Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska X - Pojezierze Łagowskie

Środa, 15 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Poranek nie był lepszy niż wieczór. nie był też lepszy niż poprzedni. Wszechobecna mgła a w niedługim czasie i deszcz. Przetelepanie do Międzyrzecza, tam na kilkanaście minut zaszywając się w cukierni. W tymże czasie nad miastem przechodziła bowiem burza z obfitym deszczem. Gdy zakupy zostały spożyte, trasa dalsza przypomniana, w deszczu znów, z mokrą drogą jazda się rozpoczęła.

MRU Grupa warowna „Scharnhorst” - Pz. W. 717. Widok ku SSW


Wjazd do Lubrzy ze wsi Bucze. Po lewej budowa chodnika. Widok ku NE

W okolicy Pniew deszcz się zakończył. Mijanie MRU czy raczej kilka jego kopuł pancernych i wycieczki szkolnej, która tego paskudnego dnia ruszyła na zwiedzanie umocnień. W Boryszewie jazda wedle znaku do Sieniawy. 6km. Kocie łby. Kałuże. Tragedia. Przejazd może z połowy dystansu, nim nie mnie zirytowała i z roweru trzeba było zsiąść. W Sieniawie już mnie sponiewierały tutejsze drogi. Tam na szczęście wjazd na asfalt i z wolna, z przerwą na wyżęcie skarpet, udało się dotrzeć do Łagowa.

Dalej dzień suchy, ale jazda bez energii. Jakoś tak przejechało mi się przez Lubrzę i kilka podjazdów ku południu. Wyjechawszy z lasu dostrzec można było pomnik Świebodziński. Zjazd do centrum, pod ratusz. Kilka zdjęć i w dalszą trasę. W pobliżu pomnika ścieżka rowerowa. On sam spory, ale z bliska nie sprawia takiego wrażenia. Wyjazd za miasto, przejazd koło ogródków działkowych i dalej do Skąpego.


Świebodzin. Ratusz z XVI w. Widok ku E


Świebodzin. Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wykonana w 2001 r. Widok ku E


Świebodzin. Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wykonana w 2001 r. Widok ku NE


Świebodzin. Sadowa. Widok ku NE

W tym czasie przechodziły lekkie, choć wyraźne opad deszczu. Już mnie cieszył próżny wysiłek przy wyżymaniu skarpet. Przynajmniej kilka godzin jazdy były suche. Z trudu jazdy i kaptura nasuwającego się na oczy, widać było tylko asfalt na kilka metrów przede mną. Zdziwiło mnie niezmiernie, gdy nagle wyrósł przede mną stojący pojazd samochodowy. Hamowanie niewiele by zdało więc, mimo wciskania klamek, odbicie w kierunku pobocza. Tu kolejne zagrożenie, bo pasażerka otwiera drzwi na całą szerokość. Z biciem serca skręt jeszcze bardziej, zatrzymując się nogami. Pasażerowie jakby gdyby nic, pytają mnie o kierunek na pewną wieś w okolicy...


Radoszyn W. Tęcza nad DW 276. Widok ku NNE

Ze Skąpego (łatanką) przez Rokitnicę (w niej remont - podłużna dziura na pół drogi) ku Bytnicy. Przejazd przez Błonie, za którą przez niebo przetaczała się kolejna, powolna chmura burzowa. O tej porze roku jeszcze nie widać było piorunów. Ponadto szła od zachodu, a słońce położone już nisko, zabarwiło ją na iście piekielne barwy. Można było odnieść wrażenie, że zbliża się do wrót Oblivionu.


Węgrzynice. Październikowa burza nad Gryżyną. Widok ku W

Po dojechaniu do lasu lunął na mnie deszcz. Mokry przejazd przez Gryżynę (kocie łby), a burza stopniowo przeszła dalej. Osiem kolejnych kilometrów ciągnęło się, z grubsza przez cały czas, asfaltem przez las. Droga generalnie opadała, domów jakichkolwiek brak, a sama trasa prosta jak strzała.

O zmroku przejazd przez Bytnicę i kurs do Budachowa. Tam miały mnie wieść lokalne drogi (a więc o słabej nawierzchni), przez lasy. Ciemno, brak dokładnego oznakowania i mapy, po podjeździe, skierowały mnie na powrót ku dołowi, ku torom. Zawracać nie było ochoty i koło zamkniętego przejazdu kolejowego zaczęło się szukanie lampki, która gdzieś wsiąkła w sakwy. W tym czasie pociąg przejechał, pojawił się emerytowany tubylec z grzybami, z którym rozmawiało się paręnaście minut. Udało mi się dowiedzieć też, że drogą wzdłuż torów też da rade przejechać, choć jej jakość nie jest najlepsza. Ze względów nawigacyjnych lepiej mi było jednak nie przejeżdżać przez tory i trzymać się tej ich strony, po której bliżej było mi do Torzymia.


Wjazd do Bytnicy o zmierzchu. Widok ku SWW

Dalej w las. Wpierw jakoś się dało jechać, choć we mgle lampka niewiele mi pomagała. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej kałuż, które trzeba było omijać. Niekiedy trzeba było przez nie przejechać, nurzając łańcuch w wodzie. Chyba w najniższym obszarze, być może w rejonie niewidocznych dla mnie strumieni, kałuże zajmowały całą szerokość drogi. Od tamtej pory już pieszo, by przypadkiem w którąś z nich nie wpaść. Ponadto sowy, których było pełno, swymi odgłosami tworzyły klimat niczym z filmów.

Dojazd do trzeciego przejazdu kolejowego, od którego prowadziła już normalna szutrowa droga, gdzie kałuż brak. Po kilkuset metrach można było rozbić namiot w pobliżu leśnego skrzyżowania. Można niby było jechać dalej, lecz niebo spochmurniało, zasłaniając gwiazdy. Trzeba było wyschnąć, a na powierzchni chmur widać było odległe błyski wyładowań atmosferycznych. Kolejna burza, czy ta widziana ostatnio? Nie rozstrzygnąwszy tego, przespana została najchłodniejsza noc w czasie tej podróży.

Zaliczone gminy

- Lubrza
- Łagów
- Świebodzin
- Skąpe
- Bytnica
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 128.28 km (13.00 km teren), czas: 09:22 h, avg:13.70 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska IX - PN Ujście Warty

Wtorek, 14 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Po wyjściu z namiotu, okazało się, że nad tym regionem zaległa mgła. Niezbyt gęsta, ale już sama jej obecność, sprawiała że pierwsza cześć dnia będzie słaba.

Mijało się pagórkowaty krajobraz towarzyszący trasie DW 125. Po dojechaniu do Morynia, akurat zaczął siąpić lekki deszcz. W miasteczku przejazd przez centrum, poszukując czegoś ciepłego do jedzenia. Nie wychwyciwszy nic interesującego, dalej jechało się na południe. W Macierzy widać było tablicę, sugerującą ponad pół godziny drogi do Mieszkowic przez Wierzchlas. Chwilę potem skręt, który skracał ten czas o połowę. Po krótkim zastanawianiu się, czy aby na pewno są to te same Mieszkowice, nie zaś okoliczna wieś o tej samej nazwie, powiodło mnie tam. Droga wiodła generalnie w dół, choć asfalt był dość wąski.


