Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Dzicza noc

Piątek, 14 października 2016 | dodano: 14.10.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie

Rozpogodziło się, po ostatnich dzień w dzień deszczach. Nadeszły dni słoneczne, chłodne, z przymrozkami. Zastanawiało mnie, czy ruszyć na Warmię, a może z Kielc do Łodzi, lecz dawno porządnie nie zdarzyło mi się jeździć, a rower wymagał przetestowania przez dłuższy czas niż 5-10 minut. I dobrze się stało, że w pociąg nie przyszło mi wsiąść, bo przez połowę trasy bolało mnie kolano i jazda od Jabłonny nie była zbyt przyjemna. W kilka godzin po powrocie jeszcze dało o sobie znać zmęczenie dawno nie używanych mięśni. Ponadto był problem z zaśnięciem, przez co było tylko 6 godzin realnego snu. Mimo to, nie było odczucia senności na trasie. Rower zachowywał się ogólnie w porządku, jedynie drobne niedogodności z biegami (przerzutka [~12kkm]? manetki? [~23kkm]). Po raz pierwszy ubiór górny był taki jak trzeba, by nie przemarznąć z zimna i przepocenia w temperaturze 5-0  stopni. Składały się na niego koszulka i bluza rowerowa, koszulka zwykła, bluza i kurtka. Problemem były opadające nogawki, spodnie i skarpetki, które choć dwie na stopę, i tak nie zabezpieczyło mnie to przed przemarznięciem nad ranem.

Wyjazd koło 20. Księżyc zbliżał się do pełni, więc było dość jasno. W Miączynie trwała modernizacja drogi do stanu wyasfaltowanego. Na ten moment zostały zrobione rowy, poszerzono całą drogę, usunięto trochę drzew i krzewów i wyrównano grunt. Prace wykonywano na odcinku od dawnej szkoły do końca zakrętów. Dzięki temu wreszcie będzie można spokojnie zjeżdżać, nie martwiąc się nagłym wychynięciem samochodów, psów oraz zakopania w piasku na sam koniec zjazdu. Po tych pracach do modernizacji pozostanie jeszcze jeden odcinek, prowadzący przez pola do centrum wsi.

Początkowo planem było trzymać się DK62, lecz ledwie po wyjechaniu nań, narosło odczucie, że nie ma we mnie jeszcze na nią gotowości, choć ostatnimi dniami ruch nie był zbyt obfity. Skręt na Wólkę Przybojewską. Również i tam trwał remont. Pracowano nad ostatnim odcinkiem drogi w stronę wschodniego krańca wsi. Nie rozwiąże to największego mankamentu, czyli zjazdowych zakrętów nad strumieniem, ale to leży w gestii sąsiedniej gminy. Przejazd przez Smoszewo i stamtąd wyjazd na DK62, z której nastąpił zjazd do lasu na Zakroczym. W mieście nowy dla mnie szlak, wydeptanego na miedzy koło jednego z gospodarstw. Dalej były Gałachy i centrum Modlina. Potem oba mosty i skręt na techniczną wzdłuż S7. Jazda nią trwała od DW 579 do końca ekspresówki.

Cofnięcie się do centrum Czosnowa. Z Gminnej do Rolniczej, tak jak ostatnim razem, lecz odwrotnie. Udało się dostrzec kilka uliczek, których wcześniej nie były przez mnie odnotowane, ale nie było tego dnia na nie ochoty. Przerwa na przystanku i pierwsze 1,5 z 4 tostów zniknęło ze smakiem. Z głównej trasy zjazd dopiero w Cienistą. Zdziwiło mnie to trochę, bo dość mechanicznie, odruchowo nastąpił wjazd na nią, również poprzednim razem przemierzaną. Nie trwało to długo. Skręt w gruntową drogę koło cmentarza, która ostatnio zwróciła moją uwagę. W Łomiankach jazda Zagłoby i Skrzetuskiego. Nawet Kmicic się załapał. Przecięcie Warszawskiej do Agawy. Wiosenną do Zachodniej, która była rozkopana. Jazda chodnikiem, podobnie jak pewien skuterzysta. Slalom Dolną, Wąską, Długą, Wiślaną, Akacjową i Partyzantów.

W Wólce Węglowej skręt w Dziekanowską. Gruntówką wzdłuż murów cmentarza na Wólczyńską i skręt w Loteryjki, by przebyć fragment, który ostatnio został przez mnie opuszczony. Przekąska. Dalej Wóycickiego, za stacją w gruntówkę do Trylogii, światła w pobliże McD. Skręt w Farysa i przerwa na Prozy. Nim tak się stało, wychynięcie zza drzew, po lewej dostrzegając rodzinę dzików w sumie 8-10 sztuk. Spacerowały sobie między ulicami i ścieżką rowerową. Gdy mnie dostrzegły, zeszły nieco w dół, a gdy i mi przyszło zmierzać w te stronę po ścieżce, te czmychnęły w nadwiślański las. Mostem rowerowym na drugi brzeg. Tam skręt na Osiedle Porajów. Miedzy osiedlami przejazd do pasażu Sławika, a potem wycofywanie przez teren Lidla do ścieżki przy Kukińskiego. Nie było to planowane czy świadome. Ot jazda tam, gdzie koła niosły. I bardzo się dłużyło. Tak, że zniknęła kolejną część kanapek.

Wzdłuż niedawno powstałego Traktu Nadwiślanego (ponad kilometr od Wisły, ale na fantazję nazewniczą nie ma rady) powrót do Światowida, by wkrótce ku północy ruszyć Milenijną. Przez 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Dalej była Pomorska, Majolikowa, Mehoffera. Przy Gospodzie Zbójnickiej poszukiwanie drogi prowadzącej na północ. Nie udało się jej znaleźć, bo jej nie było. W to miejsce poznane zostały wszystkie ulice odchodzące od Dyliżansowej i Osuchowską. Wąską ścieżką wyjazd na chodnik przy Modlińskiej. Skręt w Sprawną i Trąby (betonowe płyty). Powrót Aluzyjną. Kolejny zjazd w Jędrzejowskiego, Mielnicką i Szewelską. Przyrzeczem miał się odbyć powrót, ale te okolice były mi słabo znane, wiec kurs w stronę wału. Na skrzyżowaniu w prawo ku północy. Domów dużo nie było, a gdy te się skończyły, asfalt wraz z nimi. Droga była przejezdna, ale składała się z odcinka ku N, gdzie było więcej błota, oraz ku E, gdzie więcej było kałuż. Dużych na całą drogę, tak że lawirowało się po całej. Miejscami wyłaniały się betonowe płyty, chyba z otworami, lecz trudno było mi to stwierdzić. Mijało się tam ruiny, jak głosi internet, starej wózkowni. Drobna przekąska i połowa ciepłej wody z termosu.

Wyjazd tam, gdzie mi się wydawało, że wyjadę, czyli na początku obwodnicy Jabłonny. Nie było ochoty nią jechać, więc kurs przez centrum, z objechaniem ratusza od E ku N i W. Przy rondzie zjazd w Królewską, a potem Listopadową. Jazda odbyła się  teraz zupełnie nowymi dla mnie drogami (nie licząc krótkich odcinków i jednego przejazdu autem). Przy skręcie w Mieszka I kręcił się jakiś pies, a na Kisielewskiego kolejne dziki. Chrobrego była cała rozkopana od Hetmańskiej do lasu, więc skręt w kolejną. Prymasowska miała sporo małych, szutrowych dziur. W Chotomowie przejazd za rondo i skręt w Bziuka. Droga ta była kolejnym odcinkiem gruntowym z kałużami, ale nie takimi jak poprzednio. Pusta, tylko kilka domów, a reszta przy sąsiednich ulicach. Kończyła się wąskim skrętem w prawo między domami, trochę wzmocniona betonami.

Wydmy przejechane z trudem i tam zaczęły się boleśniejsze problemy z kolanem. Przerwa na przystanku w Skierdach. Widać tam było jedynego (poza mną) o tej porze rowerzystę, który zmierzał w odwrotną stronę. Oprócz niego kolejna grupę dzików, tym razem buszującą na chodniku wzdłuż DW 630. Rozważana było przeze mnie jeszcze jazda w kierunku Skrzeszewa i Dębe, albo chociaż na wał, ale spokój temu. Licząc na Bożą Wolę i tamtejszy płaski przejazd przez tory. Dalej wjazd do Okunina i trochę odpoczynku, obserwując ludzi zmierzających do pracy w pobliskich zakładach. Pojawiło się też więcej rowerzystów, bo nastał ranek. W NDM skręt w Nowołęczną i dalej wzdłuż torów. Także koło cmentarza. Wąska dróżka przejezdna, ale przy młodszym cmentarzu zbyt piaszczysta, wydeptana jak na plaży.


06:08. Nowy Dwór Mazowiecki. Narew o świcie. Widok ku E

Skręt w Mazowiecką, o mało się nie przewracając przez pośliźnięcie. Już raz było na tym wyjeździe w ten sposób, ale na plecach, więc lepiej, by obyło się bez powtórzeń. Prostym wariantem przejazd na drugi brzeg. Już się robiło jasno. Nie było ochoty na jazdę z porannymi autami, więc Modlin przejechany Obwodową. Wyjazd na DK62 koło cmentarza był niewielki, śmiech na sali, ale dla mnie stał się problemem. Potem jazda wzdłuż lotniska i techniczną przy S7 (ależ ona ma wertepy). Za Ostrzykowizną wjazd do lasu. Spacer przez jego część, ale mentalnie nie dało rady kontynuować dojścia do dróżki, wiec kurs do asfaltu. Trochę odpoczynku, opróżnienie reszty zapasów, dopicie ostatnich kropel wody z termosu, a kolano jako tako dawało radę przez resztę trasy.


08:41. Trębki Nowe. Skrzyżowanie w pobliżu dworu. Drobne naprawy nawierzchni (na drodze powiatowej, która wymaga generalnego remontu)

Do Trębek skrótem gruntowym. Skrzyżowanie koło remizy przechodziło jakiś remont. Dalej DK 62 z przerwą na przystanku w Goławinie. Skręt na Miączyn, gdzie dopiero teraz przecięta została trasa z pierwszych godzin wyjazdu, mimo kilku miejsc, gdzie różnica liczona była kilku-nastoma metrami. Odcinek w Miączynie był teraz przysypywany piaskiem i wyrównywany przez koparkę (tylko ona tam dziś była, ewentualnie auta z ziemią). Gdy tam się zjeżdżało, to tak właściwie tylko przez kilka metrów. Początek był potwornie zabłocony i rozjechany grubymi oponami, a piach kopny. Kolano nie miało ochoty na kolejną dawkę wysiłku. Przy płaskich zakrętach zdziwienie, bowiem zniknął jeden ze starszych, drewnianych budynków we wsi.


09:25. Miączyn. Budowa nawierzchni asfaltowej na zjazdowym odcinku z zakrętami


09:25. Miączyn. Tu kończą się zakręty i tu, (tymczasowo) miał zostać zakończony odcinek asfaltowy, na dłuższy czas pozostawiając sporą breję po ciężkim sprzęcie


09:26. Miączyn. Budowa nawierzchni asfaltowej na zjazdowym odcinku z zakrętami


09:27. Miączyn. Budowa nawierzchni asfaltowej na zjazdowym odcinku z zakrętami. Widok ku S


09:28. Miączyn. Budowa nawierzchni asfaltowej


09:28. Miączyn. Budowa nawierzchni asfaltowej na zjazdowym odcinku z zakrętami. Widok ku N


09:30. Miączyn. Budowa nawierzchni asfaltowej. Odcinek, gdzie zalegało najwięcej piachu. Widok ku N


09:34. Wychódźc E. Fundamenty rozebranego drewnianego domu, przy zakrętach w stronę Miączyna.
Rower:Czarny Dane wycieczki: 134.84 km (18.00 km teren), czas: 08:43 h, avg:15.47 km/h, prędkość maks: 35.54 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa gosza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]