Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12644 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Do Rzymu i przez Alpy VIII - Akwilea

Środa, 13 lipca 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 8

Pogranicze

Poranek był niezwykle rześki i ciepły. Pakowanie zeszło nam dłużej niż zazwyczaj, zapewne z powodu względnego komfortu tego położenia. Wróciło się na szosę, mknąc ku zachodowi. Teren był dość falisty, podjazdy i zjazdy rozciągnięte. Tempo było znaczne, a jazda przyjemna. Z prawej mijało się góry i zbocza płaskowyżu. Powietrze było przejrzyste. Aż chciało się jechać.


7:59. Po lewej kościół pw. Vida. W tle po prawej Čaven (1185 m n.p.m.). Widok ku NNW


8:24. Pola wsi Šmihel SW. Po lewej Škabrijel (646 m n.p.m.). Po prawej Štanjel (553 m n.p.m.). Widok ku NW

Po około godzinie dojechało się do przejścia granicznego, tak lądując w Gorizia. Zrazu ciężko było nam się połapać, gdzie i jak jechać. W pobliżu placu Battisti, który był w istocie parkingiem, udało się natrafić na mały "market", gdzie uzupełniło się zapasy treściwego jedzenia, które zdążyło nam wyparować przez poprzednie dwa dni. Sklep wyglądał dość obskurnie, było sporo "promocji". Sprawiał wrażenie, jakby miał wkrótce zostać zamknięty. Kupiło się co trzeba oraz litrowe lody cytrynowe - zaczynało bowiem być gorąco, a była ochota na coś słodkiego. Od tej pory stał się to obowiązkowy punkt programu, podczas jakichkolwiek zakupów we Włoszech. O ile to było możliwe, zawsze kupowało się ten sam smak, a nieliczne przypadki, gdy do rąk wpadały inne, kończyły się poczuciem niespełnionej misji.


8:53. Około 9 rano wjazd do Włoch, między miejscowościami Rožna Dolina i Goriza. Widok ku W

Śniadanie spożyte zostało na małym skwerku koło fontanny. Od razu też udało się opróżnić paczkę lodów. Zaraz potem uzupełniło się zapasy wody, by ruszyć dalej. Mostem "8 Sierpnia" przejechało się ponad rzeką Isonzo, za nią skręcając w lewo. Jadąc drogą biegnącą mniej więcej wzdłuż A34, przejechało się przez kilka mniejszych miejscowości.


8:57. Goriza. Piazza Sant'Antonio. Po prawej katedra pw. Santi Ilario e Taziano. Widok ku W


10:17. Goriza. Most kolejowy nad rzeką Isonzo. W tle w centrum Škabrijel (646 m n.p.m.). Widok ku NNE

Równina


11:59. Między Villesse i Ruda. Pasmo Alp Julijskich w okolicy Ajdovščiny. Widok ku NNE

Tuż przed miejscowością Ruda, zachciało nam się rozszerzyć nasza trasę o Akwileję. Po prawdzie zamysł ten zrodził się jeszcze w czasie śniadania, ale dopiero tu został wprowadzony w życie. Drogami 8 i 68 przejeżdżało się poprzez miasteczka o stylu zabudowie, który pierwszy raz na oczy przyszło nam widzieć. Co jaki czas pojawiały się palmy. Dużo budynków było białych, a okiennice w większości zamknięte.


12:03. Ruda. Kaczka, co królem być chciała. Widok ku NEE


12:03. Ruda. Kościół pw. Santo Stefano z XVI w. Widok ku W

W Fiumicello skręt na zachód i po kilkunastu kolejnych minutach prażenia, udało się osiągnąć cel. Przeszło się przez ruiny portu, teraz będącego ogrodem, obeszło katedrę, ostatecznie weszło do środka. Wewnątrz panował wspaniały chłód. Obeszło się całe pomieszczenie, przyglądając się zabytkom z przeszłości i porównując z opisami, z lekcji historii. Gdy się to skończyło, ponownie tego dnia uzupełniło się wodę, nieco się nią schładzając.


12:52. Akwilea. Ruiny rzymskiego portu rzecznego. Widok ku SSW


13:10. Wnętrze bazyliki pw. Santa Maria Assunta w Akwilei. Największa mozaika wczesnochrześcijańska, która dotrwała do naszych czasów


13:19. Wnętrze bazyliki pw. Santa Maria Assunta w Akwilei


13:23. Bazylika pw. Santa Maria Assunta z XI w. w Akwilei. Widok ku E

Płaskie popołudnie

Po prawdzie ciężko jest cokolwiek napisać o kolejnej części dnia. Do wieczora zdarzyły się dwie rzeczy. Ugotowany został normalny, porządny obiad na kuchence, a godzinę później, w skutek nieuwagi, wjechało się na siebie. Niegroźnie, ale przez dłuższy czas utrzymywał się u mnie siniak na brzuchu. Trasa była płaska, nudna, męcząca psychicznie, płaska, co jakiś czas jechały tiry lub ciężarówki. Co jakiś czas mijało się kanał lub rzeczkę. Było płasko... Po prostu nie jedźcie tamtędy, jeśli wam umysł miły...


