Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

5-10 Osób

Dystans całkowity:3339.91 km (w terenie 358.00 km; 10.72%)
Czas w ruchu:187:38
Średnia prędkość:17.80 km/h
Maksymalna prędkość:55.55 km/h
Suma kalorii:2009 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:104.37 km i 5h 51m
Więcej statystyk

Wyprawka na Roztocze

Sobota, 14 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria 5-10 Osób, Z Kasią, Wyprawy po Polsce, Podróżerowerowe.info, 2015 Roztocze, Gminy

Udało mi się wyspać, jak rzadko kiedy. Chyba wszyscy byli już na nogach. Oglądaliśmy zdjęcia z tutejszych regionów, dopóki nie nadeszła godzina wyjazdu. Zebraliśmy się tuż po 12.


Przygotowania do drogi

Ruszyliśmy na południe. Przy urzędzie gminy w Tereszpolu, skręciliśmy na wschód, w dość terenowy, nieco błotnisty podjazd. Dało radę jechać, choć niespecjalnie szybko. Deszcz padał słabszy, zmęczenie było mniejsze. Gdy z Kasią udało się dotrzeć do najwyższego miejsca, ledwo już dało radę zobaczyć resztę na zjeździe. Droga w pewnym miejscu (jeszcze na podjeździe) wyłożona została asfaltem, choć było to dawno temu, sądząc po ziejących dziurach.


Zjazd z wzgórza do Szozd przy LHS. Widok ku NEE


Zjazd do Szozd. Jeszcze można zawrócić

Spotkać ze wszystkimi udało się przy przejeździe kolejowym, akurat gdy pociąg zwolnił przejazd. Zaraz za nim kolejny podjazd, tym razem w całości asfaltowy. Zjazd jak poprzednio - dziurawy, tyle tylko, że trochę lepszy, bardziej zadbany. Za Sochami wjechaliśmy w Roztoczański Park Narodowy i przy jeziorze Echo skręciliśmy w prawo, na szutrowo-błotnisty, dłuższy odcinek leśny. Minęliśmy tory kolejowe i kilka "ekspozycji" takich jak wiklinowe "grzyby", masa pieńków, czy koronkowy znak wjazdu w teren zabudowany (choć nadal w lesie).


Z Szozd do Soch. Widok ku NE


W pół drogi między zabudową wsi Sochy, a Stawami Echo. Wjazd do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Widok ku NE


Roztoczański Park Narodowy. W pół drogi między zabudową wsi Sochy, a Stawami Echo. Widok ku NE


Roztoczański Park Narodowy  Trasa między Stawami Echo i Florianką, bliżej pierwszego z tych miejsc. Widok ku S

Pod koniec lasu nasze tempo oddaliło nas od reszty, będąc nieco z tyłu. Było to przy wjeździe do Florianki. Ponownie udało się połączyć pod daszkiem na początku Górecka Starego. Tam przerwa posiłkowo-herbaciana w miejscu do tego wyznaczonym. Po odpoczynku, przejechaliśmy opadającą drogą do Górecka Kościelnego, z pięknym, krótkim podjazdem przy rzece Szum. Skręciliśmy koło kościoła i odwiedziliśmy kilkanaście dębów, w tym takie z wielkimi dziurami w środku. Po sesji fotograficznej podążyliśmy dalej na południe, drogą dość dziurawą.


Roztoczański Park Narodowy. Izba Leśna we Floriance. Widok ku E


Roztoczański Park Narodowy przy granicy powiatów. Droga za Florianką, prowadząca do Górecka Starego. Widok ku SE


Górecko Kościelne. Przedwojenna kapliczka Pod Dębami. Widok ku SW


Górecko Kościelne. Przedwojenna kapliczka pw. św. Stanisława Biskupa - "na wodzie". Widok ku W


Górecko Kościelne. Rowery pod wiekowym dębem. Widok ku W

Moje samotne odbicie na DW 853 i przejazd przez most nad rzeką. Okazało się, że jednak nie tylko ja, choć większość została przy skrzyżowaniu. Oczekiwanie na Kasię w pobliżu cmentarza partyzanckiego, skąd razem jeszcze kawałek na zachód, zawracając przy niewielkim strumieniu. Z wolna jazda do Józefowa, zmagając się z rozwlekłymi podjazdami. Przy wjeździe czekał na nas Mirek, który odeskortował nas do Zwierzyńca.


DW 853. Między Aleksandrowem i Józefowem. Zapora na rzece Szum. Widok ku N


DW 853. Między Aleksandrowem i Józefowem. Cmentarz partyzancki. Widok ku N


DW 853. Józefów. Staw wędkarski na Niepryszce. Przy niej, w 2011r. powstał zalew rekreacyjny w piaskowym wyrobisku. Widok ku NE

Przez kolejne 15 kilometrów jechaliśmy z 1-2 postojami, w tym jeden w pobliżu wieży ciśnień, niezbyt odległej od drogi. Było tam kilka podjazdów i zjazdów, sporo łat nawierzchni. W miasteczku przejechaliśmy przy "kościele na wodzie" i wnet dotarliśmy do "Telimeny". Nie spóźniliśmy się, aż tak bardzo. Posiłki dopiero docierały, gdy mi i Kasi przyszło zamówić dla siebie. Niestety nie było wszystkiego co w menu. Trochę udało się podjeść, a następnie, o zmroku, ruszyć (chyba ja i Kasia nieco wcześniej niż grupa, bo nasze tempo było słabe, a noc tuż tuż). Na plecy kamizelki i start. Przy wyjeździe ze Zwierzyńca dogonił nas M.. Zrobiło się jeden postój na herbatę blisko końca podjazdu. Zjechaliśmy, skręciliśmy i wnet znów się wygrzaliśmy. Spać poszliśmy o godzinie mniej więcej tej samej, co dnia poprzedniego.


DW 849. Wieża ciśnień w Józefowie Roztoczańskim. Widok ku NW


Zwierzyniec. Kościół pw. św. Jana Nepomucena z XVIII w. Widok z Wachniewskiej ku SSE


Zwierzyniec. Zamojska 8. Maszynownia wyprawkowa w trakcie posiłku

Zaliczone gminy

- Tereszpol
- Zwierzyniec
- Aleksandrów
- Józefów
- Krasnobród
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 64.90 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:16.16 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VII - Wzdłuż Warty do Gorzowa Wielkopolskiego

Niedziela, 12 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria 3-4 Osoby, 5-10 Osób, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Namiot zwinięty tradycyjnie, po opuszczeniu go. Zniknęły pozostałe po ognisku kiełbaski, podczas oczekiwania na resztę grupy. Gdy pozostali zaczęli składać namioty, okazało się, że mam brak powietrza w tylnym kole. Ponownie. Wyjaśniło to, czemu jechało mi się ciężko dnia poprzedniego. Szybka wymiana problematycznej dętki, lecz zachowując czujność na ewentualne, kolejne niespodzianki.


Jabłonka Stara. Nocleg nad jeziorem Głębokim. Widok ku S


Jezioro Głębokie. Widok ku W

Ruszyliśmy w kierunku Borowego Młyna. Dojechaliśmy do Jeziora Chłop, zgodnie ze szlakiem na mapie Wi.. Od czasu publikacji tej mapy trochę się pozmieniało i droga, gdzie szlak kiedyś przebiegał, pełna była tabliczek z informacjami o prywatnym terenie. Trudno mi powiedzieć jaki był status samej dróżki, skoro było tak mnóstwo tabliczek w jej głębi, jak i każda z pewnością należała do kogoś innego.

Gdy zobaczyliśmy dom leżący trochę niżej, nie jechaliśmy w jego kierunku (jak było trzeba), lecz odbiliśmy w prawo, zgodnie z lepszą leśną ścieżką. Idący tamtędy starszy jegomość, zwrócił uwagę, że to jest teren prywatny (o ile dobrze pamiętam, pytaniem retorycznym dotyczącym tego czy widzieliśmy tabliczki). Nie przerywał przy tym swojego powolnego marszu. Dodał przy okazji kolejne pytanie retoryczne, kto będzie odpowiadał, jeśli zostaniemy ewentualnie pogryzieni przez psy (jeden mały wędrował wraz z nim). Ma_. rzuciła w tym momencie argumentacje opartą na terenach ogrodzonych i nie ogrodzonych oraz kwestię psów chodzących luzem. Na to ów jegomość obruszył się, jak to ktoś obcy będzie go pouczał na własnym terenie, teoretycznie grożąc policją.

Nieco dalej inny właściciel prywatnej działki w lesie, dużo pogodniejszy pomógł nam instruując, którędy jechać, by wrócić na zagubiony szlak. W efekcie zrobiliśmy małą pętelkę i skierowaliśmy się w stronę Silnej. Skręciliśmy w pierwszą porządna drogę na zachód, koło kapliczki i po pewnym czasie dotarliśmy do Pszczewa. Tam grupka (z bardzo dużym prawdopodobieństwem beze mnie) udała się na zakupy przy pierwszym sklepie (w międzyczasie do sklepu podjechała mała osobówka z głośnym hiphopem). Trochę było jeszcze gadania, planowania i duża grupa grupa odbiła na południe, a ja, Y. i Pa. ruszyliśmy na północ. Tuż za miastem dostaliśmy klaksonowe pozdrowienia od wspomnianej osobówki, gdy właściciele skręcali gdzieś w bok.


Lasy w okolicy Silny Nowej


Pszczew. Rynek. W centrum kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku NW

Początkowo średnim asfaltem do Szarcza. Na mapie Y., droga raczej dobra. Kolejny odcinek - jakaś lokalna, w miarę dobra droga do Przytoczna przez Lubikowo. W rzeczywistości szuter szerokości 1,5 osobówki z różnym stanem nawierzchni. Czasem piach czasem dziury, trochę jazdy lasem. Delikatna przyprawa w postaci kocich łbów w Lubikowie. Z ulgą wyjechaliśmy na krajówkę i popędziliśmy do Skwierzyny. Z racji podjazdów, znosiło mnie raczej z tyłu. Przed samym miastem długi zjazd, więc dopiero wtedy wyjazd na przód, pozwalając grawitacji, z lekką własną pomocą, ciągnąć rower i przekraczając 40km/h.

Ze Skwierzyny odbiliśmy na północ, wzdłuż wschodniego brzegu Warty. Długa prosta do Murzynowa, gdzie odbiliśmy na lokalną, krótszą trasę. Przez połowę tego odcinka jechaliśmy asfaltem, przez drugą zaś, wąską ścieżynką wzdłuż bruku. Na asfalt wróciliśmy w Starym Polichnie. Dosłownie chwilę później byliśmy już w Santoku. Jako że do planowanego pociągu, wciąż było sporo czasu, ruszyliśmy ścieżką, a później szlakiem rowerową wzdłuż Warty. Droga była sympatyczna, dość łatwa i ładna krajobrazowo.


Początek Starego Polichna, tuż za granicą powiatów. Po lewej stara, brukowana droga z Murzynowa. Widok ku N


Santok. Ujście Noteci do Warty. W centrum UG. Na horyzoncie międzywojenna wieża. Widok ku W


Santok. Widok ku W


Santok. Gorzowska pod koniec miejscowości. Po prawej Warta. Widok ku NEE

W Gorzowie wizyta moja trzecia, w przeciągu nieco ponad roku. Raz dwa dotarliśmy w rejon dworca i zawitaliśmy do baru. Z Y. wzięliśmy pizzę na pół. W międzyczasie Pa. odjechała pociągiem w kierunku wschodnim. Około 16 poniosło mnie w swoją stronę. Kurs do Deszcza ulicą Strażacką. Dalej przez Maszewo i Orzelec do Bolemina. W międzyczasie dotarła wiadomość, iż Y. wsiadł w swój pociąg.


Gorzów Wielkopolski. Most Staromiejski. W centrum kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NNW


Zespół Szkół w Deszcznie. Widok ku W


UG w Deszcznie. Widok ku E

Powoli zbliżał się zachód słońca. Dojazd do Płonicy i skręt na zachód. Szlakiem rowerowym poprowadzonym przez polną drogę biegnącą wzdłuż kanałku, wyjazd na szuter, który doprowadził mnie ostatecznie do Rudnicy. Tam nastała noc, w czasie prób zorientowania się w sytuacji. Przyodziawszy się jak trzeba, przyszła pora ruszyć, a tymczasem wszędzie zaległa wysoka mgła. Przejazd przez Kołczyn i Łukomin, dopiero w pobliżu Krasnołęgu postanawiając rozbić namiot.


Rudnica. Szutrówka z Altony. Widok ku SW

Zaliczone gminy

- Pszczew
- Przytoczna
- Skwierzyna
- Santok
- Krzeszyce
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 114.60 km (32.00 km teren), czas: 06:33 h, avg:17.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VI - Pojezierze Poznańskie

Sobota, 11 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria 5-10 Osób, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Rankiem można było spokojnie obejrzeć jezioro, jak i miejsce noclegowe, do którego przybyliśmy w nocy. W okolicy słychać było grzybiarzy. Śniadanie na lekko - litr kremu czekoladowo-waniliowego. Pod koniec posiłków, do miejsca obozowania dotarli Al. z R.P. W trasę ruszyliśmy w kilkanaście minut później, po ogólnym ogarnięciu obozu.


Jezioro Kubek. Po prawej grobla w Jeziornie. Widok ku NNE


Nad Jeziorem Kubek. Widok ku NW

Szybki przejazd do Sierakowa. Część osób robi zakupy. Z miasteczka ruszamy na na południe, tuz za granicą zabudowy wjeżdżając w las. Na szlaku spotykaliśmy więcej i więcej piachu, lecz jakoś udawało mi się jechać w miarę normalnie. Gdy dotarliśmy do jeziora, położonego kilka metrów niżej, w pobliżu jakiegoś boiska, zatrzymaliśmy się na chwilę. Od tego miejsca teren był zaopatrzony w liczne, piaszczyste podjazdy i zjazdy. Na płaskim, poprzednim odcinku bez problemu, tu jednak lepiej było nie ryzykować. Znając swoje szczęście do różnorakich awarii, lepiej było odpuścić, wybierając opcję pół-pieszą.


