- Kategorie:
- >10 osób.67
- >200.48
- >300.13
- >400.1
- 2 Osoby.315
- 2007 Gdynia.5
- 2007 Pielgrzymka do Wilna.13
- 2007 Powiśle Puławskie.3
- 2008 Kraków.1
- 2008 Kraków 360.2
- 2008 Mazowieckie S.3
- 2008 Mazowsze W.2
- 2008 Murzynowo.3
- 2008 Suwalszczyzna.6
- 2008 Świętokrzyskie.6
- 2008 Świętokrzyskie 2.7
- 2008 Toruń.1
- 2009 Bieszczady.6
- 2009 Mazowsze NW.1
- 2009 Mazury.7
- 2009 Murzynowo.5
- 2009 Podlasie.3
- 2009 Skandynawia.40
- 2009 Tallin, Helsinki, Sztokholm.1
- 2009 Trójmiasto.4
- 2010 Pieniny.6
- 2010 Pińczów.23
- 2010 Podlasie.5
- 2010 Siedlecczyzna N.5
- 2010 Środek Polski.2
- 2010 Świętokrzyskie.5
- 2010 Wyżyna Małopolska W.2
- 2011 Kotlina Żywiecka.4
- 2011 Lubelskie W.4
- 2011 Lubuskie E.4
- 2011 Mazowsze SE.2
- 2011 Powiśle Gdańskie.4
- 2011 Wielkopolska E.4
- 2011 Włochy.39
- 2012 Bawaria.13
- 2012 Brevet Mazurski.3
- 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna.4
- 2012 Małopolska.9
- 2012 Maraton BB.4
- 2012 Południowopolskie.10
- 2012 Pomorze Nadwiślańskie.5
- 2012 Prusy Górne.3
- 2012 Siedlecczyzna S.3
- 2012 Śląsk.3
- 2013 Gąsocin.2
- 2013 Górny Śląsk.3
- 2013 Mazury.4
- 2013 Pogórze Beskidzkie.9
- 2013 Pomorze.14
- 2013 Samoklęski.9
- 2013 Wielkopolska S.5
- 2014 Dolny Śląsk.7
- 2014 Gdynia.5
- 2014 Mazowsze NE.3
- 2014 Podlasie.5
- 2014 Pojezierze Pomorskie.9
- 2014 Wielkopolska.12
- 2014 Wyżyny Polskie W.7
- 2014 Ziemia Lubelska W.2
- 2015 Beskid Wyspowy.5
- 2015 Lubuskie.4
- 2015 Polesie.9
- 2015 Pomezania.2
- 2015 Roztocze.3
- 2015 Siedlecczyzna N.2
- 2015 Wyżyny Polskie W.6
- 2015 Zamojszczyzna.4
- 2015 Ziemia Dobrzyńska.1
- 2016 Beskidy.7
- 2016 Dolny Śląsk.7
- 2016 Górny Śląsk.11
- 2016 Podkarpacie.4
- 2016 Pomorze Nadwiślańskie.3
- 2016 Roztocze.1
- 2016 Warmia.2
- 2017 Alpy.6
- 2017 Dolny Śląsk.9
- 2017 Łódzkie S.4
- 2017 Łódzkie W.3
- 2017 Mazowieckie S, Kraków.4
- 2017 Świętokrzyskie.2
- 2017 Żuławy.6
- 2018 Radom.2
- 2024 Płaskowyż Kolbuszowski.6
- 3-4 Osoby.66
- 5-10 Osób.35
- Gminy.319
- LSTR.122
- Maratony.17
- Nocne.33
- Podróżerowerowe.info.32
- Pół nocne.220
- Samotnie.815
- Seniūnija.5
- Warszawa.129
- Wyprawki w regionie.157
- Wyprawy po Polsce.380
- Z Kasią.334
- Z Księgowym.95
- Z rodziną.183
- Zwykłe przejażdżki.520
Wpisy archiwalne w kategorii
Warszawa
Dystans całkowity: | 10188.03 km (w terenie 611.00 km; 6.00%) |
Czas w ruchu: | 641:58 |
Średnia prędkość: | 15.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.35 km/h |
Suma podjazdów: | 800 m |
Suma kalorii: | 14921 kcal |
Liczba aktywności: | 123 |
Średnio na aktywność: | 82.83 km i 5h 15m |
Więcej statystyk |
K5 - Zakupy w Decathlonie
Rano Ostrobramska, a później trasa w okolicy Decathlonu, parku Szczęśliwickiego, Hynka, Sasanki, tor Wyścigi. W Decathlonie niewielkie zakupy. Bramka zaczęła piszczeć gdy weszło się w kasku, bo ktoś zapomniał zdjąć zabezpieczenia.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Delta
Dane wycieczki:
45.00 km (0.00 km teren), czas: 03:10 h, avg:14.21 km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K4 + LSTR na Masie Krytycznej
