Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Do Rzymu i przez Alpy XXII - Riviera di Ponente (Riviera delle Palme)

Środa, 27 lipca 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 22

Riviera del Beigua

Noc minęło ciężko. Czego innego się można spodziewać, po spaniu na ławce przez 4,5 godziny z przerwami. Rankiem przechodzili koło nas ludzie zmierzający do zaparkowanych samochodów, lub uprawiających poranne sporty. Niebo było pochmurne z przeświecającym słońcem. Oprócz wątpliwego, ale zawsze jakiegoś odpoczynku, jedynymi korzyściami były: nocny i poranny widok na miasto oraz świadomość noclegu nad samym morzem.


7:59. Genua o poranku. Widok ku E


9:03. Riviera Savonese zakończona Capo Noli (~35km), między Noli i Varigotti. Z prawej Punta San Martino w Arenzano. Widok ku SW

Start po 9:00. Jazda szosą powolna. Przejechało się przez kilka krótkich tuneli. Za Arenzano długa piesza wędrówka do ~90m n.p.m. Za nią łatwy zjazd do Cogeleto. Tam wjazd na ścieżkę pieszo-rowerową. Prawdopodobnie najciekawszą, jaką w ogóle do tej pory się jechało i zapewne jaką jeszcze będzie nam dane kiedykolwiek jeździć. Jej długość wynosiła tylko, ale nieprzerwane, 4 kilometry. Położona tuż nad morzem, w oddaleniu od aut, poniżej poziomu zabudowań i ogólnodostępnych dróg. Kilkukrotnie przecinana tunelami dochodzące do wybrzeża skały. Czasem mijało się pieszych na spacerze.


10:09. Cogoleto. Ruiny zakładów chemicznych Luigi Stoppani SpA. W tle grzbiet Monte Reixa (1183 m n.p.m), której szczyt znajduje się poza prawym kadrem. Widok ku NNW


10:25. San Giacomo. Jeden z licznych tuneli ścieżki pieszo-rowerowej Lungomare Europa. Widok ku SSW


10:46. Ścieżka pieszo-rowerowa Lungomare Europa między Invrea i Cogoleto. Po lewej Punta della Mola. Widok ku SW

Tuż przed zakończeniem ścieżki zrobiło się przerwę na kamiennej ławce. Spokojna jazda skończyła się w Varazze, gdzie dopadł nas deszcz. Deszcz przeczekało się w pobliskim tunelu, przechodzącym pod trasą SS1. Gdy się uspokoiło, przejechało się mokrym asfaltem przez miasto i zatrzymało na przystanku w okolicy zbiegu SS1 z ulicą Carlo Nocelli. W pobliżu stał dyskont EKOM, gdzie uzupełnione zostały zapasy. Szczególnie zapadł nam tam w pamięć sok o smaku gruszek. Zachwytów nie było końca, aż się cały nie wyczerpał. W międzyczasie przeszła burza, a nam się zachciało podjeść co nieco. Gdy ta przeszła, udało się dostrzec grupkę rowerzystów z sakwami, którzy jechali w przeciwnym kierunku.

Riviera Savonese

Po przerwie, kolejną godzinę zajęło nam przebycie około 10 km dzielących nas od Savony. Jechało się główną trasą, tylko raz przebywając dłuższy tunel. Tuż przed miastem zaczęło ponownie padać. Osłaniały nas kurtki kurtkami od Varazze. Minęło się twierdzę La fortezza del Priàmar i trzeba było zatrzymać się na pobliskim przystanku. Lało bardzo mocno. Ponownie ruszyło się około 15:00.


15:43. L'Isola di Sant'Eugenio w Bergeggi. Widok ku SSE


15:47. Po lewej Capo Noli (5km). Nieco na prawo Noli. W centrum Torbola. Po prawej Spotorno. Widok ku SW

Od przejścia burzy, z wolna było mi coraz gorzej. W Savonie jeszcze w miarę w porządku, ale za miastem przez dłuższy czas udawało mi się jechać tylko dlatego, że nogi kręciły się same i jakoś udawało się utrzymywać równowagę. Na szczęście już nie padało. Po drodze naszą uwagę zwróciła niewielka, przybrzeżna wyspa zwana di Bergeggi lub di Sant'Eugenio. Poza nią, w oko wpadały malownicze, strome, skalne ściany. Nie udało mi się z tego czerpać pełnej satysfakcji. Tak jadąc, mijało się kilka miast i kilka tuneli, z czego zapamiętać udało się tyle, ile zostało na zdjęciach.


16:05. Noli. W centrum Concattedrale di San Pietro.Po prawej wieża ratusza. Widok ku SSW


16:19. Między Noli i Virigotti. Z prawej zbocza Monte di Capo Noli (276 m n.p.m.). W tle Punta Crena. Widok ku SW

Liguria Finalese


16:44. Capo Castelletto przy wjeździe do Finale Ligure. Widok ku SWW

Przerwa w Finale Ligure, na przystanku od strony morza, przy wjeździe do miasta. Kasia zajęła się gotowaniem, a przeze mnie przechodził najgorszy etap gorączkowania. Siedziało się na ławce, po wspomożeniu polopiryną, starając się odpocząć na tyle, by móc kontynuować dalsza trasę. Kasia swoje odchorowała w dość przyjaznym noclegu, a mnie dopadło w środku dnia. Próby odrobiny przedrzemania przyniosły mizerne tego efekty. Termometru nie było, lecz na oko, wnioskując po przednich przejściach chorobowych, moja temperatura wynosiła około 38,5°C,a prawdopodobnie więcej. Przerwa trwała przez dwie godziny do 19:00.

W miarę udało mi się pozbierać. Przez miasto przejechało się, zbierając siły i koncentrację, co trwało przez kolejne 5-10 kilometrów. Po tym czasie jechało się znośnie. Lek robił swoje. Jazda przez Loano była już przyjemna, przede wszystkim pod względem poruszania się po tamtejszych ulicach.

Liguria Albenganese

W Ceriale trasa odbiła od wybrzeża. Przejechało się rozległą, jak na te okolice, równinną dolinę rzeki Arroscia. Przyszła pora rozejrzeć się za jakimś noclegiem, ale było to dla nas nie do zrealizowania. Teren przypominała jedna wielką wieś rozproszona, gdzie prawie każdy gospodarza posiada ćwierć ziemi uprawianej normalnie, a resztę w szklarniach. Omijało się miasto Albenga i przejechało przez tunel. Po drugiej stronie wiać było wjazd na kamping, ale nie widniało to w naszym budżecie. Kawałek dalej, po prawej zaciekawił nas teoretycznie dziki teren. Ba! Weszło się tam nawet z rowerami i już, już by przyszło nam się tam rozłożyć, ale bliskość kempingu, szosy i niepewność - czemu ten teren tak wygląda i co znajduje się wyżej sprawiło, że po zaniepokojeniu się, po prostu pojechało się dalej.


19:09. W pobliżu granicy między Albenga i Alassio. Liguria Albenganese. Od lewej: wyspa Gellinara w pobliżu Albenga, Capo Mele (nocleg), Poggio Scotteri (589 m n.p.m.), comune Albenga, Monte Picaro (281 m n.p.m.) oraz okolice Loano. Widok ku SSW


21:03. Światła Alassio i odległa Laigueglia tuż przed nocą. Widok ku SW

Wieczorem przejazd przez Alassio, a ciemna nocą przez Laigueglia. Wyjeżdżając z tego ostatniego, w kącie desperacji ruszyło się pasażem odbijającym od SS1. Dojście do końca, pragnąć znaleźć miejsce do rozbicia namiotu, albo ławki, ale nie dość, że nie było takiej okazji, to co jakiś kręcili się tam ludzie. Mocno ciążyło nam zmęczenie, zirytowanie. Powróciło się do szosy. Całość zajęła nam blisko 1 kilometr.

Dalej pieszo. Przez 1,5 kilometra szło się pod górkę. Przeszło się przez jeden tunel, przed którym trzeba było odpocząć i zastanowić się co dalej. Doszło się do drugiego. Przeszło przez prawie cały i na wysokości prawie 80 m n.p.m., na poboczu galerii już nie było więcej sił, więc po prostu legło się tam wraz z rowerami. Namiot został położony bez stelaża, na płasko od strony morza, na to gorszy śpiwór, a lepszym się przykryło. Rowery ułożone obok nas, wzajemnie zablokowane, tak by maksymalnie utrudnić ewentualne zabranie ich przez postronną osobę. Było po 22:30. Dokładniejszej godziny się nie odnotowało ze względu na przejścia z tego dnia.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 85.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:10.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa akzes
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]