Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(36)

Moje rowery

Czarny 12754 km
Zielony 31509 km
Unibike 23955 km
Czerwony 17565 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

.Wyprawy po Polsce

Dystans całkowity:44242.40 km (w terenie 2094.60 km; 4.73%)
Czas w ruchu:2771:12
Średnia prędkość:15.96 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:36586 kcal
Liczba aktywności:347
Średnio na aktywność:127.50 km i 8h 01m
Więcej statystyk

Wyjazd Samochodzikowy - Susz

Sobota, 2 maja 2015 | dodano: 17.05.2015Kategoria .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, .Pół nocne, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Pomezania, .Z rodziną

Czwartek


Wyjechaliśmy około 19. Ładowanie rowerów i bagażu potrwało dłuższą chwile, ze względu na trudności z wyjęciem siedzeń. Jadąc przez Czerwińsk, zatrzymaliśmy się w Płońsku na zakupy. W glinojecku zrezygnowaliśmy z podróży 7mką, która zdawała się już powoli zapychać podróżującymi nad morze i na Mazury. Przez serię różnych wiosek wyjechaliśmy w Bieżuniu na trasę 541. O ile jazda przez wioski była nieco umęczona, bo strasznie się wiły, o tyle na wojewódzkiej było już łatwo i prosto.

Przed Lidzbarkiem chwilę staliśmy w kolejce z powodu wypadku. Prawdopodobnie wpadła na kogoś sarna. W Lidzbarku drobne problemy nawigacyjne (ponownie, tak jak poprzednio, podczas tamtejszej jazdy rowerem). Miasteczko w trakcie budowy obwodnicy od północy. Dalsza trasa przez las dość kręta. W Lubawie wyjechaliśmy na krajówkę, gdzie samochodów już było dość sporo. Skręciliśmy na Iławę. Opuszczając ją, czekaliśmy kilka minut na przejazd pociągu.

Przejechaliśmy 16 za Kisielice w swego rodzaju rozciągniętej karawanie, powstałej przed przejazdem w Iławie. Skręciliśmy do Jaromierza, ale tam błąd nawigacyjny i odbiliśmy do Trumiejki. Główną przyczyną była leżąca w pobliżu wieś Trumieje, która wprowadzała w błąd. Turlaliśmy się przez kilka kilometrów po drodze oczekującej na remont. Dość powoli i ostrożnie, bo jej stan był okropny. We wsi zawróciliśmy zdając sobie sprawę z własnego położenia. Raz jeszcze przejechaliśmy przez ową okropną drogę.

Do Rozajn Małych dotarliśmy bardo późno, ale jeszcze przed północą. Zaparkowaliśmy, skontaktowaliśmy się z resztą towarzystwa, chwilę pogadaliśmy, ale potrzebowaliśmy wypocząć po długiej trasie, więc długo nie zalegaliśmy.

Piątek


Rozajny Małe. Ośrodek Nad Jeziorem Różane.


Rozajny Małe. Jezioro Łężno z pomostu. Widok ku W


Rozajny Małe. Kot, w trakcie wyjazdu nazywany imieniem Rurku

Przez Gardeję i Grudziądz dotarliśmy do Zamku w Radzyniu Chełmińskim. Dojechaliśmy mniej więcej w tym samym czasie co reszta ekipy, ale zaparkowaliśmy pod murami od strony centrum. W czasie dojazdu chcąc skrócić trasę przez Jamy, droga zawróciła nas z powrotem na krajówkę. Kilka godzin spędziliśmy zwiedzając zamek, wchodząc na dwie wieże i strzelając z łuku. Na kilkanaście minut pojechaliśmy do pobliskiego kościoła a potem na cmentarz. Tam odbiliśmy na chwilę od grupy i podeszliśmy w blisko pobliskiego drewnianego dworku. Potem wróciliśmy pod zamek i w czasie obiadu przeczekaliśmy największe opady, jakie tego dnia przetaczały się nad okolicą.


Radzyń Chełmiński. Zamek krzyżacki z XIV w. Widok ku NE


Radzyń Chełmiński. SW róg zamku. Widok ku SW


Radzyń Chełmiński. Zamek krzyżacki z XIV w. widziany z SW wieży ku NE. Po lewej DW 534. W centrum na horyzoncie Szumiłowo. Po prawej W łąki Radzyńskiej Strugi, która płynie przy prawej krawędzi zdjęcia


Radzyń Chełmiński. Wnętrze kaplicy zamkowej, widziane z SE przejścia na wieżę. Widok ku SW


Radzyń Chełmiński. Zamek krzyżacki z XIV w. widziany z SW wieży ku NE. Po lewej DW 534. W centrum na horyzoncie Szumiłowo. Po prawej W łąki Radzyńskiej Strugi, która płynie przy prawej krawędzi zdjęcia


Radzyń Chełmiński. Po lewej maszt telekomunikacyjny SLR Radzyń Chełmiński przy DW 534. Przy prawej skrawek kościoła pw. św. Anny. Widok z SE wieży zamku ku SSE


Radzyń Chełmiński. Po prawej kościół pw. św. Anny. Widok z SE wieży zamku ku S


Radzyń Chełmiński. Wnętrze kościoła pw. św. Anny. Widok ku SSW


Radzyń Chełmiński. Wnętrze kościoła pw. św. Anny. Widok ku NNE


Radzyń Chełmiński. Strop z polichromią z XVII w w prezbiterium. Wnętrze kościoła pw. św. Anny. Widok ku NNE


Radzyń Chełmiński. Cmentarna kaplica pw. św. Jerzego w SW części miejscowości ku NNE


Radzyń Chełmiński. Po lewej zamek krzyżacki. Po prawej kościół pw. św. Anny. Widok z cmentarza ku NNE


Radzyń Chełmiński. Dwór "Na Zielonym Wzgórzu sprzed 200 lat. Widok ku SE


Radzyń Chełmiński. Po prawej maszt telekomunikacyjny SLR Radzyń Chełmiński. Widok z DW 534 ku SSE

Po przerwie pojechaliśmy do Okonina, gdzie sporo czasu spędziliśmy w kościele, a potem, już krócej, poszliśmy w pobliże zawalone pozostałości filmowej piwnicy. Kolejny przejazd do ruin Zamku w Pokrzywnie, położonych tuż przy głównej drodze. Sporo czasu łaziliśmy po tych dzikich ruinach zamku, z którego zostało kilka wewnętrznych murów bliżej rzeki, a także możliwe było wejście do niewielkich podziemi.


Okonin. Wnętrze kościoła pw. śś. Kosmy i Damiana z XIV w. zawierający malowidła z tego okresu


Pokrzywno. Ruiny zamku krzyżackiego w SE części miejscowości. Widok ku SSW


Pokrzywno. Ruiny zamku krzyżackiego w SE części miejscowości. Widok ku NNW


Pokrzywno. Ruiny zamku krzyżackiego w SE części miejscowości. Widok ku SW

Dalszy przejazd do pałacu w Mełnie. Jechaliśmy pierwsi, ale nie wiedzieliśmy gdzie dokładnie jest ten pałac, więc zatrzymaliśmy się przed skrzyżowaniem z trasą 538. Podobnie reszta ekipy. Potem okazało się że pałac znajdował się blisko trasy ale 1,5 km dalej. Po obejrzeniu go z zewnątrz, pojechaliśmy przez Boguszewo nad jezioro Mełno, od strony wschodniej. Po krótkim tam postoju przejechaliśmy przez Grutę i zatrzymaliśmy się na kolejną przerwę na przesmyk między jeziorami Księże i Duże. Komuś nawaliło auto.


Mełno E. Pałac rodziny Bielerów z XIX w. Od PRL oddział Zootechnicznego Zakładu Doświadczalnego w Krakowie. Widok ku SSE


Boguszewo N. Jezioro Mełno. Widok ku W


Gruta. Jezioro Księże widziane z drogi do wsi Salno. Widok ku NE


Gruta. Jezioro Duże widziane z plaży pod terenem grodziska. Widok ku W


Gruta. Po prawej grodzisko nad Jeziorem Dużym. Widok ku SE

Powrót przez Rogóźno, Szembruczek i Gardeję. Nad okolicami przetaczały się chmury deszczowe i kilkukrotnie błysnęło burzowo. Wieczorem konkursik i film. Wcześnie zasnęliśmy.

Sobota - Dzień


Rozajny Małe. Kot, w trakcie wyjazdu nazywany imieniem Tobiasz

Pierwsze kroki skierowane do Nowej Wioski. Tam obejrzeliśmy dworek z zewnątrz, a potem udaliśmy się do Kwidzyna pod zamek. Weszliśmy do Krypty i na dziedziniec, a potem krótka przerwa na lody. Opuszczając miasto uzupełniliśmy paliwo. Przez Gardeję udaliśmy się do Rogóźna. Pojechaliśmy do wsi i szukaliśmy dojścia na zamek. Leciwa mieszkanka poinformowała że to teraz w rękach prywatnych i nie ma wjazdu.


Nowa Wioska. Rzeźby na stawie w W części terenu pałacowego. Widok ku W


Nowa Wioska. Pałac z XIX w. Widok ku NW


Nowa Wioska. Boisko po S stronie pałacu. Widok ku S


Kwidzyn. Ruiny zabudowań przy Starym Rynku. Widok ku NW


Kwidzyn. Gdaniszcze zamku w Kwidzynie. Po lewej zabudowania przy Długiej. Widok ku NE


Kwidzyn. Konkatedra Jana Ewangelisty. Mozaika z XIV w. Widok ku NE


Kwidzyn. Zabudowania Marezy. Na horyzoncie w centrum pylony mostu DK 90, otwartego w 2013 r. Widok z tarasu zamkowego ku NW


Kwidzyn. Widok na Gniew z tarasu zamkowego ku NNW

Zjechaliśmy na dół do rzeczki i podeszliśmy do ruin stromym wejściem. Dotarliśmy pierwsi, ale zdyszani. Udało mi się wejść na wieżę po uprzedniej gimnastycznej wspinaczce, jakiej nie zdarzało mi się wyczyniać do ładnych paru lat. Dojść zaś tylko na piętro przedostatnie, gdyż ostatnie wyglądało dość niepewnie. Opuszczając ruiny zajrzeliśmy jeszcze do skrzynki geokeszowej.


Rogóźno-Zamek. Ruiny nad Gardziegą po SW stronie wzgórza zamkowego. Widok ku SE


Rogóźno-Zamek. Gardzięga po SW stronie wzgórza zamkowego. Widok ku NWW


Rogóźno-Zamek. Wieża bramna na terenie ruin. Widok ku NE


Rogóźno-Zamek. Pozostałości mostu i fosa. Widok ku NE


Rogóźno-Zamek. Przedostatnie i ostatnie piętro wieży bramnej


Rogóźno-Zamek. Widok z przedostatniego piętra na SE stronę wieży


Rogóźno-Zamek. Widok z przedostatniego piętra na SE stronę wieży. Wieża muru obronnego ponad DK 16


Rogóźno-Zamek. W centrum zabudowania przysiółka Nowa Góra. Na horyzoncie linia drzew wzdłuż drogi nad jeziorem Salno. Widok z przedostatniego piętra ku S

Kolejnym punktem na trasie był Łasin i obiad przy rynku. Ostatnim punktem na ten dzień było Klecewo, gdzie oglądaliśmy tamtejszy pałac oraz pozostałości cmentarza i mauzoleum. Jeszcze za dnia wróciliśmy do bazy.


