Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Do Rzymu i przez Alpy XXIV - Préalpes de Nice

Piątek, 29 lipca 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 24

Doliny rzeki La Paillon

Wiele tego dnia się nie pokonało. Dwa pełne podejścia, rozdzielone jednym szybkim zjazdem i kilkoma krótszymi jazdami, gdy było to możliwe. Przeważnie na początku dnia. Na szczęście było pogodnie. Około 10 skończyło się śniadanie i ogrzewanie się na słońcu. Nim się rozpoczęła jazda po 10:30, udało się nieco ogarnąć z bagażami przy pomocy pobliskiego, przydrożnego murku. Wczoraj odbijało się w dolinę dopływu - La Paillon de Contes. Tego dnia, po zaledwie kilometrze jazdy, nastąpił skręt w dolinę niewielkiego strumienia Ruisseau de la Garde.


11:00. Ścieżka z La Pointe de Contes do L'Escarène. Widok ku N

W La Pointe de Contes podjazd nieco przybrał na sile i jechało się powoli. Tuż za ostatnimi zabudowaniami pojawiła się ścieżka rowerowa, wyróżniająca się żółtą barwą. Co odróżniało wszystkie do tej pory odwiedzone doliny, to mnóstwo jasnych, nieraz białych osadowych skał oraz widoczne w (prostopadłych do poziomu doliny) odsłonięciach kilkustopniowych warstw, występujące wraz z wpół stożkowatymi, niewielkimi, ale licznymi piargami.


11:07. W dolinie Ruisseau de la Garde. Widok ku NEE

Na murku urządziło się przerwę po około 5 kilometrach i zaledwie godzinie podróży. Zebrało się siły i pokonało kolejne 4 zakręty serpentyn przy sporym nachyleniu, ale tuż za nimi nie było wcale lepiej. Dużą część pokonało się na rowerach. Dotarło się do Col de Nice na 416 m n.p.m., skąd nastąpił zjazd do L'Escarène. Niewielki, krótki zjazd do doliny Le Paillon. Tej samej co dnia poprzedniego, lecz w innym miejscu.


11:30. Jaszczurka z doliny rzeki Ruisseau de la Garde


12:13. L'Escarène. Rocca Tailla nad trasą do Col de Braus. Widok ku NNE


12:14. L'Escarène. Rue du Château. W tle Rocca Tailla. Widok ku NNE


12:17. L'Escarène w dolinie Le Paillon. Po lewej Cime de Baudon (1265 m n.p.m.). Widok ku SE

Przejechało się mostem, potem pod wiaduktem. Niosło nas doliną Ruisseau de Redebraus. Przejazd przez kilometr do Touët-de-l'Escarène, a po kilkuset metrach zejście z rowerów. Pojawiła się pierwsza serpentyna. Tuż za nią nieco łagodniejsza, w miarę prosta droga, prowadząca do kolejnej, trochę dłuższej serpentyny, położonej prawie 100 metrów wyżej. Przy drugiej zatrzymała się trochę starsza od nas Francuzka z rodzicami. Pogadało się z nią co nieco, streszczona została wyprawa i dalsze zamiary, a potem znów się szło. My przed siebie w górę, a oni w dół ku rzece.


12:18. Wyjazd z L'Escarène w stronę Col de Braus. Widok ku NNE

Wiodło nas w silnie zerodowanym przez wodę miejscu, tak bardzo, że wygalało to jakby strumień zabrał ze sobą kawałek pasma górskiego, dzieląc go na dwie części. Od Touët-de-l'Escarène dolina rozszerzyła się w niewielką kotlinę z bardzo stromymi zboczami. W czasie marszu doskonale widać było całą przeszłość geologiczną tego obszaru, ukazaną w przydrożnych skałach. Wtedy dopiero udało nam się zrozumieć, jak bardzo skomplikowaną budowę mają Alpy.


12:44. Touët-de-l'Escarène. Efekty fałdowania alpejskiego. Widok ku NW


13:25. Przejazd pod Rocca Tailla między Touët-de-l'Escarène i Les Faiscia. Po lewej zachodnie stoki doliny rzeki Ruisseau de Redebraus la Garde. W centrum w tle Mont Rissandrous (566 m n.p.m.), a dalej pasmo Mont Macaron (806 m n.p.m.). Widok ku SW

O 13:20 mijało się bramę wąwozu potoku Redebraus, gdzie widać było górną część ok. 40 metrowego wodospadu. Korzystając z chwilowego wypłaszczenia, przejechało się do Saint-Laurent. Od tej małej osady dopiero się zaczęła męczarnia. W sumie 16 zakrętów na serpentynach przeszło się w godzinę. Były to tylko trzy kilometry trasy i 230 m w górę.


13:29. Między Touët-de-l'Escarène i Les Faiscia. Wodospad rzeki Ruisseau de Redebraus. Widok ku E


14:37. Saint-Laurent w dolinie potoku Redebraus. W centrum przebyta droga. Widok ku SSW


14:37. Serpentyny wiodące do Col de Braus (po prawej poza kadrem). Widok ku NNE

Szło się wyżej i wyżej, w coraz bardziej suchy krajobraz. Obserwowało się drogę przed nami i pod nami. Co chwilę się odwracało, by obejrzeć to co zostało za nami. Przy uważnym wpatrywaniu, widoczne stawało się odległe o zaledwie kilkanaście kilometrów Morze Śródziemne.


