Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Z-Z

Poniedziałek, 18 września 2017 | dodano: 01.12.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Warszawa

Dość szybko podjęta decyzja o ruszeniu na rower. Pogoda słoneczna, przelotne opady, na mnie raptem kilka mizernych kropel spadło, lecz rejon NDM już zlało bardziej. Start na obwodnicę. Nie dało rady wjechać, bo jeździły trzy walce i maszyna, która zajmowała całą szerokość pasa zjazdowego. Nawrót i przez las wzdłuż cmentarza wyjazd w okolice betonowych płyt, które na szczęście nie stanowiły mojej trasy, która odbiła od nich przez piaszczysty wjazd na obwodnicę. Spory kawałek do M1 był przejezdny, ale praca na wiaduktach jeszcze trochę potrwa, a detale jeszcze odwleką ostateczny termin zakończenia budowy.  Po zjechaniu na ścieżkę rowerową przy Toruńskiej, przyszła pora założyć kominiarkę i rękawiczki, bo jednak było za zimno w te części ciała. Aż mnie ucho rozbolało. Przy okazji zniknęła część słodkiej bułki, która miała mi starczyć na cały wyjazd.


17:19. Zielonka. Wjazd na obwodnicę Marek S8 od strony południowej. Widok ku NNE


17:27. Wejście na obwodnicę Marek S8 od ulicy Kaszubskiej. Widok ku NE


17:27.Obwodnica Marek S8. Między cmentarzem i ul. Ceglaną w Zielonce. Widok ku NE


17:27. Obwodnica Marek S8. Wiadukt ul. Ceglanej. Widok ku W


17:30.Obwodnica Marek S8. Wiadukt nad Pustelnicką, Marecką i rzeczką. Pas południowy. Widok ku SW


17:31. Obwodnica Marek S8. Wiadukt nad Pustelnicką, Marecką i rzeczką. Pas północny. Widok ku SW


17:31. Obwodnica Marek S8. Wiadukt nad Pustelnicką. Widok na Marecką ku W


17:33. Obwodnica Marek S8. Wiadukt nad ul. Marecką. Widok ku NEE


17:33. Obwodnica Marek S8. Okolice ul. Mazurskiej w Ząbkach. Widok ku E

Tuż za wiaduktem przy decathlonie woda opadowa urządziła spore jeziorko na ścieżce. Na szczęście dało radę objechać chodnikiem. Skręt w Głebocką. Nim udało się dotrzeć na ścieżkę, trwała jazda wąską ścieżynką, wydeptana przy barierce. Sama rowerowa długo się nie ciągnęła, wiec przyszło mi kontynuować chodnikiem. I on się zaraz urwał. Krótka przerwa na Zdziarskiej. Sama ulica z dziurami. Gruntowa. Dalej na północ wzdłuż kanału. Kobiałka, Przyrodnicza, Leśna. Ta ostatnia jak najbardziej zgodna z nazwą. Miejscami spore kałuże. Wszystko pozostałość opadów poprzedniej nocy z wichurą. Z Mehoffera wjazd w Deseniową, po raz pierwszy przejeżdżając wzdłuż Oczyszczalni Ścieków "Czajka". Wyjazd na Modlińską przy Aluzyjnej. W Jabłonnej ulicami Piaskowa i Parkowa.


17:47. Ścieżka rowerowa wzdłuż Trasy Toruńskiej, w pobliżu Decthlonu. Drobny problem z odwodnieniem terenu. Widok ku W


17:54. Głębocka przy trasie Toruńskiej. Taka tam ścieżynka. Widok ku NWW


17:58. Głębocka 74. Kościół pw. św. Szczepana Pierwszego Męczennika. Widok ku SEE


18:17. Białołęcka na Kobiałce, przy Kanale Żerańskim. Widok ku N


18:39. Leśna. Między Michałowem-Grabiną i Choszczówką. Widok ku W

Nie było ochoty i siły, aby bić się z wydmami, więc do Rajszewa wiodła Mazowiecka. Nieco zdziwienia, gdyż postawiono szlaban, uniemożliwiający wjazd samochodom. Wyjazd na chodnik przy DW 630, u jego wschodniego krańca i tym spokojna jazda do Bożej Woli, gdzie skręt na północ. Przejeżdżając przez tory dostrzec można było światła z prawej. Pewnie pociąg. Po ujechaniu z 50 metrów dał się słyszeć dźwięk opuszczania szlabanów. NDM to Górska, okolice Inżynierskiej, Piaskowa, okolice Mazowieckiej, a potem już prosta trasa po ścieżce rowerowej i przez Modlin do Zakroczymia. Koniec przy skręcie na Duchowiznę. Kolano musi jednak sporo odpocząć, a i tak nie było wiele siły do jazdy.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 59.25 km (7.00 km teren), czas: 03:39 h, avg:16.23 km/h, prędkość maks: 37.31 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 631 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wycieczka nie Wesoła

Sobota, 16 września 2017 | dodano: 17.09.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie

Wyjazd o drugiej w nocy. Niby chłodno, ale w standardowym ubraniu nocnym nie było problemów. Jeśli porównać komfort termiczny do tego z 300km na wiosnę ubiegłego roku, albo noc podczas MPP, to teraz był luksusowy. Zapakowane dwa bidony wody i jeszcze trochę w zapasie. Do jedzenia połowa chleba, który należało dojeść. Wróciło z powrotem tyle, ile trzeba na cztery kromki. Nowa lampka tylna wyświeciła niemal do końca baterie ze starej, której uchwyt ułamał się podczas przejażdżki miesiąc temu. No i najwyższa pora zmienić klocki hamulcowe.
Ulice puste. Auta przejeżdżały rzadko. Ludzi prawie wcale. Czego innego spodziewać się o tej porze. Wpierw kierunek na wschód. Skręt w chodnik między blokami ulic Młodzieżowej i Nauczycielskiej. Nawrót na zachód, mostek i skręt do centrum. Na rogu jakaś para, chyba z wesela, miała chyba niezbyt ciekawą, choć też niezbyt głośną rozmowę. Dalej jazda wzdłuż torów, ale niezbyt zachęcające dźwięki dochodzące od strony peronu zmieniły mój kierunek jazdy. Sienkiewicz i Staszic pomogli wrócić na drugą stronę torów. Dalej Inżynierską do wojewódzkiej,  na nieciekawy już chodnik wzdłuż niej. Jak miesiąc temu, skręt w Ząbkowską, lecz tym razem bez zjeżdżania z niej. Dopiero po przejechaniu wiaduktu w Kochanowskiego i Popiełuszki. Na czas przejazdu Rychlińskiego, jazda chodnikiem i skręt w Moniuszki. Od ronda wprost na południe, przez chodniki osiedla i parku Szuberta, do przejścia kolejowego, które ongiś było przejazdem dla samochodów.

Po drugiej stronie przerwa przy mapie. Krótka, aby wstępnie zaplanować przejazd do Wesołej i ograniczyć jazdę Piłsudskiego jak tylko się da. No i podczas jazdy redukcja do zera, gdyż zamiast podążać na południe (poprzez Targową, Kwiatową i Szkolną) rower znalazł się na Szwoleżerów, zmierzając na wschód. Wypatrywanie jakiegoś skrętu na południe nie przyniosło efektu, bowiem nie zachęcał mnie stan tych dróżek. W końcu udało mi się dostrzec komin Ciepłowni Kawęczyn i bez sensu było się wracać. Wyjazd na nową ścieżkę przy odnowionej wojewódzkiej. Nie było we mnie chęci, by jechać nią taki długi odcinek na południe, więc znak, który zasugerował mi pobliski skręt na wschód, stał się ciekawszą alternatywą. Niestety, prowadził do ślepej części Zielonki Bankowej, gdzie znajdowało się kilka zakładów przemysłowych. Pamięć podpowiadała, że wystarczy pojechać wzdłuż torów i można będzie dotrzeć do Rembertowa, ale była jeszcze inna, asfaltowa trasa, na którą trwała chęć.

