Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

W 40 dni dookoła Bałtyku IV - Do Wismar

Piątek, 17 lipca 2009 | dodano: 04.04.2015Kategoria 2009 Skandynawia, 2 Osoby, LSTR, Z Księgowym

Obudziliśmy się około 10 rano i ruszyliśmy pół godziny później. Przez kolejne dnie w zasadzie powtarzaliśmy ten schemat, czasem zbierając się trochę krócej, czasem dłużej, ale mniej więcej w tym przedziale czasowym. Poza dwoma wyjątkami, o których później.

Zasugerowaliśmy się mapą przed Karow, która wskazywała szlak czerwony przecinający las prawie prosto na zachód. Początkowo wydawało się to nawet w porządku. Mogliśmy bardzo łatwo i szybko ściąć trasę do Sternberg. Tak nam się przynajmniej wydawało. Głównie z mojej strony pochodziły namowy na przejazd tą trasą.

Przez 5 kilometrów przemierzaliśmy las. Było bardzo upalnie. Droga była nieco pofalowana. Zdarzyło się kilka niewielkich podjazdów i zjazdów. Część trasy to dość mocny szuter, śmiało stawiający oporów dla naszych rowerów. Niestety, tylko część. Całą resztę "części" trasy stanowił piasek. Na tyle uprzykrzał trasę, że ten niewielki odcinek przejechaliśmy w pół godziny, częściowo tracąc dobry humor. Cóż. Było męcząco, ale od nadmiaru asfaltu dobrze było zrobić sobie taką odskocznię od codzienności. Choćby i kosztem sił i nerwów...

Gdy dobrnęliśmy do normalnej drogi, z radością powitaliśmy asfalt. Przejechaliśmy przez leśną wieś Wooster Teerofen, gdzie przez kwadrans odpoczywaliśmy przed kolejnym odcinkiem podróży. Ostatecznie - las znacznie nas wyczerpał. Po przerwie, przez 4 kilometry jechaliśmy w kierunku NE, a potem skręciliśmy w lewo - prawie prosto na zachód. Mijaliśmy tereny wojskowe, które też mogły stanąć nam na drodze, gdybyśmy kontynuowali jazdę przez las.


13:24. Na  SE od SternbergDorfstrasse. Na rozstaju dróg.

Skończył się las i wyjechaliśmy na trasę 192. Przejechaliśmy przez Dobbertin, za którym czekał nas przyjemny odcinek leśny. W tamtym czasie, człowiekowi mało obeznanemu z krajobrazami widzianymi z roweru, na myśl nasuwały się skojarzenia z przejazdem przez tereny górskie lub przynajmniej zalesione wyżynne. O 12:30 odpoczywaliśmy na poboczu w Borkow. Do godziny 13. Kolejne pół godziny pozwoliło dotrzeć nam do Sternberg. Dojechaliśmy do centrum i zatrzymaliśmy się przy ścianach kościoła. W międzyczasie w okolicy przechodziła chmura burzowa, która nawet do nas nie zajrzała. Księgowy postanowił wreszcie wykorzystać do czegoś statyw. Był to jeden z niewielu momentów, kiedy przedmiot ten został wyciągnięty z bagażnika. Przed kościołem krótka sesja fotograficzna. Później druga wewnątrz kościoła, ale już z ręki. Wchodziliśmy na zmiany, by pilnować rowerów. W środku panowało tak przyjemne zimno, że spokojnie można było dostać szoku termicznego.


13:34. Sternberg. Stadtkirche St. Maria & St. Nikolaus. Widok ku NE


13:34. Sternberg. Rynek. Po prawej ratusz. Widok ku NW 


13:38.  Sternberg. Stadtkirche St. Maria & St. Nikolaus.


13:40.  Sternberg. Stadtkirche St. Maria & St. Nikolaus.


13:37.  Sternberg. Stadtkirche St. Maria & St. Nikolaus.

Niebo przesłoniły cienkie warstwy chmur, które nieco ułatwiły nam regulację termiczną. Słońce już tak nie grzało. Tradycyjnie, poruszaliśmy się drogą rowerową w krajobrazie pagórków pokrytych zbożem. W Blankenberg musieliśmy poczekać przed szlabanem na przejazd pociągu. W międzyczasie mijała nas duża kolumna motocyklistów, jadących w przeciwną stronę. Tuż za lasem, w którym traciliśmy już siły po intensywnej jeździe, zatrzymaliśmy się pod lidlem na samym początku Warin. Księgowy zaopatrzony w lokalną walutę poszedł na zakupy, wracając z chlebem. Naprawdę miło było posmakować świeżego pieczywa.