Powrót w stanie zmęczenia. Pobudka około 8. W ciągu dnia jazda po okolicach Powązek: z Bielan od ul. Broniewskiego, dalej przez Powstańców Śląskich, z pominięciem chyba 9 lub ciut mniej przystanków, przez Włochy na Okęcie. Stamtąd do Decathlonu i do Hali Banacha od południowej strony Grójeckiej. Tam zatelefonował do mnie System i niebawem udało mi się znaleźć przy pomniku Kopernika, docierając tam z wykorzystaniem Alej Jerozolimskich. Po drodze jakaś babka pytała mnie o drogę dokądś. Przy pomniku spotkanie ze znajomym ze studiów. Po paru minutach rozmowy pojawił się Pa., a zaraz potem S.. Ruszyła Masa. Hucznie i rowerowo, chociaż miejscami naprawdę wolno. Wabił mnie dźwięk muzyki dochodzący z nieco spóźnionej rikszy, więc po jakimś czasie nastąpiło moje odłączenie od grupy i podążanie na przód, by słuchać dźwięków. Po jeździe nastąpiły "rowery w górę".
Trasa masy przebiegała ulicami: Pomnik Kopernika, Nowy Świat, Al. Jerozolimskie, Marszałkowska, Świętokrzyska, Jasna, Zgoda, Krucza, Piękna, Pl. Konstytucji, Waryńskiego, Batorego, Al. Niepodległości, Madalińskiego, Puławska, Marszałkowska, Al. Jerozolimskie, Jana Pawła II, Świętokrzyska, Nowy Świat, Pomnik Kopernika. Rowerzystów było co najmniej 551.
Wracaliśmy szybko przejechanym odcinkiem ul. wraz z kilkoma innymi rowerzystami, którzy kolejno znikali w innych ulicach. Do końca został z nami nie kto inny jak R.B. Odprowadzono mnie do akademika. Tu popas przed dalszą drogą. R.B. chyba odprowadził chłopaków przez kawałek trasy, a mój rower i rzeczy zostały w budynku, po czym jeszcze poniosło mnie na łyżwy. Przed masą wyjeździło się 58 km w 4:10 h.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
83.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:13.83 km/h,
prędkość maks: 38.80 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K3
Czwartek, 28 lutego 2008 | dodano: 01.03.2008Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Warszawa
Dzień słoneczny. Zaczęło się od kursu na Łopuszańską, a następnie pod Decathlon. Stamtąd do Miodowej, a potem Krakowskim Przedmieściem na Chmielną, by następnie wsiąść w metro. Przerwa na Ursynowie, po czym kurs do Belgradzkiej i znów w metro do Centrum. Wysiadka. Kurs pod Mariott, do Spacerowej, potem na Berezyńską, chyba mostem Piłsudskiego. Nawrót na zachodni brzeg. Długa jazda do 17 Stycznia, ale nie pamiętam którędy. Możliwe że Żwirki i Wigury. Potem powrót do akademika.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
60.00 km (0.00 km teren), czas: 04:11 h, avg:14.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K2
Chłodno, ale słoneczne. Prędkość maksymalna ponownie na Belwederskiej. Start ze stacji Metra Racławicka. Na pierwszy ogień poszła Dolna, po niej Belwederska, róg Gagarina, Spacerowa, po czym powrót na Rakowiecką i do metra. Wysiadka na Gdańskim. Ta sama trasa na Śmiałą, po czym busem do ronda Starzyńskiego. Już rowerem na rondo Żabka, po czym przez Pragę do Targowej z Zieleniecką. Po przerwie w tramwaj. Jeden z pasażerów wyskoczył natychmiast, gdy zobaczył kontrolera. Koniec przejażdżki przy palmie. Dalej Plac 3 Krzyży i Belwederska. Następnie autobus zawiózł mnie na przystanek koło szpitala MSWiA. Tu trochę kręcenia się i w kolejny tramwaj. Tym razem do centrum. W Śródmieściu przesiadka w SKM podążającym na Włochy. Ze stacji PKP przejazd do Alej Jerozolimskich, po czym znów w bus. Na koniec przejazd rowerem z Zachodniego do centrum, a potem metrem do stacji Stokłosy. Jeszcze na Pileckiego, stamtąd kombinowaną trasą do SGGW, a następnie Arbuzową do Wilanowskiej. Dłużej pokręcenie trwało po uliczkach przy Sobieskiego, a powrót standardową trasą. Trochę bolała głowa, ale po prysznicu było już w miarę dobrze.