Do Rzymu i przez Alpy X - Nizina Padańska
Piątek, 15 lipca 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, .2 Osoby, .Z Kasią
Dzień 10
Start po 9. Cały dzień był bardzo jednolity. Było bardzo pusto. Przejeżdżało się przez tereny rolnicze, co jakiś czas mijając ludzkie osady, raz mniejsze, a raz większe. Płasko niesamowicie. Aut prawie żadnych.

10:23. Droga między Cavarzere i Passetto. Widok ku S
Pierwszą większą miejscowością było Cavarzere. Przemknęło się tam bez zatrzymywania. Kolejnym była Adria. Tam przerwa pod sklepem. Kasia poszła na zakupy, a mi przyszło pilnować rowerów i oczekiwać na nową parę spodenek. Dotychczasowe porwały mi się doszczętnie, a wszelkie próby naprawiania nie trwały dłużej niż kilka godzin. Szczęście, że nie zniszczyły się w samej Wenecji. Nowa para spodenek wytrwała do końca wyprawy i wiele lat po niej samej. Z miejscowości tej wyjechało się małą, lokalną dróżką, dzięki czemu w ustronnym miejscu można było się przebrać. Chwilę potem, z naprzeciwka podjechał jakiś lokalny rowerzysta i nas wypytywał o podróż, co i rusz się dziwiąc, że nam się tak chce, nie dowierzając i produkując tego typu jęczenie.

11:18. Adria. Po lewej Canalbianco. Widok ku NW
Kilka kilometrów dalej wjazd do Bottrighe. Z daleka widać było most. Zachciało nam się pojechać do niego przez miasteczko. Dojechało się więc do rzeki, dalej ruszając do mostu. Tu zdziwienie. Na most prowadziły tylko dwie drogi. Jedna prosto z północy i druga, którą się jechało, lecz jedno skrzyżowanie wcześniej nastąpił zjazd do miasteczka. Nie chcąc wracać tą samą trasą, pojechało się ścieżką po wale, okrążona została strefa przemysłowa. Obrzeżną ulicą z domami jednorodzinnymi wróciło się do drogi wjazdowej. Cofnięcie się, ostatecznie wjeżdżając na most. Wtedy to przekroczyło się Pad, po włosku zwany Po.

11:42. Bottrighe. W centrum wieża kościoła pw. San Francesco. Widok ku S

11:44. Bottrighe. Wieża kościoła pw. San Francesco. Widok ku N

12:02. Pad w pobliżu Bottrighe. Widok ku SW

12:02. Curicchi. Widok ku NNW

12:32. Pad w pobliżu Bottrighe. Widok ku NWW
Zmęczyło nas popołudniowe słońce. Szukało się jakiegoś otwartego sklepu. Skręt do Ariano i po objechaniu kilku uliczek naszła nas rezygnacja. Ponownie się okazało, że na most prowadzi bardzo mała ilość dróg dojazdowych i trzeba się cofnąć w to samo miejsce, z którego do miasteczka się wjeżdżało. Po godzinie, jadąc wzdłuż kanałku, dostrzegło sie ławeczki. W cieniu. Będąc w stanie zmęczenia i głodu, z tym większą chęcią naszła nas chęć się zatrzymać. Przygotowało się makaron z pomidorowym sosem. Było to w miejscowości Torbiera. Tuż obok znajdował się pomnik.

13:32. Ariano Ferrarese. Widok ku NW

14:06. Mezzogoro. Widok ku SSE

15:01. Torbiera. Kolejny obiad na wyprawie

15:16. W Torbiera po obiedzie
Po 10 km, już bez problemów, przejeżdżało się przez Codigoro. Po kolejnych dojechało się do Lagosanto. Tam, nim się wjechało pomiędzy zabudowania mieszkalne, odwiedziło się wpierw wielkopowierzchniowy market. Zdziwiło mnie trochę, bo okolica nie wyglądała na taką, która by go potrzebowała, czy raczej, by firma lokowała się właśnie tam. Pomijając ten temat, uzupełniło się zapasy cukru w ciele i ponownie się odetchnęło w cieniu budynku.

19:04. Kolczasta roślina w okolicy Laguna Valli di Comacchio.

19:13. Laguna Valli di Comacchio. Widok ku SE

19:22. Laguna Valli di Comacchio. Widok ku NE

20:19. Nad rzeką Reno w Madonna del Bosco. Widok ku W
Dalsza część dnia była odrobinę chłodniejsza. Nie przyszło nam się natknąć już na żadne większe, czy mniejsze miejscowości. Co najwyżej pojedyncze domy. Było rolniczo i pusto. Objechało się od zachodu lagunę Valli di Comacchio. Niespecjalnie wytężając wzrok dało się zobaczyć drugi brzeg. Nad wodą unosiły się stada ptaków. Przy drodze udało się dostrzec niespotkane przez nas wcześniej rośliny.

21:18. Mezzano. Widok ku SE
Przed wieczorem, niedługo przed samym zachodem słońca, obwodnicą ominęło się Alfonsine. Trasą SS16 po zmroku dojechało się do Mezzano i po kilku próbach udało nam się znaleźć nocleg na podwórku. Było to u pewnej rodziny, z dużą ilością drzew odgradzających dom od szosy. Na spokojnie można się było obmyć korzystając z ogrodowego węża. Podarowano nam też brzoskwinie. Tak czy siak, była to prawdopodobnie ostatnia szansa, by znaleźć jakiś nocleg i nie wjeżdżać do Rawenny nocą, tym bardziej, że chciało nam się to miasto obejrzeć za dnia. Tymczasem, w pobliżu ~1km dało się słyszeć koncert rockowy.
Rower:Zielony
Dane wycieczki:
113.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.12 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hK o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj