Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Do Rzymu i przez Alpy XXVII - Dolina Aosty

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria 2011 Włochy, 2 Osoby, Z Kasią

Dzień 27

Canavese

Na drogę wyszło się przed 10, ale sporo trwało, nim się udało zebrać. Co nas zaskoczyło, to ślimaki. Dziesiątki ślimaków, które postanowiły poprzyczepiać się do naszego namiotu w czasie nocy. Zniesmaczyło nas to, tym bardziej, że nie był to ostatni raz na tej wyprawie.

Po kilku kilometrach na drodze pojawiła ścieżka rowerowa odgrodzona słupkami, kończąca się dopiero w pobliżu centrum Brandizzo. Minęło się dwie rzeczki wpadające do Padu i dojechało do Chiavaso. Tam odbicie od głównej trasy i jazda Via Orti, Lungi Piazza D'Armi, brukowaną Via Caduti per la Libertà (z której zjechało się na drugiej przecznicy) do szerokiej, dwupasmowej Viale Giacomo Matteotti z brukowanym chodnikiem i dwoma rzędami drzew pośrodku. Skręt na północ w Viale Camillo Benso Cavour, od tej pory trzymając się głównej trasy. Przejechało się wiaduktem ponad torami, nieco później nad trasą E64 i tak się wyjechało z miasta. Cała ta zabawa ze skrętami spowodowana była przez poszukiwanie sklepu, by uzupełnić część zapasów i zjeść tam śniadanie.


10:27. Most na Torrente Malone w pobliżu granicy Brandizzo i Chivasso. W tle wzgórza masywu Bric del Vaj (583 m n.p.m.). Widok ku SE

Przez około 15 kilometrów jechało się trasą jednostajnie wznoszącą, lecz poza zwiększonym wysiłkiem, jaki trzeba było włożyć w dalszą jazdę, nie było to nazbyt widoczne. Teren był równinny, a droga przez 10 kilometrów prosta jak rysowana od linijki. Dodatkowo prawie nie było zabudowań, miejscowości i drzew, a słońce prażyło niesamowicie. Z wielką radością zrobiło się przerwę na ocienionej ławeczce przy kościele di San Michele w Arè. Przy okazji zjadło się śniadanie i ruszyło po prawie godzinie.


11:39. Arè. Kościół pw. San Michele. Wśród drzew po lewej przystanek z godzinną przerwą. Widok ku NE

Od Caudano teren powoli zaczął się różnicować i pojawiały się pierwsze nieśmiałe pagórki. Główną trasą, objeżdżając centrum Candia Cavanese, wjechało się na około 340 m n.p.m., skąd roztaczał się widok na wąski pasek, schowanego za drzewami i miastem jeziora Lago di Candia oraz pagórki po drugiej stronie rzeki Dora Baltea. Przed nami intensywny zjazd do Mercenasco, gdzie mijało się sporą grupę rowerzystów na wycieczce (być może jakaś pielgrzymka), wzajemnie się pozdrawiając. Nico później łagodny zjazd do Strombino. Pod koniec miasta pyszne, schładzające zakupy w Lidlu i krótka przerwa.


13:01. Zamek Castelfiorito w Candia Canavese. Widok ku SE

Przed nami coraz wyraźniejsze, choć nadal odległe szczyty alpejskie. W pewnym miejscu ktoś postawił znak zakazu jazdy rowerom, ale nie widziało się dla nas innej alternatywy. Na szczęście droga była szeroka i mało kto nią jechał. Na kilka kilometrów przed Ivrea, za mostem, minął nas jadący z naprzeciwka samochód Google, robiący zdjęcia trasie.


13:56. Wjazd do Ivrea mostem nad Dora Baltea. W tle masyw Colma di Mombarone (2371 m n.p.m.). Po lewej Dolina Aosty z widocznym masywem Croix Courma (1966 m n.p.m.). Widok ku N


14:48. Wjazd do Ivrea mostem nad Dora Baltea. Widok ku SEE

W mieście przejazd obrzeżami w kierunku północnym. Przejechało się koło Lago San Michele, a później południowym skrajem Lago Sirio. Odcinek obfitował w podjazdy w otoczeniu zadbanych, majętnych posesji i urokliwych krajobrazów. Mocno nas zmordowało, nim wyjechało się na trasę SS26. Około 16 nastąpiła przerwa pod koniec Motalto Dora, gdzie zakupiło się lody.


15:15. Lago Sirio. W tle Castello di Montalto na zboczach Monte di Maggio (~400 m n.p.m.). Widok ku NNW

Valle d'Aosta

Po przerwie przejechało się jeszcze pięć kilometrów. Dotarło się do dość szerokiej Dolinie Aosty, gdzie niejedna masywna góra przekraczała 2000 m n.p.m. na obrzeżach Pont-Saint-Martin, mój rower złapał kapcia. Naprawa trwała długo. Walczyć trzeba było z dętkami, z których schodziło powietrze oraz słońcem, które paliło skórę, gdy tylko wystawało się z wąskiego cienia, na wąskim chodniku. Zaznaczyć trzeba, że jechało się przez wiele kilometrów, wciąż równomiernie wznoszącą się drogą, której poziom trudności gwałtownie wzrósł tuż za Montjovet, czasem przymuszając nas, by zejść z roweru. Od Saint-Vincent pojawiło się nawet kilka dłuższych zjazdów.


16:33. Settimo Vittone. Z lewej stoki Bec Renon (2266 m n.p.m.). Z prawej stoki Bec di Nona (2085 m n.p.m.). W tle Croix Courma (1966 m n.p.m.). Widok ku NNW


17:00. Pont-Saint-Martin. Masyw Croix Courma (1966 m n.p.m.). Widok ku NNW


17:28. Pont-Saint-Martin. Po prawej ruiny zamku Castellaccio z XV w. W tle grań Lose Bianche (2435 m n.p.m.). Widok ku NNE


18:40. Między Bard i Arnad. W centrum, nieco z prawej Forte di Bard, pomiędzy górami: Z lewej Cime Coudrey (1295 m n.p.m.). Z prawej zbocza Mont Charvatton (1786 m n.p.m.), Bec Cormoney (2142 m n.p.m.), Bec Renon (2266 m n.p.m.) wraz z Cima Battaglia (2298 m n.p.m.). Widok ku SSE


18:40. Między Bard i Arnad. Forte di Bard z XIX w. Widok ku SSE


20:13. Saint-Vincent. Widok ku W


20:27. Saint-Vincent. Po lewej zachmurzona Becca di Vlou (3032 m n.p.m.). Po prawej masyw Corno del Lago (2747 m n.p.m.). Widok ku SE

W Chatillon, między dwoma tunelami, nad strumieniem Marmore, spotkanie Łotysza Leontis'a Romanovskis'a w wieku emeryckim, który po Europie od kilku lat jeździł rowerem ze specyficznym wózkiem upstrzonym różnymi naklejkami. Komunikując się polsko-rosyjskim, pogadało się co najmniej dobre pół godziny. On jechał od strony Mont Blanc zmierzając w stronę Maroka. Ze względu na niezbyt bezpieczne miejsce rozmowy (przy wjeździe do tunelu) i zbliżającą się noc, przyszło pożegnać się nam, jadąc w swoje strony. Noclegu szukało się co prawda dużo wcześniej, ale nic nie wyglądało wystarczająco bezpiecznie. 7 km po rozmowie z podróżnikiem, grubo po zapadnięciu nocnych ciemności, udało się zatrzymać na drewnianym przystanku, o niespotykanych przez nas wcześniej rozmiarach. W gruncie rzeczy wyglądał jak mały domek.


21:17. Przypadkowe spotkanie w Chatillon
Rower:Zielony Dane wycieczki: 103.00 km (0.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:14.71 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ajaje
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]