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
48.00 km (0.00 km teren), czas: 03:53 h, avg:12.36 km/h,
prędkość maks: 50.40 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K1
Rano przed 8 wyjazd z akademika kierując się przez most Siekierkowski na Wał Miedzeszyński, by dotrzeć na Targową. Stamtąd przez Grochowską na Ostrobramską, Aleją Stanów Zjednoczonych, Koszykowa, Aleja Niepodległości (koło skrzyżowania z Filtrową), Plac Konstytucji, Marszałkowska, Rotunda, ul. Widok i do Metra Świętokrzyska. Wysiadka w Natolinie i podjazd na osiedle w okolice pałacyku, po czym powrót do akademika, aby naładować baterię w komórce, jak również coś zjeść. Po dwóch godzinach, przy pomocy metra dojazd na Rakowiecką. Potem Spacerową w dół i znów pod górę na Belwederskiej. Przez Agrykolę i wyjazd na Czerniakowską. Zwrot na Most Łazienkowski i znów Targowa. Po krótkiej przerwie jazda na Dworzec Wschodni. SKM do Zachodniego. Stamtąd do pobliskiego Decathlonu, a następnie nieco dalej Alejami Jerozolimskimi. Aby przyspieszyć powrót, nastąpił przejazd autobusem, wysiadając z niego w centrum. Jeszcze tylko metrem do Gdańskiego, skąd jeszcze się podjechało się na ul. Śmiałą. Powrót przez Zamek, centrum, Plac 3 Krzyży, Belwederską, Sobieskiego i standardowym zakończeniem wzdłuż Doliny Służewieckiej.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
75.50 km (0.00 km teren), czas: 05:11 h, avg:14.57 km/h,
prędkość maks: 49.70 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Puszczy Kampinoskiej
Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008Kategoria 5-10 Osób, Wyprawki w regionie, Pół nocne, Warszawa
Oczy się otwierają... Zerk na komórkę... ~7... Chrrr... Kolejne otwarcie powiek - 8:30. Szybkie zebranie się w drogę i kwadrans później z rowerem było się już na zewnątrz. Chwila namysłu. Ciało nierozgrzane, ciężkie nogi i niecała godzina, aby dotrzeć pod most Gdański. W ciągu ostatnich dni, poprzez internet udało mi się umówić na wspólny wyjazd do Czerska. Z nieznanymi mi ludźmi. Oszacowało się czas dojazdu do stacji, przełożyło to na pozostałą odległość. Wynik - lepiej skorzystać z metra. W kilkanaście minut maszyna doprowadziła mnie na Gdański. Zjazd nad Wisłę. Było trochę chłodno, choć jak na luty, wyjątkowo ciepło. Dla rozgrzewki, w celu zbadania terenu oraz poszukiwaniu rowerzystów, pokręcenie przez chwilę przy bulwarze. Pod pubem udało się natrafiam na dwójkę rowerzystów. Po kilku minutach dołączyło się jeszcze dwóch i około 10 wyruszali. Drążył dylemat, co z tym Czerskiem, ale patrząc na gronowe posty wpadło myśl, że nic z tego dnia, z tamtej wyprawy nie będzie. Nastąpiło dołączenie się do grupki, która się uformowała w tym samym miejscu, lecz zmierzali do Puszczy Kampinoskiej.