Łasin. Kościelna z kościołem pw. św. Katarzyny. W tle skrzyżowanie z DK 16. Widok ku SSE


Klecewo. Pałac z XIXw. Widok ku N


Klecewo. Kapliczka na SW przylądku Jeziora Klecewskiego. Widok ku W


Klecewo. Cmentarz ewangelicki. Widok ku S


Klecewo. Cmentarz ewangelicki. Widok ku SE


Klecewo. Cmentarz ewangelicki. Grobowiec von Rosenbergów. Widok ku NW


Klecewo. Cmentarz ewangelicki. Grobowiec von Rosenbergów. Po lewej uszkodzony herb Rosenbergów


Klecewo. Cmentarz ewangelicki

Sobota - Wieczór

Po powrocie do bazy rower ustał na kołach, byi po kilkunastu minutach wieźć mnie szutrówką do asfaltu. Tam wjazd na główną. i skręt w prawo. Przejazd przez las. Wiatr mi pomagał i gnał mnie bardzo szybko. Po niedługiej chwili udało mi się zauważyć, że licznik nie odbiera sygnału, więc trzeba się było zatrzymać, tracąc czas i prędkość. Na szczęście nie był to długi odcinek.


Rozajny Małe. Droga z ośrodka "Nad Jeziorem Różane" w stronę wsi. Widok ku N

Droga lekko pagórkowata. Za lasem mijało się jezioro Klecewskie od północy. W Jaromierzu skręt na północ. Z powodu słabej nawierzchni tempo spadło. Z trudem do Trumiejek. Tuż za nimi położono już nową nawierzchnię. Granica między nimi była zablokowana i trzeba było przejechać po tymczasowych betonowych płytach, ułożonych po wschodniej stronie trasy.


Jaromierz. Oczyszczanie poboczy DW 522. Zniknęło wiele drzew w skrajni drogi. Widok ku NE

W Kołodziejach skręt w prawo. Znów jazda z wiatrem. Powoli zbliżał się wieczór, więc kamizelka na plecy. Przejazd przez Pólko, gdzie zachowały się pozostałości rozebranej już linii kolejowej do Prabut. Zastanawiało mnie czy to już tam mam skręcić, ale wciąż było za wcześnie. Dopiero wtedy, gdy przejechało się przez las na granicy województw i dojechało do centrum Jawt Wielkich. Omijało się ogrodzenie dość dużego terenu gospodarczego, a potem jazda po płytach betonowych na północ.


Kowale. Jezioro Mateczne. Pola i jezioro we wsi Kołodzieje. Druga strona we wsi Stary Kamień. Po prawej las otaczający teren szpitala w Prabutach S. Widok ku N


Kowale. Las na SE brzegu jeziora Mateczne. W tle zabudowa w Starym Kamieniu i las otaczający teren szpitala w Prabutach S. Na horyzoncie międzywojenna wieża ciśnień "Sanatorium" i komin elektrociepłowni, położone w E sąsiedztwie szpitala. Widok ku NNE


Las między Pólkiem i Jawtami Wielkimi. 400 m przed granicą województw. Widok ku E

Na kolejnym skrzyżowaniu skręt w kierunku Jawt Małych. Droga była dość długa, szutrowa z tendencją do zalegania piasku, ale z powodu opadów deszczu dnia poprzedniego, była wystarczająco utwardzona. W Jawtach leżał już asfalt, którym żwawo doprowadził do Suszu. Zdjęcie przy tablicy, przejazd wzdłuż torów po stronie południowej i rychły wyjazd ulicą Piastowską. Wkrótce przerwa na chwilę, by zajrzeć do ruin budynków


Jawty Małe S. Po lewej S zabudowa wsi. Po prawej Susz, pomiędzy dwoma zagajnikami, rosnącymi w SE części wsi Nipkowie. Przy prawej krawędzi białe budynki zakładów produkujących nawozy. Widok ku NE


Jawty Małe S. Po lewej kościół pw. św. Rozalii. W centrum kościół pw. św. Antoniego. Po prawej wieża ciśnień. Na horyzoncie las w NE części miasta. Widok ku NE


Nipkowie. Po prawej wjazd do centrum wsi. Po lewej las w okolicy wsi Karolewo. W centrum widoczny maszt telekomunikacyjny w tejże wsi. Widok ku NNE


Susz. Wjazd od strony wsi Nipkowie. Widok ku NEE

Zaczynało zmierzchać i robiło się trochę chłodno, ale przez większość trasy było mi wystarczająco ciepło. Tym bardziej, że ani kurtki, ani bluzy nie było. W Bałoszycach dworek i sporo młodzieży grającej na przydrożnym boisku. W powietrzu unosił się zapach grilla. Przejazd przez Klimy, dalej kilka wiatraków, a w Pławtach Wielkich skręt już w kierunku północno-zachodnim. Było już późno, słońce zniknęło za horyzontem, a wiatr ucichł. Kilkukrotnie mijało się strefy zimnego powietrza, ale bardzo niewiele.


Susz. Po S stronie linii kolejowej Warszawa Wschodnia – Gdańsk Główny (9). Po prawej wiadukt Piastowskiej. Widok ku SEE


Susz. Dworzec kolejowy. Po prawej wiadukt Piastowskiej. Widok ku SEE


Ruiny Przedsiębiorstwa Handlowo-Usługowego Ric-Oil. Budynek S. Po lewej zakłady produkujące nawozy. Widok ku W


Ruiny Przedsiębiorstwa Handlowo-Usługowego Ric-Oil. Budynek N. Widok ku NNW


Ruiny Przedsiębiorstwa Handlowo-Usługowego Ric-Oil. Grafiti w budynku N. Widok ku NW


Bałoszyce po N stronie centrum wsi. Drzewa i pola wsi Jawty Wielkie E. Widok ku NW


Bałoszyce. Widok ku SWW


Bałoszyce. Pałac rodziny von Brünneck z XIX w. aktualnie hotel. Widok ku SE


Bałoszyce - do szutrowej drogi po lewej. Klimy - wszystko na wprost i po prawej. Widok ku SW

Od wsi Grodziec lampka, choć na całym odcinku asfaltowym, jaki tego dnia jeszcze przejeżdżało, minęło mnie może z 5-6 aut, w tym jeden autobus. Ponowny dojazd do Trumiejek. Zastanawiało mnie, jak poprowadzić dalszą trasę, gdyż nie było we mnie ochoty wracać tą samą i tradycyjnie chciało mi się przejechać jak najwięcej nowych. Po wglądzie w mapę, padło na to, by pojechać polną drogą prosto na zachód.


Pławty Wielkie W przy granicy województw. Po lewej ruiny wiatraka. Poza kadrem niesitniejąca linia Jabłonowo Pomorskie – Prabuty (232). Widok ku S

Około trzy kilometry przeturlania po dość dobrej, bardziej polnej drodze niż szutrze. W pobliżu południowej granicy lasu występowało dość sporo błota i kałuż, ale nie było problemu z ich ominięciem. Już po zmroku dojazd do Klasztorka, gdzie dłuższą chwile zastawiało mnie gdzie dalej jechać. Cała wieś drogę miała wyłożoną betonowymi płytami. Zjazd na dół. Pierwszy skręt, który był przez mnie rozważany, prowadził nad Jezioro Klecewskie, ale wyglądał na niezbyt pewny i prowadził przez las.


Klasztorek. Widok ku NNW

Przejazd przez wieś między jeziorami Świdno i Klasztorne Jezioro, gdzie pojawił się asfalt. Poprowadził mnie do Nowej Wioski. Mijało się ogrodzenie tamtejszych terenów dworskich od południa. Postój na skrzyżowaniu. Skręt w lewo pozwalał mi przejechać najkrótszą trasą, która wyprowadziłaby mnie w lesie, w pobliżu wjazdu do Rozajn Małych. Droga na wprost zaprowadziłaby mnie do wsi Jurki. W prawo przez Nową Wioskę do Wandowa. Ostatnia był asfaltowa, a pozostałe polne, obficie usiane kałużami po ostatnich deszczach. Jako że się mi się spieszyło, padło na wygodniejszy wariant przez Wandowo. Po powrocie szybka kolacja w postaci gotowego spaghetti, potem ognisko przez kilka godzin i wyśmienita gra w sabotażystę do 5 rano.

Zaliczone gminy

- Susz
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 53.00 km (8.00 km teren), czas: 02:49 h, avg:18.82 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z Torunia do Chełmna

Sobota, 25 kwietnia 2015 | dodano: 27.04.2015Kategoria .Wyprawy po Polsce, .Samotnie, .Pół nocne, >200, ..Gminy Polska, 2015 Ziemia Dobrzyńska, .Z rodziną

Toruń

Autem do Torunia. Po 12 start z parkingu przy początku Bulwaru Filadelfijskiego. Po przygotowaniu się do drogi, przejazd do ulicy Warszawskiej, która w tym miejscu przechodziła drobny remont. Skręt w Dobrzyńską i trzymając się rowerowej ścieżki, wyjazd najkrótszą i najprostszą trasą z Torunia.


11:38. Toruń. Bulwar Filadelfijski w pobliżu ul. Świętego Jakuba. W tle most im. Malinowskiego. Widok ku SEE


11:38.Toruń. Bulwar Filadelfijski w pobliżu ul. Świętego Jakuba. W tle Most Piłsudskiego. Widok ku SE


11:38.Toruń. Bulwar Filadelfijski w pobliżu ul. Świętego Jakuba. W tle Most Piłsudskiego. Widok ku SWW


11:38.Toruń. Bulwar Filadelfijski w pobliżu ul. Świętego Jakuba. Widok ku NW


11:39 Toruń. Warszawska. W tle kościół pw. Świętej Katarzyny. Widok ku NW


11:42. Toruń. Remont ul. Warszawskiej. Po lewej skręt w ul. Dobrzyńską. Po prawej w Wolę Zamkową. Za plecami Plac Świętej Katarzyny. Widok ku SEE


11:42.Toruń. Ul. Dobrzyńska. Widok z S części Placu Św. Katarzyny ku NNE.


