Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Podróżerowerowe.info

Dystans całkowity:3676.14 km (w terenie 403.50 km; 10.98%)
Czas w ruchu:214:56
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:65.75 km/h
Suma kalorii:4793 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:114.88 km i 6h 43m
Więcej statystyk

Maraton Podróżnika

Sobota, 7 czerwca 2014 | dodano: 08.06.2014Kategoria >300, >10 osób, Maratony, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, Z Księgowym, 2014 Ziemia Lubelska W Uczestnicy

Jedno słowo, jakim można opisać poranek to "kolejki". Z bazy wyjechaliśmy ok. 7:30. Po przegrupowaniu pod kościołem, gdzie wyłoniły się tymczasowe grupy, wyruszyliśmy tuż przed 8. Start z pierwszą grupą. Była to dla mnie jedyna szansa, by nie odpaść już na początku. Stało się to dosyć rychło. Tak samo jak na Brevecie w 2012, z grupą udawało się utrzymać przez 10km. Potem ta odjechała mi na podjazdach za Sawicami, które choć niezbyt wielkie, to wystarczające, by zostawić mnie z tyłu. Udało utrzymywać się za nimi w odległości do 300 - 500m. Po kolejnych 5 kilometrach, w Paprotni, udało dołączyć się do ekipy Waxowej. Przejazd taki do Kukawek, gdzie na dziurawym i lichym asfalcie, udało się przebić do pierwszej grupy, do której akurat się zbliżyliśmy. Parę kilometrów przed Mordami na przód, zatrzymując dopiero na skrzyżowaniu. Potem, aż do Łukowa, równo z grupą.


"Skrzeszew E". Mglisty początek. Widok ku SW


Skrzeszew. Miejsce startu. Po lewej kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Widok ku E


Sawice-Dwór N. Widok ku W


Paprotnia. Po 16 km. Widok ku SW


W Łęczyckach. Widok ku SEE


Granica gmin Mordy i Zbuczyn. W centrum Czuryły. Widok ku SW


Kościół pw. św. Stanisława i Aniołów Stróżów. Widok ku NWW

W Łukowie postój. Trochę podjedzenia, popicia i dalej przed siebie. Nie chciało mi się długo i bezczynnie siedzieć. Za świdrami dogonił mnie mieszkaniec Świdnika, jadący na terenowych oponach. W lesie się zatrzymał, a ja dalej. Mój postój z kolei wypadł dopiero za Wojcieszkowem, w pobliżu lasu. Zniknęła tabliczka czekolady. Trochę rozciągania. W tym czasie przegoniło mnie czwórka rowerzystów, a w oddali, na horyzoncie dało się dojrzeć resztę, w postaci sunącej chmary maszyn. Dogonili mnie za Horodzieżą. Na czele jechała grupa Waxa, z którą udało się przejechać przez Serokomlę z prędkością ponad 40km/h. Na wyjeździe czekał jednak podjazd i stopniowo ściągało mnie do tyłu. 4 kilometry dalej prześcignął mnie ostatni, samotnie jadący człowiek z tej grupy. W Annopolu już ich nie było widać.


Postój w Łukowie, na placu u zbiegu DW 806 i DK 63. Widok ku NWW


Postój w Łukowie, na placu u zbiegu DW 806 i DK 63. Widok ku E

W Kocku zatrzymał się Robert i ktoś jeszcze. Po ominięciu ich, za Kockiem znów się zrównaliśmy. Później, w 4 osoby, wyjechaliśmy na DK 19 w Bykowszczyźnie. Wtedy znów samotnie. Skręt za Firlejem w kierunku Kozłówki. Asfalt nieco kiepski. Prędkość spadła do 22-25 (z grupą 26-28 z porywami do ponad 30km/h). W Lesie tuż przed Kamionką dało się zobaczyć kolejną grupę, jadącą za mną. W Kamionce dojazd do jadących na przedzie i wspólnie zjechaliśmy na punkt postojowy, na stacji benzynowej kilkaset metrów od pałacu w Kozłówce. Tam uzupełnienie wody i trochę jedzenia.

Stamtąd start znów wcześniej, lecz nie wśród pierwszych. Grupa (znów Waxa) dogoniła mnie na początku lasu. Wspólnie przejechaliśmy przez tamtejszą dziurawą drogę oraz Dąbrówkę, zaopatrzoną w liczne zakręty. Na podjeździe do Kawki znów z tyłu. Wyjazd na DW 809, uprzednio wyprzedzony przez kolejną grupę. Na podjeździe za Wolą Krasienieńską, wyprzedził mnie chyba Olo. Przed Smugami wyminięcie Pająka, który złapał kapcia. W międzyczasie, mnie wyprzedziło kilku pojedynczych zawodników. Nieco mnie wymęczył dojazd do Lublina. Przejazd przez niego dość wolno, w dodatku trzeba się było zatrzymywać na każdych światłach, oprócz jednego, które spojrzało swym łaskawym zielonym okiem. Znów przyspieszenie na pasie serwisowym za miastem. W Strzeszkowicach dogoniło mnie dwóch i od tamtej pory moja pozycja była ostatnia.

Postój w Niedrzwicy, gdzie odpoczynek trwał prawie godzinę. Nieco tylko bardziej udało się wypocząć, lekko najeść oraz przygotować, choć nie dokładnie, do jazdy nocnej. Dalej jazda była powolna na podjazdach i jeszcze w miarę żwawa na zjazdach. Przed Zaraszowem widać było grupę kilku rowerzystów, jadących z naprzeciwka. Pierwszy, który wyprzedzał ich o 5 minut drogi, zainteresował się rowerzystami, jakich spotkał na swej trasie, oraz zapytał, czy ów maraton to kwalifikacja do BBT. W Wysokim życzenia udanej trasy od dzieci, które bawiły się w pobliżu kościoła.


DW 834. Do Bychawy (w centrum). Widok ku E

Wyjazd na trasę DW 835. Trwał tam remont nawierzchni i dość długie odcinki jednego pasa były zerwane. Ruch wahadłowy mi nie przeszkodził, gdyż i tak prawie nikt tamtędy nie jechał. Skręt na Turobin, a po dość długim czasie skręt na Radecznicę. Potem pagórkowatym terenem przejazd przez Latyczyn i Chłopków do Komodzianki. Wymęczył mnie długi podjazd do Teodorówki, a potem w pocie, zjazd z dużą prędkością do Smorynia. Jadąc do Gorajca trzeba było włożyć sporo dodatkowej energii, tak by zdążyć przed zmrokiem, który z wolna zapadał nad okolicą. Podjazd pokonany w większości pieszo. Z prędkością 6km/h udawało się podjeżdżać rowerem, gdy teren był łagodniejszy.


Dragany E. Remont DW 835. W tle wzniesienia ponad Tarnawą Dużą. Widok ku S


Tarnawa Mała. DW 848 po zjechaniu z DW 835.