Wpierw ruszyliśmy wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego. Przy Gwiaździstej przecięliśmy trasę dołem i wjechaliśmy na ścieżkę przez las Bielański, wpierw asfaltową, u dołu, a za UKSW gruntową na górze. W pobliżu makro przejechaliśmy pod Wybrzeżem Gdyńskim, a wkrótce wyjechaliśmy przy McD. Do puszczy wjechaliśmy w Wólce Węglowej. W tym samym miejscu, gdzie we wrześniu jako LSTR nie zdecydowaliśmy się zagłębić. Z tą grupą kilka razy zmienialiśmy kurs. Nie pamiętam co było po czym. Sama puszcza wciąż była dla mnie tajemnicą. Ostatni etap na zachód podążaliśmy w większości zielonym. Powrót czerwonym.
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"
Skrzyżowanie szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń. Honor i Ojczyzna z tego miejsca 19 września 1939 roku szwadrony 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich ruszyły do szarży pod Wólkę Węglową otwierając drogę do oblężonej Warszawy oddziałom Armii "Poznań" i "Pomorze"
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
W pobliżu skrzyżowania szlaków wiodących na Wólkę i Opaleń
Gdzieś w w 2/3 odcinka między Truskawiem i Roztoką
Po jakichś 10 km jazdy po lesie, stała się tragedia... Siodełko mi zdziczało. Dokładniej - wygięło mi kawałek ramy przy sztycy. Ona sama w miarę w porządku. Rama była stalowa, wiec silny kolega przy pomocy zacisku, jego zaciskania i odkręcania, przywrócił ramę do w miarę poprzedniego stanu. Niestety, odtąd musiało być niżej, aby nie kusić losu. Wieczorem znów zaczęło sprawiać lekkie, acz niegroźne problemy. Po naprawie czekał nas podjazd na "Górę Prawdy". Nikomu się nie udało. Gdy z niej zjeżdżaliśmy, o mało co, a by nastąpiło moje przewrócenie. Zjazd na hamulcu, ale gdy go przypadkiem puściło, to momentalnie popędziło się w dół, lecz zjechało cało. Jeden rowerzysta z grupy, zdaje się, że przede mną walnął w leżące drzewo, ale bez obrażeń. Albo zatrzymał się tuż przed nim? Trudno powiedzieć. Wtedy istotne było skupienie na przetrwaniu.
Dużo górek, trasa wśród igliwia i szyszek. To tak w skrócie wyglądał cały wyjazd. Zjazdy, podjazdy i wpadające w nasz sprzęt elementy roślin. No i trochę słońca, które wreszcie wyszło zza chmur. Pod koniec etapu zielonego jechało się trochę w tyle. Obóz w roztokach. Bar. Krótkie zakupy, przekąski, chwile rozmów. Miło spędzony czas. Trochę się zmarzło, ale co tam. Chwila jazdy i znów było gorąco jak przedtem. Do cmentarza w Palmirach jechało się przyjemnie. Tam nasza grupa powiększyła się do osób sześciu. Kończyło mi się picie, co powoli kończyło przyjemność z jazdy.
Po opuszczeniu okolic Palmir, przy podjeździe pod dosyć łagodną górkę nastąpiła przerwa. Czy raczej rower tak zarządził. O co chodzi? Zejście z roweru i próba ruszenia. Może jakaś gałąź? Nic. Odwróciło się rower do góry i... Przerzutka zaklinowałam się miedzy szprychami. Nie wiadomo mi było, w jaki sposób to było możliwe. Szkoda, że skończyło się miejsce w aparacie. Napęd wraz z kołem tworzyły cudowną "całość". Zaczęło się odkręcanie śruby przy kole. Po minutach kilku zjawił się jeden, a po wkrótce potem reszta spośród nowych znajomych. Na początku moją próbą było podwadzenie jakoś zaklinowanego ustrojstwa, ale skończyło się na odkręceniu przerzutki i ręcznym usunięciu problemu. Zgiął mi się hak przerzutki. Kluczem 15 podwadziło się go i jako tako naprostowało. Potem było kilka prób założenia przerzutki, ale na szczęście wszytko wyszło dobrze. Co więcej, rower nabrał jakby więcej mocy. Pozostało jeszcze do wyregulowania co nieco na średnim biegu, który do końca sprawiał problemy, gdy kilka razy go wrzucało. Ostatecznie jechało się dalej na 3X3-7.
