Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(36)

Moje rowery

Czarny 12754 km
Zielony 31509 km
Unibike 23955 km
Czerwony 17565 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

.Samotnie

Dystans całkowity:55274.09 km (w terenie 4889.65 km; 8.85%)
Czas w ruchu:3516:51
Średnia prędkość:15.69 km/h
Maksymalna prędkość:74.20 km/h
Suma podjazdów:800 m
Suma kalorii:76839 kcal
Liczba aktywności:824
Średnio na aktywność:67.08 km i 4h 16m
Więcej statystyk

Przejażdżka

Niedziela, 11 stycznia 2015 | dodano: 12.01.2015Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki

Nocą nad Wisłę, w czasie silnego wiatru z zachodu (ponad ~30km/h)
Rower:Zielony Dane wycieczki: 1.43 km (0.00 km teren), czas: 00:05 h, avg:17.16 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Sobota, 3 stycznia 2015 | dodano: 03.01.2015Kategoria .Pół nocne, .Zwykłe przejażdżki, .Samotnie

Trasa w stronę przeciwną niż wczoraj. Początek z wiatrem. Wał pod wiatr, ale mniej błotniście. Powrót z bardzo silnym bocznym,

Około 19 jazda nocna, trasa tak jak wczoraj. Na wale z wiatrem. Bardziej wilgotny teren po opadach deszczu. Wiatr trochę słabszy, rzadsze porywy.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 6.80 km (3.00 km teren), czas: 00:35 h, avg:11.66 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pierwszy wyjazd w tym roku

Piątek, 2 stycznia 2015 | dodano: 02.01.2015Kategoria .Zwykłe przejażdżki, .Samotnie, .Pół nocne

Przed zmrokiem. Nad Wisłę z tylno-bocznym wiatrem. Na wale błotniście. Powrót pod silny wiatr.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 3.40 km (1.50 km teren), czas: 00:14 h, avg:14.57 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Środa, 10 grudnia 2014 | dodano: 10.12.2014Kategoria .Zwykłe przejażdżki, .Samotnie

W celu pierwszych zimowych zdjęć. Pochmurnie. Bluza + krótkie spodenki. Pies nad Wisłą.


Wisła przy DW 565. Widok ku SE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 1.46 km (0.00 km teren), czas: 00:07 h, avg:12.51 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska XII - Koniec

Piątek, 17 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Z Kasią, 2014 Wielkopolska, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, .Z rodziną

2014.10.06 - 17 Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska - cała trasa


Ostatni dzień podróży. Jak się okazało, ostatni bezpośredni pociąg odjeżdżał około godziny 17. Moja szalona nocna jazda na flaku nic nie zmieniła. Najbliższy, jakim można było się udać, wyruszał w okolicy 7 rano. Częściowo drzemiąc, częściowo obserwując otoczenie, ze słuchawkami na uszach, powoli minął mi czas do 6:30, siedząc na ławeczce (metalowej, zimnej) w środku dworca w Zielonej Górze. Po zakupie biletu i wypiciu ciepłego napoju, można już było wejść do prawie pustego przedziału rowerowego na końcu składu. W czasie jazdy przespany został odcinek Sulechów - Zbąszynek. Do Poznania przedział zapełnił się pokaźną, lecz nie tłumną liczbą osób. Ja przy przy wejściu, dzięki klimatyzacji przy moim siedzeniu, grzejąc wciąż wilgotne buty.

W Poznaniu krótki spacer w poszukiwaniu peronu, który okazał się tym samym, na który mnie przywieziono. Po drodze wabiły mnie zapachy ciepłych posiłków, jednak nie chciało mi się przegapić pociągu. Ten spóźnił się tylko kilka minut. Na przesiadkę oczekiwanie trwało około pół godziny. Do Kutna w przedziale podróżował inny rowerzysta, wybierający się do Płocka, na kilkuosobową wyprawkę do Włocławka i z powrotem. Rower w stylu crossowym z plecakiem. Rowerzysta ~100kilometrowiec po okolicach Poznania. Koniec w Łowiczu ~20minut później, niż zakładany czas przyjazdu. Dobrze, że nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się korzystać z tego dworca. Rower transportować można tylko poprzez wysokie schody.


W pociągu
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 0.80 km (0.00 km teren), czas: 00:05 h, avg:9.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska XI - Równina Torzymska

Czwartek, 16 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Po wyjściu z namiotu, pierwszym co się rzucało w oczy, były kolejna w od kilku dni warstwa mgły, zaległa nad okolicą, w której przyszło mi bytować. Pocieszającym było jej znaczne rozrzedzenie. Spakowanie odbyło się, bez zwracania uwagi na z rzadka przejeżdżające pojazdy silnikowe. Z oddali dochodził dość wyraźny odgłos ludzkiej, bliżej niesprecyzowanej działalności. Po kilkuset ujechanych metrach okazały się być wydawane przez grupę ludzi powiązanych z leśnictwem (bardziej prawdopodobne) tudzież myślistwem.

