O wyprawach
Piątek, 9 października 2009 | dodano: 24.06.2016Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki
Wstawało się bez zbytniego pośpiechu. Lektorat koło południa więc i poleżeć było można. Jazda autobusem, by odsiedzieć swoje, choć przyznam, wydawało mi się, że będzie przyjemnie. Jadąc autobusem z powrotem do akademika przyszedł sms od KB. żeby kupić parę rzeczy. Niestety trzeba było jeszcze wrócić do akademika, więc odpisało się, że będę po około godzinie. W tym samym czasie do K.B. zjechały się pierwsze osoby: Ag., A. i P.K.
Odłączony został dysk, założyło się koło do roweru i ruszyło Grójecką. Za Warszawą skręt w Pruszkowską i przejazd przez Michałowice ul. Rumuńską do celu. Okazało się, że jestem jedyną spóźnioną osobą i obiad mnie minął. Niezwłocznie przystąpiliśmy więc do dzieła i włączyliśmy komputer. Nikomu nie spieszyło się jednak być pierwszym. Z powodów drobnych technicznych, nie wszystko poszło gładko.
Pierwszy, zdjęcia z wyprawy przez Pireneje, pokazał A.. Następna była Mar., która spędziła czas w Belgii, Francji i Włoszech. Mój dysk nie chciał się podłączyć, więc został przełożony na koniec. Zu. spieszyła się na koncert, P.K. również gdzieś wychodził, a Mar. zabrała się z nimi. W pozostałym, 4osobowym gronie obejrzeliśmy więc jeszcze kilka zdjęć K.B. z wprawy po Ukrainie, (gdzie spędziła kilka godzin w areszcie) i Tunezji, oraz Ag.i z kilku gór Polski.
Zostało mi się jeszcze trochę po spotkaniu, podjadając naleśniki, odjeżdżając późnym wieczorem. Jechało mi się świetnie w nocy, po śmiesznych wyboisto-błotnistych drogach, które przysparzały wrażeń. Trochę jazdy między torami a Jerozolimskimi. Dojazd do Łopuszańskiej, potem na Grójecką. W akademiku spotkanie z Do., minęło parę godzin przed kompem i potem spać, a następnego dnia...
Odłączony został dysk, założyło się koło do roweru i ruszyło Grójecką. Za Warszawą skręt w Pruszkowską i przejazd przez Michałowice ul. Rumuńską do celu. Okazało się, że jestem jedyną spóźnioną osobą i obiad mnie minął. Niezwłocznie przystąpiliśmy więc do dzieła i włączyliśmy komputer. Nikomu nie spieszyło się jednak być pierwszym. Z powodów drobnych technicznych, nie wszystko poszło gładko.
Pierwszy, zdjęcia z wyprawy przez Pireneje, pokazał A.. Następna była Mar., która spędziła czas w Belgii, Francji i Włoszech. Mój dysk nie chciał się podłączyć, więc został przełożony na koniec. Zu. spieszyła się na koncert, P.K. również gdzieś wychodził, a Mar. zabrała się z nimi. W pozostałym, 4osobowym gronie obejrzeliśmy więc jeszcze kilka zdjęć K.B. z wprawy po Ukrainie, (gdzie spędziła kilka godzin w areszcie) i Tunezji, oraz Ag.i z kilku gór Polski.
Zostało mi się jeszcze trochę po spotkaniu, podjadając naleśniki, odjeżdżając późnym wieczorem. Jechało mi się świetnie w nocy, po śmiesznych wyboisto-błotnistych drogach, które przysparzały wrażeń. Trochę jazdy między torami a Jerozolimskimi. Dojazd do Łopuszańskiej, potem na Grójecką. W akademiku spotkanie z Do., minęło parę godzin przed kompem i potem spać, a następnego dnia...
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
25.00 km (2.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:8.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hK o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj