Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Zwykłe przejażdżki

Dystans całkowity:9399.43 km (w terenie 2047.85 km; 21.79%)
Czas w ruchu:643:48
Średnia prędkość:14.44 km/h
Maksymalna prędkość:60.60 km/h
Suma podjazdów:850 m
Suma kalorii:16792 kcal
Liczba aktywności:509
Średnio na aktywność:18.47 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Przejażdżka terenowa

Środa, 6 września 2017 | dodano: 13.09.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Wpierw przez osiedle przy Długiej, potem wydeptaną ścieżynką, na wale po północnej stronie tego rejonu i nawrót u jego stóp, jeszcze bardziej ku północy. Po przecięciu zielonego szlaku, wjazd na ścieżynkę przy słupach energetycznych. Było tam trochę błota. Wyjazd na skrzyżowaniu, gdzie z lewej i na wprost ciągnął się ów zielony, zmierzając na piaszczysty podjazd. Skręt w prawo, nawet przyjemną dróżką docierając na wprost Szczęśliwej, ze stromym, momentowym podjazdem na asfalt. Przejazd jednokierunkową Wolności przez osiedle bloków, lecz przed wydostaniem się na przelotową, wjazd na chodnik przy ostatnim bloku. Za załomem w prawo, a w lewo, do Przemysłowej, gdy tylko pojawiła się przerwa między garażami.

Przejazd do torów, przecinając je i zjeżdżając na ścieżynkę po wschodniej stronie. Prowadziło na skraju prowizorycznego boiska do stawów po gliniankach. Bliżej nich wysypano utwardzające podłoże kamyki, więc lepiej było jechać nieco z bok, o ile tylko było to możliwe. Wyjechawszy ku wschodowi za staw południowy, skręt ku kolejnym torom i wyjazd na drogę techniczną, prowadzącą wzdłuż nich. Nawet dobrze się jechało. Do czasu. Trwały jakieś drobne prace, ale że pojazdy były ciężkie, to cała droga rozjeżdżona i błotnista. Dawszy sobie spokój i przyszła pora zejść z roweru. Później moje stopy miały piękny kolor.

Gdy tylko pojawił się niski wiadukt, dzięki niemu udało się znaleźć po drugiej stornie. Tam też było za dużo błota, wiec skręt w leśną ścieżką, tak wydostając się na Poniatowskiego przy Ułanów. Kontynuacja jazdy tą drugą, potem Sikorskiego i do Nadarzyńskiej. DW 634 Powrót do Zielonki, a tam Poniatowskiego, Lipowa, Powstańców. Dzień pochmurny i chłodny, a niektóre z nich wyglądały, jakby miało lunąć, więc dłuższa jazda nie miała sensu.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 13.43 km (8.00 km teren), czas: 01:05 h, avg:12.40 km/h, prędkość maks: 26.12 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka nocą pod Wronę

Środa, 2 sierpnia 2017 | dodano: 02.08.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Noc gorąca. Spać nie można. Sił do podpisów zdjęć brakło. Bidony + woda zapasowa, której połowa wróciła. Do tego standard naprawczy. Jedzenia brak. Start po pierwszej, gdy już znalazła się tylna lampka. Tej, jak na złość, urwało się mocowanie, gdzieś w okolicy 70 km. Wiatr z zachodu, o świcie bardzo silny, a chmury niepokojące. W nocy wątpliwości, czy będzie burza. Co chwila trzeba było zerkać w gwiazdy, by ocenić grubość i kierunek napływania chmur. Na szczęście nie było przygód meteorologicznych, poza wiatrem w twarz na krótkim odcinku koło Grodźca.

Wpierw na wschód. Przez Miączyn, a następnie północną drogą gminną do Smoszewa. Krajówki tyle co przez Goławin, zjazd od Emolinka do mostu oraz Mochty - las i Zakroczym do Biedronki, skąd odbicie na północ. Etap zjazdu był niepotrzebny. Choć był zamiar, aby skręcić na Jaworowo, ale nie udało mi się dostrzec skrętu. Na krajówce zaś widać było trzech pijaczków z rowerem. Wtedy natąpił mój zapobiegawczy skręt na Jaworowo. Odtąd chęć, aby udać się do Mocht blisko rzeki, ale tak jakoś mi się skręciło, że przypadkiem nastąpił wjazd na drogę gruntową oraz przez zaporę, której to planowane odwiedziny nachodziły mnie od pewnego czasu. Po lewej i po prawej były barierki ze spojonego kamienia, a sam odcinek pokonany przez mnie ostrożnie - nie wiadomo, czego można się było spodziewać. Wyjazd w resztkach PGR, by przejechać do najbliższych domów mieszkalnych. Karkołomną, krętą ścieżynką nad rowem/parową. Z ujadającymi psami po drugiej stronie, które mogłyby mnie chapnąć. Wyskoczyły na mnie dopiero przy domach. Wnet nastąpił powrót na asfalt.

Z Zakroczymia skręt na Wojszczyce, gdzie odkręciło mi się koło i trochę się z nim trzeba było mocować. We Wronie skręt na Przyborowice. Zaczynało świtać. Potem dalej Krysk, gdzie wpierw objazd kościoła dołem, potem przejście przez nieczynną i zarośniętą kopalnię we wschodniej części wsi. Następnie kurs na południe przez Dłutowo, Grodziec, Radzikowo. Dalej był Sielec z pokrzywowym przejazdem przez pola, a potem ulica 19 Stycznia w Czerwińsku i nad Wisłą, która wnet miała zmienić nazwę. Wstęp na cmentarz, bo w sumie z rowerem tam mi się nie zdarzyło zaglądać. Włączyła się syrena w remizie. Zjazd lichą drogą na dół, podjazd Cmentarną. Dalej do już prosta jazda wzdłuż Wisły.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 82.35 km (27.00 km teren), czas: 05:01 h, avg:16.42 km/h, prędkość maks: 39.11 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Niedziela, 30 lipca 2017 | dodano: 02.09.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Krótka przejażdżka w górę za kapliczkę i z powrotem. Dziwny bezwład nóg od długiego nie jeżdżenia. Podobny jak ostatnio w Malborku. Fala upałów, więc wyjazd późnopopołudniowy.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 4.00 km (0.00 km teren), czas: 00:15 h, avg:16.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 | dodano: 26.06.2017Kategoria Zwykłe przejażdżki

Próba jazdy po przerwie. W tylnym kole ciut mało powietrza.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 0.20 km (0.00 km teren), czas: 00:01 h, avg:12.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z pola

Wtorek, 30 maja 2017 | dodano: 30.05.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Przez Las Złotopolicki od wschodu. Bardzo wysokie drzewa. Części już nie ma w skutek wycinek. Przez Kamienicę-Wygodę do krajówki, a z niej zjazd na polną drogą za Miączynem. Przez pola do domu.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 15.50 km (10.00 km teren), czas: 01:20 h, avg:11.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Test licznika

Niedziela, 14 maja 2017 | dodano: 14.05.2017Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Po dwóch licznikach, którym urwały się przewody, przyszła pora powiedzieć dość. Przy okazji wizyty w decathlonie, gdzie zakupiony został BC 9.16ATS. W odróżnieniu od poprzednich, ten był bezprzewodowy i bardziej prostokątny. Co prawda nie mierzy temperatury, ale licznik kalorii mógł się przydać (akurat...).

Piękna, ciepła pogoda. Nad Wisłą mnóstwo osób. Woda trochę śmierdziała. Wspólna jazda wałem przez las tak jak poprzednio. Potem na Zdziarkę. Podjazd zachodni, najbardziej stromy. Chyba po raz pierwszy, być może drugi, udało mi się podjechać go w całości. Na górze przerwa. Wolno wyminął nas samochód. Przejechał kilkanaście metrów i nagle zderzył się ze słupkiem bramy. Stop i zerknięcie na to co się stało. Cofnął, otworzył bramę i jakby gdyby nic, wjechał poprawnie. Dalej jazda do DK62, przejazd na szutrówkę przez Zarębin. Za ostatnim domem skręt w lewo. Alejka wierzbowa postradała gałęzie. Polną drogą dalej, aż do Borkowa. Wyjazd na asfalt i w prosty sposób powrót do domu. Obiad smaczny w postaci placka lotaryńskiego i lodów..
Rower:Czarny Dane wycieczki: 18.58 km (12.00 km teren), czas: 01:28 h, avg:12.67 km/h, prędkość maks: 32.35 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nieudany start

Piątek, 12 maja 2017 | dodano: 12.05.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną

Wyprawa miała się rozpocząć od jazdy pociągiem. Z domu zapomniało mi się kasku. No dobra. Na dworcu - brak wolnych miejsc. Może jeszcze coś się trafi. Na peronie - tłum ludzi. Spacerem przez peron. Mnóstwo. Stop. Licznika kabel zerwany. Drugi. Nie wiem gdzie i kiedy... Dobra. Koniec podróży. Wystarczy mi sama Warszawa.