Zostało nas czworo. Na ostatnim postoju leśnym koło Sierakowa, dwóch pojechało w swoim kierunku. Przejechaliśmy skrajem Łomianek. Za Graniczną znów leśne drogi. Minęliśmy samotnie stojące w lesie domy, wybudowane tuż przy granicy z Warszawą. Skręt w leśną Estrady. Ćwierć kilometra dalej w lewo. Wyjechaliśmy przy północnym murze Cmentarza Północnego. Tuż przed wyjechaniem z puszczy, ostatni kilometr przed osiedlami, tempo spadło mi do 10km/h. Jechało się w stanie wycieńczenia, prawie nic już nie rejestrując. Byle przed siebie i nie stracić z oczu oddalających się towarzyszy. Sił dodawał mi wieczorny, pachnąc wiosną wiaterek.
Na szczęście wnet pojawiła się asfaltowa ulica. Pojechaliśmy do McD. Dodatkowe kalorie na resztę wyjazdu i wreszcie coś do picia. Dojechaliśmy do Wybrzeża Gdyńskiego i znów się rozdzieliliśmy. Jeden odbił w Marymoncką. Nasze ostatnie trio miało się rozdzielić przy Gdańskim, ale zrobiliśmy to dopiero w okolicy Solca. Póki co przejechaliśmy ponownie przez las Bielański, teraz oświetlając go lampkami. Dalsza trasa prowadziła bezpośrednio na południe w pobliżu Wisły i Doliną Służewiecką do Ursynowa.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
97.00 km (70.00 km teren), czas: 06:10 h, avg:15.73 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
LSTR - Drugi nocny powrót do domu
Sobota, 9 lutego 2008 | dodano: 12.02.2008Kategoria LSTR, 3-4 Osoby, Samotnie, Pół nocne, Warszawa, Wyprawki w regionie
Sprawa z wyjazdem wynikła spontanicznie. Po około dwóch godzinach łyżew (w tamtym okresie próbowałam się uczyć jazdy łyżwami na pobliskim lodowisku. Wyglądało to tak, że pierwsza godzina to nieporadne stawanie na łyżwach i ledwo ledwo jazd, a w drugiej godzinie zdarzało mi się w miarę normalnie jeździć. Tak, aby od początku jeździć normalnie, to mi się nie udało. Zwykle były to samotne wyjścia, podczas łyżew tego dnia, jeździło się z koleżanką z liceum - J.G., z którą w tym okresie czasu zdarzyła się osobna wycieczka na Stare Miasto i osobne wyjście na koncert Happysad w Palladium), znów w ruchu.
Metrem z rowerem na plac Wilsona, a stamtąd na Żerań. Parę kilometrów za kanałem spotkaliśmy się z Księgowym i Pawłem. Oni już czekali przy skrzyżowaniu z Płochocińską. Dojazd mój był w efektownym stylu - lądując na ziemi. Przypadkiem najechało się na krawężnik przy przystanku. Chwilę pogadaliśmy, po czym niepomyślnie dla mnie, zaczęliśmy jechać na południe. Od Grota po płytach betonowych na wal. Dużo psów. Jeden nawet chciał za nami biegnąć, ale szybko wyrwaliśmy przed siebie. Wyjechaliśmy na rondo Starzyńskiego, zrobiliśmy pętlę i zatrzymaliśmy na przystanku przy Jagiellońskiej. Paweł poszedł się pożywić. Potem wracaliśmy Modlińską na północ.
Widok na praski brzeg z mostu Grota-Roweckiego ku SE
Widok na śródmieście z mostu Grota-Roweckiego ku SSE
EC Żerań. Widok z mostu Grota-Roweckiego ku W
EC Żerań. Widok ku SW
EC Żerań. Widok ku SSW
EC Żerań. Widok ku SWW
Przystanek w pobliżu skrzyżowania Płochocińskiej i Modlińskiej
Tory kolejowe przy Rondzie Starzyńskiego
Tory kolejowe przy Rondzie Starzyńskiego
Tempo szybkie. Przerwa dopiero przy Forcie Piontek. Ruszyliśmy, gdy jeszcze było przeze mnie zjadane jabłko i dojadało się je przez chwilę w trakcie jazdy. W Jabłonnie podążaliśmy nową obwodnicą. Legionowo przez Piaski. Obaj towarzysze udali się spać, a dla mnie rozpoczęła się samotna część podróży. Odległość zarówno do akademika, jak i do domu była porównywalna. Niewiele myśląc, poniosło mnie do domu. Przez pierwsze kilometry od rozdzielenia, nie za bardzo wiadomo mi było gdzie i jak jechać. W Legionowie, do tej pory zdarzyło mi się być raptem 6 razy, z czego 4 to przejazd niemal wyłącznie po DK61. Chyba nawet autem mi się jeszcze nie zdarzyło tam przejeżdżać. Dopiero w ramach wośpowania udało mi się poznać spory kawałek miasta, lecz wciąż zbyt słabo.
Przejazd kolejowy na Piaskach w Legionowie. Widok ku NEE
Za cmentarzem skręt w Jaśminową, postanawiając się nie zagłębiać, bo były padnięte baterie w przedniej lampce. Trafił się odcinek po szutrze z dziurami, ale na szczęście był też chodnik. Skręt w Aleję Legionów - znów asfalt. Jechało się spokojnie. Wybiegł pies podobny do Colie, lecz dał sobie spokój. Wkrótce dostrzeżone zostały kolejne psy, tym razem parę. Trochę ogarnęło mnie zwątpienie, ale wracać się nie chciało. Depnięcie mocniej pędząc przed siebie. Większy został za mną z lewej, mały z prawej przede mną. Zaraz potem minęło się małego z lewej strony i zaczęła ucieczka. Pościg trwał około z pół kilometra, na pełnej prędkości zmęczonego organizmu. W końcówce zaczęły opadać siły w nogach, a psy nie ustępowały. W końcu skończył mi się asfalt. Pęd 35km/h. Dosłownie przeleciało się po dołkach i tylko pragnąc, aby się nie przewrócić. Ręce bolały od wstrząsów przekazywanych przez kierownicę. Psy goniły mnie do ostatniego światła. Na szczęście. Wkrótce potem pojawiło się T-skrzyżowanie i trzeba się było zatrzymać. W prawo do lasu, w lewo do chat na uboczy. Z daleka widać było przydrożne lampy. Tym razem znów było szczęście. Trzeba było się jeszcze odnaleźć i wrócić do domu.
Kolejową dojazd do drogi przy torach. Niepewnie asfaltem i wnet udało się ustalić pozycję, trochę korzystając z mapy, trochę z gwiazd. Przejazd przez Olszewnicę. Wpadnięcie na DW 631. Cały czas otaczała mnie gęsta mgłą. Widoczność do 50-70 metrów, o ile było światło. O 4:00 skończył się popas za mostem w NDM, na rondzie w Modlinie. Przejazd przez miasto i sam dojazd tam odbył się na niesamowicie niskich prędkościach. W ciemnościach za Modlinem znów zwiększyły się obroty, aczkolwiek od popasu do końca Zakroczymia przejazd zajął mi 30 minut z zegarkiem w ręku.
