obu hamulcach, lecz nie zaciskanych na tyle mocno, by się zatrzymać, a jedynie ograniczyć tempo przemieszczania się. W czasie tych zjazdów nieco ignorowany był przez mnie dźwięk dochodzący od strony bagażnika, choć był irytujący. Trzeba było wszak gdzieś dojechać. Planu jazdy w dalsze Bieszczady i nad Solinę wziął w łeb, trzeba było kończyć. Koło Płonnej znów się przerwa. Na domiar złego zaczął mnie dochodzić podejrzany dźwięk od strony pedału, tak jakby pękły kulki w wiankach lub zabrakło tam smarowidła. Zdziwiło mnie to. Jak się później okazało przyczyna leżała gdzie indziej.


DW 889. Zjazd z Płonny. Widok ku SEE

Skręt w kierunku Zagórza. Jechało mi się coraz ciężej, lecz wciąż nie wiedząc czemu. Chciało mi się dostać do najbliższego serwisu. Na trasie czekało nas jeszcze kilka podjazdów. Około 2km przed Zagórzem jechało mi się już wyjątkowo ciężko. W czasie jazdy trzeba było poprawiać sakwy, tymczasowo niwelując dziwny opór. Zastanawiało mnie też, czy coś się nie wkręciło, jednak nic nie stykało się z kołem. Przerwa dopiero w centrum Zagórza, tuż za torami. Wtedy to, będąc już w "cywilizacji", udało mi się przyjrzeć się dokładniej całej sprawie.


Barszcz Sosnowskiego w Płonnie


Droga z DW 889 do Wysoczan. Dolina Osławy. W centrum Biały Wierch (597 m n.p.m.). Widok ku E


Zagórz (Na Bagnie). DW 892. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SSE


Zagórz. Piłsudskiego 34. Widok ku N

To ani sakwy się nie wkręcały, ani nie były niestabilne. Nie był to też problem śrubek, jak mi się wydawało. Najzwyczajniej w świecie pękł mi bagażnik. Pękł po obu stronach, w miejscu najbardziej predestynowanym do pęknięcia. Czyn ów musiał dokonać się tuż przed Karlikowem. Wtedy była to prawdopodobnie dopiero jedna strona bagażnika, ale - co z tego? Pękło to pękło, a miało nie pękać. Na bagażniku Crosso, który był używany do tej pory, a który przymocowany jest do innego roweru, woziło się już nie takie bagaże i to na dwóch zagranicznych wyprawach.


Awaria bagażnika

Z zepsutym bagażnikiem, hamulcem oraz szwankującym pedałem, pokonało się drogę z Zagórza do Sanoka. Tam udało się odnaleźć sklep rowerowy, lecz jego asortyment nie rozwiązałby mojego problemu. W mistyczny sposób udało się znaleźć na mieście kawał drutu, na tyle elastycznego, by móc nim z odrobią siły manipulować oraz rozmnożyć w cztery krótsze odcinki. Za ich pomocą usztywniło się bagażnik na tyle, by nie opadał na koło, przy każdym małym dołku, progu itp. Była również możliwa dalsza, choć niezbyt efektywna jazda. Sakwy zostały odciążone, zostawiając tam tylko rzeczy o dużej objętości. Kurs na Przemyśl. Postój przystankowy na posiłek przed Załużem. Na tym odcinku widziało się sporo rowerzystów, jednak większość dojeżdżała tylko do tej wsi, po czym zawracała.


Sanok. Dworzec PKP. Widok ku NWW


Sanok. Prowizoryczne wzmocnienie bagażnik


Sanok. Most DK 28 na Sanie. Widok ku SSE


Sanok SE. DK 28. Kościół pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. Widok ku E

Powoli zbliżał się koniec dnia, a przed nami pozostawało jeszcze odnalezienie noclegu. Po konsumpcji więc nastąpił start. Wjazd na teren parku krajobrazowego, a tam długi, morderczy podjazd serpentynami. Na samym początku podjechał jeden rowerzysta, z którym chwilę się pogadało, a potem odjechał swoim tempem. Pod koniec podjazdu skusiło nas obejrzenie panoramy, rozpościerającej się w kierunku południowym. Widać było między innymi Lesko i Zagórz, Wiele różnych nieznanych mi szczytów oraz prawdopodobnie jezioro Solińskie. Sanok skrył się za niewielkim wzgórzem, jakie zostało za nami. Przy okazji podziwiania widoków o zachodzi słońca, udało się odpocząć. Trafiło ma się wjechać w okno, dokładnie między grupą motocyklistów, którzy wyprzedzili nas na serpentynach, oraz jakąś rodzinkę, która przyjechała, gdy już nam się zbierało do wyjazdu.


DK 28. Widok z okolic Przełęczy Przysłup ku SWW


DK 28. Widok z okolic Przełęczy Przysłup ku SW

Po podjeździe czekało kolejne wyzwanie - zjazd z mniejszej ilości serpentyn ku Tyrawie Wołoskiej, z nie do końca sprawnym przednim hamulcem. W połowie zjazdu oraz w centrum miejscowości, trzeba było poczekać, aż dłoń powróci do stanu używalności. Ponadto zapadł już zmrok, choć jeszcze było widno. Szczęśliwie dalsza droga nie wymagała zbyt częstego hamowania i dość późno w nocy, jak na tę wyprawę, omijało się Kuźminę, za którą trafił się ostatni nocleg na trasie tej wyprawy.


DK 28. Zjazd do Tyrawy Wołoskiej. Widok ku NE

Zaliczone gminy

- Bukowsko
- Komańcza
- Tyrawa Wołoska
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 117.15 km (0.70 km teren), czas: 08:29 h, avg:13.81 km/h, prędkość maks: 55.01 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)