Moryń. Wąska. Kościół pw. Ducha Świętego z XIII w. Widok ku E


Moryń. Mury obronne. Wyjazd ze starego miasta Lipową. Po prawej Rynkowa. Widok ku SW

W mieście wejście do piekarni przy rynku. Potem powrót na krajówkę. Kolejne, ponad dwie godziny, spędzone walcząc z wiatrem i lekkim deszczem. Otaczające tereny nie zwracały zanadto mojej uwago i oczekiwany był już tylko moment, gdy dotrę do Kostrzyna nad Odrą. Samo miasto bez specjalnych rewelacji. Poza samą twierdzą oczywiście. Na jej teren nie chciało mi się wjeżdżać. Z miasta dalej na południe - do Górzycy. Odcinek w tym czasie był najbardziej wietrzny, jako że wiódł przez rozległą, płaską przestrzeń. Po wymęczeniu przerwa w Górzycy na przerwę posiłkową.


DK 31. Wjazd do Kostrzyna nad Odrą. Po lewej rondo z Północną. Widok ku SSW


Kostrzyn nad Odrą. Kostrzyńskie Centrum Kultury. Pamiątka Przystanku Woodstock 2014. Po lewej Amfiteatr im. Trepczyka. Widok ku NWW


Twierdzy Kostrzyn. W centrum Brama Chyżańska. Po lewej Bastion Filip. Widok ku SWW


DK 31. Wjazd do Górzycy. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Po lewej las skrywający Fort Żabice. Po prawej Kanie Góry Między wsią Spudłów (z prawej) i Żabno (z lewej). Widok ku NEE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Fort Żabice. Widok ku SSE


Wzniesienie między wsiami Górzyca i Żabice. Park Narodowy "Ujście Warty". W centrum Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N

Po posiłku poniosło mnie za znakiem na Czarnów. Początkowy, powolny podjazd, wynagrodzony został długimi zjazdami w kierunku NE, wspomaganych siłą wiatru. Asfalt był średni i dobry, ale widoki roztaczające się na Kostrzyń, PN Ujścia Warty i tereny na wschodzie, przywodziły mi na myśl takie mniejsze Beskidy. Najprawdopodobniej, ten kierunek przejazdu, był lepszym z możliwych wariantów.


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Po lewej Kostrzyn nad Odrą. Widok ku N


DK 22. Skręt na Czarnów (za plecami). Park Narodowy "Ujście Warty". Widok ku N

Po pewnym czasie dojazd do Słońska, skąd na południe. Ponowna walka z wiatrem, choć był nieco słabszy. W zamian przyniosło mi to serie podjazdów. Postój przed samym Ośnem Lubuskim, na który można spoglądać z wysokości kilkudziesięciu metrów. Szybki zjazd, uprzednio dopompowawszy powietrze w tylnym kole. W mieście zakupy, a większość trasy pokonana chodnikiem, z powodu tragicznej dla mnie kostki na drodze. Przy wyjeździe wypadła mi z bagażnika śrubka, ale w porę udało się zorientować i w mig naprawiłć usterkę, wysłuchując nad sobą monologu lokalnego jegomościa, dzielącego się swoimi przeżyciami.


DK 22. Granica powiatów. Wjazd na łąki Słońska. Widok ku NE


Gronów. Kościół pw. św. Piusa X z XIII w. Widok ku SW


Ośno Lubuskie. Gronowska. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Gronowska. Wieża Dietricha Eckarta. Widok ku NEE


Ośno Lubuskie. Kościół pw. św. Jakuba z lat 1298-1380. Widok ku SEE


Ośno Lubuskie. Ratusz z lat 1842-1844. Widok ku SW

Dalej trasą wojewódzką do Sulęcina. Początkowo sporo podjazdów, ale czemu jedzie się coraz ciężej? No tak. Powietrze z dętki zaczęło schodzić. Dopompowanie kilka kilometrów przed Sulęcinem. Na długim zjeździe do miasta, widać było dość szeroką dolinę, oświetlaną zachodzącym słońcem. Bardzo ładnym tym krajobrazem zachwycać się jednak nie można było dług. Podobno był tam jakiś sklep, gdzie można by się zaopatrzyć rowerowo. Zbliżała się godzina 18 więc należało się pospieszyć, jeśli byłaby szansa na taki zakup.


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Po lewej przemysłowy, N obszar miejscowości. Widok ku E


DW 137. Zjazd do Sulęcina. Linia drzew po lewej wyznacza granicę między tą miejscowością i Długoszynem. Widok ku E

Dojazd do rynku i po jeszcze jednej próbie pompowania, już mi się nie chciało. Powietrze uchodziło już zbyt szybko, by było warto. Pieszo do ulicy Paska, a stamtąd w kierunku trasy DW 137. Przy skrzyżowaniu widać było bar kebab i ławki. Zamówiwszy co trzeba, trzeba było wziąć się się do roboty. Na szukanie czegokolwiek było już za późno, więc trzeba było wyjąć ostatnią dętkę. Otwór w kole jednak nie pasował, więc zabrać się było trzeba za ręczne poszerzanie otworu przy pomocy kluczy, kręcąc w te i z powrotem, podwadzając i napierając, aż otwór pozwolił mi na swobodne włożenie wentyla. W międzyczasie kolacja, oraz, nie przerywając pracy, odpowiadanie na pytania ciekawskiej młodzieży, oczekującej na mecz. Gdy udało się skończyć, zapadła już noc, korzystając więc z przerwy, od razu warto było przygotować się do jazdy po ciemku. Wśród sporego ruchu aut dojazd do Wędrzyna, gdzie skręt na północ, na dużo spokojniejsza trasę. Tuż za ową miejscowością postój, ale co przejechał samochód, to kierowca pytał się, czy coś się stało. I co tu począć...

Dalsza jazda do Lubniewic okraszona kilkoma przejazdami przez mgłę, jak i podjazdami. Samo miasteczko wydało mi się interesujące i na swój sposób ciekawe, chociaż przejechało się tylko trasą główną i w nocy. Prawdopodobnie jest to jedno z miejsc, do których warto wrócić na lepszy rekonesans. Wyjeżdżając na wschód, trasą do Skwierzyny, wnet wylądowało się w sąsiedniej gminie. Teren stopniowo się wznosił i opuszczało się mgliste zagłębie. Ponadto, mimo braku księżyca, było na tyle jasno, by wyraźnie dostrzegać otaczający krajobraz, zatopiony w jeziorach mgieł.


Lubniewice. Ratusz. Widok ku E

Po dłuższej jeździe przejazd przez zamglony Bledzew, skąd kurs na południe. Kolejny skręt w Goruńsku. Rozpoczęło się rozglądanie za noclegiem. Przejazd przez Chycinę. Początkowo wjazd w ciemny las i zjazd, mgła i nagle rozpoczynające się kocie łby, na które rowerem wręcz się wpadało. Dalej kilka lamp i chodnik jako alternatywa dla kocich. Na koniec trochę asfaltu, który wyprowadził mnie ze wsi. Kilka kolejnych kilometrów dalej, za lasem udało się rozbić w nieco mniej mglistym terenie, lecz w dość widocznym obszarze, blisko drogi.