11:42. Toruń. Remont Warszawskiej. Plac Świętej Katarzyny z kościołem pw. św. Katarzyny. Po prawej skręt w Dobrzyńską. Widok ku NWW


11:42. Toruń. Skrzyżowanie ul. Szumana po S stronie placu Świętej Katarzyny z ul. Wola Zamkowa (po prawej) i ul. Dobrzyńskiej (po lewej) oraz ul. Warszawską w centrum. Widok ku SE 


11:54. Toruń. Plac Witalisa Ugrechelidze. Widok ku NNW


11:54. Toruń. Plac Witalisa Ugrechelidze. Widok ku E 


11:54. Toruń. Plac Witalisa Ugrechelidze. Widok ku W


11:55. Toruń. Ul. Grudziądzka 126a. Tablica pamiątkowa. Inskrypcja: "W tym miejscu w latach 1940-1943 był niemiecki nazistowski obóz przesiedleńczy i pracy dla Polaków z Torunia i okolic zwany Szmalcówka miejsce martyrologii blisko 12 tys. osób zmarło ok. 1000 osób w tym ok. 400 dzieci i niemowląt pochowani są na pobliskim im. Ofiar II Wojny Światowej przy ul. Grodzkiej 141". W tle Urząd Miasta: Wydział Podatków i Windykacji, Geodezji I Kartografii, Architektury I Budownictwa (ul. Grudziądzka 126b). Widok ku E

Łysomice

Tuż za ostatnimi zabudowaniami przerwa na poboczu w rozległym piaszczysto-lesistym terenie przed granicą miasta. Wtedy dopiero udało mi się ogarnąć już na spokojnie. Gnał mnie wiatr. W Łysomicach kolejna przerwę, urządzona przed Urzędem Gminy. Przez pierwsze te kilometry był drobny problem z właściwym balansem, zabrana bowiem została małą sakwę, która przez spory odcinek trasy jechała otwarta z powodu wypełnionej objętości, mimo że zapięta. Problem z biegiem czasu sam się rozwiązał, organizm przyzwyczaił do takiego, a nie innego rozkładu wagi.


12:07. DK80. Toruń. Po prawej okolica cmentarza Komunalnego. Widok ku N


12:11. DK80. Granica Torunia i Łysomic. Widok ku N


12:18. DK80. Łysomice. Widok ku N


12:19. DK80. Łysomice. Widok ku N


12:20.Łysomice. Urząd Gminy przy Warszawskiej 8, w pobliżu głównego skrzyżowania w miejscowości. Widok ku N


12:20 Łysomice. Urząd Gminy przy Warszawskiej 8, w pobliżu głównego skrzyżowania w miejscowości. Widok ku N

Od Łysomic jazda w kierunku południowo-wschodnim. Wiatr delikatnie przeszkadzał ze swą siłą. Minęła mnie pierwsza grupka motocyklistów, których różne inne grupy, a może i te same, napotykane były do zachodu słońca. W Grębocinie omyłka nawigacyjna. Uwidziało mi się, że tam trzeba skręcić na Brodnicę. Spostrzec udało mi się przy drugim przystanku. Nie chciało mi się zawracać do właściwej trasy, wiec trzeba było cofnąć się do nieodległego skrętu w boczną drogę.


12:27. Między Łysomicami i Popowem Toruńskim. Widok ku SE


12:31. Papowo Toruńskie. W centrum kościół pw. świętego Mikołaja. Widok ku SE


12:40. A1. Wiadukt między Grębocinem i Jedwabnem. W centrum osiedle Przyłubie (zabudowa jednorodzinna) i Grębocin nad Strugą (zabudowa wielorodzinna - już w Toruniu). Po lewej widoczny komin Elektrociepłowni Toruń EC 2. Widok ku SWW


12:57. A1. Wiadukt między Grębocinem i Jedwabnem. W tle wiadukt ul. Łubickiej (fragment DW552). Widok ku SSW
 

12:57. A1. Wiadukt między Grębocinem i Jedwabnem. W tle wiadukt ul. Łubickiej (fragment DW552). Widok ku SSW


12:57. A1. Wiadukt między Grębocinem i Jedwabnem. W centrum osiedle Przyłubie (zabudowa jednorodzinna) i Grębocin nad Strugą (zabudowa wielorodzinna - już w Toruniu). Widoczny komin Elektrociepłowni Toruń EC 2. Widok ku SWW


12:57. A1. Wiadukt między Grębocinem i Jedwabnem. Po lewej Rogowo. W centrum wiadukt DK 15, a za nim Brzeźno. Po prawej Rogówko. Na horyzoncie las w dolinie Strugi Rychnowskiej. Widok ku NNE

Przejazd nad autostradą przez Przydatki. Uprzednio zagadał mnie kierowca auta o jakiś adres. Wiadomo jak bardzo można było mu pomóc, czyli wcale. Potem szutrową drogą dojazd do kolejnej na Jedwabno, jednak potem skręt na południe do właściwej trasy. Trzeba było przejechać przez Drwęcę, a najbliższy most był w Lubiczu. Przejazd przez tę miejscowość wykorzystując chodnik (za rzeka po stronie południowej), na asfalta wracając w Brzozówce. Na najbliższym porządnym skrzyżowaniu skręt w lewo.

Dolna Dolina Drwęcy


13:22. Lubicz Górny. DK 10. Po lewej zabudowania przy ul. Mostowej. Nieco po prawej wielorodzinna zabudowa przy ul. Tęczowej. W centrum, za drzewem częściowo widoczny komin nieczynnej cegielni. Po prawej niewielkie spiętrzenie na Drwęcy. Widok ku N


13:22. Lubicz Górny. DK 10. Niewielkie spiętrzenie na Drwęcy. Widok ku NNE

Okolice Ciechocina

Teren stopniowo się wznosił. Ulicą Ogrodową do Łążynka. Tam kilka zdjęć, a tuż po nich wielka chmura piasku, której już nie udało się sfotografować w najlepszym momencie. Z wiatrem dojazd do Ciechocina, skąd roztaczał się świetny widok i stromy zjazd do Elgiszewa przez most na Drwęcy. Dalsza droga z wolna się wznosiła, większość czasu prowadząc przez las.


13:53. DW 569. Łążynek. Lasy w dolinie Drwęcy. Na horyzoncie Wielka Łąka. Widok ku NNW


14:00. DW569. Grania gmin i powiatów między Łączynkiem a Małszycami. Widok ku NNE


14:08. DW569. Ciechocin. Na horyzoncie po lewej kościół pw. św. Małgorzaty. Widok ku N


14:08. DW569. Ciechocin. W centrum kościół pw. św. Małgorzaty. Widok ku N


14:09. Okolice centrum Ciechocina. W tle na horyzoncie budynek przemysłowy w okolicy ul. Dworcowej w Golubiu-Dobrzyniu. Widok ku NE


14:10. DW569. Ciechocin. Widok ku NNE


14:11. DW569. Ciechocin. Urząd Gminy. Widok ku SE



14:11. DW569. Ciechocin. Urząd Gminy. W centrum poczta. Widok ku SE


14:12. DW569. Ciechocin. Zjazd w dolinę Drwęcy. Po drugiej stronie rzeki zabudowa Elgiszewa. Widok ku N


14:13. DW569. Ciechocin. Zjazd w dolinę Drwęcy. Po drugiej stronie rzeki zabudowa Elgiszewa. Widok ku N


14:13. DW569. Ciechocin. Zjazd w dolinę Drwęcy. Po drugiej stronie rzeki zabudowa Elgiszewa. Widok ku N


14:23. DW569. Elgiszewo E. Jezioro Okonin. Widok ku NNW

Golub-Dobrzyń

Pod koniec Olszówki widać już było zamek w Golubiu-Dobrzyniu. Niebawem przejechało się u jego stóp, a potem przez miasto na wschodni brzeg rzeki. Na przystanku za lasem pierwsza dłuższa przerwa posiłkowa i zwiększenie ciśnienia w kole. Po przerwie podjazd za Sadykierzem, a tuż za nim skręt w lewo. Szybki przejazd przez Szafarnię, mijając Ośrodek Chopinowski.


14:37. DW569. Olszówka. Widok ku NEE


14:39. DW569. Olszówka. W tle Golub-Dobrzyń wraz z zamkiem. Widok ku NEE


14:39. Antoniewo. DW 569. Zamek w Golubiu-Dobrzyniu. Widok ku NE


14:44. Antoniewo. DW 569. Zbocza doliny Drwęcy. Widok ku N


14:44. Antoniewo. DW 569. Doliny Drwęcy. Widok ku E


14:46. DW 569. Dolina Drwęcy na pograniczu Antoniewa i Golubia-Dobrzynia.  Widok ku NE


14:47. DW 569 w Golubiu-Dobrzyniu. W tle zamek w Golubiu-Dobrzyniu. Widok ku NE


14:47. DW 569 w Golubiu-Dobrzyniu. W tle zamek w Golubiu-Dobrzyniu. Widok ku NE


14:47. DW 569 w Golubiu-Dobrzyniu. W tle zamek w Golubiu-Dobrzyniu. Widok ku NE


14:48. Golub-Dobrzyń. DW569. Ul. Toruńska. Po lewej zamek na wniesieniu ponad doliną Drwęcy.. Widok ku NE


14:48. Golub-Dobrzyń. DW569. Ul. Toruńska. Zamek na wniesieniu ponad doliną Drwęcy. Widok ku N


14:48. Golub-Dobrzyń. DW569. Ul. Toruńska. W tle zamek na wniesieniu ponad doliną Drwęcy. Widok ku N


14:48. Golub-Dobrzyń. DW569. Ul. Toruńska. Po prawej Rynek. Widok ku N


14:49. Golub-Dobrzyń. DW569. Ul. Toruńska. W tle zamek na wniesieniu ponad doliną Drwęcy. Widok ku NNW

Ośrodek Chopinowski w Szafarni


15:27. Szafarnia. Wjazd od strony DW534 Widok ku NW


15:28. Szafarnia. Wjazd od strony DW534. Widok ku N



15:29. Szafarnia. Ośrodek Chopinowski w centrum miejscowości. Widok ku NNW



15:29. Szafarnia. Ośrodek Chopinowski w centrum miejscowości. Widok ku NW


15:29.Szafarnia. Ośrodek Chopinowski w centrum miejscowości. Widok ku NW

Do Wąpielska


15:34.Płonne. Zjazd w dolinę cieku odwadniającego sąsiednie wsie. W centrum w tle kościół pw. św. Jakuba Apostoła. Widok ku NE


15:46. Widok ku NE


15:46


15:47. Widok ku E


15:52. Wąpielsk. Widok ku NE.


15:57. 16:04. UG Wąpielsk. Tablica informacyjna o geokeszach. Widok ku E


15:57. UG Wąpielsk. Widok ku SE


16:04. UG  Wąpielsk. Widok ku S

Do Osieka


16:07.Wrzeszewo. Widok ku NE

 16:09. Wrzeszewo. Po prawej Osiek. Widok ku NE


16:20. Wrzeszewo. Dolina Rypienicy. Po lewej Osiek. W centrum i po prawej Obórki. Na horyzoncie las na skraju wsi Kretki Małe. Widok ku E


16:25. Wrzeszewo. Po prawej  w tle Osiek. Widok ku NE



Osiek

Przez Kiełpiny dojazd do Osieka, uprzednio pokonując stromy zjazd i takiż sam podjazd w dolinie rzeki Rypienica. W międzyczasie zjazd na stare wyrobisko piachu. Od Osieka ścieranie się z bocznym wiatrem, miejscami silniejszym, gdy droga skręcała bardziej na południe. Późnym popołudniem przejazd przez Świedziebnię, skąd ponownie można było skorzystać z pomocy wiatru, aż do Górzna i w mniejszym stopniu do Bartniczki. Z samego Górzna roztaczał się świetny widok na Górznieńsko-Lidzbarski Park Krajobrazowy. Miejsce zdecydowanie warte, by odwiedzić je ponownie i dokładnie poznać.