Sieraków. DW 133. Po lewej kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy. Widok ku SSW


Skrzyżowanie w pobliżu NW półwyspu jeziora Lutomskiego. Widok ku W

Y. nie miał tyle szczęścia. W pewnym momencie dało się słyszeć niepokojący dźwięk, wydobywający się z roweru, przypominający gałąź włożoną między szprychy i już było wiadomym, co go czeka. Przerwa techniczna trwała 0,5-1h w miłych okolicznościach krajobrazowych, w miejscu idealnym na kolejny nocleg. Trochę wiało i większość czasu minęło, chroniąc się za drzewem. Trochę szkoda, że nie zrobiliśmy wtedy małego ogniska, korzystając z okazji.


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Przerwa techniczna

Czynności techniczne i liczne próby wykombinowania czegoś. z mocno nadwyrężonym hakiem przerzutki, spoczęły w rękach J. w asyście właściciela. Al. starał się telefonicznie pozyskać jakąś informację lub pomoc z rąk miejscowych-znajomych, lecz w skutek tymczasowego naprawienia napędu w postaci singla z patyczkami, było to trud zbędny. Podobnie jak pomysł, by kupić klej techniczny np. w Mrówce.


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Widok ku NE

Trasa przez las, trwała 1/3 drogi wzdłuż jeziora, zakończyła się spektakularnym marszem z rowerami, po stromym zboczu ze zbędnymi dla nas schodkami. Dalsza trasa była zablokowana przez wiatrołom, wiec ruszyliśmy alternatywną trasą na krawędzi lasu i pól. Wyjechaliśmy w Grobii i kawałek asfaltem, większość szutrem, ciekawą drogą dotarliśmy do Lutomka. Przy rozjeździe stała grupa harcerzy, oklaskująca przejeżdżającą grupę, lecz mnie nie dali rady, z powodu uprzedniego skręcenia w kierunku Chrzypska.


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Wiatrołom przed wjazdem do Rezerwatu Buki nad Jeziorem Lutomskim. Widok ku NE


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Wiatrołom przed wjazdem do Rezerwatu Buki nad Jeziorem Lutomskim. Widok ku E


Grobla SE. Wędrówka znad jeziora Lutomskiego. Wzdłuż linii drzew, poprzedni etap pieszej wędrówki. Widok ku NE


Grobla SE. Wędrówka znad jeziora Lutomskiego. Wzdłuż całej linii drzew, poprzedni etap pieszej wędrówki. Widok ku NE


Lutomek. Wyjazd na DW 186. Widok ku SW


Łężce E. DW 186. Stawy ponad jeziorem Białeckim. Widok ku NNW

Dalsza jazda była męcząca i dość wolna. Dojazd do pierwszych zabudowań Chrzypska Wielkiego. Nawrót na południe i kilka kilometrów dalej przerwa na posiłek w punkcie widokowym, roztaczającym się na całą okolicę. Po przerwie, w trakcie której trochę się udało ogarnąć, później udało się przejechać przez Pniewy do Lwówka, a tam dokonać kilku zakupów. Potem odbicie do Michorzewa. Coraz gorzej mi się jechało, zwalając wszystko na wiatr. Duże chmary muszek skutecznie zmniejszały mi tę i tak nikłą przyjemność z jazdy. W Michorzewie skręt na zachód.


Łężeczki. Jezioro Chrzypskie. Po lewej Chrzypsko-Wielkie. Po prawej, za zagajnikiem, Chrzypsko Małe po E stronie jeziora. Widok ku NE


Rynek w Lwówku. Widok ku SSW

W lesie pomiędzy Michorzewem i Wąsowem, udało się zauważyć jakiegoś lokalnego rowerzystę i auto jadące z naprzeciwka z oddali. Pochylenie głowy i obserwowanie odległość od krawędzi pobocza, bowiem często jeżdżę dość blisko skraju jezdni. Dało się słyszeć gwałtowne hamowanie z piskiem i jakoś tak intuicyjnie jecaać jeszcze bliżej krawędzi, ale z powodu aktualnego położenia ciała, nie można było w tamtej chwili zrobić nic więcej. Czuć było uderzenie z boku, ale na szczęście na tyle słabe, że udało się utrzymać na rowerze. Trochę mnie to zdziwiło. Po ujechaniu kilka metrów i przyszło się zatrzymać, podobnie jak kierowca, jadącego zza mnie auta. Zerknięcie w dól i okazało się ze pedał został nieznacznie uszkodzony, przyjmując impet uderzenia. Również but został lekko przytarty, lecz nie przeniosło się to na stopę, poza uczuciem lekkiego wzrostu ciepła. Nic poza tym więcej się nie stało. Kierowca tłumaczył się, że chciał mnie wyprzedzić, lecz później spostrzegł drugiego kierowcę i zaczął hamować. No i stało się jak stało.


Las między Kuślinem i Wąsowem. Pierwsza taka przygoda z autem

Po całej akcji udało się dotrzeć na spokojnie do Wąsowa, dalej do Wytomyśla, a tam wjazd w las. Początkowo trochę piasku, większość szutrów. Część trasy jechało się wzdłuż autostrady. Wyjazd w pobliżu leśniczówki na asfalt, a tym dojazd do wojewódzkiej. Przygotowanie do nocnej jazdy. Po dłuższym zastanawianiu się nad dalszą jazdą, telefon do grupy, która już dojechała na kolejny nocleg. Lepiej było nie tracić czasu. Kurs do krajówki i po około 40 minutach dojazd do Trzciela. Dalej do Świerczewskiego i nawrót ku północy. Dalsza jazda do Jabłonki Starej spędzona w mroku, przy słabym świetle lampki. Tam od razu udało się wypatrzyć tablicę z dokładną mapą. Zasięg w telefonie był słaby, więc nie chcąc ryzykować, lepiej było skontaktować się już teraz, w celu ustalenia dokładniejszego położenia. Zafascynowała mnie informacja, by jechać "czarną" drogą. W lesie. W nocy. Tak...


Trzciel. Wjazd drogą 2706P od strony DK 92. Widok ku SW

Wypatrując właściwego skrętu, przejechało mi się trochę za daleko, ale wnet udało się odkryć potrzebną mi drogę. Podczas dojazdu lekko siąpił deszcz. Trochę udało się odpocząć. Jazda tego dnia była niezmiernie męcząca. Doskwierał mi głód i wyczerpanie. Udało mi się dojść do siebie dopiero po kilkunastu minutach. Jak się okazało, Al. i R.P. odłączyli się w okolicy Mnichów i wrócili do domów. W ich miejsce, na obozowisku pojawiły się Ma_., Ma. i Pa., która na próżno spędziła dwie godziny w Trzcielu. Nad ranem dołączył jeszcze Wi.St., wioząc grzyby na bagażniku. Z radością można było powitać płomienie ogniska i możliwość zjedzenia ciepłego posiłku. Namiot rozłożony dopiero, gdy ognisko było w stanie agonii, ledwie się żarząc.