Wpierw przejazd przez tory po wijącym się podjeździe. Potem skręt w Wilsona i Paderewskiego, gdy ta pierwsza ukazała znak ślepej drogi. Dróżka się skończyła, pojawiła się las. No, to do Wesołej przez Rembertów doprowadzi mnie ta... droga? Mnóstwo rozjeżdżonego błota i głębokich kałuż, jednak bardziej przejezdna, niż dróżka przy torach w Kobyłce. Czasem koło traciło przyczepność i ślizgało się, lub nie mogło znaleźć oparcia w gruncie. "Ulica" Budnicza doprowadziła do pustej połaci terenu. Pustka może niezbyt dokładnie określa miejsce, pełne ziemi i resztek roślinnych, rozrzuconych wszędzie, czasem tworząc bruzdy, czasem dołki, czasem górki. I ten dziwny zapach, jaki się ze wszystkiego unosił. Tu już nie dało rady jechać. Tylko iść, ciągle iść. Od początku tej trasy, mamiły światła lamp w oddali, sugerujące ulicę z asfaltem. W czasie jazdy wydawało się, że są ciągle tak samo daleko i wcale się do nich nie przybliżam.

Na szczęście, tuż za pustką ukazała się gruntowa dróżka przy owych lampach, jakaś siatka bez bramy, młode drzewka za nią. Pewnie wkrótce przejdzie w asfalt, tylko przejdę przez pokrzywy i jeżyny. Na szczęście długie spodnie skutecznie ograniczyły dostęp tych roślin do mojej skóry. Z ulgą można było powitać dróżkę. I barak. I ciężkie maszyny. I kolejny barak. I psa... Dużego... Powolny skręt za rogiem drzew, które wyglądały, jakby były wyjęte z ziemi w donice, czekając na zasadzenia lub przesadzenie w inne miejsce. Psisko ujadało, ale trzymało się daleko. Było puszczone luzem, ale nie wiadomo, czy nagle coś mu nie odbije. Z wolna do kolejnego rogu zagajnika, lecz skręt tuż przed nim. Dalej była siatka i nie można było wydostać się w pobliże domów, które było widać ze sto metrów dalej ku wschodowi. Trzeba się było wrócić między drzewami, do przejścia przez siatkę. I do pokrzyw. I do jeżyn.

Widząc domy, kurs w ich kierunku. Przypadkiem spłoszyła się bażancica, która z furkotem odleciała przed siebie. Na wszelki wypadek lepiej było obejść jej dotychczasowe miejsce pobytu. Kilka razy niewiele mnie dzieliło poślizgnięcia, a ilość kolców nie zachęcała mnie do prowadzenia roweru, wiec spory kawałek trzeba go było nieść, albo ryzykować dziurę w oponie. Kilka razy przeszły przez spodnie, zostawiając krwawą pamiątkę na kilka dni. Za linią drzew kolejne jeżyny... Lepiej było kluczyć między drzewami i gałęziami. Długo to już na szczęście nie trwało i ukazała się łąka. Na niej ścieżka po przechodzących grzybiarzach lub zwierzętach. Doprowadziła mnie do ścieżki już wydeptanej. Po prawej było światło i domy. Wreszcie. Był to Mokry Ług. Z jakiegoś powodu, wydawało mi się, że jadąc w prawo, dotrze się do wojewódzkiej, więc wystarczy jechać w lewo. Po pewnym czasie dało się dojrzeć komin ciepłowni. Coś nie tak. I wiem co. Nie chce mi się wracać. Zaraz była ulica Pastuszków i tabliczka, zwiastująca powrót do Zielonki. No i tyle wyszło z planowanego wyjazdu do Wesołej. To pierwsze znaczenie tytułu wyjazdu.

Skręt we Wrzosową i schodkowo, ulicami ku NW, koło kościoła, koło boiska. Waryńskiego ku północy. Mijało się sklep ogrodniczy. Dopiero wtedy udało mi się poznać, na jakiej ulicy mijał mi czas. Krótka jazda poboczem i skręt w Wilsona. 11 Listopada do Wojska Polskiego i skręt w drogę przez osiedle, wiodące ku E i N. Później Wschodnią i Turowską na Ossowską. Cała nawierzchnia płytowa, przechodziła modernizację do asfaltowej. Postęp prac taki sobie. Trochę chodnika po lewej, miejsce pod ścieżkę rowerową, a główna część jeszcze trochę poczeka. Przemęczenie się do Kobyłki. Tam okrążenie kościoła od W i wyjazd ku NE. Potem skręt w szutrową Weissa. Załuskiego też w remoncie, ale ona była asfaltowa, a dla odmiany będzie bardziej asfaltowa. Skręt w Sławkowską. Stromy, wąski, gruntowy lub piaszczysty podjazd. Zjazd podobny, lecz szerszy, gdyż auta jakoś musiały wyjeżdżać. Skręt w Wiosenną. Gdy łamała się ku SW, trochę cofania i skręt ku N. Droga prowadziła do domu, ale była terenowa ścieżka w prawo. Za ogrodzeniem w lewo, ale kończyła się bramą i ogrodzeniem czyjegoś prywatnego terenu. A ja wewnątrz niego. Nawrót i na wschód. Drewniane, prowizoryczne ogrodzenie i wąskie przejście na drogę. Wyjazd na Lwowską i bez kombinowania przez Piłsudskiego ku N.

Trasa również przechodziła modernizację, ale kosmetyczną. No a ścieżka rowerowa, nie dość że z kostki, to na skrzyżowaniach, wołała o pomstę do nieba. Wyjazd w Czarnej. Przerwa przy budynku z malunkiem przedstawiającym Bitwę Warszawską. Tam krótkie przekąszenie, a następnie wjazd do Helenowa. Potem na wschód i tuż za miejscowością wsiąknięcie w lesie. Terenowa dróżka doprowadziła do rzeki Czarnej, a nieco później do wojewódzkiej, gdzie już mi się zdarzyło być, także zamykając niewielką pętlę. W międzyczasie przerwa i świt. Powrót na południową stronę rzeki i skręt w Czarnieckiego. Na jej krańcu gruntowy Gościniec biegnący na południe. Na rozjeździe kontynuacja wprost, po gorszej, terenowej, ale dość malowniczej trasie. Za lasem cmentarz, a tuż za nim skręt na zachód i wnet znów lądowanie w lesie.

Mijało się jakieś zapuszczone gospodarstwo. Wygląda jak ruina, ale równocześnie nie zdziwiłoby mnie, gdyby ktoś tam sobie urzędował, o czym świadczyła wygnieciona trwa. Mogła też świadczyć o badaczach ruin, przypadkowych turystach, ale nie interesowało mnie to. Dalej jakiś niebieski samochód, rozjazd, skręt w prawo i wyjazd na Piastowską. Oczom mym ukazała się budowana obwodnica. Termin otwarcia, przynajmniej do jazdy, zapowiedziano na kolejny miesiąc. Sądząc po tym, co było widać, całokształt prac jeszcze trochę się przeciągnie. W Nadmie skręt w Szkolną, niemal do tabliczki zwiastującej koniec wsi. Dalej była zakaz wjazdu i plac budowy obwodnicy. Bardzo dużo piasku. Wycofanie się i skręt w ul. Jaworówkę. Doprowadziła mnie do wojewódzkiej.

Nie było we mnie chęci na jazdę wśród aut, tym bardziej, że znam też jakość tej trasy, która prosi o remont. Udało się wypatrzyć leśną ścieżynkę, która doprowadziła do nieco lepszej, a ta cofnęła mnie do Nadmy. Do wsi wszakże wjazd się nie odbył, lecz kontynuowana była trasa na południe, po szerokiej, leśnej drodze. Niemal dwa kilometry trasy prostej jak strzała. Łamała się dopiero na wydmie. Można było podejść po piachu w górę, albo odbić w lewo, łagodniejszym podjazdem. wybór padł na opcję nr. 2. Za załomem wydmy ukazało się zwalone drzewo, a dróżka rozdzielała na prawo, po dość piaszczystej dróżce, albo w lewo, po nieco wilgotnej, lecz utwardzonej gruzem. Na niewielkim łuku rower zrobił nie pamiętam co, ale skończyło się lądowaniem na ziemi. Amortyzując upadek, trafił się kamień, który akurat trafił dokładnie w zewnętrzne wgłębienie prawego kolana. Dokładnie to miejsce, które mi najczęściej dokucza. Oto drugie wytłumaczenie tytułu.