Wyjazd z Arkadii. Inflancka. Niska koło szkoły z muralem powstańczym. Zaplecze zachodnich bloków wzdłuż Andersa. Korzystając z dróżek miedzy osiedlami, bo tych nigdy za wiele. Chyba że sił brak. Od Anielewicza po chodnik stronie parku. Dalej Wierzbowa. Królewska 2 -slalom między filarami, poza tymi krańcowymi. Na UW przygotowania do Juwenaliów, próby z głośników, stoiska wydziałów. Po przerwie zjazd Oboźną i hen na drugą stronę Wisły. Sprzeczną na Dworzec, gdzie udało mi się dowiedzieć jak wygląda sprawa. Pociąg był opóźniony pół godziny, więc jeszcze można podjechać, aby obejrzeć postęp prac na nowo budowanym łączniku z Radzymińską. Przejazd przez pozostałą część parku. Koło spichlerza wjazd na nowy asfalt i powrót na dworzec. Od razu kurs na właściwy peron.

Z poczuciem zawiedzenia, powrót Lubelską, Drewnianą i Zajęczą na UW. Tam nic się nie zmieniło. Dalej Kredytowa, Subway przy Świętokrzyskiej, PKiN od E i S, przerwa przy Plater, koło Synagogi na północ, osiedle między JPII i Orlą, tak bliżej zachodu. Następnie wzniesienie koło Nowolipia, a potem Karmelicką. Od Anielewicza za blokiem do Lewartowskiego, a potem za blokami bliżej JPII. Od Stawki znów Karmelicka i powrót do Arkadii przez główne wejście i windę. Rankiem jeszcze się okazało, że przednia opona była pęknięta po prawej stronie, 2/3 długości od obręczy w kierunku środka.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 23.50 km (0.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:11.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powolnie, ponocnie, pogminnie

Piątek, 28 kwietnia 2017 | dodano: 29.04.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Więc było tak. Za dnia kolejna porcja "ćwiczeń", tym razem typu "skłon". Po powrocie przerwa na odpoczynek i obiad, złożony z resztki mojego sosu warzywnego wymieszanych z odrobiną dzisiejszego, odgrzewanego mięsa. Chwila namysłu i w drogę. Wpierw na wprost za skrzyżowaniem i w górę przez parowę, którą ostatnim razem przejeżdżając chyba w podstawówce. Były to przede wszystkim zjazdy i całkiem sporo w owym czasie. Przez te lata zmieniło się to, że po obu stronach przestała być dzika, a powstały domki. Tym razem podjazd do miejsca na powierzchni, a potem po miedzy pieszo do szosy. Dalej w górę. Przy zagajniku skręt na Borek, lecz potem zjazd do żwirowni dziką ścieżką. Przecinając ją na zachód, kurs na Zdziarkę.

Była chęć przejechać do Czerwińska, ale nim się zjechało nad Wisłę, w oczy wpadła droga w pola, wyglądająca na bardziej przejezdną. Podczas moich pierwszych wycieczek w te strony, trafiło mi się tam jechać może raz czy dwa. Było gorąco, mnóstwo chwastów i cały teren zarośnięty, więc przyszło się wycofać. Teraz był ślad po czterokołowym pojeździe, który doprowadził mnie do jej końca przy ścianie z drzew. Tzn. prawie. Zabrakło mi kilku metrów. Ktoś pracował w polu i poinformował głośno, że nie ma dalej drogi. Zawróciwszy, po chwili udało się znaleźć ścieżynkę, skierowaną na północ. Opadała ku strumieniowi. Z góry wydawał się wystarczająco wąski, więc zajazd, a potem trochę się gimnastyki. Było sporo gałęzi, mnóstwo śmieci... Ehhh... Strumień przebyty po dwóch oponach z ciągnika, położonych w jej nurcie, tuż poniżej tamy bobrów.