Żar ogniska nad jeziorem Głębokie

Zaliczone gminy

- Chrzypsko Wielkie
- Lwówek
- Kuślin
- Miedzichowo
- Trzciel
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 113.61 km (21.00 km teren), czas: 07:01 h, avg:16.19 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska V - Poznański Przełom Warty

Piątek, 10 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria 2 Osoby, 5-10 Osób, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Start około 7 rano. Nużący przejazd krajówką. Trochę kombinowania przez wsie do Czerwonaka. Pochmurnie, lecz z biegiem czasu rozpogadzało się. Z Czerwonaka na północ. Większość czasu minęło na trasie wojewódzkiej. Gdy była możliwość, jazda ścieżką. Z rana jeszcze trochę doskwierało mi kolano, choć w nocy znacznie odpoczęło. Przejazd przez Owińska, gdzie w oczy rzuciła mi się konieczność powrotu tam innym razem, by popełnić więcej zdjęć. W Murowanej Goślinie kilka małych remontów drogi.


Czerwonak. Za plecami Kicin. Widok ku W


Owińska. Pałac rodziny von Treskow z lat 1804-06. Widok ku NEE


Murowana Goślina. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła. Widok ku SSW

Później, w Obornikach przejazd przez rynek i stary most. Poszukiwania czegoś ciepłego do zjedzenia, bowiem od Janikowa nie było na to przerwy, a żołądek zaczynał dopominać się o swoje. Na trasie przejazdu nic interesującego nie udało się dostrzec.


Oborniki. Warta widziana z mostu w ciągu ulicy Armii Poznań. Widok ku SWW

Odcinek do Szamotuł w tempie 10-15km/h polegając na ścieżkach rowerowych, wątpliwej miejscami jakości. Przy tamtejszej prędkości, nie robiło mi to różnicy. W Szamotułach powtórzyła się historia z poszukiwaniem jedzenia przy trasie. Z miasta odbicie na południe i odwiedzenie niewielkiego Kaźmierza. Stamtąd powrót na północ przez kilka wsi, polną drogę do Lipnicy i jakieś roboty drogowe z rozkopaną drogą w Lipnickich Hubach. Gdzieś w międzyczasie już mi się nie chciało nastawiać czasu w aparacie. Tak zżerał baterie w czasie bezczynności, że większość trasy jechało się bez nich, na czas zdjęcia tylko ładując je do komory. Dzięki temu bieżąca para dotrwała do końca wyprawy. Na granicy gmin za Ostrorogiem, akurat podczas postoju, by ową komorę załadować, zadzwonił Olo, który również docierał w tym czasie do Obrzycka. Dystans do pokonania mieliśmy podobny, tylko z różnych stron. Po rozmowie maszyna się rozruszała do ponad 30k/h, a na zjazdach długo ponad 40. Wiatr sprzyjał. W rezultacie przejazd przez rynek, kilka zdjęć i tuż przy moście spotkanie z O.


Granica gmin między wsiami Myszkowo (za plecami) i Radzyny. Widok ku SWW


Obrzycko. Ratusz z XVIII w. Widok ku NWW


Most DW 185. Warta w Obrzycku. W centrum ratusz. Nieco po lewej przedwojenny kościół ewangelicki. Widok ku NE

Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy północną stroną Warty, jadąc około 30km/h. Jedną tylko przerwę zrobiliśmy na małe zakupy na początku i drugą przy granicy gmin. We Wronkach zakupy w Biedronce i oczekiwanie pod dworcem, na przyjazd reszty grupy w postaci Wi., J. i Ag.. Wspólnie podjechaliśmy pod Lidl, gdzie zmitrężyliśmy mnóstwo czasu, ale nadrobiliśmy to potem szybką nocną jazdą w pięć osób.


DW 182. Szybki przejazd do Wronek. Widok ku SW


Zakład Karny we Wronkach. Widok ku SE

Tempo ponownie około 25-30km/h. Na początku trochę wsi, później sam las. Mnóstwo zakrętów i kilka podjazdów. Oszczędzanie baterii, korzystając ze światła pozostałych. Po około godzinnym sprincie dotarliśmy do zjazdu w las i ruszyliśmy leśnym szutrem w stronę jeziora Kubek. Przejechaliśmy groblą na drugą stronę i odnaleźliśmy miejsce biwakowe. Kilkadziesiąt minut później dotarł Y.


DW 150. Widok ku W

Tam standardowe rozbijanie namiotu, ognisko, jedzenie. Pierwszy porządny posiłek od ranka. Miejsce obozowe fajne, dość przestronne, pomimo drzew wszędzie rosnących. Noc była ciepła i jasna. Blask ogniska niósł się wokoło na sporym obszarze. Jednym słowem - nocleg świetny, tym bardziej, gdy poprzednie były dość przeciętne. W tymże czasie znajdowaliśmy się w najcieplejszym obszarze w Polsce. Przez cały czas ujadał złośliwy pies z pobliskich zabudowań.

Zaliczone gminy

- Czerwonak
- Murowana Goślina
- Oborniki
- Szamotuły
- Kaźmierz
- Ostroróg
- Obrzycko (W+M)
- Wronki
- Sieraków
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 161.37 km (4.00 km teren), czas: 09:18 h, avg:17.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Grill

Sobota, 27 kwietnia 2013 | dodano: 26.06.2013Kategoria 5-10 Osób, Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Księgowym

Wyjechałam dość późno, po uprzednim zrobieniu zdjęć podręcznika. Pochmurno i chłodno. Trasa standardowo przez Modlin z modyfikacją przez wiadukt nad 7 i większość DK62 do skrótu przez las. Do Łomianek drogą równoległą do krajówki. W mieście skręt w Wiosenną i zachodnią, gdzie powstało poniższe zdjęcie. Dojechałam do Wólki Węglowej i wjechałam na DW898. W Kwirynowie zjechałam z niej do lasu, na ścieżynkę położoną naprzeciw ulicy Bukowej.

Nim dotarło się na działkę Ci., poszwendałam się ulicami, Decowskiego, Zająca, Jerzyków, Padlewskiego i Janowskiego, a potem przejechałam do Fortowej, skąd udałam się w południową odnogę Przy Forcie. Cofnęłam się do głównej jadąc wzdłuż torów. Przebyłam Bolimowską, Kocjana i Podkowińską. Zawróciłam na wjeździe do Podkowińskiej. Mała pętla Bolimowską, Spychowską i Rozalińską. Ponownie na Dobrzańskiego ujrzałam Księgowego i G., którzy wyszli przed główną bramę działek i poprowadzili mnie na miejsce, gdzie przy grillu odbyło się spotkanie przed syberyjską wyprawą C..

