Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wschodni Wał Trzebnicki VI - Do Wrocławia

Wtorek, 23 sierpnia 2016 | dodano: 09.09.2016Kategoria 2 Osoby, Pół nocne, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2016 Dolny Śląsk

Budząc się rano i zwijając namiot, za ogrodzeniem koło nas przejechało auto. Dwukrotnie. Mimo to pakowanie odbyło się bez pośpiechu. W Ozorkowicach przejazd koło dworku, ale choć miał zachowane ściany, to był słabo widoczny poprzez rośliny. Nie poświęcając mu czasu więcej, niż zdjęcia z drogi. W Pegowie przerwa na śniadanie. Przedtem też kilka postojów, m. in., by zerknąć na tamtejszy dworek, też opuszczony, ale nadal w dobrym stanie. Do kolejnego miasta przejazd szybki i wnet udało się zakupić, tak pożądany smar. Do tego krótkie zakupy, podczas których w spokoju ów smar moglem nanieść przed sklepem.



09:04. Ozorkowice. Ruiny pałacu z XVIII w.


09:25. Fragment Zajączkowa


09:35. Pęgów. Pałac z początku XX w.

Od razu lżej i lepiej się jechało. Z Obornik Śląskich spory podjazd, a potem teren zróżnicowany, głównie w dół. Od wsi Wilkowa zjazd był bardziej intensywny, a jazda przez lasy na tych odcinkach przyjemna. Za Golą, po prawej widoczna była kopalnia kruszywa. Zapewne na potrzeby S5, która wkrótce została przez nas przecięta po tymczasowej drodze wzdłuż przyszłego wiaduktu. Wjazd do Prusic. Zerknięcie do kościoła w remoncie, przejazd przez rynek, a do kolejnego kościoła już wejść się nie dało. Przyszło nam przebyć całą alejkę Lipową z kamieniem św. Jadwigi i zrobić przerwę przy wyjeździe z miasta. Było mi jakoś gorąco, słabo i pojawiła się potrzeba zatrzymywania na każdym przystanku jaki się pojawiał (na szczęście nie robiąc tego). Trudno stwierdzić jednoznacznie, o co chodziło, gdyż gorączki chyba nie było (o ile termometr działał właściwie), a choroba po powrocie się nie pojawiła. Może to kwestia zmęczenia po wyjeździe do Oleśnicy i jazdy na suchym łańcuchu? W każdym razie nie było we mnie siłach do dalszej jazdy, co widać było przez cały dzień.


11:21. Krościna Mała. Budowa S5 między Prusicami i Golą. Widok ku SE


11:31. Prusice. Rynek. Widok ku NE


11:39.Prusice. Kamień św. Jadwigi (ten w środku) w alei Lipowej

Po długiej jeździe "gdzieś" udało się osiągnąć wieś Skokową, gdzie trwał remont nawierzchni. W Strupinie przerwa w pobliskim parku. Może coś od bólu by mi pomogło, choć bólu jako takiego nie było. Odpoczynek trwał, aż udało mi się jakoś dojść do siebie, choć najchętniej byłoby zasnąć. Dalej był plany, aby jechać przez Sławocice, ale ostatecznie skończyło się na trzymaniu DW 339. Przed Warzęgowie stojący posiłek z rozległym widokiem ku NW. Chwilę potem zjazd. Kolejna przerwa w Straszowicach i ostateczne podjecie decyzji o zakończeniu wyprawy, przebiegu trasy itp. Pierwotnie miało to być objechanie reszty gmin na Dolnym Śląsku. Wczoraj plan się zachwiał, ze względu na wieści z Mazowsza, więc trzeba było to skrócić do Kłodzka. Tego dnia miała pozostać jazda do Wałbrzycha, skąd ewentualnie trzeba by złapać pociąg najpóźniej w ciągu 24 godzin. Jazda do Wołowa ukazała, że byłaby to trudna sztuka.