Potem jeszcze trzeba się było wykaraskać po stromym zboczu i przerwa na złapanie oddechu. Już wydawało się, że jestem po stronie Czerwińska, ale po wydostaniu się na drogę, okazało się, że to wciąż była Zdziarka. Tylko to ta część najbardziej zachodnia, w pobliżu DK62. Wjazd na asfalt i skręt w 19 Stycznia. Potem w polną drogę, opadającą do początku parowy tuż przy Polnej, zaraz za zabudowaniami. Później z Dunina powrót na DK62, zjazd na Chmielewo. Przejazd wschodnim fragmentem wału, drewnianą kładką do Wyszogrodu i dalej wprost do centrum. Od parku przejazd do Kilińskiego przez osiedle, a potem zjazd nad Wisłę. Odpoczynek na ławce blisko mostu. Była spokojna, lecz chłodna noc.

Krótka przebieżka po schodach, rowerem przez wiadukt i powrót do Wyszogrodu od strony przychodni. Płocką do ronda, ale z epizodem jazdy przez osiedle do Okólnej. Fragment krajówki, skręt na chodnik przez Zamieście. Przez rów wyjazd na DK 50. Przerwa za Rębowem, bo jechał łańcuch TIRów. Zjazd z krajówki na Gródkowo. Tuż za zabudowaniami przystanięcie na przerwę. Po chwili przejechał wóz strażacki. Niebawem kolejny, lecz od Pozarzyna, gdzie na jakiś czas się zatrzymał, bo chyba pomylił drogę. Zjazd na dół, tam mijane okolice dworku i obserwowanie światła wozów, bijące z Gawarca, chyba Dolnego.

Skręt kamienistą drogą do Raszewa Włościańskiego. Z ulgą przyjęte pojawienie się asfaltu, który był tam od niedawna. Ongiś była tam szutrówka, o jakości podobnej do tej w mojej miejscowości, sprzed 20 lat. Naprawdę dawno mnie nie było w tych stronach. Zakręty i zjazdy zdążyły mi już wywietrzeć. A może po prostu na asfalcie lepiej je czuć? No w każdym razie i to dobro się skończyło - wrócił grunt i szuter. Okolica sama w sobie bardzo ładna, nawet nocą. Ta była jedną z ciemniejszych, ale i tak dość dobrze widoczne były obiekty w przestrzeni. Gwiazd wiele nie było, za to sporo mgły od ziemi. Może raz czy dwa zdarzyło mi się przez nią przejeżdżać, a tak to była raczej niska, lecz nie cieniutka. Po minięciu kościoła, przejazd przez Osiek i Stary Boguszyn. Tam pogonił mnie pies i był to najszybszy odcinek (zjazd w stronę wojewódzkiej) w ciągu całego wyjazdu. Przez Radzikowo Scalone przejazd do Chociszewa, a potem już prosto do domu, gdzie udało się dotrzeć po drugiej rano.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 56.72 km (20.00 km teren), czas: 04:33 h, avg:12.47 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Kwietniowy Deszcz

Wtorek, 25 kwietnia 2017 | dodano: 26.04.2017Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Pół nocne

Na początek trochę piwnicznego fitnessu. Dla nie obeznanych: bierzesz skrzynkę z warzywami, obracasz się, kilka kroków w bok, odkładasz skrzynkę, powrót bez obciążenia. Po kilku takich powtórzeniach: Pochylasz się po skrzynkę, obracasz o 90 stopni, szybkim marszem przenosisz w miejsce docelowe położone kilka metrów od piwnicy, wracasz w podskokach. Znów kilka powtórzeń, po czym wracasz do punktu pierwszego.