13:51. Terzo D'aquileia. Rowerowa kładka wzdłuż rzeki Terzo, prowadząca na most przy Via 2 Giugno. Widok ku NW


15:18. Torviscosa NE. Szyszka pinii

18:36. Rzeka Tagliamento między miejscowościami Latisana i San Michele Al Tagliamento. Widok ku NNE

Gorący wieczór

Przed wieczorem rozpoczęło się poszukiwanie noclegu. Niestety, tereny były dość ludne, lasów praktycznie brak lub na tyle skąpe i blisko drogi, że nie było ochoty tam spać. Dodatkowo, gdy tylko trzeba było się zatrzymać, zaraz zaczynały nas kąsać komary. Chmary niesamowicie namolnych komarów. W Polsce mamy dość leniwych przedstawicieli tego rodzaju. Tutejsze niestety charakterem przypominały bardziej gzy czy końskie muchy. Jedynym wyjściem była dalsza jazda i jak najkrótsze postoje.


20:06. Marengo. Po lewej Canał Postumia, po prawej rzeka Lemene, za plecami Canałe Maranghetto. Widok ku NNW

W czasie szarówki doszło do przerwy we wsi Stretti. Zagadało się do stojącego w ogrodzie mężczyzny (30 - 40 lat), ale nie zgodził się udzielić nam schronienia na podwórku. Po zapytaniu o możliwość noclegu gdzieś w okolicy, wskazał kierunek do boiska. Pojechało się w tamtą stronę, ale teren nie wzbudzał mojego zaufania, więc trzeba było szukać dalej - już po zapadnięciu zmroku. Po 20:00 dojechało się do przedmieścia San Donà di Piave. Przerwa na przystanku w Calnova-Fiorentina. Zjadło się skromną, kanapkową kolację i zdrzemnęło się tam.


00:46. Caposile. Już dawno po północy, a tu nadal upał. Widok ku W

Po godzinie (sen płytki, przerywany), w okolicy zaczęła się szwendać grupka kilku osób. Łazili kilka minut to tu, to tam. Po jakimś czasie dało się słyszeć nieco głośniejsze odgłosy. Na spokojnie, lecz pospiesznie trzeba było się spakować i ruszyć. Skręt w SP51. Droga ta prowadziła przez przemysłowe obrzeża San Donà di Piave. Lampy, swym ciemnym, pomarańczowym światłem, pozwalały nam bez przeszkód kontynuować. Mimo naszego zmęczenia, wciąż się jechało w poszukiwaniu noclegu. Co jakiś czas się przystawało, by odpocząć na stojąco, w znużeniu, z rosnącą potrzebą snu.

Przejechało się wiaduktem - na mapie tej drogi nie było oznaczonej. Tuż za nim dojazd do dużego ronda. Przerwa w jego centralnej części, zastanawiając się nad dalszą trasą. Skręt w prawo. Lampy się skończyły. Jechało się w totalnych ciemnościach. Lampka włączana z rzadka - gdy coś nadjeżdżało. Minęło się kilka pojedynczo stojących domów i kilka zagajników. Nagle powitało się światła kolejnej miejscowości - Caposile. Kilka kilometrów za nią przerwa na poboczu. Po lewej ciągnął się wysoki wał, a po prawej, położona parę metrów poniżej drogi, nizina. Odgradzała nas od niej barierka, która w pewnym miejscu oddalała się od szosy, tworząc trawiasty "parking" o długości dwóch rowerów i o szerokości pół długości roweru.

Tam też przyszło się położyć na ziemi, z przerzuconą przez barierki płachtą namiotową, odgradzając się od chłodzącego wiatru z niziny. Rowery odgradzały nas od szosy. Praktycznie spało się bez przykrycia. Tylko nieznacznie, z przyzwyczajenia. Temperatura wynosiła 26-27 stopni Celsjusza, a na niebie raźnie świecił księżyc i gwiazdy. Jazda nocą, pomimo zmęczenia, była najciekawszym etapem jazdy.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 151.00 km (1.00 km teren), czas: 10:00 h, avg:15.10 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa stawy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]