Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12644 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Test Shannona

Poniedziałek, 4 lipca 2016 | dodano: 09.07.2016Kategoria Nocne, Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Przyszłą pora na test standardowy. Oprócz roweru - również nowych ciuchów. Nie przedłużając, test wypadł pomyślnie, choć nie bez zastrzeżeń. Ubrania świetnie dadzą radę na noc minimum ciepłą. Jedynie bluza okazała się nieco przyciasna, szczególnie na rękach. Nocą, taką jak ta, bez kurtki byłoby mi ciężko. Na chłodniejsze będzie konieczna jeszcze bluza. Zimno na nogach odczuwalne tylko na łydkach, osłoniętych jedynie nogawkami, które posiadamy od czasu powstania Nordcapa. Uda jak najbardziej nie ucierpiały, zabezpieczone przez dwie warstwy ubrania, jednak na typowo jesienne wyjazdy spodnie będą koniecznością.

Co do roweru, sztyca nie sprawiała problemu, jednak i tak czeka ją wymiana, ze względu na zbyt zjechany gwint, powodujący opadanie siodełka w tył pod moim ciężarem. Ponadto pękła górna obejma utrzymująca to siodełko, więc lepiej nie ryzykować jazdy w kraj i powtórki jak z poprzednim siodełkiem. Samo siodełko trzeba będzie jeszcze trochę cofnąć. Kierownica również chyba winna być nieco przesunięta w lewo - prawą ręką odczuwało się dyskomfort przez pierwsze kilometry. Przerzutki działały dość dobrze, na ile je można było sprawdzić, tyle tylko, że w trakcie jazdy, z korby znów łańcuch przestał spadać na najmniejszą zębatkę (gdzieś w połowie trasy). Dopompować koła, a przede wszystkim kupić zapasowe tylne, to kolejny etap zmian, jakie jeszcze zajdą w rowerze. Krótsze ramiona w korbie to zdecydowanie dobry pomysł.

Co do wyjazdu. Start był rozważany w ciągu ostatnich kilku dni. W planach było wyruszenie do Dziektarzewa (w gazecie lokalnej zamieszczono informację, iż tamtejszy dworek drewniany ulegnie rozebraniu tego lata. Trzeba więc się spieszyć) oraz Łodzi (autostrada A1 - plan porzucony, bo już została ukończona). No i kółko przez Wyszogród i NDM. To stało się dziś dnia (nocy). Było dość chłodno, po ostatnich ulewach. Asfalty były miejscami wilgotne, a gruntówki wciąż zaopatrzone w arsenał min kałużnych i błotnych. Przed wyjazdem była ochota jechać wałem, ale odrzucona po ocenie panujących warunków w ciągu pierwszych kilku kilometrów.

Start przypadł na godzinę około 22. Podczas moich przygotowań (niewielkich) zdążyła zapaść noc. W porze popołudniowej bolała mnie głowa, a lek po jakimś czasie spowodował niewielką senność, z którą jednak nie było problemów już w trakcie jazdy. Niewiele się namyślając, skręt w DW565, by od razy skierować się na obwodnicę DK62 przez Garwolewo. Do wsi tej dojechało się przez Chociszewo (część polnej drogi została zmodernizowana o gruz, po którym ledwo się jechało - prędko na ten odcinek nie wrócę) i Nowy Boguszyn (tam trochę lepiej można było testować lżejsze biegi). Nim wjechało się na DK62 w Chmielewie, minęły mnie ze 3 auta. Odcinek krajówki zapobiegliwie przebyty poboczem, gdy przejeżdżały TIRy, lecz na szczęście nie było ich wiele.

W Wyszogrodzie o północy. Wjazd od strony cmentarza, przejazd przez rynek i przed terenowym zjazdem, po raz pierwszy od wyruszenia w trasę - przerwa. Mimo ulew, ścieżynka była przejezdna, lecz widać było odcinki osadzania się piasku, który po wysuszeniu może być trochę kłopotliwy. Krótka przerwa w połowie mostu, gdzie zachciało mi się podziwiać gwieździste niebo i Wisłę nocą, lecz (czy to przez auta, czy przez obranie innego celu przewodniego tej wyprawy) nie trwało to zbyt długo i nie stanowiło uczty dla zmysłów. Zaraz za mostem zjazd w lewo do mostu w Kamionie. Krótka przerwa w pobliżu wysokiego budynku, gdzie definitywnie nastąpiła rezygnacja z trasy po wale.