15:25. Dolina potoku Redebraus. Rzut oka na południową część Préalpes de Nice. Po prawej przebyte serpentyny. Widok ku SW

Wiele postoi się zrobiło, z czego jedną trochę dłuższą przerwę. Przełęcz Col de Braus (1002 m n.p.m.) osiągnięta przed 16. Bardzo nas to wymęczyło, tym bardziej, że słońce paliło z zewnątrz, a wewnątrz organizm wciąż wracał do siebie po chorobie. Było to ciekawe, ponieważ z jednej strony odczuwało się upał, ale równocześnie także swego rodzaju niedogrzanie. Na przełęczy ujrzało się na pomnik postawiony zmarłemu kolarzowi René Vietto oraz ruiny budynku, po południowej stronie drogi. Odpoczęło się chwilę, tuż po 16 ruszając w dół.

Doliny rzeki La Bévéra

Całość trwała przez 10 kilometrów do poziomu 350 m n.pm. w czasie krótszym niż godzina. 21 zakrętów w kilku serpentynach Jechało się rozdzielnie z kilkoma przystankami po drodze, przy czym mi zachciało się zdecydowanie szarżować, zwalniając głównie przy zakrętach lub nie chcąc oddalić się zbyt daleko.


16:09. Sospel w dolinie rzeki La Bévéra. Z lewej masyw Pointe de Ventabren (1977 m n.p.m.). Z prawej Cima di Basavina (1095 m n.p.m.). W tle obszar Forêt domaniale de la Tête-D'Alpe na granicy z Włochami. Widok ku NE

Początkowy etap to długie proste odcinki z małą serpentyną w pierwszej połowie. Po lewej stronie widziało się dolinę rzeki La Bévéra z miastem Sospel. Początkowo wydawało się nam, że jest to tylko jakieś miasteczko, które zostawiamy z boku, za plecami. Jechało się w kierunku z grubsza południowym, zbliżając się w stronę góry Mont Barbonnet z położoną na jej szczycie twierdzą Fort Suchet z Małej Linii Maginota.


16:24. Fort Suchet na Mont Barbonnet (845 m n.p.m.). Widok ku SEE

Stopniowo okrążało się ową górę. O 17 wjazd do Sospel. Uprzednio obejrzało się z rowerów przydrożny bunkier. Miasto przejechane dość żwawo, drogą poprowadzoną wzdłuż rzeki. Wyprowadziło nas w dolinę ze stosunkowo szerokim, równinnym dnem. Dzięki temu podjazd był łatwy i szybko się oddalało z miasta w kierunku wschodnim. Jak łatwo się domyślić, po trzech kilometrach wygoda się skończyła, a rozpoczął kolejny, żmudny marsz przez serpentyny. Zakrętów było już tylko 11.


17:15. Sospel. Pasmo Mont Grammont (1378 m n.p.m.). Widok od NNE do S ku SE


18:26. Droga z Sospel do Col de Brouis (879 m n.p.m.). W centrum Mont Gros (1272 m n,p.m.). Widok ku N

Po 7 kilometrach od Sosepl mijało sięCol du Pérrus. Takie jakby siodło, dzięki któremu można było przejść na wschodnią stronę jednej z odnóg masywu Mont Gros (1272 m n.p.m.). Pewne odcinki w okolicach tego siodła z powodzeniem się przejeżdżało. Teren był odrobinę bardziej zielony, niż przy części nadmorskiej, ale nadal ubogi w roślinność. W miarę upływu czasu góry nabierały bardziej szarych i błękitnych, wieczorowych barw.


19:08. Droga z Sospel do Col de Brouis (879 m n.p.m.). W centrum francuski fragment Alp Liguryjskich, reprezentowany przez S grzbiet odbiegający od Cima de Marta (2138 m n.p.m), przez który biegnie granica państw. Widok ku NEE

O 20, po kolejnym etapie morderczego podejścia, osiągnęło się przełęcz Col de Brouis (879 m n.p.m.). Opuściło się dolinę potoku Brouis i oczom naszym ukazała się dolina Valle da la Lavina. Powoli zbliżała się noc, więc nie chcąc ryzykować kolejnej trudnej nocy, od razu ruszyło się w dół na poszukiwanie noclegu. Szczęśliwie, po zaledwie kilometrze i 80 metrach wysokości udało się dostrzec dróżkę czy też szlak w las, który zaspokoił nasze (już i tak niskie) wymagania dotyczące jakości noclegów.


20:10. Valle da la Lavina. Po prawej L'Arpette (1611 m n.p.m.). W centrum Cima de Marta (2138 m n.p.m). W tle graniczne pasmo Monte Bertrand (2482 m n.p.m.). Widok ze zjazdu z Col de Brouis (879 m n.p.m.) ku NE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 45.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:5.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jacyd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]