Trzeba było trochę posiedzieć. Trochę odpocząć. Później ostrożnie wstać. Nie bolało zbyt mocno, ale było czuć. Z początku ostrożny spacer. Przy ruchu, wymagającym włożenia więcej siły, tam gdzie było więcej piachu, ból się nieznacznie nasilał. Powoli udało się dojść na twardsze podłoże i z wolna ruszyć. Noga w pozycjach maksymalnego wyprostowania i zgięcia, po chwili zaczynała sygnalizować swoje. Na spokojnie udało się przybyć do Horowego Bagna, wyjeżdżając na wojewódzką przy tabliczce z mapą. W okolicy kręciło się mnóstwo grzybiarzy. Skręt drogą na Marki. Z Głównej w Cegłową. Tu ból dał o sobie znać bardziej. Skręt na gruntową dróżkę, przy której stały kosze na śmieci, biegnącą koło jeziora Czarnego. Przy pomniku rozstrzelanych w 1944 skręt na południe. Kolejna przerwa, krótki posiłek, a potem kurs do obwodnicy. Nim się pojawiła, za mną szedł człowiek z dwoma psami. Choć ten wołał za puszczonym wolno, ów szedł za mną. Tuż przed wejściem na obwodnicę, prawie obudziła się w nim jego natura, bo wydał nieprzyjemny odgłos. Na szczęście przestał za mną podążać, a wyjazd się zakończył, nie dopisując trzeciego znaczenia do tytułu wpisu. Zjazd obwodnicą, przejazd przez kilka kolejnych ścieżynek osiedla na wydmie i powrót drogą od południa, z trudem niosąc rower po schodach.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 62.59 km (15.00 km teren), czas: 04:39 h, avg:13.46 km/h, prędkość maks: 33.11 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 589 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka terenowa

Środa, 6 września 2017 | dodano: 13.09.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Wpierw przez osiedle przy Długiej, potem wydeptaną ścieżynką, na wale po północnej stronie tego rejonu i nawrót u jego stóp, jeszcze bardziej ku północy. Po przecięciu zielonego szlaku, wjazd na ścieżynkę przy słupach energetycznych. Było tam trochę błota. Wyjazd na skrzyżowaniu, gdzie z lewej i na wprost ciągnął się ów zielony, zmierzając na piaszczysty podjazd. Skręt w prawo, nawet przyjemną dróżką docierając na wprost Szczęśliwej, ze stromym, momentowym podjazdem na asfalt. Przejazd jednokierunkową Wolności przez osiedle bloków, lecz przed wydostaniem się na przelotową, wjazd na chodnik przy ostatnim bloku. Za załomem w prawo, a w lewo, do Przemysłowej, gdy tylko pojawiła się przerwa między garażami.

Przejazd do torów, przecinając je i zjeżdżając na ścieżynkę po wschodniej stronie. Prowadziło na skraju prowizorycznego boiska do stawów po gliniankach. Bliżej nich wysypano utwardzające podłoże kamyki, więc lepiej było jechać nieco z bok, o ile tylko było to możliwe. Wyjechawszy ku wschodowi za staw południowy, skręt ku kolejnym torom i wyjazd na drogę techniczną, prowadzącą wzdłuż nich. Nawet dobrze się jechało. Do czasu. Trwały jakieś drobne prace, ale że pojazdy były ciężkie, to cała droga rozjeżdżona i błotnista. Dawszy sobie spokój i przyszła pora zejść z roweru. Później moje stopy miały piękny kolor.

Gdy tylko pojawił się niski wiadukt, dzięki niemu udało się znaleźć po drugiej stornie. Tam też było za dużo błota, wiec skręt w leśną ścieżką, tak wydostając się na Poniatowskiego przy Ułanów. Kontynuacja jazdy tą drugą, potem Sikorskiego i do Nadarzyńskiej. DW 634 Powrót do Zielonki, a tam Poniatowskiego, Lipowa, Powstańców. Dzień pochmurny i chłodny, a niektóre z nich wyglądały, jakby miało lunąć, więc dłuższa jazda nie miała sensu.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 13.43 km (8.00 km teren), czas: 01:05 h, avg:12.40 km/h, prędkość maks: 26.12 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 113 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Szutry z okołogminnymi atrakcjami

Środa, 16 sierpnia 2017 | dodano: 01.12.2017Kategoria 2 Osoby, 3-4 Osoby, LSTR, Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie, Z Kasią, Z Księgowym

Ustalenia na ten wyjazd odbyły się dwa dni wcześniej. Start o 7:30. Moja pobudka o 6, Kasia pół godziny później. Dzięki asfaltowi na podjeździe, dojazd do krajówki przez Miączyn skrócił się o około 10 minut. Jeszcze poczekać na asfalt ostatniego odcinka i będzie wspaniale. Z DK62 zjazd na Wólkę Przybojewską. Niedawno dociągnięto asfalt przez resztę wsi do betonowych płyt prowadzących w dół. Gdyby tak jeszcze ktoś się zabrał za modernizację tego krótkiego fragmentu, oraz asfaltowanie zjazdu i mostku po stronie gminy Zakroczym, to byłaby niezła trasa turystyczna, omijająca krajówkę, choć nadkładająca niecały kilometr. Na to jednak przyjdzie poczekać, bo o ile w Czerwińsku idzie ku lepszemu, to w sąsiednich...


08:16. Smoszewo. Gruntowa droga powiatowa 2418W do Mocht. Widok na Dolinę Wisły ku S. Widoczny wał w Starych Gniewniewicach (z prawej)

Ze Smoszewa przejazd parowami do Mocht, a z Wólki Smoszewskiej lasem. Wjazd północną dróżką za barierką skrytą, wydostając się na leśnej polanie skrzyżowań. Krótki spacer pod grób Cyganów, zamordowanych w 1944 przez wojska niemieckie. Wjazd do Zakroczymia, testując biedachodnik z żużlu. Wraz z tą inwestycją, z krajówki zniknęły naziemne oznaczenia pasa pieszo-rowerowego, jakim był pas serwisowy. Przerwa pod biedronką (zakupy, posiłek, telefon). Księgowy był już w NDM, wybierając jazdę pod Twierdzą. Zjazd do centrum Zakroczymia i zerknięcie do kościoła przy klasztorze kapucynów. Potem na Gałachy, gdzie już się spotkaliśmy we troje.


08:22. Mochty. Gruntowa droga powiatowa 2418W do Mocht. Wyjście z parowy graniczącej ze Smoszewem


08:33. Mochty. Gruntowa droga powiatowa 2418W do Mocht. Parowa po wschodniej stronie Strugi


08:59. Zakroczym. Duchowizna. Mogiła ~100 Romów, rozstrzelanych przez Gestapo w 1944.10.08

Przejechaliśmy parową Klasztorną do Okólnej. Swoją drogą, jazda parowami w tym czasie nie była najlepszym rozwiązaniem, bo po ostatnich deszczach wszędzie było mnóstwo luźnego piasku. Na Duchowiznie skręt w lewo, a pod lasem w prawo. Tam też trochę piasku. Raz jeszcze podjechaliśmy pod grób Cyganów i dojechaliśmy do polany. Tym razem pojechaliśmy na południe, zamiast wjeżdżać od zachodu. Na późniejszym rozjeździe obraliśmy drogę prawą i wyjechaliśmy we wsi na asfalt blisko skrętu w leśną drogę na działki.