14:17. DW 339. Warzęgowo. Po prawej odległe Chwałkowice przy DW 338 i Wzgórza Wińskie. Widok ku W


14:17. DW 339. Warzęgowo. Kościół w Wińsku (11 km). Widok ku NW


14.18. DW 339. Warzęgowo. Po lewej Wińsko (11 km). Na horyzoncie po lewej linia pojedynczych drzew, rosnących wzdłuż drogi przez Kleszczowice. Widok ku NW

Tuż za lasem zjazd na teren opuszczonego gospodarstwa (folwark? PGR?), gdzie trochę nam zeszło na spacer. Kasia ruszyła w dół pierwsza, a ja kilka minut później. Trochę mi się poprawiło, ale tempo nadal było bez zmian. W Wołowie zerknięcie tylko na rynek (kręcił się tam też jakiś sakwiarz). Dalej jazda na Brzeg Dolny (prawie cały czas jadąć po ścieżce lub chodniku). Chwila szukania mostu na mapie i wnet wjazd na niego po szerokiej, asfaltowej ścieżce rowerowej. Doprowadziła nas spokojnie i wygodnie do Klęki, gdzie przyszło nam znów odpocząć. W Miękini skręt na Mrozów, dalej Krępice i długa jazda DK 94. Na szczęście za Leśnicą pojawiła się ścieżka, którą udało się dostać do centrum. Czasem zmieniały się strony jazdy, dwa razy przejazdy pod ulicami i raz pokropił drobny deszcz, ale udało się dotrzeć na główny rynek już wieczorem. Krótkie rowerowe kręcenie po nim, zakupie dwóch książek na drogę (jedną udało mi się skończyć pociągu, a drugą doczytać do połowy), znów pokręcenie rowerami (koło katedry), zakupy na drogę, a potem kolacja.


15:30. Wołów (Gródek) na E od Wołowskiej Góry (142 m n.p.m.). Ruiny dawnego PGR. Widok ku NE


16:16. Wołów. Zamek. Widok ku SE


17:46.Droga rowerowa z Brzegu Dolnego do Klęki. Skrzyżowanie ze zjazdem do tej wsi 1 km dalej. Widok ku S


17:47. Droga rowerowa z Brzegu Dolnego do Klęki. Na horyzoncie Ślęża

Ponowna jazda, wpierw Świdnicką, potem Oławską, Kołłątaja, Kościuszki, Piłsudskiego i na dworzec. Podróż była praktycznie skończona. Co do biletów - teoretycznie moglibyśmy spróbować pojechać za niecałe dwie godziny, ale na nie ani biletów z rowerami nie można było dostać, ani oświadczenia, że nie możemy ich kupić. Kolejny, koło 4 rano był z tych drogich, a nasz, ruszający przed 7, na szczęście miejsca na rower posiadał. Noc była trudna, bo trzeba było pilnować rowerów podczas czytania książki, a i tak kilka razy zdarzyło mi się przysnąć. Koło 3 "poproszono nas" o zabranie rowerów, bo ponoć jakiś zakaz (nie gwałtownie, ani jakoś szczególnie uparcie). Niby, że są na nie gdzieś stojaki, ale co mi po nich, gdy od lat nie wożę zapięcia i było na nich mnóstwo bagażu, którego się nie przypina do stojaka. Ktoś się odezwał i skomentował zaistniałą sytuację, porównując do wózków inwalidzkich, które mają takie same koła, tylko inaczej ułożone, a mogą się poruszać na terenie dworca. Jakiś czas później, do poczekalni przybyło dwóch głośnych, młodych i naprutych, poszukujących towarzystwa do rozmowy, lecz nie w nas, a że wszyscy zaspani, to szybko poszli. Było, nie było (kolejny przykład, gdy ustalający zasady nie mają styczności z życiem, a poszkodowani są wykonawcy i owych zasad ofiary) resztę nocy  tak przyszło nam spędzić w tym samym miejscu. Na peron spacerem dopiero na ~20 minut przed przyjazdem pociągu. Wjazd windą, która z powodzeniem pomieścił osakwiony rower bez kombinowania. Na dworzu było zimno i całe szczęście, że długo nie trzeba było czekać.


19:25. Wrocław. Warciańska przy A8. Niespodziewane zgromadzenie rowerzystów. Z lewej Stadion Miejski, wybudowany rok przed EURO'12. Widok ku NE


20:43. Wrocław. Nocą na rynku


21:14 Wrocław. Kolacja z Dominium na drogę.


22:08. Wrocław. Główny


22:14. Wrocław. Kasy biletowe na dworcu PKP


22:13. Wrocław. Hala dworca PKP. Widok ku SEE

Zaliczone gminy

- Oborniki Śląskie
- Prusice
- Wołów
- Brzeg Dolny
- Miękinia
- Wrocław
Rower:Czarny Dane wycieczki: 102.42 km (1.00 km teren), czas: 06:54 h, avg:14.84 km/h, prędkość maks: 41.71 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wskie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]