Osiek. Zjazd w dolinę Rypienicy. Po prawej w tle kościół pw. św. Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NEE


Osiek. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NEE


Między Rokietnicą i Świedziebnią. Widok ku SE


17:22. Świedziebnia. Kościół pw. św.  Bartłomieja. Widok ku E


17:22. Świedziebnia. Kościół pw. św. Bartłomieja. Widok ku E

Górzno


Południowy wjazd do Górzna (po prawej). Na horyzoncie drzewa wzdłuż drogi do Szczutowa. Widok ku NNW


17:53. Górzno. Ulica Freta. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego z XIX w. Widok ku NNE


17:58. Górzno. NW obszar Górznieńsko-Lidzbarskiego PK. Dolina Górznianki. Widok z ul. 3 Maja w pobliżu ul. Gajowej ku NNE


18:10. Zjazd z Górzna do Zaborowa. W tle po prawej okolice wsi Radoszki. Widok ku N


18:22. DW 544. UG Bartniczka. Widok ku N


18:22. DW 544. UG Bartniczka. Widok ku N


18:33. Grążawy. DW 544. Kościół pw. św. Marcina z XVIII w. Widok ku W

Zmrok zapadł w Brodnicy, podczas urządzonej tam dłuższej przerwy, poświęconej na pierwsze przygotowania do nocnej jazdy, w tym posiłek. Poprzedni odcinek lekko pagórkowaty, z długimi podjazdami. Do samego miasta zjazd prawie bez zużywania sił. Po przerwie dojazd do Parku Wolności i przejazd ulicą Kościelną na drugą stronę Drwęcy. Potem pod ruinami zamku krzyżackiego, z którego pozostała wieża i jakieś tam resztki murów. Wydeptaną ścieżką wyjazd z powrotem na ulicę Sienkiewicza i dojazd do krajówki. Chodnikiem po jej południowej stronie wjazd w ulicę Maczka. Ścieżką przy Piłsudskiego powrót na krajówkę, wjeżdżając na asfalt, gdy skończył się chodnik. Wyjazd z miasta w kierunku Wąbrzeźna.


19:27. Brodnica. Ruiny zamku Krzyżackiego nad Drwęcą


19:27. Brodnica. Aleja Mełnickiego nad Drwęcą, w pobliżu ruin zamku Krzyżackiego. Widok ku NWW

Początkowo jazda z lampką w ręku, gdyż mocowanie przestało ja trzymać. Lepiej było zjechać z krajówki w trasę wojewódzką na Grudziądz. Za lasem skręt w lewo i po trzech kilometrach przerwa w niewielkim zagajniku. Przebranie się w ciuchy na noc i wyjęcie czołówki, by ją przetestować. Przez 20 km najsłabszego światła było w porządku, ale później samochody prawdopodobnie już jej nie dostrzegały albo ignorowały.

Przez Zgniłobłoty dojazd do Dąbrówki, skąd na południe. W Nieżywięciu przerwa telefoniczno-nawigacyjna i dalsza jazda na południe. Za szkołą zaczęła się szutrówka z dużą ilością piasku. Dało radę przejechać bez zsiadania aż do trasy wojewódzkiej. Wkrótce potem przejazd przez Dębową Łąkę. Noc była przyjemnie łagodna. Powietrze było ciepłe i miękkie. Wiatr osłabł. Miejscami natrafiało się na krótkie chłodniejszego obszary, gdzie cieszyła mnie obecność bluzy i kurtki, ale na szczęście nie były zbyt częste. Jechało mi się bardzo swobodnie i spokojnie. Księżyc w pierwszej kwadrze zapewniał odpowiednie oświetlenie. Rzadko kiedy mijał mnie jakiś samochód. Raz widać było przebiegającego przez drogę tchórza lub innego przedstawiciela łasicowatych.


22:07. Dębowa Łąka

Wąbrzeźno

Przed torami w Wałyczu krótka przerwa i przerwany posiłek. Drogą szedł jakiś typek, którego lepiej było ominąć na rowerze. Ogólnie dużo osób kręcił się tej nocy po rożnych miejscowościach, choć na małych wsiach raczej wcale. W centrum Wąbrzeźna ostatni posiłek zabrany z domu, oraz ostatni do końca trasy. Była już północ i dotarła do mnie wiadomość, że wkrótce powrót. Nie warto było tracić czasu i trzeba było przejechać najdalej jak mogę. Według wstępnych szacunków można było dotrzeć bez problemu do Lisewa, ewentualnie do Stolna. Księżyc schował się za chmurami.


22:40.Z Wałycza do Wąbrzeźna. Widok ku W


22:56. Wąbrzeźno. NW część Placu JPII. W centrum kościół Matki Bożej Królowej Polski. Widok ku SWW

Ponowne zbieranie sił do jazdy. Szybka jazda. Przejazd przez Płużnicę, wiaduktem nad autostradą, przez Lisewo, rolnicze tereny okryte mrokiem, Krusin i Kamiarki, aż wyjechało się w Stolnie. Plan wykonany. Wjazd na krajówkę i potoczenie się do Chełmna. Trasa już od dawna przeważnie opadała, a stąd już wyjątkowa wyraźnie. Chwilę po przekroczeniu granic miasta dotarła informacje po wyjeździe.


22:34. Płużnica. Granica z wsią Czaple


00:01. Lisewo. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku N


00:02. UG Lisewo. Widok ku SW

Było jeszcze co najmniej pół godziny, więc zachciało mi się zjechać do ulicy Łunawskiej. Skręt na wschód i przejazd przez krótki las. Wjazd do wsi Klamry. Skręt w piaszczystą drogę między domami i wyjazd na drogę żużlową. Tą na zachód. Znów przejazd przez las i na rozstaju, pod dużym drzewem, można było wrócić na asfalt. Zamiast tego pognało mnie dalej na północ, ponownie przez las. Mijało się auto z zapalonymi światłami, które zatrzymało się na środku drogi. Za lasem kilka domów, o mało nie wjechało się na chyba pijanego człowieka i potem już drogą prawie czysto terenową.


01:16. Wjazd do wsi Klamry


01:55. Chełmno. Po prawej Kamionka, prostopadle DK 91, na wprost Nad Groblą. Widok ku NEE

Na asfalt powrót w pobliżu krajówki, po solidnym terenowym podjeździe. Zjazd na dół, podziwiając setki świateł rozsianych na drugim, wysokim brzegu, przypominających mi noce w górach. Dojazd do skrzyżowania przed mostem i skręt w lewo. Przerwa na terenowym, wąskim parkingu. Opróżniła się już prawie pusta butelka. Jeszcze tylko kilka minut minęło, nim ukazało się auto. Forma była taka, by mając odpowiednie zapasy, bez większych problemów przejechać jeszcze 50-100 km. W każdym razie, ten skromny wypad przy okazji, można uznać za pomyślny.

Zasoby żywności zużyte na trasie:

4,5 l wody
5 zwykłych i jedna słodka bułka
4 kotlety

Zaliczone gminy

- Łysomice
- Ciechocin
- Wąpielsk
- Świedziebnia
- Górzno
- Bartniczka
- Dębowa Łąka
- Wąbrzeźno (M)
- Płużnica
- Lisewo
- Stolno
- Chełmno (W)
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 206.00 km (9.00 km teren), czas: 11:26 h, avg:18.02 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka na Roztocze - epilog

Niedziela, 15 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria .Podróżerowerowe.info, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Roztocze

2015.03.13 - 15 Wyprawka na Roztocze - cała trasa


Tego dnia pobudka nastąpiła dość wcześnie, ale sporo czasu zeszło jeszcze na odpoczywaniu. Śniadanie podgrzane, powrót do pokoju. Przygotowania do odjazdu trochę trwały. W większości, wraz ze mną, opuściliśmy chatkę około 9:30. Przez kilka kilometrów jechaliśmy w trzy osoby, ale pod koniec lasu, tuż za wsią Lipowiec, moje i ich drogi się rozeszły. Kurs ku W.


Lipowiec. S kraniec wsi. Nocleg na wyprawce. Widok ku W

1.5 km turlania się błotnisko-piaszczystą drogą w kierunku Trzęsin. Już asfaltem - przejazd mostem na Gorajce, obok kościóła w Trzęsinach, podjazd do Pulczynowa. Aparat powędrował na szyję, bo zmęczyło mnie zatrzymywanie się tylko po to, by zrobić zdjęcie. Boczna ta trasa doprowadziła do Sokołówki i wnet udało mi się wjechać do Frampola.


Rzeka Gorajka w pobliżu granicy wsi Czarnystok i Trzęsiny. Widok ku S


Rzeka Gorajka w pobliżu granicy wsi Czarnystok i Trzęsiny. W tle wzgórza ponad Zastawiem (po prawej) i Smoryniem (po lewej). Widok ku N


Droga do Trzęsin. Widok ku NWW


Trzęsiny. Przedwojenny kościół (pierwotnie cerkiew) pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku NEE


Zjazd z Pulczynowa do Trzęsin. W tle wzgórza z polami Lipowca (7 km). Widok ku SE


Frampol. Tkacka 1 i 3. Widok ku NEE

Gnał mnie wiatr ze wschodu, wspomagała większa ilością zjazdów niż podjazdów. Tuż po 11 w Dzwoli. Z DK 74 na północ w Krzemieniu. W Branwece-Kolonii "skrót" terenową dróżką w pobliżu rzeczki. Na szczęście po 300 metrach powrót na asfalt.


DK 74 za Frampolem w NW terenie wsi Kocudza Trzecia, przysiółka Celniki. Widok ku NW


Dzwola. Przedwojenny kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Widok ku SSW


DK 74 na łuku między Dzwolą i Krzemieniem Pierwszym. Na szczęście nie tędy biegła tras. Tylko test zoomu w aparacie. Widoczne zabudowania w Branewce-Kolonii (2km). Widok ku NNW


Bez zoomu w Branewce-Kolonii. Drzewa po lewej nad rzeczką Branwią. Widok ku NNE


Branew-Kolonia przy granicy z Branewką (pola drogą). Nad rzeczką Branew. Widok ku NE


Branew w Branwi Szlacheckiej (za plecami Branewka). Widok ku NE


Pozostałości młyna wodnego we wsi Branew Szlachecka. Widok ku W

O 12:30 postój przed Godziszowem. Baterie dostarczone z aparatem się wyczerpały. Starczyły na około 300 zdjęć. Trasa jeszcze nie zakończona, a jeszcze by się kilka przydało. Podgrzewanie przez kilka minut, coś tam dało, choć niewiele. Za Godziszowem podjazd, długi zjazd i po godzinie od postoju, oto już w Janów Lubelski. Przez cały wyjazd, często i gęsto rzucały się w oczy leżące w rowach śmieci. Szacunkowo - przynajmniej przez połowę asfaltowych odcinków.


Centrum Godziszowa. U dołu barierki mostku na Białce. Od lewej: szary UG, niski sklep oraz sześcienny budynek mieszczący pocztę, policję i bibliotekę. Na wzniesieniu kościół pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Widok ku W


W pół drogi między Godziszowem i Ratajem Ordynackim. Widok ku SW

Koniec jazdy w aucie na parkingu. Razem, po zakupach, kurs przez Batorz, Bychawę, Lublin, Lubartów, Stoczek Łukowski do Mińska Mazowieckiego. Przed Dębe Wielkie utworzył się spory korek, więc zjazd w kierunku Pustelnika. Trasa przez las, wąska, dziurawa i ciężka, pokonywana w nocy. Jeszcze przed zmrokiem, na jednym z wiejskich odcinków prze Mińskiem, ukazało się auto i sarna przez niego potrąconą, która siedziała w kucki, z krwawym śladem tuż za nią. Prawdopodobnie wciąż żywa, a kierowca, wystawiwszy trójkąt ostrzegawczy, oczekiwał na weterynarza + stosowne inne służby.


Janów Lubelski. Zamoyskiego jako DK 74. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku NW


DW 835. Lublin. Widok na Abramowice ku W

Sen, a nazajutrz do domu, uprzednio odwiedzając Księgowego w pracy. We wtorek z rana, wciąż odczuwalne były efekty długiego niejeżdżenia. Później doprowadzenie do normy żółtego Wheelera (lekkie centrowanie koła, regulacja i montaż przerzutki z transplantacją kółek wózka z deore do alivio) i ostateczna zmiana siodełka w Nordcappie.


Widok na Henrysin ku E

Zaliczone gminy

- Dzwola
- Godziszów
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 51.25 km (0.00 km teren), czas: 03:06 h, avg:16.53 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka na Roztocze

Sobota, 14 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria .5-10 Osób, .Z Kasią, .Wyprawy po Polsce, .Podróżerowerowe.info, 2015 Roztocze, ..Gminy Polska

Udało mi się wyspać, jak rzadko kiedy. Chyba wszyscy byli już na nogach. Oglądaliśmy zdjęcia z tutejszych regionów, dopóki nie nadeszła godzina wyjazdu. Zebraliśmy się tuż po 12.


Przygotowania do drogi

Ruszyliśmy na południe. Przy urzędzie gminy w Tereszpolu, skręciliśmy na wschód, w dość terenowy, nieco błotnisty podjazd. Dało radę jechać, choć niespecjalnie szybko. Deszcz padał słabszy, zmęczenie było mniejsze. Gdy z Kasią udało się dotrzeć do najwyższego miejsca, ledwo już dało radę zobaczyć resztę na zjeździe. Droga w pewnym miejscu (jeszcze na podjeździe) wyłożona została asfaltem, choć było to dawno temu, sądząc po ziejących dziurach.


Zjazd z wzgórza do Szozd przy LHS. Widok ku NEE


Zjazd do Szozd. Jeszcze można zawrócić

Spotkać ze wszystkimi udało się przy przejeździe kolejowym, akurat gdy pociąg zwolnił przejazd. Zaraz za nim kolejny podjazd, tym razem w całości asfaltowy. Zjazd jak poprzednio - dziurawy, tyle tylko, że trochę lepszy, bardziej zadbany. Za Sochami wjechaliśmy w Roztoczański Park Narodowy i przy jeziorze Echo skręciliśmy w prawo, na szutrowo-błotnisty, dłuższy odcinek leśny. Minęliśmy tory kolejowe i kilka "ekspozycji" takich jak wiklinowe "grzyby", masa pieńków, czy koronkowy znak wjazdu w teren zabudowany (choć nadal w lesie).


Z Szozd do Soch. Widok ku NE


W pół drogi między zabudową wsi Sochy, a Stawami Echo. Wjazd do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Widok ku NE


Roztoczański Park Narodowy. W pół drogi między zabudową wsi Sochy, a Stawami Echo. Widok ku NE


Roztoczański Park Narodowy  Trasa między Stawami Echo i Florianką, bliżej pierwszego z tych miejsc. Widok ku S

Pod koniec lasu nasze tempo oddaliło nas od reszty, będąc nieco z tyłu. Było to przy wjeździe do Florianki. Ponownie udało się połączyć pod daszkiem na początku Górecka Starego. Tam przerwa posiłkowo-herbaciana w miejscu do tego wyznaczonym. Po odpoczynku, przejechaliśmy opadającą drogą do Górecka Kościelnego, z pięknym, krótkim podjazdem przy rzece Szum. Skręciliśmy koło kościoła i odwiedziliśmy kilkanaście dębów, w tym takie z wielkimi dziurami w środku. Po sesji fotograficznej podążyliśmy dalej na południe, drogą dość dziurawą.


Roztoczański Park Narodowy. Izba Leśna we Floriance. Widok ku E


Roztoczański Park Narodowy przy granicy powiatów. Droga za Florianką, prowadząca do Górecka Starego. Widok ku SE


Górecko Kościelne. Przedwojenna kapliczka Pod Dębami. Widok ku SW


Górecko Kościelne. Przedwojenna kapliczka pw. św. Stanisława Biskupa - "na wodzie". Widok ku W


Górecko Kościelne. Rowery pod wiekowym dębem. Widok ku W

Moje samotne odbicie na DW 853 i przejazd przez most nad rzeką. Okazało się, że jednak nie tylko ja, choć większość została przy skrzyżowaniu. Oczekiwanie na Kasię w pobliżu cmentarza partyzanckiego, skąd razem jeszcze kawałek na zachód, zawracając przy niewielkim strumieniu. Z wolna jazda do Józefowa, zmagając się z rozwlekłymi podjazdami. Przy wjeździe czekał na nas Mirek, który odeskortował nas do Zwierzyńca.


DW 853. Między Aleksandrowem i Józefowem. Zapora na rzece Szum. Widok ku N


DW 853. Między Aleksandrowem i Józefowem. Cmentarz partyzancki. Widok ku N


DW 853. Józefów. Staw wędkarski na Niepryszce. Przy niej, w 2011r. powstał zalew rekreacyjny w piaskowym wyrobisku. Widok ku NE

Przez kolejne 15 kilometrów jechaliśmy z 1-2 postojami, w tym jeden w pobliżu wieży ciśnień, niezbyt odległej od drogi. Było tam kilka podjazdów i zjazdów, sporo łat nawierzchni. W miasteczku przejechaliśmy przy "kościele na wodzie" i wnet dotarliśmy do "Telimeny". Nie spóźniliśmy się, aż tak bardzo. Posiłki dopiero docierały, gdy mi i Kasi przyszło zamówić dla siebie. Niestety nie było wszystkiego co w menu. Trochę udało się podjeść, a następnie, o zmroku, ruszyć (chyba ja i Kasia nieco wcześniej niż grupa, bo nasze tempo było słabe, a noc tuż tuż). Na plecy kamizelki i start. Przy wyjeździe ze Zwierzyńca dogonił nas M.. Zrobiło się jeden postój na herbatę blisko końca podjazdu. Zjechaliśmy, skręciliśmy i wnet znów się wygrzaliśmy. Spać poszliśmy o godzinie mniej więcej tej samej, co dnia poprzedniego.


DW 849. Wieża ciśnień w Józefowie Roztoczańskim. Widok ku NW


Zwierzyniec. Kościół pw. św. Jana Nepomucena z XVIII w. Widok z Wachniewskiej ku SSE


Zwierzyniec. Zamojska 8. Maszynownia wyprawkowa w trakcie posiłku

Zaliczone gminy

- Tereszpol
- Zwierzyniec
- Aleksandrów
- Józefów
- Krasnobród
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 64.90 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:16.16 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka na Roztocze - prolog

Piątek, 13 marca 2015 | dodano: 17.03.2015Kategoria .2 Osoby, .Podróżerowerowe.info, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2015 Roztocze


Przed wyjazdem na wyprawkę rowery wciąż były nieprzygotowane. Rower Kasi z grubsza poskładany jeszcze jesienią. W piątek przybył nowy aparat. Poprzedni, tani kompakt wyłączał się z powodu przegrzewania. Najwidoczniej wyprawa po Ziemi Lubuskiej mu nie posłużyła. W poniedziałek/wtorek wraz z bratem sporządziliśmy (bardziej brat niż ja) centrownicę według projektu z forum. W środę wieczorem w naprawie były 4 koła. 2 były w porządku, jedno miało niewielki bicie boczne, a kolejne boczne oraz pionowe w dwóch miejscach. To akurat udało się doprowadzić do stanu w miarę optymalnego. Na upartego można by w nim coś poprawić, ale to już niewielkie zmiany.

W czwartek rano montowanie koła. Regulacja przerzutki. Dokręcanie śrubki. Gotowe. Pierwotnie miał być start ruszyć po południu, ale odwlekł się na godzinę późniejszą. Bagaż spakowany w 3 sakwy. Wyjazd już w nocy i nocowanie pod Warszawą kilka godzin. W dalszą podróż wyjazd około 1 w nocy. Z początku trochę "zwiedzania" Wawra i Wesołej z poziomu auta, zaliczając kilka nieprzyjemnych dróg. Wydostawszy się na 17, rozpoczęła się jazda w kierunku południowym. Raz widać było prawdopodobnie sarnie zwłoki rozwleczone przez kilkaset metrów.

Kilkanaście/dziesiąt minut przerwy przed Rykami. Krótki postój w okolicy Puław, przejazd nową trasą w Lublinie. Przed świtem przerwa na parkingu przy stacji benzynowej koło Niedrzwicy. Podczas ruszania, zaczynało z wolna robić się jasno. Pochmurny poranek zastał nas przed Kraśnikiem. Kolejna przerwa na sen przed Janowem Lubelskim, na parkingu samochodowym tuż przy granicy gmin. Krótki. W zasadzie bez większych przerw przejechało się przez Ulanów do Kuryłówki, gdzie się stop. Wyładowanie rowerów. Wtedy okazało się, że jeszcze nie została wyregulowana śrubka hamulca (z braku śrubokrętu, rolę pełnił tę dowód osobisty) oraz nie zmienione zostało mojego siodełko, uszkodzonego przy poprzedniej wyprawce.


Mostek w Kuryłówce na rzeczce Złotej, w pobliżu kościoła pw. św. Józefa. Widok ku E

Rowerami na południe do Sieniawy. Wiatr z grubsza zachodni lub północny. Raczej nie przeszkadzał, choć droga nie zawsze biegła zgodnie z jego kierunkiem. Prawie cały czas padał deszcz. Odechciewało się zaczynać ten przejazd. Na pierwszy postój padło zatrzymać się po około 6 kilometrach na przystanku. Było zimno, więc wnet dalej. Asfalt niepierwszej świeżości, nie zachęcał.

Przy 15 kilometrze postój się na herbatę, na jakimś przystanku w polach. W Sieniawie wyjazd na główną trasę, kierując się w kierunku mostu. Uprzednio udało mi się przeciąć swoją starą trasę w okolicy ratusza. Po drugiej stronie Sanu znów przerwa na przystanku. Ten okazał się zdobiony w dość ładne malunki. Chciało się coś przekąsić, ale okazało się, że jedzenie zostało w  samochodzie. Tylko herbata pomagała.


Ratusz w Sieniawie. Widok ku SE


DW835. Między Sieniawą i Ubieszynem. Pałac w Leżachowie (współczesny). Widok ku SE


Przystanek za szkołą w Ubieszynie. Widok ku NW

Dalej chodnikiem. Przy DK 77 na ścieżce rowerowej (chodnikowej). Na asfalt wjazd dopiero za Wisłoką, po przejechaniu mostu w Tryńczy, który bardzo przypomina most niebieski w NDM. 1,5 km dalej skręt na zachód, w drogę lokalną. Początkowo droga była jeszcze w miarę płaska, ale wkrótce napotkało się pierwsze poważne podjazdy tego dnia.


Most nad Wisłoką w Tryńczy. Widok ku NW

Z dużego wzniesienia zjazd do Grodziska Dolnego, skręcając w pierwszą uliczkę, która wyprowadziła nas koło urzędu gminy. Przerwa na herbatę i test powiększenia w aparacie. Przez kolejne 3 kilometry droga trzymała się rzeki Leszczynki. Wydawało się, że będzie płasko, ale i tu było kilka podjazdów. Krótka herbata w Grodzisku Górnym na przystanku przy rozjeździe. Tam w prawo, ku ostatnim podjazdom.

Było ich w sumie około 6 kilometrów, które ciągnęły się niesamowicie długo. Tak to jest jak się od dawna nie jeździ i trafia na paskudną pogodę. Podjazdy męczyły, a zjazdy ziębiły. Dodatkowo pojawiła się potrzeba napełnienia żołądków, ale kolejny sklep dopiero w mieście. Przemęczenie przez las, Giedlarową, przy obwodnicy Leżajska i zjazd do centrum miasta. Przerwa w pierwszym sklepie, gdzie przyszłą pora na zakupy, posiłek i dogrzewanie. W mieście spora ilość chasydów. Jak się okazuję, dnia ubiegłego był dzień ich pielgrzymki na grób cadyka Elimelecha Weisbluma.


Rynek w Leżajsku. Po prawej kościół pw. Pana Jezusa Miłosiernego. Widok ku NE

Po opuszczeniu ciepłego budynku, momentalnie nas zmroziło. Było gorzej niż z rana. Rozgrzać udało się może 2-3 kilometry dalej, a i tak było gorzej, niż przed wstąpieniem do sklepu. Przejazd przez Stare Miasto, most na Sanie, a tuż za nim wjazd nad niekompletny rodzaj ścieżki rowerowej lub drogi dojazdowej do pól. Z radością powitało się auto, gdzie powoli udało się rozgrzać, uprzednio pakując rowery do środka. Wcześniej chciało mi się zrobić jeszcze jedna pętle na północ od tego miejsca, ale okoliczności, oraz nieprzyjemne uczucie w gardle wyperswadowały mi, by trzymać się planu minimum.


Stare Miasto pod Leżajskiem. Dawna cerkiew greckokatolicka z XIX w. Aktualnie kościół pw. św. Boboli. Widok ku E  


DW 877 między Starym Miastem i Kuryłówką. San widziany ku NE


DW 877 między Starym Miastem i Kuryłówką. Postój nad Sanem. Widok ku W


Kuryłówka. Młyn nad rzeką Złotą. Widok ku SE.

Już autem jazda do Tarnogrodu przez Jastrzębiec (tragiczny asfalt pod koniec). Walcząc ze snem (a była to trudna, bliska klęski walka), przejazd przez Biłgoraj, gdzie skręt na Zwierzyniec. O mało, a zostałby przegapiony skrętu na Lipowiec, ale obyło się bez zawracania. Na miejsce udało się trafić od razu, dostrzegając tak kapliczkę, jak i odblaskową kamizelkę M., który przybył około pół godziny przed nami.


Pieróg biłgorajski

Na miejscu z wolna przybywali kolejni wyprawkowicze, wraz z nami w maksymalnej liczbie 9 osób i 8 rowerów. Najciekawiej wyglądały ręce Tr., przez rękawiczki zafarbowane na kolor granatowy. Być może miały w ten sposób, częściowo nawiązywać do barwy nalewki z aronii, malin i czarnej porzeczki, która pojawiła tego wieczoru, wraz z przybyciem gospodarza. Sama nalewka prawdopodobnie pomogła też mi na gardło, które pod koniec rowerowej trasy, nie najlepsze sprawiało wrażenie. Była też okazja skosztować pieroga biłgorajskiego. Sen dopadł nas wcześniej niż resztę, choć później niż mi się wydawało, sądząc po naszym zmęczeniu i niewyspaniu.

Zaliczone gminy

- Kuryłówka
- Tryńcza
- Grodzisko Dolne
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 57.31 km (0.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:14.27 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska XII - Koniec

Piątek, 17 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Z Kasią, 2014 Wielkopolska, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, .Z rodziną

2014.10.06 - 17 Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska - cała trasa


Ostatni dzień podróży. Jak się okazało, ostatni bezpośredni pociąg odjeżdżał około godziny 17. Moja szalona nocna jazda na flaku nic nie zmieniła. Najbliższy, jakim można było się udać, wyruszał w okolicy 7 rano. Częściowo drzemiąc, częściowo obserwując otoczenie, ze słuchawkami na uszach, powoli minął mi czas do 6:30, siedząc na ławeczce (metalowej, zimnej) w środku dworca w Zielonej Górze. Po zakupie biletu i wypiciu ciepłego napoju, można już było wejść do prawie pustego przedziału rowerowego na końcu składu. W czasie jazdy przespany został odcinek Sulechów - Zbąszynek. Do Poznania przedział zapełnił się pokaźną, lecz nie tłumną liczbą osób. Ja przy przy wejściu, dzięki klimatyzacji przy moim siedzeniu, grzejąc wciąż wilgotne buty.

W Poznaniu krótki spacer w poszukiwaniu peronu, który okazał się tym samym, na który mnie przywieziono. Po drodze wabiły mnie zapachy ciepłych posiłków, jednak nie chciało mi się przegapić pociągu. Ten spóźnił się tylko kilka minut. Na przesiadkę oczekiwanie trwało około pół godziny. Do Kutna w przedziale podróżował inny rowerzysta, wybierający się do Płocka, na kilkuosobową wyprawkę do Włocławka i z powrotem. Rower w stylu crossowym z plecakiem. Rowerzysta ~100kilometrowiec po okolicach Poznania. Koniec w Łowiczu ~20minut później, niż zakładany czas przyjazdu. Dobrze, że nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się korzystać z tego dworca. Rower transportować można tylko poprzez wysokie schody.


W pociągu
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 0.80 km (0.00 km teren), czas: 00:05 h, avg:9.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska XI - Równina Torzymska

Czwartek, 16 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Po wyjściu z namiotu, pierwszym co się rzucało w oczy, były kolejna w od kilku dni warstwa mgły, zaległa nad okolicą, w której przyszło mi bytować. Pocieszającym było jej znaczne rozrzedzenie. Spakowanie odbyło się, bez zwracania uwagi na z rzadka przejeżdżające pojazdy silnikowe. Z oddali dochodził dość wyraźny odgłos ludzkiej, bliżej niesprecyzowanej działalności. Po kilkuset ujechanych metrach okazały się być wydawane przez grupę ludzi powiązanych z leśnictwem (bardziej prawdopodobne) tudzież myślistwem.

Z pewną dozą radości moje oczy ujrzały asfalt, lecz w Pliszce sprowadzono mnie na ziemię (pobocze), gdy droga wojewódzka gwałtownie przeszła w bruk. Czego się innego można było spodziewać po tym województwie? Na szczęście był to jeden z ostatnich fragmentów, jakie była nieprzyjemność doświadczać na tej wyprawie.

Po blisko godzinie od opuszczenia namiotu, nastąpił wjazd do Torzymia, gdzie w najlepsze trwał remont drogi. Skutkiem tego ciągnęły się tam długie kolejki osobówek i głównie TIRów. Cóż, dzięki temu łatwiej mi było miejscowość tę opuścić, gdy ominąwszy teren prac robotniczych, miało się cały pas drogi wolny, gdy zaś ruszyła lawina pojazdów, udało się dotrzeć do odcinka z wymalowanym szerokim pasem serwisowym.


Torzym. DW 138. Ruiny domu nad jeziorem. Widok ku W


Torzym. DK 92 przy Sienkiewicza. Widok ku W

Na niebie wyszło zza chmur słońce. Nie licząc przerwy na suszenie w Boczowie, aż do Rzepina wyciskane były na tej tasie duże prędkości, korzystając ze sprzyjających wtedy warunków. Z Rzepina najkrótszą trasą do Słubic. Do wyjechania na trasę DW 137 droga ciągnęła się lasem, a nawierzchnia jej do najlepszych nie należała, choć jak na warunki tego województwa, całkiem dobrą była. DW 137 nieco lepiej, jednakże niebo spochmurniało, zaczęło z lekka siąpić i niewiele z tego etapu się zapamiętało.


Słubice. DK 29. Ostatni przed granicą państwa, przystanek linii kolejowej nr 3 Warszawa Zachodnia – Frankfurt nad Odrą. Widok ku W

Przejazd przez Słubice bardziej formalny niż realny. Bez wjeżdżania do centrum miasta, lecz po dotarciu do krajówki, kurs bezpośrednio na południe. Zniknęło dodatkowo kilka minut przy zamkniętym przejeździe kolejowym, wykorzystując ten czas na posiłek. Po przerwie przejazd ponad autostradą i tak zaczął się odcinek, który można streści krótko: długa, praktycznie prosta droga z kilkoma podjazdami, ciągnąca się przez las, z rzadka poprzetykana wsiami. Jedyną odskocznią psychiczną była w zasadzie tylko Cybinka.


Wjazd do Cybinki. DK 29. Widok ku SE

Po przejechaniu tego co trzeba, za Gęstowicami, rozpadał się spory deszcz. Do tej pory było to zaledwie siąpienie. Akurat wypadł skręt do Maszewa i koniec opadów minął na tamtejszym przystanku. Droga do niego prowadząca w zasadzie dobra, lecz wąska, z kilkoma zakrętami, ogólnie opadająca w dół, lecz poprzecinana kilkoma mniejszymi podjazdami. W Maszewie zastanawiała mnie jazda nad dalszym przebiegiem trasy. Trochę jedzenia, a gdy już miała się znów rozpocząć jazda, nie podejmując ostatecznej decyzji, udało mi się dostrzec ponowne uchodzenie powietrza. Tak oto rower sam dokonał wyboru dalszej trasy, a podróż do Gubina została odstawiona na inną okoliczność. Jadąc ciężko, jak kilka razy już w ciągu tej wyprawy, trwała walka o każdy przejechany kilometr, na w miarę napompowanym kole. Przemęczyła mnie jazda mokrym asfaltem wśród lasów, biegnącym do krajówki. Wjazd na ścieżkę rowerową, po wschodniej stronie drogi. Kątem oka udało się uchwycić pomnik postawiony ofiarom katastrofy autobusowej z okresu PRL.


