Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Z rodziną

Dystans całkowity:12072.79 km (w terenie 1144.80 km; 9.48%)
Czas w ruchu:778:49
Średnia prędkość:15.48 km/h
Maksymalna prędkość:65.75 km/h
Suma kalorii:14946 kcal
Liczba aktywności:163
Średnio na aktywność:74.07 km i 4h 52m
Więcej statystyk

Wyprawa Suwalska VI - Nad Zegrze i powrót

Niedziela, 10 sierpnia 2008 | dodano: 11.08.2008Kategoria 2 Osoby, 3-4 Osoby, LSTR, Wyprawki w regionie, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Z Księgowym, 2008 Suwalszczyzna, Z rodziną

2008.08.05 - 10 Wyprawa Suwalska - cała trasa


Spało się długo. Na rowery udało się wsiąść dopiero o 11. Dużo się nie działo. Długa jazda znaną już krajówką do Wyszkowa. Tam byliśmy po 13 i Łączną przejechaliśmy ku NE w celu odwiedzenia pomnika dawnego kirkutu, na który wykorzystano odzyskane macewy. W trakcie wyjazdu z centrum miasta Księgowy znów miał kapcia. Znów trochę zeszło z naprawą, ale problem z oponą był coraz większy. Wyjazd nastąpił o 14:30. Kilkanaście minut później dotarł do nas P.. Kolejna przerwa na naprawę, która trwała tak do 15:30. Aby nie nadwyrężać Księgowego roweru, P. wziął jego przyczepkę. W Serocku skręciliśmy w Zacisze, a potem udaliśmy się do Mary. Po przerwie, od 17 już w 4 osoby jechaliśmy Polną i Zaokopową w stronę Zegrza. Księgowy udał się wprost do domu, a ja z pozostałą dwójką na wał w stronę Dębe. Oni zostali na plaży, a ja przez Skrzeszew do Kałuszyna. W Górze skręt na Janówek do fortu, gdzieś tak około 19:30, robiąc pętlę z gruntowymi drogami. Koniec wyprawy w BO.


Poranek w lesie pod Ostrowią Mazowiecką


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa powstały na miejscu dawnego kirkutu, zniszczonego w IIWŚ. Widok ku NNW


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa. Widok ku NE


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa. Widok ku NEE


Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa. Wyszków. Łączna. Pomnik Pamięci Żydów Wyszkowa


Wyszków. Łączna. Widok na most trasy S8, z okolic pomnika Pamięci Żydów Wyszkowa, ku E


Problem z oponą Księgowego


DK 62. Somianka. Widok ku NWW


DK 62 między Popowem Kościelnym i Serockiem


W Serocku


W Serocku


W Serocku


DW631 między Janówkiem Pierwszym a Górą.
Rower:Unibike Dane wycieczki: 111.50 km (10.00 km teren), czas: 05:40 h, avg:19.68 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Mazovia 24h Dębe - Wieliszew

Sobota, 26 lipca 2008 | dodano: 02.03.2019Kategoria LSTR, >10 osób, Maratony, Nocne, Z Księgowym, Z rodziną

Mazovia 24 h. W sumie wyszło mi 17 okrążeń. Do kolacji udało mi się ich zrobić 8, zajmując wtedy 13 pozycję. Do północy 12 okrążeń, z czego 2 po dłuższej, ok 1,5 h przerwie). Po północy 2 godziny drzemki i 2 dodatkowe okrążenia z Księgowym do świtu. Na finishu jego złapał skurcz, mnie zaczął boleć ząb. Sen do śniadania. Do końca tylko jedna większa przerwa na popasanie i w sumie 5 dodatkowych okrążeń. Żeby zrobić w sumie 18 kółek zabrakłoby mi około 5-10 dodatkowych minut, nie licząc uzupełnienia zapasów picia. Na początku część piachu trzeba było mi prowadzić rower. Później te odcinki zostały nieco rozbrojone przez koła zawodników, no i udało mi się znajdować miejsca, przez które można było jechać w miarę spokojnie.
Rower:Unibike Dane wycieczki: 243.00 km (235.00 km teren), czas: 13:45 h, avg:17.67 km/h, prędkość maks: 36.60 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Zabranie roweru z akademika?

Sobota, 5 kwietnia 2008 | dodano: 24.04.2008Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną
Pisząc najprościej jak się da. Na początku kwietnia dopadła mnie jakaś choroba typu grypa albo angina, więc nie dało rady jeździć na rowerze przez kolejnych kilka dni oraz skończył się mój pobyt w akademiku. O fakcie choroby był wykonany z mojej strony telefon (a później był kolejny, tym razem do mnie, podczas którego padała informacja, że już ten fakt był przez mnie zgłoszony). Dni bez faktycznej jazdy to to 2008.04.03-12. Dzień 2008.04.05 byłby więc dniem, w którym trzeba było udać się do akademika po swoje rzeczy stamtąd i wyprowadzić rower do auta (pieszo). Rower:Unibike Dane wycieczki: 0.90 km (0.00 km teren), czas: 00:05 h, avg:10.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Puszczy Kampinoskiej z LSTR

Niedziela, 2 września 2007 | dodano: 02.09.2007Kategoria LSTR, 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Gminy, Z Księgowym, Z rodziną

Dojazd do Łomianek

Pobudka o 6:00. O 6:50 wyjazd. Było 9 stopni, trochę chmur ale bez przesady. Wiatr średni. Raczej nie przeszkadzał. Po godzinie jazdy DK62 dojazd do Zakroczymia. Skręt do centrum, dalej Gałachy. Krótki postój na wiadukcie nad S7. Centrum Modlina, oba mosty i kierunek Łomianki. Tu pędziło się ze średnią 27-28/h. Po dokładnych dwóch godzinach samej jazdy udało się dotrzeć na miejsce. Odwiedziło się rodzinę. Część jeszcze w łóżkach. Herbata, a po 10 dalej w drogę.


8:05. Gałachy. Wiadukt nad S7. Widok ku SE


8:24. NDM. Most "Niebieski". Widok ku SW


8:25. NDM. Most "Niebieski". Widok ku SE


8:27. NDM. Most "Niebieski". Widok ku SE

Prolog grupy legionowo-serockiej

Grupa serocka dojechała do Księgowego pod blok po 8. Po ok. półgodzinie dotarli nad Wisłę na Nowodworach. Ok. 10 przepłynęli promem do Łomianek w rejonie Burakowa. W dzisiejszym składzie znajdowali się Księgowy, P., M., K., M. i S..

Spotkanie grupy w Łomiankach

Po wyjechaniu od wujka, jechało się w kierunku promu (nie wiedząc gdzie dokładnie jest), jednakże nie ujechało się wiele (ledwie na Warszawską), gdyż oto pojawiło się LSTR na horyzoncie. Po powitaniu, jakiś miejscowy zaczął coś do nas gadać. O jakimś miejscu, gdzie by coś tam zrobić. Zajęło mnie robienie zdjęć, nie słuchanie więc tym bardziej nie wiem o co mu chodziło. Pomijając ten niezbyt istotny wątek, wkrótce ruszyliśmy wspólnie (tj. jako grupa LSTR, bez owego tubylca).

Przerwa w Wólce Węglowej

Jadąc ul. Wiślaną przecięliśmy Warszawską, potem DK7. Droga miała potem lekki podjazd, a następnie zaczynała przypominać chodnik. Na rozjeździe pojechaliśmy leśną odnogą na wprost i znaleźliśmy się na polanie (jak się po latach okazało, była to polana od której odbijała droga do KADu). Moglibyśmy już się zanurzyć wśród drzew, lecz przed wjechaniem tam, trzeba było uzupełnić zapasy. Wróciliśmy się do rozjazdu i ową kiepską drogą dotarliśmy do Wólki Węglowej. Tam sklep, planowanie przy stole, zdjęcia i wszędobylski kot. Przerwa trwała przynajmniej z kwadrans w okolicach 11.

Przez Laski

W czasie dalszej jazdy na południe, minęliśmy planowany zjazd w prawo. Skręciliśmy nieco dalej, tuż za przystankiem. Zagłębiliśmy się w las, jadąc Jodłową i Pomidorową. Skręt w Cyklistów i Brzozową. Zatrzymaliśmy się na skraju lasu przy zakładzie dla niewidomych w Laskach. Tam znów upewnianie się co do dalszej trasy, po czym wjechaliśmy do puszczy. Po przerwie Księgowy wypruł do przodu.

Do Truskawia

Przejechaliśmy fragmentem czerwonego szlaku. Minęliśmy kilku innych rowerzystów. Przejechaliśmy do Izabelina przy czarnym szlaku. Ulicą Tetmajera udaliśmy się jednak na południe, próbując znaleźć się na szlaku zielonym, jednakże nasze kluczenie przez Sadową, Kurowskiego i XV Poprzeczną w Hornówku, sprawiło, że raczej się oddaliliśmy. Wyjechaliśmy na asfalt za Łączną. Stamtąd udaliśmy się wprost do Truskawia. Na jego krańcu znów zagłębiliśmy się w Puszczę.

Przerwa na polanie Leśny Zaborów

M. miał mały upadek przez belkę drzewa, gdy omijał wyschłe zagłębienie po kałuży. Ja za nim i gdyby nie w porę zaciśnięte hamulce, to poniosłoby mnie na niego. Było dosłownie tuż, tuż. Po jakichś 3,5km trafił nam się popas na ogrodzonej łące, gdzie stały wiaty z ławkami, a także niespotykany później WC. Były plany wywieźć go na plecach K.. Nim ruszyliśmy dalej o 13, drogą przemknęła karateka.

Przez Puszczę do wsi Wiersze

Na rozjeździe odbiliśmy ku NW, zmierzając do Pomnika Powstańców. Wjechaliśmy na górkę. Przed wzniesieniem i na dalszym długim odcinku piachy. Gdzieś tam coś mi strzeliło w kole. Jak się okazało, była to ośka w tylnym kole. Koło zaczęło bujać na boki i nie było to przyjemne doświadczenie. Po drodze zrobiliśmy krótką sesję zdjęciową w rejonie porastanym przez wrzosy. Las opuściliśmy w Wierszach około 14.. Telefon do domu. Ruszyliśmy asfaltem na zachód. Prędkość poniżej 20km/h, ale mimo wszystko rower jakoś się trzymał. Zatrzymaliśmy się koło kościoła i obejrzeliśmy jego otoczenie. 