10:05. Zakroczym. Północny zjazd Parowy Okólnej ku E


10:19. Zakroczym. Duchowizna. Początek lasu przy drodze do Henrysina. Miejsce jednego niedawnych wyrębów

Udaliśmy się na zachód, jednak nie zjeżdżaliśmy w pobliże cegielni. Odbiliśmy na Mochty N, wąską ścieżką z pokrzywami przedostaliśmy się koło PGR i nieco na południe od niego, zjechaliśmy w dół. Tamtą drogą kilka dni temu wypadło mi jechać po ciemku. Teraz można było w całej okazałości obejrzeć spory zalew, jaki ongiś powstał na Strudze. Jak na taką małą rzeczkę, zapora była całkiem spora. Miała być jedną z pierwszych polskich hydroelektrowni, lecz wszystko zaprzepaściła wojna. Jedyną pamiątką jest bezużyteczna zapora w lesie, którą można sobie przejść lub przejechać czymś lekkim. Po obu stronach obudowana uroczym, kamiennym murkiem. Sama woda zalewu, na sporej powierzchni porośnięta rzęsą w części południowej.


10:42. Mochty N. Wąska ścieżynka wśród pokrzyw, prowadząca do dawnego PGR


10:44. Mochty N. Zapora i most na Strudze


10:46. Mochty N. Postępująca eutrofizacja na stawie (~2,5 ha) dolnego odcinka rzeki Strugi


10:45. Mochty N. Droga między Mochtami N a Jaworowem. Widok ku E


10:46. Mochty N. Kanał odpływu wody ze stawu

Przejechaliśmy przez Jaworowo, na asfalt w stronę Smoszewa. Tuż za mostkiem skręciliśmy w polną dróżkę po prawej, nie docierając do wsi. Nawróciliśmy w stronę DK62 i przejechaliśmy do Lasu Złotopolskiego. Do Złotopolic nie wjechaliśmy. W połowie lasu skręciliśmy w lewo. Przecięliśmy dróżkę, która była przez mnie przejechana w maju. Teraz trwała przy niej wycinka pojedynczych drzew. Pojedynczych, bo główna wycinka odbyła się już jakiś czas temu, pozostawiając liczne prześwity, albo bezleśne przestrzenie. Dróżka skończyła się rozjazdem w kierunku SE-NW. Była to granica lasu starego i młodego. Wybraliśmy zwrot bardziej północny. Koło mokradła w lewo, co skończyło się przedzieraniem przez pokrzywy. Na szczęście nie trzeba było zsiadać z roweru, więc smaganie było bardziej szybkie, niż bolesne. Chociaż głosy niosły się wśród drzew...


11:25. Kamienica-Wygoda. SW skraj Złotopolickiego Lasu

Asfaltem dojechaliśmy do Karnkowa. Skierowaliśmy się ku SE i zaraz potem na SW. Przejechaliśmy szutrem, którym wyrównano tę drogę rok czy dwa temu. Na krzyżowaniu Kasia udała się do domu, a my odbiliśmy w prawo dróżką, która przy każdym domu wygląda, jakby tam miała się kończyć. W Przybojewie uzupełniliśmy kalorie i wodę. Za dworkiem skręt na Kuchary-Skotniki do Radzikowa. Podjechaliśmy do kościółka, zjechaliśmy przy kurhanie, a wzdłuż remizy udaliśmy się na południe. Potem odbiliśmy na podjazdy Starego Boguszyna i tak wjechaliśmy do Raszewa Włościańskiego.


12:29. Radzikowo na E od DW570. Droga wyznaczająca granicę między Starym R. (po lewej) i R. Scalonym (po prawej)

Ruszyliśmy na SW i dotarliśmy do Grodkowa. Była to moja kolejna wizyta na terenie dworskim, po pierwszej w 2015 jak i rok później, na początku 2016. Przez miejscowość tę zdarzało mi się przejeżdżać już w okresie okołolicealnym, nie zdając sobie sprawy z istnienia tam takiej ciekawostki. Przerwa pod oficyną była krótka. Potem przejazd przy stawie i powrót do Raszewa przez Rostkowice. Tu dał nam znać wiatr. Że wieje z kierunku powrotnego i nie będzie litościwy. Przez Sobanice i Łazęki wjechaliśmy do Srebrnej. Tu nastąpiło maksimum upału. Zniknęliśmy w Strzembowskim Lesie, wydostając się z niego miedzy Drochowem i Kryskiem. Dzięki temu było chłodniej i wiatr nie przeszkadzał.


13:03. Gródkowo. Oficyna dworu Dziewanowskich


13:09. Rostkowice (Bielice). Droga z Grodkowa do Raszewa Włościańskiego. Widok ku N


13:24. Droga z Raszewa Dworskiego do Nowych Sobanic. Ostatnia nią moja jazda w gimnazjum. Widok ku NE


14:15. Las Strzembowski. Droga w NE części lasu, między leśniczówką Tustań i Drochowem


14:21. DW571. Z Drochowa w stronę Kryska

W Krysku skręt na szutrówkę koło żwirowni. Od południa objazd stawu w ostatnim wyrobisku. Potem zjazd na szuter do Olszyn. W lesie przed tą wsią, dłuższy postój z tych w terenie. Wyjazd na asfalt w Zdunowie. Szybki przejazd do Kroczewa, gdzie pora na drugą przerwę pod sklepem. Potem wzdłuż S7, odebranie forumowej księgi (przekazując ją Księgowemu, choć nie pamiętam czy od razu, czy w Legionowie), przejazd przez rondo w Zakroczymiu, Modlin, DW630, Jabłonna, 13 kilowy Shell w Legionowie, po czym rozdzieliliśmy się pod Księgowym blokiem. Przejazd przez osiedle do drogi przy torach. Krótka jazda przez park, by ominąć korek aut, czekających na przejazd po otworzeniu szlabanu. Następnie Plantową i Roi, w której połowie nastąpił wjazd na ledwo widoczną ścieżynkę przez las. Wpierw ku E, lecz wnet skręt ku NE. Po zjeździe trzeba było się zatrzymać, by obejść zwalone drzewo. Skręt ku E i wnet ukazała się DW 632.


14:30. Krysk (wschodni). Droga z Kryska do Starych Olszyn. Widok ku SE


15:09. Kroczewo. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela z XVI (prezbiterium z apsydą, zakrystia i kaplica)/XXw.


15:09. Kroczewo. Dom nr 31, pełniący funkcję sklepu spożywczego w latach X, od lat zamknięty. Dach runął w bieżącym roku


17:09. Legionowo. Ul Plantowa. Osiedle Nowy Bukowiec, wybudowane w 2011r.

Skręt przed rondem w Józefowie. Kurs przez Michałów-Grabinę, dalej Długorzeczną, Olesin, Kroczewska. Potworne dziury przy cmentarzu w Markach. Dalej Lisa Kuli z Kujawską do Zielonki. Tam przerwa do nocy, a po niej pętla: Mazurska, LK, całą Orzeszkowej, Fabryczną, Dolną, Letnią, Inżynierską, Piastowską, Sienkiewicza, Łukasińskiego, targ, park, Długa i Młodzieżowa.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 171.31 km (53.00 km teren), czas: 09:49 h, avg:17.45 km/h, prędkość maks: 43.63 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2032 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Autem w Alpy VI - Czechy i powrót

Czwartek, 10 sierpnia 2017 | dodano: 12.03.2022Kategoria 2 Osoby, 2017 Alpy, Z Kasią

Poranek w Austrii

Pobudka z rana i pospieszny przejazd do granicy. I tak się nie dało wyspać, a nad okolicą trochę błyskało w środku nocy. W trakcie jazdy trzeba było wycierać zaparowane szyby, z czym było trochę problemu. 


07:02


07:02


07:03.


07:03. 


07:04.

Poranek w Czechach

W Czechach wiodły nas trasy 161 i 163. Z tej drugiej skręt w 160, po uprzednim przegapieniu skrzyżowania i konieczności powrotu. Trasa ta była bardzo meandrująca i skryta wśród drzew, opadając wraz z doliną rzeczną. Gdzieś za Rožmberkiem nad Vltavou krótki postój. Jazda wzdłuż rzeki zakończyła się w mieście Czeski Krumlow. Tam wyjazd na 39, a następnie 3. Przez Czeskie Budziejowice przejazd obwodnicą centrum. Tuż za Lišov (w samej miejscowości remont części trasy, wiec wypadło jechać objazdem sąsiednią ulicą, przejeżdżając fragmentem trasy 148) krótka przerwa na parkingu, a potem dłuższa jazda trasą 34.