Gęstowice. DK 29. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NE


Wjazd do Maszewa od strony Gęstowic. Widok ku S

Krosno Odrzańskie. Przejazd przez miasto. Przejazd mostem. Bruk po drugiej stronie. Mało powietrza. Żałosna próba pompowania. Awaria wentyla. Spacer na dworzec PKP. Od wieków nieczynny. Informacje. Marsz na wschód. Jazda na kapciu. Noc. Brak wody. Sklep. Szansa na pociąg. 20-30km/h. Las. Zmęczenie... 20-25km/h. Ciężko... Rondo. Zielona Góra. Prosto! Prosto! Prosto! Przypadkowo w Ułańską. Tory. Gdzie dworzec. Zaraz, prosto. Dworzec. Zamknięte kasy. Oczekiwanie...

Zaliczone gminy

- Torzym
- Rzepin
- Słubice
- Cybinka
- Maszewo
- Krosno Odrzańskie
- Dąbie
- Czerwieńsk
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 152.92 km (4.00 km teren), czas: 10:23 h, avg:14.73 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska X - Pojezierze Łagowskie

Środa, 15 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Poranek nie był lepszy niż wieczór. nie był też lepszy niż poprzedni. Wszechobecna mgła a w niedługim czasie i deszcz. Przetelepanie do Międzyrzecza, tam na kilkanaście minut zaszywając się w cukierni. W tymże czasie nad miastem przechodziła bowiem burza z obfitym deszczem. Gdy zakupy zostały spożyte, trasa dalsza przypomniana, w deszczu znów, z mokrą drogą jazda się rozpoczęła.

MRU Grupa warowna „Scharnhorst” - Pz. W. 717. Widok ku SSW


Wjazd do Lubrzy ze wsi Bucze. Po lewej budowa chodnika. Widok ku NE

W okolicy Pniew deszcz się zakończył. Mijanie MRU czy raczej kilka jego kopuł pancernych i wycieczki szkolnej, która tego paskudnego dnia ruszyła na zwiedzanie umocnień. W Boryszewie jazda wedle znaku do Sieniawy. 6km. Kocie łby. Kałuże. Tragedia. Przejazd może z połowy dystansu, nim nie mnie zirytowała i z roweru trzeba było zsiąść. W Sieniawie już mnie sponiewierały tutejsze drogi. Tam na szczęście wjazd na asfalt i z wolna, z przerwą na wyżęcie skarpet, udało się dotrzeć do Łagowa.

Dalej dzień suchy, ale jazda bez energii. Jakoś tak przejechało mi się przez Lubrzę i kilka podjazdów ku południu. Wyjechawszy z lasu dostrzec można było pomnik Świebodziński. Zjazd do centrum, pod ratusz. Kilka zdjęć i w dalszą trasę. W pobliżu pomnika ścieżka rowerowa. On sam spory, ale z bliska nie sprawia takiego wrażenia. Wyjazd za miasto, przejazd koło ogródków działkowych i dalej do Skąpego.


Świebodzin. Ratusz z XVI w. Widok ku E


Świebodzin. Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wykonana w 2001 r. Widok ku E


Świebodzin. Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wykonana w 2001 r. Widok ku NE


Świebodzin. Sadowa. Widok ku NE

W tym czasie przechodziły lekkie, choć wyraźne opad deszczu. Już mnie cieszył próżny wysiłek przy wyżymaniu skarpet. Przynajmniej kilka godzin jazdy były suche. Z trudu jazdy i kaptura nasuwającego się na oczy, widać było tylko asfalt na kilka metrów przede mną. Zdziwiło mnie niezmiernie, gdy nagle wyrósł przede mną stojący pojazd samochodowy. Hamowanie niewiele by zdało więc, mimo wciskania klamek, odbicie w kierunku pobocza. Tu kolejne zagrożenie, bo pasażerka otwiera drzwi na całą szerokość. Z biciem serca skręt jeszcze bardziej, zatrzymując się nogami. Pasażerowie jakby gdyby nic, pytają mnie o kierunek na pewną wieś w okolicy...


Radoszyn W. Tęcza nad DW 276. Widok ku NNE

Ze Skąpego (łatanką) przez Rokitnicę (w niej remont - podłużna dziura na pół drogi) ku Bytnicy. Przejazd przez Błonie, za którą przez niebo przetaczała się kolejna, powolna chmura burzowa. O tej porze roku jeszcze nie widać było piorunów. Ponadto szła od zachodu, a słońce położone już nisko, zabarwiło ją na iście piekielne barwy. Można było odnieść wrażenie, że zbliża się do wrót Oblivionu.


Węgrzynice. Październikowa burza nad Gryżyną. Widok ku W

Po dojechaniu do lasu lunął na mnie deszcz. Mokry przejazd przez Gryżynę (kocie łby), a burza stopniowo przeszła dalej. Osiem kolejnych kilometrów ciągnęło się, z grubsza przez cały czas, asfaltem przez las. Droga generalnie opadała, domów jakichkolwiek brak, a sama trasa prosta jak strzała.

O zmroku przejazd przez Bytnicę i kurs do Budachowa. Tam miały mnie wieść lokalne drogi (a więc o słabej nawierzchni), przez lasy. Ciemno, brak dokładnego oznakowania i mapy, po podjeździe, skierowały mnie na powrót ku dołowi, ku torom. Zawracać nie było ochoty i koło zamkniętego przejazdu kolejowego zaczęło się szukanie lampki, która gdzieś wsiąkła w sakwy. W tym czasie pociąg przejechał, pojawił się emerytowany tubylec z grzybami, z którym rozmawiało się paręnaście minut. Udało mi się dowiedzieć też, że drogą wzdłuż torów też da rade przejechać, choć jej jakość nie jest najlepsza. Ze względów nawigacyjnych lepiej mi było jednak nie przejeżdżać przez tory i trzymać się tej ich strony, po której bliżej było mi do Torzymia.


Wjazd do Bytnicy o zmierzchu. Widok ku SWW

Dalej w las. Wpierw jakoś się dało jechać, choć we mgle lampka niewiele mi pomagała. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej kałuż, które trzeba było omijać. Niekiedy trzeba było przez nie przejechać, nurzając łańcuch w wodzie. Chyba w najniższym obszarze, być może w rejonie niewidocznych dla mnie strumieni, kałuże zajmowały całą szerokość drogi. Od tamtej pory już pieszo, by przypadkiem w którąś z nich nie wpaść. Ponadto sowy, których było pełno, swymi odgłosami tworzyły klimat niczym z filmów.

Dojazd do trzeciego przejazdu kolejowego, od którego prowadziła już normalna szutrowa droga, gdzie kałuż brak. Po kilkuset metrach można było rozbić namiot w pobliżu leśnego skrzyżowania. Można niby było jechać dalej, lecz niebo spochmurniało, zasłaniając gwiazdy. Trzeba było wyschnąć, a na powierzchni chmur widać było odległe błyski wyładowań atmosferycznych. Kolejna burza, czy ta widziana ostatnio? Nie rozstrzygnąwszy tego, przespana została najchłodniejsza noc w czasie tej podróży.

Zaliczone gminy

- Lubrza
- Łagów
- Świebodzin
- Skąpe
- Bytnica
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 128.28 km (13.00 km teren), czas: 09:22 h, avg:13.70 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska IX - PN Ujście Warty

Wtorek, 14 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Po wyjściu z namiotu, okazało się, że nad tym regionem zaległa mgła. Niezbyt gęsta, ale już sama jej obecność, sprawiała że pierwsza cześć dnia będzie słaba.

Mijało się pagórkowaty krajobraz towarzyszący trasie DW 125. Po dojechaniu do Morynia, akurat zaczął siąpić lekki deszcz. W miasteczku przejazd przez centrum, poszukując czegoś ciepłego do jedzenia. Nie wychwyciwszy nic interesującego, dalej jechało się na południe. W Macierzy widać było tablicę, sugerującą ponad pół godziny drogi do Mieszkowic przez Wierzchlas. Chwilę potem skręt, który skracał ten czas o połowę. Po krótkim zastanawianiu się, czy aby na pewno są to te same Mieszkowice, nie zaś okoliczna wieś o tej samej nazwie, powiodło mnie tam. Droga wiodła generalnie w dół, choć asfalt był dość wąski.


Moryń. Wąska. Kościół pw. Ducha Świętego z XIII w. Widok ku E


Moryń. Mury obronne. Wyjazd ze starego miasta Lipową. Po prawej Rynkowa. Widok ku SW

W mieście wejście do piekarni przy rynku. Potem powrót na krajówkę. Kolejne, ponad dwie godziny, spędzone walcząc z wiatrem i lekkim deszczem. Otaczające tereny nie zwracały zanadto mojej uwago i oczekiwany był już tylko moment, gdy dotrę do Kostrzyna nad Odrą. Samo miasto bez specjalnych rewelacji. Poza samą twierdzą oczywiście. Na jej teren nie chciało mi się wjeżdżać. Z miasta dalej na południe - do Górzycy. Odcinek w tym czasie był najbardziej wietrzny, jako że wiódł przez rozległą, płaską przestrzeń. Po wymęczeniu przerwa w Górzycy na przerwę posiłkową.


DK 31. Wjazd do Kostrzyna nad Odrą. Po lewej rondo z Północną. Widok ku SSW


Kostrzyn nad Odrą. Kostrzyńskie Centrum Kultury. Pamiątka Przystanku Woodstock 2014. Po lewej Amfiteatr im. Trepczyka. Widok ku NWW


Twierdzy Kostrzyn. W centrum Brama Chyżańska. Po lewej Bastion Filip. Widok ku SWW


DK 31. Wjazd do Górzycy. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Po lewej las skrywający Fort Żabice. Po prawej Kanie Góry Między wsią Spudłów (z prawej) i Żabno (z lewej). Widok ku NEE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Fort Żabice. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Park Narodowy "Ujście Warty". W centrum Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N

Po posiłku poniosło mnie za znakiem na Czarnów. Początkowy, powolny podjazd, wynagrodzony został długimi zjazdami w kierunku NE, wspomaganych siłą wiatru. Asfalt był średni i dobry, ale widoki roztaczające się na Kostrzyń, PN Ujścia Warty i tereny na wschodzie, przywodziły mi na myśl takie mniejsze Beskidy. Najprawdopodobniej, ten kierunek przejazdu, był lepszym z możliwych wariantów.