Obrany kurs wojewódzką do NDM. W Secyminie krótka przerwa w pobliżu kościoła. Tam prawie rok wcześniej odbył się ślubie dalszej rodziny. Droga dość szybko zaczęła mi się dłużyć (jak zwykle na tych terenach) więc skręt w Wilkowie Polskim na południe. Było pusto, ciemno i chłodno. Po drugiej stronie bezludnego obszaru, nastąpił wjazd na kolejną z tras przelotowych, poprowadzonych przez ten region. Zaprowadziłaby mnie ona do Leoncina, lecz podkusiło mnie, by skręcić na Teofilów, a stamtąd do (jeszcze) wsi Rybitew. Oba odcinki wydawały mi się przydługie, jak na moje wspomnienia, ale zapewne wpływała na to noc i nieznacznie, ale zbyt nisko i zbyt w przód umocowane siodełko. Rybitew odwiedzana kilka razy, lecz tylko raz wyjeżdżając z niej na wschód. W pamięci nie odnotowały mi się wtedy jakieś zabudowanie w tej części, lecz tym razem zwróciły moją uwagę. Wieś chyba nieprędko wymrze tak do końca. Tuż za nią zdawało się że dostrzegam lokalizację fortu (jego samego nie widząc), a przynajmniej leśny teren z lewej, sprawiał wrażenia na zmodyfikowanego przez ludzi.

Zbliżał się świt. Wyjazd w Cybulicach Małych. Skręt na południe, potem łuk ul. Kwiatową i powrót ku północy po głównej. Wyjeżdżając ze wsi zjazd na chodnik po lewej. Za skrętem na Leoncin, skręt w kolejną drogę po lewej. Mijało się indywidualne domki, chyba letniskowe, przejeżdżało przez niewielki zagajnik i wyjeżdżało na drogę wśród pól. Coś mnie podkusiło, by zbadać lewą jej lewą odnogę. Doprowadziła mnie na teren szkolny. Brama była otwarta, więc kontynuowała się jazda asfaltem, lecz przed budynkiem było nieprzekraczalne ogrodzenie (pomijając metodę sprzed kilkunastu dni). Dokończony objazd boiska po jego wschodniej krawędzi i powrót na normalny kurs. Skręt w lewo, ponowny przejazd pod szkołą, lecz od strony wjazdu głównego i wyjazd na Długą. Tu przez chwilę nie dało rady się zdecydować, w którą stronę jechać. Nadal znam te strony zbyt słabo. Po zrobieniu niewielkiego kółka ostatecznie padło na to, aby się udać w prawo.

Drogą przemieszczały się koty lub lisy. Niby już jasno, lecz niedostatecznie, by zweryfikować gatunek ze sporej odległości i z wadą wzroku. Na pewno czmychały przede mną. Skręt w lewo, kilkanaście dość nowych domów, skręt w lewo, kolejne domy i wnet wyjazd na techniczną przy S7. Doprowadziła mnie do Nowego Kazunia, gdzie skręt w pierwszą dróżkę po lewej, zaraz za jednostką wojskową. Stało tam kilka świeżych domów, a droga prowadziła przez fragment zagajnika do park przy osiedlu, na którym przyszło mi być do tej pory raz i to raczej pospiesznie. Przejazd gruntową ścieżką ku północy, wyjazd w pobliże jednostki, po czym objazd osiedle od wschodu. Dojazd do garaży, przy których wpadły dwie pętle ślepymi uliczkami, lecz trzecia nie powstała. Pieszo przez fragment wydeptanej dróżki, która zapowiadała się być przejezdną. Pokonana z rowerem - pieszo. Po lewej była spora parowa, po prawej tereny zlikwidowanych ogródków działkowych, z których uchowały się ledwie trzy drewniaki. Pod koniec bezproblemowo mijało się zwalone drzewo. Mieszkańcy, udający się skrótem na pobliski przystanek, skutecznie wydeptali objazd. Na koniec krótkie, strome podejście i już była to prostej do NDM.

Nie poniosło mnie tam. Wnet ukazała się droga w dół prowadząca i skusiła mnie, by podjechać nad Wisłę. Łagodny szutrowy zjazd i nieco bardziej stromy za wałem. Tam dużo kałuż, błota. Dojazd do mostu i dalej w pobliże rzeki. Rozglądanie, lecz bez zjeżdżania poniżej ostatniego filaru na stałym lądzie. Woda była wciąż niska, a łachy jak i ostrogi czekały na odwiedziny. Nie dziś. Jeszcze na nie zerknę, ale tylko w im poświęconym wyjeździe. Ja zwykle, nie było ochoty wracać tą samą trasą. Dostrzegalne wąskie, niezbyt uczęszczane przejście w kierunku ruiny domu, który widać z powyższej trasy. Przyszło przebyć chaszcze, które przypominały dżunglę. Głowa nisko, kask jako taran i do przodu. Potem schody o kącie ~60°. Znów na drodze.


03:17. Kazuń Nowy. Pod Mostem Niebieskim

Po drugiej stronie Wisły ponowna decyzja, by zjechać drogą po lewej, docierając do torów. Na rozjeździe skręt w prawo, by wzdłuż nich wjechać do miasta. Na pierwszym przejeździe na drugą stronę. Koło bloków 5,4,2 wjazd na chodnik przy Mazowieckiej. W prawo za Biedronką, Zakroczymska, Przejazd, parking, Magistracka, dróżki na zapleczu UM, Targowa Zachodnią do głównej, dalej po chodniku, zaplecze JYSK i na most.

Z Modlinie skręt na czerwony szlak. Przejazd wzdłuż północnej ściany cytadeli, a potem już prosto. Za miastem gruntowym "skrótem" koło "ronda" na Gałachy. Za S7 skręt na dróżkę ponad nią i wyjazd koło stacji paliw. Potem skręt na dróżkę koło fortu, skręt w prawo i znów jazda wzdłuż DK7. Oddalenie od niej przy krańcu dróżki na Ostrzykowiznie. Przejazd wzdłuż wschodniej ściany lasu i skręt na fort w Henrysinie. W lesie oraz alejce do fortu prowadzącej znajdowało się sporo powalonych drzew, a te w skraju drogi zabrały ze sobą jej część, tworząc wykroty. Z Henrysina ku DK62 po drodze gruntowej, raz odwiedzonej. Nim tam się wyjechało, dostrzegalna było dróżka w prawo, z którego śmiało zachciało mi się skorzystać.

Kawałek dalej niewielki skrzyżowanie. Z lewej zarośnięta polna dróżka do DK62, z prawej szutrówka powrotna. Kilkanaście metrów dalej, od prawej odchodziła jeszcze niewielka dróżka po lewej. Kurs w te stronę, lecz okazała się ona (chyba) kończyć przy domu, który miał odcięte zasilanie, a i tak był zamieszkały, co sugerowały psy. Teren tam był bardzo zróżnicowany, pełen dołów i dołków - w końcu stąd też wydobywano glinę. Szybki nawrót i wnet nawrót do wsi. Skręt na Trębki Stare. Wjazd do Jaworowa, zejście do boiska, wydostając się z niego dróżką, poprzednio nie przebytą. Potem przejazd przez rządek czarnych porzeczek (już zebranych) i wyjazd na drogę w miejscu, gdzie zaczynała się płytka parowa.

Nadmiar ciuchów powędrował do sakwy, bo słońce już zapewniało mi dostateczne ciepło. Kurtka pozostał, bo wiatr z zachodu wciąż chłodem swym zniechęcał. Jechało mi się niemal tak trudno jak poprzednim kursem przez tę wieś, lecz na szczęście nie padało. To pozwalało mi czasem osiągać ~20km/h. Mimo to nadal nie jestem w formie, którą może pomoże mi zyskać kolejna, nieodległa w czasie wyprawa. Ze Smoszewa przez Wygodę i Miączyn do końca wyjazdu bez przygód i kombinacji (poza jedną przy zjeździe z DK62).
Rower:Czarny Dane wycieczki: 109.54 km (27.00 km teren), czas: 07:31 h, avg:14.57 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nicop
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]