Z pewną dozą radości moje oczy ujrzały asfalt, lecz w Pliszce sprowadzono mnie na ziemię (pobocze), gdy droga wojewódzka gwałtownie przeszła w bruk. Czego się innego można było spodziewać po tym województwie? Na szczęście był to jeden z ostatnich fragmentów, jakie była nieprzyjemność doświadczać na tej wyprawie.

Po blisko godzinie od opuszczenia namiotu, nastąpił wjazd do Torzymia, gdzie w najlepsze trwał remont drogi. Skutkiem tego ciągnęły się tam długie kolejki osobówek i głównie TIRów. Cóż, dzięki temu łatwiej mi było miejscowość tę opuścić, gdy ominąwszy teren prac robotniczych, miało się cały pas drogi wolny, gdy zaś ruszyła lawina pojazdów, udało się dotrzeć do odcinka z wymalowanym szerokim pasem serwisowym.


Torzym. DW 138. Ruiny domu nad jeziorem. Widok ku W


Torzym. DK 92 przy Sienkiewicza. Widok ku W

Na niebie wyszło zza chmur słońce. Nie licząc przerwy na suszenie w Boczowie, aż do Rzepina wyciskane były na tej tasie duże prędkości, korzystając ze sprzyjających wtedy warunków. Z Rzepina najkrótszą trasą do Słubic. Do wyjechania na trasę DW 137 droga ciągnęła się lasem, a nawierzchnia jej do najlepszych nie należała, choć jak na warunki tego województwa, całkiem dobrą była. DW 137 nieco lepiej, jednakże niebo spochmurniało, zaczęło z lekka siąpić i niewiele z tego etapu się zapamiętało.


Słubice. DK 29. Ostatni przed granicą państwa, przystanek linii kolejowej nr 3 Warszawa Zachodnia – Frankfurt nad Odrą. Widok ku W

Przejazd przez Słubice bardziej formalny niż realny. Bez wjeżdżania do centrum miasta, lecz po dotarciu do krajówki, kurs bezpośrednio na południe. Zniknęło dodatkowo kilka minut przy zamkniętym przejeździe kolejowym, wykorzystując ten czas na posiłek. Po przerwie przejazd ponad autostradą i tak zaczął się odcinek, który można streści krótko: długa, praktycznie prosta droga z kilkoma podjazdami, ciągnąca się przez las, z rzadka poprzetykana wsiami. Jedyną odskocznią psychiczną była w zasadzie tylko Cybinka.


Wjazd do Cybinki. DK 29. Widok ku SE

Po przejechaniu tego co trzeba, za Gęstowicami, rozpadał się spory deszcz. Do tej pory było to zaledwie siąpienie. Akurat wypadł skręt do Maszewa i koniec opadów minął na tamtejszym przystanku. Droga do niego prowadząca w zasadzie dobra, lecz wąska, z kilkoma zakrętami, ogólnie opadająca w dół, lecz poprzecinana kilkoma mniejszymi podjazdami. W Maszewie zastanawiała mnie jazda nad dalszym przebiegiem trasy. Trochę jedzenia, a gdy już miała się znów rozpocząć jazda, nie podejmując ostatecznej decyzji, udało mi się dostrzec ponowne uchodzenie powietrza. Tak oto rower sam dokonał wyboru dalszej trasy, a podróż do Gubina została odstawiona na inną okoliczność. Jadąc ciężko, jak kilka razy już w ciągu tej wyprawy, trwała walka o każdy przejechany kilometr, na w miarę napompowanym kole. Przemęczyła mnie jazda mokrym asfaltem wśród lasów, biegnącym do krajówki. Wjazd na ścieżkę rowerową, po wschodniej stronie drogi. Kątem oka udało się uchwycić pomnik postawiony ofiarom katastrofy autobusowej z okresu PRL.


Gęstowice. DK 29. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NE


Wjazd do Maszewa od strony Gęstowic. Widok ku S

Krosno Odrzańskie. Przejazd przez miasto. Przejazd mostem. Bruk po drugiej stronie. Mało powietrza. Żałosna próba pompowania. Awaria wentyla. Spacer na dworzec PKP. Od wieków nieczynny. Informacje. Marsz na wschód. Jazda na kapciu. Noc. Brak wody. Sklep. Szansa na pociąg. 20-30km/h. Las. Zmęczenie... 20-25km/h. Ciężko... Rondo. Zielona Góra. Prosto! Prosto! Prosto! Przypadkowo w Ułańską. Tory. Gdzie dworzec. Zaraz, prosto. Dworzec. Zamknięte kasy. Oczekiwanie...

Zaliczone gminy

- Torzym
- Rzepin
- Słubice
- Cybinka
- Maszewo
- Krosno Odrzańskie
- Dąbie
- Czerwieńsk
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 152.92 km (4.00 km teren), czas: 10:23 h, avg:14.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska X - Pojezierze Łagowskie

Środa, 15 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Poranek nie był lepszy niż wieczór. nie był też lepszy niż poprzedni. Wszechobecna mgła a w niedługim czasie i deszcz. Przetelepanie do Międzyrzecza, tam na kilkanaście minut zaszywając się w cukierni. W tymże czasie nad miastem przechodziła bowiem burza z obfitym deszczem. Gdy zakupy zostały spożyte, trasa dalsza przypomniana, w deszczu znów, z mokrą drogą jazda się rozpoczęła.

MRU Grupa warowna „Scharnhorst” - Pz. W. 717. Widok ku SSW


Wjazd do Lubrzy ze wsi Bucze. Po lewej budowa chodnika. Widok ku NE

W okolicy Pniew deszcz się zakończył. Mijanie MRU czy raczej kilka jego kopuł pancernych i wycieczki szkolnej, która tego paskudnego dnia ruszyła na zwiedzanie umocnień. W Boryszewie jazda wedle znaku do Sieniawy. 6km. Kocie łby. Kałuże. Tragedia. Przejazd może z połowy dystansu, nim nie mnie zirytowała i z roweru trzeba było zsiąść. W Sieniawie już mnie sponiewierały tutejsze drogi. Tam na szczęście wjazd na asfalt i z wolna, z przerwą na wyżęcie skarpet, udało się dotrzeć do Łagowa.

Dalej dzień suchy, ale jazda bez energii. Jakoś tak przejechało mi się przez Lubrzę i kilka podjazdów ku południu. Wyjechawszy z lasu dostrzec można było pomnik Świebodziński. Zjazd do centrum, pod ratusz. Kilka zdjęć i w dalszą trasę. W pobliżu pomnika ścieżka rowerowa. On sam spory, ale z bliska nie sprawia takiego wrażenia. Wyjazd za miasto, przejazd koło ogródków działkowych i dalej do Skąpego.


Świebodzin. Ratusz z XVI w. Widok ku E


Świebodzin. Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wykonana w 2001 r. Widok ku E


Świebodzin. Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wykonana w 2001 r. Widok ku NE


Świebodzin. Sadowa. Widok ku NE

W tym czasie przechodziły lekkie, choć wyraźne opad deszczu. Już mnie cieszył próżny wysiłek przy wyżymaniu skarpet. Przynajmniej kilka godzin jazdy były suche. Z trudu jazdy i kaptura nasuwającego się na oczy, widać było tylko asfalt na kilka metrów przede mną. Zdziwiło mnie niezmiernie, gdy nagle wyrósł przede mną stojący pojazd samochodowy. Hamowanie niewiele by zdało więc, mimo wciskania klamek, odbicie w kierunku pobocza. Tu kolejne zagrożenie, bo pasażerka otwiera drzwi na całą szerokość. Z biciem serca skręt jeszcze bardziej, zatrzymując się nogami. Pasażerowie jakby gdyby nic, pytają mnie o kierunek na pewną wieś w okolicy...


Radoszyn W. Tęcza nad DW 276. Widok ku NNE

Ze Skąpego (łatanką) przez Rokitnicę (w niej remont - podłużna dziura na pół drogi) ku Bytnicy. Przejazd przez Błonie, za którą przez niebo przetaczała się kolejna, powolna chmura burzowa. O tej porze roku jeszcze nie widać było piorunów. Ponadto szła od zachodu, a słońce położone już nisko, zabarwiło ją na iście piekielne barwy. Można było odnieść wrażenie, że zbliża się do wrót Oblivionu.


Węgrzynice. Październikowa burza nad Gryżyną. Widok ku W

Po dojechaniu do lasu lunął na mnie deszcz. Mokry przejazd przez Gryżynę (kocie łby), a burza stopniowo przeszła dalej. Osiem kolejnych kilometrów ciągnęło się, z grubsza przez cały czas, asfaltem przez las. Droga generalnie opadała, domów jakichkolwiek brak, a sama trasa prosta jak strzała.

O zmroku przejazd przez Bytnicę i kurs do Budachowa. Tam miały mnie wieść lokalne drogi (a więc o słabej nawierzchni), przez lasy. Ciemno, brak dokładnego oznakowania i mapy, po podjeździe, skierowały mnie na powrót ku dołowi, ku torom. Zawracać nie było ochoty i koło zamkniętego przejazdu kolejowego zaczęło się szukanie lampki, która gdzieś wsiąkła w sakwy. W tym czasie pociąg przejechał, pojawił się emerytowany tubylec z grzybami, z którym rozmawiało się paręnaście minut. Udało mi się dowiedzieć też, że drogą wzdłuż torów też da rade przejechać, choć jej jakość nie jest najlepsza. Ze względów nawigacyjnych lepiej mi było jednak nie przejeżdżać przez tory i trzymać się tej ich strony, po której bliżej było mi do Torzymia.


Wjazd do Bytnicy o zmierzchu. Widok ku SWW

Dalej w las. Wpierw jakoś się dało jechać, choć we mgle lampka niewiele mi pomagała. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej kałuż, które trzeba było omijać. Niekiedy trzeba było przez nie przejechać, nurzając łańcuch w wodzie. Chyba w najniższym obszarze, być może w rejonie niewidocznych dla mnie strumieni, kałuże zajmowały całą szerokość drogi. Od tamtej pory już pieszo, by przypadkiem w którąś z nich nie wpaść. Ponadto sowy, których było pełno, swymi odgłosami tworzyły klimat niczym z filmów.

Dojazd do trzeciego przejazdu kolejowego, od którego prowadziła już normalna szutrowa droga, gdzie kałuż brak. Po kilkuset metrach można było rozbić namiot w pobliżu leśnego skrzyżowania. Można niby było jechać dalej, lecz niebo spochmurniało, zasłaniając gwiazdy. Trzeba było wyschnąć, a na powierzchni chmur widać było odległe błyski wyładowań atmosferycznych. Kolejna burza, czy ta widziana ostatnio? Nie rozstrzygnąwszy tego, przespana została najchłodniejsza noc w czasie tej podróży.

Zaliczone gminy

- Lubrza
- Łagów
- Świebodzin
- Skąpe
- Bytnica
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 128.28 km (13.00 km teren), czas: 09:22 h, avg:13.70 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska IX - PN Ujście Warty

Wtorek, 14 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Po wyjściu z namiotu, okazało się, że nad tym regionem zaległa mgła. Niezbyt gęsta, ale już sama jej obecność, sprawiała że pierwsza cześć dnia będzie słaba.

Mijało się pagórkowaty krajobraz towarzyszący trasie DW 125. Po dojechaniu do Morynia, akurat zaczął siąpić lekki deszcz. W miasteczku przejazd przez centrum, poszukując czegoś ciepłego do jedzenia. Nie wychwyciwszy nic interesującego, dalej jechało się na południe. W Macierzy widać było tablicę, sugerującą ponad pół godziny drogi do Mieszkowic przez Wierzchlas. Chwilę potem skręt, który skracał ten czas o połowę. Po krótkim zastanawianiu się, czy aby na pewno są to te same Mieszkowice, nie zaś okoliczna wieś o tej samej nazwie, powiodło mnie tam. Droga wiodła generalnie w dół, choć asfalt był dość wąski.


Moryń. Wąska. Kościół pw. Ducha Świętego z XIII w. Widok ku E


Moryń. Mury obronne. Wyjazd ze starego miasta Lipową. Po prawej Rynkowa. Widok ku SW

W mieście wejście do piekarni przy rynku. Potem powrót na krajówkę. Kolejne, ponad dwie godziny, spędzone walcząc z wiatrem i lekkim deszczem. Otaczające tereny nie zwracały zanadto mojej uwago i oczekiwany był już tylko moment, gdy dotrę do Kostrzyna nad Odrą. Samo miasto bez specjalnych rewelacji. Poza samą twierdzą oczywiście. Na jej teren nie chciało mi się wjeżdżać. Z miasta dalej na południe - do Górzycy. Odcinek w tym czasie był najbardziej wietrzny, jako że wiódł przez rozległą, płaską przestrzeń. Po wymęczeniu przerwa w Górzycy na przerwę posiłkową.


