Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Do Rzymu i przez Alpy XIX - Piza

Niedziela, 24 lipca 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria Pół nocne, 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 19

Provincia di Livorno

Obozowanie trochę się przeciągnęło. Start około 9:00, choć wstało się wcześniej. Było chłodno jeśli wziąć pod uwagę dotychczasowe temperatury. Z początku jechało się w standardowym ubraniu, ale w międzyczasie założone zostały jeszcze kurtki. Skłaniały do tego ciężkie chmury niosące przelotne opady deszczu, które towarzyszyły nam z przerwami przez pól dnia.


7:44. Drzewo figowe pod Vignale.


10:18. Wiadukt w okolicy Zona San Filippo. Pasmo Monte Massoncello (286 m n.p.m.) na półwyspie Piombino. Widok ku SSW


10:18. Okolice Zona San Filippo. Masyw Monte Calvi (647 m n.p.m.). Widok ku NE

Trasa wiodła prosto, na dość długim odcinku. Tak samo jak i w poprzednie dni... Choćby nie wiem jak się silić, były ładne krajobrazy "gdzieś na zachód", morze "gdzieś na wschód", a pośrodku my na nudnej trasie. Niech starczy wiedzieć, że nawet robić zdjęć nie było wielkiej chęci. Trochę bardziej odznaczyły się w pamięci miasta:
- Venturina Terme, leżące u podnóży masywu Monte Calvi (647m n.p.m.). Tuż za miasteczkiem znajdował się pierwszy znaczniejszy tego dnia podjazd.
- San Vincenzo - przerwa na przydrożnym parkingu. Przegląd technicznym rowerów i w międzyczasie kościół pw. Cassa Di Risparmio.
- Cecina, gdyż od okolic tego miasta zażegnane zosały deszczowe chmury, które jawiły się już tylko na horyzoncie, więc wkrótce za miastem zdjęło się kurtki.


13:04. San Guido. Oratorio di San Guido. Widok ku NW


13:28. La California w okolicy Cecina. Widok ku NNW

Dopiero za Malandrone droga stała się ciekawą. Częste skręty, mniejsze i większe zjazdy w urozmaiconym, pagórkowatym terenie. Tyle tylko, że już doskwierało nam zmęczenie po zaledwie 50 kilometrach. Temperatura wzrosła. Jechało się bardziej siłą woli, nieco na oślep, a także więcej z uporu niż chęci. Około 18 mijało się Collesalvetti i przejechało nad Canale Scolmatore. Przed nami unosiła się ogromna deszczowa chmura z trwającymi właśnie opadami. Na szczęście udało nam się uniknąć tych, zmierzających w stronę morza.


14:24. San Pietro in Palazzi. Widok ku NEE


15:36. Le Conche w pobliżu Le Badie. Widok ku NE


17:28. Pomiędzy Crocino i Castell'anselmo. W tle Monte Serra (917 m n.p.m.;~25 km) w Monte Pisano. Widok ku NNE

Provincia di Pisa

O 19 dojazd do Pizy. Naszła nas ochota zatrzymać się w pierwszej pizzerii, gdzie zamówione zostały wersje: gorgonzola z boczkiem i 4 pory roku. Znakomicie zapełniły żołądki, które przez większość dnia były raczej puste. W międzyczasie podładowało się również baterie w aparacie. Przerwa trwała blisko godzinę.


19:18. Pizza pod Pizą. 4 pory roku


19:18. Pizza pod Pizą. Gorgonzola

W Pizie przejazd przez Piazza Vittorio Emanuele II, który przechodził remont. Odbicie na północ przez most di Mezzo na rzeką Arno. Via Cardinalle Maffi Pietro dojechało się do Piazza dei Miracoli. Przez kilka minut trwało odpoczywanie, równocześnie oglądając Krzywą Wieżę i katedrę Duomo. Ludzi wciąż było sporo i nawet nie rozważało się opcji zwiedzania. Nie w naszym zmęczonym stanie.


20:11. Via Cardinale Maffi Pietro w Pizie. Widok ku W

Zbierając się do dalszej podróży, przypadkiem nastąpiło spotkanie z pewnym francuzem, jak i my podróżującego rowerem, tyle że w drugą stronę. Trasa jego co prawda się nie pokrywała z naszą, ale od Pizy do Monachium była bardzo zbliżona, jeśli spojrzeć na nią w kontekście odwiedzonych regionów.


20:24. Piazza dei Miracoli tuż przed zachodem słońca. Widok ku NE

Opuszczenie miasta trochę nam zajęło. Poniosło nas w ślepą uliczkę, zablokowaną przez tory kolejowe, wzdłuż których później się jechało. Tak długo nie można było znaleźć noclegu, że zapadła noc, a droga okazało się niebezpieczna (fizycznie brakowało pobocza do jazdy). Trasa wyprowadziła nas do lasu. Raz, jeden z pojazdów z naprzeciwka, w trakcie wyprzedzania innego auta, o mało mnie nie zawadził. Auta jechały jeden za drugim jak w Łomiankach rano, gdy ludzie jadą do pracy w Warszawie, tyle że szybciej. Zmasakrowanie psychiczne. Nie zważając na wszechobecne napisy "Proprietà Privata" wiszące na ogrodzeniu, po prostu weszło się tam, gdzie była otwarta otwarta furtka i nie było wymagane, by mieć klucze do lasu. Licząc z rozbiciem namiotu, położyć się udało dopiero o 23 w nocy.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 111.00 km (0.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa serwu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]