Samo krążenie wynikało z tego, że nie spostrzegło się się, iż ogródki są ogrodzone wysokim, betonowym ogrodzeniem i postanowiło się zabić trochę czasu, oczekując na otworzenie wrót i pojawienie się przewodników.


Łomianki. Rowerowa ozdoba muru na Zachodniej. Widok ku S
Rower:Zielony Dane wycieczki: 63.00 km (3.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:15.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

X wrzosniowa wyprawka IV - Expres na pociąg

Niedziela, 23 września 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, 5-10 Osób, Gminy, Z Kasią, 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna, Z rodziną

2012.09.20 - 23 X wrzosniowa wyprawka - cała trasa


Poranek nad Zalewem Nadarzyckim

Pobudka o 9. Na zewnątrz zamieszanie, pakowanie, śniadanie i zbieranie (na opłatę za nocleg). Słońce świeciło, niebo było czyste, a okolice ładna. Nim wszyscy ruszyli, jak zwykle trudno mi było określić, co ze sobą zrobić. Moje samotne poranki wyglądały tak, że po spakowaniu, niemal od razu jechało się w drogę, a z grupą trzeba było czekać na innych, a podczas tego czasu nie wiadomo mi było, co ze sobą zrobić. Podczas tego wyjazdu, poszło się na krótko spacerem nad jezioro, a potem dłuższe siedzenie w wiacie razem z resztą. Wyruszyliśmy o 10:40, podzieleni na grupę południową i północną. Ja w grupie północnej, jadącej na Borne Sulimowo. 


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku SWW


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku NNE


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku W


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku W


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku S


W drodze do Bornego Sulinowa. Widok ku NE

Borne Sulimowo

Po półgodzinnej jeździe przez las dojechaliśmy do Bornego Sulimowa. Postój na pierwszym skrzyżowaniu. Z ulicy Orła Białego skręciliśmy w Aleję Niepodległości. Trochę zachciało mi się pokręcić koło parku przy UM, gdy grupką staliśmy na przerwie połączonej z zakupami w pobliskiej biedronce. Po 40 minutach rozdzieliliśmy się. Potem okazało się, że jednak nie do końca, gdyż jeszcze przez jakiś czas podążaliśmy w tym samym kierunku i dopiero przy cmentarzu radzieckim skręcili na południe, a ja dalej - główną trasą na północ. Nie wiedziałam jak się zachować, bo pożegnanie odbyło się nieco wcześniej.


Lotnisko w Bornym Sulinowie. Widok ku NNW


Borne Sulinowo. Aleja Niepodległości. Po lewej Urząd Miasta. Widok ku N


Borne Sulinowo. Aleja Niepodległości 31. Dom Żołnierza, zburzony dwa lata później. Widok ku SW

Okolice Szczecinka

Trasa wiodła przez pagórkowate tereny do Szczecinka, gdzie udało się dojechać o 13:10. Przejazd na rynek, na który wjazd ulicą 9 Maja, a wyjazd 1 Maja. Taki skok w czasoprzestrzeni. Była 13:30 podczas wjazdu na DK 20. Za Gwdą Wielką skręt w DW 201, a we wsi Czarne w DW 202. Na granicy województw przerwa na posiłek, bo czuć było spowolnienie tempa jazdy i pewną niechęć nóg do szybkiego poruszania. Na tym odcinku konsultowanie telefoniczne w kwestii pociągów z Bydgoszczy. Wcześniejszy plan zakładał przejazd przez Chojnice, Świecie do Brodnicy i potem w kierunku domu, jednak deszcz dnia poprzedniego i na tę noc zapowiadane ochłodzenie, skusiły mnie do skrócenia wyprawy.


DK 20 między Przyjezierzem i Jeleninem. Widok ku S


DK 20 między Jeleninem i Sitnem. Na horyzoncie po lewej Szczecinek. Widok ku NE


DK 20 między Jeleninem i Sitnem. Na horyzoncie Szczecinek. Widok ku NNE


Szczecinek. Skrzyżowanie Pileckiego, Wyszyńskiego i Armii Krajowej. Widok ku NNW

DK25 w rejonie Człuchowa

O 15:13 wjazd na DK25 w Rzeczenicy. Pospiesznie analizują sytuację, lepiej było zmusić się do szybkiej jazdy, praktycznie bez przerw, aby zdążyć na pociąg o 20:00 z Bydgoszczy, jadący z Gdańska do Warszawy. Późniejszych nie było. Przez pozostałą część dnia trwało przeliczanie odległości, jaka mi pozostała do celu, czasu jaki mi pozostał i pilnując, by średnia nie spadała poniżej 20km/h (przeważnie utrzymywała się między 25-30km/h). 16:10 Dość żwawe przebrniecie przez Człuchów, który usiłował mnie spowolnić podjazdem. Na drugiej granicy województw niewielki remont mostu i akurat wtedy trafiło się czerwone światło, które zapaliło się w ostatniej chwili. Przynajmniej można było wykorzystać ten czas na pospieszne uzupełnienie wody i szybką przekąskę.


Człuchów. DK 25. Widok ku SE


Człuchów. DK 25. Po lewej ruiny zamku. Widok ku E


DK 25. Granica województw między Kamionką koło Doręgowic i Zamartem. Widok ku S

DK25 przez krainę Krajna

O 17:30 wjazd do gminy Sępólno Krajeńskie, w której zmieniał się kierunek jazdy z SE na E. Wiatr dał mi większe przyspieszenie, gdyż w pełni jechało się wraz z nim. 18:20 Początek gminy Koronowo. W Buszkowie przejazd pod malowniczym wiaduktem kolejowym. Gdyby się nie spieszyć i nie zapadła szarówka (droga schowana w dolinie), to wpadłoby kilka zdjęć. Około zachodu słońca mijało się Koronowo położone w dole, dużo poniżej poziomu krajówki. Odtąd kurs w kierunku południowym. Zmrok zapadał między Gościeradzem i Tryszczynem. Za tym drugim wjazd w las, gdzie kompletnie wchłonęła mnie noc.

Bydgoszcz nocą

Po 4 kilometrach widać było wreszcie tabliczkę z napisem "Bydgoszcz". Powierzchowna radość. Widać było kilka domów i znów las. Zadowolenie przerodziło się w zniecierpliwienie. Trzeba było telefonować, by nakierować mnie dokładnie na dworzec, bez chwili na wahanie i zmniejszanie prędkości z mojej strony. Wreszcie nastąpił wyjazd z lasu, ale nie wiadomo było jak daleko mam do PKP. Gnała mnie bardziej intuicja, niż wiedza. Skręt w Pileckiego, a za mostem w pierwszą w prawo. Żeglarską przejazd pod wiaduktem kolejowym i tuż za nim skręt w lewo pod górkę. Ulica Langiewicza i momentalnie udało się dostrzec, że jestem na miejscu. Tylko który peron? Z poziomu gruntu wejście na środkowy, raz dwa uzyskawszy informację, że peron z którego odjeżdża pociąg w kierunku domu, znajduje się po drugiej stronie kolejnego budynku. Niezmiernie mnie to "zachwyciło". Czym prędzej z rowerem do przejścia podziemnego i biegiem do właściwych schodów. Z trudem, ale pospiesznie udało się wygramolić na peron i...


