Wpisy archiwalne w kategorii
.Samotnie
Dystans całkowity: | 55330.01 km (w terenie 4901.15 km; 8.86%) |
Czas w ruchu: | 3522:06 |
Średnia prędkość: | 15.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.20 km/h |
Suma podjazdów: | 800 m |
Suma kalorii: | 76839 kcal |
Liczba aktywności: | 827 |
Średnio na aktywność: | 66.90 km i 4h 16m |
Więcej statystyk |
Powolnie, ponocnie, pogminnie
Piątek, 28 kwietnia 2017 | dodano: 29.04.2017Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki
Więc było tak. Za dnia kolejna porcja "ćwiczeń", tym razem typu "skłon". Po powrocie przerwa na odpoczynek i obiad, złożony z resztki mojego sosu warzywnego wymieszanych z odrobiną dzisiejszego, odgrzewanego mięsa. Chwila namysłu i w drogę. Wpierw na wprost za skrzyżowaniem i w górę przez parowę, którą ostatnim razem przejeżdżając chyba w podstawówce. Były to przede wszystkim zjazdy i całkiem sporo w owym czasie. Przez te lata zmieniło się to, że po obu stronach przestała być dzika, a powstały domki. Tym razem podjazd do miejsca na powierzchni, a potem po miedzy pieszo do szosy. Dalej w górę. Przy zagajniku skręt na Borek, lecz potem zjazd do żwirowni dziką ścieżką. Przecinając ją na zachód, kurs na Zdziarkę.
Była chęć przejechać do Czerwińska, ale nim się zjechało nad Wisłę, w oczy wpadła droga w pola, wyglądająca na bardziej przejezdną. Podczas moich pierwszych wycieczek w te strony, trafiło mi się tam jechać może raz czy dwa. Było gorąco, mnóstwo chwastów i cały teren zarośnięty, więc przyszło się wycofać. Teraz był ślad po czterokołowym pojeździe, który doprowadził mnie do jej końca przy ścianie z drzew. Tzn. prawie. Zabrakło mi kilku metrów. Ktoś pracował w polu i poinformował głośno, że nie ma dalej drogi. Zawróciwszy, po chwili udało się znaleźć ścieżynkę, skierowaną na północ. Opadała ku strumieniowi. Z góry wydawał się wystarczająco wąski, więc zajazd, a potem trochę się gimnastyki. Było sporo gałęzi, mnóstwo śmieci... Ehhh... Strumień przebyty po dwóch oponach z ciągnika, położonych w jej nurcie, tuż poniżej tamy bobrów.
Potem jeszcze trzeba się było wykaraskać po stromym zboczu i przerwa na złapanie oddechu. Już wydawało się, że jestem po stronie Czerwińska, ale po wydostaniu się na drogę, okazało się, że to wciąż była Zdziarka. Tylko to ta część najbardziej zachodnia, w pobliżu DK62. Wjazd na asfalt i skręt w 19 Stycznia. Potem w polną drogę, opadającą do początku parowy tuż przy Polnej, zaraz za zabudowaniami. Później z Dunina powrót na DK62, zjazd na Chmielewo. Przejazd wschodnim fragmentem wału, drewnianą kładką do Wyszogrodu i dalej wprost do centrum. Od parku przejazd do Kilińskiego przez osiedle, a potem zjazd nad Wisłę. Odpoczynek na ławce blisko mostu. Była spokojna, lecz chłodna noc.
Krótka przebieżka po schodach, rowerem przez wiadukt i powrót do Wyszogrodu od strony przychodni. Płocką do ronda, ale z epizodem jazdy przez osiedle do Okólnej. Fragment krajówki, skręt na chodnik przez Zamieście. Przez rów wyjazd na DK 50. Przerwa za Rębowem, bo jechał łańcuch TIRów. Zjazd z krajówki na Gródkowo. Tuż za zabudowaniami przystanięcie na przerwę. Po chwili przejechał wóz strażacki. Niebawem kolejny, lecz od Pozarzyna, gdzie na jakiś czas się zatrzymał, bo chyba pomylił drogę. Zjazd na dół, tam mijane okolice dworku i obserwowanie światła wozów, bijące z Gawarca, chyba Dolnego.
Skręt kamienistą drogą do Raszewa Włościańskiego. Z ulgą przyjęte pojawienie się asfaltu, który był tam od niedawna. Ongiś była tam szutrówka, o jakości podobnej do tej w mojej miejscowości, sprzed 20 lat. Naprawdę dawno mnie nie było w tych stronach. Zakręty i zjazdy zdążyły mi już wywietrzeć. A może po prostu na asfalcie lepiej je czuć? No w każdym razie i to dobro się skończyło - wrócił grunt i szuter. Okolica sama w sobie bardzo ładna, nawet nocą. Ta była jedną z ciemniejszych, ale i tak dość dobrze widoczne były obiekty w przestrzeni. Gwiazd wiele nie było, za to sporo mgły od ziemi. Może raz czy dwa zdarzyło mi się przez nią przejeżdżać, a tak to była raczej niska, lecz nie cieniutka. Po minięciu kościoła, przejazd przez Osiek i Stary Boguszyn. Tam pogonił mnie pies i był to najszybszy odcinek (zjazd w stronę wojewódzkiej) w ciągu całego wyjazdu. Przez Radzikowo Scalone przejazd do Chociszewa, a potem już prosto do domu, gdzie udało się dotrzeć po drugiej rano.
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
56.72 km (20.00 km teren), czas: 04:33 h, avg:12.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hKwietniowy Deszcz
Wtorek, 25 kwietnia 2017 | dodano: 26.04.2017Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki, .Pół nocne
Na początek trochę piwnicznego fitnessu. Dla nie obeznanych: bierzesz skrzynkę z warzywami, obracasz się, kilka kroków w bok, odkładasz skrzynkę, powrót bez obciążenia. Po kilku takich powtórzeniach: Pochylasz się po skrzynkę, obracasz o 90 stopni, szybkim marszem przenosisz w miejsce docelowe położone kilka metrów od piwnicy, wracasz w podskokach. Znów kilka powtórzeń, po czym wracasz do punktu pierwszego.
Po zabawie, która trochę mnie przepociła, była przerwa na herbatę, a po niej wyjście na rower. Pogoda była nadal chłodna, podobnie jak wiele dni poprzednich. Przed zabawą przechodziły spore opady, a po niej chwilowo to ucichło. Do tego jeszcze spory wiatr z zachodu i wiele chmur. W kurtce, bluzie i koszulce było ciepło. Pod spodniami mogłoby się znaleźć jakieś ocieplenie, ale było znośnie. Trochę gorzej w nocy - zaczął padać deszcz i zmarzły mi dłonie. Nie spieszyło mi się tego dnia. Jazda spokojna, powolna. Zabrane pół butelki wody, w niewielkim stopniu zniknęło. Chociaż ten, jeden plus dni chłodniejszych.
Start z Trębek. Przejazd przez lotnisko do Kroczewa. Koło kościoła wjazd na starą drogę do wsi Smoły. Budowa DK7 podzieliła ją na dwie części, bez możliwości przejechania jej w całości. Niby można było wjechać na asfalt krajówki, lecz zamiast tego poniosło mnie terenem wzdłuż niej, do kolejnego skrzyżowania. Na drugą stronę i kontynuacja utwardzoną drogą w tym samym kierunku. Doprowadziła mnie do lasu na Ostrzykowiznie. Poprzednim razem nie udało mi się pokonać go w całości. Tym razem się powiodło. Od ściany lasu wejście na ledwo widoczną ścieżkę, ale wnet zniknęła, więc kurs w pobliże słupa. O dziwo, była tam dróżka, a od niej odbijała jedna wyraźna droga w lewo i druga, tak ledwo, ledwo. Przejazd przez nią na wskroś, wyjeżdżając do rowu wzdłuż DK7. Było to raptem kilka metrów i prowadziło na już mi znaną gruntówkę, biegnącej wzdłuż lasu. Przerwa.
Zrobiło się ciemno. Kurs na Pieczoługi. W pół drogi do domostw nastąpiło poruszenie. Sarny? A gdzie tam! Dwa wielkie dziki. Wydały swe dzikie odgłosy, po czym zniknęły w lesie. Na moment stop. Może lepiej wrócić? Zdaje się, że jednak popędziły w głąb i nie krążą już przy drodze. No to jazda. Wtem, głośno zaczęły kwilić młode warchlaki z kępy krzaków! Przerażający, nagły odgłos. Jak zaraz przybędą rodzice, to dopiero będzie początek wiosny. Zerwanie do pędu tak szybkie, jak zwykle zrywa się łańcuch. Moment i mnie już tam nie było. Wyjazd na asfalt, potem kierując się gruntówką do Smół przez Strubiny. Przed Zarębami trzeba było jeszcze przejechać krótki fragment lasu, w obawie, by i tam na mnie coś nie wyskoczyło.
Wyjazd na asfalt. Padało, siąpiło, padało, i tak w koło. Pora była wracać, a lampka była nie do oświetlania drogi. Dobrze, że bez takich też umiem sobie radzić. Przez Koryciska przejazd do Załusk, choć o mało nie rzuciło mnie do Smulsk. Trzeba się było trochę cofnąć, po stwierdzeniu, że nie tędy droga. W Załuskach jazda w stronę stacji paliw i kręcenie po niewielkim osiedlu. Udało się dostrzec tam gruntową dróżkę wzdłuż domów, którą może warto przejechać za dnia. Przejazd wiaduktem i przerwa na przystanku za Zdunowem. Była we mnie nadzieja, że może się rozpogodzi, ale nie było ku temu oznak. Od Przybojewa widoczna była warszawska łuna, oświetlająca nisko zawieszone chmur, a te które znajdowały się nade mną, na jej tle tworzyły ciemną, zwisającą i postrzępioną kurtynę. Powrót przed północą.
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
49.23 km (10.00 km teren), czas: 03:39 h, avg:13.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hWarszawskie zakupy
Czwartek, 20 kwietnia 2017 | dodano: 20.04.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w regionie
Poprzedniego dnia sen mnie złapał gdzieś po czwartej rano. Z tego powodu, nie sposób było określić, czy dzisiejszy wyjazd w ogóle miał mieć sens. Przebudzeie przed dziesiątą. Nadal nie było mi wiadomo, czy to ma sens, czy może spróbować kiedy indziej... Mnóstwo myśli się roiło, ale optymistyczna pogoda za oknem, choć równocześnie zimna i wietrzna, trochę zachęcała. No i ile jeszcze można przekładać, odkładać na później różne sprawy. Pora od czasu do czasu jednak ruszyć, nawet jeśli trochę zaboli. No i zabolało, bo kolano odzywało się do końca trasy, a wszystko zasługa trenażera, na który mam nadzieję nigdy więcej nie wsiąść. Do tego za mną przebyte pierwsze problemy alergiczne. I pierwsze tak silne od wielu lat.
Przejazd do Warszawy głównymi trasami. Ze zmian - wiadomy odcinek błotnisty został posypany ziemią, ale do asfaltowania jeszcze trochę trzeba poczekać. Modlin, wyjątkowo, został przez mnie okrążony obwodnicą, a pierwszy most przejechany asfaltem osiągając maksymalną tego dnia prędkość. W Czosnowie zjazd na trasę wzdłuż S7. Budowany od kilku miesięcy budynek posadowiony blisko wiaduktu, już prawie ukończony, a z od/do niego poprowadzono kable, oczekujące na zasypanie w głębokich rowach. Część rowów uszkodziło asfaltową ścieżkę w kierunku Kaliszek. W Nowym Dziekanowie zmiana schematu i skręt w Poziomkową. Była prawie ślepa - przechodziła w gruntową, niezbyt zdatną dla aut. Z Królowej Marysieńki wyjazd na kurs Czosnowski - do Łomianek. Tu kolejna zmiana - Henryka Raabego oczekuje na asfaltowanie, część betonowo-kamienna już gotowa. Dalej Pawłowską i Baczyńskiego. Potem szutrem wzdłuż głównej "pod prąd". Krótka przerwa koło McD i znów pospiesznie, bo czas uciekał.

11:07. NDM. Twierdza Modlin. Widok z Mostu Piłsudskiego ku NW

11:15. Droga NDM - Czosnów, ponad S7 (po prawej). Trwała wycinka przydrożnych drzew

11:23. Czosnów. Prace przy Duńskiej i drodze do Dobrzynia

Nowy Dziekanów. Nowe domy przy ul. Królowej Marysieńki. Widok ku NNE

12:12. Łomianki. Modernizacja ul. Raabego. Widok ku E

12:22. Granica Warszawy i Łomianek przy S7. Przydałaby się wreszcie jakaś ścieżka i chodnik
Skręt w Farysa, trzymając się trasy nad Wisłą, aż za starówkę. Tam już, nadal, odcinek od lat w remoncie, wiec skręt w Dobrą. Potem w Ludną i Rozbrat. Niepotrzebna jazda na wschód. Naprzeciwko Szarej ukazał się podjazd dla rowerów, więc mnie skusił. Ledwo udało mi się podjechać pod Sejm, ale to zasługa słabego kolana i kiepskiej nawierzchni. Dalej już prosto - Piękna, pl. Zbawiciela i przerwa koło metra Politechnika. Krótkie spotkanie - odbiór książek, trochę rozmów. W sumie nieco ponad pół godziny. A potem do apteki na Górczewską. Tam przejazd Nowowiejską, Krzywickiego, przez Żelazną, Ogrodową. Przy Karolkowej praca wre. Parę lat temu stał tam chyba tylko jeden stary dom, później go wyburzono, a teraz powstawała spora budowla. Jakby w opozycji - Niedaleko stał budynek Wyższej Szkoły Ekonomicznej Almamer. Od kilku lat opustoszały, bo mnóstwo pieniędzy wyłożyli na budowę nowego budynku, tak że nie starczało na opłacanie wykładowców. Stary wieżowiec popadł w ruinę, a w nowym chyba coś się kroiło. Krótkie przejrzenie, co tam się stało na parterze, raz widzianym przez mnie w czasach świetności, ale tym razem już się ktoś tam kręcił, więc niewiele czasu tam mi minęło.

12:43. Nadwiślański szlak między mostami Grota i Gdańskim. Widok ku SE

12:48. Bulwar Religi. Widok ku SE

13:10. Sejm od SE

13:15. Plac Zbawiciela. Widok ku SSE

14:19. Mural na wschodniej ścianie budynku Ogrodowa 65

14:22. Wolska. Plac budowy Spark. W tle wieżowiec Warsaw Trade Tower przy Chłodnej 51

14:25. Wolska 41. Ruiny Almameru

14:25. Ruiny Almameru

14:35. Ruiny Almameru. Wnętrze auli

14:37. Ruiny Almameru

14:39. Ruiny Almameru (z lewej) i nowy gmach, którego budowa znacznie przyczyniła się do upadku uczelni
Dalej Działdowską do apteki, a przy okazji do rowerowego, który był tuż obok. Jazdę umilała zielona barierka, odgradzająca plac budowy stacji metra. Po wszystkim przejazd za Prymasa, tak sobie myśląc, by wpaść do Parku Moczydło. Tam kurs przez alejkę koło kopca, na który przed wielu laty we dwie osoby sobie podjechaliśmy i zjeżdżaliśmy. Tym razem tylko przecinając ten park, choć kopiec trochę kusił. Dalej jazda Brożka do Górczewskiej. Tam też stało trochę zielonych barierek. Tuż za Powstańców Śląskich od lat nęciło mnie osiedle położone nieco wyżej niż ulica. Podjazd i kilka zygzaków, które wyprowadziły mnie po północnej stronie. Stamtąd jazda Pełczyńskiego, objazd 1/4 okrążenia fortu Blizne. Na Dobrzańskiego drugie śniadanie. Na pierwsze była resztka kolacji, składającej się z kaszy z warzywami. Mniam.

14:51. Górczewska. Budowa stacji metra Młynów. W tle blok nr 22. Widok ku NE

14:56. Przejście przy budowie stacji metra. Widok ku W

14:56. Podpora i wiadukt kolejowy linii 20 na Górczewskiej

15:17. NE blok na Osiedlu Górczewska 200
Otrębuska, Podkowińska, Kocjana. Koło dworku, gdzie zdarzyło się być kilka lat temu na weselu koleżanki, zjazd na ścieżkę przez las. Połowa ok, połowa piaszczysta. Przejazd Bukową, następnie kierując się do Truskawia, lecz tam nie wjeżdżając. W Lipkowie skręt na Koczargi Stare. Tak trwała jazda Traktem Królewskim, gdzie w 2009 przyszło mi zrobić zdjęcie, które wkrótce potem zniknęło z komórki wraz z kilkoma innym. Zdjęcie obrazowało jedną z tablic, napisanych z błędem, której teraz średnio intensywnie i bez efektu przyszło mi wypatrywać. Później pojawiła się wielka potrzeba, by po prostu usiąść i odpocząć, ale udało się dociągnąć do Zaborowa przez Borzęcin Duży. Akurat z kościoła wychodziło kilka osób, więc rzutem na taśmę udało się zerknąć do wnętrza. Też od jakiegoś czasu mnie to korciło, ile razy zdarzało się tam przejeżdżać. Wnętrze małe, takie dość kwadratowe, inaczej niż większość prostokątnych. Przerwa krótka, ale i tak nie bez odpoczynku.

16:23. Zalesie. Kapliczka przy głównym skrzyżowaniu wsi

16:50. Zaborów. Wnętrze kościoła pw. św. Anny z XVIII w.

17:04. Leśna droga w NW części Zaborówka

18:32. Wiersze. Kościół pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny z XX w.
Koło przystanku zjazd na zielony szlak rowerowy. Przejazd przez las i skręt w Wesołą. Tu akurat zdarzyło mi się być po raz pierwszy. Droga szybko się kończyła, i jako leśna niknęła w Puszczy. Na większym rozwidleniu odbicie ku północy i powrót na szlak, w jego nowym miejscu. W Debłach jazda na wprost. Od Leszna szło trzech pieszych, a nieco dalej wywożono drzewo na wozie. W pół drogi do asfaltu przyszło mi skręcić w prawo i pieszo przemknąć do wsi Kępiaste. Trochę z trudem, bo ścieżka była ledwo widoczna, a przy domach nie było jej wcale. Trochę turlania po DW579 i skręt na Wiersze. Tam przerwa koło kościoła, gdzie też zniknęła mi resztę kanapek. Akurat nadszedł wieczór, a mnie czekała wolna jazda do Czosnowa, gdzie wyjazd skończył ten nieco męczący (ale ciekawy) dla mnie wyjazd. Powrót autem.

19:44. Czosnów. Skwer przy UG
Rower:
Dane wycieczki:
125.68 km (11.00 km teren), czas: 07:50 h, avg:16.04 km/h,
prędkość maks: 42.93 km/hPrzejażdżka pod Chociszewo
Niedziela, 2 kwietnia 2017 | dodano: 02.04.2017Kategoria .Zwykłe przejażdżki, .Samotnie
Ładna wiosenna pogoda, ale brakło siły. Nawrót częściowo przez pola Chociszewa.

13:02. Chociszewo. Droga biegnąca w pobliżu strumienia. Widok ku N

13:02. Chociszewo. Kościół pw. św. Leonarda z XIX w.

13:03Chociszewo. Szkoła podstawowa w dawnym dworze
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
7.29 km (1.00 km teren), czas: 00:32 h, avg:13.67 km/h,
prędkość maks: 44.82 km/hPieszo po wale
Środa, 29 marca 2017 | dodano: 29.03.2017Kategoria .Samotnie
Ładny dzień. Spacer z plecakiem do Rajszewa. Silny wiatr i ciepło. No ale wiatr zimny, więc trzeba było iść w bluzie/kurtce. Wpierw trasa tuż za HITem, potem przez tego dnia czynne i tłoczne targowisko. Wejście na wał w pobliżu piaskowni. I tak spacer trwał, aż do Rajszewa. Raz krótkie odbicie nad Wisłę i przedrzemanie przez jakiś czas, bo słońce przyjemnie grzało. Wróciwszy na wał, widać było, że niebo zasnuło się chmurami, a podczas schodzenia do Skierd zaczynało padać. Potem już wiosennie lało. Na koniec wycieczka autem do Warszawy (przypadkowe spotkanie kolegi ze studiów) i powrót późno w nocy. Przechodziła porządna ulewa z bardzo silnym wiatrem, ale krótko to trwało.
Rower:
Dane wycieczki:
17.00 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:4.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hBodzanowskie okolice
Poniedziałek, 27 marca 2017 | dodano: 28.03.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w regionie
Start po krótkiej przerwie. Dzień był ciepło chłodny. W sam raz słońca by się ogrzewać, ale wciąż trochę chłodnego wiatru. Na początku, w bluzie i lekkiej kurtce było mi za gorąco, ale wrażenie z czasem minęło, a wieczorem było w porządku. Ucho niedogrzewane słońcem trochę marzło, pomimo ukrycia w kominiarce, a czasem pod kapturem. Przynajmniej nie bolało z wyziębienia. Na posiłek złożyły się tylko cztery bułki z pomidorem. Dwie zniknęły pod Radzikowem, a reszta za Bodzanowem. Do tego woda wypita w objętości ponad 2l w dwóch butelkach.

12:09.Garfild. Tak samo zaborczy na jedzenie jak oryginał
Początek przez Chociszewo. Dalej drogą, która poprzednim razem była pokryta kamieniami. Od tamtej pory nie chciało mi się nią jechać, bo nie było to przyjemne. Teraz się okazało, że po prostu był to przejazd przed nawiezieniem gruntu. Droga na szczęście została nim przykryta, ale było sporo dziur. Jeszcze trochę trzeba będzie poczekać na jakikolwiek asfalt. Z pagórka zjazd na Radzikowo, ale nie do tego głównego, lecz wcześniej zjeżdżając do głównej. Przerwa na przystanku. Po niej skręt na Osiek. Dawno mnie tam nie było i teraz zwróciło moją uwagę, że jest tam miejsce, gdzie kiedyś biegły tory kolejowe. Dalej do Raszewa. Ukazała się asfaltowa drogę, która powstała nie tak dawno temu. Przecięta do gruntowego zjazdu. Asfaltową trasą zdarzało mi się jeździć jeszcze przed wyasfaltowaniem, a w przejazd przez nowa wersję był dopiero w planach. Teraz czekała nowa dla mnie dróżka, która skusiła mnie bardziej. Będąc po drugiej stronie, na horyzoncie ukazał się dym. To palił się jakiś budynek w Glinicach. Zawyła syrena.

13:00. Widok z pagórka w Kolonii Wilkowuje. Widok w kierunku Roguszyna ku NE

13:01. Widok z pagórka w Kolonii Wilkowuje ku N. Stare Radzikowo z kościołem pw. św. Jana Chrzciciela z XVIII w.

13:45. Osiek. Jedna z kilku ruin

13:51. Osiek. Widok ku W

13:52. Osiek. Po obu stronach drogi, ongiś biegła trasa lokalnej gospodarczej linii kolejowej. Widok ku E

14:00. Raszewo Włościańskie. Zjazd w dolinę Strugi, zachodniego dopływu Gawarka

14:05. Pożar stodoły w Rostkowicach

14:08. Pożar stodoły w Rostkowicach
Z Kobylnik przejazd do Rostkowic przez pola. Stamtąd do Lasocina, przez Ściborowo do Cybulina. Siedziała we mnie ochota by usiąść i odpocząć, ale mi przeszło. Wyjazd na główną i wkrótce pojawił się Bodzanów. Skręt w Grabowskiego i Nałkowskiej. Dalej na wprost po chwili wahania. Droga opadała w dół. Trochę zaniedbana, a prędkość jednak spora jak na te okolice. Zjazd nad Mołtawę, która składała się z koryta naturalnego, które się wiło, oraz prostego odcinka po dawnym kanale. Teraz zostały po nim tylko resztki śluz i ruina budynku. Spacerem na wschód, aż rzeka całkowicie zagrodziła mi możliwość bezproblemowego przemieszczania się. Nurt był silny i dość głęboki. Nawrót na zachód, aż pojawił się drewniany most. Stamtąd kurs ku północy, bo nie było we mnie ochoty wracać nad Wisłą.

14:14. Kobylniki. Droga za dawnym folwarkiem, prowadząca do Bzina. Widok ku SW

14:16. Kobylniki. Południowa część Bzin. Widok na kopalnię kruszywa ku N, położoną przy DP 2951W

15:26. Bodzanów. Ruina przy kanale Mołtawy

15:26. Bodzanów. Kanał Mołtawy przy ul. Szarych Szeregów

15:30. Prowizoryczna zapora na kanale Mołtawy

15:31. Jaz na Mołtawie przy wschodniej granicy Bodzanowa. Widok ku E

15:33. Mołtawa przy wschodniej granicy Bodzanowa. Widok ku NE

15:43. Bodzanów. Jaz na Mołtawie w pobliżu ul. Nadrzecznej. Widok ku E

15:43. Bodzanów. Ulica Sierakowskiego, prowadząca do centrum. Czuć trochę klimatu minionej epoki. Widok ku SSE

15:44. Bodzanów. Most na Mołtawie, prowadzący do Blichowa
Droga pięła się o 30 metrów w górę. Dość długo. Jazda powolna, bez przemęczania się. Dziś kolano nie było w najlepszej formie, więc i się nie było potrzeby się spieszyć. Potem niewielkie obniżenie, skręt w lewo i kolejny podjazd. Pod jego koniec przerwa. Posiłek, odpoczynek i przy okazji poprawa piasty w tylnym kole, bo trochę się bujało na boki. Zjazd do Blichowa. Stamtąd w prawo już mi się zdarzało nie44raz jeździć, więc kurs do Nowych Łubek i dopiero tam skręt na wschód. W Kadłubowie w prawo, a droga okazał się ślepa. Powrót i użeranie z psami, w tym jednym naprawdę dziwnie głupim. Potem odwiedziny ruin szkoły, której budynek trzyma się dobrze, choć jest już pusty. Udało się dotrzeć do Skołatowa. Koło kościoła w prawo i wyjazd na znaną od lat trasę do Nacpolska. Odtąd już nie było zmian trasy i szukania nowych dróg.

15:55. Bodzanów. Widok z podjazdu do Leksyna ku S

16:29 Golanki Dolne. Wiatrak przy skrzyżowaniu na Golanki Górne i Wiciejewo

16:32. Blichowo. Kościół pw. św. Anny z XVIII w. Widok ku NE

17:05.Wjazd do Daniszewa. Widok ku NE

17:29. Kadłubowo. Opuszczony budynek szkoły podstawowej. Widok ku E

17:38. Kadłubowo. Opuszczony budynek szkoły podstawowej.
Przed Nacpolskiem zapadł wieczór i lampka zawitała na kierownicy. W Sobanicach uszła siła do dalszego śpiewu (z krótkimi przerwami, trwało to prawie od początku wyjazdu). Droga powiatowa w Nieborzynie nadal nie została wyasfaltowana. Tak to jest wierzyć planom i zapowiedziom administracyjnym. Reszta drogi wiodła przez Radzikowo i Roguszyn. Sił już było niewiele i powrót jakiś taki senny.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
101.49 km (21.00 km teren), czas: 06:13 h, avg:16.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hDo Rajszewa
Środa, 8 marca 2017 | dodano: 08.03.2017Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki, .Z Kasią
Przeszły bóle po poprzednim wyjeździe. Tego dnia było lepiej niż się można było spodziewać. Tempo wielokrotnie przekraczało 25 a nawet 30km/h. Bez dbania o trasę. Pęd po DK 62, przez Modlin i NDM do Rajszewa. No może trochę więcej na początku, podczas zjazdu na Goworowo, a później w Modlinie przez Osiedle Dat. Przez Osiedle Młodych, w naturalny sposób wyszło tak, jakby trwało ściganie się z autobusem. Chłodno, ale ubiór na mnie, nie był zbyt dostosowany do warunków. Potem autem jazda do Warszawy, gdzie przez dwie godziny trwało stanie w korkach, nim udało nam się stamtąd wydostać.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
38.25 km (0.00 km teren), czas: 01:49 h, avg:21.06 km/h,
prędkość maks: 40.64 km/hPierwsze setki dwie
Niedziela, 5 marca 2017 | dodano: 06.03.2017Kategoria >200, .2 Osoby, .LSTR, .Nocne, .Samotnie, .Wyprawki w regionie
Po nocy poprzedniej, nie było pewności, czy będę mieć wystarczająco sił do jazdy. Było szczególnie widoczne przez pierwsze pół godziny, gdy prędkość była sporo niższa niż do tej pory. Potem na szczęście jakoś się udało rozbujać i nie mieć większych kłopotów do końca wyjazdu. Ba. Zostało trochę zapasu sił, by wymęczyć 250, ale pogoda i niewielka ilość zapasów, uniemożliwiły wytworzenie chęci w tym kierunku. Zabrane zostało tylko 6 litrów wody i 6 bułek, nie zjedzonych dnia poprzedniego. Nic nie zostało dokupione po drodze, choć wiele lokali kusiło zapachami.
Początek trasy do Kamienicy. Dalej przez Złotopolice. Na Trębkach mijały mnie dwie rowerzystki, a później trzech młodszych rowerzystów, podczas zjadania pierwszej z bułek, podczas pierwszej z przerw. Zastanawiało mnie, czy może polecieć na Wyszków, albo do Pułtuska. Do Modlina wjazd od strony od lotniska. W NDM jazda ścieżką, by przejechać nowo powstałym fragmentem ulicy Modlińskiej. Skręt w Przemysłową, a potem wprost do Olszewnicy, gdzie znów przerwa. Dzwonienie do Księgowego (bez efektu), D. (pracujący przez kolejne 3 godziny) i P. (bez efektu). Od D.a udało się dowiedzieć, gdzie szukać P. i tam też skierowały się koła roweru. Pracował przy aucie i nie słyszał telefonu. Czekając, aż się przygotuje do jazdy, znikała trzecia bułka.