Wjazd do Radecznicy z Zaporza. Widok ku SSE


Chłopków. Podjazd do Komodzianki. Roztocze Gorajskie. Widok ku NWW


DK 74. Tuż za granicą powiatów między wsiami Smoryń i Gorajec-Zastawie. W tle Roztocze Szczebrzeszyńskie. Widok ku SEE

Do Szczebrzeszyna wjazd już po ciemku, ale większość zjazdów udało mi się pokonać na pełnym gazie, wykorzystując ostatnie promienie słońca. Szczebrzeszyn tonął w ciemności, rozświetlany światłem latarni. Im bliżej Zamościa tym ciemniej. W końcu udało mi się dotrzeć pod zajazd, ale że nikogo tam nie było i czasu szkoda, skończyło się na uzupełnieniu wody z butelki do bidonu i przekąsce z sakwy. Skręt na Nielisz. Przed lasem narastało odczucie opadania z sił. W Nieliszu wyjazd na totalnie pustą trasę 837. Jechało mi się już strasznie wolno i słabo. Miejscami widoczne był mgły. Siły opadały gwałtownie. Jedyna chęć, to dotrzeć jeszcze do Żółkiewki, nim całkiem ulecą. Pojawienie się wreszcie niebieskiej tabliczkę dotarło do mnie z ulgą. Wkrótce przyszła pora się zatrzymać przy przystanku we wsi Gany. Nie było ławki tylko jakieś worki z piaskiem, tworzących swoisty mur. Była 23:51. 1,5 godziny później, podjechała Kasia, po moją, wymarzniętą, zmęczoną i obolałą gminozbieraczową osobę. Rankiem było czuć wysiłek, jakim obciążone były kolana, choć nie można tego porównać do BBT. Suma Przerw ~1,5h w tym jedna trwająca ~1h


DK 74. Zjazd do Szczebrzeszyna. Widok ku SE


DW 837. Wjazd do gminy Żółkiewka między wsiami Równianki i Gany. Widok ku W

Zaliczone gminy

- Paprotnia
- Radecznica
- Szczebrzeszyn
- Sułów
- Nielisz
- Rudnik
- Żółkiewka
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 309.56 km (0.50 km teren), czas: 14:30 h, avg:21.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na zlot śląski VI - Zlot w Pokrzywnej

Sobota, 17 maja 2014 | dodano: 03.06.2014Kategoria 2 Osoby, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2014 Wyżyny Polskie W

Po obudzeniu, kurs do Prudnika autem, by kupić dętki. Po powrocie do Pokrzywnej, wejście do budynku. Lekko padało. Śniadanie, rozmowa, zastanawianie się, gdy tymczasem na trasy ruszyło kilka grup, a kilka osób nawet wróciło z przejazdu. Wciąż jednak sporo osób nie byłą przekonanych, by wyjechać tego dnia na drogi. Po ciężkim wahaniu przyszło złożyć rowery i ruszyć do Prudnika, drogą wzdłuż granicy kraju. Inne grupy pojechały na Biskupią Kopę lub Pradziada w Czechach. Ledwo się zaczęła jazda, a już przestał działać licznik. Co było tego przyczyną, nie wiem. Działać zaczął dopiero w drodze powrotnej. Początkowo droga pięła się w górę w otoczeniu drzew. Lekko padało, ale deszcz z biegiem czasu nabierał mocy.


S koniec Pokrzywnej. Początek wyjazdu i ulewy


Wieszczyna. Urocze, deszczowe krajobrazy. Moszczanka. Po lewej Zamkowa Góra (570 m n.p.m.). W centrum Trupina (331 m n.p.m.). Za nią Olszak (453 m n.p.m.). Widok ku NWW


Mokry zjazd z Dębowca do Chocima. Po lewej droga do kopalni szarogłazu Dębowiec. Widok ku SSW

Wkrótce po przekroczeniu torów droga zaczęła opadać. Spora cześć jezdni była w remoncie, z ruchem wahadłowym i całkowicie zdartym pasem. Mokra nawierzchni i liczne dziury na pozostawiony wciąż pasie nie ułatwiały jazdy, ale nie przeszkadzało mi to w oszczędnym używaniu hamulców. Będąc już w mieście zmniejszenie prędkości, czekając na Kasię. Ponowna jazda razem od skrzyżowania ze ścieżkami rowerowymi. W Prudniku omijało się stare miasto od północy i wyjechało w kierunku Lubrzy. Jadąc wpadła myśl, by odwiedzić jeszcze Białą, gdyż była dość blisko.


DK 40. Rzeka Prudnik w Prudniku. Widok ku NW

W Lubrzy, na przystanku krótki postój. Deszcz padał coraz większy. Mimo to jechało się dalej przed siebie. Wiatr wiał praktycznie w twarz, co chwila oblewając nas kolejnymi falami z nieba. Nie sprawiało, że było po prostu mokro. Woda niemal wylewała się z butów. Do Białej dojazd i od razu z powrotem najkrótszą drogą powrotną. Ponowny przejazd przez Prudnik i powrót krajówką do Pokrzywnej. Tam od razu się można się było umyć. Trzeba było założyć ubranie, wciąż nie do końca wyschnięte od wczoraj, a cała reszta tego dnia użytych ubrań, poszła do schnięcia. Kasia, mimo kurtki i dwóch bluz, była zmarznięta i przemoczona, gdyż nawet dolna warstwa ubrań zawilgotniała. Później okazało się, że w czasie naszego przejazdu, przez okolicę przetaczał się szczyt opadów.


Udało nam się dotrzeć do skąpanej w szarości Białej, skąd zaczął się powrót. Wjazd od strony DW 414. Widok ku N


Moszczanka. Po lewej Trupina (331 m n.p.m.). W centrum graniczna Srebrna Kopa (

Moszczanka. Mokry powrót. Widok ku NW


Złoty Potok w Pokrzywnej. Powyżej wiadukt kolejowy linii 333/484 między stacjami Głuchołazy i Jindřichov ve Slezku. Widok ku NEE


Złoty Potok w Pokrzywnej. Widok ku NEE

Do późnych godzin rozmowy. Sporo czasu czekanie, aż mi przeschnie bluza i późno w nocy dopiero pójście na ognisko. Trwało prawie do rana i udało się upiec ostatnie, ogniskowe, zlotowe kiełbaski na śniadanie.

Zaliczone gminy

- Głuchołazy
- Prudnik
- Lubrza
- Biała
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 41.60 km (0.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:16.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na zlot mazurski IV - Powrót ze zlotu przez Kurpie

Niedziela, 19 maja 2013 | dodano: 26.06.2013Kategoria >200, 3-4 Osoby, Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2013 Mazury, Z rodziną

2013.05.16 - 19 Na Zlot mazurski - cała trasa


Pobudka około 6. Na zewnątrz zamieszanie związane z pakowaniem się zlotowiczów do drogi. Dość szybkie spakowanie, lecz start dopiero koło 7, gdy ruszała niewielka, kilkuosobowa grupa zmierzająca do Olsztyna. Wspólnie dotarliśmy do wojewódzkiej. Odtąd moje tempo opadło, oni zaczęli zostawać w tyle, lecz nie był to wielki problem. Do Wydmin udało mi się dotrzeć pół godziny później. Kwadrans przerwy przy tablicy w centrum i za torami, obserwując pociąg oraz kilku zlotowiczów doń zdążających. Od 8 jazda malowniczą trasą na południe. Temperatura wysoka, wiatr chłodniejszy niż poprzednimi dniami.