DK 31. Wjazd do Kostrzyna nad Odrą. Po lewej rondo z Północną. Widok ku SSW


Kostrzyn nad Odrą. Kostrzyńskie Centrum Kultury. Pamiątka Przystanku Woodstock 2014. Po lewej Amfiteatr im. Trepczyka. Widok ku NWW


Twierdzy Kostrzyn. W centrum Brama Chyżańska. Po lewej Bastion Filip. Widok ku SWW


DK 31. Wjazd do Górzycy. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Po lewej las skrywający Fort Żabice. Po prawej Kanie Góry Między wsią Spudłów (z prawej) i Żabno (z lewej). Widok ku NEE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Fort Żabice. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Park Narodowy "Ujście Warty". W centrum Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N

Po posiłku poniosło mnie za znakiem na Czarnów. Początkowy, powolny podjazd, wynagrodzony został długimi zjazdami w kierunku NE, wspomaganych siłą wiatru. Asfalt był średni i dobry, ale widoki roztaczające się na Kostrzyń, PN Ujścia Warty i tereny na wschodzie, przywodziły mi na myśl takie mniejsze Beskidy. Najprawdopodobniej, ten kierunek przejazdu, był lepszym z możliwych wariantów.


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Po lewej Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Widok ku N

Po pewnym czasie dojazd do Słońska, skąd na południe. Ponowna walka z wiatrem, choć był nieco słabszy. W zamian przyniosło mi to serie podjazdów. Postój przed samym Ośnem Lubuskim, na który można spoglądać z wysokości kilkudziesięciu metrów. Szybki zjazd, uprzednio dopompowawszy powietrze w tylnym kole. W mieście zakupy, a większość trasy pokonana chodnikiem, z powodu tragicznej dla mnie kostki na drodze. Przy wyjeździe wypadła mi z bagażnika śrubka, ale w porę udało się zorientować i w mig naprawiłć usterkę, wysłuchując nad sobą monologu lokalnego jegomościa, dzielącego się swoimi przeżyciami.


DK 22. Granica powiatów. Wjazd na łąki Słońska. Widok ku NE


Gronów. Kościół pw. św. Piusa X z XIII w. Widok ku SW


Ośno Lubuskie. Gronowska. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Gronowska. Wieża Dietricha Eckarta. Widok ku NEE


Ośno Lubuskie. Kościół pw. św. Jakuba z lat 1298-1380. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Ratusz z lat 1842-1844. Widok ku SW

Dalej trasą wojewódzką do Sulęcina. Początkowo sporo podjazdów, ale czemu jedzie się coraz ciężej? No tak. Powietrze z dętki zaczęło schodzić. Dopompowanie kilka kilometrów przed Sulęcinem. Na długim zjeździe do miasta, widać było dość szeroką dolinę, oświetlaną zachodzącym słońcem. Bardzo ładnym tym krajobrazem zachwycać się jednak nie można było dług. Podobno był tam jakiś sklep, gdzie można by się zaopatrzyć rowerowo. Zbliżała się godzina 18 więc należało się pospieszyć, jeśli byłaby szansa na taki zakup.


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Po lewej przemysłowy, N obszar miejscowości. Widok ku E


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Linia drzew po lewej wyznacza granicę między tą miejscowością i Długoszynem. Widok ku E

Dojazd do rynku i po jeszcze jednej próbie pompowania, już mi się nie chciało. Powietrze uchodziło już zbyt szybko, by było warto. Pieszo do ulicy Paska, a stamtąd w kierunku trasy DW 137. Przy skrzyżowaniu widać było bar kebab i ławki. Zamówiwszy co trzeba, trzeba było wziąć się się do roboty. Na szukanie czegokolwiek było już za późno, więc trzeba było wyjąć ostatnią dętkę. Otwór w kole jednak nie pasował, więc zabrać się było trzeba za ręczne poszerzanie otworu przy pomocy kluczy, kręcąc w te i z powrotem, podwadzając i napierając, aż otwór pozwolił mi na swobodne włożenie wentyla. W międzyczasie kolacja, oraz, nie przerywając pracy, odpowiadanie na pytania ciekawskiej młodzieży, oczekującej na mecz. Gdy udało się skończyć, zapadła już noc, korzystając więc z przerwy, od razu warto było przygotować się do jazdy po ciemku. Wśród sporego ruchu aut dojazd do Wędrzyna, gdzie skręt na północ, na dużo spokojniejsza trasę. Tuż za ową miejscowością postój, ale co przejechał samochód, to kierowca pytał się, czy coś się stało. I co tu począć...

Dalsza jazda do Lubniewic okraszona kilkoma przejazdami przez mgłę, jak i podjazdami. Samo miasteczko wydało mi się interesujące i na swój sposób ciekawe, chociaż przejechało się tylko trasą główną i w nocy. Prawdopodobnie jest to jedno z miejsc, do których warto wrócić na lepszy rekonesans. Wyjeżdżając na wschód, trasą do Skwierzyny, wnet wylądowało się w sąsiedniej gminie. Teren stopniowo się wznosił i opuszczało się mgliste zagłębie. Ponadto, mimo braku księżyca, było na tyle jasno, by wyraźnie dostrzegać otaczający krajobraz, zatopiony w jeziorach mgieł.