Zaliczone gminy

- Moryń
- Kostrzyn nad Odrą
- Górzyca
- Słońsk
- Ośno Lubuskie
- Sulęcin
- Lubniewice
- Bledzew
- Międzyrzecz
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 151.87 km (0.00 km teren), czas: 09:17 h, avg:16.36 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VIII - Dolina Warty i Odry

Poniedziałek, 13 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Rankiem okazało się, że nocleg wypadł na jednym najlepszych z możliwych miejsc. Młode drzewa, piaszczysta gleba obficie porośnięta drobną roślinnością i mchami, duży wskaźnik ukrycia z drogi. Minusy za to, że teren był raczej w cieniu, ziemię pokrywała niewielka ilość rosy, a do namiotu przyczepiły się dwa małe ślimaki. Po ogarnięciu, dość wolne zbliżanie się do krajówki i dalej do Krzeszyc. Tam lekkie zakupy i kurs na północ. Jazda była dość powolna, a poranek chłodny, pomimo dość czystego nieba. W Nowinach Wielkich skręt w ulicę Kolejową i po krótkim odcinku asfaltowym, nastał szuter. Jadąc wzdłuż torów wyjazd w Motylewie. Ścieżką rowerową pod urząd w Bogdańcu, skąd nawrót na zachód. W międzyczasie śniadanie, w czasie którego w torbie pojawił się owad, który najwidoczniej dostał się do jednej z toreb w czasie ogniska. Spora część chleba wylądowała na łonie przyrody.


DW 131. Przemysław. Granica powiatów. Widok ku NWW


DW 131. Warta w Świerkocinie. Po prawej łąki Boguszyńca. Widok ku SEE


DW 132. Granica Motylewa i Bogdańca. Widok ku NEE

Po dłużącym się odcinku trasy - dojazd do Witnicy. W miejscowości tej powitał mnie leciwy bruk uliczny. Pod tamtejszym browarem skręt na północ. Miejscowość opuszczona drogą koło cmentarza, zanurzając się w lesie z 2/3 szerokości asfaltu. Przez spory odcinek, przy skraju drogi widoczne były drzewa oznakowane do wycinki. Ponad 200 sztuk. Być może później poszerzą trochę pas drogi. Droga lekko wznosiła się w górę.


Witnica. Gorzowska 18. Tegoroczny mural reklamujący miejscowy Browar. Widok ku NW


Browar w Witnicy przy Gorzowskiej i Konopnickiej. Widok ku NWW


Droga z Witnicy do wsi Sosny. Długi szpaler drzew oznaczonych do wycięcia. Widok ku N

Przejazd przez Lubno do lasu, będącego rezerwatem "Bogdanieckie Cisy". Tam na mapie tablicy informacyjnej można było zweryfikować swoją pozycję, która intuicyjnie wydawała mi się niewłaściwa, a której nie można było określić przy pomocy swoich świstków, nie obejmujących tych rejonów. Powrót do wsi i kurs na północ, przez las. Za krajówką przejazd szutrem do Lubiszyna, a innym wyjazd na tej samej krajówce, ale parę kilometrów na zachód. Wnet też skręt na południe, po to tylko, by uradować się z odcinka kocich łbów, które ominąć można było przydrożnym szutrem. Na szczęście wkrótce pojawił się asfalt. W Mosinie skręt na zachód i drogą ogólnie biegnącą w dół, przez dłuższy czas utrzymując dość wysokie tempo, robiąc niewiele przerw. 3 kilometry przed samym Dębnem powitał mnie stary bruk. W mieście zakupy w piekarni. Dość spore i łakome. Ich część zjedzona w przeciągu paru kilometrów, jeszcze w mieście.


UG Lubiszyn po remoncie elewacji z końca 2012 r. Widok ku W


Granica województw. Tragiczna droga z Mosiny do Dębna. Widok ku W


Dębno. Mickiewicza 43. Willa z 1897 r. Widok ku NNE

Niebo spochmurniało, a temperatura spadła podczas dalszej jazdy na zachód, do Boleszkowic.Teren generalnie łatwy, opadał. Podjazdów było niewiele Na wojewódzkiej skręt do Mieszkowic, w których, po intensywnej jeździe z wiatrem, przyszła pora na zakupy płynne. Przy wyjeździe zaczęła mnie zastanawiać droga, którą trzeba było się udać dalej. Ostatecznie padło na szlak nad Odrą.


Oborzany. Kościół pw. Świętego Krzyża z XIV w. Widok ku NE


Boleszkowice. Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego z 1858 r. Widok ku S


Mieszkowice. Kościół Przemienienia Pańskiego z XIII w. Widok ku SEE

Część trasy pokonana jeszcze za dnia, obserwując ptaki migrujące na... północ? Na przystanku w Siekierkach przygotowanie do jazdy nocnej. Tymczasem nad okolicą przechodziły niewielkie, przelotne opady deszczu. Dalsza podróż do Cedyni odbywała się mozolnie w ciemnościach, lecz ruch aut był niewielki. Przy przejściu granicznym trasa wiodła przez istną wioskę bazar. Miedzy nią i Cedynią żegnało mnie kilka kilometrów pustej, ciemnej przestrzeni bez domów.


Siekierki. Kostrzyneckie Rozlewisko w Cedyńskim PK. Widok ku NW

W Cedyni przejazd mostem, z map określając dalszy kierunek jazdy. W centrum zaskoczyła mnie ściana, po jakiej poprowadzono drogę. Po udanym podjeździe na 2x2 skręt w pierwszą uliczkę, prowadzącą przez plac przy bloku, na plac pod kościół. Stamtąd ostry, krótki zjazd do właściwej trasy. Dalej niepotrzebny zjazd do trasy na Chojnów, skąd trzeba było zawracać kolejnym, lżejszym podjazdem. przejazd przez kilka kilometrów, przez parę wsi, by zakończyć podróż tego dnia, między polem i kępą krzaków, z dala od drogi. Dzień niesamowicie nużący, trochę męczący. Mało atrakcyjny krajobrazowo.


DW 125. Wyjazd z Cedyni. Widok ku SSE

Zaliczone gminy

- Witnica
- Dębno
- Boleszkowice
- Mieszkowice
- Cedynia
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 148.50 km (13.00 km teren), czas: 08:19 h, avg:17.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VII - Wzdłuż Warty do Gorzowa Wielkopolskiego

Niedziela, 12 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria 3-4 Osoby, 5-10 Osób, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Namiot zwinięty tradycyjnie, po opuszczeniu go. Zniknęły pozostałe po ognisku kiełbaski, podczas oczekiwania na resztę grupy. Gdy pozostali zaczęli składać namioty, okazało się, że mam brak powietrza w tylnym kole. Ponownie. Wyjaśniło to, czemu jechało mi się ciężko dnia poprzedniego. Szybka wymiana problematycznej dętki, lecz zachowując czujność na ewentualne, kolejne niespodzianki.


Jabłonka Stara. Nocleg nad jeziorem Głębokim. Widok ku S


Jezioro Głębokie. Widok ku W

Ruszyliśmy w kierunku Borowego Młyna. Dojechaliśmy do Jeziora Chłop, zgodnie ze szlakiem na mapie Wi.. Od czasu publikacji tej mapy trochę się pozmieniało i droga, gdzie szlak kiedyś przebiegał, pełna była tabliczek z informacjami o prywatnym terenie. Trudno mi powiedzieć jaki był status samej dróżki, skoro było tak mnóstwo tabliczek w jej głębi, jak i każda z pewnością należała do kogoś innego.