14:11. Wiersze. Kościół pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SW

Epilog mojej trasy

Jadąc przez Krogulec popędziło się szybko wraz z S.. Udało mi się osiągnąć 32km/h i niewiele mi zabrakło, aby go wyprzedzić. Wydostaliśmy się na DW579 i całą grupą odpoczywaliśmy na przystanku. Gawędziliśmy, aż podjechała mama. Minął ledwie kwadrans. Zapakowało się rower do bagażnika i pożegnało z ekipą, która skierowała się na południe.


14:46. DW579. Grupa LSTR zmierzająca na południe. Widok ku S

Epilog reszty grupy

Już beze mnie, grupa wpierw udała się wojewódzką na południe. Potem gdzieś skręcili. Około przed 16 znajdowali się w rejonie wsi Górki. Możliwe, że potem wracali przez Dąbrówkę. Około przed 18 dotarli na niebieski most w NDM. 

Zaliczone gminy

- Izabelin
- Leszno
Rower:Delta Dane wycieczki: 80.56 km (25.00 km teren), czas: 04:21 h, avg:18.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Odbiór roweru z serwisu

Sobota, 1 września 2007 | dodano: 01.09.2007Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Odebrało się rower z serwisu (wymiana napędu i pare innych szczegółów) w NDM. Przejazd przez rynek za tory i Akacjową wróciło się z powrotem. Modlińską do Biedronki, gdzie wpadły skromne zakupy. Dalej jazda główną trasą do Pomiechówka, a tam kurs na północ. Nad Wkrą długi, ładny zjazd pośród drzew. W Borkowie skręt na zachód. Na wojewódzkiej trwały drobne roboty drogowe. Z naprzeciwka minął mnie jeden rowerzysta. W Karolinowie skręt w lewo. Gruntowa droga poprowadziła mnie do wsi Smulska. Przez Koryciska dojazd do Załusk (chyba od północy). Nowym wiaduktem na drugą stronę. Dalej było Zdunowo, Naborowo, Dłutowo, Kamienica, Pieścidła, Przybojewo i wprost do domu. Cały dzień okropny wiatr. Prawie cały czas w twarz albo z boku. Pare razy mną zachybotało. Trochę zimno i mało słońca. Od rana na jednym jabłku i 2 butelki biedronkowego soku na trasie.
Rower:Delta Dane wycieczki: 68.00 km (2.00 km teren), czas: 03:29 h, avg:19.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Rowerowa Pielgrzymka do Wilna XIII - Od Ostrołęki do Płońska

Niedziela, 29 lipca 2007 | dodano: 29.07.2007Kategoria >10 osób, 2007 Pielgrzymka do Wilna, Wyprawy po Polsce, Z rodziną

2007.07.17-29 Rowerowa Pielgrzymka do Wilna - cała trasa


Młodzież płońska odjechała do Nidzicy na zawody rowerowe. Podwieziono ich autem, ale nie wiem jak daleko. Chyba do końca. Powrót jak dla mnie był trochę zamulony. Bardzo spokojnie jechało się w grupie. Każdy był też zmęczony całą wyprawą. Mi tak naprawdę najlepiej utkwił odcinek za Nowym Miastem, a tuż przed Płońskiem, kiedy to przyświecało nam słoneczko i towarzyszyły piękne chmury. Koniec wyprawy to wieczorna msza w kościele, z którego wyjechaliśmy na samym początku. Był to również powrót młodzieży z zawodów i kilku innych uczestników, którzy przerwali podróż wcześniej. Zapakowało się rower do auta i po ostatnich pożegnaniach wróciło się do domu. Ładnie przyświecało zachodzące słońce.

Wiadomość dla forum LSTR, wysłana po powrocie (z poprawkami)

Wyjazd świetny, choć, nie ukrywając, mógłby być lepszy. Tak jak się mi się wydawało, opuszczone zostały przez mnie dwa odcinki z Wilna do Trakai. Pogoda na dodatek tego dnia była pochmurna, a wieczorem rozpętała się burza. Uwaga!!! Trakai lepiej autobusem, pieszo lub rowerem. Jeśli ktoś chce się tam wybrać samochodem na własna rękę, niech się liczy z opłatami za parking. Sam zameczek piękny. Odcinek który który został opuszczony, reszta grupy jechała z litewską (Polacy!!!) pielgrzymką zmierzającą gdzieś tam. Dwóch chłopaków, ksiądz i 10 dziewczyn, jeśli dobrze pamiętam. Mieliśmy noclegować w Daugai, lecz facet, u którego poprzednio spaliśmy pojechał i mieliśmy mieć dzikie obozowanie. Tak wiec ostatecznie mieliśmy połączyć się na te noc z Litwinami i pod namiotami, ale w czasie mszy rozpętała się owa burza i trzech zwiadowców udało się, by dotrzeć do pobliskiej szkoły, gdzie się przespaliśmy. 100 m dalej swój obóz mieli litewscy harcerze.

Kolejny dzień pochmurny. Wiatr w twarz. właściwie to podobny do poprzedniego, tyle że wtedy był słabszy wiatr i słońce wyszło wcześniej. W ogóle to zimno było. Do Alitusu to mi się ledwo chciało jechać. Zwłaszcza, że przez 10-20 km przyszło mi gonić początek grupy, który nie poczekał na 5-7 uczestników robiących zakupy w sklepie. Dogoniło się ich tuż przy wjeździe do Alitusu. Zbliżając się do granicy, w miejscu gdzie roztaczał się ładny widok, zaraz za podjazdem czuć było, że mam dość. Nawet zrzuciło się na 3x4, tak bardzo mi się nie chciało. Ale Jechało się i kolejny raz był 20km dalej. Zaraz potem deszcz albo grad. A przynajmniej mokre i duże. Na szczęście krótkie. Ulewa była jeszcze na samej granicy, ale się schroniliśmy pod daszkiem przejścia na polskiej stronie. Część skorzystała z baru, a reszta ruszyła. My młodsi: dwie osoby lat 18; 1 - 14 i 1 - 17. Do Gib się ścigaliśmy, a raczej ruszyliśmy na zwiększonych obrotach. Udało mi się dotrzeć na czwartej pozycji, ale resztę podgoniło się na ostatnim podjeździe. Okazało się to zbawienne dla nas. Tam gdzie nocowaliśmy czekał bigos i kiełbasa + kompot. Nas 5 i dwie osoby z samochodu, a może jeszcze ktoś przyjechał. Faktem, że zaraz po posiłku zaczął padać ulewny deszcz. My mieliśmy trochę zabawy na miejscu, a reszta jeszcze na trasie. Opuścił nas ten, który dołączył tylko na okres Litwy. Tego samego dnia był w domu, a następnego już w Mrągowie na zabawie. Szkoda było mi tylko, że nie przyszło mi pojechać tak jak druga grupa - przez Sejny, zamiast grzać prosto. Sen na sianie.

Wstajemy. Opuszcza nas A. - wesoły, ok 40l. karzeł, bardzo fajny. Po mszy udajemy się do Frącek nad Czarną Hańczą. Poszło 5 kajaków, grupa kolarzy do Augustowa i ja indywidualnie na południe. Leśna droga, jak się okazało, prowadziła wzdłuż Czarnej, choć widać jej nie było. Ciepły posiłek w Mikaszówce i przeprawy przez mosty na Kanale Augustowskim. W rezultacie ok. 2h w Płaskiej, gdzie wpierw się jeździło, a potem zaś wpadło do znajomej. O 15:10 opuszczenie Płaskiej i jadąc do Studzienicznej, chwila na "ścieżce edukacyjnej". W Studzienicznej udało się być jeszcze przed kajakarzami, ale gdy zachciało mi się oglądać okolicę, tamci już zjawili się. Wiadomo - obóz itp. Tym razem nad jeziorem i na dziko jak mi się zdaje.

Rano komary. Ok. 8 we trójkę: ja, 18latek i były przewodnik po Bieszczadach bodajże, ruszyliśmy do Białegostoku. Przewodnik chciał z Choroszczy pieczątkę do PTTK. Ja nie lubię wracać tą sama trasa, a chciało mi się jeszcze gdzieś przejechać. 3ci jechał do Białegostoku, aby wsiąść w pociąg. Jechaliśmy główna trasa. Oczywiście wiatr przeszkadzał. M.in byliśmy w Suchowoli - geograficznym centrum europy, muzeum w Choroszczy, na obrzeżu Białegostoku, kilku kościołach na trasie. Kiedy była nas dwójka, mnie poniosło na Tykocin, a przewodnik szukać noclegu pod Wizną. Wracając na główną, rower złapał gumę. Nie było żadnego sprzętu poza łatką. Ok. 20 km jechało się na flaku albo prowadziło rower obok. Jadąc do Tykocina widziało się burzę, ale przeszła bokiem i tylko pokropiła. Z kolei teraz, 7 km przed celem, gdy właśnie wyjechało się z lasu i zmierzało do stojących jakieś 200-300 m dalej domów, nadciągnęła nawałnica. Ledwo zdążyło się założyć kurtkę przeciwdeszczową. Lało z 10 minut, a ja wpierw na poboczu, a później na pole, czekając w skuleniu. Niebo było szare od deszczu tak, że niczego nie było widać + grzmoty w pobliżu. Do celu dojazd na mokro, od butów po włosy. Nocleg nad Narwią.

Rankiem piękny widok unoszącej się mgły. Z załatanej dętki niebawem uszło powietrze do pewnego poziomu i na szczęście, przynajmniej na takim zostało. Nim się rozdzieliliśmy za Łomżą (trzeba mi było pędzić jak najkrótszą do Ostrołęki, gdzie znajdował się cały sprzęt) byliśmy jeszcze w katedrze (cudna) i byłym klasztorze benedyktynek, gdzie aktualnie urzędują mnisi. W tym jeden, z którym rozmawialiśmy na placu, niedawno po studiach, sam trochę jeździł. Ciągle duży wiatr w twarz. Za Łomżą była okazje jechać za kombajnem ok 20/h. Pięknie kosił wiatr. Gdy mnie opuścił i jednak trzeba było się samodzielnie postarać, niebawem wyjechał kolejnym. Ok. 24-26/h, więc już chciał mi uciekać. Podróż skończyła się w Ostrołęce o 13 z hakiem. Tam przekąski, drzemka i pieszy spacer chaszczami nad Narwią. Gdy wróciło się, reszta tez już była.

Dziś rankiem odłączyli się trzej z młodych. Jechali na zawody w Nidzicy. Z pozytywnymi rezultatami. Dziś również wiatr nie sprzyjał, za to słoneczko przygrzało. Końcówka nawet szybka. W Nowym Mieście trwały zawody strażackie i jeden pijaczek chciał do nas coś zagadać, a organizatora nazwał księdzem. W Płońsku ok. 17:30. Potem msza. Przybyło dwóch z tych, którzy się odłączyli parę dni wcześniej. A ja tu sobie teraz siedzę i zaraz legnę w wyrku na kilka dni.

Rower:Delta Dane wycieczki: 121.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:20.17 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Rowerowa Pielgrzymka do Wilna I - Przed wyjazdem

Wtorek, 17 lipca 2007 | dodano: 17.07.2007Kategoria 2 Osoby, Wyprawki w regionie, 2007 Pielgrzymka do Wilna, Z rodziną

Późnym popołudniem mama odwiozła mnie na autem do Płońska. Wypakowanie nastąpiło przy domu organizatora, ale jeszcze było sporo przed czasem. Wraz z jego córką ruszyło się na ~12km pętle na wschód od miasta. Przez Michowo i Szpondowo (odtąd mnóstwo szutrów i piachów) wyjechało się na Kownaty. Tuż za zagajnikiem droga rozdzielała się w dwóch kierunkach. Kurs na południe. Przejazd asfaltem przez Kołoząb. Znów się zjechało z niego w Drożdżynie. Na południowym skrzyżowaniu za Niewiklami odbicie na zachód, by przez Strachowo wrócić do Płońska. Tymczasem przyjechała grupa z Płocka. O nich info na  http://www.beneqteam.pl (dawniej http://www.mm.pl/~beneqteam/ i http://www.mm.pl/~beneqteam/ Wśród nich jeden był z Gąbina. Przyjechał później i coś mu poszło chyba w korbie, przez co do Makowa jechał na zastępczym rowerze. Ponowny start spod domu organizatora, tym razem częścią Padlewskiego i koło szpitala. Północną bramą dojechało się na teren liceum, by przenocować na materacach tamtejszej hali.
Rower:Delta Dane wycieczki: 14.00 km (7.00 km teren), czas: 00:50 h, avg:16.80 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przez Skierniewice do Warszawy

Poniedziałek, 9 lipca 2007 | dodano: 09.07.2007Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie, Gminy, Z rodziną

Z 6 na 7 lipca było za mną 27h bez snu. Sen w godzinach nocnych trafił się dopiero z 7 na 8 lipca.
8 lipca; 11:30. Pobudka, bo podobno ktoś do mnie przyjechał. Po ubraniu się, trzeba było wyjść przed dom. Gościem owym był organizator wyprawy do Wilna. Przejeżdżał w pobliżu i przy okazji przekazał parę informacji na temat wyprawy oraz dostarczył koszulkę rowerową. Pojechał, a potem jakoś tam mi minęła reszta dnia. Od 24 trzeba było zasnąć przed planowaną wycieczką, więc do tej pory trwało moje granie w makao w necie. Nie udało się zasnąć z jakiejś ukrytej ekscytacji. Między 2-3 zjadło się śniadanie. Między 3 a 5 trwały pozostałe przygotowania do podróży. Załatwiało się wszystko tak cicho, by nie obudzić domowników.

4:50 START

Do Czerwińska wzdłuż Wisły. Po 2km podjazd parową z dużą ilością kamieni i korzeni wystających z ziemi. 4 kilometr zjazd drogą bardziej cywilizowaną, ale stromą i równie zniszczoną, jak ta w parowie. Na dodatek wyjazd naprzeciw Wisły, więc bez hamowania skończyłoby się to kąpielą. Czerwińsk-Wyszogród 10km po "ulubionej" DK62. Nieco się przemarzło i non stop spychano mnie na pobocze przez samochody, których było niewiele mniej niż w środku dnia. Do Wyszogrodu wjazd od strony cmentarza, dalej na rynek i wiadukt nad krajówką. Przerwa, by przypatrzyć się kamieniom i krzyżowi, upamiętniającym Bitwę nad Bzurą. Robiąc zdjęcie na most, prawdopodobnie dźwiękowo pozdrawiał mnie kierowca TIRa, a może to tylko mi się tak wydawało. Na drugim brzegu minęło się kilka osób na rowerach. Do tego kilka razy wyprzedzał mnie autobus, który ostatecznie dokonał tego tuż przed Sochaczewem. Zegar na kościele wskazywał, że zbliża się 8. W zamyśle moim było, by odtąd jechać do Warszawy przez Puszczę, ale zamiast tego zachciało mi się przejechać ciut dalej. Trasa z Sochaczewa do Skierniewic była najatrakcyjniejsza w okolicy Bolimowa i pobliskiego PK, gdzie przy okazji mnie ochlapano. W tym czasie spadło tempo i opadły ze mnie siły.