Lubniewice. Ratusz. Widok ku E

Po dłuższej jeździe przejazd przez zamglony Bledzew, skąd kurs na południe. Kolejny skręt w Goruńsku. Rozpoczęło się rozglądanie za noclegiem. Przejazd przez Chycinę. Początkowo wjazd w ciemny las i zjazd, mgła i nagle rozpoczynające się kocie łby, na które rowerem wręcz się wpadało. Dalej kilka lamp i chodnik jako alternatywa dla kocich. Na koniec trochę asfaltu, który wyprowadził mnie ze wsi. Kilka kolejnych kilometrów dalej, za lasem udało się rozbić w nieco mniej mglistym terenie, lecz w dość widocznym obszarze, blisko drogi.

Zaliczone gminy

- Moryń
- Kostrzyn nad Odrą
- Górzyca
- Słońsk
- Ośno Lubuskie
- Sulęcin
- Lubniewice
- Bledzew
- Międzyrzecz
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 151.87 km (0.00 km teren), czas: 09:17 h, avg:16.36 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VIII - Dolina Warty i Odry

Poniedziałek, 13 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Rankiem okazało się, że nocleg wypadł na jednym najlepszych z możliwych miejsc. Młode drzewa, piaszczysta gleba obficie porośnięta drobną roślinnością i mchami, duży wskaźnik ukrycia z drogi. Minusy za to, że teren był raczej w cieniu, ziemię pokrywała niewielka ilość rosy, a do namiotu przyczepiły się dwa małe ślimaki. Po ogarnięciu, dość wolne zbliżanie się do krajówki i dalej do Krzeszyc. Tam lekkie zakupy i kurs na północ. Jazda była dość powolna, a poranek chłodny, pomimo dość czystego nieba. W Nowinach Wielkich skręt w ulicę Kolejową i po krótkim odcinku asfaltowym, nastał szuter. Jadąc wzdłuż torów wyjazd w Motylewie. Ścieżką rowerową pod urząd w Bogdańcu, skąd nawrót na zachód. W międzyczasie śniadanie, w czasie którego w torbie pojawił się owad, który najwidoczniej dostał się do jednej z toreb w czasie ogniska. Spora część chleba wylądowała na łonie przyrody.


DW 131. Przemysław. Granica powiatów. Widok ku NWW


DW 131. Warta w Świerkocinie. Po prawej łąki Boguszyńca. Widok ku SEE


DW 132. Granica Motylewa i Bogdańca. Widok ku NEE

Po dłużącym się odcinku trasy - dojazd do Witnicy. W miejscowości tej powitał mnie leciwy bruk uliczny. Pod tamtejszym browarem skręt na północ. Miejscowość opuszczona drogą koło cmentarza, zanurzając się w lesie z 2/3 szerokości asfaltu. Przez spory odcinek, przy skraju drogi widoczne były drzewa oznakowane do wycinki. Ponad 200 sztuk. Być może później poszerzą trochę pas drogi. Droga lekko wznosiła się w górę.


Witnica. Gorzowska 18. Tegoroczny mural reklamujący miejscowy Browar. Widok ku NW


Browar w Witnicy przy Gorzowskiej i Konopnickiej. Widok ku NWW


Droga z Witnicy do wsi Sosny. Długi szpaler drzew oznaczonych do wycięcia. Widok ku N

Przejazd przez Lubno do lasu, będącego rezerwatem "Bogdanieckie Cisy". Tam na mapie tablicy informacyjnej można było zweryfikować swoją pozycję, która intuicyjnie wydawała mi się niewłaściwa, a której nie można było określić przy pomocy swoich świstków, nie obejmujących tych rejonów. Powrót do wsi i kurs na północ, przez las. Za krajówką przejazd szutrem do Lubiszyna, a innym wyjazd na tej samej krajówce, ale parę kilometrów na zachód. Wnet też skręt na południe, po to tylko, by uradować się z odcinka kocich łbów, które ominąć można było przydrożnym szutrem. Na szczęście wkrótce pojawił się asfalt. W Mosinie skręt na zachód i drogą ogólnie biegnącą w dół, przez dłuższy czas utrzymując dość wysokie tempo, robiąc niewiele przerw. 3 kilometry przed samym Dębnem powitał mnie stary bruk. W mieście zakupy w piekarni. Dość spore i łakome. Ich część zjedzona w przeciągu paru kilometrów, jeszcze w mieście.