Ostatni rzut oka na Zlot w Łekuku Małym. Widok ku


Między Orłowem i Szczybałami Orłowskimi. Widok ku S


Z Wydmin do Rant. Widok ku SSW

W Rantach wyjazd na wojewódzką, która prawie mnie poniosła na wschód. W porę udało mi się spostrzec i obrać kurs SW. Na terenach wsi Rostki, drogę zatarasowało stado krów. Rzecz niecodzienna, więc pora na aparat i wolny przejazd między nimi. Obyło się bez strat w rogaciźnie. Dalej żwawo do wsi Talki. Do Pańskiej Woli teren opadał od lasu, do którego jednak trzeba było podjechać 30 metrów w górę. We wsi tej, szutrówką na SW przez Czarne (bruk) i Odoje (asfalt). W pobliżu przebiegała linia kolejowa. Nie było ochoty robić zdjęć.


Talki. Jedno z tutejszych oczek (S wyjazd ze wsi). Widok ku W


Między Białą Giżycką i Pańską Wolą. Widok ku SSE

W Orzyszu krótka przerwa i uzupełnienie zapasów. Miasto opuszczone ulicą Wyzwolenia, przedostając się nią do wsi Ruda. Nim tam udało się wyjechać, po kilku kilometrach przyjemnego asfaltu ukazało się 8 km szutrów i piachów. Przez Giętkie i Orłowo na krajówkę i nieco się zmęczywszy, udało się musnąć Białą Piską (wjazd po bruku). Pisz ominięty został jadąc przez Kumielsk. Okolice raczej puste, a wsie bardziej z boku drogi i niewielkie. Dalej do krajówki poprowadzonej lasem. Długie kilometry lasu i niewidoczna rzeka Pisa, kawałek dalej na zachód. Po wjechaniu do województwa Podlaskiego, skręt w spokojną drogę w prawo i odpoczynek przy Wzgórzu św. Brunona, za wsią Wincenta. Malowniczą drogą przez wieś Kozioł skróciła się trasa do wsi Ptaki, tym samym omijając Kolno. Przerwa na moście i przez jakiś czas trwała rozmowa z grupą rowerzystów, po ich ~100km przejechanych na pętli w tychże okolicach.


Wjazd DK 63 do Orzysza. Widok ku SSW


Biała Piska. Wieża ciśnień z XIX w, wykorzystywana do 2011 r. Widok ku E


Wincenta. Wzgórze św. Brunona (+ stacje drogi krzyżowej) z 2007-8r. powstałe z inicjatywy ks. Sławomira Banacha. Widok ku NW


Trzcińskie. DW 647. Punkt Oporu Turośl. Schron bojowy dla km, typu MG-Schartenstand D. Pozycja Pisy. Widok ku N

Przez prawie trzy kolejne godziny trwała jazda na zachód po drogach wojewódzkich. Kilka razy trzeba się było zatrzymać, by nabrać tchu. Przejazd przez Myszyniec. Długi las gminy Czarnia. Późnopopołudniowe wyczerpanie. Skręt na południe do wsi Zawady, całkowicie odrzucając pomysł o wjeździe do siedziby tutejszej gminy, równocześnie nadkładając drogi. Równinnymi, kurpiowskimi drogami przejazd przez Baranowo, po drodze kontaktując się w sprawie podwiezienia mnie.


Myszyniec. Kolegiata pw. Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu z 1909-22. Widok ku SEE


Myszyniec. 2 km DW 614. Pomnik z 1963, powstały w miejsce pomnika z lat 1920-40 (zniszczonego przez Niemców), upamiętniający bitwę z wojskami carskimi w czasie powstania styczniowego w III 1863 roku. stoczoną pod dowództwem gen. Zygmunta Padlewskiego. Widok ku NWW


Brodowe Łąki. Kościół pw. św. Michała Archanioła z 1884 r. Widok ku S

Baranowo odwiedzone o 19, jeszcze przed wieczorem. Była to moja ostatnią zdobytą na tej wyprawie gmina. Dalsza trasa przebiegała przez lekko pagórkowaty teren, po drodze prostej jak strzała. Doprowadziła mnie do Drążdżewa, odwiedzonego trzy dni temu, tym samym zataczając pętle.


Lokalne orzołki. Widok ku SSE


Lipowy Las. Widok na Baranowo ku SSE


Drążdżewo. Kopiec Tysiąclecia Państwa Polskiego z 1946r. powstały z inicjatywy (nauczyciela) Franciszka Dawida. Tablica amieszczona w 1966, przy okazji renowacji obiektu. Widok ku E

Przed zachodem dojazd do Krasnosielca, gdzie nastąpiło oczekiwanie na rodzinne auto. Udało się jeszcze poznać boczną dróżkę przez Nowy Krasnosielc oraz zrobić pętelkę ulicami Nadrzeczną, Wolności i Rynek. Powrót do skrzyżowania na Jednorożec, a rower rozłożony przy zjeździe do Nowego Krasnosielca. Z rodziną powrót około północy, posiedziawszy potem kilka godzin przy kompie, mając nadzieję, iż wstanę na busa o 6 do Warszawy...
Nie udało się...
Po przebudzeniu, nie świadomości nie zbierała się w całość, a po wstaniu około 10 - nie dało rady utrzymać równowagi na nogach.

Zaliczone gminy

- Biała Piska
- Pisz
- Turośl
- Czarnia
- Baranowo
Rower:Zielony Dane wycieczki: 205.00 km (8.00 km teren), czas: 11:00 h, avg:18.64 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na zlot mazurski III - Puszcza Borecka

Sobota, 18 maja 2013 | dodano: 26.06.2013Kategoria >10 osób, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2013 Mazury

Po przyjeździe sen naszedł mniej więcej w ciągu 1-2 godzin. Pobudka około 7. Po godzinie kilkuosobowy przejazd do sklepu w Orłowie. Tuż po godzinie 10 grupa zlotowa wreszcie wyruszyła. Na skrzyżowaniu tuż przed ośrodkiem udaliśmy się na północ. Droga oczywiście szutrowa. Asfaltów tego dnia było jak na lekarstwo. Pół kilometra dalej wjechaliśmy do Puszczy Boreckiej.


Główny budynek bazy zlotu. Widok ku W


Centrum zlotu. Widok ku SW


Orłowo. Widok ku N

Po 6 kilometrach wyjechaliśmy w Wolisku. Chwilowe zamieszanie nawigacyjne i zebranie się wszystkich jadących. Od zachodu okrążyliśmy zagrodę żubrów i podjechaliśmy do platformy widokowej. Pobyt trwał do 11:30 i tam nastąpił pierwszy podział grup. Drugi odbył się niebawem - ujechaliśmy ~4km na północ i przystanęliśmy na granicy powiatów. Po krótkiej opowieści nastąpiło drobne zamieszanie, gdy grupy obierały dalszą trasę. Część pojechała na zachód do do Kruklanek. Przyszło mi tam dwukrotnie, więc tym razem przyszła pora jechać w kierunku wschodnim.


Puszcza Borecka w okolicy Lipowa, zmierzając z Orłowa do Woliska. Widok ku N


Wolisko. Zagroda Żubrów. Widok ku S

Szybko, z wysokimi prędkościami przejechaliśmy do Czerwonego Dworu, gdzie zatrzymaliśmy się na przerwę pod sklepem. Trwało to ~40 minut. Kilka osób odłączyło się jadąc po gminy kawałek na wschód. Reszta nas udała się w kierunku SE do wsi Mazury, a potem przez Rogojny do piaszczystego lasu na południu. Za Jelonkiem odbiliśmy na północ, by podjechać do mogiły żołnierzy wyklętych, położnej na niewielkim pagórku. Wróciliśmy na poprzedni kurs, przejechaliśmy przez Gajrowskie i na powrót byliśmy w Orłowie. Zatrzymaliśmy się pod tym samym sklepem co rano. W bazie byliśmy przed 15.


Kaplica pw. św. Huberta w Czerwonym Dworze. Widok ku SSW


Mazury. Most między jeziorami Łaźno i Birek. Widok ku NEE


Droga z Rogojn do Jelonka. Widok ku W


Przed sklepem w Orłowie. Widok ku NNE

Grupa Kruklańska wróciła godzina po nas. Przez większość czasu odpoczywanie w namiocie albo przysłuchiwanie się innym zlotowiczom. Większość korzystała z pobliskiego jeziora. Po 18 wykonano zdjęcia do panoramy zlotowej. Po 20 przeszła silna burza, która o mało nie zepsuła planów ogniskowych, które jednak się powiodły. Przesiadywanie do 23-24 nim nadszedł sen przed długą podróżą powrotną.


Centrum zlotu. Widok ku S


Jezioro Łękuk. Widok ku NNW


Nad Jeziorem Łękuk. Widok ku NE


Ognisko zlotowe

Zaliczone gminy

- Kowale Oleckie
Rower:Zielony Dane wycieczki: 46.50 km (35.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:15.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

X wrzosniowa wyprawka IV - Expres na pociąg

Niedziela, 23 września 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, 5-10 Osób, Gminy, Z Kasią, 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna, Z rodziną

2012.09.20 - 23 X wrzosniowa wyprawka - cała trasa


Poranek nad Zalewem Nadarzyckim

Pobudka o 9. Na zewnątrz zamieszanie, pakowanie, śniadanie i zbieranie (na opłatę za nocleg). Słońce świeciło, niebo było czyste, a okolice ładna. Nim wszyscy ruszyli, jak zwykle trudno mi było określić, co ze sobą zrobić. Moje samotne poranki wyglądały tak, że po spakowaniu, niemal od razu jechało się w drogę, a z grupą trzeba było czekać na innych, a podczas tego czasu nie wiadomo mi było, co ze sobą zrobić. Podczas tego wyjazdu, poszło się na krótko spacerem nad jezioro, a potem dłuższe siedzenie w wiacie razem z resztą. Wyruszyliśmy o 10:40, podzieleni na grupę południową i północną. Ja w grupie północnej, jadącej na Borne Sulimowo. 


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku SWW


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku NNE


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku W


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku W


Nad Zalewem Nadarzyckim. Widok ku S


W drodze do Bornego Sulinowa. Widok ku NE

Borne Sulimowo

Po półgodzinnej jeździe przez las dojechaliśmy do Bornego Sulimowa. Postój na pierwszym skrzyżowaniu. Z ulicy Orła Białego skręciliśmy w Aleję Niepodległości. Trochę zachciało mi się pokręcić koło parku przy UM, gdy grupką staliśmy na przerwie połączonej z zakupami w pobliskiej biedronce. Po 40 minutach rozdzieliliśmy się. Potem okazało się, że jednak nie do końca, gdyż jeszcze przez jakiś czas podążaliśmy w tym samym kierunku i dopiero przy cmentarzu radzieckim skręcili na południe, a ja dalej - główną trasą na północ. Nie wiedziałam jak się zachować, bo pożegnanie odbyło się nieco wcześniej.


Lotnisko w Bornym Sulinowie. Widok ku NNW


Borne Sulinowo. Aleja Niepodległości. Po lewej Urząd Miasta. Widok ku N


Borne Sulinowo. Aleja Niepodległości 31. Dom Żołnierza, zburzony dwa lata później. Widok ku SW

Okolice Szczecinka

Trasa wiodła przez pagórkowate tereny do Szczecinka, gdzie udało się dojechać o 13:10. Przejazd na rynek, na który wjazd ulicą 9 Maja, a wyjazd 1 Maja. Taki skok w czasoprzestrzeni. Była 13:30 podczas wjazdu na DK 20. Za Gwdą Wielką skręt w DW 201, a we wsi Czarne w DW 202. Na granicy województw przerwa na posiłek, bo czuć było spowolnienie tempa jazdy i pewną niechęć nóg do szybkiego poruszania. Na tym odcinku konsultowanie telefoniczne w kwestii pociągów z Bydgoszczy. Wcześniejszy plan zakładał przejazd przez Chojnice, Świecie do Brodnicy i potem w kierunku domu, jednak deszcz dnia poprzedniego i na tę noc zapowiadane ochłodzenie, skusiły mnie do skrócenia wyprawy.


DK 20 między Przyjezierzem i Jeleninem. Widok ku S


DK 20 między Jeleninem i Sitnem. Na horyzoncie po lewej Szczecinek. Widok ku NE


DK 20 między Jeleninem i Sitnem. Na horyzoncie Szczecinek. Widok ku NNE


Szczecinek. Skrzyżowanie Pileckiego, Wyszyńskiego i Armii Krajowej. Widok ku NNW

DK25 w rejonie Człuchowa

O 15:13 wjazd na DK25 w Rzeczenicy. Pospiesznie analizują sytuację, lepiej było zmusić się do szybkiej jazdy, praktycznie bez przerw, aby zdążyć na pociąg o 20:00 z Bydgoszczy, jadący z Gdańska do Warszawy. Późniejszych nie było. Przez pozostałą część dnia trwało przeliczanie odległości, jaka mi pozostała do celu, czasu jaki mi pozostał i pilnując, by średnia nie spadała poniżej 20km/h (przeważnie utrzymywała się między 25-30km/h). 16:10 Dość żwawe przebrniecie przez Człuchów, który usiłował mnie spowolnić podjazdem. Na drugiej granicy województw niewielki remont mostu i akurat wtedy trafiło się czerwone światło, które zapaliło się w ostatniej chwili. Przynajmniej można było wykorzystać ten czas na pospieszne uzupełnienie wody i szybką przekąskę.


Człuchów. DK 25. Widok ku SE


Człuchów. DK 25. Po lewej ruiny zamku. Widok ku E


DK 25. Granica województw między Kamionką koło Doręgowic i Zamartem. Widok ku S

DK25 przez krainę Krajna

O 17:30 wjazd do gminy Sępólno Krajeńskie, w której zmieniał się kierunek jazdy z SE na E. Wiatr dał mi większe przyspieszenie, gdyż w pełni jechało się wraz z nim. 18:20 Początek gminy Koronowo. W Buszkowie przejazd pod malowniczym wiaduktem kolejowym. Gdyby się nie spieszyć i nie zapadła szarówka (droga schowana w dolinie), to wpadłoby kilka zdjęć. Około zachodu słońca mijało się Koronowo położone w dole, dużo poniżej poziomu krajówki. Odtąd kurs w kierunku południowym. Zmrok zapadał między Gościeradzem i Tryszczynem. Za tym drugim wjazd w las, gdzie kompletnie wchłonęła mnie noc.