Wilkówiec SW. Widok ku W


Zdziarka. W centrum po lewej las między Chociszewem i Zarębinem. Nieco po prawej od centrum, zagajnik między Chociszewem, Wilkówcem i Zarębinem. Widok ku NE


Praga Czerwińska. Widok ku NW


Czerwińsk. Polna. Sklep. Widok ku SE


Wyszogród. Widok ku W


Wyszogród. Most DK50. Widok ku SW


Wyszogród. Widok z mostu ku E


Witkowice. Most na Bzurze. Widok ku E


Sochaczew.  Most ulicy Płockiej. Bzura. Widok ku NNE


Sochaczew. Kościół pw. Wawrzyńca i Magdaleny. Widok ku E


Sochaczew. Ruiny zamku. Widok ku SSE


Sochaczew. Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Widok ku NE


Granica województw między Mizerką i Kurabką. Widok ku SSW


DW 705. Widok ku S


Bolimów. Kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku SWW

~12:00

O 12:00-13:00 krążenie przez Skierniewice. W zasadzie tylko przejechało się po osiedlu koło Nowobielańskiej w części północnej, po czym wyjechało główną trasą na wschód, już za torami kolejowymi. Przy okazji udało się zaopatrzyć na dalszą część podróży, a rower doświadczył awarii stopki, która wkurzała mnie przez resztę trasy. Kolejny odcinek do Mszczonowa spędziło się całkiem miło. 8 km za Skierniewicami, w miejscu gdzie toczyła się bitwa z pierwszej WŚ, a droga odbijała na Żyrardów, udało się dostrzec jadącego stamtąd rowerzystę ubranego na żółto. Schowało się aparat i ruszyło za nim. Gość po trzydziestce, nie pamiętam nazwiska. Wkrótce miał brać udział w jakimś rajdzie czy czymś takim, promującym jazdę na rowerze. Tego dnia na swojej kolarce trenował przed czwartkiem, w którym to dniu miało być zakończenie etapu w Wyszkowie. Trochę pogadaliśmy i rozdzieliliśmy się przy wjeździe na trasę E67 w Zawadach. Stamtąd poniosło mnie w kierunku Mszczonowa, a jego bardziej na południe, jednak również przejeżdżając przez Mszczonów w trochę późniejszym czasie (około 14:30).


Skierniewice. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Widok ku NNW


Skierniewice. Wiadukt DK70 ponad dworcem kolejowym. Widok ku NNE


Skierniewice. Wieża Ciśnień. Widok ku SE


DK70 w pobliżu Kamionu nad Rawką. Cmentarz z IWŚ. Widok ku S


DK70 w pobliżu Kamionu nad Rawką. Cmentarz z IWŚ


DK70 w pobliżu Kamionu nad Rawką. Widok ku NW

Było trochę po 12. Jakieś 10 km, a może ciut więcej, nie wiem w jaki sposób, ani co się właściwe stało, ale przydarzyło mi się runąć do przodu w lewym kierunku, podczas gdy rower ruszył w kierunku przeciwnym. Efektem było tylko stłuczone kolano oraz dłonie w okolicach nadgarstków, które pomagały zamortyzować upadek. Nie przeszkadzało to wszakże w dalszej jeździe, a nawet ocuciło i dodało nowej energii. W okolicach Siestrzeni, 10 km od Grodziska Mazowieckiego, wyprzedził mnie kolejny rowerzysta na kolarzówce. Zachciało mi się go dogonić, ale zmniejszyło się odległość tylko do połowy tego, co ujechał od momentu podjęcia przeze mnie tej decyzji. Jechaliśmy w ten sposób jakiś czas, podczas którego jeszcze nieznacznie się udało zbliżyć, lecz moje zmęczenie dało znać, by w końcu wrócić do spokojniejszego rytmu.


DK8 pod Mszczonowem. Widok ku NE


DK8 pod Mszczonowem. Zakłady "Keramzyt". Widok ku NNW


DK8 pod Mszczonowem. Widok ku NE

4 km dalej, pod przydrożnym drzewem, na mniej niż 10 minut mi się tak jakby zdrzemnęło. Prawdę powiedziawszy, było przez to tylko gorzej. Do warszawy wjechało się od strony Okęcia. Grójecką dojazd na JPII. Na PKiN widniała godzina 16. Jechało się przede wszystkim ścieżkami i chodnikami. Ruch aut był jak dla mnie zbyt duży, by próbować jazdy wśród aut. Dojazd pod Arkadię, gdzie skręt w prawo. Przed mostem zejście schodami, po czym jechało się dalej pod Cytadelą ku północy. Potem była Gwiaździsta i wschodni skraj lasku Bielańskiego. Od UKSW terenowo. Dojazd do Prozy i skręt w Farysa. Dalej wprost do Łomianek, gdzie nastała przerwa, by odzyskać siły u wujka. Na nieszczęście przyszło mi się zasiedzieć, skutkiem czego tam też skończył się ten wyjazd. Była 18, trochę zaczął padać deszczyk, a wujek postanowił mnie odwieźć. Gdyby nie to, pobity by został mój dotychczasowy rekord odległości, a tak została mi bezsenności połączonej ze zmęczeniem. Jeśli pominąć drzemkę, to bez snu minęło mi 30h.