UG Lubiszyn po remoncie elewacji z końca 2012 r. Widok ku W


Granica województw. Tragiczna droga z Mosiny do Dębna. Widok ku W


Dębno. Mickiewicza 43. Willa z 1897 r. Widok ku NNE

Niebo spochmurniało, a temperatura spadła podczas dalszej jazdy na zachód, do Boleszkowic.Teren generalnie łatwy, opadał. Podjazdów było niewiele Na wojewódzkiej skręt do Mieszkowic, w których, po intensywnej jeździe z wiatrem, przyszła pora na zakupy płynne. Przy wyjeździe zaczęła mnie zastanawiać droga, którą trzeba było się udać dalej. Ostatecznie padło na szlak nad Odrą.


Oborzany. Kościół pw. Świętego Krzyża z XIV w. Widok ku NE


Boleszkowice. Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego z 1858 r. Widok ku S


Mieszkowice. Kościół Przemienienia Pańskiego z XIII w. Widok ku SEE

Część trasy pokonana jeszcze za dnia, obserwując ptaki migrujące na... północ? Na przystanku w Siekierkach przygotowanie do jazdy nocnej. Tymczasem nad okolicą przechodziły niewielkie, przelotne opady deszczu. Dalsza podróż do Cedyni odbywała się mozolnie w ciemnościach, lecz ruch aut był niewielki. Przy przejściu granicznym trasa wiodła przez istną wioskę bazar. Miedzy nią i Cedynią żegnało mnie kilka kilometrów pustej, ciemnej przestrzeni bez domów.


Siekierki. Kostrzyneckie Rozlewisko w Cedyńskim PK. Widok ku NW

W Cedyni przejazd mostem, z map określając dalszy kierunek jazdy. W centrum zaskoczyła mnie ściana, po jakiej poprowadzono drogę. Po udanym podjeździe na 2x2 skręt w pierwszą uliczkę, prowadzącą przez plac przy bloku, na plac pod kościół. Stamtąd ostry, krótki zjazd do właściwej trasy. Dalej niepotrzebny zjazd do trasy na Chojnów, skąd trzeba było zawracać kolejnym, lżejszym podjazdem. przejazd przez kilka kilometrów, przez parę wsi, by zakończyć podróż tego dnia, między polem i kępą krzaków, z dala od drogi. Dzień niesamowicie nużący, trochę męczący. Mało atrakcyjny krajobrazowo.


DW 125. Wyjazd z Cedyni. Widok ku SSE

Zaliczone gminy

- Witnica
- Dębno
- Boleszkowice
- Mieszkowice
- Cedynia
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 148.50 km (13.00 km teren), czas: 08:19 h, avg:17.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VII - Wzdłuż Warty do Gorzowa Wielkopolskiego

Niedziela, 12 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .3-4 Osoby, .5-10 Osób, .Podróżerowerowe.info, .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Namiot zwinięty tradycyjnie, po opuszczeniu go. Zniknęły pozostałe po ognisku kiełbaski, podczas oczekiwania na resztę grupy. Gdy pozostali zaczęli składać namioty, okazało się, że mam brak powietrza w tylnym kole. Ponownie. Wyjaśniło to, czemu jechało mi się ciężko dnia poprzedniego. Szybka wymiana problematycznej dętki, lecz zachowując czujność na ewentualne, kolejne niespodzianki.


Jabłonka Stara. Nocleg nad jeziorem Głębokim. Widok ku S


Jezioro Głębokie. Widok ku W

Ruszyliśmy w kierunku Borowego Młyna. Dojechaliśmy do Jeziora Chłop, zgodnie ze szlakiem na mapie Wi.. Od czasu publikacji tej mapy trochę się pozmieniało i droga, gdzie szlak kiedyś przebiegał, pełna była tabliczek z informacjami o prywatnym terenie. Trudno mi powiedzieć jaki był status samej dróżki, skoro było tak mnóstwo tabliczek w jej głębi, jak i każda z pewnością należała do kogoś innego.

Gdy zobaczyliśmy dom leżący trochę niżej, nie jechaliśmy w jego kierunku (jak było trzeba), lecz odbiliśmy w prawo, zgodnie z lepszą leśną ścieżką. Idący tamtędy starszy jegomość, zwrócił uwagę, że to jest teren prywatny (o ile dobrze pamiętam, pytaniem retorycznym dotyczącym tego czy widzieliśmy tabliczki). Nie przerywał przy tym swojego powolnego marszu. Dodał przy okazji kolejne pytanie retoryczne, kto będzie odpowiadał, jeśli zostaniemy ewentualnie pogryzieni przez psy (jeden mały wędrował wraz z nim). Ma_. rzuciła w tym momencie argumentacje opartą na terenach ogrodzonych i nie ogrodzonych oraz kwestię psów chodzących luzem. Na to ów jegomość obruszył się, jak to ktoś obcy będzie go pouczał na własnym terenie, teoretycznie grożąc policją.