Bydgoszcz nocą

Po 4 kilometrach widać było wreszcie tabliczkę z napisem "Bydgoszcz". Powierzchowna radość. Widać było kilka domów i znów las. Zadowolenie przerodziło się w zniecierpliwienie. Trzeba było telefonować, by nakierować mnie dokładnie na dworzec, bez chwili na wahanie i zmniejszanie prędkości z mojej strony. Wreszcie nastąpił wyjazd z lasu, ale nie wiadomo było jak daleko mam do PKP. Gnała mnie bardziej intuicja, niż wiedza. Skręt w Pileckiego, a za mostem w pierwszą w prawo. Żeglarską przejazd pod wiaduktem kolejowym i tuż za nim skręt w lewo pod górkę. Ulica Langiewicza i momentalnie udało się dostrzec, że jestem na miejscu. Tylko który peron? Z poziomu gruntu wejście na środkowy, raz dwa uzyskawszy informację, że peron z którego odjeżdża pociąg w kierunku domu, znajduje się po drugiej stronie kolejnego budynku. Niezmiernie mnie to "zachwyciło". Czym prędzej z rowerem do przejścia podziemnego i biegiem do właściwych schodów. Z trudem, ale pospiesznie udało się wygramolić na peron i...


Bydgoszcz Główna. "Warszawa Wsch. 19:58 Opóźń. 5 min."

Podróż pociągiem

Tyle wygrać! Minęła może minuta, może dwie, gdy pociąg wjechał na stację, a potem wsiadło się z rowerem do wagonu szóstego. Bilet udało się kupić o 21:26 od konduktora (podczas podróży pociągami, najczęściej (pomijając zakupy na dworcach) wyglądało to tak, że zgłaszało się do któregoś z kontrolerów pociągu przed wejściem do pociągu, a potem się czekało z rowerem, aż przyjdzie. Czasem się szło wprost do konduktora wkrótce po rozpoczęciu jazdy, a czasem dało radę kupić bilet niemal od razu). Muzyka na uszy. W chłodzie krańca wagonu stało się przy rowerze, aż do Warszawy, osiągniętej o 23:30. 10 minut później już w aucie, kończąc tym samym forumową "X wrzosniową wyprawkę".

Zaliczone gminy

- Szczecinek (W+M)
- Czarne
- Rzeczenica
- Człuchów (W+M)
- Chojnice (W)
- Kamień Krajeński
- Sępólno Krajeńskie
- Sośno
- Koronowo
Rower:Zielony Dane wycieczki: 186.73 km (0.00 km teren), czas: 08:12 h, avg:22.77 km/h, prędkość maks: 52.92 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

X wrzosniowa wyprawka III - Kłomino

Sobota, 22 września 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria >10 osób, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna

Pobudka około 9:30. Wspólnie przesiedzieliśmy do 11:15, gdy to dopiero ruszyliśmy po spakowaniu namiotów i zjedzonych posiłkach. Przejechaliśmy 300 metrów do szosy i zawróciliśmy nad Gwdę. Zjechaliśmy pod most uszkodzony przez wojska niemieckie, wycofujące się w II 1945r. Plan nie do końca się powiódł, gdyż most stał do czasu naszej wizyty, choć był przechylony kierunku północnym. Przerwa przy tym obiekcie trwała kwadrans, po czym wróciliśmy na asfalt, by ruszyć na zachód. Nie było ochoty po raz trzeci jechać tym samym fragmentem wojewódzkiej, więc z rowerem na nasyp, którym udało się ujechać z pół kilometra, do miejsca, w którym wyjechaliśmy z obozu na szosę.


Miejsce noclegu w pobliżu DW 189 nad Gwdą. Widok ku NNW


Miejsce noclegu w pobliżu DW 189 nad Gwdą. Widok ku N


Miejsce noclegu w pobliżu DW 189 nad Gwdą. Widok ku NW


DW 189. Widok ku SSE


Nad Gwdą. Ruiny mostu wysadzonego podczas IIWŚ. Widok ku SE


DW 189. Wjazd do Jastrowia. Widok ku NWW

O 11:50 zatrzymaliśmy się w Jastrowiu pod biedronką przy Słowackiego. Udaliśmy się na zakupy w dwóch turach. Zeszedł mi kwadrans, po czym rozpoczął się krótki, samotny etap jazdy do wsi Pniewo, by zaliczyć gminę Okonek. Spieszyło mi się, by jak najszybciej znów jechać z grupą, która wyruszyła mniej więcej wtedy, gdy udało mi się dotrzeć do wsi. Nie można było zawrócić, gdyż nadłożyłoby się czasu i drogi. Zamiast tego, lepiej było zaryzykować przejazd przez las.


Jastrowie. Skrzyżowanie DW 189 i DK 11. Widok ku SWW


Pniewo. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku NEE

Za ostatnimi domami Pniewa skręt w lewo, w bardzo lichą drogę polną. Dojazd do polnej, w którą można było skręcić nieco wcześniej. Kurs na zachód, przecinając las i lądując na jego skraju. Powrót do poprzedniego skrętu, by dość dziką dróżką skręcić na południe. Po pewnym czasie droga była bardziej przejezdna, choć tylko dla roweru. Mijało się zagłębienia ze stawami, droga była nieco błotnista. Wyjazd na skraj lasu, skręt na zachód przed młodnikiem. Przejazd między polami do zagajnika, za którym wjazd na bardziej normalną drogę leśną. Skręt na SE, a chwilę potem w SW i prawie 2 km dalej wyjazd na skraju Brzeźnicy. Przejazd dróżką na SE wzdłuż krawędzi drzew. Po 13 przejazd przez ową wieś, koło kościoła skręcając na zachód.

Będąc na asfalcie znów zwiększyła się prędkość i udało się dogonić tyły grupy w lesie za Brzeźnicą-Kolonią. Wnet zaczęło się piesze zwiedzanie okolicznych bunkrów, między którymi przemieszczaliśmy się rowerami po terenowcy drogach, miejscami bardzo zapiaszczonymi. Pobyt w tej części lasów trwał blisko godzinę, po czym wróciliśmy do szosy. Przed 15 znaleźliśmy się w Sypniewie, gdzie ujrzeliśmy dużą grupę rowerzystów. Kilkoro z nas zamieniło kilka słów z paroma osobami od nich, nim pojechaliśmy dalej na północ.

Po 20 minutach jazdy kostką i szutrem leśnym, dotarliśmy do Kłomina. Opuszczoną miejscowość z kilkoma blokami, pełnymi gruzu, graffiti i szkła, której budynki był stopniowo rozbierane na przestrzeni lat. W czasie naszej wyprawy, na dobrą sprawę ostała się przynajmniej jedna ulica z owymi budowlami. Weszliśmy do najbardziej wysuniętego na południe. Sesja zdjęciowa i przerwa na burzę. Pogaduchy, posiłki itp. Była we mnie ochota wyciągnąć śpiwór i się przespać. Padały również propozycje, by tu spędzić nocleg. Nawałnica rozpoczęła się o 16, choć grzmieć zaczęło, gdy wjeżdżaliśmy do lasu (do MW dzwonił Podjazd z informacją o właśnie nadciągającej chmurze). Mocno lało z pół godziny, po czym zrobiło się chłodno, mokro i wilgotno. Deszcz się utrzymywał jeszcze przez jakiś czas.


Kłomino. Widok ku SSW


Kłomino. Widok ku S


Kłomino. Widok ku SW


Kłomino. Widok ku SWW




Kłomino. Widok ku NNE


Kłomino. Widok ku SEE


Kłomino. Widok ku NNW

Wyjechaliśmy ~17:30. Cofnęliśmy się kilometr do leśnego skrzyżowania i skręciliśmy na południe. Kolejnych 5 kilometrów z trudem dojechaliśmy do Nadarzyc. We wsi kilka ostatnich zakupów. Słabo się robiło na myśl o rozbijaniu namiotu w takich warunkach. 1,5 km na północ znaleźliśmy pole namiotowe, gdzie rozłożyliśmy namioty i rozpaliliśmy ognisko wliczone w cenę pobytu, które zaczęliśmy około 19:30, a trwające do północy.


Nad Rozlewiskami Nadarzyckimi


Nad Rozlewiskami Nadarzyckimi

Zaliczone gminy

- Okonek
- Borne Sulimowo
Rower:Zielony Dane wycieczki: 54.60 km (15.00 km teren), czas: 03:10 h, avg:17.24 km/h, prędkość maks: 34.81 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

X wrzosniowa wyprawka II - Przez Pałuki i Krajnę W nad Gwdę

Piątek, 21 września 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, 2 Osoby, Gminy, 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna

8:30 start. Wpierw powolny marsz do dróżki, a potem spokojny zjazd do granicy odkrywki. Miejsce gdzie udało mi się dotrzeć, rok później zostało rozkopane. Powrót do granicy lasu, w pobliżu opuszczonego gospodarstwa, następnie skręt na zachód, polną/szutrową drogą która doprowadziło manie do Szczepanowa. Za wsią przerwa na posiłek. W Kierzkowie o mało nie pomyliły mi się drogi, gdyż nastąpił skręt w prawo, zamiast jechać na wprost.

Szeroki Kamień. Widok z noclegu ku SWW


Granica gmin między Szerokim Kamieniem i Białymi Błotami. Widok ku NNE


Białe Błota NE w pobliżu granicy gmin. Widok ku N


Białe Błota NE w pobliżu granicy gmin. Widok na hałdę odkrywki w Bielawach ku NEE


Białe Błota NE w pobliżu granicy gmin. Widok ku NEE


Białe Błota NE w pobliżu granicy gmin. Widok ku NEE


Białe Błota NE w pobliżu granicy gmin. W tle budynki odkrywki Bielawa. Widok ku NE


Bielawy. S krawędź odkrywki. Widok ku NEE


Białe Błota NE w pobliżu granicy gmin. Las po prawej na terenie wsi Bielawa. Widok ku SWW

Białe szutry były częste. Podobnie pagórkowatość i większa jeziorność terenu wyróżniała tę okolicę, aż do okolic Królikowa. Tam teren był znów bardziej równinny, lecz wciąż z widocznymi podjazdami, a ja przy drodze udało się spotkać jeża. O 12:30 we wsi Rusiec, która posiadała bardzo ciekawy, wykonany jakby paincie. Boczną dróżką omijało się Wapno, a po zjeździe skręt na zachód. Zaczął się długi etap jazdy (z przerwami) w kierunku NEE, który minął mi niepostrzeżenie, gdyż rzadko zwracała się moja uwaga na otoczenie, które równie rzadko było inne niż rolnicze. W Margonine na północ. W Szamocinie zjazd w Dolinę Noteci, rozległy, płaski i trawiasty teren. W Białośliwiu ciężki dla mnie podjazd z krótką przerwą przy zjeździe w Kordeckiego. Przyjemną drogą dojechało się do Nieżychowa, następnie przemieszczając się dalej na północ. We wsi Kijaszki i Tłukomy koleje zmiany kierunku przebiegu drogi. Przed Kunowem skręt w lewo, na dość nowy asfalt. Droga doprowadziła mnie do Krajenki, gdzie wjechało się na DW 190 do Złotowa.


Kierzkowo E. Widok ku NNE


Buszkowo. Widok ku NW


Chomętowo. Kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Widok ku NNW


Chomętowo. Jezioro Gąbińskie. Widok ku N


Jeż w Królikowie


Przydrożna mapa w Ruścu


Widok na Wapno ku SSE


DW 194. Widok na Gołańcz ku NNW


DW 194 przed Gołańczą. W tle po lewej Dębowa Góra (192 m n.p.m.). Po prawej pagórki w Dobieszewie. Widok ku NNW


Margonin. DW 193. Widok ku W


Most DW 190 przez Noteć. Widok ku N


Most DW 190 przez Noteć. Widok ku E


DW 190. Widok na Białośliwie ku NNE


Granica powiatów (na linii drzew) między Kunowem i Bługowem. Widok ku NWW


Bługowo. Jezioro Sławianowskie. Widok ku NEE


Krajenka. DW 188. Kościół pw. św. Józefa. Widok ku NEE

Na rozstaju w Błękwicie na wprost. Ulicą Partyzantów przejazd między oboma jeziorami w Złotowie i przerwa w sklepie przy ulicy Jastrowskiej. Tam spotkanie z Ol. ~18:15. Po zakupach wspólnie pojechaliśmy na zachód. Powoli zbliżał się wieczór. Za wsią Górzna droga zaczęła opadać do rzeki Gwdy. Dojechaliśmy do miejsca obozowania, lecz pojechaliśmy ku plaży nad Gwdą. Tamto miejsce było pierwotnie zaplanowane na obóz. Dostaliśmy się bocznym zjazdem, który był zawalony pniami drzew. Po krótkiej inspekcji i kilku telefonach poczekaliśmy na pozostałych. Większością głosów wróciliśmy do szosy, do bardziej cywilizowanych warunków obozowania. Miedzy 20:30 i 21:00 wszyscy powoli się rozkładali, gotowali i gadali. Sen zstąpił około północy, jeśli nie po niej.


Nad Gwdą


Nad Gwdą

Zaliczone gminy

- Dąbrowa
- Żnin
- Łabiszyn
- Szubin
- Kcynia
- Wapno
- Margonin
- Wysoka
- Łobżenica
- Złotów (W;M)
- Krajenka
- Tarnówka
- Jastrowie
Rower:Zielony Dane wycieczki: 158.75 km (15.00 km teren), czas: 09:11 h, avg:17.29 km/h, prędkość maks: 47.62 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Po Śląsku II - Zlot w Międzygórzu

Sobota, 19 maja 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria Podróżerowerowe.info, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2012 Śląsk, >10 osób, Z Księgowym

Sen trwał osiem godzin do około 5 rano, ale z przyśnięciem do 8. Zmęczenia nie było tak bardzo odczuwalne, jak wydawało mi się, że będzie. Przez noc udało mi się bardzo wypocząć, ale mimo to nie było sił w nogach. Za Paczkowem, 12 km od noclegu zatrzymało się auto, a z niego wysiedli z niego Transatlantyk, Suchy i Natalia. Rozmowa trwała stosunkowo krótko, ale dała mi nieco większą motywację w nogi.