Bydgoszcz Główna. "Warszawa Wsch. 19:58 Opóźń. 5 min."

Podróż pociągiem

Tyle wygrać! Minęła może minuta, może dwie, gdy pociąg wjechał na stację, a potem wsiadło się z rowerem do wagonu szóstego. Bilet udało się kupić o 21:26 od konduktora (podczas podróży pociągami, najczęściej (pomijając zakupy na dworcach) wyglądało to tak, że zgłaszało się do któregoś z kontrolerów pociągu przed wejściem do pociągu, a potem się czekało z rowerem, aż przyjdzie. Czasem się szło wprost do konduktora wkrótce po rozpoczęciu jazdy, a czasem dało radę kupić bilet niemal od razu). Muzyka na uszy. W chłodzie krańca wagonu stało się przy rowerze, aż do Warszawy, osiągniętej o 23:30. 10 minut później już w aucie, kończąc tym samym forumową "X wrzosniową wyprawkę".

Zaliczone gminy

- Szczecinek (W+M)
- Czarne
- Rzeczenica
- Człuchów (W+M)
- Chojnice (W)
- Kamień Krajeński
- Sępólno Krajeńskie
- Sośno
- Koronowo
Rower:Zielony Dane wycieczki: 186.73 km (0.00 km teren), czas: 08:12 h, avg:22.77 km/h, prędkość maks: 52.92 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W Tatry IX - Pcim

Wtorek, 17 lipca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2012 Małopolska, 5-10 Osób, Z rodziną

2011.07.09 - 17 W Tatry - cała trasa



Sen był słaby, przerywany, jak to na przystanku w pozycji siedzącej. Przynajmniej w miarę ciepło, bo wykorzystując śpiwór. Cała odległość pokonana dnia poprzedniego wynikała z chęci i potrzeby odwiedzenia wszystkich poprzednich gmin i dotarcie do DK7. W razie bardzo trudnych problemów, wolnego tempa i totalnym braku możliwości podróży, tylko do Suchej Beskidzkiej. Tego dnia miała podjechać po mnie i Kasię praktycznie cała rodzina, a przy okazji zafundować sobie wycieczkę w rejon górski. Gdyby nie ból kolan i nogi, które odmawiały dalszego zmuszania do jazdy, próbowałoby się dotrzeć w rejon Jodłownika, albo przynajmniej Niedźwiedzia, gdzie pozostało mi kilka gmin do odwiedzenia. Zabrakło na to i sił, i czasu.

Start około 5:30. W pół godziny zjechało się do Pcimia, z trudem ruszając nogami. Udało się postarać jeszcze, by przejechać na drugą stronę DK 7, wjechać na nią i tym samym przeciąć trasę, która została przejechana w 2010. Po tym podjazd jeszcze pod kościół, który został okrążony, a następnie niewielkie zakupy. Ostatnim wysiłkiem podjechało się na ławeczkę przy węźle z DK 7, gdzie znajdowało się trochę wolnego miejsca na samochód.


Pcim. Dolny odcinek Krzczonówki. W tle Kiczora (725 m n.p.m.). Widok ku SEE


Pcim. S7. Po lewej Kiczora (725 m n.p.m.). Po prawej Szczebel (977 m n.p.m.). Widok ku SE


Pcim. Kładka przez Rabę. W centrum Bania (540 m n.p.m.). Widok ku NEE

Epilog


Na miejsce dotarli chwilę przed 7. Załadunek i wspólna przerwa potrwały kwadrans. Przez Mszanę Dolną dotarliśmy do Starej Wsi, gdzie wsiadła Kasia. Krótka przerwa, a kolejna w Łukowicy. Przez Nowy Targ dojechaliśmy do Zakopanego na 12:30. Parking przy skoczniach narciarskich i taxibusem do wyciągu na Kasprowy. Dojechaliśmy tam o 13:40, by stać w długiej kolejce do godziny 15. Było chłodno, wietrzenie i trochę padało od czasu do czasu. O 15:30 byliśmy już na zamglonej stacji końcowej. Pochodziliśmy ~20 minut, ale warunki były niekorzystne, więc wróciliśmy do budynku. Półgodzinna przerwa na (niewielki, drogi) ciepły posiłek i rozgrzanie się. Mgła, czyli de facto chmura, zdążyła się nieco wznieść i oddalić. Znacznie wzrosła widoczność, więc warto było czekać. Pochodziliśmy do 17, po czym wróciliśmy (głodni) na dół. Spod skoczni wyruszyliśmy o 18:40, gdy i babcia, która została na dole, zdążyła się najeść w pobliskim lokalu.


Kasprowy Wierch. Widok ku NE


Kasprowy Wierch. W centrum Zielony Staw Gąsienicowy. Widok ku E


Kasprowy Wierch. Widok ku S

Rozpogodziło się. Pojechaliśmy przez Jabłonkę (przerwa na panoramę Tatr), Zawoję do Suchej Beskidzkiej, gdzie zrobiliśmy przerwę 20 minut przerw, w czasie której zerknęło się na pobliską karczmę, inspirowaną ludowym bajdurzeniem (a która mi się wielce nie podobała). Późnym wieczorem przejechaliśmy koło Mucharza i przez Wadowice. Pogoda była trudna i zbierało się na silne burze, przed którymi udało nam się uciec. Do Oświęcimia dostaliśmy się drogą Żaki (niepotrzebnie nadkładając trasy.). Jak najkrócej jechaliśmy do S1 i dalej na północ. Po drodze kilka przerw (brat miał trochę problemów), a w domu byliśmy nad ranem.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 12.36 km (0.00 km teren), czas: 00:47 h, avg:15.78 km/h, prędkość maks: 30.24 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad morze III - Kociewie przez Bory Tucholskie

Wtorek, 1 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, 5-10 Osób, 2012 Pomorze Nadwiślańskie, Wyprawki w regionie

Do noclegu wzdłuż lasu, a z rana dróżką przez niego. Start dopiero o 8:20. Kwadrans później w Unisławiu, zatrzymując się na parkingu, skąd rozpościerał się z niej wspaniały widok na dolinę Wisły i rozległe tereny w niej położone. W tym czasie był tam również inny rowerzysta, z którym przez chwilę się pogadało. Poranek był nieco chłodny. Jechało się po terenie wysoczyzny, który tylko miejscami zmieniał nieznacznie swa wysokość. Okolice były zdecydowanie rolnicze. Chyba nawet bardziej niż moje, bo i lasy rzadko były widoczne. W Dorposzu nachodziła mnie ochota, by podjechać do pobliskiego fortu, ale jak i kwestii Golubia, nie to było naszym celem. Po prostu został odnotowany, nie przerywając jazdy.


Polne drogi przy DW 597, w pobliżu granicy gmin. Widok ku NWW


Unisław. Wjazd od strony Głażewa. Widok ku NNW


Unisław. Kościół pw. św. Bartłomieja. Po lewej przypadkowy rowerzysta, z którym się chyba nie zamieniło nawet słowa. Widok ku NW


Unisław. Dolinka będąca przedłużeniem Ogrodowej. Widok ku NW


Unisław. Dolinka będąca przedłużeniem Ogrodowej. Widok ku NWW


Unisław. Budynki nieczynnej cukrowni. Widok ku N


Unisław po N stronie nieczynnej cukrowni. Widok ku NNW


Brzozowo. Pamiątka PRL. Widok ku SW

O 10 dojazd do miasta, całkiem omijajac obszar wiejski, choć był tuż, tuż. Fajny zjazd z widokiem na starówkę, nieco męczący podjazd. Przez centrum jechało się Św. Ducha, Wodną i 22 Stycznia  do murów. Wyjazd przed bramę Grudziądzką, chwilę tam stając i zastanawiając się, jak dalej jechać, po czym powrót na starówkę, przez Rynek do Franciszkańskiej, gdzie zerknięcie do kościoła, który chyba przechodził jakiś remont. Dojazd do Dominikańskiej i zjazd w dół Starymi Plantami. Nad Groblą dojechało się do DK 91. Przejazd mostem na drugi brzeg Wisły. Skręt w lewo, w pierwszą asfaltową drogę.


Chełmno. Widok z DW 550 przez dolinę Fryby ku NNW


Chełmno. Przy Bramie Grudziądzkiej. Widok ku NWW


Chełmno. Ratusz na modernizowanym rynku. Widok ku SWW


Chełmno. Rynek 8. Widok ku SW


Chełmno. Dominikańska. W centrum wieża ciśnień. Widok ku NEE


Chełmno. Widok ze Starych Plant na Świecie ku NW


Chełmno. Nad Groblą. Widok ku NE


DK 91 między Chełmnem i Świeciem. Widok ku NE


DK 91 przy W krańcu mostu. Widok na centrum Świecia ku N

O 11:20 przerwa przy kościele na ulicy Farnej w Świeciu, gdzie trwał odpoczynek przez kwadrans w chłodzie. Potem podjazd do ruin krzyżackiego zamku, który na zmiany był przez nas zwiedzany do 12:30. Później z Klasztornej przyjazd na rynek, gdzie przerwa na podjedzenie i chłodzenie się jeszcze prawie godzinę. Kasia zaczęła odczuwać trudy wyjazdu i bezskutecznie trwało rozglądanie się za jakaś apteką. Ulicą Świętopełka pieszo do DW239, wnet udając się w DW 272. Wzdłuż niej poprowadzona została ścieżka pieszo-rowerowa, ale sporo na niej po prostu się szło.


Świecie. Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej i śś. Stanisława. Widok ku N


Świecie. Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej i śś i Stanisława


Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku N


Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku NNW


Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego


Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku N


Świecie. Ruiny zamku Krzyżackiego. Widok ku SWW


Świecie. Resztki dawnego mostu na Wdzie. Widok ku N


Świecie. Duży Rynek. Widok ku SE


Świecie. Duży Rynek. W centrum USC. Widok ku NW


Ścieżka rowerowa wywodząca ze Świecia do Sulnowa. Widok ku SSE

O 14:12 udało się dostać do ronda przy granicy miasta. Ok. 15 przerwa na przystanku przy skrzyżowaniu w Skarszewie. Skręt w Laskowicach. Ok. 15:40 skrzyżowanie w Krąplewicach (uprzednio chyba przerwa na przystanku lub w pobliżu) - skręt na zachód. Jazda przez Gródek i Drzycim całkiem przyjemna. W Lnianie krótka przerwa blisko UG, a potem skręt na północ. Zjazd w szutrówkę do Lnianka. Długą leśną drogą dojazd o 18:00 do Zielonki, cały czas kryjąc się w cieniu drzew. Tam na asfalt, by następnie przez Zdroje, Ludwichowo i Trzebciny wyjechać na szosę do Tucholi. W Wielkim Gacnie na północ. Nadchodził wieczór, gdy mijało się Brzozowe Błota, Jabłonkę i Lińsk. Stamtąd szutrówką do Rosochatki i dalej asfaltem do Lubocienia na 20:30. Już w nocy dojazd do Szlachty, jadąć wzdłuż torów kolejowych. Wieś wydawała się dość cywilizowana i spora, jak na położenie w głębi lasów. Opuściło się ją szutrówką wprost na północ. Po minięciu żwirowni i niebawem udało się zasnąć w młodniku sosnowym około 21:30.


Rondo u zbiegu Miodowej i Laskowickiej, tuż przy granicy miasta. Widok ku NNW


Uroczy most nad Starą Wdą w Gródku. Widok ku NE


Drzycim. W centrum kościół pw. Matki Bożej Pocieszenia. Widok ku S


Lnianek. Dawna gorzelnia. Widok ku E


Zdroje. Widok ku E


Lińsk. Droga do Rosochatki. Widok ku N

Zaliczone gminy

- Kijewo Królewskie
- Chełmno (M+W)
- Świecie
- Jeżewo
- Drzycim
- Lniano
- Cekcyn
- Osie
- Śliwice
- Osieczna
Rower:Zielony Dane wycieczki: 104.00 km (11.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nad morze II - Ziemia Dobrzyńska i Chełmińska

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, 5-10 Osób, 2012 Pomorze Nadwiślańskie, Wyprawki w regionie

Najdłuższy dzień na wyprawie. Tak samo słoneczny jak ona cała. Gorętszy od poprzedniego, tak jak każdy kolejny dzień. Namiot opuszczony o 8, lecz prawie pół godziny trwało zbieranie się do drogi. O 10 dojazd do wsi Wieligie, gdzie pół godziny minęło pod sklepem, jedząc pierwsze śniadanie, w tym lody. O 11:40 zajrzało się do wnętrza kościoła w Lipnie. Miasto pokonane ulicą Piłsudskiego, a za rzeczką już między blokami przy Sikorskiego, aż do krajówki. Przy kościele trochę odpoczynku, przede wszystkim chroniąc się w cieniu budowli, bo słońce zaczynało niemiłosiernie prażyć.


Nocleg pod Chalinem


Droga z noclegu do Chalina. Widok ku W


Wielgie. Stary i Nowy kościół pw. św. Wawrzyńca. Widok ku S

Drogą przez Jastrzębie wjazd do malowniczej krainy pełnej pagórków i niewielkich jezior. O 13:30 mijało się sanktuarium w Oborach. Godzinę później w Radominie, gdzie skończył się kombinowany przejazd przez drogi wiejskie. Wjazd na DW 534 do Golubia Dobrzynia, rozpoczynając walkę z wiatrem, a choć niewielkim, to jednak meczącym. Udało się dotrzeć tam kwadrans po 15. Zamówiona została pizza przy rynku, choć okazała się zbyt mała, jak na nasz apetyt. Objazd kościoła i wjazd na parking przy zamku. Bez zwiedzania, gdyż nie leżało to w naszym zamyśle. W miasteczku minęła ponad godzina.


DW 558. Zagajnik w Suszewie. Widok ku E


Lipno. Piłsudskiego. Widok ku NNW


Grodzeń. Kościół pw. św. Piotra i Pawła. Widok ku NE


Zjazd do Wildna. Widok ku NEE


Wildno. Jezioro Wildno. Widok ku NW


Stalmierz. Dolina Ruźca. Widok ku N


Dojazd do wsi Obory. Po prawej jezioro Oborskie. Widok ku NNE


Jezioro Oborskie. Widok ku NEE


Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Widok ku E


Granica powiatów między Oborami i DW 556. Widok ku NNW


DW 534. Wyjazd z Radomina. Widok ku NWW


Golub Dobrzyń. DW 534. W centrum kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Widok ku NNE


Golub Dobrzyń. Widok na zamek ku NNW


Golub Dobrzyń. Rynek. Po lewej przedwojenny kościół ewangelicki. Widok ku NNE


Golub Dobrzyń. Przerwa obiadowa. Widok ku SE


Golub Dobrzyń. Widok spod zamku ku SSE

DW 554 dojazd do Kowalewa Pomorskiego. Zjazd w ulicę Kilińskiego, nim z powrotem na nią się wróciło, tym samym omijając centrum. Wyczerpywała nas temperatura. O 18:30 przejazd nad świeżą jeszcze A1 w Dźwierznie. Po pół godzinie wjazd do Chełmży, skąpanej w popołudniowym gorącu, choć dzięki zbliżającemu się wieczorowi słońce nas już nie przypalało. Przy skrzyżowaniu z Chełmińską udało się dostrzec sklep, do którego po krótkim wahaniu się podjechało. Uzupełnienie zapasów i przejazd przez miasto potrwało w sumie godzinę.


Orzechowo. DW 554. Kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku NE


Dźwierzno. DW 551. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku E


Zelgno SW. Widok ku SE


Pluskowęsy. DW 551. Jezioro Chełmżyńskie. Widok ku S

Przecięło się DK91, przy której powstać miał kopiec, gdzie znajdować się miała ziemia z miejsc ważnych dla Polski i Polaków. Póki co postawiono tam niewysoki murek, krzyż na podwyższeniu i ławeczkę, przy której popełnione zostało z 5 minut przerwy. Skręt w Kończewicach, potem w Nawrze, a tuż przed zmrokiem w Wybczu o 20:30. W Grzybnie zjazd w wiejską, asfaltową drogę. Po 2 km wjazd do sąsiedniej gminy i skręt w szutrową drogę na zachód. Było ciemno, droga trochę dziurawa, ale choć powoli, jechało się dobrze w przyjemnym chłodzie. Dojazd do lasu. Na jego skraju przyszło nam przycupnąć z namiotem o 21:40. Atmosfera nocy była bardzo przyjemna.


DW 551 i DK 91. Kopiec Ziemia Polaków. Widok ku S


DW 551 i DK 91. Kopiec Ziemia Polaków. Widok ku SSW

Zaliczone gminy

- Chrostkowo
- Zbójno
- Brzuze
- Radomin
- Golub-Dobrzyń (W+M)
- Kowalewo Pomorskie
- Wąbrzeźno (W)
- Chełmża (W+M)
- Łubianka
- Unisław
Rower:Zielony Dane wycieczki: 130.00 km (3.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:14.44 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wizyta Magfy na Mazowszu

Sobota, 10 marca 2012 | dodano: 03.03.2016Kategoria 2 Osoby, 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Z Kasią, Z Księgowym Uczestnicy

Dużo czasu zajęło mi znalezienie pompki i zwiększenie ciśnienia w oponach. Zapakowałam się w torbę na laptop, wyruszając po 11. Na Miączynie przez piach i błoto, przez co trzeba było zsiąść. Rower prowadzony, póki teren nie zrobił się bardziej płaski na wysoczyźnie. Dalej DK 62. Aut i tirów było sporo, ale nie przeszkadzały mi zbytnio. Zjazd w las koło Henrysina. Potem powrót na 62. Dalej przez wiadukt i skręt koło cmentarza przez Modlina. Dzwony bił na dwunastą. Szybki przejazd przez miasto, most i wkrótce potem targowisko. Trzeba było kupić hak od przerzutki, potem bułki i ciacho z kremem oraz kiwi. Przejazd przez nowy wiadukt w NDM, gdzie uszło mi powietrze z koła. Zejście na drugą stronę, przez około godzinę czekając na resztę grupy.

Było przed 15, gdy zjawiła się Kasia, Księgowy, Ag. i Ma. spod Poznania. Ma. była w Zielonej Górze na mojej pierwszej wyprawie z forum, a w tym czasie na 3 dni zawitała na Mazowsze. Przybyła dzień wcześniej i wraz z Księgowym, Ci. i niejakim Fi. pojeździli po centrum Warszawy, a dnia następnego wracała z Dworca Wschodniego, przy okazji poznając trochę Pragi, dzięki spóźnieniu na pociąg. Tego zaś dnia, do grupy AAM dołączyła Kasia, która wyruszyła z Zielonki, przejechawszy przez Białołękę, gdzie ktoś pytał ją o drogę do aresztu.

Uratowano mnie nową dętką i raz, dwa ruszyliśmy na targowisko. Niestety, sklepy były otwarte tylko do 13, więc nici z zakupu. Pojechaliśmy do Bramy Ostrołęckiej. Tam przesiedzieliśmy (z posiłkiem), aż przestało padać. Po przerwie przejechaliśmy wzdłuż rzeki i twierdzy, z przerwą w miejscu najbliższym spichlerzowi na drugim brzegu. Potem okrążaliśmy Modlin podjazdem od zachodu i wkroczyliśmy na teren jednej z ruin, które ongiś kilkukrotnie były przez mnie odwiedzane. Przedtem, na błotnistym i miejscami zlodowaciałym podjeździe, o mało się nie doszło do mojego przewrócenia. Pojedliśmy delicje i wróciliśmy się do szosy. Tam rozdzieliliśmy na dwie grupy. Ad., Ag. i Ma. z Poznania pojechali razem. Ja z Kasią, wpierw DK 62, potem przed wiaduktem na trasę wzdłuż 7 i drugim wiaduktem do Zakroczymia. Dalej już standardową trasą przez Henrysin na Trębki, gdzie koniec nastąpił u rodziny, nim przyjechał tata. Jak już przybył, to i się jeszcze przeciągnęła wizyta tak, że aż się zasypiało.


Lodowisko w dawnym porcie. Widok ku SWW


Pętla PKS przy dworcu PKP. Widok ku NE


Korona Utracka. Widok ku NEE


Podjazd w fosie
Rower:Zielony Dane wycieczki: 47.50 km (7.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:15.83 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)