Nieco dalej inny właściciel prywatnej działki w lesie, dużo pogodniejszy pomógł nam instruując, którędy jechać, by wrócić na zagubiony szlak. W efekcie zrobiliśmy małą pętelkę i skierowaliśmy się w stronę Silnej. Skręciliśmy w pierwszą porządna drogę na zachód, koło kapliczki i po pewnym czasie dotarliśmy do Pszczewa. Tam grupka (z bardzo dużym prawdopodobieństwem beze mnie) udała się na zakupy przy pierwszym sklepie (w międzyczasie do sklepu podjechała mała osobówka z głośnym hiphopem). Trochę było jeszcze gadania, planowania i duża grupa grupa odbiła na południe, a ja, Y. i Pa. ruszyliśmy na północ. Tuż za miastem dostaliśmy klaksonowe pozdrowienia od wspomnianej osobówki, gdy właściciele skręcali gdzieś w bok.


Lasy w okolicy Silny Nowej


Pszczew. Rynek. W centrum kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku NW

Początkowo średnim asfaltem do Szarcza. Na mapie Y., droga raczej dobra. Kolejny odcinek - jakaś lokalna, w miarę dobra droga do Przytoczna przez Lubikowo. W rzeczywistości szuter szerokości 1,5 osobówki z różnym stanem nawierzchni. Czasem piach czasem dziury, trochę jazdy lasem. Delikatna przyprawa w postaci kocich łbów w Lubikowie. Z ulgą wyjechaliśmy na krajówkę i popędziliśmy do Skwierzyny. Z racji podjazdów, znosiło mnie raczej z tyłu. Przed samym miastem długi zjazd, więc dopiero wtedy wyjazd na przód, pozwalając grawitacji, z lekką własną pomocą, ciągnąć rower i przekraczając 40km/h.

Ze Skwierzyny odbiliśmy na północ, wzdłuż wschodniego brzegu Warty. Długa prosta do Murzynowa, gdzie odbiliśmy na lokalną, krótszą trasę. Przez połowę tego odcinka jechaliśmy asfaltem, przez drugą zaś, wąską ścieżynką wzdłuż bruku. Na asfalt wróciliśmy w Starym Polichnie. Dosłownie chwilę później byliśmy już w Santoku. Jako że do planowanego pociągu, wciąż było sporo czasu, ruszyliśmy ścieżką, a później szlakiem rowerową wzdłuż Warty. Droga była sympatyczna, dość łatwa i ładna krajobrazowo.


Początek Starego Polichna, tuż za granicą powiatów. Po lewej stara, brukowana droga z Murzynowa. Widok ku N


Santok. Ujście Noteci do Warty. W centrum UG. Na horyzoncie międzywojenna wieża. Widok ku W


Santok. Widok ku W


Santok. Gorzowska pod koniec miejscowości. Po prawej Warta. Widok ku NEE

W Gorzowie wizyta moja trzecia, w przeciągu nieco ponad roku. Raz dwa dotarliśmy w rejon dworca i zawitaliśmy do baru. Z Y. wzięliśmy pizzę na pół. W międzyczasie Pa. odjechała pociągiem w kierunku wschodnim. Około 16 poniosło mnie w swoją stronę. Kurs do Deszcza ulicą Strażacką. Dalej przez Maszewo i Orzelec do Bolemina. W międzyczasie dotarła wiadomość, iż Y. wsiadł w swój pociąg.


Gorzów Wielkopolski. Most Staromiejski. W centrum kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NNW


Zespół Szkół w Deszcznie. Widok ku W


UG w Deszcznie. Widok ku E

Powoli zbliżał się zachód słońca. Dojazd do Płonicy i skręt na zachód. Szlakiem rowerowym poprowadzonym przez polną drogę biegnącą wzdłuż kanałku, wyjazd na szuter, który doprowadził mnie ostatecznie do Rudnicy. Tam nastała noc, w czasie prób zorientowania się w sytuacji. Przyodziawszy się jak trzeba, przyszła pora ruszyć, a tymczasem wszędzie zaległa wysoka mgła. Przejazd przez Kołczyn i Łukomin, dopiero w pobliżu Krasnołęgu postanawiając rozbić namiot.


Rudnica. Szutrówka z Altony. Widok ku SW

Zaliczone gminy

- Pszczew
- Przytoczna
- Skwierzyna
- Santok
- Krzeszyce
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 114.60 km (32.00 km teren), czas: 06:33 h, avg:17.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)