Zaczęła się najgorsza część podróży czyli DK62. Do piątej było znośnie. Potem zwiększył się ruch samochodów tak, że lepie było jechać poboczem, gdy tylko widziało się jakieś ich światła. I tak się jechało na tyle daleko od szosy, żeby było bezpiecznie. Lampka świeci się z tyłu. Nagle ktoś przeraźliwie trąbnął... Szkoda słów. Docierając do Goławina, z oddali było widać lampkę ostrzegawczą nad przejściem dla pieszych. Było to dla mnie niczym ujrzenie światła latarni morskiej i rychły powrót do domu. Przez ostatnie trzy kilometry jazdy po DW 565, niebo zaczynało robić się niebieskie, choć do poranka jeszcze wiele brakowało. Został mi już tylko zjazd z górki. Napłynęły pozytywne uczucia. Niebiesko-szare światło, mgła i szeroki horyzont świata przede mną oraz jaśniejsza granica widnokręgu.
Rower:Delta
Dane wycieczki:
77.00 km (5.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.40 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
32 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni V
Piątek, 21 września 2007 | dodano: 18.08.2022Kategoria 2 Osoby, Samotnie, Warszawa, Wyprawy po Polsce, 2007 Gdynia
Wracało się pociągiem nocnym. Tam zdarzyło się spotkać chyba naciągacza, który mówił rozwlekłą historię, stracił dużo czasu na rozmowę, ale w końcu pieniędzy nie uzyskał (nie wiem która sytuacja gorsza - czy taka w której okazałoby się, że był naciągaczem, czy taka w której prawdziwie przechodził problemy, o których opowiadał). Skończył się główny etap podróży, docierając na Dworzec Zachodni (na pewno wysiadało się na perony linii średnicowej. Bilet był do stacji W-wa Centralne (przez Działdowo), więc albo jechało się trasą przez Dworzec Gdański (raczej), albo nastąpiło jakieś przeoczenie), w okolicach poranka (ok. 6). Potem odprowadzenie busem ZTM A.G. w rejon Broniewskiego i tam przerwa czekając na to, aż ktoś z rodziny po mnie podjedzie. Wyszłam po ok. 10, a chyba ok. 11 dopiero po mnie podjechano (chyba się trochę samotnie przespacerowałam uprzednio, nie oddalając się zbytnio z tego rejonu)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km,
prędkość maks: min/kmTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
32 Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni I
Poniedziałek, 17 września 2007 | dodano: 18.03.2022Kategoria 2 Osoby, 3-4 Osoby, Wyprawy po Polsce, 2007 Gdynia, Warszawa
Przez cztery dni chodziło się na filmy wyświetlane podczas 32 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. W pamięć bardziej zapadły: Manna, Sarnie żniwo, W stepie szerokim, Zamknięci w celuloidzie. W trakcie niektórych zdarzyło mi się przysnąć.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przybycie nad morze
Przyjazd nad ranem. Wysiadło się albo na stacji Gdynia Głowna, albo (raczej) na stacji Gdynia Wzgórze Świętego Maksymiliana. Nocleg udało mi się znaleźć (chyba jakoś kilkanaście dni wcześniej) poprzez serwis Warmshower (wolontaryjne oferty bezpłatnych noclegów obejmujący całą Ziemię) u tamtejszego młodego małżeństwa żyjącego w bloku, na bardzo wysokim piętrze w okolicach centrum (chyba Świętojańska w rejonie Piłsudskiego lub bardzo blisko tego miejsca). Odszukanie miejsca na żywo sprawiło trochę kłopotów (i chyba nie do końca miałam pewność, czy dobrze zapamiętałam adres). Po pozostawieniu bagażu i krótkiej z nimi rozmowy, rozpoczęła się wycieczka po okolicy. Wpierw kurs ścieżką nad morzem do multikina po N stronie Alei Jana Pawła II, po E stronie Waszyngtona. Ok. 10 było się już na miejscu, po czym zakupiło się bilety na festiwal (chyba było tak, że po przyjściu kasy były jeszcze nieczynne, albo filmy zaczynały się dopiero od 11). Bilety kosztowały chyba po 50-100zł i można było oglądać dowolne filmy z tych, znajdujących się na liście kina niezależnego. Były jeszcze bilety kilka razy droższe i dzięki niemu można było pójść na główne produkcje, ale nie zostały przez nas kupione. Tego dnia skończyło się ich oglądanie ok. 17. Potem był powrót do noclegu spacerem, przechodząc koło kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski (17:47).Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km,
prędkość maks: min/kmTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)