- Kategorie:
- >10 osób.67
- >200.48
- >300.13
- >400.1
- 2 Osoby.315
- 2007 Gdynia.5
- 2007 Pielgrzymka do Wilna.13
- 2007 Powiśle Puławskie.3
- 2008 Kraków.1
- 2008 Kraków 360.2
- 2008 Mazowieckie S.3
- 2008 Mazowsze W.2
- 2008 Murzynowo.3
- 2008 Suwalszczyzna.6
- 2008 Świętokrzyskie.6
- 2008 Świętokrzyskie 2.7
- 2008 Toruń.1
- 2009 Bieszczady.6
- 2009 Mazowsze NW.1
- 2009 Mazury.7
- 2009 Murzynowo.5
- 2009 Podlasie.3
- 2009 Skandynawia.40
- 2009 Tallin, Helsinki, Sztokholm.1
- 2009 Trójmiasto.4
- 2010 Pieniny.6
- 2010 Pińczów.23
- 2010 Podlasie.5
- 2010 Siedlecczyzna N.5
- 2010 Środek Polski.2
- 2010 Świętokrzyskie.5
- 2010 Wyżyna Małopolska W.2
- 2011 Kotlina Żywiecka.4
- 2011 Lubelskie W.4
- 2011 Lubuskie E.4
- 2011 Mazowsze SE.2
- 2011 Powiśle Gdańskie.4
- 2011 Wielkopolska E.4
- 2011 Włochy.39
- 2012 Bawaria.13
- 2012 Brevet Mazurski.3
- 2012 Kujawy, Pałuki, Krajna.4
- 2012 Małopolska.9
- 2012 Maraton BB.4
- 2012 Południowopolskie.10
- 2012 Pomorze Nadwiślańskie.5
- 2012 Prusy Górne.3
- 2012 Siedlecczyzna S.3
- 2012 Śląsk.3
- 2013 Gąsocin.2
- 2013 Górny Śląsk.3
- 2013 Mazury.4
- 2013 Pogórze Beskidzkie.9
- 2013 Pomorze.14
- 2013 Samoklęski.9
- 2013 Wielkopolska S.5
- 2014 Dolny Śląsk.7
- 2014 Gdynia.5
- 2014 Mazowsze NE.3
- 2014 Podlasie.5
- 2014 Pojezierze Pomorskie.9
- 2014 Wielkopolska.12
- 2014 Wyżyny Polskie W.7
- 2014 Ziemia Lubelska W.2
- 2015 Beskid Wyspowy.5
- 2015 Lubuskie.4
- 2015 Polesie.9
- 2015 Pomezania.2
- 2015 Roztocze.3
- 2015 Siedlecczyzna N.2
- 2015 Wyżyny Polskie W.6
- 2015 Zamojszczyzna.4
- 2015 Ziemia Dobrzyńska.1
- 2016 Beskidy.7
- 2016 Dolny Śląsk.7
- 2016 Górny Śląsk.11
- 2016 Podkarpacie.4
- 2016 Pomorze Nadwiślańskie.3
- 2016 Roztocze.1
- 2016 Warmia.2
- 2017 Alpy.6
- 2017 Dolny Śląsk.9
- 2017 Łódzkie S.4
- 2017 Łódzkie W.3
- 2017 Mazowieckie S, Kraków.4
- 2017 Świętokrzyskie.2
- 2017 Żuławy.6
- 2018 Radom.2
- 2024 Płaskowyż Kolbuszowski.0
- 3-4 Osoby.66
- 5-10 Osób.35
- Gminy.319
- LSTR.122
- Maratony.17
- Nocne.33
- Podróżerowerowe.info.32
- Pół nocne.220
- Samotnie.810
- Seniūnija.5
- Warszawa.129
- Wyprawki w regionie.157
- Wyprawy po Polsce.374
- Z Kasią.334
- Z Księgowym.95
- Z rodziną.181
- Zwykłe przejażdżki.520
Śląskie oczyszczenie IX - Płaskowyż Głubczycki
Środa, 6 kwietnia 2016 | dodano: 12.04.2016Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk
Wyjazd po 8. Pogoda była nieprzyjemna. Niebo zachmurzone, zanosiło się na deszcz, a wiatr z zachodu i południa nie ułatwiał jazdy. Przez większość wyprawy wiatr nie był mi zbyt przychylny, lecz tego dnia był wyjątkowo złośliwy. Widząc Księże Pole, pojawiła się nadzieja, że jest już Kietrz, jednak była to pomyłka, a do siedziby gminy dojechało się po jeszcze półgodzinnej jeździe. Trwał tam dzień targowy. Przerwa na ławce w parku, w centrum i czas na śniadanie. Po niej, wiatr był porywisty i tworzył niewielkie zawirowania z piasku. Gdyby to było lato, zapewne już dawno przechodziłaby tu burza.
.
08:55. Park w Kietrzu. Widok ku N
09:37. Nowa Cerekwia. Wiadukt kolejowy z 1909 r. na E od wsi
Przez Nową Cerekiew do Nasiedla. Na przystanku przed centrum wsi dłuższa posiłkowa przerwa na przystanku, w czasie której udało się uzbroić w dodatkową podkoszulkę i spodenki. Od razu cieplej. Włączenie muzyki miała pomóc na oklapłą motywację. Ponura pogoda nie sprzyjała psychicznemu zaangażowaniu. W Branicach spory podjazd, w czasie którego w oczy rzucił mi się kompleks budynków szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych. W części, najbliższej centrum miejscowości, trwała przerwa na wolnym powietrzu, oddzielonym od świata ogrodzeniem z drutem kolczastym.
11:47. Branice. Ostatnia gmina przy granicy kraju, zdobyta na tej wyprawie. Widok ku W
12:15. Michałkowice
Im dalej jechało się na północ i z wolna mijał czas, tym pogoda stawała się przyjaźniejsza, mniej pochmurna. W Głubczycach ostatni raz tego dnia, udało mi się dostrzec niebo w całości nimi spowite. Przejazd Warszawską, koło kościoła, a na wyjeździe z miasta, tuż koło cmentarza, wjazd na ścieżkę. Poprawiając tam hamulce, zapomniało mi się przywrócić magnes do właściwej pozycji, o czym udało się zorientować dopiero przy końcu ścieżki w Głubczycach-Sadach. ~1,7km powolnej jazdy. Od założenia nowych klocków było trochę problemów z ich wyregulowaniem. Sprężynka i śrubki mają już swoje lata, choć jeszcze w dobrym stanie. Gorzej było z przednim kołem. W tych dniach strzeliła mi jedna szprycha, a druga na początku ostatniego dnia. Na szczęście obie po lewej stronie, więc trzeba było jedynie pilnować, by przedni hamulec zanadto nie spoufalał się z obręczą po stronie prawej, odkręcając trochę śrubkę i prowizorycznie obserwując naciąg.
12:39. Droga pomiędzy wsiami Lewice i Zubrzyce. Najmniej przyjazne chmury już przeszły. Widok ku SE
13:46. Głubczyce. Ratusz z XVI w.
14:18. DW 416 za Lasem Marysieńka. Aleja drzew w stylu "ctrl+c, +v". Widok ku N
Głogówek przejechany bardzo szybko i uciekły już trochę siły do śpiewania. Pogoda za to była już wystarczająco słoneczna, by zdjąć nadmiar ciuchów na przystanku w Nowych Kotkowicach. Nim tak się stało, przez centrum deptał mi po piętach TIR. Przy tym też skręciło mi się w DK 40, a o złym tym kierunku dało się przekonać blisko torów. Na właściwy kurs powrót po betonowych płytach Konopnickiej. Damrota na asfalt, lecz miasteczko opuszczone już ścieżką rowerową. Do końca dnia jechało się przy pewnym wsparciu ze strony wiatru i wreszcie przyjemnej pogody.
Głogówek. Ścieżka przy Wiejskiej ku NE
16:06. Nowe Kotkowice. W centrum kapliczka z 1913 r.
Jadąc do centrum gminy Walce, obserwować można było wzrastające w silę chmury na południu, które zaczynały wyglądać groźnie, lecz ostatecznie nic im z tego nie wyszło, a pogoda tylko na chwilę się pogorszyła. W Walcach kurs do Kędzierzyn-Koźle i choć droga kierowała się w dziwne strony, ostatecznie bezproblemowo wydostała mnie przez Dobieszowice i Serwatków do DK 45 w Komornie. Niedaleko za wsią krótka przerwa w polach i spokojna jazda do pobliskiego miasta. Tamtędy na rynek przez Targową i Poniatowskiego, do tych ulic docierając częściowo chodnikiem. Sądową wyjazd na oba mosty nad Odrą, a na w wschodnim brzegu zjazd na szutrową ścieżkę rowerową poprowadzoną po wale. W pewnym momencie zaczęła ona uciekać od drogi bez możliwości zjazdu, więc po ~150m zjazd ostrożnie po zboczu. Weź tu zaufaj urzędnikom i korzystaj ze ścieżki "wyznaczonej dla kierunku jazdy w którym się porusza", która bez informacji wyprowadza w pole, zupełnie nie tam, gdzie się jedzie i na pewno nie w stronę, w którą się porusza.
16:20. Rozkochów - Walce. Chmury za plecami. Widok ku SW
17:21. Kędzierzyn-Koźle. Widok z Komorna ku SE
17:41. Kędzierzyn-Koźle. Ul. Bolesława Chrobrego
17:44. Kędzierzyn-Koźle. Ul. Piastowska i ul. Pamięci Sybiraków. W centrum widoczny kościół pw. św. Zygmunta i św. Jadwigi Śląskiej
17:50. Kędzierzyn-Koźle. Zespół zamkowy widziany ze zbiegu ul. Piastowskiej i ul. Pamięci Sybiraków ku SW.
18:00. Kędzierzyn-Koźle. Dunikowskiego po E stronie Odry. Zwodnicza ścieżka, wiodąca na wał. Widok ku NE
Powrót na asfalt, potem skręt w DW 423. Przed wiaduktem kolejowym do uszu dotarł dziwny dźwięk, rower jechał coraz trudniej, aż w końcu z tylnego koła zeszło. Chciało mi się już zacząć zmieniać dętkę przy Grottgera, lecz lepiej było się jeszcze chwilę przejść, znaleźć jakiś sklep, by uzupełnić trochę zapasy. A nuż by jechało się jeszcze nocą? Przy następnej ulicy udało się dostrzec zamknięty sklep, lecz również otwartą jadłodajnię, więc niewiele myśląc, przyszło mi tam zamówić kolację, w czasie przyrządzania której udało mi się załatwić 2/3 problemów z kołem. Jak się okazało, koło przebił mi gwóźdź, a tubylec, który również siedział w tym czasie na zewnątrz, poinformował mnie, że na tej ulicy co chwila ktoś łapie kapcia, ze względu na pobliski zakład, który zajmuje się złomem. Po posiłku można było spokojnie dopompować resztę powietrza, po czym zamówić jeszcze loda i przed 19 ruszyć dalej. Za miastem skręt na Leśnicę. Przejazd przez las. Namiot udało się rozłożyć za Raszową. Czuć było, że nadal potrzebują odpocząć, tak jak i poprzedniej nocy, ponownie więc jazda zakończyła się przed zachodem słońca.
18:28. Kędzierzyn-Koźle. Kłodnicka w pobliżu torów. Pierwszy mój przypadek gwoździa w oponie
18:37. Kędzierzyn-Koźle. U Freda przy ul. Sportowej. Ostatni tego dnia posiłek
Zaliczone gminy
- Kietrz- Branice
- Głogówek
- Walce
- Leśnica
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
108.43 km (2.00 km teren), czas: 07:12 h, avg:15.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie VIII - Okolice Raciborza
Wtorek, 5 kwietnia 2016 | dodano: 12.04.2016Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk
Opuszczenie namiotu koło 9. Długo trwało zbieranie się z pakowaniem bagażu i jeszcze obicie mi poszła farba z nosa, wraz z resztkami śląskich osadów, tamże zgromadzonych. Gdy już się udało ruszyć, wpierw kurs obejrzeć wnętrze kościoła. Później na tereny ogródków działkowych, by obejrzeć już opuszczone domki hotelowe. Następnie jazda leśną dróżką na NW, która urywała się ograniczona jeziorkami. Zastanawiało mnie, czy udałoby się przebyć głęboki rów z wodą, na której znajdował się prowizoryczny, betonowy niby-mostek, lecz brzeg był zbyt stromy, by wtarabaniać się z rowerem, tym bardziej, że po drugiej stornie widać było ogrodzenia i brak możliwości wydostania się na asfalt. Przedarłszy się przez krzaki, udało się wrócić do punktu wyjścia.
09:04. Jedyny nocleg w Nieboczowach (przy północnej granicy wsi). W przyszłości miejsce pochłonie woda.