07:04, 


07:05.


07:09.

Rožmberk nad Vltavou


07:09.


07:10.


07:16.


07:26.


07:26


07:26


07:26


07:27


07:27



07:27. Rožmberk nad Vltavou. Trasa 160. Wzgórze zamkowe. Widok ku NWW


07:27.


07:27


07:27.


07:28.


08:14. Trasa 160 w pobliżu Všeměry. Po prawej rzeka Vltava. Widok ku NE

Český Krumlov


08:33.


08:33.


08:34


08:34. Český Krumlov. Objížďková. Wieża Zamkowa. Widok ku NW


08:35


08:36.


08:36.


08:36.


08:44.


08:44.


09:01


09:02


09:30.


09:30


09:36


09:53

Jindřichův Hradec

Przerwa w Jindřichův Hradec. Skręt na węźle z 128, a potem skręt w prawo, by wnet zatrzymać się na parkingu przed marketem w SE części brzegu jeziora. Z zapasu czeskich koron, który zostały nam z 2011, udało się zrobić drobne zakupy i kupić po lodzie. Po przerwie znów w drogę. Trasa 34 koło Božejova poprowadzona została ową obwodnicą, omijając kilka miejscowości, na stary szlak powracając tuż przed Pelhřimov.

10:04. Zamek w Jindřichův Hradec. Widok spod marketu przy Jáchymovej ku SWW


10:04.


10:05. Stare miasto w Jindřichův Hradec. Po prawej kościół pw. Nanebevzetí Panny Marie. Widok spod marketu przy Jáchymovej ku W

Trasa 34


11:00


11:00


11:00


11:01.


11:01.


11:01


11:01


11:02


11:03


11:34.


11:34.


11:35.


11:35.


11:36.


11:36.


11:41


11:42


11:42


11:42


12:00


12:00


12:00


12:03


12:03

Trasa 37

W miejscowości Ždírec nad Doubravou skręt w trasę 37. Później zjazd do centrum Chrudima,


12:23.


12:23.


12:24.


12:24


12:24. Trhová Kamenice. Trasa 37 przy skrzyżowaniu z 343. Widok ku N


12:37.l


12:37.


12:39. 


12:40


12:40


12:40


12:40. Trasa 37. Nasavrky. Zjazd z Wyżyny Czeskomorawskiej na Płytę Czeską. Na horyzoncie Góry Orlickie. Widok ku NNE


12:40


12:40


12:42


12:42


12:43

Przez Chrudim i Pardubice

W Chrudim trzy razy jechało się niewielkimi mostkami po W stronie wzgórza, nim udało się przejechać przez samo stare miasto. Z miejscowość tej kurs na wschód, a tam czekała na nas nowa obwodnica. Za miejscowością Mikulovice z niej zjazd, by trasą 324 i 36 przejechać przez Pardubice. Skręt w prawo w środku miejscowości Lázně Bohdaneč. 11 do centrum Hradec Kralove, stare miasto objeżdżając od południa. Wyjazd m.in. Gagarinova na 308. Ta trasa wiodła już do Vrchoviny, gdzie udało się dotrzeć na 14.



12:44


12:44


12:45


12:47


12:52


12:52


12:52


12:54


12:54


12:54


12:55


12:55


12:55


12:55


12:59


12:59


12:59. Chrudim. Wjazd na obwodnicę w ramach trasy 37. Widok ku NW


12:59.

Okolice Pardubic i Hradec Kralove

13:12. Pardubice. Skrzyżowanie Hradeckiej i tř. Míru. W centrum budynek Magnum. Widok ku NNE


13:12. Pardubice. Skrzyżowanie Hradeckiej i tř. Míru. W centrum budynek centrum handlowego. Widok ku NNW


13:25.



13:25.



13:25.



13:25.


13:26



13:32.


13:33


13:44.


13:46


13:46


13:46


13:47


13:48


14:17. Bohuslavice. Skrzyżowanie trasy 308 i 304. Kościół pw. Mikuláš. Na horyzoncie po prawej Góry Orlickie. Widok ku NE


1422

14:24.

Z Czech do Polski

W Náchod długi korek do granicy. Korzystając z okazji - skręt w boczną drogę, która powiodła przez skraj rynku, a potem 303 docierając do Běloves na kilometr przed granicą. Powrót na główną drogę do granicy gdzie nastąpiło wreszcie przywitanie Polski. W Kudowie-Zdrój problem z parkowaniem (chcąc gdzieś tam coś zjeść). Pętla przez Warszawską i Poznańską, nawrót z JPII prawie na krańcu parku, po czy takie kręcenie nas zniechęciło i po prostu przyszła pora ruszyć w górę. Czekała na nas DW 387 czyli Droga 100 Zakrętów. Dla mnie w drugą stronę, jeśli brać pod uwagę wyjazd sprzed miesiąca.


14:29


14:37


14:38. Náchod. Widok na zamek z Tyršovej ku N


14:38.


14:38.


14:38.


14:39


14:39.


14:40


14:45


14:45

14:46


14:46

Droga 100 zakrętów
15:18.

15:19. Karłów. DW 387. Góry Stołowe. Szczeliniec Wielki (949 m n.p.m.). Widok ku N


15:24


15:24. DW 387. Góry Stołowe. Wielki Szalaster. Widok ku SEE


15:24.


15:24


15:52.


15:25


15:25

Cóż. Trasa była fajna. Nie tak męcząca jak na rowerze, ale przez to, że autem, mniej było kontaktu z otoczeniem. Zjazd do Radkowa, przejeżdżając przez rynek do Grunwaldzkiej. Auto zostało w cieniu koło marketu, a my spacerem niżej - do pizzerii. Smacznie. Potem jeszcze zakupy w markecie na dalszą drogę.

Od Wambierzyc

Skręt w DW 388 - w Wambierzycach objechanie domów przy Szpitalnej, po drodze zerkając na wielki zabytkowy kościół. Wyjazd na DK 8, zjeżdżając w Bardo do Kamieńca Ząbkowickiego. Stamtąd do Paczkowa, gdzie auto okrążyło mury od zachodu, przejechało po południowej stornie rynku, a Wojska Polskiego i Mickiewicza wyprowadziło nas na DW 382. Za miastem tankowanie i wjazd na DK 46.


16:38.


16:38.


16:41.


16:41.


16:41


16:42.


16:43.


16:43. 


16:43.


16:43


16:44.


16:44.


16:48.


16:49. 


17:12.


17:12. DK 8. Mikowice. Po lewej Boguszyn. Po prawej Kłodzko. W tle Grzbiet Wschodni Gór Bardzki. Widok ku E


17:13. 


17:13. 


17:22. 


17:23.


17:23.


17:23.


17:23.


17:23. 


17:38 


17:38. 

Okolice Paczkowa


17:54. Paczków. Narutowicza. Brama Kłodzka. Widok ku NE


17:55


17:55


17:56


17:56
17:56


17:56. 


18:16. 

Okolice Otmuchowa

Jeszcze w Otmuchowie krótka pętla z Nyskiej, Lompy, Żeromskiego (tu nawrót), Kościelna i Mickiewicza. Koło rynku były wątpliwości, czy nam się auto nie uszkodzi. Nysa została ominięta nową obwodnicą. W Opolu skręt na DK 45. W Kluczborku pętla na rondzie, a potem Zamkową. Odtąd jazda wiodła nas zgodnie z przebiegiem krajówki. W radiu ostrzeżenia o zbliżającej się burzy, która nadciągała z Czech. Tak. Pędziła za nami, a w połowie Czech jeszcze dało się ją widzieć, nim kurs nasz zmienił się na "rychło do granicy", dzięki czemu drugą połowę dnia nie wisiała nam za plecami owa groza.


18:21. 


18:22 


18:23. 


18:23. 


18:23. 


18:24.

Jazda o zmroku i nocą od okolic Wielunia

Zmrok zaczął zapadać miedzy Praszką i Wieluniem. W Złoczewie wjazd na S8, gdy było już ciemno. Jazda tą trasą pozwoliła nam zwiększyć prędkość ucieczki w stronę Sieradza, jednak od tego miasta jej przebieg był raczej równoleżnikowy, a burza pędziła na bardziej na północ. W okolicy Łaska dało się widzieć liczne błyski na południu. Nie bardzo chcąc ryzykować spotkanie się z nimi jadąc dalej na wschód, więc tak nastąpił skręt na Łódź, by zwiększyć dystans od chmurnej grozy. Niestety, miasto nie posiadało jeszcze zachodniej obwodnicy, więc trasa wyprowadzała nas na ulice miasta w okolicy Ksawerowa. Trasa nasza omijała centrum miasta Aleją JP II i Włókniarzy. W powietrzu czuć było nadchodzący żywioł. Dłuższa przerwa dopiero w Zgierzu na ulicy Proboszczewice przy Bursztynowej. Krótka analiza radaru sugerowała, że chmura chyba nie pędzi już tak szybko, ale wciąż stanowi duże ryzyko. Dalej DW 702 do Piątku, skręt w DW 703 do Łowicza, po drodze w kiepskim stanie technicznym. Jeszcze tylko DK 92, 50 i 62 i oto udało się dotrzeć do domu, wprost zza czesko-austriackiej granicy. Okazało się też, że burza znacznie zwolniła i rozszalała się bardziej w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego, więc nie było tak źle.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Autem w Alpy V - Austria

Środa, 9 sierpnia 2017 | dodano: 12.03.2022Kategoria 2 Osoby, 2017 Alpy, Z Kasią
Tego dnia czekała jazda po Austrii. Przez Őriszentpéter do Szentgotthárd jako ostatnie miejscowości po stronie węgierskiej. Do Graz jazda trasą 65. Zjazd do centrum, za rzeką skręt w Elizabethingerstrasse, Joseffgasse  nawrót ku S, a Karlauergurtel do 67. Z 67A szybki przejazd do Straßgang na 70. Tuż przed opuszczenie miasta nastąpiła przerwa w sklepie i schłodzenie się w nim, także jedząc lody. Było bardzo gorąco. Trasą 76 prawie udało się dotrzeć do granicy. Tam skręt w 69, która pięła się w górę. Pod koniec Soboth przerwa nad jeziorem, powstałym w wyniku postawienia zapory. Było to ponad 1000 m n.p.m. Było też trochę chłodniej.




11:01


11:01


11:01


11:01


11:02


11:02


11:03


11:07


11:07

11:07


11:07


11:07


11:15


11:26


11:26


11:26.


11:26.


11:27. Schillingsdorf W. Trasa B65, Widok ku SSW

11:32. Wjazd do Graz.


Graz. Kościół pw. Maria im Elend zu Straßgang. Widok ku SSW


Jezioro Soboth na rzece Feistritz. Widok ku NW


Trasa B69. Jezioro Soboth na rzece Feistritz. Widok ku NNW

Tu zaczął się drugi etap jazdy tego dnia, czyli zmiana kursu. Do tej pory trasa oddalała nas na południe i zachód. Odtąd miała nas poprowadzić i dać poznać trochę wysokiego obszaru Austrii, jednocześnie powoli wracając na północ. Od jeziora wznosiła się jeszcze do ok. 1350 m n.p.m. Do tego miejsca było sporo zakrętów, ale na zjeździe była ich już masa, a on sam dużo bardziej stromy. O ile podjazd był niezłym wysiłkiem, który jednak dla lekkiego pojazdu nie był, aż tak wielkim obciążeniem, o tyle zjeżdżanie nieźle dało się we znaki. Trzeba było jechać za grupą kilku aut, przez co hamowanie było bardziej intensywne, a i bez nich byłoby wystarczająco obciążające. Można by rzec, że pojazd sam się pchał w dół. W pewnym momencie zaczęło paskudnie śmierdzieć. Było kilka zdecydowanie ostrych zakrętów, więc nie było to zabawne. Przerwa na poboczu w St. Magdalena, ledwie poniżej 1000 m n.p.m., gdzie zaczynała się cywilizacja i rozciągał wspaniały widok na dolinę Drawy. Przy okazji można się było upewnić, że to faktycznie hamulce się tak bardzo rozgrzały. Wydało się to nam tak niebezpieczne, że lepiej było nie ryzykować kolejnych wypadów na duże wysokości. Już ostrożnie i szczęśliwie, bez problemu udało się zjechać do Lavamünd w pobliżu granicy ze Słowenią.


Trasa B69. Zjazd z przełęczy Soboth. Dolina Lavanttal. Po prawej stoki łańcucha Koralpe. W tle łańcuch Saualpe, wzdłuż którego trasa wiodła ku NNE (w prawą głębię zdjęcia). Widok ku NNW


Trasa B69. Zjazd z przełęczy Soboth. St. Magdalena. Dolina Drawy. Góry Karavanke. Po lewej (przy krawędzi zdjęcia) Libeliče - wieś po Słoweńskiej stronie granicy. Po prawej stronie rzeki ciągnie się trasa B80, którą następnie wypadło nam jechać (w głąb zdjęcia). Widok ku W


Zjazd z przełęczy Sabath. Trasa B69. Ok. 630 m n.p.m. Widok ku SEE

Kontynuacja trasą 80, mając nadzieję dotrzeć w okolice Villach i stamtąd już definitywnie wracać, ale zamiast tego w Ruden wywiodło nas tak, że doprowadziło nas do Griffen ze wspaniałym widokiem na ruiny zamku na wzgórzu. Skręt w trasę 70 do Wolfsbergu, gdzie powiodło nas przez ścisłe centrum. W Twimberg skręt w 78. W Obdach uzupełnienie paliwa i przejazd tunelem pod miejscowością. Dopiero w centrum Zettweg udało się odbić ku E, tam przejazd nad torami i dłuższa jazda L518, mijając sporą kopalnię ścinającą górę po prawej stronie doliny.


Trasa L126. W centrum ruiny zamku w Griffen. W tle południowe krańce łańcuch Saualpe. Widok ku NW


Trasa L126. W centrum ruiny zamku w Griffen. W tle południowe krańce łańcuch Saualpe. Widok ku N


Wölzing-Fischering. Centralny odcinek łańcucha Koralpe Widok ku NE


Zamek w Wolfsberg. Widok ku N


Twimberg. Trasa B78. Po lewej rzeka Lavant. W tle wiadukt A2. Widok ku NW


Preg. Trasa L518. Kamieniołom Hartsteinwerke Preg. Widok ku E


Ruiny zamku w Kaisersberg. Widok ku NE

Na początku St. Michael in der Obersteiermark było rondo, na którym rozpoczął się ostatni etap jazdy tego dnia. Górski odcinek trasą 115 był pierwszy. Ścigając się z czasem, bowiem od zachodu nadciągały obfite chmury, niosące zapowiedź burzy. Z Vordernbergu zaczął się przejazd do 1200 m n.p.m. i wspaniały zjazd do Eisenerz, podziwiając kolejną kopalnię, zżerającą górę. Droga była dużo przyjaźniejsza dla auta, ale góry o wiele bardziej strome i wysokie. Tą trasą warto było jechać. Na szczęście za nami był ostatni taki wysoki przejazd, więc nie trzeba było obawiać się o katowanie hamulców. Burza też została za nami, a trasa dość spokojnie sobie opadała przez malowniczą krainę.