Po zabawie, która trochę mnie przepociła, była przerwa na herbatę, a po niej wyjście na rower. Pogoda była nadal chłodna, podobnie jak wiele dni poprzednich. Przed zabawą przechodziły spore opady, a po niej chwilowo to ucichło. Do tego jeszcze spory wiatr z zachodu i wiele chmur. W kurtce, bluzie i koszulce było ciepło. Pod spodniami mogłoby się znaleźć jakieś ocieplenie, ale było znośnie. Trochę gorzej w nocy - zaczął padać deszcz i zmarzły mi dłonie. Nie spieszyło mi się tego dnia. Jazda spokojna, powolna. Zabrane pół butelki wody, w niewielkim stopniu zniknęło. Chociaż ten, jeden plus dni chłodniejszych.

Start z Trębek. Przejazd przez lotnisko do Kroczewa. Koło kościoła wjazd na starą drogę do wsi Smoły. Budowa DK7 podzieliła ją na dwie części, bez możliwości przejechania jej w całości. Niby można było wjechać na asfalt krajówki, lecz zamiast tego poniosło mnie terenem wzdłuż niej, do kolejnego skrzyżowania. Na drugą stronę i kontynuacja utwardzoną drogą w tym samym kierunku. Doprowadziła mnie do lasu na Ostrzykowiznie. Poprzednim razem nie udało mi się pokonać go w całości. Tym razem się powiodło. Od ściany lasu wejście na ledwo widoczną ścieżkę, ale wnet zniknęła, więc kurs w pobliże słupa. O dziwo, była tam dróżka, a od niej odbijała jedna wyraźna droga w lewo i druga, tak ledwo, ledwo. Przejazd przez nią na wskroś, wyjeżdżając do rowu wzdłuż DK7. Było to raptem kilka metrów i prowadziło na już mi znaną gruntówkę, biegnącej wzdłuż lasu. Przerwa.

Zrobiło się ciemno. Kurs na Pieczoługi. W pół drogi do domostw nastąpiło poruszenie. Sarny? A gdzie tam! Dwa wielkie dziki. Wydały swe dzikie odgłosy, po czym zniknęły w lesie. Na moment stop. Może lepiej wrócić? Zdaje się, że jednak popędziły w głąb i nie krążą już przy drodze. No to jazda. Wtem, głośno zaczęły kwilić młode warchlaki z kępy krzaków! Przerażający, nagły odgłos. Jak zaraz przybędą rodzice, to dopiero będzie początek wiosny. Zerwanie do pędu tak szybkie, jak zwykle zrywa się łańcuch. Moment i mnie już tam nie było. Wyjazd na asfalt, potem kierując się gruntówką do Smół przez Strubiny. Przed Zarębami trzeba było jeszcze przejechać krótki fragment lasu, w obawie, by i tam na mnie coś nie wyskoczyło.

Wyjazd na asfalt. Padało, siąpiło, padało, i tak w koło. Pora była wracać, a lampka była nie do oświetlania drogi. Dobrze, że bez takich też umiem sobie radzić. Przez Koryciska przejazd do Załusk, choć o mało nie rzuciło mnie do Smulsk. Trzeba się było trochę cofnąć, po stwierdzeniu, że nie tędy droga. W Załuskach jazda w stronę stacji paliw i kręcenie po niewielkim osiedlu. Udało się dostrzec tam gruntową dróżkę wzdłuż domów, którą może warto przejechać za dnia. Przejazd wiaduktem i przerwa na przystanku za Zdunowem. Była we mnie nadzieja, że może się rozpogodzi, ale nie było ku temu oznak. Od Przybojewa widoczna była warszawska łuna, oświetlająca nisko zawieszone chmur, a te które znajdowały się nade mną, na jej tle tworzyły ciemną, zwisającą i postrzępioną kurtynę. Powrót przed północą.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 49.23 km (10.00 km teren), czas: 03:39 h, avg:13.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka pod Chociszewo

Niedziela, 2 kwietnia 2017 | dodano: 02.04.2017Kategoria Zwykłe przejażdżki, Samotnie

Ładna wiosenna pogoda, ale brakło siły. Nawrót częściowo przez pola Chociszewa.


13:02. Chociszewo. Droga biegnąca w pobliżu strumienia. Widok ku N


13:02. Chociszewo. Kościół pw. św. Leonarda z XIX w.


13:03Chociszewo. Szkoła podstawowa w dawnym dworze
Rower:Czarny Dane wycieczki: 7.29 km (1.00 km teren), czas: 00:32 h, avg:13.67 km/h, prędkość maks: 44.82 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)