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Po lewej Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Widok ku N

Po pewnym czasie dojazd do Słońska, skąd na południe. Ponowna walka z wiatrem, choć był nieco słabszy. W zamian przyniosło mi to serie podjazdów. Postój przed samym Ośnem Lubuskim, na który można spoglądać z wysokości kilkudziesięciu metrów. Szybki zjazd, uprzednio dopompowawszy powietrze w tylnym kole. W mieście zakupy, a większość trasy pokonana chodnikiem, z powodu tragicznej dla mnie kostki na drodze. Przy wyjeździe wypadła mi z bagażnika śrubka, ale w porę udało się zorientować i w mig naprawiłć usterkę, wysłuchując nad sobą monologu lokalnego jegomościa, dzielącego się swoimi przeżyciami.


DK 22. Granica powiatów. Wjazd na łąki Słońska. Widok ku NE


Gronów. Kościół pw. św. Piusa X z XIII w. Widok ku SW


Ośno Lubuskie. Gronowska. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Gronowska. Wieża Dietricha Eckarta. Widok ku NEE


Ośno Lubuskie. Kościół pw. św. Jakuba z lat 1298-1380. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Ratusz z lat 1842-1844. Widok ku SW

Dalej trasą wojewódzką do Sulęcina. Początkowo sporo podjazdów, ale czemu jedzie się coraz ciężej? No tak. Powietrze z dętki zaczęło schodzić. Dopompowanie kilka kilometrów przed Sulęcinem. Na długim zjeździe do miasta, widać było dość szeroką dolinę, oświetlaną zachodzącym słońcem. Bardzo ładnym tym krajobrazem zachwycać się jednak nie można było dług. Podobno był tam jakiś sklep, gdzie można by się zaopatrzyć rowerowo. Zbliżała się godzina 18 więc należało się pospieszyć, jeśli byłaby szansa na taki zakup.


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Po lewej przemysłowy, N obszar miejscowości. Widok ku E


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Linia drzew po lewej wyznacza granicę między tą miejscowością i Długoszynem. Widok ku E

Dojazd do rynku i po jeszcze jednej próbie pompowania, już mi się nie chciało. Powietrze uchodziło już zbyt szybko, by było warto. Pieszo do ulicy Paska, a stamtąd w kierunku trasy DW 137. Przy skrzyżowaniu widać było bar kebab i ławki. Zamówiwszy co trzeba, trzeba było wziąć się się do roboty. Na szukanie czegokolwiek było już za późno, więc trzeba było wyjąć ostatnią dętkę. Otwór w kole jednak nie pasował, więc zabrać się było trzeba za ręczne poszerzanie otworu przy pomocy kluczy, kręcąc w te i z powrotem, podwadzając i napierając, aż otwór pozwolił mi na swobodne włożenie wentyla. W międzyczasie kolacja, oraz, nie przerywając pracy, odpowiadanie na pytania ciekawskiej młodzieży, oczekującej na mecz. Gdy udało się skończyć, zapadła już noc, korzystając więc z przerwy, od razu warto było przygotować się do jazdy po ciemku. Wśród sporego ruchu aut dojazd do Wędrzyna, gdzie skręt na północ, na dużo spokojniejsza trasę. Tuż za ową miejscowością postój, ale co przejechał samochód, to kierowca pytał się, czy coś się stało. I co tu począć...

Dalsza jazda do Lubniewic okraszona kilkoma przejazdami przez mgłę, jak i podjazdami. Samo miasteczko wydało mi się interesujące i na swój sposób ciekawe, chociaż przejechało się tylko trasą główną i w nocy. Prawdopodobnie jest to jedno z miejsc, do których warto wrócić na lepszy rekonesans. Wyjeżdżając na wschód, trasą do Skwierzyny, wnet wylądowało się w sąsiedniej gminie. Teren stopniowo się wznosił i opuszczało się mgliste zagłębie. Ponadto, mimo braku księżyca, było na tyle jasno, by wyraźnie dostrzegać otaczający krajobraz, zatopiony w jeziorach mgieł.


Lubniewice. Ratusz. Widok ku E

Po dłuższej jeździe przejazd przez zamglony Bledzew, skąd kurs na południe. Kolejny skręt w Goruńsku. Rozpoczęło się rozglądanie za noclegiem. Przejazd przez Chycinę. Początkowo wjazd w ciemny las i zjazd, mgła i nagle rozpoczynające się kocie łby, na które rowerem wręcz się wpadało. Dalej kilka lamp i chodnik jako alternatywa dla kocich. Na koniec trochę asfaltu, który wyprowadził mnie ze wsi. Kilka kolejnych kilometrów dalej, za lasem udało się rozbić w nieco mniej mglistym terenie, lecz w dość widocznym obszarze, blisko drogi.

Zaliczone gminy

- Moryń
- Kostrzyn nad Odrą
- Górzyca
- Słońsk
- Ośno Lubuskie
- Sulęcin
- Lubniewice
- Bledzew
- Międzyrzecz
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 151.87 km (0.00 km teren), czas: 09:17 h, avg:16.36 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VIII - Dolina Warty i Odry

Poniedziałek, 13 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria .Pół nocne, .Samotnie, .Wyprawy po Polsce, ..Gminy Polska, 2014 Wielkopolska

Rankiem okazało się, że nocleg wypadł na jednym najlepszych z możliwych miejsc. Młode drzewa, piaszczysta gleba obficie porośnięta drobną roślinnością i mchami, duży wskaźnik ukrycia z drogi. Minusy za to, że teren był raczej w cieniu, ziemię pokrywała niewielka ilość rosy, a do namiotu przyczepiły się dwa małe ślimaki. Po ogarnięciu, dość wolne zbliżanie się do krajówki i dalej do Krzeszyc. Tam lekkie zakupy i kurs na północ. Jazda była dość powolna, a poranek chłodny, pomimo dość czystego nieba. W Nowinach Wielkich skręt w ulicę Kolejową i po krótkim odcinku asfaltowym, nastał szuter. Jadąc wzdłuż torów wyjazd w Motylewie. Ścieżką rowerową pod urząd w Bogdańcu, skąd nawrót na zachód. W międzyczasie śniadanie, w czasie którego w torbie pojawił się owad, który najwidoczniej dostał się do jednej z toreb w czasie ogniska. Spora część chleba wylądowała na łonie przyrody.


DW 131. Przemysław. Granica powiatów. Widok ku NWW


DW 131. Warta w Świerkocinie. Po prawej łąki Boguszyńca. Widok ku SEE


DW 132. Granica Motylewa i Bogdańca. Widok ku NEE

Po dłużącym się odcinku trasy - dojazd do Witnicy. W miejscowości tej powitał mnie leciwy bruk uliczny. Pod tamtejszym browarem skręt na północ. Miejscowość opuszczona drogą koło cmentarza, zanurzając się w lesie z 2/3 szerokości asfaltu. Przez spory odcinek, przy skraju drogi widoczne były drzewa oznakowane do wycinki. Ponad 200 sztuk. Być może później poszerzą trochę pas drogi. Droga lekko wznosiła się w górę.


Witnica. Gorzowska 18. Tegoroczny mural reklamujący miejscowy Browar. Widok ku NW


Browar w Witnicy przy Gorzowskiej i Konopnickiej. Widok ku NWW


Droga z Witnicy do wsi Sosny. Długi szpaler drzew oznaczonych do wycięcia. Widok ku N

Przejazd przez Lubno do lasu, będącego rezerwatem "Bogdanieckie Cisy". Tam na mapie tablicy informacyjnej można było zweryfikować swoją pozycję, która intuicyjnie wydawała mi się niewłaściwa, a której nie można było określić przy pomocy swoich świstków, nie obejmujących tych rejonów. Powrót do wsi i kurs na północ, przez las. Za krajówką przejazd szutrem do Lubiszyna, a innym wyjazd na tej samej krajówce, ale parę kilometrów na zachód. Wnet też skręt na południe, po to tylko, by uradować się z odcinka kocich łbów, które ominąć można było przydrożnym szutrem. Na szczęście wkrótce pojawił się asfalt. W Mosinie skręt na zachód i drogą ogólnie biegnącą w dół, przez dłuższy czas utrzymując dość wysokie tempo, robiąc niewiele przerw. 3 kilometry przed samym Dębnem powitał mnie stary bruk. W mieście zakupy w piekarni. Dość spore i łakome. Ich część zjedzona w przeciągu paru kilometrów, jeszcze w mieście.


UG Lubiszyn po remoncie elewacji z końca 2012 r. Widok ku W


Granica województw. Tragiczna droga z Mosiny do Dębna. Widok ku W


Dębno. Mickiewicza 43. Willa z 1897 r. Widok ku NNE

Niebo spochmurniało, a temperatura spadła podczas dalszej jazdy na zachód, do Boleszkowic.Teren generalnie łatwy, opadał. Podjazdów było niewiele Na wojewódzkiej skręt do Mieszkowic, w których, po intensywnej jeździe z wiatrem, przyszła pora na zakupy płynne. Przy wyjeździe zaczęła mnie zastanawiać droga, którą trzeba było się udać dalej. Ostatecznie padło na szlak nad Odrą.


Oborzany. Kościół pw. Świętego Krzyża z XIV w. Widok ku NE


Boleszkowice. Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego z 1858 r. Widok ku S


Mieszkowice. Kościół Przemienienia Pańskiego z XIII w. Widok ku SEE

Część trasy pokonana jeszcze za dnia, obserwując ptaki migrujące na... północ? Na przystanku w Siekierkach przygotowanie do jazdy nocnej. Tymczasem nad okolicą przechodziły niewielkie, przelotne opady deszczu. Dalsza podróż do Cedyni odbywała się mozolnie w ciemnościach, lecz ruch aut był niewielki. Przy przejściu granicznym trasa wiodła przez istną wioskę bazar. Miedzy nią i Cedynią żegnało mnie kilka kilometrów pustej, ciemnej przestrzeni bez domów.


Siekierki. Kostrzyneckie Rozlewisko w Cedyńskim PK. Widok ku NW

W Cedyni przejazd mostem, z map określając dalszy kierunek jazdy. W centrum zaskoczyła mnie ściana, po jakiej poprowadzono drogę. Po udanym podjeździe na 2x2 skręt w pierwszą uliczkę, prowadzącą przez plac przy bloku, na plac pod kościół. Stamtąd ostry, krótki zjazd do właściwej trasy. Dalej niepotrzebny zjazd do trasy na Chojnów, skąd trzeba było zawracać kolejnym, lżejszym podjazdem. przejazd przez kilka kilometrów, przez parę wsi, by zakończyć podróż tego dnia, między polem i kępą krzaków, z dala od drogi. Dzień niesamowicie nużący, trochę męczący. Mało atrakcyjny krajobrazowo.


DW 125. Wyjazd z Cedyni. Widok ku SSE

Zaliczone gminy

- Witnica
- Dębno
- Boleszkowice
- Mieszkowice
- Cedynia
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 148.50 km (13.00 km teren), czas: 08:19 h, avg:17.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)