Pierwsza pobudka przed Paczkowem


Start właściwy z noclegu po pierwszych ponad 400km na raz


DK 46 przed Paczkowem. Góry Złote. Widok ku SWW


DK 46 przed Paczkowem. Góry Złote. Widok ku SW

Chwilę potem, po pokonaniu podjazdu, pojawił się Złoty Stok. Tam czekał mnie jeszcze jeden podjazd do miasteczka i przejazd przez nie pod górkę. Stylem mieszanym (pieszo+jadąc), rozpoczął się spacer od małego parkingu powyżej miasta. Podróż trasą DW 390 była mozolna, lecz końcówka dynamiczna na zjeździe, w którym pełno było zniszczonego asfaltu i wymagającego wzmożonej uwagi, by nie uszkodzić sprzętu.


DK 46. Wjazd do Złotego Stoku


Złoty Stok. Wojska Polskiego. W centrum kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny


Złoty Stok. Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny


DW 390 tuż ponad Złotym Stokiem. W Obniżenie Otmuchowskie, zamknięte wzgórzami Niemczańsko-Strzelińskimi  W centrum w tle Ząbkowice Śląskie i Ślęża. Widok ku N


DW 390. Dolina Mąkolnicy przepływającej przez Chwalisław. Widok ku SWW


DW 390. W centrum Długi Sarg (745 m n.p.m.). Widok ku SW


DW 390. Zabudowania Orłowca. Widok ku W


DW 390. Orłowiec. W centrum Czarna Góra (1205 m n.p.m.), po której wkrótce wiodła moja trasa. Widok ku S

Wyjazd w Lądek Zdroju, gdzie trwał konkurs hejnalistów. Dalej trasą 392 do Stronia Śląskiego, za którym większość drogi znów spacerem, aż do Przełęczy Puchaczówka. Tam znów, na rower i jakoś udało mi się dotrzeć do skrzyżowania, które wydawało mi się prowadzić do Stodoły, ale zamiast tego dalej w dół, miejscami 35-37km/h, aż do Międzygórza. Tuż przed pierwszymi domami kapeć. Jako, że i tak czekało na mnie podejście, to nie chciało mi się teraz tego naprawiać, a zamiast tego udać się tak do wioski, aby zrobić zakupy. Tam zebrał się czteroosobowy, zlotowy zespół zakupowy. Razem wleźliśmy w górę do miejsca obozu. przy czym ja całość (bo kapeć), a pozostali - gdzie mogli to jechali. W tak oto, po 48 godzinach od opuszczenia Warszawy, udało mi się dotrzeć na zlot. Po północy, korzystając z tel. Księgowego, udało mi się jako tako dogadać opcje powrotu (do swojego, bateria wypadła gdzieś po drodze, więc nie było innej możliwości kontaktu).


Lądek-Zdrój. Wiosennik wpadający do Białej Lądeckiej. Widok ku SW


Lądek-Zdrój. Ruina przy Widok 16


Lądek-Zdrój. Ratusz


Lądek-Zdrój. Konkurs hejnalistów


Lądek-Zdrój. Ruiny kościoła ewangelickiego, który spłonął w 1999r.


DW 392. Strachocin. Biała Lądecka płynąca tuż za granicą gmin. Widok ku SW


W drodze z Białej Wody na Przełęcz Puchaczówka (864 m n.p.m.). Widok ku SE


Przełęcz Puchaczówka (864 m n.p.m.). Widok ku NNW


W stok Czarnej Góry. Po lewej Przednia (914 m n.p.m.). W centrum Suchoń (965 m n.p.m.). W tle: po lewej Góry Bystrzyckie, po prawej Góry Bardzkie. Widok ku NNW


W stok Czarnej Góry. Po lewej grzbiet ponad Międzygórzem, na którego stokach znajdowała się baza zlotu. Po prawej Przednia (914 m n.p.m.). W tle Góry Bystrzyckie. Widok ku W


S stok Czarnej Góry. Zjazd w dolinę Bogoryji
 

Pierwsze oznaki cywilizacji w Międzygórzu


Międzygórze w dolinie Bogoryji


W Międzygórzu


Główny budynek bazy zlotu, gdzie mieściło się trochę miejsc noclegowych i prysznice z zimną wodą


Polana w bazie zlotu


Pole namiotowe


Późnonocne ognisko zlotowe

Zaliczone gminy

- Złoty Stok
- Lądek-Zdrój
- Stronie Śląskie
- Bystrzyca Kłodzka
Rower:Zielony Dane wycieczki: 62.90 km (10.00 km teren), czas: 06:59 h, avg:9.01 km/h, prędkość maks: 51.45 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka Zielonogórska II - Zielona Góra i okolice

Sobota, 12 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria >10 osób, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Pół nocne, Gminy, 2011 Lubuskie E

Poranek

Nocleg opuściliśmy bardzo późno. Słoneczna pogoda towarzyszyła nam do końca dnia. Przynajmniej było "ciepło" jak na tę porę roku. Nim się zebraliśmy i ruszyliśmy też minęło trochę czasu. Potem przejazd po kostce (raz jeszcze i nie ostatni) ku północy. Część osób pojechała do Świebodzina, na dużo dłuższą niż reszta trasę.


Świdnik. Bunkrowa. Widok ku N


Świdnik. Po lewej kościół pw. św. Marcina. Po prawej kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NNE


Świdnik. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NE

Błądzenie przez las

Ze Świdnicy udaliśmy się do Wilkanowa. Tam pierwsza w prawo i zagłębiliśmy się w las w celu odwidzenia Wieży Bismarca. Jechaliśmy, aż znaleźliśmy się z powrotem na DW 282, bardzo blisko skrzyżowania z DK 27. No to wróciliśmy do wsi i raz jeszcze wjechaliśmy do lasu, tym razem dróżką nieco na lewo od poprzedniej. Po ~700metrach zawróciliśmy i skręciliśmy jeszcze bardziej na lewo. Tym razem trafnie.


Las na E od Wilkanowa


Las na E od Wilkanowa


Wieża Wilkanowska. Widok ku NNE

Skansen pod Zieloną Górą

Po tak długich manewrach trochę odpoczywaliśmy, a potem zaczęliśmy zjeżdżać na wschód. Wydostaliśmy się na drogę koło jeziorka Dzika Ochla i pojeździliśmy po pobliskim (~2km) skansenie. Potem wróciliśmy do Zielonej Góry, gdzie nastąpił podział na grupkę, która tam spędziła większość czasu, oraz udającą się na wschód. Między blokami przejechaliśmy do DW 282. Z dość sporą prędkością dotarliśmy do Droszkowa, gdzie zrobiliśmy przerwę pod sklepem.


Skansen w Ochli. Widok ku N


Skansen w Ochli. Widok ku NW

Przez Zabór i Niedoradz

Robiło się już późno. O rzut kamieniem stąd była cel - Pałac w Zaborze. Trochę się pokręciliśmy po dziedzińcu, a potem przez ~10km jechaliśmy do Niedoradza, gdzie mogliśmy zjeść coś ciepłego, aczkolwiek było trochę zamieszania. Przerwa tam spędzona trwała dość długo, a na zewnątrz zapadła ciemna noc. Nie tak dawno zakupiona lampka bardzo się przydała w czasie jazdy przez las do Zatonia. Trudno było odróżnić jedną wioskę od drugiej, tym bardziej że jechaliśmy szybko i było chłodno. Mój rower oświetlał trochę trasy Amie, która jechała bez lampki. Rower jej miał kierownicę z barankiem i małą sakwą między klamkami. Przynajmniej tego dnia, gdyż poza tym jechała po Europie i gościła u rożnych ludzi w wielu krajach.


