W 40 dni dookoła Bałtyku IX - Do Jönköping
Środa, 22 lipca 2009 | dodano: 12.04.2015Kategoria 2009 Skandynawia, .2 Osoby, .LSTR, .Z Księgowym
Jakież było moje zdziwienie, gdy po męczącej jeździe poprzedniego dnia i nocy, po obudzeniu się przyszło spojrzeć na czas w aparacie. Udało się obudzić wcześniej niż dnia poprzedniego. Inna sprawa, że nocleg opuściliśmy pół godziny później niż wczorajszy.

10:37. Ranek

10:49. Po noclegu
Moje wylezienie z namiotu było pierwsze. To dobre słowo, w pełni oddające stan ciała po wczorajszej podróży. Zachciało mi się rozprostować. Kolano znacznie odpoczęło, ale dużo brakowało do standardowej sprawności z poprzednich dni. Udało mi się dostrzec, że w okolicy rośnie pełno najróżniejszej flory, której nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się widzieć. Zabrało się aparat, korzystając z porannego rozleniwienia, by jakoś jednak ten czas zagospodarować. Chyba pół godziny po mnie, legowisko opuścił i Księgowy. Po nim również widać było zmęczenie. Trochę w mimice twarzy, trochę w ruchach. Gdy się ruszyło, było po 11:40. Dla dobra kolana lepiej było jednak jeszcze nie jechać i do szosy dobrnąć pieszo. Na asfalcie okazało się, że tego dnia, to jakoś specjalnie dobrze mi się nie będzie jechało.

10:53.Wierzbówka kiprzyca

10:53

10:54

10:57. Po noclegu

11:03. Naparstnica

11:05. Dzwonek

11:44. Owad strangalia
Początkowe tempo to takie zacne emeryckie. Mimo to, w kwadrans przejechaliśmy około 5 kilometrów. Wtedy to naszym oczom ukazał się kolejny na trasie parking dla kierowców. Zjechaliśmy, zjedliśmy lekkie śniadanie i przez blisko pół godziny doprowadzaliśmy się do stanu używalności na dalszą trasę. Parking był niewielki, ale rowerzystom wiele nie trzeba. No i tuż obok znajdowało się niewielkie jezioro Fräjen.

11:59. Trasa 23. Jezioro Fräjen na S od Lammhult. Widok ku NEE
O 14:30 dotarliśmy do Vrigstad. Odwiedziliśmy dwie stacje, z czego tylko jedna spełniała nasze wymagania. Tuż za miastem zatrzymaliśmy się na przystanku. Rozsiedliśmy się i powoli sobie zdychaliśmy. Dotychczasowa jazda może nie była zbyt intensywna, ale w naszym stanie dość wymagająca. Ciężko, chłodno i pochmurnie. Wręcz słabo. W ramach dłuższej przerwy ugotowaliśmy obiad. Nawet niespecjalnie chciało się rozmawiać. Tak bardzo nie chcieliśmy dalej ruszać, że spędziliśmy tam 1,5 godziny. Uogólniając każdy, nawet najkrótszy postój, był dłuższy niż dotychczasowe. Do dalszej jazdy bardziej się zmusiliśmy, niż chcieliśmy. Ostatecznie, trasa się sama nie przejedzie. Pocieszaliśmy się, że 1/3 zakładanego dystansu już zrobiliśmy. Była 16:00. Ruszyliśmy, odliczając kolejne kilometry do jeziora.

13:52.

13:53. Gdzieś między Lammhult a Vrigstad przy trasie 30.
W Svenarum krótki postój. Później z trasy na chwilę zjechaliśmy w Hok. Na rondzie skręciliśmy na zachód. Dojechaliśmy pod sklep, po czym zawróciliśmy. Mniej więcej na 2/3 zakładanego dystansu, skręciliśmy w trasę 835 do Ödestugu. Jechaliśmy wzdłuż jeziora Hökasjön, a okolica niebawem zrobiła się trochę bardziej malownicza, niż tylko widok lasu z głównej trasy.

19:02. Przerwa przy skrzyżowaniu F 826 i F 837. W centrum Sjöbergs säteri. W tle jezioro Tenhultasjön. Widok ku N
Tuż za Ödestugu Księgowy złapał kapcia. Naprawa długo nie trwała. Chwilę potem czekała nas seria podjazdów o 70 metrów wyżej. Niebawem dotarliśmy do rozjazdu z widokiem na jezioro Tenhultasjön. Po 19 dojechaliśmy do Tenhult. Tuż za miastem przerwa z powodu wykończenia. Razem - fizycznie. Sam Księgowy mentalnie, a mi wciąż dokuczało, choć już słabiej, kolano. Po przerwie 30 metrów w górę i chwila przerwy na zjeździe do 200 metra n.p.m. we wsi Bogla.

19:47. Trasa F 931 między Tenhult a Jönköping. W tle masyw wzniesienia Lönneberg (292 m n.p.m.). Widok ku N

20:05. Trasa 40. Zjazd do Jönköping. W tle jezioro Vättern. Widok ku N

20:06. Trasa 40. Zjazd do Jönköping. W tle jezioro Vättern. Widok ku NNW
Stamtąd zaczęła się najlepsza zabawa. ~70 metrów w górę przez ~1km. Wrzuciliśmy najniższe biegi i ciągnęliśmy pod górkę. Ledwo, ledwo daliśmy to przejechać bez konieczności podprowadzania. Nagrodą był wspaniały widok na jezioro Vättern i ostry zjazd na wysokość 170 m n.p.m., gdzie przy tablicy powitalnej zrobiliśmy sobie 20 minut przerwy. Potem już łagodniejszy zjazd przez całe Jönköping nad brzeg jeziora przy ~80 m n.p.m.

20:28. Wjazd do Jönköping. Widok ku N
Jechaliśmy blisko wybrzeża w kierunku zachodnim. Powoli zaczynało zmierzchać, choć do nocy jeszcze zostało trochę czasu. Odbiliśmy w ulicę Kapellgatan. Polowaliśmy na otwarty market, który udało się znaleźć przy Åsenvägen. Po sowitych zakupach wyjechaliśmy ulicą Kortebovägen w kierunku północnym. Tuz za rondem skręciliśmy w boczną przez las, szukając noclegu, ale ten znaleźliśmy w niedalekiej, krzywej stodole przy Gamla Kortebovägen. Trochę się obawialiśmy o jej wytrzymałość, bo niezbyt miłym byłoby obudzić się z belką albo przynajmniej dachówką na nogach.
Padło na to miejsce, bo na niebie widać było oznaki deszczu w nocy. Zwijanie do sakw mokrego namiot o poranku to niezbyt przyjemna rzecz. Poza tym było późno, dystans zakładany pokonaliśmy i mieliśmy już serdecznie dość, kulturalnymi słowy opisując nasz ówczesny stan emocjonalny.

20:42. Jönköping. Jezioro Vättern. Widok ku NE

20:45. Jönköping. Jezioro Vättern. Widok ku NE
Na koniec w skrócie, o nie w pełni umiejscowionych zdarzeniach z tego dnia. Przed Vrigstad mijaliśmy coś w rodzaju biblijnego parku miniatur. Za Vrigstad mijał nas cały łańcuch pojazdów wojskowych. Tego dnia po raz pierwszy udało mi się zwrócić po angielsku z prośbą o wodę. Było mi już tak źle, że wszystko jedno. Na szczęście ją dostaliśmy, a gospodarz otrzymał krótką opowieść o naszej wyprawie. Przez Jönköping przemieszczaliśmy się ścieżkami/chodnikami. Całą poprzednią trasę głównie po drodze.
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
106.80 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:17.80 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hK o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj