Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12644 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wyprawka na Roztocze - prolog

Piątek, 13 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria 2 Osoby, Podróżerowerowe.info, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2015 Roztocze


Przed wyjazdem na wyprawkę rowery wciąż były nieprzygotowane. Rower Kasi z grubsza poskładany jeszcze jesienią. W piątek przybył nowy aparat. Poprzedni, tani kompakt wyłączał się z powodu przegrzewania. Najwidoczniej wyprawa po Ziemi Lubuskiej mu nie posłużyła. W poniedziałek/wtorek wraz z bratem sporządziliśmy (bardziej brat niż ja) centrownicę według projektu z forum. W środę wieczorem w naprawie były 4 koła. 2 były w porządku, jedno miało niewielki bicie boczne, a kolejne boczne oraz pionowe w dwóch miejscach. To akurat udało się doprowadzić do stanu w miarę optymalnego. Na upartego można by w nim coś poprawić, ale to już niewielkie zmiany.

W czwartek rano montowanie koła. Regulacja przerzutki. Dokręcanie śrubki. Gotowe. Pierwotnie miał być start ruszyć po południu, ale odwlekł się na godzinę późniejszą. Bagaż spakowany w 3 sakwy. Wyjazd już w nocy i nocowanie pod Warszawą kilka godzin. W dalszą podróż wyjazd około 1 w nocy. Z początku trochę "zwiedzania" Wawra i Wesołej z poziomu auta, zaliczając kilka nieprzyjemnych dróg. Wydostawszy się na 17, rozpoczęła się jazda w kierunku południowym. Raz widać było prawdopodobnie sarnie zwłoki rozwleczone przez kilkaset metrów.

Kilkanaście/dziesiąt minut przerwy przed Rykami. Krótki postój w okolicy Puław, przejazd nową trasą w Lublinie. Przed świtem przerwa na parkingu przy stacji benzynowej koło Niedrzwicy. Podczas ruszania, zaczynało z wolna robić się jasno. Pochmurny poranek zastał nas przed Kraśnikiem. Kolejna przerwa na sen przed Janowem Lubelskim, na parkingu samochodowym tuż przy granicy gmin. Krótki. W zasadzie bez większych przerw przejechało się przez Ulanów do Kuryłówki, gdzie się stop. Wyładowanie rowerów. Wtedy okazało się, że jeszcze nie została wyregulowana śrubka hamulca (z braku śrubokrętu, rolę pełnił tę dowód osobisty) oraz nie zmienione zostało mojego siodełko, uszkodzonego przy poprzedniej wyprawce.


Mostek w Kuryłówce na rzeczce Złotej, w pobliżu kościoła pw. św. Józefa. Widok ku E

Rowerami na południe do Sieniawy. Wiatr z grubsza zachodni lub północny. Raczej nie przeszkadzał, choć droga nie zawsze biegła zgodnie z jego kierunkiem. Prawie cały czas padał deszcz. Odechciewało się zaczynać ten przejazd. Na pierwszy postój padło zatrzymać się po około 6 kilometrach na przystanku. Było zimno, więc wnet dalej. Asfalt niepierwszej świeżości, nie zachęcał.

Przy 15 kilometrze postój się na herbatę, na jakimś przystanku w polach. W Sieniawie wyjazd na główną trasę, kierując się w kierunku mostu. Uprzednio udało mi się przeciąć swoją starą trasę w okolicy ratusza. Po drugiej stronie Sanu znów przerwa na przystanku. Ten okazał się zdobiony w dość ładne malunki. Chciało się coś przekąsić, ale okazało się, że jedzenie zostało w  samochodzie. Tylko herbata pomagała.


Ratusz w Sieniawie. Widok ku SE


DW835. Między Sieniawą i Ubieszynem. Pałac w Leżachowie (współczesny). Widok ku SE


Przystanek za szkołą w Ubieszynie. Widok ku NW

Dalej chodnikiem. Przy DK 77 na ścieżce rowerowej (chodnikowej). Na asfalt wjazd dopiero za Wisłoką, po przejechaniu mostu w Tryńczy, który bardzo przypomina most niebieski w NDM. 1,5 km dalej skręt na zachód, w drogę lokalną. Początkowo droga była jeszcze w miarę płaska, ale wkrótce napotkało się pierwsze poważne podjazdy tego dnia.


Most nad Wisłoką w Tryńczy. Widok ku NW

Z dużego wzniesienia zjazd do Grodziska Dolnego, skręcając w pierwszą uliczkę, która wyprowadziła nas koło urzędu gminy. Przerwa na herbatę i test powiększenia w aparacie. Przez kolejne 3 kilometry droga trzymała się rzeki Leszczynki. Wydawało się, że będzie płasko, ale i tu było kilka podjazdów. Krótka herbata w Grodzisku Górnym na przystanku przy rozjeździe. Tam w prawo, ku ostatnim podjazdom.

Było ich w sumie około 6 kilometrów, które ciągnęły się niesamowicie długo. Tak to jest jak się od dawna nie jeździ i trafia na paskudną pogodę. Podjazdy męczyły, a zjazdy ziębiły. Dodatkowo pojawiła się potrzeba napełnienia żołądków, ale kolejny sklep dopiero w mieście. Przemęczenie przez las, Giedlarową, przy obwodnicy Leżajska i zjazd do centrum miasta. Przerwa w pierwszym sklepie, gdzie przyszłą pora na zakupy, posiłek i dogrzewanie. W mieście spora ilość chasydów. Jak się okazuję, dnia ubiegłego był dzień ich pielgrzymki na grób cadyka Elimelecha Weisbluma.


Rynek w Leżajsku. Po prawej kościół pw. Pana Jezusa Miłosiernego. Widok ku NE

Po opuszczeniu ciepłego budynku, momentalnie nas zmroziło. Było gorzej niż z rana. Rozgrzać udało się może 2-3 kilometry dalej, a i tak było gorzej, niż przed wstąpieniem do sklepu. Przejazd przez Stare Miasto, most na Sanie, a tuż za nim wjazd nad niekompletny rodzaj ścieżki rowerowej lub drogi dojazdowej do pól. Z radością powitało się auto, gdzie powoli udało się rozgrzać, uprzednio pakując rowery do środka. Wcześniej chciało mi się zrobić jeszcze jedna pętle na północ od tego miejsca, ale okoliczności, oraz nieprzyjemne uczucie w gardle wyperswadowały mi, by trzymać się planu minimum.


Stare Miasto pod Leżajskiem. Dawna cerkiew greckokatolicka z XIX w. Aktualnie kościół pw. św. Boboli. Widok ku E  


DW 877 między Starym Miastem i Kuryłówką. San widziany ku NE


DW 877 między Starym Miastem i Kuryłówką. Postój nad Sanem. Widok ku W


Kuryłówka. Młyn nad rzeką Złotą. Widok ku SE.

Już autem jazda do Tarnogrodu przez Jastrzębiec (tragiczny asfalt pod koniec). Walcząc ze snem (a była to trudna, bliska klęski walka), przejazd przez Biłgoraj, gdzie skręt na Zwierzyniec. O mało, a zostałby przegapiony skrętu na Lipowiec, ale obyło się bez zawracania. Na miejsce udało się trafić od razu, dostrzegając tak kapliczkę, jak i odblaskową kamizelkę M., który przybył około pół godziny przed nami.


Pieróg biłgorajski

Na miejscu z wolna przybywali kolejni wyprawkowicze, wraz z nami w maksymalnej liczbie 9 osób i 8 rowerów. Najciekawiej wyglądały ręce Tr., przez rękawiczki zafarbowane na kolor granatowy. Być może miały w ten sposób, częściowo nawiązywać do barwy nalewki z aronii, malin i czarnej porzeczki, która pojawiła tego wieczoru, wraz z przybyciem gospodarza. Sama nalewka prawdopodobnie pomogła też mi na gardło, które pod koniec rowerowej trasy, nie najlepsze sprawiało wrażenie. Była też okazja skosztować pieroga biłgorajskiego. Sen dopadł nas wcześniej niż resztę, choć później niż mi się wydawało, sądząc po naszym zmęczeniu i niewyspaniu.

Zaliczone gminy

- Kuryłówka
- Tryńcza
- Grodzisko Dolne
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 57.31 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:14.27 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa losie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]