Łaz. DW 282. Widok ku NEE


Zamek w Zaborze. Widok ku S


Zamek w Zaborze. Widok ku SSE


Zamek w Zaborze. Widok ku SEE


Zabór. Obszar zamkowy

Zaliczone gminy

- Zabór
- Otyń
Rower:Zielony Dane wycieczki: 85.25 km (11.00 km teren), czas: 05:10 h, avg:16.50 km/h, prędkość maks: 47.10 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka Zielonogórska I - Ziemia Poznańska

Piątek, 11 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria >10 osób, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2011 Lubuskie E Uczestnicy

Nie tak dawno skontaktował się ze mną Księgowy i zapytał, czy chcę wybrać się na wyprawkę z Poznania do Zielonej Góry, na którą i on się wybierał. Akurat nie było nic pilnego i dość łatwo udało się przystać na ten pomysł. Wyjazd był organizowany w ramach forum rowerowego, na które zdarzyło mi się zarejestrować tuż po powrocie z Włoch (na które w poprzedzających miesiącach, latach, może zdarzyło mi się zajrzeć ze dwa razy, podobnie jak na inne forum rowerowe, ale forum LSTR (dopóki istniało) całkowicie mi wystarczało w kwestii pisania na forach rowerowych). Udało się znaleźć odpowiedni wątek na forum i zgłosić swoją obecność, potwierdzając przyjazd pociągiem, którym miał jechać wspomniany poznany we wrześniu Tq., a także Ci. z dawnej VBT.

Decyzja w sprawie wyjazdu była szybka, bo od mojego wpisu do wyjazdu na pociąg minęło raptem kilka godzin. Rodzina mnie zawiozła do Sochaczewa, gdzie już wsiadało się do odpowiedniego pociągu. Bilety (nie wiedzieć czemu, w dwóch formatach) kupione (raczej na dworcu) o 5:34 do stacji Poznań Główny (przez Łowicz, Kutno). Księgowego o dziwo nie było. Zaspał. By nie tracić weekendu, wraz z A. postanowili wspólnie pojechać w góry Świętokrzyskie z noclegiem w Bocheńcu.

W Poznaniu wysiedliśmy o 10:30. Na dworcu zebrała się rowerowa grupka jeszcze nie znanych mi postaci, którzy w większości jednak, na przestrzeni lat okazali się bardziej charakterystycznymi przedstawicielami forum. Przed wejściem na dworzec, gdzie wszyscy się zgromadziliśmy, zarówno przyjezdni pociągiem, miejscowi, jak i wilk, który przybył wprost z Warszawy. Trochę potrwało nim obrany został ostateczny kierunek jazdy. Przejechaliśmy na Zeylanda do Bukowskiej. Za Bułgarska zmiana stron jazdy ścieżką. W okolicy Złotowskiej, Y. niefortunnie najechał na próg zwalniający (które to są wymysłem szalonego sadysty), a w rezultacie przewrócił się i stłukł nadgarstek, o czym dowiedział się w przychodni w Zielonej Górze, gdzie postanowił sprawdzić, czy aby nie jest to coś poważniejszego.

Poznań opuściliśmy DW 307. Rok temu już nią przyszło mi jechać, ale w nocy, więc teraz była okazja obejrzeć, jak tu wygląda okolica. Tempo jazdy było bardzo duże. Zbyt duże, jak na mój gust i bagaż jaki się wiozło. W rezultacie jechało się coraz częściej na końcu, a w czasie przerw i postojów odpoczynek trwał krócej niż u reszty. Na szczęście to akurat nie był dla mnie problem, bo zwykle nie robię dłuższych postojów w trakcie jazdy, a te w większych grupach bardzo mi się dłużą.

Dzięki dużej prędkości podróży, wnet znaleźliśmy się w lubuskim jeszcze przed wieczorem. Trasy pokonanej niewiele udało mi się odnotować, jak to zwykle bywa, gdy celem jest przejazd żwawy, zamiast turystycznego. W zasadzie udało się zaś zapamiętać:
- Krótki odcinek w pierwszym etapie trasy, gdy zamieniło się kilka zdań z Ma.,
- Buk - Zbąszynek - na tym odcinku do grupy dołączył się się U.
- Ze względu na rosnące odległości między grupkami, zaczęło mnie znosić na Zbąszynek, ale wnet udało się wykryć niezgodność i wrócić na właściwy kurs.
- Za torami skręt w lewo, by odwiedzić gminę Babimost. Podobnie zrobiła większość grupy.
- Za Brudzewem zapadał zmrok i ktoś tam na mnie chwile poczekał, jako na ostatnią osobę.
- Nocny, leśny, szybki odcinek przez las jadąc w grupie.
- Drobne nawigacyjne problemy grupy w Sulechowie, gdzie śmierdziało.
- Raczej indywidualna jazda do samej Zielonej Góry (pod koniec z kimś się jechało, a ostatnie podjazdy źle na mnie podziałały) i koncentracja na na ścieżkach już w strefie miejskiej.


Opalenica. Widok ku SWW

Było około 19. W ZG przejechaliśmy Bankową, Żeromskiego do Rynku. Miasto było dość wyludnione. Przez kilkanaście minut nie bardzo było wiadomo co ze sobą zrobić, gdzie się podziać. Część grupy się rozpierzchła, nim w końcu, wszyscy weszliśmy do pobliskiej pizzerii, gdzie spędziliśmy przynajmniej godzinę, a nawet więcej. Nie pamiętam zbytnio co się działo. Bombardowały mnie nowe twarze, tematami, z którymi nie było mi wiele wspólnego. Krótko mówiąc chaos i harmider, z czego rozumiany był jedynie smak pizzy. W międzyczasie Re. chodził i spisywał listę osób, uczestników wyjazdu. Po posiłku wyjechaliśmy Jedności i DW 282. Czekało nas kilka podjazdów, aż za Wilkanowo. Dopiero stamtąd mogliśmy bez większego wysiłku zjechać i przejechać przez Świdnicę. Niestety, przez ostatnie 2 km do noclegu prowadziła brukowana dróżka. W przyszłości miało się okazać, że w tych stronach nie jest to nic niezwykłego.


Wjazd do Zielonej Góry od strony Zawady. Widok ku SW


Przed pizzerią Gruby Benek przy Starym Rynku. Widok ku NEE

Nocowaliśmy w bunkrze, który trochę przypominał silos. Rowery zostały na parterze, a my weszliśmy z bagażami na piętro. Wszyscy się rozgościli i udali na tak jakby grill w altance, gdzie było o ~10 stopni cieplej niż w terenie. Ja trochę później, przysłuchując się nowo poznawanym osobom. Wychodziło ze mnie zmęczenie i prawie chciało mi się spać.

Zaliczone gminy

- Opalenica
- Nowy Tomyśl
- Zbąszyń
- Zbąszynek
- Babimost
- Szczaniec
- Sulechów
- Zielona Góra (W+M)
- Świdnica
Rower:Zielony Dane wycieczki: 155.10 km (2.00 km teren), czas: 08:10 h, avg:18.99 km/h, prędkość maks: 43.35 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)