Raszyn. Kościół pw. Szczepana i Anny. Widok ku N


Okęcie. Widok ku SSE


Przy Arkadii. Widok ku N


W Lesie Bielańskim


W Lesie Bielańskim

Zaliczone gminy

- Nowa Sucha
- Bolimów
- Skierniewice (W+M)
- Puszcza Mariańska
- Kowiesy
- Mszczonów
- Radziejowice
- Żabia Wola
- Nadarzyn
- Raszyn
- Warszawa (Włochy, Ochota, Śródmieście, Żoliborz, Bielany 5/18)
Rower:Delta Dane wycieczki: 175.00 km (7.00 km teren), czas: 12:00 h, avg:14.58 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Łomianek

Niedziela, 11 marca 2007 | dodano: 11.03.2007Kategoria Samotnie, Wyprawki w regionie, Gminy, Z rodziną

Nim o wyjeździe, dwie wycieczki piesze

2007.03.05

Mając dziś dzień wolny od wszelkich zajęć, zachciało mi się wyruszyć na pieszą wycieczkę w okolicach Płońska. Start spod swojej szkoły, kierując swe kroki ku mostowi dla szynobusu (z którym to wiążą się pewne wspomnienia). Stamtąd zaczęła się prawdziwa wycieczka. Me kroki skierowały się na zachód trasą, którą kiedyś zdarzyło mi się przebyć z koleżanką A. Niestety, wtedy było lato, a dziś czekała mnie grząska i mokra ziemia. Płonka trochę wylała przed Płońskiem. Drepcąc po gdzieniegdzie śliskiej ziemi, skacząc i poszukując możliwych dróg, udało mi się dotrzeć do lasku w Szerominku. "Wstęp wzbroniony. Teren prywatny", ale się poszło. Pod koniec leśnej dróżki zdawało mi się, że widzę jakiś dom czy coś takiego. A więc coś, czego nie lubię na samotnej wędrówce. Okazało się, że było to ogrodzenie bardzo dużej przestrzeni z... no właśnie nie wiadomo. Obeszło się je, a następnie przemierzyło wpierw malutki lasek, potem kolejne zamoknięte pola. Przed kolejnym były dwie opcje. Padło na północną. Od początku mi się nie podobała, ale nie przepadam za cofaniem się. Teren grząski. Weszło się pomiędzy drzewa (gdzie wystawały porośnięte mchem resztki ściętych drzew, mnóstwo ptaków i klimat prawie jak z dżungli). Przeskok przez małą stróżkę, ale lądując tak, że lewa noga się pośliznęła i naleciało mi nieco błota.

Dalej coś w rodzaju wysepki. Fajnie. Cofać się nie będę, bo znów błot. To przyszło mi na myśl, żeby przejść po starym drzewku, częściowo zanurzonym w wodzie. Było stare, suche, małe i gęste. Potem balansowanie ciałem, chwytając się gałęzi, stawiając ostrożnie kolejno stopy i trochę ja zanurzając w wodzie, ale nie na tyle by zamoknąć). W końcu udało się przebrnąć, ale końcówka to już małe gałęzie. Ledwo, ledwo mi się udało. Ufff... Dalej do mostku w Kluczewie i stamtąd normalną drogą na północ do Arcelina. Stamtąd na Płońsk, a przy sklepie na zabłoconą drogą biegnącą na północ. Dojście do torów i po nich do miasta. Kilometr przed nim, nawet niecały, dało się zobaczyć jakąś starowinkę z psami. Zachciało mi się przystanąć. Dał się usłyszeć jakiś dźwięk. Po zejściu na bok i odwróceniu się, okazało się, że za mną, w odległości ok. 100m jedzie szynobus. Jakieś 5 minut wcześniej zastanawiało mnie, co by się stało, jakby noga mi ugrzęzła tak jak w filmach). Dalej już droga. Końcówka przebiegała bez zakłóceń.