Gdy zobaczyliśmy dom leżący trochę niżej, nie jechaliśmy w jego kierunku (jak było trzeba), lecz odbiliśmy w prawo, zgodnie z lepszą leśną ścieżką. Idący tamtędy starszy jegomość, zwrócił uwagę, że to jest teren prywatny (o ile dobrze pamiętam, pytaniem retorycznym dotyczącym tego czy widzieliśmy tabliczki). Nie przerywał przy tym swojego powolnego marszu. Dodał przy okazji kolejne pytanie retoryczne, kto będzie odpowiadał, jeśli zostaniemy ewentualnie pogryzieni przez psy (jeden mały wędrował wraz z nim). Ma_. rzuciła w tym momencie argumentacje opartą na terenach ogrodzonych i nie ogrodzonych oraz kwestię psów chodzących luzem. Na to ów jegomość obruszył się, jak to ktoś obcy będzie go pouczał na własnym terenie, teoretycznie grożąc policją.

Nieco dalej inny właściciel prywatnej działki w lesie, dużo pogodniejszy pomógł nam instruując, którędy jechać, by wrócić na zagubiony szlak. W efekcie zrobiliśmy małą pętelkę i skierowaliśmy się w stronę Silnej. Skręciliśmy w pierwszą porządna drogę na zachód, koło kapliczki i po pewnym czasie dotarliśmy do Pszczewa. Tam grupka (z bardzo dużym prawdopodobieństwem beze mnie) udała się na zakupy przy pierwszym sklepie (w międzyczasie do sklepu podjechała mała osobówka z głośnym hiphopem). Trochę było jeszcze gadania, planowania i duża grupa grupa odbiła na południe, a ja, Y. i Pa. ruszyliśmy na północ. Tuż za miastem dostaliśmy klaksonowe pozdrowienia od wspomnianej osobówki, gdy właściciele skręcali gdzieś w bok.


Lasy w okolicy Silny Nowej


Pszczew. Rynek. W centrum kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku NW

Początkowo średnim asfaltem do Szarcza. Na mapie Y., droga raczej dobra. Kolejny odcinek - jakaś lokalna, w miarę dobra droga do Przytoczna przez Lubikowo. W rzeczywistości szuter szerokości 1,5 osobówki z różnym stanem nawierzchni. Czasem piach czasem dziury, trochę jazdy lasem. Delikatna przyprawa w postaci kocich łbów w Lubikowie. Z ulgą wyjechaliśmy na krajówkę i popędziliśmy do Skwierzyny. Z racji podjazdów, znosiło mnie raczej z tyłu. Przed samym miastem długi zjazd, więc dopiero wtedy wyjazd na przód, pozwalając grawitacji, z lekką własną pomocą, ciągnąć rower i przekraczając 40km/h.

Ze Skwierzyny odbiliśmy na północ, wzdłuż wschodniego brzegu Warty. Długa prosta do Murzynowa, gdzie odbiliśmy na lokalną, krótszą trasę. Przez połowę tego odcinka jechaliśmy asfaltem, przez drugą zaś, wąską ścieżynką wzdłuż bruku. Na asfalt wróciliśmy w Starym Polichnie. Dosłownie chwilę później byliśmy już w Santoku. Jako że do planowanego pociągu, wciąż było sporo czasu, ruszyliśmy ścieżką, a później szlakiem rowerową wzdłuż Warty. Droga była sympatyczna, dość łatwa i ładna krajobrazowo.


Początek Starego Polichna, tuż za granicą powiatów. Po lewej stara, brukowana droga z Murzynowa. Widok ku N


Santok. Ujście Noteci do Warty. W centrum UG. Na horyzoncie międzywojenna wieża. Widok ku W


Santok. Widok ku W


Santok. Gorzowska pod koniec miejscowości. Po prawej Warta. Widok ku NEE

W Gorzowie wizyta moja trzecia, w przeciągu nieco ponad roku. Raz dwa dotarliśmy w rejon dworca i zawitaliśmy do baru. Z Y. wzięliśmy pizzę na pół. W międzyczasie Pa. odjechała pociągiem w kierunku wschodnim. Około 16 poniosło mnie w swoją stronę. Kurs do Deszcza ulicą Strażacką. Dalej przez Maszewo i Orzelec do Bolemina. W międzyczasie dotarła wiadomość, iż Y. wsiadł w swój pociąg.


Gorzów Wielkopolski. Most Staromiejski. W centrum kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NNW


Zespół Szkół w Deszcznie. Widok ku W


UG w Deszcznie. Widok ku E

Powoli zbliżał się zachód słońca. Dojazd do Płonicy i skręt na zachód. Szlakiem rowerowym poprowadzonym przez polną drogę biegnącą wzdłuż kanałku, wyjazd na szuter, który doprowadził mnie ostatecznie do Rudnicy. Tam nastała noc, w czasie prób zorientowania się w sytuacji. Przyodziawszy się jak trzeba, przyszła pora ruszyć, a tymczasem wszędzie zaległa wysoka mgła. Przejazd przez Kołczyn i Łukomin, dopiero w pobliżu Krasnołęgu postanawiając rozbić namiot.


Rudnica. Szutrówka z Altony. Widok ku SW

Zaliczone gminy

- Pszczew
- Przytoczna
- Skwierzyna
- Santok
- Krzeszyce
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 114.60 km (32.00 km teren), czas: 06:33 h, avg:17.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska VI - Pojezierze Poznańskie

Sobota, 11 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria 5-10 Osób, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Rankiem można było spokojnie obejrzeć jezioro, jak i miejsce noclegowe, do którego przybyliśmy w nocy. W okolicy słychać było grzybiarzy. Śniadanie na lekko - litr kremu czekoladowo-waniliowego. Pod koniec posiłków, do miejsca obozowania dotarli Al. z R.P. W trasę ruszyliśmy w kilkanaście minut później, po ogólnym ogarnięciu obozu.


Jezioro Kubek. Po prawej grobla w Jeziornie. Widok ku NNE


Nad Jeziorem Kubek. Widok ku NW

Szybki przejazd do Sierakowa. Część osób robi zakupy. Z miasteczka ruszamy na na południe, tuz za granicą zabudowy wjeżdżając w las. Na szlaku spotykaliśmy więcej i więcej piachu, lecz jakoś udawało mi się jechać w miarę normalnie. Gdy dotarliśmy do jeziora, położonego kilka metrów niżej, w pobliżu jakiegoś boiska, zatrzymaliśmy się na chwilę. Od tego miejsca teren był zaopatrzony w liczne, piaszczyste podjazdy i zjazdy. Na płaskim, poprzednim odcinku bez problemu, tu jednak lepiej było nie ryzykować. Znając swoje szczęście do różnorakich awarii, lepiej było odpuścić, wybierając opcję pół-pieszą.


Sieraków. DW 133. Po lewej kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy. Widok ku SSW


Skrzyżowanie w pobliżu NW półwyspu jeziora Lutomskiego. Widok ku W

Y. nie miał tyle szczęścia. W pewnym momencie dało się słyszeć niepokojący dźwięk, wydobywający się z roweru, przypominający gałąź włożoną między szprychy i już było wiadomym, co go czeka. Przerwa techniczna trwała 0,5-1h w miłych okolicznościach krajobrazowych, w miejscu idealnym na kolejny nocleg. Trochę wiało i większość czasu minęło, chroniąc się za drzewem. Trochę szkoda, że nie zrobiliśmy wtedy małego ogniska, korzystając z okazji.


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Przerwa techniczna

Czynności techniczne i liczne próby wykombinowania czegoś. z mocno nadwyrężonym hakiem przerzutki, spoczęły w rękach J. w asyście właściciela. Al. starał się telefonicznie pozyskać jakąś informację lub pomoc z rąk miejscowych-znajomych, lecz w skutek tymczasowego naprawienia napędu w postaci singla z patyczkami, było to trud zbędny. Podobnie jak pomysł, by kupić klej techniczny np. w Mrówce.


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Widok ku NE

Trasa przez las, trwała 1/3 drogi wzdłuż jeziora, zakończyła się spektakularnym marszem z rowerami, po stromym zboczu ze zbędnymi dla nas schodkami. Dalsza trasa była zablokowana przez wiatrołom, wiec ruszyliśmy alternatywną trasą na krawędzi lasu i pól. Wyjechaliśmy w Grobii i kawałek asfaltem, większość szutrem, ciekawą drogą dotarliśmy do Lutomka. Przy rozjeździe stała grupa harcerzy, oklaskująca przejeżdżającą grupę, lecz mnie nie dali rady, z powodu uprzedniego skręcenia w kierunku Chrzypska.


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Wiatrołom przed wjazdem do Rezerwatu Buki nad Jeziorem Lutomskim. Widok ku NE


Szlak wzdłuż W brzegu jeziora Lutomskiego. Wiatrołom przed wjazdem do Rezerwatu Buki nad Jeziorem Lutomskim. Widok ku E


Grobla SE. Wędrówka znad jeziora Lutomskiego. Wzdłuż linii drzew, poprzedni etap pieszej wędrówki. Widok ku NE


Grobla SE. Wędrówka znad jeziora Lutomskiego. Wzdłuż całej linii drzew, poprzedni etap pieszej wędrówki. Widok ku NE


Lutomek. Wyjazd na DW 186. Widok ku SW


Łężce E. DW 186. Stawy ponad jeziorem Białeckim. Widok ku NNW

Dalsza jazda była męcząca i dość wolna. Dojazd do pierwszych zabudowań Chrzypska Wielkiego. Nawrót na południe i kilka kilometrów dalej przerwa na posiłek w punkcie widokowym, roztaczającym się na całą okolicę. Po przerwie, w trakcie której trochę się udało ogarnąć, później udało się przejechać przez Pniewy do Lwówka, a tam dokonać kilku zakupów. Potem odbicie do Michorzewa. Coraz gorzej mi się jechało, zwalając wszystko na wiatr. Duże chmary muszek skutecznie zmniejszały mi tę i tak nikłą przyjemność z jazdy. W Michorzewie skręt na zachód.


Łężeczki. Jezioro Chrzypskie. Po lewej Chrzypsko-Wielkie. Po prawej, za zagajnikiem, Chrzypsko Małe po E stronie jeziora. Widok ku NE


Rynek w Lwówku. Widok ku SSW

W lesie pomiędzy Michorzewem i Wąsowem, udało się zauważyć jakiegoś lokalnego rowerzystę i auto jadące z naprzeciwka z oddali. Pochylenie głowy i obserwowanie odległość od krawędzi pobocza, bowiem często jeżdżę dość blisko skraju jezdni. Dało się słyszeć gwałtowne hamowanie z piskiem i jakoś tak intuicyjnie jecaać jeszcze bliżej krawędzi, ale z powodu aktualnego położenia ciała, nie można było w tamtej chwili zrobić nic więcej. Czuć było uderzenie z boku, ale na szczęście na tyle słabe, że udało się utrzymać na rowerze. Trochę mnie to zdziwiło. Po ujechaniu kilka metrów i przyszło się zatrzymać, podobnie jak kierowca, jadącego zza mnie auta. Zerknięcie w dól i okazało się ze pedał został nieznacznie uszkodzony, przyjmując impet uderzenia. Również but został lekko przytarty, lecz nie przeniosło się to na stopę, poza uczuciem lekkiego wzrostu ciepła. Nic poza tym więcej się nie stało. Kierowca tłumaczył się, że chciał mnie wyprzedzić, lecz później spostrzegł drugiego kierowcę i zaczął hamować. No i stało się jak stało.


Las między Kuślinem i Wąsowem. Pierwsza taka przygoda z autem

Po całej akcji udało się dotrzeć na spokojnie do Wąsowa, dalej do Wytomyśla, a tam wjazd w las. Początkowo trochę piasku, większość szutrów. Część trasy jechało się wzdłuż autostrady. Wyjazd w pobliżu leśniczówki na asfalt, a tym dojazd do wojewódzkiej. Przygotowanie do nocnej jazdy. Po dłuższym zastanawianiu się nad dalszą jazdą, telefon do grupy, która już dojechała na kolejny nocleg. Lepiej było nie tracić czasu. Kurs do krajówki i po około 40 minutach dojazd do Trzciela. Dalej do Świerczewskiego i nawrót ku północy. Dalsza jazda do Jabłonki Starej spędzona w mroku, przy słabym świetle lampki. Tam od razu udało się wypatrzyć tablicę z dokładną mapą. Zasięg w telefonie był słaby, więc nie chcąc ryzykować, lepiej było skontaktować się już teraz, w celu ustalenia dokładniejszego położenia. Zafascynowała mnie informacja, by jechać "czarną" drogą. W lesie. W nocy. Tak...


Trzciel. Wjazd drogą 2706P od strony DK 92. Widok ku SW

Wypatrując właściwego skrętu, przejechało mi się trochę za daleko, ale wnet udało się odkryć potrzebną mi drogę. Podczas dojazdu lekko siąpił deszcz. Trochę udało się odpocząć. Jazda tego dnia była niezmiernie męcząca. Doskwierał mi głód i wyczerpanie. Udało mi się dojść do siebie dopiero po kilkunastu minutach. Jak się okazało, Al. i R.P. odłączyli się w okolicy Mnichów i wrócili do domów. W ich miejsce, na obozowisku pojawiły się Ma_., Ma. i Pa., która na próżno spędziła dwie godziny w Trzcielu. Nad ranem dołączył jeszcze Wi.St., wioząc grzyby na bagażniku. Z radością można było powitać płomienie ogniska i możliwość zjedzenia ciepłego posiłku. Namiot rozłożony dopiero, gdy ognisko było w stanie agonii, ledwie się żarząc.


Żar ogniska nad jeziorem Głębokie

Zaliczone gminy

- Chrzypsko Wielkie
- Lwówek
- Kuślin
- Miedzichowo
- Trzciel
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 113.61 km (21.00 km teren), czas: 07:01 h, avg:16.19 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska V - Poznański Przełom Warty

Piątek, 10 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria 2 Osoby, 5-10 Osób, Podróżerowerowe.info, Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Start około 7 rano. Nużący przejazd krajówką. Trochę kombinowania przez wsie do Czerwonaka. Pochmurnie, lecz z biegiem czasu rozpogadzało się. Z Czerwonaka na północ. Większość czasu minęło na trasie wojewódzkiej. Gdy była możliwość, jazda ścieżką. Z rana jeszcze trochę doskwierało mi kolano, choć w nocy znacznie odpoczęło. Przejazd przez Owińska, gdzie w oczy rzuciła mi się konieczność powrotu tam innym razem, by popełnić więcej zdjęć. W Murowanej Goślinie kilka małych remontów drogi.


Czerwonak. Za plecami Kicin. Widok ku W


Owińska. Pałac rodziny von Treskow z lat 1804-06. Widok ku NEE


Murowana Goślina. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła. Widok ku SSW

Później, w Obornikach przejazd przez rynek i stary most. Poszukiwania czegoś ciepłego do zjedzenia, bowiem od Janikowa nie było na to przerwy, a żołądek zaczynał dopominać się o swoje. Na trasie przejazdu nic interesującego nie udało się dostrzec.


Oborniki. Warta widziana z mostu w ciągu ulicy Armii Poznań. Widok ku SWW

Odcinek do Szamotuł w tempie 10-15km/h polegając na ścieżkach rowerowych, wątpliwej miejscami jakości. Przy tamtejszej prędkości, nie robiło mi to różnicy. W Szamotułach powtórzyła się historia z poszukiwaniem jedzenia przy trasie. Z miasta odbicie na południe i odwiedzenie niewielkiego Kaźmierza. Stamtąd powrót na północ przez kilka wsi, polną drogę do Lipnicy i jakieś roboty drogowe z rozkopaną drogą w Lipnickich Hubach. Gdzieś w międzyczasie już mi się nie chciało nastawiać czasu w aparacie. Tak zżerał baterie w czasie bezczynności, że większość trasy jechało się bez nich, na czas zdjęcia tylko ładując je do komory. Dzięki temu bieżąca para dotrwała do końca wyprawy. Na granicy gmin za Ostrorogiem, akurat podczas postoju, by ową komorę załadować, zadzwonił Olo, który również docierał w tym czasie do Obrzycka. Dystans do pokonania mieliśmy podobny, tylko z różnych stron. Po rozmowie maszyna się rozruszała do ponad 30k/h, a na zjazdach długo ponad 40. Wiatr sprzyjał. W rezultacie przejazd przez rynek, kilka zdjęć i tuż przy moście spotkanie z O.


Granica gmin między wsiami Myszkowo (za plecami) i Radzyny. Widok ku SWW


Obrzycko. Ratusz z XVIII w. Widok ku NWW


Most DW 185. Warta w Obrzycku. W centrum ratusz. Nieco po lewej przedwojenny kościół ewangelicki. Widok ku NE

Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy północną stroną Warty, jadąc około 30km/h. Jedną tylko przerwę zrobiliśmy na małe zakupy na początku i drugą przy granicy gmin. We Wronkach zakupy w Biedronce i oczekiwanie pod dworcem, na przyjazd reszty grupy w postaci Wi., J. i Ag.. Wspólnie podjechaliśmy pod Lidl, gdzie zmitrężyliśmy mnóstwo czasu, ale nadrobiliśmy to potem szybką nocną jazdą w pięć osób.


DW 182. Szybki przejazd do Wronek. Widok ku SW


Zakład Karny we Wronkach. Widok ku SE

Tempo ponownie około 25-30km/h. Na początku trochę wsi, później sam las. Mnóstwo zakrętów i kilka podjazdów. Oszczędzanie baterii, korzystając ze światła pozostałych. Po około godzinnym sprincie dotarliśmy do zjazdu w las i ruszyliśmy leśnym szutrem w stronę jeziora Kubek. Przejechaliśmy groblą na drugą stronę i odnaleźliśmy miejsce biwakowe. Kilkadziesiąt minut później dotarł Y.


DW 150. Widok ku W

Tam standardowe rozbijanie namiotu, ognisko, jedzenie. Pierwszy porządny posiłek od ranka. Miejsce obozowe fajne, dość przestronne, pomimo drzew wszędzie rosnących. Noc była ciepła i jasna. Blask ogniska niósł się wokoło na sporym obszarze. Jednym słowem - nocleg świetny, tym bardziej, gdy poprzednie były dość przeciętne. W tymże czasie znajdowaliśmy się w najcieplejszym obszarze w Polsce. Przez cały czas ujadał złośliwy pies z pobliskich zabudowań.

Zaliczone gminy

- Czerwonak
- Murowana Goślina
- Oborniki
- Szamotuły
- Kaźmierz
- Ostroróg
- Obrzycko (W+M)
- Wronki
- Sieraków
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 161.37 km (4.00 km teren), czas: 09:18 h, avg:17.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska IV - Pojezierze Gnieźnieńskie W

Czwartek, 9 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Rankiem okazało się, że przyczyną ciężkiej jazdy było powietrze, z dętki uchodzące nie wiadomo dokładnie skąd. Sprawdzenie opony, lecz nie czuć było niczego niepokojącego więc przyszła pora założyć nową dętkę. Po doprowadzeniu roweru do stanu używalności dalej w drogę. Przejazd przez pobliskie Rogowo. Nad jeziorem trwał częściowy remont kościoła, a nieco dalej skusiła mnie tabliczką kierującą do dębu Chrobry w Reczu. Poza tym było mi to po trasie.


Złotniki NE. Łąka noclegowa. Drzewa porastają brzegi niewielkiego rowu melioracyjnego. Widok ku SE


Rogowo. Wełna. Jezioro Rogowskie. Widok ku NWW


Rogowo. Kościół pw. św. Doroty. Widok ku SW


Rzym. Widok ku W


Recz. Ruiny wiatraka z 1937 r. Widok ku SSW


Recz. Dąb Chrobry. Widok ku NNE

W Mieleszynie, do którego dojechało się po walce z wiatrem - zakupy i posiłek na przystanku. Po zebraniu sił dalsza trasa, do Kłecka. Tam przejazd na drugą stronę Małej Wełny i skręt na zachód. W dalszej jeździe mijało się kilka wsi, więcej jednak obszarów bezludnych, rolniczych. Kilka odcinków trasy było ciężko szutrowych. Od Raczkowa, przez ponad sześć kilometrów, jechało się, bądź szło przez las, piaszczystym szlakiem rowerowym prowadzącym do Skok, gdzie udało się dotrzeć o 13.


Kłecko. DW 190 przecinająca rynek. Widok ku NNW


Kłecko. Rynek. Widok ku NNE


Kłecko. Kościół pw. śś. Jerzego i Jadwigi. Widok ku SEE


Jabłkowo. Kościół pw. św. Michała Archanioła z 1754 r. Widok ku SWW


Raczkowo. Kościół pw. Wszystkich Świętych. Widok ku SWW


Raczkowo. Po lewej ogrodzenie kościoła pw. Wszystkich Świętych. Widok ku SW


Raczkowo W. Droga przez las do Skok. Mała Wełna. Widok ku NNW


Raczkowo W. Droga przez las do Skok. Mała Wełna. Widok ku SE


Raczkowo W. Droga przez las do Skok. Widok ku NWW

Jakby tego było mało, bez wjeżdżania do centrum odbicie w ulicę Topolową, która wnet straciła nawierzchnię i spacerem wśród domów, zapewne letniskowych, nad jeziorem, przemierzając piach. Za groblą wyjazd przy kolejnych domkach letniskowych, lecz wnet dotarło się do remontowanej drogi wojewódzkiej.


Skoki E. Osuszony staw rybny nad Małą Wełną. Widok ku NEE


Skoki S. Południowy staw rybny nad Małą Wełną. Widok z grobli ku SEE


Skoki S. Południowy staw rybny nad Małą Wełną. Po lewej zagajnik po W stronie linii kolejowej nr 356 Poznań Wschód – Bydgoszcz Główna. Widok z grobli ku N


Skoki S. Modernizacja DW 196. Po lewej linia kolejowa nr 356 Poznań Wschód – Bydgoszcz Główna. Widok ku SWW

Kolejny etap jazdy, do Gniezna, zajął mi trzy godziny. Do Owieczek po wojewódzkiej, która stopniowo znikała mi pod kołami. Pomimo wiatru nieprzychylnego, jechało się dość dobrze. Odbicie na Łubowo i gnanie krajówką, która przed samym miastem przypominała trasę ekspresową. Przejazd przez centrum do Dworca, gdzie skusił mnie posiłek w orientalnym. Zyskawszy nowe siły, wnet udało się przemierzyć odcinek do Witkowa, który mimo to strasznie nużył.


Rejowiec. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa z 1626. Widok ku NNE


Woźniki. DW 194. Poniżej S5. Węzeł Gniezno Południe. Widok ku NEE


Katedra Gnieźnieńska. Widok ku E


Gniezno. Tumska. Po lewej ogrodzenie katedry. Widok ku NEE


DW 260. Małachowo Złych Miejsc. Widok ku SE


Witkowo. Skrzyżowanie DW 260 ze Żwirki i Wigury. W centrum budynek zakładu poprawczego. Widok ku SW

Nie lepszy było ostatni odcinek. Trasa bezpośrednio na zachód, gdzie było niemożebnie płasko. Prędkość utrzymywała się na 20-30km/h, starając się jak najwięcej ujechać jeszcze za dnia. W Czerniejewie, jak nazwa wskazuje, zapadła noc. Przyszło mi się ubrać wcześniej, gdy zamknęli przejazd kolejowy z powodu pojazdu technicznego. Udało się skontaktować z O. w sprawie następnego dnia. Przejazd ponad S5 we wsi Wierzyce i tam też dokonanie zakupów na nocną jazdę. Niestety, z powodu intensywności dnia jazdy, po paru kilometrach od dokonania zakupów, zaczęło mi dokuczać kolano. Była już we mnie świadomość, że wiele nie ujadę. Może pół trasy do Czerwonaka. Dodatkowo w Pobiedziskach ewentualnie dało by radę przenocować u Ma., no ale nie było numeru telefonu. Dziwnym jakimś trafem, gdy udało się dotrzeć do krajówki w Pobiedziskach, zadzwoniła Wi., a po kilku połączeniach ostatecznie udało się rozwiązać problem noclegu. Cofnięcie do rynku, by ruszyć do odległej, zachodniej części miasta. Oczekując na powrót Ma., udało się zrobić kilka powolnych kółek po mieście, nim można było spocząć po znoju tego dnia.


Czerniejewo. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela przy głównym skrzyżowaniu. Widok ku E

Zaliczone gminy

- Mieleszyn
- Kłecko
- Skoki
- Kiszkowo
- Łubowo
- Gniezno (W+M)
- Niechanowo
- Witkowo
- Czerniejewo
- Pobiedziska
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 163.78 km (8.00 km teren), czas: 09:46 h, avg:16.77 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska III - Pojezierze Gnieźnieńskie E

Środa, 8 października 2014 | dodano: 30.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Spakowanie o 9. Nie było ochoty wychodzić z namiotu. Było chłodno i szaro, a później okresowo siąpił deszczyk. Przed opuszczeniem namiotu, dostrzec można było jeszcze starszego jegomościa, który wędrował w pobliżu, zapewne w poszukiwaniu grzybów. Dostrzeżenie go, tym bardziej sprężyło moje zwijanie się, mimo że po wyjściu, już go nie było widać. Przed ruszeniem w trasę, jeszcze jedno podjechanie do krawędzi odkrywki Lubstów, aktualnie zalanej wodą. Po serii zdjęć dalsza jazda do Ślesina, który wywarł na mnie dość pozytywne wrażenie. Kilka kilometrów za nim przerwa posiłkowa, z braku bezpośrednich zasobów sił. Po odpoczynku długa obwodnicą Kleczewa i tamtejszej odkrywki.


Teresowo. Kopalnia odkrywkowa "Lubstów". Widok ku SSE


Ślesin. DK 26. Jezioro Ślesińskie. Widok ku NNW


Słaboludź. Kopalnia odkrywkowa pod Kleczewem. Widok ku SE

Dopiero w Jabłonce odbicie na północny zachód, przez Ostrowite do Giewartowa. Krótki odcinek trasy okazał się dość dobrym szutrem w pobliżu niewielkich stawów. Od Giewartowa czekało mnie okrążanie jeziora Powidzkiego, po stronie zachodniej.


Ostrowite. Kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej z lat 1916-1918. Widok ku SE


Giewartów. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Widok ku NNW

Wpierw szlakiem rowerowym, częściowo szutrowym, później asfaltowym, gdzie wyciągane były wysokie prędkości. Sprzyjały korzyści terenu i wiatru. Od Powidza już gorzej. Problemem głównie słaba nawierzchnia, trochę wiatr. Część trasy chowając się za ciągnikiem z przyczepami, który mimo to zbyt wcześnie skręcił w las.


Kochowo. Ruina szkoły, później domu. Widok ku SW


Polanowo. Jezioro Powidzkie. Widok ku NNE


Powidz. Ulica Warszawska. Widok ku E

Po nużącej jeździe leśnej przejazd przez Orchowo. Wtedy rozpoczął się równie nużący odcinek polny. W odróżnieniu jednak od terenów na wschód od Konina, tu było trochę ciekawiej. Trochę...


Gałczyn SE. Widok ku NNW


Słowikowo. Granica województw. Widok ku NW

O 15 dojazd do Trzemeszna, gdzie skusiła mnie pizza, w pierwszym lokalu jaki tylko było widać. Brakowało mi ciepłego posiłku. Z miasta tego kurs krajówką do Mogilna, gdzie z kolei wypadły ostatnie tego dnia zakupy. Można było od razu udać się po gminę do Gąsawy, coś mnie jednak podkusiło, wpierw udając się do Dąbrowy, a później, już po ciemku, w granice administracyjne Żnina. Wtedy to dopiero nastąpił powrót na zaplanowaną trasę przez Gąsawę. Jechało mi się ciężko. Nocleg na łące przed Złotnikami. W nocy deszcz. Nim przyszło mi usnąć koło namiotu, przejechał jakiś pojazd, przez co nie było pewności, czy aby przypadkiem nie przyszło mi rozbić się w pobliżu czyjegoś domu, jednak zmęczenie szybko mnie uśpiło.


Trzemeszno. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Michała Archanioła. Widok ku NWW


Lubiń. DK 15. Wiadukt nad torami kolejowymi linii nr 353 Poznań Wschód – Skandawa. Widok ku NWW


Dąbrowa. DW 254. W centrum kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NNE


Wjazd do Żnina od strony Podgórzyna. Widok ku NNE

Zaliczone gminy

- Ostrowite
- Powidz
- Orchowo
- Trzemeszno
- Mogilno
- Gąsawa
- Rogowo
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 145.74 km (4.00 km teren), czas: 08:23 h, avg:17.38 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska II - Równina Inowrocławska

Wtorek, 7 października 2014 | dodano: 30.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Start przed ósmą. Słonecznie ale wietrznie. Przez pierwszą połowę trasy na korzyść. Krajobrazowo przejazd w sumie nijaki, stąd i opisu niewiele. Ciągłe płasko, równinnie, przestrzennie. Przez podane niżej miejscowości gminne, przejeżdżając jak najkrótszymi, asfaltowymi trasami.


Pyszkowo przed skrzyżowaniem do Łąk Wielkich. Widok ku NW


Granica gmin między wsiami Pyszkowo i Osiecz Wielki. Droga świeżo po modernizacji. Widok ku NW


Koniec przed Lubrańcem. Widok ku NW


Lubrańczyk. Po lewej kościół Matki Bożej Szkaplerznej. Widok na Lubraniec ku NWW


Lubrańczyk. Po lewej kościół Matki Bożej Szkaplerznej. Widok na Lubraniec ku W

Z zauważonych ciekawszych elementów: w Boniewie wąskotorówka, w Lubrańcu synagoga, a w Osięcinach ruiny starej szkoły podstawowej. W Dąbrowie Biskupiej zakupy przed nawrotem. W międzyczasie udało się też wymienić pierwszą parę baterii w aparacie, co nieco mnie zdziwiło. Z Dąbrowy do Przybysława, a stamtąd etap szutrowy na południe. Powrót do DW 266, przez długi czas nią podążając.


Lubraniec. Synagoga. Widok ku E


Dąbie Kujawskie. Kościół pw. Świętej Trójcy z XVIII w. Widok ku SSW


Osięciny. Po lewej krzaki skrywające ruinę szkoły podstawowej. Widok ku N


Dąbrowa Biskupia. DW 252. Widok ku NWW


Dobre. DW 266. W centrum budynki cukrowni zamkniętej na początku XXI w. Widok ku NNW

W Radziejowie z niejaką radością udało się powitać pierwszy, poważny podjazd w tym rejonie, prowadzący do centrum miasta. Zjeżdżając udało się zauważyć, że była to już pora opuszczania szkół przez uczniów, a droga nadal długa do pokonania. Wiatr skutecznie jednak nie dawał mi wielu szans na spokojną jazdę.


Radziejów. Dzwonnica z ok. 1924 r. przy kościele pw. Znalezienia Krzyża Świętego. Wzniesiona przez ks. Jan Grabarczyk w czasie przeprowadzanego przez niego remontu kościoła. Widok ku SEE

W Piotrkowie Kujawskim na wschód. Niejako cofając się do Osięcin, następowało zbliżanie się po kolejną gminę. Odbicie w Stróżewie i przemęczenie się przez piachy i szutry do Sadłogu. Teren był już ciekawszy, bardziej urozmaicony. Jeszcze przed zmierzchem przejazd przez Izbicę Kujawską, odnotowując, by koniecznie lepiej poznać rejon Topólki. Już nocą przejazd przez Babiak i Sompolno. Droga niezmiernie mi się dłużyła. Nocleg około 20:30, za Teresowem. Tym razem w namiocie. Noc była pochmurna i chłodniejsza. Dzień nudny tak jak ten opis.


Bytoń. Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Widok ku SSE


Wandynowo (Raciny). Widok z opuszczonego domu ku SE


Sadłóżek W. Dawny cmentarz choleryczny. W tle las na plejstoceńskich pagórkach kemowych na terenie Wandynowa (po lewej) i Gór Witowskich (po prawej). Widok ku NW


Wjazd do Izbicy Kujawskiej. Widok ku SE


DW 270. Granica województw między wsiami Świętosławice i Brdów. Widok ku S

Zaliczone gminy

- Boniewo
- Lubraniec
- Osięciny
- Zakrzewo
- Dąbrowa Biskupia
- Dobre
- Radziejów (W+M)
- Bytoń
- Topólka
- Izbica Kujawska
- Babiak
- Sompolno
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 161.90 km (6.00 km teren), czas: 09:13 h, avg:17.57 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa Wielkopolsko - Lubuska I - Za Chodecz

Poniedziałek, 6 października 2014 | dodano: 30.10.2014Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2014 Wielkopolska

Wyjazd za kwadrans 13. Pogoda słoneczna i dość ciepła Pierwsze kilometry jak zwykle w wariancie zachodnim. Nowa trasa dopiero od Sannik - w pobliżu szkoły skręt na Stary Kamień. Jazda typowa dla tych okolic - równinne tereny, małe wsie, mały ruch, dużo pól, sporo drzew, wąskie drogi.


Sklep w Wychódźcu. Po lewej, w miejscu, gdzie stoi drewniana budka, przed wojną znajdował się sklep spożywczy prowadzony przez rodzinę żydowskiego pochodzenia. Widok ku SWW


Wyszogród. Most DK 50 W centrum promenada, powstała w ostatnich latach. W centrum, na horyzoncie delikatnie zaznacza się Czerwińsk nad Wisłą i pasmo lasu na Woli. Widok ku NEE


DW 583 za Sannikami W, w pobliżu cieku. Widok ku W

Z Adamowa skręt ku Budkom Suserskim, a kwadrans później przerwa, by przyodziać nocną warstwę ubrań. Był co prawda jeszcze wieczór, ale robiło się chłodnawo. W Trębkach, godzinę przed moim przejazdem zdarzył się tragiczny wypadek z udziałem TIRa i osobówki. Dużo gapiów, straż, policja.


Wypadek w Trębkach. Widok ku SSW

W Strzelcach posiłek i pełne ocieplenie. W międzyczasie nastała noc. Kurs dalej na zachód, przejazd nad autostradą. W Niedrzewiu rzut oka na ruiny dworku, lecz bez mitrężenia czasu. Około 20 przejazd przez Lubień Kujawski i dalej długą, prostą trasą na zachód. Pół godziny później przejazd przez Chodecz. Za miasteczkiem zjazd w dolinę Chodeczki. Zjazd dość spory, podobnie podjazd z drugiej strony. Noc była bardzo jasna i jeszcze ciepła. Spore odcinki przejeżdżało się bez światła przedniego. Nocleg wypadł między Mielinkiem i Pyszkowem. Namiotu nie było co rozbijać, Wystarczyło schować się w śpiworze pod płachtą.


Strzelce. Kościół pw. Świętej Trójcy. Widok ku NW


UM w Lubieniu Kujawskim W

Zaliczone gminy

- Strzelce
- Łanięta
- Lubień Kujawski
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 122.80 km (7.00 km teren), czas: 06:01 h, avg:20.41 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)