09.35. Nieboczowy. Ul. Brzeska. Widoczny kościół pw. św. Józefa Robotnika. Widok ku SE
09:40. Nieboczowy. Wnętrze kościoła
09:41. Nieboczowy. Kościół wciąż czynny i otwarty
09:42. Nieboczowy. Organy już zostały przeniesione
09:53. Nieboczowy. Skrzyżowanie ul. Rzecznej i ul.Wiejskiej. Na lewo od zdjęcia stał drewniany kościół, w 1971 przeniesiony do Dórnośląskiego (albo Górnośląskiego) Parku Etnograficznego w Chorzowie
10:08. Nieboczowy. Zabudowania wzdłuż ul. Rzecznej. Widok ku NW
10:09. Nieboczowy. Akwen 601 PZW nr 50 Rydułtowy. Widok ku E przy wjeździe do opuszczonego ORW Raj
10:11. Nieboczowy. Ośrodek Rekreacyjno-Wypoczynkowy Raj. Na samym końcu (niewidoczny na zdjęciu) znajdował się budynek do spędzania czasu wspólnego
10:11. Nieboczowy. Stokrotka, a także Tulipan, Storczyk, Bratek i Krokus. Pierwszy i piąty już straciły swe nazwy
10:17. Nieboczowy. Kontuar na piętrze w dawnym hotelu
10:32. Nieboczowy. Ul. Wiejska widoczna z dawnego hotelu
10:50. Nieboczowy. Mostek do zachodniej części ul. Rzecznej, za którym było zbyt wiele ogrodzeń
10:57. Nieboczowy. Stodoła przy ul. Rzecznej 10 (lub 8)
10:58. Nieboczowy. Nieczynna Szkoła Podstawowa
10:58. Nieboczowy. Kapliczka przy ul. Rzecznej 5
11:00. Nieboczowy. Dawny lokal przy ul. Rzecznej (zapewne "Kwarc") w pobliżu kościoła i szkoły
11:07. Wyjazd ze wsi Nieboczowy ku NW. Wędkarze
Leśną ku NE, by już się wydostać ze wsi. Minęło mi w niej zbyt wiele czasu, jak na ten dzień. Mijało się spaloną w środku szkołę podstawową i już opuszczony budynek jakiegoś lokalu. Wyjazd na Wiejską przy cmentarzu i skręt w jedyną drogę do Raciborza. Przy jeziorkach czas spędzały masy wędkarzy z rozstawionymi namiotami, przyczepami kempingowymi, grillem itp. Może nie było ich tylu, co w szczycie sezonu na Mazurach, lecz ich ilość wyraźnie zwracała uwagę. Dróżka była nierówna, szutrowa, ale doprowadziła mnie do mostku nad kanałem Ulgi, za którym wjechało się na Sudecką. Skręt w Piaskową, przejazd nad Odrą i pod torami. Wnet ukazał się rynek. Długą przejazd na początek Rzeźniczej, powrót na rynek w kierunku kościoła, po czym przez Skwer im. Pieczki przejazd do wcześniej zauważonego DaGrasso, gdzie nastąpiła dłuższa przerwa na śniadanie i inne sprawy.
11:41. Racibórz. Ul. Długa widziana z rynku
11:42. Racibórz. Rynek widziany z Długiej ku NE
12:10. Racibórz. Śniadanie z DaGrasso przy Szewskiej
Było tego nieco za dużo, choć był to tylko średni rozmiar pizzy. Szewską powrót pod kościół przy rynku, by skręcić w Chopina, a potem Kozielska opuścić miasto ku północy. Z krajówki zjazd do centrum Rudnika. Nie chciało mi się zaliczać podjazdu na DK 45, ale powrót na nią z wioski był bardziej ciężki. Już na bardziej płaskim obszarze przerwa, przy skręcie na Folwark. Słońce grzało bardzo mocno, więc trzeba było się ukryć choćby za drewnianym słupem energetycznym. Jedynym miejscu w pobliżu, który dawał wystarczająco szeroki obszar cienia. Kolejną przerwę, już siedzącą, udało się odbyć na nieco dalszym przystanku, przy skręcie na Czerwięcice. Trasa była ładna krajobrazowo, a droga często wyginała się w łuk. Jechało się po niej bardzo przyjemnie, odkąd udało się pokonać podjazd koło Rudnika. Ruch aut nie był zbyt intensywny, choć pośród jadących, TIRy nie były czymś rzadkim. Przy granicy gmin znajdował się parking postojowy, gdzie wpadła mi kolejna przerwa. W okolicznych lasach kwitło wiele białych kwiatów, a poza nimi w ściółce nie było widać wiele więcej innych gatunków. Las był bardzo przejrzysty.
13:20. DK45. Panorama Raciborza. Z lewej Widok (281 m n.p.m.; 11 km). Widok ze wzniesienia na N od Rudnika ku SE
13:32. DK45. Brzeźnica (11 km). Widok ze wzniesienia na N od Rudnika ku NE
14:22. Widok z DK 45 w lesie Kadłubiec na granicy województw. Krocie zawilca gajowego. Widok ku E
Jakiś czas za lasem, nastąpił skręt w szutrówkę po prawej, docierając do ruin budynku mieszkalnego, położonego na terenie przysiółka Długie Pole. Ostał się tam w zasadzie tylko ten budynek, bo po pozostałych budynkach gospodarczych PGR, widocznych na zdjęciach satelitarnych jeszcze z 2014r., pozostały jedynie cegły złożone na kilku wałach. Przejazd wzdłuż wschodniej kępy krzaków, a potem wzdłuż dawnego budynku północnego, skierowawszy się do dróżki po stronie zachodniej owej lokacji, wyjeżdżając koło transformatora. Na asfalt powrót przy skrzyżowaniu krajówki z drogą na Błażejowice.
14:27. DK 45 przed skrzyżowaniem z DW 421. Zjazd do Ciężkowic (zabudowania po lewej). Widok ku N
14:27. DK 45 przed skrzyżowaniem z DW 421. Polska Cerekiew. Widok ku NNE
Droga przez Ciężkowice przemknęła bardzo szybko. Zjazdy był tam dynamiczny. Trochę bardziej uważać trzeba było koło cukrowni, ale tam teren był już bardziej płaski, a jechało się tylko dzięki pędowi, jakiego wcześniej się nabrało. W Polskiej Cerekwi w oczy rzucały się zabytki, które jednak były dość zaniedbane, a miejscowość też zdawała się niewiele lepszą. Przez park przejazd koło restauracji do bramy zamkowej, po czym pod górkę do kościoła. Nawrót przy cmentarzu, wahając się, czy zjechać przez łąkę do drogi, którą powinno się wyjechać, lecz zamiast tego wpierw nastąpiło okrążenie kościoła, a potem zjazd trasą, którą tam się wjechało. Znaczne zmęczenie nastąpiło podczas jazdy do Wronina, gdzie nastąpiła przerwa na niewielkie zakupy i posiłek. Akurat gdy przyszło mi się rozsiąść na przystanku około 16, gospodarz z naprzeciwka wyjeżdżał ciągnikiem pod górkę podwórka, ale był tak obciążony sprzętem, że puścił bardzo gęste kłęby spalin. Czuć było, że silnik ma swoje lata, a paliwo nie było najlepszej jakości.
14:59. DK45. Ciężkowice. Cukrownia Cerekiew. Widok ku NNW
15:05. Polska Cerekiew. Zamek z XVII w. Widok ku NE
15:13. Nowa Cerekiew. Wnętrze kościoła z XVII w.
15:17. Nowa Cerekiew. Brama wjazdowa do zamku.
15:17. Nowa Cerekiew. Ul. Rynek. Widok ku N
15:44. DW 421 między wsiami Dzielawy i Wronin. Widok na Grzędzin ku SE
Kolejna przerwa, spędzona na pobliskim przystanku przy skręcie na Mierzęcice, potrwała do 18:30. Zmienione zostały tylne klocki hamulcowe i trochę poprawiało się ciśnienie w przednim kole. Ciężko mi było dalej jechać, więc lepiej było zrobić zakupy w kolejnym sklepie, a potem wnet rozejrzeć się za noclegiem, pomimo żałośnie niskiego dystansu. Z tego też względu, ze Szczytów do Baborowa udało mi się zebrać więcej sił i zwiększyć tempo, czemu sprzyjał też opadający teren. Po zakupach przy rynku, jedna z butelek spadła mi na ziemię i tak wyparowała przez to 1/3 wody w niej zawartej. Szczęśliwie, była jeszcze inna butelka, do której można było przelać jej resztę. W sfrustrowanym nastroju, udało się opuścić Baborów ulicą Moniuszki i Powstańców, kierując się na Kietrz. Przenocować wypadło w obniżeniu przed wsią Czerwonków, ukrywszy się przed wiatrem między niskimi krzakami i stogiem słomy. Dzień był bardzo gorący i złapała mnie lekka opalenizna, a wypromieniowujące z ramion ciepło, szybciej ogrzało wnętrze śpiwora. Co z tego, że rankiem i tak było zimno...
18:52. Widok na Baborów z wjazdu do ul. Krakowskiej
19:15. Baborów. Rower nie wytrzymał tempa.
Zaliczone gminy
- Rudnik- Polska Cerekiew
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
57.52 km (7.00 km teren), czas: 04:44 h, avg:12.15 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie VII - Płaskowyż Rybnicki
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | dodano: 12.04.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk
Start o 8:30. Zjazd do Pilchowic. W powietrzu nadal unosił się swoisty aromat, choć już słabszy. Wydzieliną z nosa z powodzeniem można by palić w piecu. Mimo, że było ciepło, co kilka domów i tak znajdował się taki, który sowicie kurzył w piecu. Tak bardzo się cieszę, że nie mieszkam w tych stronach. Przejazd przez Wilczę do Knurowa. Skręt za biedronkę i przejazd Parkową, Kołłątaja oraz w pobliżu hali sportowej, po to, by jak najbardziej ominąć przejechaną w 2013 Aleję Piastów, wówczas w remoncie. Wyjazd na DW 924 i kurs do Czerwionki-Leszczyny. Skręt w Furgoła, skąd udało się dostrzec sklep rowerowy. Chwilę przyszło mi poczekać, nim sprzedawca wrócił do sklepu i udało się dokupić klocki hamulcowe. W międzyczasie trochę podjadania, konstruktywnie wykorzystując ten czas. Potem podjazd do Aldi, gdzie wpadły większe zakupy spożywcze. Nieco dalej przerwa na przystanku, gdzie można było się przebrać w lekkie ciuchy.
09:09. Knurów. Zbieg ul. Książenickiej i Alei Piastów. Najbardziej stereotypowo śląskie miasto (wg mnie). Po prawej szyb III KWK Szczygłowice. Widok ku NE
10:02. Czerwionka-Leszczyny. Ul. 3 Maja. Widok z wiaduktu na dolinę Bierawki ku W
10:03. Czerwionka-Leszczyny. 3 Maja. KWK Dębieńsko. Szyb Jan III. Widok ku E
10:03. Czerwionka-Leszczyny. 3 Maja. Zakład Odsalania Dębieńsko. Widok ku W
Droga do Żor dłużyła się, lecz na szczęście nie było zbyt wiele aut. Na granicy miast zjazd do bunkru po prawej stronie drogi. Niewielka to rzecz, więc i czasu niewiele minęło. Skręt w DW 935 na obwodnicę Żor, która strasznie była przeciążona autami i zdecydowanie nie polecam. Jadać na wschód również wyprzedzało mnie sporo samochodów. Skrzyżowanie w Suszcu powitane z radością, udając się na południe. Do tej pory trochę mnie wspierał wiatr. Przerwa na przystanku w Kyrach i kontrola czystości napędu, gdyż coś dziwnie ciężko mi się jechało. Z Mizerowa wyjazd na DW 933. Trwały tam zabiegi pielęgnacyjne na drzewach, skutkiem czego powstał ruch wahadłowy w miejscu ścinki gałęzi. Pawłowice przejechane po chodniku, od Mickiewicza do końca miasta. W lesie gruntowa ścieżka rowerowa. Bez sensu, po potem się kończyła, a i tak trzeba było wyjechać na główną.
11:58. Żory. Północna granica miasta przy DW924. Bunkier "Na Żwace", wybudowany w przeddzień IIWŚ
13:46. DW 933. NE teren Studzionki. Pielęgnacja drzew.
Jastrzębie-Zdrój opuszczone podjazdem Połomskiej. Doprowadziła mnie do Połomii, dalej zamierzając dotrzeć do Marklowic. Wjazd doń, nawrót przy Krakusa i skręt w Folwark. Droga wiodła po wzniesieniu między polami. Zjazd z niej w pobliżu Centralnej na drogę równoległą do A1. Podjazdy na niej były bardzo strome, a na jednym o mało nie został rozjechany dziwnego owada, gdy jeszcze rower pędził ze zjazdu. Przerwa, by ów obejrzeć, a resztę podjazdu pokonana pieszo. Przejazd wiaduktem nad autostradą i zjazd Wolności do Dolanka. Przejazd na drugą stronę Wodzisławskiej, po czym udało się zwiększyć wysiłki, by jak najprędzej przejechać przez Gołkowice, Godów i Gorzyce do Olzy. Tam bawiły się małe dzieci, a dziewczynka, chcąc kopnąć piłkę, zamiast tego wyrzuciła swój kapeć w powietrze, a piłka odskoczyła raptem o kilka metrów. Za Odrą udało się zwolnić. Skręt na Poddębinę, by skrócić przejazd. Pora na ubrania na noc.