14:58. Warin. Przerwa pod Lidlem.

Posileni pojechaliśmy dalej. Znów nabraliśmy tempa. Zrobiło się chłodnawo. Było już wiadomym, że będzie nieprzyjemnie. Burza dopadła nas w okolicach Reinstorf. Całkowicie zmoczeni dotarliśmy pod pawilon przy jakimś budynku. Tam Księgowy w kilku słowach wyjaśnił naszą sytuację, dzięki czemu najgorszy czas przesiedzieliśmy na ławeczce w otoczeniu kilku "cioć". Silna burza pobrzmiała, pobłyskała i wylała hektolitry wody. Przymusowa przerwa trwała zbyt długo. Rozpogodziło się. O 18 dobrnęliśmy do Kritzow. Po burzy było chłodno i zbliżał się wieczór, więc założyliśmy warstwę izolacyjną. Przejechaliśmy nad autostradą A20. Dojechaliśmy do końca drogi, która została ucięta wskutek zmian w topografii terenu. Zawróciliśmy, okrążyliśmy stację benzynową i wjechaliśmy na trasę wprost do miasta.

W Wismar przejechaliśmy ponad torami i okrążyliśmy stację przy Dr.-Leber-Straße. Tam już udało się zatrzymać w słusznym celu. Po prawie pół godziny wróciliśmy na drogę. Skręciliśmy w pierwszą w prawo między parkingami. Następnie w ulicę Schatterau do Mecklenburger, którą wyjechaliśmy na główny rynek, gdzie w oczy uderzała ilość kamienic i zabytków.


19:01. Wismar. Rynek. Wasserkunst. Po prawej ratusz. Widok ku NW


19:11. Wismar. Rynek. Po prawej Wasserkunst. Widok ku SEE


19:03. Wismar. Rynek. Widok ku E

Przejechaliśmy przy południowej stronie pozostałości Katedry pw. św. Marii, a chwilę potem minęliśmy równie okazały Kościół pw. św. Jerzego. Wyjechaliśmy w kierunku Lubeki. Raz tylko, jeszcze przed opuszczeniem miasta, niepotrzebnie skręciliśmy w prawo, w kierunku ogródków działkowych z drogą po betonowych płytach. Księgowy zapędził się odrobinę dalej. Przynajmniej roztaczał się stamtąd ładny widok w kierunku portu. Kolejne kilometry spędziliśmy głośno podśpiewując, w treści zawierając wszelkie przemyślenia, obserwacje i emocje dotychczasowej wyprawy. Głównym jej tematem były wszechobecne pola.


19:22. Wismar. Kościół St.-Georgen-Kirchhof. Widok ku NE


19:37. Ulica Werftangente w W części Wismar. W tle morze i port. Widok ku NE

W Gägelow skręciliśmy i zjechaliśmy z głównej trasy, utrzymując stały kierunek. Powoli zbliżał się wieczór. Po 20 dotarliśmy do wybrzeża Bałtyku w okolicy Niendorf. Zeszliśmy na brzeg i łaziliśmy, fotografowaliśmy i odpoczywaliśmy, oświetlani ostatnimi promieniami zachodzącego słońca. Zapuszczaliśmy się po kolana w morze, przy okazji obserwując masy chełbi. O 21:30 zebraliśmy się i pojechaliśmy szukać noclegu. Ten znaleźliśmy pod lasem, ukryci nad rzeczką Tarnewitzer Bach, tuż za wsią Oberhof.


20:20. Plaża na NE od Niendorf, tuż obok trasy L 01. Chełbie we... morzu


20:26. Plaża na NE od Niendorf, tuż obok trasy L 01.


20:59. Plaża na NE od Niendorf, tuż obok trasy L 01.


21:19. Plaża na NE od Niendorf, tuż obok trasy L 01. Napis ułożony przez Księgowego
Rower:Zielony Dane wycieczki: 107.00 km (0.00 km teren), czas: 06:16 h, avg:17.07 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa geipo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]