2007.03.08

Tak więc rano, po przygotowaniu się do wymarszu i wymianie paru słów ze znajomymi rozpoczął się spacer w kierunku stacji "Płońsk". Przekroczywszy tory, weszło się w strefę przemysłową tego miasteczka, tamtędy ją opuszczając. Trasą Bydgoską przeszło się z pół kilometra, po czym pstryknęło się parę fotkę i zaczęło przemierzać pola. Jak się można domyślić, ziemia typowo wiosenna. Poniosło mnie do Skarżyna. Droga w miarę ok, trochę wilgotna. Doszło się do lasku, gdzie napotkane zostało mrowisko. Owady poczuły wiosnę. Jedna mnie dziabnęła. Za lasem zaczęły się chyba Wilamowice. Pewności nie mam. Tam jakieś cztery wielkie bestie co i rusz łypały na mnie swym wzrokiem. Fartem były na łańcuchu, ale lepiej było nie ryzykować. Nie przepadam za cudzymi psami, jeśli są wielkie i na mnie szczekają... Dochodząc do asfaltu otworzyła się przede mną perspektywa szybszego powrotu do Płońska. Zamiast tego znów nastąpiło zagłębienie się w pola i znów czekała mnie wiosenna gleba. Trochę się zamokło, jednak bez porównania z poniedziałkiem. Zachciało mi się dłuższego odpoczynku. Szukało się jakiegoś fajnego miejsca, jednak nie widziała mi się perspektywa odpoczynku nad strumyczkiem o niewiadomej miejscami barwie. Fartem udało się znaleźć stawek. Okresowy chyba, bo wystawały drzewka z dna. Pomimo odpoczywania, trzeba było jednak wracać. Doszło się znów do Bydgoskiej i dał się odczuć wielki ból w mięśniach pod kolanem... I wtedy zaczęła się dla mnie zabawa... Nie ma sensu tego opisywał. Powiem tylko, że były to 3 km nieciekawego spaceru powrotnego, w tym z jednym biegiem, gdyż wtedy o dziwo niewiele mnie bolało.

2007.03.11

Pobudka o 7:30. Zbieranie się trwało do 8:30 - 9:00, kiedy to zaczęła się jazda. Dzień był szary, pochmurny, ogólnie mówiąc posępny. Kilku tygodni wcześniej udało mi się zarejestrować na forum LSTR. Znalazło się dzięki rozmowom na Gronie, jesienią ubiegłego roku. Od niedawna planowali wspólny wyjazd w kierunku NDM, więc i mi przyszło się zapowiedzieć. Byłaby to dobra okazja, by zapoznać się z innymi ludźmi, którzy jeżdżą rowerem.

Początek DK 62 do Ostrzykowizny. Potem obwodnica Modlina. Narew szeroko się rozlała, bo i jej poziom był dość wysoki. O 10 przyszło mi się znaleźć w Nowym Dworze Mazowieckim. Przez około pół godziny trwały zakupy w pobliskiej biedronce i trochę udało się posilić. Według wpisów na forum, mieli przybyć około 10-11, wiec trwało moje oczekiwanie (choć nie było numeru telefonu do nikogo, ani nie znane mi było miejsce, gdzie miałoby nastąpić spotkanie, więc po prostu czekało się przy rynku). Było chłodno i do 11 nikt się nie zjawił, więc lepiej było dać sobie spokój. Nie chciało mi się zmarnować okazji i po raz pierwszy rozpoczęła się moja jazda do Łomianek, gdzie mieszkała rodzina.

Podróż przez Czosnów i kolejne wsie zajął mi godzinę. Na miejscu po 12. Posiedziało się, pogadało do 16, po czym trzeba było udać się w drogę powrotną, choć zachęcano mnie, aby po mnie podjechano. Były pewne chęci, by tak postąpić, jednak bardziej chciało mi się pokonać resztę trasy samodzielnie. Droga powrotna zajęła mi około 3 godzin. Trasa była niemalże taka sama, tylko na Ostrzykowiznie nastąpił przejazd skrótem przez las. Dawno już zdążyły zapaść nocne ciemności, a słońce nie wyjrzało nawet na moment. Wzdłuż krajówki jechało się poboczem, bo notorycznie obtrąbywały mnie auta (nawet jeśli jechało się poboczem). Do domu wróciło się o 19, a tam była już druga gałąź rodziny.

A tymczasem LSTR faktycznie przybył do NDM. Tylko dotarli do parku koło kościoła skąd wjechali na koronę wału, by skierować się do mostu. Marne szanse były, by w tym przypadku się spotkać na ślepo.

Zaliczone gminy

- Czosnów
- Łomianki

Gminy zaliczone do końca roku 2006

- Czerwińska nad Wisłą (1994?)
- Załuski (2004)- Naruszewo (2004)
- Wyszogród (2004 lato)
- Młodzieszyn (2004 lato)
- Sochaczew (W+M) (2004 lato)
- Zakroczym (2004)
- Mała Wieś (2004 lato)
- Bulkowo (2004 lato)
- Bodzanów (2004 lato)
- Płońsk (W+M) (2004.09.01)
- Baboszewo (2004.09.01)
- Dzierzążnia (2004.09.01)
- Radzanowo (2005 wiosna)
- Słupno (2005 wiosna)
- Płock (2005 wiosna)
- Raciaż (W+M) (2005 wiosna)
- Glinojeck (2005.05 wiosna)
- Ojrzeń (2005.05 wiosna)
- Sochocin (2005.05 wiosna)
- Joniec (2005.05 wiosna)
- Nowe Miasto (2005.05 wiosna)
- Pomiechówek (2005.05 wiosna)
- Nasielsk (2005.05 wiosna)
- Nowy Dwór Mazowiecki (2005 lato)
- Serock (2005 lato)
- Somianka (2005 lato)
- Zatory (2005 lato)
- Pułtusk (2005 lato)
- Winnica (2005 lato)
- Staroźreby (2005 lato)
- Gzy (2005 lato)
- Świercze (2005 lato)
- Pokrzywnica? (2005 lato)
Rower:Delta Dane wycieczki: 88.00 km (1.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:17.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)