15:43. Jastrzębie Zdrój. Górna część Połomskiej, tuż przed zjazdem do DW 933
15:44. Połomska/Podgórna. Granica Jastrzębia Zdroju. Widok na Połomię. przysiółek Dwór na pierwszym planie, za nią przysiółek Wielodroga w osi ulicy Szkolnej, wiaduktem przecinającej A1. Widok ku N
15:45. Połomska/Podgórna. Granica Jastrzębia Zdroju. Hałda Pochwacice stanowiąca fragment północnych granic Jastrzębia-Zdroju. Widok ku NE
16:20. Połomia. Ul. Przyległa. Widok ku SE
16:35. Połomia. Droga techniczna przy A1. Oleica fioletowa szukająca miejsca na założenie gniazda
17:42. Łaziska przy A1. Elektrownia węglowa Dětmarovice (4 km). Z prawej Pasmo Ropicy z wybijającym się szczytem Ostrý (1044 m n.p.m., 40 km). Widok ku SE
Przez Krzyżanowice i Tworków przejazd do Bolesławia. Jadąc do Borucina przerwa przy stacji uzdatniania wody, przy której nawrót. Podjazd Społeczną, zjazd koło kościoła i Główną na południe. Była nadzieja, że we wsi trafi mi się jakiś sklep, ale był otwarty tylko bar. Przejazd po czeskiej stronie do wsi Píšť. Po naszej stronie był to asfalt, po drugiej asfalt pokrywał w zasadzie tylko ścieżkę rowerową i pieszą. We wsi Owsiszcze udało mi się znaleźć otwarty sklep i zrobić niewielkie zakupy. Nie było już ochoty podjeżdżać, wiec do końca wsi pieszo. Naszła mnie ochota, by już zasnąć, ale nie można było dostrzec nic korzystnego. Za dużo pól. W Krzyżanowicach przy Lompy zatrzymał mnie ktoś, kto okazał się rowerzystą, który w 40 dni udał się do Portugalii (częściowo z wykorzystaniem pociągów). Pogadaliśmy dosłownie chwilę, gdyż jechał właśnie do pracy.
18:16. Odra za Olzą. Widok ku NW
Z DW 936 skręt do Bukowa. Już dawno zniknęły siły do szybkiej jazdy. Za wsią przejazd mostkiem w lewo, a potem na Ligotę Tworkowską. Na wprost był obszar roboczy i droga niejako zamknięta, wiec skręt w prawo. Na niskich prędkościach jechało się po szerokiej drodze budowlanej, tuż za koroną przyszłych wałów, których do tej pory powstała tylko część. Sporo czasu trwało nawigowanie przez telefon, czy raczej stacjonarna próba zorientowania w przestrzeni i ocena dalszej trasy. W ostatecznym rozrachunku wyjazd na Wiejską, po zachodniej stronie torów w Lubomi. Dalsza jazda nią, skręt w Kochanowskiego i objazd większości ulic wsi Nieboczowy. Przejazd do krańca Brzeskiej, potem Rzecznej i Wiejską do ostatniej tabliczki Ligoty Tworkowskiej. wracając się, skręt w Ligonia, Wiejską, uliczki w centrum i raz jeszcze w Brzeską, by na jej końcu rozłożyć się z namiotem przed 2.
22:10. Nieboczowy. Wjazd od Lubomi. Wieś, która zniknie pod wodą
Zaliczone gminy
- Czerwionka-Leszczyny- Suszec
- Jastrzębie-Zdrój
- Mszana
- Marklowice
- Godów
- Gorzyce
- Krzyżanowice
- Krzanowice
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
158.00 km (6.00 km teren), czas: 11:04 h, avg:14.28 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie VI - Aromaty Śląska
Niedziela, 3 kwietnia 2016 | dodano: 12.04.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk
Wczesna pobudka. Śniadanie, trochę jeszcze pogadania z ludźmi i o 9 start. Przejazd przez Zawodzie w Żbika. Podjazd. Trzeba zdjąć bluzę. Zjazd i podjazd Mazańcowicką. Skręt w Kopernika i przerwa przy ruinach, tuż koło pałacu Kotulińskich. Przejazd do Legionów, na rondzie w lewo. Za stawami wjazd do Bestwiny, gdzie przerwa. Mozolny podjazd ku północy i skręt w Młyńską, gdzie wyminęło się parę rowerzystów. Oni wyminęli mnie na rozstaju, nim udało mi się zdecydować, aby skręcić w Grabowicką. Głowackiego na Topolową, biegnącą między blokami i działkami. Była to dla mnie podejrzana trasa, ale ślepą okazała się dopiero, gdy za torami skręciło się w Koniec nad Białką, która była jedną z kilku możliwych zakończeń podróży w te strony. Dalej była kopalnia węgla i jakieś firmy, więc pozostało mi się wycofać.
09:07. Ligota widziana z Zawodzia. Widok na kościół i halę szkoły, gdzie mieściła się baza maratonu, ku W
09:40. Czechowice Górne. Kapliczka przy Kopernika i Cichej.
09:49. Czechowice Górne. Ruiny zabudowań gospodarczych przy pałacu Kotulińskich.
Wzdłuż Węglowej jazda po ścieżce, tuż za ojcem z dzieckiem na rowerach. Nie było ochoty ich wyprzedzać, więc dopiero przed DK1 skręt w prawo, ale ścieżynka kończyła się między barierką krajówki i rowem więc powrót do skrzyżowania, by pojechać jeszcze trochę na zachód. Mostem nad Wisłą i wzdłuż brzegu zbiornika Maciek, dostając się do Goczałkowic-Zdroju. Brukowana dróżka przez tereny uzdrowiskowe niezbyt mi przypadła do gustu, a sama miejscowość była bardzo krótką w kierunku północnym. Do Pszczyny przejazd wzdłuż DK1, a droga częściowo była gruntową. Bednorza i Bogedaina do rynku, na którym znajdowały się tłumy ludzi. Dzień był słoneczny, ciepły i akurat była niedziela. Mniej więcej odtąd, aż do wieczora, mijało się dużo rowerzystów, którzy poczuli wiosnę. Na samym rynku udało się dostrzec też jakąś bardziej zorganizowaną grupę rowerzystów, a miasteczko oznaczone zostało przez mnie jako warte do kolejnych odwiedzin, przede wszystkim, by pojeździć po tamtejszym parku. Przy Placu Targowym przerwa na kebab (bardzo mało zawartości jak na rozmiar bułki i "duży" w opisie), po czym wyjazd DW 933.
11:30. Wisła z Mostu na ulicy Legionów między Czechowicami-Dziedzicami i Goczałkowicami-Zdrojem. Widok ku NE
12:03. Pszczyna. Rynek widziany od strony ul. Piekarskiej ku NW
Jazda do Miedźny monotonna i nużąca. Kilka podjazdów, lecz w większości dość płasko. Na miejscu zakupy i skręt na północ. Krótka przerwa pod koniec Gilowic i chęć przejechania do DW 931 drogą za lasem, ale zamiast tego jazda trwała przez całą Wolę. Tuż za zbiornikiem Wierznik skręt w lewo przez tory, pokręcenie się po opustoszałym, gruntowym terenie (po którym jednak ktoś się kręcił) i przerwa do 15. Potem przejazd nad Pszczynką i skręt w czerwony szlak na Bojszowy. Jazda nim przebiegała gruntem i płytami, a niewielka część była zalana, ale przejezdna z jego prawej strony. Przy zbiornikach wodnych czas zabijali wędkarze, choć zdecydowanie nie było tłoczno. Część trasy poprowadzona była wzdłuż lasu, na krańcu którego znajdowała się wiatka i tablica z mapą. Wyjazd na szosę, odkąd kurs na zachód przez Bojszowy.
13:13. Miedźna. Kościół pw. św. Klemensa Papieża z XVII w.
15:13. Wola - Bojszowy. Czerwony szlak rowerowy. Jeden z lepszych odcinków. Widok ku NW
Przejazd przez skręt na szlak i "powrót" na niego Domową oraz Myśliwską, z której kurs na zachód, skąd widać było jadących rowerzystów. Zasugerowawszy się tym, choć znaków nie było widać, wyjechało się na dróżkę wzdłuż wschodnich brzegów stawów Poloczek, z których II był wysuszony. Przez łąkę wyjazd na Zakątek w Świerczyńcu. W Bieruniu zjazd w Łysinową, po krótkim wahaniu i jeździe na wschód. Oświęcimską dojazd na rynek, gdzie małe zakupy. Dalej Hejnałowa i Macierzyńskiego. Skręt w dróżkę wzdłuż wału i Wylotową na północ. O 16:30, jadąc ścieżką pod górkę, dojechało się się do Lędzin. Na przystanku krótki posiłek. Za zabudowaniami zainteresowały mnie ruiny, więc skręt ku nim, podjazd, po czym nawrót, gdy teren wyglądał jak poligon do zabaw typu ASG. Nie było we mnie ochoty, by bardziej się tam zagłębiać.
15:45. Świerczyniec. Staw Poloczek II. Widok ku N
16:11. Bieruń. Rynek. Widok spod sklepu ku NW
Tychy przejechane przez strefę przemysłową. Na Sikorskiego przejazd na drugą stronę DK1, po czym zjazd nad Jezioro Paprocańskie. Były tam masy ludzi, gdyż trwały zawody biegowe, zwane Perłą Paprocan. Na szczęście zbliżał się wieczór, więc i zasadnicza część imprezy dawno się skończyła. Im dalej od centrum miasta, tym mniej ludzi i tym większa swoboda w poruszaniu się. Jazda wzdłuż brzegu skończyła się za Zameczkiem Myśliwskim. Tam udało mi się dowiedzieć, jak trafić do Kobióru. Wjazd na aleję Książęcą, a wyjazd w Błękitna. Wróblewskiego przejazd na zachód, do torów, przez które przechodziło się pod wiaduktem.
17:06. EC Tychy. Widok ze wschodniej części Jaroszewic
17:52. Tychy. Jezioro Paprocańskie przy NE Parkowej
17:53. Tychy. Jezioro Paprocańskie w SE jego części. Widok na Paprocany ku NEE
Po DW 928 jechało się szybko, do Wyr, byle tylko zdążyć przed zmrokiem ujechać jak najdalej i uniknąć dłuższej jazdy drogą, o tak dużym natężeniu ruchu. Za torami skręt w Magazynową. Skręt w Graniczną przez tory i męczący podjazd w kierunku osiedla Kościuszki. Wyjazd na Wyrską. Długi podjazd Pstrowskiego. Pod koniec zabudowań przerwa na przygotowanie do nocnej jazdy, gdyż zdążyła zapaść noc. Kontynuacja podjazdu do Łazisk Górnych, przejeżdżając nad DK81. Na rynku krótka przerwa. Straż miejska zgarniała kogoś śpiącego na przystanku. Zjazd do Brady szybki, czasem z wykorzystaniem hamulców. Jeszcze jeden podjazd, las, kilka zakrętów i stromy zjazd do Orzesza. Miało się skręcić w Partyzantów, jadąc na skróty, ale wtedy nie znana była mi jej nazwa, więc zamiast tego zjechało się do centrum.
18:56. DW 928. Granica powiatów (biegnąca równolegle do drogi) ku NW
Z DW 925 skręt w Orzeską i z wolna przejazd przez Ornontowice, z ładnie wyglądającym w nocy parkiem, zmierzając do Bojkowa. Po drodze sporo dłuższych przerw i zjeżdżania w boczne uliczki. Bardzo długo jechało mi się do Sośniowic, gdzie skręt w DW 919. Przejazd przez granicę gminy Rudy (w której znajdował się punkt C, w czasie maratonu w 2013) i zaraz skręt w lewo. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, a jazdy nie ułatwiały owe aromaty. Im bliżej GOPu tym wyraźniejszy stawał się swąd jakby z kotłowni. W nocy było gorzej, bo śmierdziało, jakby z pieca buchnęło dymem, wypełniając nim całe pomieszczenie. Tu nie ważne - wieś, miasto czy las - nos wykręcało i trzeba było mi jechać, wciąż go zasłaniając. Na podjazdach było gorzej - większe zapotrzebowanie na tlen i większe hausty powietrza. Nawet kurtka mi przeszła zapachem lokalnego "powietrza". Z radością udało się w końcu rozłożyć się z namiotem o 1:30, dotarłszy do miejsca, które mniej więcej udało się wypatrzyć w necie, jako potencjalnie bezpieczne, jak na tak zurbanizowany obszar. Przynajmniej w środku można było jako tako, w miarę swobodnie odetchnąć
20:45. Orzesze. Kościół pw. Najświętszej Marii Panny z okresu międzywojennego.