12:49. Kamienica. Kościół pw. Opatrzności Bożej z XX w. Widok ku NE

13.09. Henrysin. Nowa stacja uzdatniania wody, niedaleko Fortu X

13:36. Wiadukt nad S7 w Zakroczymiu. Widok na Śmieciową Górę (24 km) ku SE

13:36. Wiadukt nad S7 w Zakroczymiu. Widok na centrum Warszawy (34 km) ku SE

13:51.NDM. Widok na łąki zalewowe. Widok ku NE

13:51. NDM. Widok z mostu na osiedle przy Placu Solnym ku SE. W tle lampy oświetlające boisko Świtu NDM (2,5km) oraz wieża kościoła pw. św. Michała Archanioła z XVIII w. (1,5km)

13:54. NDM. Po wielu latach, teren nieużytków pomiędzy torami, DK 85, DW 631 oraz ogródkami działkowymi "Pestka", zostały pozbawione drzew i krzewów

13:58. NDM. Ścieżka rowerowa przy Modlińskiej i Słowackiego

13:59. NDM. Już skończone Apartamenty Centrum przy Modlińskiej

13:59. NDM. Nowy odcinek Modlińskiej, powstały po wyburzeniu warsztatów szkolnych ZSZ nr 1 przy Bohaterów Modlina 77d

14:08. NDM. Chodnik przy ul. Przemysłowej, przed połączeniem z ul. Graniczną.
Ruszyliśmy do Wieliszewa, za torami na moment skręcając w drugą po prawej. Zawróciliśmy gdy skończyła się kostka, bo P. miał cienkie opony. Już w Wieliszewie skręciliśmy ponownie w prawo po kostce, przejeżdżając koło biblioteki, jednak historia się powtórzyła. Potem Spacerową zjechaliśmy do starorzecza. Wyłożona została kostką, tworząc alejkę, na której spacerowało sporo ludzi. Kiedyś wiodła tam trasa Mazowi24h, ale był tam wtedy szuter. Wyjechaliśmy koło Kościoła i skierowaliśmy się na Komornicą, a potem Skrzeszew. Polną Do Szkolnej i wprost do domu P.

15:39. Świętojańska w Wieliszewie. Jezioro Wieliszewskie. W centrum widoczne ruiny folwarku z XIX w. Widok ku E

15:04. Wieliszew. Podjazd ul. Flisaków ku S. Po lewej kościół pw. św. Przemienienia Pańskiego z XX w.
D. jeszcze chwilę musiał poświęcić pracy, więc w tym czasie trochę rowerem, trochę pieszo, udało się poznać nieużytki koło torów kolejowych za Asnyka. Zmęczyło mnie to i trzeba było odpocząć. Zapadł zmierzch. Spotkaliśmy się i ruszyliśmy na Szwajcarską. To kolejna nowa ulica w okolicy, jaka powstała w ostatnich latach. Tam też powstał bardzo długi mural, przedstawiający historię Polski, w oparciu o ważne, militarne wydarzenia. Dworzec kolejowy również zaczął przypominać dworzec, a nie tylko przystanek, a obok powstał piętrowy parking. Przemknęliśmy pod wiaduktem i przez przejazd kolejowy. Kwiatową na Wiejską do Przylesie. Z lewej czaił się spory dzik, jednak słabo widoczny przy braku słońca.

16:58. Graniczne nieużytki między Legionowem (na lewo od ogrodzenia) i Łajskami (po prawej), na zachód od ul. Kościelnej
Krótka przerwa przy sklepie. Ginie kolejna bułka. Szkolną i Dębową dotarliśmy do Warszawy. Przyrzeczem wjechaliśmy na wał, który został zakostkowany aż do Mostu Północnego. Z początku kręciło się sporo ludzi, ale druga połowa była praktycznie czysta. Przed mostem się rozdzieliliśmy i innymi drogami (bo rozmiękłym gruncie) dotarliśmy do wjazdu na ścieżkę. Przejechaliśmy na drugą stronę i tam jeszcze przegadaliśmy sporo czasu. Ruszyliśmy w swoje strony. D. z powrotem, a mnie naszło, aby zerknąć jeszcze do osiedli warszawskich. Powstała też koncepcja, by spróbować zrobić 200km, bo na moście pękła mi pierwsza w tym roku setka.