Vordernberg. Trasa B115. Wjazd na przełęcz Präbichl. Leobner Mauer (1870 m n.p.m.). Widok ku N


Vordernberg. Trasa B115. Wjazd na przełęcz Präbichl. Leobner Mauer (1870 m n.p.m.). Widok ku NE


Vordernberg. Trasa B115. Wjazd na przełęcz Präbichl. Leobner Mauer (1870 m n.p.m.). Widok ku NE


Vordernberg. Trasa B115. Wjazd na przełęcz Präbichl. Leobner Mauer (1870 m n.p.m.). Widok ku NE


Trasa B115. Przełęcz Präbichl (1225 m n.p.m.). W centrum Roßtoch (1649 m n.p.m.) i Hochblaser (1771 m n.p.m.). Po prawej stoki masywu Pfaffenstein (1871 m n.p.m.). Widok ku NW


Lugendorf. Trasa B115. Zjazd z przełęczy Präbichl (1225 m n.p.m.). W centrum góra Erzberg, sukcesywnie zjadana przez kopalnię żelaza. Po prawej zachmurzony Großenberg (1454 m n.p.m.). Widok ku SSW


Lugendorf. Trasa B115. Zjazd z przełęczy Präbichl (1225 m n.p.m.). W centrum góra Erzberg, sukcesywnie zjadana przez kopalnię żelaza. Po prawej zachmurzony Großenberg (1454 m n.p.m.). Widok ku SSW


Eisenerz. Trasa B115. Góra Erzberg, sukcesywnie zjadana przez kopalnię żelaza. Widok ku SE


Eisenerz. Trasa B115. Schafloch (1291 m n.p.m.) w masywie Pfaffenstein (1871 m n.p.m.). Widok ku NNE


Trasa B115. Altenmarkt bei Sankt Gallen N. Po lewej płynie Enns. W tle Kühberg (1415 m n.p.m.). Po prawej elektrownia wodna i ujście Frenzbach, rozdzielająca kantony Oberösterreich (na wprost) i Steiermark (za plecami). Zaledwie 6,5 km ku NEE, na górze Stumpfmauer (1770 m n.p.m) znajduje się trójstyk kantonów (wspomnianych wyżej wraz z Niederösterreich). Widok ku N


Trasa B115. Początek kantonu Oberösterreich. W centrum Dreizipf (1160 m n.p.m.). Widok ku NEE


Losenstein (Dürnberg). Trasa B115. Po lewej E stoki Schwarzkogel (1075 m n.p.m) opadające do rzeki Enns. Z prawej Spitzberg (>540 m n.p.m.). W centrum grzbiet Ramlerhöhe (724 m n.p.m.). Poniżej wzgórze zamkowe. Widok ku NW


Losenstein. Ruiny zamku na wzgórzu w centrum miejscowości. Widok ku N

Przyszła pora na przerwę na poboczu w okolicy Fösel. Według zamiarów, trasa miała nas poprowadzić jeszcze do Wiednia, ale się nastąpiła zmiana planów. Zamiast tego kurs ku N, aż do wieczora. Od okolic Rettenstein góry były już niższe, a same doliny szersze, przepuszczając więcej światła i nie były już takie klaustrofobiczne. Od Ternberg do Steyr (te miasto zostało przejechane obwodnicą, ale niepotrzebnie odbijając do ronda ku N, skąd nawrót się, by skręcić w L564 przez Wolfern) to już w zasadzie obszar pogórza z licznymi wzniesieniami. Od tego miasta zaś zwykła wyżyna. Do Linz udało się dojechać dopiero wieczorem, a wyjechać już nocy, bo przejazd sprawiał problemy. Ścisłe centrum zostało ominięte, a próbując dostać się na most, wywiodło nas do Industriezaile (nieco wcześniej uzupełniając paliwo), skąd trzeba się było wracać do centrum, trzymając trasy nad rzeką. Już na drugim brzegu wyjazd z Freistradte strasse na trasę 126. Tą prawie udało się dotrzeć do Unterstiftung, wcześniej znajdując zatoczkę, gdzie nastąpiła przerwa, aby tam przenocować. Po jakimś czasie przejeżdżał jakiś pojazd służb porządkowych i się zainteresowali - sprawdzili dokumenty i zawartość bagażnika.


B126. Parking przy N skręcie do Glashütten w dolinie Große Rodl. Widok ku W
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Autem w Alpy IV - Węgry

Wtorek, 8 sierpnia 2017 | dodano: 12.03.2022Kategoria 2 Osoby, 2017 Alpy, Z Kasią
Start do granicy z Węgrami. Jeszcze jedno tankowanie. Krajobraz do tej pory dolinny, stał się otwarty. Po prawej duża góra, tereny dość dzikie. Z trasy 2 wjazd na jej kontynuację "szybkiego ruchu", więc niezbyt przyjemnym manewrem rychło z niej zjazd do Vác. Takie trasy były przez nas unikane i zastępowane zwykłymi drogami. Długa, dość prosta trasa doprowadziła nas wprost do Budapesztu. Tam trochę kłopotów nawigacyjnych, więc dopiero przy parku skręt na trasę do okazałego mostu. Po drugiej stronie przejazd tunelem. Za nim objazd wzgórza ze starym miastem, wracając do tunelu raz jeszcze. Ponad torami jazda na Alkotas. Długa jazda Teteny, a potem Fehervar. Kolejny wiadukt nad torami, jazda przez centrum Nagytétény i Érd do trasy 7 za miastem. W Szekesfehervar trochę nam się pomieszało, wiec trzeba było przejechać wzdłuż osiedla w centrum, by zrobić nawrót i Horvati Stan wrócić na 7.


Tupá. W okolicy stacji paliw. Masyw Börzsöny po węgierskiej stronie granicy. Widok na ku SSE


Budapeszt. Most Széchenyi lánchíd. W tle zabudowa na Wzgórzu Zamkowym. Po lewej zamek królewski Budavári Palota. W centrum Sándor-palota, Po prawej klasztor karmelicki. Widok ku SWW


Budapeszt. Pomniki Turula. Po lewej Zamek Królewski. Widok ku SWW

W Polgárdi niewielka pętla w centrum, by wnet przejechać bocznymi drogami do Balatonfőkajár, a następnie 710 do Balatonfűzfő. Rozpoczęła się długa, malownicza trasa wzdłuż Balatonu, która zajęła nam praktycznie resztę dnia. Nastąpiła tylko przerwę w Balatonfüred, parkując na osiedlowej uliczce, skąd spacerem można było udać się do parku nad jeziorem. Tuż przed Balatongyörök był parking z punktem widokowym. Tam też przerwa, by nasycić się widokami. W Keszthely nastąpiło pożegnanie z rejonem jeziora, przy okazji robiąc pętlę w okolicy centrum miejscowości, nim udało się wydostać na właściwą trasę. Wyjazd fragmentem 71 i 75, jadąc 760, która przeszła w 76. Dalej przez centrum Zalaegerszeg do Andráshida, a stamtąd kurs do Zalalövő, za którym skręt w polną drogę, nocując miedzy polem i linią drzew, w pobliży granicy komitatów.


Droga 710 w okolicy Papkeszi (za drzewami po prawej). Po prawej, między drzewami pagórek Sukori-hegy (253 m n.p.m.; 7 km) z odkrywką i pasmem ze szczytem Öreg Futóné (574 m n.p.m.; 17 km). Na horyzoncie wzgórza Bakony. W centrum (wyglądający na podwójny) Ámos-hegy (525 m n.p.m.; 20 km). Z lewej wzgórza okalające Fűzfőgyártelep i nieco z prawej Mogyorós-hegy (251 m n.p.m.; 6 km). Między nimi odległy Papod (646 m n.p.m.; 23 km). Widok ku NW


Droga 710 w okolicy Papkeszi. W centrum pagórek Sukori-hegy (253 m n.p.m.; 7 km) z odkrywką. Na horyzoncie pasmo ze szczytem Öreg Futóné (574 m n.p.m.; 17 km). Widok ku N


Balatonfüred. Zjazd nad Balaton. Na drugim brzegu Zamárdi (9 km). Widok ku SSE


Balatonfüred. Park nad Balatonem. (5 km). Widok na klasztor Tihanyi Bencés Apátság ku SSW


Balatonfüred. Park nad Balatonem. Hotele w Siófok (14 km). Widok ku SSE


Badacsony. Wzgórze Badacsony (437 m n.p.m.). Widok z trasy 71 ku N


Szigliget. Ruiny Szigligeti vár na wzniesieniu o wysokości (229 m n.p.m.). Widok ku SE


Balatongyörök. Po lewej wzgórze zamkowe w Szigliget (229 m n.p.m.; 7 km). Nieco na prawo Antal-hegy (228 m n.p.m.; 8 km), a pomiędzy nimi odległy Gulács (393 m n.p.m.; 12 km). W centrum Hálás-tető (242 m n.p.m.; 7 km). Po prawej Badacsony (437 m n.p.m.; 10 km). Widok z parkingu po NE stronie miasta. Widok ku NEE