Zaliczone gminy
- Bestwina- Pszczyna
- Miedźna
- Bojszowy
- Bieruń
- Lędziny
- Tychy
- Kobiór
- Wyry
- Ornontowice
- Sośniowice
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
162.30 km (14.00 km teren), czas: 11:32 h, avg:14.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie V - II Nadwiślański Maraton na Orientację
Sobota, 2 kwietnia 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria 2 Osoby, Maratony, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk, >10 osób
Pobudka nadeszła wcześniej niż w planie. Była 6:30, a do startu jeszcze dużo czasu. Uaktywnił mnie ruch pierwszych obudzonych jednostek. Jak już się tak stało, to nie chciało mi się zasnąć ponownie. Trochę spacerowania, trochę leżenia. Komuś zagrała melodyjka. Kogoś nie zbudziła. Niektóre budziły nie tego, kogo trzeba.
06:32. O poranku
19:12 (dnia poprzedniego) Lista punktów do zdobycia, które otrzymaliśmy jeszcze poprzedniego dnia, wraz z numerem startowym, batonem i napojem.
Z biegiem czasu powstawało coraz więcej osób, z tych które przespały na hali dzisiejszą noc. Grup TP100 na hali spała lub leżakowała do około 20-21 dnia poprzedniego, gdyż po tym czasie wyruszyli na swoje trasy, podwiezieni busem w góry. Byli więc już od kilku godzin na nogach, a w górach wciąż zalegał śnieg. Nasz start miał się rozpocząć o 7, ale m.in. z powodu błędu na mapie, odprawa techniczna trochę się przeciągnęła.
Wyruszyliśmy jakoś po 7:30. Większość udałą się na południe. Grupka północna liczyła nie więcej niż 10 osób. Tempo początkowe przekraczało 30km/h i trochę było wspomagane wiatrem ze wschodu. Grupka podzieliła się na 2-3 części, a mi udało się utrzymać za pierwszą trójką. W Zabrzegu skręciliśmy w Sikorskiego, a grupka zaczynała się bardziej rozwlekać. Z ulicy Do Zapory pierwsi zjechali w kierunku rzeki. Przejazd wiódł po skraju pola i rowu z drzewami. Przy brzegu wpierw 2 udało się w dobra stronę, ale z powodu mgły, wszyscy skierowali się w przeciwną, nie osiągnąwszy celu. po kilkudziesięciu metrach powrót i odkrycie betonowego cokołu. Znacznik zwisał nad wodą, przymocowany do poręczy.
07:52. Zabrzeg. Ul. Do Zapory na W od skrętu z Grzybową. Poranne mgły w drodze do PK 28
Po przebiciu karty i wpisaniu godziny (a niektórzy tylko poprzez skorzystanie z telefonu), każdy wracał tą samą drogą na szosę. Z naprzeciwka pojawiło się kilka spóźnionych osób. Jako, że moje ruszenie z punktu, było ostatnim, nie udało się już dostrzec nikogo na asfalcie. Skręt w prawo, do korony zapory i wzdłuż niej przejazd po trochę błotnistej, ciężkiej dróżce gruntowej. Lepiej by było jechać po zaporze, gdzie leżał asfalt, ale nie było jak wjechać, a wprowadzać było za wysoko na tak krótki odcinek. Minęła mnie dwójka rowerzystów. Już w lesie skręt w prawo i wypatrywanie odpowiedniego skrętu w lewo. Ten znajdował się przy niewielkich stosach drewna. Zgodnie z mapą - skręt w bardziej wyraźną, lewą odnogę i wnet dostrzec można było ekipę, z którą mnie poniosło na pierwszy z punktów. Długo krążyli, nim znaleźli oczko w środku lasu, z częściowo zniszczonym pomostem. Mgła się w tym czasie znacznie przerzedziła i zaczęły do nas docierać wyraźne promienie słońca. Po powrocie do rowerów, moim zamiarem było przejechać w przód, drogą, którą przybyła kolejna dwójka zawodników, ale bardzo szybko ten pomysł został porzucony, po to, aby wrócić tą samą, asfaltową dróżką, którą się przyjechało. Mijało się pokaźną grupkę kolejnych zawodników, których część ominęła skręt przy drewnie, co udało mi się dostrzec podczas odwracanie. Przed wyjazdem z lasu przegoniła mnie dwójka zawodników.
08:21. PK 11. Poranny przymrozek na starym pomoście przy nieistniejącej Gajówce Zalew
Po wjechaniu na drogę w Czarnolesie, okazało się, że w jej połowie stał pojazd, który przekładała pnie drzew na stos. Gdy robotnik wstrzymał pracę, udało się przemknąć z lewej strony drogi, przechodząc na krawędzi rowu. Dalej było już łatwo. Tuż za lasem, skręt na samym początku wsi Zamachy - w prawo. Wzdłuż kanałku dojazd do ambony wiedząc, że był to wjazd nie w tą drogę co trzeba. Pieszy marsz przez las, do drogi położonej kawałek na wschód i powrót na skraj lasu, by tam szukać ogrodzenia. Tam już kręciło się przy nim kilku poszukiwaczy, i nawet po obejściu całości, ciężko było się domyślić, że ów punkt był tak naprawdę bliżej, niż się wydawało. Po zaliczeniu, szybki marsz miedzy drzewami do roweru. Już na asfalcie jazda z vo.ma., który na halę przybył jako ostatni z forum. Przy poszukiwaniu tego punktu dotarł wcześniej, ale niepotrzebnie dotarł do końca ul. Św. Huberta. Początkowym planem było od razu udać się na PK25, ale szybko przekonał mnie jego pomysł, by wcześniej skręcić po PK 10.
Tuż za Iłownicą kurs na wprost, a on skręcił w prawo. Po chwili stwierdzeni, że to nie będzie najkrótsza trasa, on że jego nie będzie najłatwiejsza. Spotkaliśmy się przy rozstaju i mimo wszystko, razem pojechaliśmy główną. Na podjeździe jak zwykle - ja z tyłu. Ponownie się spotkaliśmy w lesie, podczas zjazdu po PK, zatrzymując się przed zwalonym pniem, a vo.ma właśnie wracał do drogi. Przedtem mijało się jeszcze ze dwóch zawodników, również powracających na trasę. Przejazd do Rudzicy, gdzie w trakcie wyjmowania mapy z kurtki, przy okazji wyleciała mi na ulicę karta. Nawrót, lecz trzeba było przepuścić auto, które oczywiście po niej przejechało i odrzuciło w nieco innym kierunku. Została schowana głębiej.
Zjazd Spółdzielczą i potem Dębową. Bardzo szybki odcinek i bardzo męczący podjazd zaraz po nim. W Kęcikach znów dało się dostrzec vo.ma, gdy ten wyjeżdżał z dróżki od PK 24 i kierował się po PK 6. Wnet skręt i na hamulcach dojazd do nieco wydeptanej trasy przed przepustem. Szybko zdobyty PK i krótka analiza mapy. Nie było ochoty wracać się stromym podjazdem, wiec dalej prosto. I tak trzeba było podjeżdżać, ale przynajmniej nie było wiadomo co mnie czeka. Gdy asfalt zaczął skręcać w lewo, dalsza jazda gruntową, trawiastą drogą na wprost. Na skróty przedostajac się na szosę w północnym skraju wsi Goruszki. Szybko przez Kowale i Pierściec. Przez Dworską, Leguś i Brzozową dojazd do Partyzantów. Wąska asfaltowa droga. Wpierw mały zagajnik, trochę otwartej przestrzeni po lewej i konieczność przejechania między ciągnikiem i rowem. Przed ścianą lasu skręt w lewo i długa prosta, która potem przecinała las, już jako droga leśna, prawie nie istniejąca. Dostrzegalne były domy po drugiej stornie lasu, po czym wyjeżdżało się na dróżkę. Skręt na północ. Dróżka znów schowała się w lesie i zmieniła w dość zabłoconą. Jakoś udało się przejechać do ambony i PK 23.
Wyjazd na asfalt, który poprowadził mnie na północ wzdłuż kanałku i krawędzi lasu. Bez problemu przejechało się przez Odblaski i Kasztanową (położoną powyżej otaczającego terenu). Jarzębinową wyjazd na główną przez Chylińskie, ale z rozpędu skręt w prawo i dopiero na granicy gmin nawrót, równocześnie żując baton. Prosty skręt na Kradziejów i zjazd z asfaltu lewo. PK 15 był tuż tuż. Podczas powrotu dotarł vo.ma. Popędził po PK, a ja wprost na zachód. Szutrowa dróżka wiodła po wale stawu. Gdy skręciła na południe, w pewnym momencie trzeba było odbić w lewo. Niewielką metalową kładka przejazd na druga stronę kanałku i wyjazd w Mnichu na Powstańców Śląskich. Dojazd do głównej, gdzie z prawej nadjechał vo.ma. Skręt w lewo, na kolejnym rozwidleniu w prawo. Przy jeszcze następnym wpadliśmy w konsternację, ale pojechaliśmy jak podpowiadała intuicja. Nie dopilnowaliśmy mapy.
Droga wiodła przez Nędzę,ale bardzo nie podobało mi się, że zaczyna skręcać na południe, gdy trzeba nam było jechać na wschód. vo.ma oddalił się na wprost, a ja w lewo, potem w prawo w Świerkową, która doprowadziła mnie do lasu. Przypadkiem przejazd przez czyjeś gospodarstwo, choć mapa wskazywała drogę wprost do lasu i dalej. Dalej na południe do drogi, która miała doprowadzić mnie na wprost do PK 21. Było na niej dużo błota i miejscami lepiej było prowadzić rower obok. Będąc w połowie drogi od granicy lasu do PK, udało się dostrzec czerwoną kurtkę vo.ma, który wracał na rower. Trochę przyspieszyło tempo. Na miejscu okazało się, że slalomami płynęła sobie rzeczka (o czym była mowa w komunikacie technicznym), lecz była dość głęboka i nie było mostu (o czym nie udało mi się dosłyszeć). Nie tracąc czasu, dalej w prawo, w kilku miejscach zastanawiając się nad przekroczeniem wody, ale brzeg był stromy i błotnisty, dzień był zbyt chłodny, woda zbyt zimna, a maraton miał jeszcze trochę potrwać, więc raczej by nie udało się zdążyć wyschnąć przed nocą, a straciłoby się na komforcie, a przez to i tempie jazdy. Jeszcze gdyby pieszo, to raczej bez wahania można by spróbować przejść po leżących w korycie pniach drzew, ale nie widać było możliwości przeprowadzenie przy nich roweru bez zamoczenia się.
12:15. PK 21. Zakola rzeczki Bajerka miedzy Nędzą i Zastawiem
Na szczęście kawałek na południe znajdował się drewniany mostek, więc szybko udało się zdobyć PK, a potem zajadać czekoladą, jadąc po szutrówce na północ. Po wydostaniu na główną, tuż za lasem skręt w prawo w Zieloną. W porę udało się spostrzec się, że planowana przeze mnie dróżka jest na skraju lasu, a nie w jego środku (w tym czasie, vo.ma jechał tą właśnie drogą, z powodu złego odczytanie mapy, która w tym miejscu była ucięta i łatwo wprowadzała w błąd). Po wyminięciu kilku pieszych zawodników, wjazd do lasu na Zieloną Grobel, która z powodu niesamowitej ilości gruzu, jaką była utwardzona, zapadła mi w pamięci jako Grobel Czarcia. Wyjazd na asfalt w Pod Grobel, a przy kapliczce skręt w prawo. Minęło się kolejnych pieszych, zgarnęło PK 25 i weszło na koronę zapory.
13:20. Zarzecze. Nad Zbiornikiem Goczałkowickim, po odwiedzeniu pobliskiego PK 25. Widok ku NE
13:35. Droga przez Zarzecze po PK 20. Tu mijało się sporo zawodników pieszych i rowerowych.
13:59. Pod Strumieniem. Ambona przy PK20.
Po niej przejazd przez pół kilometra, lecz mi się nie szacowało. Dalsza jazda nie byłaby zbyt efektywna, więc kolejnym zjazdem powrót na asfalt. Znów mijało się kilku zawodników, pieszych i rowerowych. Asfaltowa dróżka często się wiła, a ja moje tempo było dobre. W Zabłociu kończyła mi się woda. Przed rzeką skręt w prawo i łatwo osiągalna ambona przy PK 20. Odjeżdżając, widać było vo.ma, który dopiero dotarł na miejsca, czym wywołał trochę mojego zdziwienia (wydawało mi się, że był już przede mną). Wjazd do Strumienia, gdzie przyszła pora zrobić niewielkie i szybkie zakupy w sklepie na Łuczkiewicza.
14:16. Strumień. Rynek. Po zakupach.
14:31. PK 7. Kamień graniczny w lesie między Zbytkowem i Jarząbkowicami
Po krótkiej tej przerwie przejazd przez rynek i Pocztową. Koło torów znów udało się dostrzec vo.ma, więc zachciało mi się go doścignąć. Jadąc >30km/h, udało się go dogonić przed światłami, ale jemu udało się przejechać z rozpędu na pomarańczowym, a mnie już zatrzymało czerwone. Po drugiej stronie skręt w Prostą, dostrzegając go na skraju lasu. W swoim tempie jechaliśmy wąską, nieco błotnistą dróżką, potem wydostaliśmy na przecinkę, przez którą biegła linia wysokiego napięcia. Odnalezienie PK 7 nie było zbyt trudne, ale kłopotliwe, ze względu na brak porządnej drogi w pobliżu. Wróciliśmy na skraj lasu, po czym udaliśmy się w prawo, dróżką, która biegła prawie dokładnie na południe, a w dalszej części była tak błotnista, że lepiej było prowadzić.
15:07. PK 27. Paśnik w Lesie Makowina między Rychułdem i Nowym Światem
W miarę wspólnie przejechaliśmy przez Bąków, lecz na długiej prostej trochę zostało mi się z tyłu. W Rychułdzie skręt jak najprostszą drogą i wjazd do lasu. Paśnik znalazł się szybko, choć pojechaliśmy o jeden skręt za daleko. Wyjechaliśmy na Uroczą, do asfaltu docierając po miedzy. Szybko, lecz spokojnie przejechaliśmy przez Pruchnę do skrętu na Kopaninę. Tuż za właściwym skrętem spostrzegliśmy, że oto go ominęliśmy. Polną drogą zjechaliśmy do lasu. Po prawej dostrzegliśmy nasyp i zaczęliśmy krążyć w jego okolicy, poszukując PK 2. Wróciliśmy na rowery i na następnym skrzyżowaniu skręciliśmy w lewo i oto wnet ukazał się nam kolejny nasyp. Znów zaczęliśmy poszukiwania i był to ten właściwy.
15:57. Dębowiec. Rajska. Po zdobyciu PK2 i w drodze po PK 12. Na horyzoncie masyw Klimczoka (1117 m n.p.m.). Widok ku E
Wyjechaliśmy na główną, prowadzącą przez las na południe. Było trochę podjazdów. Na mostku dostrzegliśmy znacznik PK, ale zapewne nie z naszego maratonu, albo nie z naszej kategorii. Minęliśmy kilku zawodników i skręciliśmy w stronę, z której przybyli. Zjechaliśmy na poziom stawów i wjechaliśmy na szuter, odbijający od asfaltu. Na podjeździe vo.ma orzekł brak powietrza i poprosił kogoś, kto akurat tam się znajdował, o możliwość skorzystania z pompki samochodowej. Zamiast tego użyczono mu powietrze z kompresora. Przejechaliśmy przez las do PK 12, po czym wyjechaliśmy na asfalt po drugiej stornie lasu. Wjechaliśmy do Simoradza, a na ostrych zakrętach o mało nie zdarzyło mi się wypadnięcie z trasy w skutek dużej prędkości, nabranej na zjeździe. Wyjechawszy na Główną, udaliśmy się na zachód, a następnie podjazdem do Hersztówki. Tam się rozdzieliliśmy i z dużym wysiłkiem udało mi się podjechać na szczyt podjazdu. Czuć było, jak mnie oblał zimny pot. Zjazd do Iskrzyczyna, skręt w Ładną i prawie-dróżka w lewo do lasu. Ledwo-ścieżynką wzdłuż strumienia. Wnet widać było i vo.ma, i Tu.. Poszukiwania jeszcze trwały. Po nich, Tu. udał się w przeciwnym do nas kierunku, a my każdy swoim tempem po PK 8.
Przejazd po płytach betonowych, jakie rzekomo stanowiły szlak rowerowy wzdłuż stawów. Wyjazd na Topolową w Kostkowicach, gdzie rowerami bawiła się dwójka dzieciaków. Kurs na południe. Kolejny PK miał znajdować się w lesie i jedna z dróg wiodła właśnie przez niego, ale była terenowa i raczej stromo w górę. Zamiast tego okrążenie wzniesienie przez Parszywiec i pieszo do grobu, który znajdował się naprawdę blisko od asfaltu. Potem zjazd do wsi Ogrodzona, gdzie jeden z zawodników był zagadywany pod sklepem przez tubylca. Dla pewności, warto było zapytać kogoś stamtąd, o najkrótszą drogę na Godziszów i nie okazało się, że przypuszczenia były słuszne. Różnica była taka, że wedle porady, trzeba było przejeżdżać przez gospodarstwo, a tak tak mi przyszło się przemieszczać, mijało się każde z boku. Sporo pieszo. Wjazd na dróżkę pod Chełmem, a potem kurs szutrem jeszcze bardziej w górę. Wejście do lasu i trochę przedzierania przez krzaki, w końcu wychodząc na łąkę, którą jeszcze trzeba się było dostać na szczyt, gdzie jeszcze znajdował się punkt bufetowy. Rozmawiając, zniknęła prawie całą reszta mlecznej czekolady, jaka tam została, a także sporo pepsi i wody.
18:34. Godziszów. Z lewej wzgórze (388 m n.p.m.) z PK 18. Widok z Góry Chełm (464m n.p.m.) ku N.
18:42. Godziszów. Kamieniołom wapienia w górze Chełm. Tuż przy PK 3. Z lewej Równica (885m n.p.m., 8 km), w centrum Ustroń (6 km), z prawej Pasmo Czantorii (10 km). Widok ku SE
19:09. Widok z PK 5 w Międzyświeciu. Z lewej Pasmo Czantorii (12km). Z prawej Góry Chełm (464m n.p.m.; 4 km). Widok ku S
Po ochłonięciu, pora na strój nocny i zjazd do PK 3, gdzie przyszło spotkać dwójkę z TP100, którzy poprzedniego dnia przybyli do bazy zaraz po mnie. Właśnie schodzili z tego punktu. Gdy już przekuta została moja karta i zjechało się z mocno zaciśniętymi resztkami hamulców, wydostało się na asfalt, którym trzeba było przejechać jeszcze pół kilometra, by dopiero wtedy ich wyminąć. Przez Kisielów przejazd do Międzyświecia. Zjazd w Głęboką na wysokość strzelnicy i pieszo po PK 5. Opuszczając to stanowisko, zbliżając się do głównej, widać było, że zmierzała tam jedna z zawodniczek. Szybki zjazd do Skoczowa, a potem do Podgórza, gdzie skręt w Dębinie do Dworcowej. Ulicą tą do jej końca w Zalasie, po czym już po zmroku w las. Przespacerowanie do jego drugiej krawędzi, z pewnością, że PK 6 właśnie tu się znajduje i to całkiem blisko. Po dokładniejszym obejrzeniu mapy, trzeba było wziąć rower i przejść z nim do drogi asfaltowej po drugiej stronie, a PK zgarnąć przy okazji tego marszu. Gdy już koło niego się przechodziło, okazało się, że był całkiem blisko ściany lasu. Wydostawszy się na drogę, zniknęło co nieco z zapasów z PK B.
Przy Głównej w Podgórzu mijało się kogoś z TP, który był ostatnim zawodnikiem, jakiego widać było na trasie. Kurs do Jasienicy, jednak tym razem droga była łatwiejsza niż wczoraj, gdyż nie padał deszcz i wiadomo było też czego spodziewać się od tamtejszych podjazdów. Przemknęło się nimi bardzo szybko i płynnie. Na jednym z nich ktoś krzyknął z samochodu, jak to się zdarza, gdy ktoś jest szurnięty. Gdy w Jasienicy skręcało się w lewo, to wjechało na chodnik, który dnia poprzedniego nie był przez mnie przejechany, a który i tak miał mnie przeprowadzić tunelem pod S1. Ścięcie trasy przez stację paliw i dalej dokładnie tą samą trasą przez Międzyrzecze, jak wczoraj. Tu też podjazdy przestały być ciężkie i wymagające. Tym razem bez zjazdu główną do Międzyrzecza, lecz skręt w lewo, drogą która poprzedniego dnia mnie nęciła. Jak się okazało, wiodła przez jakiś dawny PGR, który wciąż był jakoś wykorzystywany. Za późno było, by wracać pod górkę, więc dalej parcie do przodu z zaciśniętymi hamulcami. Zjazd do otwartej bramy, a jakaś kobieta rzuciła coś w stylu "czemu się tu tak jeździ w kółko". Coś odpowiedziawszy mało znaczącego, nie można było zahamować, by wyjaśnić sprawę, więc po prostu nawrót na bucie w lewo i dalej pod górkę ul. Spółdzielczej. Jak się później okazało, nie tylko mi przyszło tamtędy zjeżdżać.
Do PK13 podjazd najpierw od strony bramy PGR, ale wnet nawrót i zjazd, by zdobyć go z dołu, od zachodu. Rowerem został na polnej drodze i z godzinę chyba trwało łażenie w te i z powrotem, by odnaleźć punkt na ogrodzeniu, który okazał się być przytwierdzony do wewnętrznego. Była ~21:46 i było coraz mniej czasu na powrót. Na pewno już nie na jazdę do kolejnego z pobliskich punktów i podobnie długie poszukiwania. Przejazd Pszeniczną do Kościelnej. Wyjazd na asfalt i dalej ile sił jeszcze w nogach. Do bazy udało się dotrzeć w kilka minut po 22. Jeszcze wpisanie godzin na podstawie zdjęć, z odwiedzin PK. Długopis wypisał mi się przy PK 20. Po załatwieniu formalności jeszcze kurs na posiłek z kilkoma dokładkami. Siedziało mi się tak do późna w nocy, gadając trochę z różnymi zawodnikami, po czym sen. Dziś woda pod prysznicem była już ciepła, choć dla mnie starczyło raczej już tylko letniej. Dobre i to.
21:46. Międzyrzecze Górne. PK 13. Nieszczęsne ogrodzenie wewnętrzne przy starej prochowni nieczynnej bazy wojskowej
Zaliczone gminy
- Goczałkowice-Zdrój- Chybie
- Pawłowice
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
146.12 km (40.00 km teren), czas: 10:31 h, avg:13.89 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie IV - Do Ligoty w deszczu
Piątek, 1 kwietnia 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk
W nocy zimno. Ponowne skrycie pod folią NRC, ale przez to górna część śpiworu zawilgotniała. Pobudka około 4 i przez 1,5h nie dało rady zasnąć. Namiot opuszczony o 8, a na zewnątrz mgła, chłód i zniechęcenie. Gdy już się udało ubrać, namiot został spakowany dość żwawo. Potem przebijanie się między krzakami i ogrodzeniem, do asfaltu, a po krótkiej chwili start. Wjazd na DW938, która dość łagodnie, jak na te okolice, pięła się w górę.
08:18. Pruchna przy granicy z Kończycami Małymi. Koło noclegu. Widok ku S w kierunku Zebrzydowickiej
Za Rudnikiem skręt w lewo i dość szybko udało mi się znaleść w Dębowcu. Uwagę zwróciła fontanna solankowa, gdzie też się skierowały się moje nogi, by "łyknąć" trochę lokalnej atmosfery. Niebawem zaczęło padać. Szybki zjazd drogą między stawami. Tuż za nimi koszmarnie długi podjazd do Simoradza, w czym skutecznie utrudniała mżawka. Na górze trafił się przystanek, gdzie przyszła pora na śniadanie i chwilę odpoczynku. Zjazd i kolejny podjazd. Tym razem witał Skoczów. Tuż za niewielkim lasem wjazd do miasta, a droga szybko sprowadziła mnie do centrum. Zjazd był nieprzyjemny - od prędkości ostro zacinał wiatr, a hamulce najlepsze miesiące miały już za sobą, w deszczu jeszcze tracąc na skuteczności.
08:57. Babilon - Dębowiec. Pierwsza z niewielu gmin zaplanowanych na ten dzień. Widok ku SE
09:10. Dębowiec. Mini tężnia w rynku. Widok ku N
Na dole deszcz trochę się uspokoił. Przejazd przez rynek, ale w taką pogodę nie ma czasu, ani chęci, aby bardziej się takowym zainteresować. Udało się odnaleźć lokalną mapę, która dała mi wskazówkę, którędy jechać. Tuż za Wisłą skręt w prawo i dalej ścieżką wzdłuż Góreckiej. Jeszcze przed torami się skończyła, skutkując powrotem na mokry asfalt. Kurs na SE, by odwiedzić Brennę. Trasa niesamowicie mi się dłużyła. Przejazd przez Brennicę, centrum Górek Wielkich i już świtała nadzieja, że oto pojawi się właściwa miejscowość, lecz ku memu niezadowoleniu były jeszcze Górki Małe. Przynajmniej wiatr i deszcz choć trochę sprzyjały, bo w większości trafiając w plecy od prawej strony. Za tabliczką "Brenna", skręt w drogę po lewej, zwaną Starą Drogą. Teraz mozolny powrót pod wiatr i deszcz, który ponownie zwiększył swą intensywność.
09:57. Skoczów. Ratusz z XVIII/XIX w.
09:57. Skoczów. Rynek. Widok ku SE
By przejechać wedle zaplanowanej trasy, w Górkach Wielkich powinienem udać się do Grodźca. Przez pogodę, ubzdurało mi się, iż jest to zapewne jakaś wieś, położona w sąsiedniej dolinie jakiegoś dopływu Brennicy, przez co jechałoby się do ślepego zaułka i trzeba było wracać. Nawrót w kierunku Skoczowa. Skręt w Miczów, przechodzącą w Kamińskiego na Harendzie. Poprzeczną do Kossak i za sklepem skręt w Skoczowską. Mijało się starą stanicę harcerską, za którą kończyła się właściwa droga, a przyszłą pora na grunt. Trochę podjeżdżania po trawie, ale gdy pojawił się śliskie kamienie, trzeba było zejść z roweru. Przynajmniej była możliwość się rozgrzać, wędrując ku górze. Trasa między polami zakończyła się na Wierzbowej w Wądolcu, części Pogórza.
Zjazd szutrówką, podjazd asfaltem, wydostając się na główną w pobliżu S1. Z trudem podjeżdżało się kolejne wzniesienia do Świętoszówki, a zjazdy skutecznie mnie wychładzały. Przy głównym skrzyżowaniu w Jasienicy zastanawiało mnie czy skręcić do Jaworza. Tubylec zapytał mnie, gdzie chcę dotrzeć, gdy dostrzegł jak wpatruję się w mapę po drugiej stronie ulicy. Poinformował, że wystarczy jechać prosto, lub za przystankiem skręcić w prawo. Przypomniało mi się, że gmina znajduje się bardziej na południe, więc skręt w Zaciszną. Zjazd z niej tylko na teren bloków przy Folwarcznej, bo i tak leżały z boku, będąc zamkniętym terenem, który można było od razu zakończyć.
W sklepie na Słonecznej małe zakupy i trochę się udało rozgrzać, choć na dworzu było przez to jeszcze gorzej. Zjazd do centrum Jaworza, skręt w Zdrojową i wyjazd na chodnik przy Cieszyńskiej, po uprzedniej przerwie na przystanku. Dopiero przy mapie, doszło do mnie, że wróciło mnie do miejsca, gdzie zagadał do mnie tubylec. Tym razem skręt w prawo. Przejazd tunelem dla pieszych pod S1. Przy UG skręt w Międzyrzecką. Długi, męczący podjazd przez Wygrabowice. Pod koniec robotnicy pracowali przy dziurze po prawej stornie drogi. Już zjeżdżając, w oczy rzuciła mi się dróżka po lewej, tak iż była we mnie ochota nią pojechać, lecz nie tego dnia. Zjazd z mocno zaciśniętymi hamulcami, bo i droga była stroma.
Długa jazda przez Międzyrzecz, nie wiedząc czy jadę drogą właściwą, ile do końca i tego typu sprawy. Deszcz już nie padał, ale było mi bardzo zimno. W pobliżu skrętu w Bronowską stała mapa, z której wynikało, że za chwilę będzie już wyczekiwana Ligota. Przejazd na wprost. Na rondzie w prawo, runda koło kościoła. Runda Dworską i Olejaka, po czym ostatecznie przyszło zatrzymać się przy budynku szkoły. Rower oparty o drzwi, po czym przez ok. 2h trzeba było czekać, aż skończą się zajęcia szkolne i będę mógł bez problemu wejść na salę, rozłożyć się w śpiworze, zagrzać i odpocząć. Chciało mi się jeszcze umyć, ale woda była tak zimna, że ledwie spłukała brud ostatnich dni.
Po mnie przybyło 3 zawodników TP100, którzy startowali jeszcze tej samej nocy, na którą zresztą zapowiadano przymrozek, a ich start rozpoczynał się w górach, na których jeszcze zalegał śnieg. Chwilka, by zajrzeć na forum przez komórkę, a chwilę po rozłączeniu i przeczytaniu ostatniego postu Turysty, okazało się że właśnie przyjechał. Długie odpoczywanie, odebranie pakietu startowy, na który składał się izotonik, baton i nr startowy z zipami. Mapy dostaliśmy nazajutrz z rana. Wcześnie mi się usnęło, mimo początkowych z tym problemów.
Zaliczone gminy
- Dębowiec- Skoczów
- Brenna
- Jasienica
- Jaworze
- Czechowice-Dziedzice
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
59.56 km (2.00 km teren), czas: 04:48 h, avg:12.41 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie II - Wokół Beskidu Małego
Środa, 30 marca 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2016 Górny Śląsk
Opuszczenie namiotu o 6:30. Zimny nocleg, zimne zwijanie namiotu. Folia NRC pomogła, ale rozłożona niezbyt optymalnie. Wyjazd na asfalt i niebawem, po raz drugi przejazd przez Kęty. Nie chciało mi się dublować tras, więc przy rynku skręt w Świętokrzyską. Droga trochę się oddalała od mostu, ale nieznacznie. Młodzieży Polskiej, po zachodniej stronie boiska, przejazd przez rzekę. Po drugiej stornie skręt w Partyzantów i Żeromskiego. Zaczął się podjazd i jechało mi się ciężko. Wjazd do Kóz, wypatrując drogi w lewo, która doprowadziłaby mnie do DK 52. Znalazła się taka na rondzie. Skręt w Przecznią. Ruch na krajówce był spory i trochę potrwało, nim udało się przejechać na jej drugą stronę, odpocząć i ponownie włączyć się do ruchu. Na zjeździe w kierunku wschodnim sapał za mną TIR, choć prędkość oscylowała w przedziale 40-50km/h.
06:26. Kilkanaście metrów ku W od DW 948, między przysiółkiem Zatonie i Za Młynem. W tle w centrum Grupa Kocierza (12 km). Po prawej Grupa Magurki Wilkowickiej (11 km). Pierwsze użycie Andy III. Widok ku S
06:44. Kilkanaście metrów ku W od DW 948, między przysiółkiem Zatonie i Za Młynem. Po lewej Grupa Kocierza (12 km). W centrum Grupa Magurki Wilkowickiej (11 km). Po prawej Pasmo Baraniej Góry (26 km). Poniżej zabudowania Nowej Wsi. Widok ku SSE
07:57. Kozy. DK 52. Po lewej Kozy (przysiółek Gaje). Ponad zabudową, przy lewej krawędzi zdjęcia, Bukowski Groń (767 m n.p.m.; 8 km). Grupa Magurki Wilkowickiej: w centrum Hrobacza Łąka, której szczyt jest nieco zasłonięty przez wierzchołek po prawej (828 m n.p.m.; 3 km). Dalej Przełęcz u Panienki i na prawo od niej Gorniczek (833 m n.p.m.; 4 km). Za drzewami skryty Gaiki (808 m n.p.m.; 5 km). Widok ku SSE
08:07. Bujaków. DK 52. Skrzyżowanie ze ul. Szkolną i ul. Podlesie. W tle Pasmo Bliźniaków (14 km). Widok ku E
08:15. Kobiernice. DK 52 na W brzegu Soły. Z lewej Bukowski Groń (767 m n.p.m.; 4 km). W centrum Obłaz (Kozubnik?) (551 m n.p.m.; 6 km), a nieco na lewo Żar (761 m n.p.m.; 7 km), zaś na prawo stoki skrytego Suchego Wierchu (781 m n.p.m.; 10 km). Nieco na prawo Zasolnica (556 m n.p.m.; 4 km). Po prawej Bujakowski Groń (729 m n.p.m.; 3 km). Widok ku S
08:15. Kobiernice. DK 52 na W brzegu Soły. Górny zbiornik Elektrowni Porąbka-Żar na górze Żar (761 m n.p.m.; 7 km). Widok ku S
W Kobiernicach nie chciało mi się odwiedzać samej Porąbki. Gmina już odwiedzona, ale samo centrum może kiedyś, w przyszłości, w planach mając przejazd wzdłuż rozlanej po zbiornikach Soły. Z krajówki skręt na Czaniec. Przerwa na najwyżej położonym, przy głównej trasie przystanku, gdzie zniknęło pierwsze tego dnia śniadanie, składające się z zabranych z domu surowców. Było chłodno, a tym bardziej wyziębiło mnie za sprawą tej przerwy. Częste wystawianie do słońca i ochrona przed wiatrem przez przystanek nieco redukowały ten stan. W Roczynach zjazd w Bieską. Pojawiły się tory, wiec trzeba było zwolnić. W Andrychowie chodnikiem, zjeżdżając z niego dopiero za rzeką. Również po to, by nie dublować trasy.
09:03. Roczyny. Bielska. Granica województw (pole zaorane i łąka należą do różnych jednostek). W centrum Bukowski Groń (767 m n.p.m.; 3 km). Po prawej Bujakowski Groń (729 m n.p.m.; 8 km). Widok ku SE
09:11. Roczyny. Bielska. Na wprost Bławatkowa. Na lewo od niej Pasmo Bliźniaków (7 km). Nieco na prawo od niej piramidalny Gancarz (802 m n.p.m.; 9 km). Na prawo od domu i słupa Jawornica (831 m n.p.m.; 5 km). Widok ku E
O 10 ponownie przyszło mi wjechać do Wadowic. W piekarni zakup pól kilo precli (ostatniego zjadając w Ligocie), a w cukierni kremówkę, której nie udało się spróbować poprzednim razem. Z rynku zjazd Krakowską, skręt w Wojtyłów, od Sienkiewicza przejazd przez Osiedle XX-lecia. Z Piłsudskiego skręt na rondzie w Błonie, tam wyciągając mapę, a tubylec zapytał, dokąd chcę dojechać (by wskazać drogę), lecz jakoś udało się odrzec, że sobie poradzę. Poszedł w swoją stronę. Dalej Polną do DK 28. Znów, by nie dublować, sporo jazdy chodnikiem. Za zabudowaniami udało się dojrzeć dróżkę szutrową po lewej stronie drogi i wnet na nią zjechać, dzięki czemu udało się ominąć sporą część krajówki. Szutrowa ścieżka przeprowadziła mnie przez Zbywaczówkę, lecz urywała się przy Ponikiewce. Brakowało tam jakiegoś mostku. Przejazd mostem krajówki i zaraz po tym skręt w lewo. Po dotarciu do brzegu Skawy, trwało moje przemieszczanie się po nierównym terenie w górę jej biegu. Jazda skończyła się przy potoku Czerna. Odtąd pieszo wzdłuż niego, gdyż było za wąsko między drzewami, by w sensowny sposób jechać.
10:11. Wadowice. Plac Jana Pawła II. Bazylika mniejsza Ofiarowania NMP z XVIII w. Widok ku NEE
10:24. Wadowice. Wojtyłów. Fundacja Sowiarnia, zajmującą się działalnością kulturową
10:34. Wadowice. Polna. Po lewej odległa Polica (1369 m n.p.m.; 29 km). Ponad czerwonym dachem Patria (543 m n.p.m.; 9 km) i Gołuszkowa Góra (715 m n.p.m.; 12 km). Po prawej Żurawica 709 (m n.p.m.; 12 km), a za nią ośnieżona Babia Góra (1723 m n.p.m.; 34 km). Widok ku SSE
10:35. Wadowice. Polna. Babia Góra (1723 m n.p.m.; 34 km). Widok ku S
10:44. Granica wsi Gorzeń Dolny Jaroszowice. Ścieżka rowerowa w biegu nieistniejącej linii kolejowej nr 103 Trzebinia - Skawce. Po prawej DK 28. Na wprost mostek na Zbywaczówce. Widok ku S
10:59. Ujście Ponikiewki do Skawy. Widoczne pozostałości mostu kolejowego. W tle Jaroszowicka Góra (541/544 n n.p.m.). Widok ku E
11:02. Między DK 28 i Skawą, Ponikiewką i ku NW od nieistniejącej stacji kolejowej Zegadłowice. Miejsce mordu gestapo wykonanego na trzech nastolatkach. Inskrypcja: "W dniu 17 grudnia około godziny 20 w domu rodzinnym Brańków aresztowani zostali Tadeusz Brańka, jego kuzyn Paweł oraz ukrywający się u nich Franciszek Chmiel. Wszyscy trzej wcześniej zbiegli z transportu udającego się Protektoratu Czech i Moraw lub Słowacji, gdzie najprawdopodobniej mieli pracować dla potrzeb niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Ponadto, pierwszy z wymienionych współpracował z członkami „państwa podziemnego” (...) Jego zadanie polegało na transportowaniu w region Sułkowic koło Myślenic – gdzie nastoletni Tadeusz Brańka uczęszczał do szkoły metalowej – zakazanej prasy wydawanej przez polskie Państwo Podziemne".(Stanisław Kostka – Czapkiewicz ps. „Sprężyna”). Widok ku NW
11:25. Granica gmin Wadowice i Mucharz. Strumień Czerna między Skawą i DK 28. Zapomniany obiekt hydrotechniczny. Widok ku E
Wyjazd na krajówkę, z której zjazd na zaporę Świnna Poręba. Właściwie to tam, gdzie było można, czyli niewielki placyk, który kończył się budynkiem przy południowym krańcu, a teren był odgrodzony siatką. Po ominięciu domu, zjazd opadającą w dół gruntówką i wyjazd na łące. Droga się kończyła, więc pieszo przyszło tachać rower pod górkę. Brakowało mi jeszcze kilkunastu metrów w gorę, by wydostać się na krajówkę, ale zamiast tego powrót na północ, przemieszczając się po zboczu. Łąka przeszła w dróżkę, która była drugą z zaczynających się koło domku. Powrót na asfalt.
11:38. Zapora Świnna Poręba. Widok ku E
11:39. Zapora Świnna Poręba. Widok ku NE
11:39. Świnna Poręba. Zapora. Sztolnia spustowa i energetyczna. Widok ku NE
11:44. Świnna Poręba. Po lewej w oddali Chełm (583 m n.p.m.; 9 km) i bliższa Prejsówka (478 m n.p.m.; 3k m). Nieco na prawo Mucharz. W centrum Mioduszyna (633 m n.p.m.; 11 km). Widok z zapory ku SE
11:44. Świnna Poręba. Widok z zapory na Mucharz ku SE
Teren, który ma zostać zalany, od poprzedniej wizyty został pozbawiony prawie wszystkich drzew. Było bardzo łyso. W Jamniku skręt w prawo i zjazd do Ryskówki. Gdzieś tam wjazd na szutrową, trochę kamienistą dróżkę, która wzdłuż Bystrza opadała w dół, na dno zbiornika. Wyjazd na główną szutrową drogę na dnie i skręt w lewo. Objazd niewielkiego akwenu i na kolejnym rozdrożu odbicie na północ. Miało mnie to doprowadzić do asfaltu, lecz ten został zaorany na 2-3 metry w głąb ziemi. Został po nim długi dół i jeszcze widoczny profil glebowy. Przejazd w stronę Mucharza, lecz przy Jaszczurówce droga również została zaorana, a strumyk płynął głęboko w dole. Skręt w lewo ku Skawie. Zjazd do miejsca, gdzie oba cieki się łączyły. Po nawrzucaniu kilku kamieni na środek Jaszczurówki, jakoś udało się przedostać po błotnistym terenie. Choć woda zdążyła trochę obmyć mi buty i cały napęd w rowerze, te pierwsze nie zamokły, ale drugi wymagał naoliwienia.
12:05. Zbiornik Świnna Poręba. Dolinka Bystrza. Widok ku E
12:06. Zbiornik Świnna Poręba. Ryskówka. Lepiężnik różowy, rosnący w pobliżu Bystrza
12:07.Zbiornik Świnna Poręba. Ryskówka. Jeden z dopływów strumienia Bystrz. Widok ku S
12:07. Zbiornik Świnna Poręba. Droga wzdłuż strumienia Bystrz. Na wprost wiadukt DK 28. Ponad nim Kurczyna (411 m n.p.m.). Widok ku NEE
12:09. Zbiornik Świnna Poręba. Droga wzdłuż strumienia Bystrz. Na wprost wiadukt DK 28, Prejsówka (478 m n.p.m.) i Mucharz na jej stokach. Widok ku E
12:15. Zbiornik Świnna Poręba. W pobliżu łączenia się nurtu Bystrza i Jaszczurówki. Po lewej zapora, a nieco na prawo Góry (486 m n.p.m.). Po prawej Mucharz. Widok ku E
12:20. Zbiornik Świnna Poręba. Przysiółek Lachówka. Tyle zostało z asfaltowej drogi, którą udało mi się przejechać jeszcze w 2012 r. Na wprost Góra (486 m n.p.m.). Widok ku NE
12:20. Zbiornik Świnna Poręba. Przysiółek Lachówka. Tyle zostało z asfaltowej drogi, którą udało mi się przejechać jeszcze w 2012 r. W tle dolina strumienia Bystrz i wiadukt DK 28. Powyżej góra Żar (680 m n.p.m.). Widok ku W
12:21. Zbiornik Świnna Poręba. Przysiółek Lachówka. W centrum Mucharz. Widok ku SE
12:26. Zbiornik Świnna Poręba. Przysiółek Lachówka. Ujście niewielkiego kanałku do Skawy i miejsce, gdzie zdążyli zburzyć przejazd dla pojazdów kołowych. Widok ku S
13:32. Zbiornik Świnna Poręba. Przysiółek Lachówka. Na wprost Góra (486 m n.p.m.). W centrum most na Skawie. Widok ku NE
12:35. Zbiornik Świnna Poręba. Na W od dawnej Brańkówki. Ostatnie chwile mostu na Skawie. Widok ku NW
W dawnej Brańkówce zjazd z asfaltu i jazda szutrem dawnej linii kolejowej, która z grubsza naśladowała bieg rzeki. Było trochę błota, trochę kolein. Karpowiczówka, która była ongiś bardzo zarośnięta i zostały może ze dwa domy, teraz była niemal pusta. Trzymając się głównej szutrówki zmierzając dalej na SE. Wiatr był bardo silny. Generalnie z SW, ale w skutek górek i zmian biegu dolin zdarzały się podmuchy z różnych stron. Piach był przezeń porywany, kotłując się w niewielkie piaskowe kręciołki. Droga minęła niewielki akwen po lewej i robotników po prawej. Między tym miejscem i Dąbrówką dość często jeździły ciężarówki. Na rozjeździe skręt w prawo. Znów przyszło mi się zjawić nad brzegiem Skawy, tu kamienistym. Przez rzekę przerzucone był długie, metalowe rury, przez które przepływała woda, którym w teorii można by się było przedostać na drugi brzeg.
12:37. Zbiornik Świnna Poręba. Na W od dawnej Brańkówki. Wyrobisko w pobliżu dawnej linii kolejowej. Na wprost W kraniec Lasu Mucharskiego.Widok ku S
12:39. Zbiornik Świnna Poręba. Na SW od dawnej Brańkówki. Wyrobisko w pobliżu dawnej linii kolejowej. Na wprost W kraniec Lasu Mucharskiego. Widok ku SSE
12:42. Zbiornik Świnna Poręba. Na SW od dawnej Brańkówki. Na wprost Góra (486 m n.p.m.). Ostatnie ślady dawnej linii kolejowej. Widok ku N
12:44. Zbiornik Świnna Poręba. Na S od dawnej Brańkówki. Widok ku NE
12:46. Zbiornik Świnna Poręba. Na E od dawnej Brańkówki. Po prawej Skawa. Na prawo od niej łąki Za Górą. Ponad nimi Las Kurczyński, a dalej w prawo Las Mucharski. Widok ku NNE
12:49. Zbiornik Świnna Poręba. Rozlewisko Skawy i ujście Łękawki (cienki strumyk u dołu po lewej). Po lewej, na horyzoncie wieś Łękawica. W centrum Kurczyna (411 m n.p.m.), po prawej Prejsówka (478 m n.p.m.). Widok ku E
12:55. Zbiornik Świnna Poręba. U góry przysiółek Zagórza - Bania. Widok ku N
12:55. Zbiornik Świnna Poręba. Skawa. Na wprost po lewej Zarębki. Po lewej miejsce wykonania zdjęcia z rowerem, zamieszczonego niżej. Widok ku SE
12:58. Zbiornik Świnna Poręba. Nieistniejący przysiółek Zagórza - Karpowiczówka. Po lewej zarośla, jeszcze skrywające wody Łękawki. Widok ku SWW
13:09. Zbiornik Świnna Poręba. Na wprost masyw Jaroszowickiej Góry. Po prawej przysiółek Łękawicy - Góry Wielkie. Po lewej Góry (486 m n.p.m.). Widok ku NW
13:09. Zbiornik Świnna Poręba. Zwężenie doliny miedzy Mucharzem i Dąbrówką. Po prawej las w Mucharzu przysiółek Działy. Po lewej w tle Zarębki. Widok ku SE
13:17. Zbiornik Świnna Poręba. Tuż przed przejazdem nad Stryszówką. Na wprost las Dąbrowski. Widok ku SE
13:19. Zbiornik Świnna Poręba. Na wprost Las Dąbrowski. Na lewo od niej Dabrówka, na prawo Zarębki. Widok ku SE
13:19. Zbiornik Świnna Poręba. Łąki poniżej Dąbrówki. Widok ku E
13:26. Zbiornik Świnna Poręba. W okolicy dawnego placu sportowego. Po lewej poniższa przeprawa przez Skawę. Na horyzoncie Dąbrówka. Po lewej przysiółek Ostałowa Zagórska. Po prawej mosty nowej trasy. Widok ku NNE
13:28. Zbiornik Świnna Poręba. Niepełna (zabrakło 1 rury od zachodu) przeprawa przez Skawę. Brzeg wsi Skawce. Widok ku SW
13:29. Zbiornik Świnna Poręba. Niepełna przeprawa przez Skawę. Po lewej zabudowania Dąbrówki. W centrum mosty tamże. Widok ku NE
Możnaby, gdyby nie brak ostatniej rury, duża głębia i szybki nurt. Wracając się, minął mnie koleś na skuterze. Wybrana została kolejna odnoga rozjazdu, a wnet udało się znaleźć na dawnej linii kolejowej. Podkłady i szyny już dawno zdjęto i ułożono na stosy. odcinek był bardzo nierówny. Ponownie mijało się skuterzystę. Udało się dotrzeć doi Skawy, gdzie miał znajdować się most, lecz ten już dawno zniknął. Zawiodło mnie to nieco. Znów nawrót i wyjazd z terenu zbiornika w Durówce. Tam udało się znaleźć na już ukończonej trasie wzdłuż SE brzegu przyszłego jeziora. Jadąc w większości pod wiatr i obserwując coraz bardziej nieciekawe chmury, wędrujące za górami po zachodniej stronie doliny, udało się dotrzeć do zachodniego skraju Zembrzyc. Brakującej tej gminy nie udało mi się zebrać przy poprzedniej wizycie w skutek niedopatrzenia i małego wypadku w starciu z torami kolejowymi. Była jeszcze ochota, by odwiedzić wieś, Skawce, ale pogoda i znużenia, a także fakt, że zostały w dolinie ledwie dwa domy, sprawiły, ze mi się odechciało.
13:44.Zbiornik Świnna Poręba. Ostatnie domy wsi Skawce. W tle Mucharz. Widok ku W
13:46. Zbiornik Świnna Poręba. Dawny przebieg linii kolejowej nr 97. Po lewej Zarębki. Po prawej teren wsi Skawce. W centrum Tarnawa Dolna. Widok ku SSW
13:57. Zbiornik Świnna Poręba. Dąbrówka. Mostek na Stryszówce. Widok ku NE
13:57. Zbiornik Świnna Poręba. Dąbrówka. Stare podkłady kolejowe. Widok ku SE
13:58. Zbiornik Świnna Poręba. Dąbrówka. Mostek na Stryszówce i mosty ponad zbiornikiem w SE jego części. Widok ku SSE
14:20. Zarębki. Most kolejowy nad Skawą, przed zalaniem zbiornika Świnna Poręba. W centrum Żmijowa (595 m n.p.m.). Po prawej w tle Gołuszkowa Góra (715 m n.p.m.). Widok ku SW
14:24. Zarębki. Po lewej Okrąglica (1239 m n.p.m.). Po prawej Polica (1369 m n.p.m.). Poniżej wieś Grzechynia Górna na E zboczu Magurki (872 m n.p.m.). Z prawej E stok Jasienia (521 m n.p.m.). W centrum widoczny pylon mostu DW 956 w Zembrzycach. Widok ku S
14:33. DK 28. Tarnawa Dolna. Południowa zatoka zbiornika Świnna Poręba, gdzie wpada Skawa. Widok ku NW
14:36. DK 28. Tarnawa Dolna. Most kolejowy ponad terenem zbiornika Świnna Poręba. Po prawej Zarębki. Po lewej przysiółki TD - Borkówka i Nizień. Widok ku N
W Tarnawie Dolnej przerwa na posiłek i telefon. Pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze, choć główne masy deszczowe miały przemieszczać się bardziej na północ. Droga powoli, ale uparcie wznosiła się ku górze. W Sikorowcu, gdzie znajdowała się kulminacja, pora na kolejną przerwę na przystanku. Zaczął padać deszcz. Przez Krzeszów zjazd do DW 946. Odtąd zaczęła się mozolna, żmudna i nużąca droga, pełna zjazdów, podjazdów, potu i przechłodzenia. Przynajmniej deszcz przestał padać i w ogóle nie był zbyt silny. Podjechane prawie wszystkie. Tylko tuż za Kocierzanką skręt ku drzewom i krzakom po prawej, ale były zbyt prześwitujące i położone zbyt blisko domostw. Pieszo Jesionową do DW 781, powrót na poprzednią wojewódzką i przejazd jeszcze kilometra. Dróżka w lewo doprowadziła mnie do polanki odgrodzonej drzewami i dolinką. Była 19:30.
15:19. Tarnawa Dolna. Ruiny jednego z budynków kamieniołomu piaskowca, zamkniętej zapewne przed 2005 r.
16:15. Tarnawa Górna. Na horyzoncie widoczny Garncarz (882 m n.p.m.; 3,5 km), leżący tuż pod Leskowcem (918 m n.p.m.). Widok ku E
16:55. Krzeszów. Zjazd do DK 28. W centrum grzbiet Jaszczurowej Góry (777 m n.p.m.). Widok ku N
17:12. Krzeszów. Od lewej: ośnieżona Babia Góra (1723 m n.p.m.; 21 km); ciemna Jaworzyna (825 m n.p.m.; 7 km); obarczony śnieżną łatą Jałowiec (1111 m n.p.m.; 11 km); piramidalna Capia Górka (623 m n.p.m.; 2 km), płaski Lachów Groń (1045m n.p.m.; 13 km); niewielka, bliska Kukowska Gajka (598 n.p.m.; 1,5 km); odległe, ośnieżone Pilsko (1557m n.p.m.; 29 km). Widok ku SSE
17:19. Krzeszów. Widok z N krańca wsi. Po lewej Żurawica (709 m n.p.m.). Widok ku SE
Zaliczone gminy
- Kozy- Porąbka
- Zembrzyce
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
106.68 km (16.00 km teren), czas: 08:59 h, avg:11.88 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śląskie oczyszczenie I - Nocna DK44
Wtorek, 29 marca 2016 | dodano: 16.04.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2016 Górny Śląsk, Z rodziną
Nieudany start w dniu poprzednim
Wyprawa miała się zacząć dzień wcześniej. Dotarliśmy rodzinnie na Dworzec Wschodni. Stamtąd miał być wieczorny pociąg na południe. Otworzona auta klapa, a tu rowerowa klapa. Nie zostały zabrane przez mnie koła roweru. Wracając, wstąpiliśmy do Modlina i pochodziliśmy po wałach przy głównym wejściu do Cytadeli. Potem wizyta u rodziny, która potrwała kilka godzin.Pociągiem do Krakowa
Tego dnia (tj.2016.03.29) przygotowanie obyło się bez problemów i na wschodnim udało się wylądować z całym bagażem. Znalazła się też przydatna folia NRC, której też zapomniało mi się uprzednio zapakować. Przybyliśmy mniej więcej godzinę przed odjazdem, więc po zakupie biletu na Dworcu Wschodnim o 13:47 do stacji Kraków Główny (przez stacje Włoszczowa Północ, Kozłów), było trzeba jeszcze trochę poczekać. Przejazd pociągiem planowo miał się odbyć między 14:39 a 17:50. Podczas wsiadania do pierwszego wagonu, zaczynał padać deszcz. W trakcie podróży pogoda była korzystna, jedynie przed Włoszczową przejeżdżało się przez niewielką burzę. W Krakowie po 18.Kraków
Po przygotowaniu roweru, trzeba było jeszcze przedostać się przez Galerię na południe. Kładką ze schodami rower powędrował na drugą stronę ul. Lubicz. Radziwiłłowską, Kopernika, Zyblikiewicza do Dietla. Przez przystanek tramwajowy na drugą stronę. Miodową i Warszauera na Plac Nowy, gdzie przerwa na zapiekankę, jako ciepły posiłek do jazdy nocnej. Potem odbijało mi się tuńczykiem na trasie i trwało to do następnego poranka. Nową i Bonifraterską na południe. Kładką Ojca Bernatka przejazd na południową stronę Wisły i jazda ścieżkami wzdłuż niej na zachód, aż do wieczora. Gdy wyjechało się na Tyniecką, to już długo nią się podążało. Wcześniej to mnie wyprzedzano, to ja kogoś, ale stopniowo było coraz mniej rowerzystów. Na podjeździe w Kostrzy ktoś mnie wyprzedził, ale udało się podczepić do niego, lżej jadąc pod wiatr. Niebawem udało się zorientować, że i za mną ktoś się czai. Osobnik na czele przyspieszył, może z pośpiechu, może z irytacji, a może po prostu lepiej mu się zaczęło jechać. Trzeci odpadł. Ja wkrótce, gdy pierwszy skręcił pod górę w ul. Zagórze, a mi było to nie po drodze. Na pobliskim przystanku przerwa na ubranie się do jazdy nocnej.18:13. Kraków. Po wyjściu z Galerii przy Dworcu Głównym
18:34. Kraków. Zapiekanki na Placu Nowym
18:49. Kraków. Bulwar Wołyński na Ludwinowie. Wzdłuż Wisły
19:02. Kraków. W centrum Wawel. Widok z Tynieckiej w pobliżu Parku Dębnickiego.
Okolice Tyńca
Skręt pod Klasztor, lecz były problemy z lampką. Przerwa przy skrzyżowaniu z wjazdem na parking i dziedziniec. Chwilę potrwało, nim udało się doprowadzić styki, które trochę się powyginały od wkładania baterii złą stroną (po omacku i w pośpiechu). Powrót na główną. W powietrzu miejscami panoszyły się kłęby dymu. Za Bogucianką minął mnie ostatni tego dnia rowerzysta na kolarce, a dla mnie przyszła pora na krótką przerwę przed zjazdem do Skawiny. Trochę trzeba było przyhamować, ze względu na zakręty. Na dole skręt w Piastowską i przejazd przez Energetyków do DK44.20:18. Skawina nocą. Widok z pierwszego zakrętu za Bogucianką. Widok ku S
DK44 do Przeciszowa
Początkowo był na krajówce bardzo duży ruch samochodowy. Sporo ciężarówek i TIRów. Dużo więcej, dużo większych podjazdów, niż się można było spodziewać po dolinie Wisły i doświadczeniach z tamtej strony. Z każdą miejscowością wypatrywane były przez mnie kolejne tablice gminne, lecz te nie ukazywały się po sobie zbyt szybko. W pewnym miejscu mijało się park rozrywki, rozświetlający ciemność nocy. Gdzieś indziej w kołach usłyszeć można było dziwny dźwięk. Krótka przerwa, by sprawdzić czy coś się nie stało z rowerem. Poświeciwszy lampką, by rozejrzeć się za ewentualną odpadniętą częścią, okazało się, że nic z tych rzeczy. Wpadł na mnie, czy uciekał... gołąb. Oszołomiony stał przy krawędzi drogi i nie ogarniał co robić.21:36. Kossowa. Tak a propo ówczesnych dyskusji na forum
22:21. Spytkowicki gołąb...
22:55. Zator. Park Energylandia przy granicy gmin
Do noclegu
Z krajówki zjazd w Przeciszowie. Z Polanki Wielkiej zaplanowane było, by przejechać przez centrum Osieka, jednak odechciało mi się i dalej jechało się DW 949. Przejazd drogą pomiędzy wielkimi stawami, a na skrzyżowaniu za nimi skręt na DW 948. Po ocenie, że już dość jazdy, przyszła pora rozglądać się za noclegiem. Ten udało mi się znaleźć dość szybko, bo tuż przy Kańczudze. Po raz pierwszy rozłożony został nowy namiot i pierwsza (jedna z niewielu, bo już we wrześniu przepadł we wrześniu tegoż samego roku) w nim noc. Było już po północy.Zaliczone gminy
- Skawina- Brzeźnica
- Spytkowice
- Zator
- Przeciszów
- Polanka Wielka
- Osiek
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
80.53 km (0.00 km teren), czas: 05:05 h, avg:15.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
NDM Modlin
Sobota, 26 marca 2016 | dodano: 17.12.2022Kategoria Z Kasią, Zwykłe przejażdżki, Z rodziną
Tego dnia miała się rozpocząć wyprawa na Śląsk, lecz nie doszła do skutku. W to miejsce - spacer po Twierdzy Modlin.
18:13. NDM Modlin. Prochownia przy Bema. Widok wjazdu na teren TM.
18:22. NDM Modlin. Po lewej młyn fortu. Za nim elewator/działobitnia. Po prawej magazyn. W tle blok 96 przy Mickiewicza. Widok z zachodniej korony wału TM ku SW
18:23. NDM Modlin. Po lewej elewator/działobitnia. W centrum młyn fortu. Po prawej magazyn. Widok z zachodniej korony wału TM ku SW
18:25. NDM Modlin. Spichlerz widziany zachodniej korony wału TM ku SE
18:27. NDM Modlin. Przedmoście Kazuńskie widziane z zachodniej korony wału TM ku SE
Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: min/km,
prędkość maks: min/kmTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wisła i wąwozy
Czwartek, 24 marca 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria 2 Osoby, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią
O 14 nad Wisłę i dalej po wale na zachód (wpierw dróżką pod nim, do momentu, aż skręcała na kępę. Tam przejście było zalane, więc trzeba było wejść na koronę wału). Na wsi gdzieniegdzie widać było wypalanie zgrabionych na kupki liści, w tym jedno takie ognisko omiatało dymem naszą trasę, mocno spychane wiatrem ku Wiśle. Za załomem wału, mijał nas inny rowerzysta, który nie wyglądał na tutejszego, ale na podróżnika też nieszczególnie. Ruszył po zbliżeniu się w jego stronę tam gdzie on niedawno odpoczywał, i nam wypadła przerwa.
14:11. Wychódźc (część W). W centrum na horyzoncie zagajnik na zakręcie. Widok z wału ku N
14:20. Wilkówiec (część E). Widok z wału ku N
Z wału zjazd do lasu, który również przeszedł zabieg przerzedzania drzewostanu. Nie było to tak tragiczne jak w Chociszewie, ale było bardzo przejrzyście. Zniknęło co 3-4 drzewo i mnóstwo krzewów. Droga była rozjeżdżona przez ciężki sprzęt i powstały dwie głębokie koleiny, w których czasem ledwo można było nie zawadzać pedałami o krawędzie. Na skrzyżowaniu blisko kamienia w lewo i do wału. Tym wyjazd na drogą przy ostatnim domu Wilkówca. Dalej niby z powrotem do domu, ale z powodu przedwiośnia i przerzedzenia drzewostanu również na granicy doliny, ostatecznie skręt w wąską ścieżką na wysoczyznę.
14:30. Wilkówiec. Droga rozjechana przez ciężki sprzęt.
14:33. Wilkówiec (część W). Widok z wału ku NW
14:35. Wilkówiec. Tony ściętego drewna, leżące przy drodze do Czerwińska. Widok z wału ku N
Był to dla mnie nowy, do tej pory niepoznany szlak, położony trochę na wschód od największej parowy. Wyjście na pola za jedynym domem, po południowej stronie drogi Wilkówiec - Zdziarka. Dalej na wschód i zjazd przez las z powrotem do centrum wsi, od drogi w parowie z kapliczką, oddzielonym niezagospodarowanym fragmentem tejże parowy. Do samego końca na pieszo, gdyż pojawiły się nieco gęstsze i kłujące krzaki, więc tylko spacerem na dróżkę po lewej. Stamtąd wprost do domu. Dzień wcześniej Kasia jechała sama nad Wisłę i do Chociszewa, ale hamulce obcierały, więc powrót był szybki.
14:41. Wilkówiec. Podejście na wysoczyznę, położone ~200m ku E od krańca wału. Widok ku N
14:44. Wilkówiec (część NW). Pola widoczne po wyjściu z lasu. Widok ku NW
14:46. Wilkówiec (część NW). Chociszewo (2,5 km; w okolicach dworu) widziane ku N
14:49. Wilkówiec (część NW). Granica pól i lasu, położona 200 metrów od drogi ku W i tyle samo ku S. Widok ku E
14:51. Wilkówiec (część NW). Parowa w punkcie, położonym 150 metrów od drogi ku W i tyle samo ku S. Widok ku S
14:54. Wilkówiec (część NW). Parowa widziana w punkcie, położonym 40 metrów od drogi ku W i 70 ku N. Widok ku W
14:54. Wilkówiec (część NW). Parowa widziana w punkcie, położonym 40 metrów od drogi ku W i 70 ku N. Widok ku NW
Rower:Czerwony
Dane wycieczki:
7.40 km (6.50 km teren), czas: 00:41 h, avg:10.83 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)