18:51. Most Północny. Ścieżka rowerowa po północnej stronie. Widok ku SW

22:23. Łomianki. Ulica Zachodnia
Bardzo porządnie udało mi się objeździć Wawrzyszew między blokami i osiedlami, również na uliczkach, gdzie nigdy mnie nie było Cała zabawa dość mozolna, ale nawet ciekawa. Gdzieś ktoś ćwiczył grę na trąbce, mnóstwo ludzi wyprowadzało psy. Przystając przy spalonym domu, ktoś rzucił "kto tam", momentalnie kończąc mój postój. Zabawę skończyła się skrętem, w ulicę rodziny Połanieckich. Początkowo była ok, roiły się nadzieje na jakiś skręt w prawo, a skończyło się na gruntówce z błotem i koleinami, choć przejezdnej. Okrążała ona fort Wawrzyszew. Z ciemnego lasu wyjazd gruntówką na wschód od Kasjopei. Arkuszową do Loteryjki i w Akcent. W Łomiankach Partyzantów, Grzybowa i Zachodnia. Szacunkowo, nawet po tylu osiedlowych uliczkach Warszawy, jeszcze by mi nie starczyło kilometrów do drugiej setki. Z Sierakowskiej skręt do centrum Łomianek. Gościńcową i Wiejską w stronę domu, spalonego w sylwestra, o czym było głośno w mediach. Została z niego już tylko podłoga i zwały gruzu, w większości gotowe do wywiezienia, tylko w niewielkiej ilości zalegające na terenie działki.
Pora wracać, ale rozważane było jeszcze odbicie na Pomiechówek albo na Wojszczyce, gdyby jeszcze zabrakło odległości. Przy okazji okrążenie cmentarza w Kiełpinie i odwiedzenie wnętrze dworku w Łomnie. Na piętro można wejść, na strych niby też, ale drewniana podłoga nie była zachęcająca na tyle, bym miał na to ochotę. W wejściu mnóstwo śmieci utrudniające dostęp, a w środku głównie gruz. Jeszce w Łomnie okrążenie kościoła, a Czosnów pokonany Rolniczą i Strażacką. Z Dębiny wzdłuż S7 do wiaduktu. Zaczęło padać. Okrążone zostało osiedle w Kazuniu, a potem jeszcze zaczęło się kręcenie po osiedlach NDM. Za Narwią w Kolejową do Prusa, potem był Kopernik, Orzeszkowa i koło hotelu na główną. Przejazd przez Modlin, zaglądając do Moniuszki i Mickiewicza. W Zakroczymiu rynek, osiedle przy Tylnej i parking biedronki. Na Henrysin wyjątkowo nie przez las. W Trębkach dłuższa przerwa, gdzie zniknęło ostatnie pół bułki (poprzednia połówka gdzieś za Łomiankami) i trzeba się było bardziej docieplić.
Ciągle padał deszcz. Może nie była to wielka ulewa, ale był wystarczająco nieprzyjemny, by odechciewało się jazdy, nawet mając spory zapas sił. Dłuższa droga przez Złotopolice mnie zniechęciła, kurs DK62. Jazda była trudna z powodu, jak zwykle, sporej liczby aut. Kilka razy lepiej było zjechać na pobocze. W Goławinie zerknięcie na licznik, oświetlając go światłem z komórki. Zdziwiło mnie, że było około piątej. Gdzieś przepadło poczucie czasu. Szybkie szacunki wykazały, że dalej nie mam co się pchać krajówką, a droga przez Goworowo będzie zbyt krótka. Skręt na Przybojewo. Robiło się widno, choć chmury i deszcz nie pozostawiały miejsca na złudzenia o wschodzie słońca. Kaptur bardzo zasłaniał widok i wpadał na oczy, a po odsunięciu go, w to miejsce wdzierała się woda. Za Goworowem przybyło mi sił i już lekko jechało ~35km/h przez większość ostatnich kilometrów. Potem tylko pozostało zrzucić przemokłe ubrania i umyć się.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
202.83 km (15.00 km teren), czas: 12:53 h, avg:15.74 km/h,
prędkość maks: 39.84 km/hPierwszy z sakwą
Sobota, 4 marca 2017 | dodano: 05.03.2017Kategoria .Pół nocne, .Samotnie
Sakwę po raz pierwszy pojawiła się na rowerze w tym roku. Zamiarem było nie ograniczać się tej nocy i zrobić sporą odległość, więc na wszelki wypadek powędrował do niej sprzęt naprawczy, więcej wody i 6 kanapek. Nie było mi wiadome, czy wrócę za godzinę czy nad ranem. Były pomysły, by skierować się na Warszawę albo Płońsk. Po założeniu sakwy okazało się, że wreszcie (po tylu latach) zepsuło się zamknięcie. Trzeba było przepakować się się do małej sakwy. Noc była ciepła. Jechało się świetnie, choć za dnia nie brakło siły i nastroju. Teraz było sporo emocji, które łatwo przekształcały się w moc do jazdy. Podróż intensywna, ale bez męczenia czy zapowietrzenia.
Koło targowiska odkrycie, że nie mam licznika. Świetnie. Jazda kontynuowana mimo to. Pęd do Kamienicy, skręt na Strzembowo, ale bez wjeżdżania tam. Nawrót na Pieścidła. Nie było we mnie ochoty na grunty i kamienie, więc asfaltem kurs pod Kamienicę. Powrót tą samą trasą. Od Targowiska wypatrywanie licznika na ziemi, ale okazało się, że na szczęście odpadł na samym początku, przed bramą. Przynajmniej nie trzeba go było szukać nazajutrz.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
37.40 km (0.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:21.37 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hDzień po
Środa, 1 marca 2017 | dodano: 01.03.2017Kategoria .Zwykłe przejażdżki, .Samotnie
Przed wieczorem. Brak sił już na starcie. Jechało mi się bez zapału. Widać nie organizm nie zregenerował się po poprzednim wyjeździe, głodówce i badaniu. Do Grodźca zastanawianie się, czy odbić na Strzembowo jak ostatnio, ale nie było już chęci i skończyło się jazdą na Czerwińsk. Przed żwirownią przybyło mi trochę sił i zamiast wracać przez pagórki, skręt do Garwolewa. Z Czerwińska, jazda nad Wisłą. Tam złapała mnie jakaś irytacja. Trochę dzięki temu, dość łatwo udało mi się poradzić z nielicznymi błotami tam występującymi. Przed Wilkówcem część drogi została wymyta wgłąb, częściowo w skutek prac, jakie odbywały się tam rok temu. Większość trasy mimo to wrócił do jako takiej formy.
Rower:Czarny
Dane wycieczki:
35.22 km (7.00 km teren), czas: 01:57 h, avg:18.06 km/h,
prędkość maks: 39.93 km/h