Balatongyörök. Po lewej Szent György-hegy (415 m n.p.m.; 11 km). W centrum: Po lewej wzgórze zamkowe w Szigliget (229 m n.p.m.; 7 km). Nieco na prawo Antal-hegy (228 m n.p.m.; 8 km), a pomiędzy nimi odległy Gulács (393 m n.p.m.; 12 km). W centrum Hálás-tető (242 m n.p.m.; 7 km). Po prawej Badacsony (437 m n.p.m.; 10 km). Na horyzoncie po prawej widoczny S brzeg Balatonu w rejonie Balatonszemes (32 km). Widok z parkingu po NE stronie miasta. Widok ku NEE
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Autem w Alpy III - Słowacja

Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 | dodano: 12.03.2022Kategoria 2 Osoby, 2017 Alpy, Z Kasią
Pogoda bardzo nieprzyjemna i chłodna. Chmury a nawet deszcz. W miarę upływu czasu i kilometrów, przejaśniło się, i było całkiem przyjemnie. W Tarnowie przerwa na Strzyszowskiej, bo trzeba było coś załatwić u mechanika, a z czym był problem. DK 94, w Brzesku DK 75, DW 966, DW 965, DK 28. Z tej na moment zjazd do Tymbarku, żeby coś dokupić do zapasów. Od Mszany Dolnej korki, a DK 7 w trakcie budowy S7. Po odbiciu na Spytkowice, jazda znów była płynna. Jeszcze tylko paliwo kupione przed granicą i jazda.


Tymbark. Zakłady Tymbark nad Łososiną. Widok ku NE


Kasina Wielka. Po prawej SE część miejscowości i DK 28, która już została za nami. Po lewej Śnieżnica (1007 m n.p.m.). Po prawej Ćwilin (1072 m n.p.m.). Widok ku E


Mszana Dolna. Pizzeria przy Piłsudskiego, gdzie zdarzyło nam się stołować po objechaniu Mogielicy w 2015 r. Widok ku SE


Budowa S7 na górze Pilatowej. W centrum Chabówka. Widok ku S


Chyżne w pobliżu przejścia granicznego. Widok ku SSW

W miejscowości Podbiel skręt w kierunku Tatr przez Zuberzec. Wyjazd w Liptowskim Mikułaszu, gdzie były drobne problemy z przejazdem różnymi ulicami. Za miastem skręt w trasę 72. W Bańskiej Bystrzycy skręt w Kapitulną i powrót na krajówkę. Trochę nie udało się ogarnąć jak tam jeździć i w Kováčovej stworzyło to pętlę Sportovą i Novą, przedtem o mało się z kimś nie zderzając. Ze Zwolenia 66. W Hontianske Nemce uzupełnienie paliwa i skręt ku S, dalej trzymając się tej samej trasy. W Dudince skrę ku NE i nocleg na łące/rżysku 5 km dalej.


Podbiel. Ruiny huty z XIX w. W tle Ostravka (695 m n.p.m.) Widok ku E


Droga 584 ponad miejscowością Huty. W centrum po lewej Háj (949 m n.p.m.; 2 km). Dokładnie nad nim, odległy Vel'ký Choč (1611 m n.p.m.; 17 km). Na lewo Lomné Chočské (1271 m n.p.m.; 8 km), a przy krawędzi zdjęcia stoki góry Prosečné (1372 m n.p.m.; 5 km). W rogu po prawej Klin (945 m n.p.m.; 2 km). Na lewo od niego zalesiona dolina Roztoki. Ponad nią zalesiona Súšava (1077 m n.p.m.; 4 km), w lewo opadająca do bezleśnego szczytu Grúň (961 m n.p.m.; 3 km). Za nimi Dolina Borowianki i (w centrum) zalesiona góra Diel (1051 m n.p.m.; 5 km). Między obiema górami widoczne odległe pasmo Małej Fatry w okolicach góry Veľký Kriváň (1709 m n.p.m.; 38 km). Widok ku SWW


Droga 584 ponad miejscowością Huty. W centrum po prawej Háj (949 m n.p.m.; 2 km). Dokładnie nad nim, odległy Vel'ký Choč (1611 m n.p.m.; 17 km). W centrum Lomné Chočské (1271 m n.p.m.; 8 km), na lewo stoki góry Prosečné (1372 m n.p.m.; 5 km). Po prawej skraj zalesionej doliny Roztoki i stok Súšavy (1077 m n.p.m.; 4 km), w lewo opadający do bezleśnego szczytu Grúň (961 m n.p.m.; 3 km). Za nimi Dolina Borowianki i zalesiona góra Diel (1051 m n.p.m.; 5 km). Między obiema górami widoczne odległe pasmo Małej Fatry w okolicach góry Veľký Kriváň (1709 m n.p.m.; 38 km). Widok ku SW


Nízke Tatry. Droga 72. Vyšná Boca. Trzecią serpentyna za centrum miejscowości. W drodze na przełęcz Čertovica. Widok ku SE


Slovenská Ľupča. Zamek Ľupčiansky po SE stronie miejscowości. Widok ku W
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Autem w Alpy II - Do Małopolski

Niedziela, 6 sierpnia 2017 | dodano: 12.03.2022Kategoria 2 Osoby, 2017 Alpy, Z Kasią
Krasne DW 820, DK 82, węzeł Sławinek, węzeł Czechów, Willowa, Warszawska, DK 19 (w tym jako Aleja Kraśnicka) z centrum Kraśnika, DW 777, DK 79, DK 73. Zakupy w Dąbrowie Tarnowskiej, a nocleg na uboczu Łukowej. Kolejny gorący dzień, ale było trochę chmur.


14:29 Lublin. Widok ku SWW ze skrzyżowania Alei Tysiąclecia z ul. Podzamcze. W centru widoczny Zamek Królewski


14:48. Marynin. Węzeł Lublin Węglin. Zjazd na już wybudowaną końcówkę obwodnicy Lublina S19. Widok ku W


14:48. Marynin. Węzeł Lublin Węglin. Zjazd na już wybudowaną końcówkę obwodnicy Lublina S19. Widok ku ~NWW


14:49. Marynin. Węzeł Lublin Węglin. Zjazd na już wybudowaną końcówkę obwodnicy Lublina S19. Widok ku ~SW


17:10. Sandomierz. DK 77. W centrum wschodnia część Sandomierza w dolinie rzecznej. Widok ku ~SE


17:10. Sandomierz. DK 77. Po lewej, w głębi, wschodnia część Sandomierza w dolinie rzecznej. Widok ku ~SSE


17:10. Sandomierz. DK 77. W centrum wież ratusza oraz dech bazyliki pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, w centrum Sandomierza. Widok ku ~S


17:12. Sandomierz. DK 79. W centrum plac Jana Pawła II. W po lewej bazylika pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Po prawej Collegium Gostomianum. Widok ku ~NW


17:12. Sandomierz. DK 79. Collegium Gostomianum. U dołu drzewa na placu Jana Pawła II. Widok ku ~N


17:12. Sandomierz. DK 79. Po prawej drzewa na placu Jana Pawła II. W tle po lewej zamek. Widok ku ~NWW


17:13. Sandomierz. DK 79. Zamek. Widok ku ~NNW


17:13. Sandomierz. DK 79. Zamek. Widok ku ~N


17:13. Sandomierz. DK 79. Zamek. Widok ku NE
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Autem w Alpy I - Lubelskie

Sobota, 5 sierpnia 2017 | dodano: 12.03.2022Kategoria 2017 Alpy, 5-10 Osób, Z Kasią
Autem z Kasią wyjazd pod Lublin, na panieński koleżanki. Początek DK 7, Lektykarska (w tych rejonach była zabrana jedna koleżanka też na te spotkanie), Szkolna, Zielonka, DK 17, DK 76, DK 63, DW 814, Czemierniki, Siemień, DW 813, zakupy w Ostrowiu Lubelskim, Stary Uścimów. Słoneczny i gorący dzień. Sen około północy
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km, prędkość maks: min/km
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)