Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(36)

Moje rowery

Czarny 13047 km
Zielony 31509 km
Unibike 23955 km
Czerwony 17565 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wydział

Środa, 28 marca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w okolicy, .Warszawa, .Z rodziną

Wyjazd o 5 rano. Początek standardowym LWMs7. W Warszawie, Żubrowa, Michaliny i jak najszybciej na metro, by się nie spóźnić. Wyjście na Bankowym. Bielańską na wydział, zajęcia i powrót. Moliera, Miodowa i do krańca Schillera. Potem przejazd wzdłuż bloków do wschodniej Bohaterów Getta. Stamtąd przejazd przez Ogród Krasińskich z wyjazdem naprzeciwko Wałowej. Anielewicza, Stawki, Gibalskiego w pobliżu cmentarzy, Barona, Żytnia i schodki między blokami w kursie NW. Były to (po mojej lewej + ulice) 48, 6/8, Leonarda, 22, 38, 42, 55, 12, cała Złocienia, 13 i nawrót Zawiszy na Radziwie. Przejazd nowymi ścieżkami wzdłuż Prymasa i kolejne kluczenie wśród bloków. Z Literackie i Kochanowskiego: 5, 7, 11, 13A, skręt w Rudnickiego, 3A i wprost na kościół pw. św. Krzysztofa. Galla Anonima i ponownie Kochanowskiego, 40, 46, 48A, 52 i 8 z małą pętelką pomiędzy nimi. Na zapleczu Marii Dąbrowskiej do Aspektu, mając po prawej stronie: 5, 7, 9, 11, 13, 21, 23, dalej 67,1,9, przecinając Conrada i mijając 19, 21, 23, 26, 24, 22, Bogusławskiego, budynek "La Cascade". Za nim skręt na północ do Wółczyńskiej, Rękopis, piaszczystym skrajem lasu do Widokowej.

W Łomiankach, Narciarska, Żywiczna, Długa, Grzybowa, Górna, Wiślana, Jedności Robotniczej, Zbowidowska, Armii Poznań. Potem przez wsie do Czosnowa, NDM, a w samym Modlinie wzdłuż murów. Zjazd naprzeciwko Dąbrowskiego, by zajrzeć do jednego z odcinków, po czym powrót na asfalt przez owego Dąbrowskiego. Zjazd do osiedli. Skręt w ul. 1831 roku i przejazd na zapleczu budynków przy Poniatowskiego. Potem slalom przy 29 Listopada. Po lewej były 328 i 111, po prawej 327 i 323, 324, 326. Wjazd na Kadetów, a potem Moniuszki do Obwodowej. Tam z lewej 91, 88, 86, 384, 292 oraz drugi od północy rząd garaży. Wyjazd skończony na Gałachach, wsiadając tam do auta.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 107.00 km (5.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:17.83 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Wtorek, 27 marca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria .Zwykłe przejażdżki, .Samotnie

Na Wilkówiec, skąd kurs między zagajnikami na wał i dalej do lasu. Dojazd do kamienia, po czym nawrót na wał, którym przejechało się do DW565, a potem powrót wprost do domu.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 6.72 km (6.00 km teren), czas: 00:30 h, avg:13.44 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wydział

Poniedziałek, 26 marca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria .Samotnie, .Warszawa, .Zwykłe przejażdżki, .Z rodziną

Początek standardowym LGnMs7. W Łomiankach Wydmowa. W Warszawie Marymont, Miodowa, wydział, Senatorska, Bielańska, Bohaterów Getta z kontynuacją przez OK. Potem Mickiewicza, Rudzka, Zabłocińska do Łomianek. Skręt w Brukową, Akacjową, Pionierów (przedzieranie się przez leśny teren w mieście), Narciarska i krótka wizyta w AKD. Potem przejazd do Ofiar Katynia, Ułanów Jazłowieckich, Sierakowska, wizyta przy forcie w Dębinie koło Czosnowa, przejazd przez centrum Zakroczymia. Koniec w Henrysinie na wysokości fortu.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 113.00 km (11.00 km teren), czas: 06:30 h, avg:17.38 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

DAAD

Wtorek, 20 marca 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria .Samotnie, .Warszawa, .Z Kasią, .Zwykłe przejażdżki

Początek standardowym LGMs7. W Łomiankach skręt w Leśną. W Warszawie Pasymska, Encyklopedyczna, wzdłuż torów tramwajowych przy trasie z nowego mostu. Przez teren Młocińskiego metra i chodnikiem do ulicy Wergiliusza, będącej zachodnim skrajem Wolumenu. Zmiana kierunku na mocny południowy. Trochę slalomów, fragment Dantego, przecięcie ulicy Wolumen, fragment Andersena i skręt na wschód przy skrzyżowaniu Wólczyńskiej i Reymonta. Dalej Przybyszewskiego, Szepietowska, Daniłowskiego. Przez pasy do Galla Anonima. Za pierwszym blokiem skręt na wschód i przejazd między blokami południkowymi i równoleżnikowymi. Dopiero przed 8A skręt do Kochanowskiego. Przejazd przez parking w stronę przedszkola nr 318, które objechane zostały od wschodu, by między 4 i 2 wyjechać na Literacką.

Odtąd spokojne przemieszczanie się ścieżką rowerową wzdłuż Prymasa (po jego stronie zachodniej). Kurs do Decathlonu, gdzie wpadły krótkie zakupy. Po przerwie tej jechało się wzdłuż Jerozolimskich na Twardą przez Platynową. Dalej Śliska, Świętokrzyska (w tym zaplecze 30), do Kredytowej, Królewskiej, wydział i udział w spotkaniu, w sprawie planowanego wyjazdu do Bawarii na ~2 tygodnie.

Po spotkaniu zjazd Karową do Dobrej, skręt na ścieżki pod Starym Miastem i przejazd do Gdańskiego. Po drugiej stronie skręt na wał z betonowymi płytami Wybrzeża Puckiego. Modlińska ze zmianą stron przy Ekspresowej. Odbicie w Czarnocińską, przejeżdżając ją w całości i wracając na ścieżki wzdłuż głównej. Przy ulicy Przyrzecze przejazd na jej stronę południową i tak przez Jabłonnę dojechało się do NDM (po ciemku, z wykorzystaniem ścieżek). Wiaduktem Leśnej przejazd na drugą stronę torów, skręt w Towarową i jej kontynuacją. Za kościołem skręt w prawo i dalej Zakroczymską, przez targowisko, a Modlin pokonany trasą nad rzeką, z końcówką w Gałachach, wsiadając do auta.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 115.00 km (8.00 km teren), czas: 06:30 h, avg:17.69 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wizyta Magfy na Mazowszu

Sobota, 10 marca 2012 | dodano: 03.03.2016Kategoria .2 Osoby, .5-10 Osób, .Wyprawki w okolicy, .Z Kasią, .Z Księgowym Uczestnicy

Dużo czasu zajęło mi znalezienie pompki i zwiększenie ciśnienia w oponach. Zapakowałam się w torbę na laptop, wyruszając po 11. Na Miączynie przez piach i błoto, przez co trzeba było zsiąść. Rower prowadzony, póki teren nie zrobił się bardziej płaski na wysoczyźnie. Dalej DK 62. Aut i tirów było sporo, ale nie przeszkadzały mi zbytnio. Zjazd w las koło Henrysina. Potem powrót na 62. Dalej przez wiadukt i skręt koło cmentarza przez Modlina. Dzwony bił na dwunastą. Szybki przejazd przez miasto, most i wkrótce potem targowisko. Trzeba było kupić hak od przerzutki, potem bułki i ciacho z kremem oraz kiwi. Przejazd przez nowy wiadukt w NDM, gdzie uszło mi powietrze z koła. Zejście na drugą stronę, przez około godzinę czekając na resztę grupy.

Było przed 15, gdy zjawiła się Kasia, Księgowy, Ag. i Ma. spod Poznania. Ma. była w Zielonej Górze na mojej pierwszej wyprawie z forum, a w tym czasie na 3 dni zawitała na Mazowsze. Przybyła dzień wcześniej i wraz z Księgowym, Ci. i niejakim Fi. pojeździli po centrum Warszawy, a dnia następnego wracała z Dworca Wschodniego, przy okazji poznając trochę Pragi, dzięki spóźnieniu na pociąg. Tego zaś dnia, do grupy AAM dołączyła Kasia, która wyruszyła z Zielonki, przejechawszy przez Białołękę, gdzie ktoś pytał ją o drogę do aresztu.

Uratowano mnie nową dętką i raz, dwa ruszyliśmy na targowisko. Niestety, sklepy były otwarte tylko do 13, więc nici z zakupu. Pojechaliśmy do Bramy Ostrołęckiej. Tam przesiedzieliśmy (z posiłkiem), aż przestało padać. Po przerwie przejechaliśmy wzdłuż rzeki i twierdzy, z przerwą w miejscu najbliższym spichlerzowi na drugim brzegu. Potem okrążaliśmy Modlin podjazdem od zachodu i wkroczyliśmy na teren jednej z ruin, które ongiś kilkukrotnie były przez mnie odwiedzane. Przedtem, na błotnistym i miejscami zlodowaciałym podjeździe, o mało się nie doszło do mojego przewrócenia. Pojedliśmy delicje i wróciliśmy się do szosy. Tam rozdzieliliśmy na dwie grupy. Ad., Ag. i Ma. z Poznania pojechali razem. Ja z Kasią, wpierw DK 62, potem przed wiaduktem na trasę wzdłuż 7 i drugim wiaduktem do Zakroczymia. Dalej już standardową trasą przez Henrysin na Trębki, gdzie koniec nastąpił u rodziny, nim przyjechał tata. Jak już przybył, to i się jeszcze przeciągnęła wizyta tak, że aż się zasypiało.


Lodowisko w dawnym porcie. Widok ku SWW


Pętla PKS przy dworcu PKP. Widok ku NE


Korona Utracka. Widok ku NEE


Podjazd w fosie
Rower:Zielony Dane wycieczki: 47.50 km (7.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:15.83 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Mroźna przejażdżka z Księgowym

Środa, 1 lutego 2012 | dodano: 26.06.2013Kategoria .2 Osoby, .Zwykłe przejażdżki, .Z Księgowym Uczestnicy

O 9 wyruszył Księgowy z Jabłonny po zimową setkę. Przez NDM, Gałachy, Henrysin, Smoszewo, Przybojewo dotarł do mnie w domu. Rodzinnie przechowaliśmy, napoiliśmy i nakarmiliśmy go w ciągu dwóch godziny, aż odtajał. Dawno się nie widzieliśmy, tym bardziej w tych stronach. Trzeba było przyodziać się tak, by przetrwać mróz i odprowadzić Księgowego parę kilometrów. Początkowo nie przeszło mi przez myśl nic wielkiego, ale ostatecznie urosło to do 33km. Wspólnie ruszyliśmy przez Miączyn do DK62 i przejechaliśmy do Smoszewa przez Wólkę Przybojewską, było to kilka kilometrów, którymi już dziś jechał. Za dworem w Smoszewie zachciało mi się poprowadzić i ukazać trasę bardziej terenową, przez co wsiąknęliśmy w wąwozy i parowy, które osłaniały nas od silnego, wschodniego wiatru.

Przejechaliśmy przez Mochty, Wólkę Smoszewską, koło ogródków działkowych w lesie i wyjechaliśmy na Duchowiźnie. Ujechaliśmy około kilometr od lasu. Na skrzyżowaniu skręt w prawo, który okazał się ślepy. Skręt w lewo doprowadził nas 250m od DK 62. Tam się rozdzieliśmy. Księgowy większość wspólnej jazdy jechał na singletracku, gdyż miał problemy z napędem, powstałe dopiero po wyjeździe od nas. Miał do przebycia jeszcze pokaźną odległość walcząc z wiatrem, jadać na niskich prędkościach. Ja samotnie z powrotem przez Trębki. Wyjazd przed Emolinkiem na DK62, którą odtąd jechało się do Miączyna. Gdy udało się dotrzeć do domu, było już ciemno. Był to dzień podczas którego udało mi się osiągnąć prywatny rekord w kategorii najzimniejszej jazdy na rowerze  (było chyba ok. -13 podczas jazdy, a w nocy jeszcze mniej, ale wtedy już siedziało się z powrotem w domu)
Rower:Zielony Dane wycieczki: 33.50 km (14.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:13.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Poniedziałek, 19 grudnia 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki

Ostatni wyjazd tego roku. Podjazd ku górze. Przy kapliczce skręt na Borek, przy najbardziej południowym domu zjazd w dolinę. Pierwszym podjazdem wyjazd na drugą jej stronę, by przez północny fragment Wilkówca przedostać się do Zdziarki od NE. Na DK wyjechało się najdalej jak się dało. Tuż za rzeczką skręt w lewo. Droga zakończona gospodarstwem, więc nawrót o 0,2 km. Tam podjazd na pola. Miedzami/polnymi dróżkami okrążyło się wspomniane gospodarstwo i zbliżyło do doliny rzecznej, jednak w nią nie schodząc, lecz przedzierając się przez krzewy i różne chwasty. Początkowo przy krawędzi drzew, później wśród nich. Przez krótki moment było się w dolinie, lecz szybko udało się z niej wyjść. Była to ślepa droga, która tu się kończąc, dla mnie się rozpoczynała.

Przejazd Polną, a zjazd z niej do Królowej Jadwigi, korzystając z dróżki, kończącej się przy nr 44. Odtąd powrót do domu. Za stadniną udało się dostrzec potężną łachę. Zachciało mi się na nią wjechać i pospacerować sobie wraz z rowerem wzdłuż brzegów. W końcu to jedna z niewielu takich okazji. Przewędrowało mi się tak po niej z ~850m, od brzegu oddalając się najdalej na ~150 m. Raptem ~75m dzieliło mnie od wodnej granicy gminy. Trochę już mnie to zmęczyło. Powrót na brzeg. Przejazd na drugą stronę lasu, przedtem trzykrotnie zbliżając się do Wisły i obserwując jej niski poziom wód. Udało wydostać się na wał, którym dojechało się do asfaltu i wróciło do domu.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 24.07 km (20.00 km teren), czas: 02:08 h, avg:11.28 km/h, prędkość maks: 29.42 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka Zielonogórska IV - Wielkopolska SE

Poniedziałek, 14 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria >200, .Wyprawy po Polsce, 2011 Lubuskie E, .Samotnie, .Nocne, ..Gminy Polska, .Z rodziną

2011.11.11 - 14 Wyprawka Zielonogórska - cała trasa



Budząc się rankiem okazało się, że był przymrozek (- 4). Później temperatura wzrosła maksymalnie do 4 stopni. Praktycznie cały dzień było mgliście i szaro. Z niechęcią przyszło opuścić namiot, czy raczej jako tako ciepły śpiwór. Była najwyższa pora, by go zmienić. Warunki tej nocy były niekomfortowe. Zwinięcie bagażu do sakw i w drogę.

W Śremie skręt w Fabryczną, zjazd Krętą i dalej całą Mickiewicza, którą można było przebyć miasto w spokoju. Nim wyjechało się na DW 434, nastąpiło niepotrzebne zapuszczenie się w ślepą odnogę DW 432. Nie bardzo wiadomo było, gdzie też znajdzie się kolejny zjazd i usilnie był przeze mnie wypatrywany. Na szczęście niezbyt długo, by było to już za pobliskimi zakładami. Trasa była prosta - cały czas walić przed siebie na wschód. Taki jej przebieg, wraz z pogodą i wysiłkiem, jaki tego dnia wkładało w jazdę, sprawiły, że niewiele było radę zapamiętać, a tereny zlewały się w jedną szarą masę.

Zdarzało mi się oczywiście kilka miejsc uchwycić i odnotować:
- Skręt na wieś, kojarzącą się z nazwiskiem koleżanki
- Tak jakby opuszczony dom z prawej, przy drodze z paroma zakrętami, położony przed wsią
- Zerków, gdzie nastała nieco dłuższa przerwa, trasa wyginała się łukiem południowym, bo nie chciało mi się kombinować nad skracaniem nieznanymi, mniejszymi uliczkami, miejscowość z zauważalnymi różnicami wysokości i może z tych względów bardziej charakterystyczna. Tam też pogoda była najlepsza
- Trudny przejazd do i wzdłuż Gizałek. Bardziej psychicznie ze względu na pogodę, porę dnia i ruch aut.
- W lesie za nimi przerwa na przystanku. Taka dłuższa, przedzmierzchowa
- Ruiny gospodarstwa koło Kolonii Obory. Wciąż przed zmierzchem
- Długa droga przez las wzdłuż DW 443
- Wymęczone oczekiwanie na tablicę "Powiat Koniński"
- Jeszcze bardziej oczekiwany Grodziec, gdzie wreszcie zjechało się z DW na północ

Jako że jakiś czas temu skończyła się dzienna, mglista jazda, a zaczęła nocna, przewrotnie - kolejne miejsca zapamiętane zostały lepiej:
- Las graniczny koło Aleksandrówka, gdzie tuż, tuż mijało się granicę gmin, o czym przyszło mi się dowiedzieć o tym po powrocie
- Jakieś ruiny w przy drodze (chyba z lewej) w jednej z kolejnych wsi i głośne psy w tejże miejscowości
- Może kilka aut na tym odcinku
- Oświetlone Stare Miasto, gdzie przejechało się chodnikiem (zbyt duże zmęczenie na asfalt) i stałą tam podejrzana grupka ludzi
- Zachodnia obwodnica Konina, czyli jazda wzdłuż DW 25, z ładnym widokiem z mostu. Ten stał na takim odludziu, było ciemno, zimno, aż rosło wrażenie, że oddalam się od domu
- Dworcową na Dworzec. Było około północy. Tam sprawdzenie rozkładu - kolejny pociąg za kilka godzin. Expres z Berlina. Bilet wielokrotnie droższy, niż można było sobie pozwolić. Trochę posiłku w jako takim cieple. Ktoś mnie o coś podpytywał. Szybkie zmycie stamtąd, myśląc o tym, by złapać inny poranny pociąg na jednej z kolejnych stacji.

Konin opuszczony ulicą Wyzwolenia. Wyjazd na DW 266. Z trudem jechało się przez dzielnicę za Kanałem Ślesińskim. Podjazd mnie wymordował. Minął mnie samochód policji czy innej straży. Było to nieco stresujące, bo Pava, zakupiona we wrześniu, strasznie szybko zżerała baterie, toteż uruchamiana była z rzadka. Z tego też powodu zjechało się z DW 443 (gdzie ruch był spory i kontynuując jazdę nią, baterie szybko by się wyczerpały). To nie jest lampka na wyprawy, gdy nie ma się możliwości/chęci aby baterie (4!) doładowywać co i rusz.

W Lichnowie skręt na Milin. Trasa wiodła przez jakieś pustki (choć z zabudowaniami). Ponownie towarzyszyły mi zwały mgły i czuć się było jak na księżycu. Były drobne problemy nawigacyjne, bo mapa nie bardzo chciała mnie dobrze instruować, drogi były podobna jedna do drugiej, ale ostatecznie, bez nawrotek, udało się przez nie przedrzeć. Jedynym skutkiem było ominięcie Koła, przejazd wzdłuż torów w Starym Budzisławiu. Jadąc przez obie Budki było mi zimno. W Czołowie-Kolonia wjazd do lasu, choć wiadomo mi było, że nie jest to najlepszy pomysł. Pomimo tego, udało mi się wydostać w Chojnach na DK 92.

Dalej poszło sprawnie, choć niekoniecznie szybko. Wysiłek jednak dawał znać, a nie były to najprzyjemniejsze dla mnie warunki, no i był to pierwszy tak późny i tak duży wyjazd w życiu. Dużym atutem była pobieżna znajomość odcinka od Kutna, czy raczej jego okolic (zadecydowało to też o tym, że miasto opuszczone po północnej, nieznanej stronie Warty). Obwodnica Krośniewic była już ogarnięta, nie było wiec z nią problemu. Prawie... Zachciało mi się wjechać do miasteczka. Droga na wprost okazała się nieistniejąca. Skręt "na Włocławek", na łuku szukając jakiegoś miejsca, by przejść przez barierkę na drugą stronę (tak duże było zmęczenie, że "nie było" sił jechać na kolejny zjazd do miejscowości, które to położenie nie było mi znane).

Udało mi się wydostać na Błoniach. Odwiedzone zostało zakończenie starej trasy, po czym kurs do centrum. Nogi z trudem się poruszały. Wyjazd na DW 581, zdając sobie sprawę, że po budowie obwodnicy nie ma szans, by bez kombinowania wjechać od zachodu i północy do Krośniewic. Nie wiem kto to wymyślił. Powoli następowało oddalanie się od miejscowości. Udało się dostrzec jakąś ruinkę i chwilę tam odpocząć. Zawsze to cieplej niż na przystanku. Trwało to może z pół godzinki i wnet zaczęło świtać. Mimo rychłego wschodu słońca, nie było na co liczyć. Nowy dzień był równie szary co poprzedni, choć mniej mglisty.

Skręt na Niechcianów, potem przez Grochówek do Głogowca z odcinkiem szutrowym. Kutno omijane zostało przez Raciborów i Żurawieniec. Przez Komadzyn kurs na Oporów i był to najtrudniejszy odcinek, bo zaczęły się poranne wyjazdy do pracy, a u mnie nadchodziła kulminacja senności w czasie jazdy. Gdzieś po drodze trzeba było się zatrzymać i trochę odpocząć na ziemi. Senność na rowerze ponownie dopadła mnie jeszcze w Żychlinie, ale dalej już drogi były luźniejsze. Niebawem miała się zakończyć podróż, ale trzeba było poczekać jeszcze kilka godzin, tak gdzieś do południa. By nie tracić czasu (i spać na zimnie), czymś zająć ciało, by nie zasnęło oraz nie jechać tą samą, znana już trasą przez Luszyn, zachciało mi się trochę lepiej poznać tereny na południe od Kaczkowizny.

Z głównej zjazd w Orątkach Dolnych. W Chochołowie skręt na północ. By nie wracać na główną, skręt w prawo i jeszcze raz w lewo (koło oczka). Dojazd do ostatnich zabudowań na wschodzie i zjazd na łąki. Przemierzone zostało takie brzydko rysowane D, bo nie można było znaleźć przejazdu na drugą stronę kanałków. Na drogę wróciło się trochę na wschód od przedostatniego gospodarstwa. Powrót do Chochołowa trasą, którą by się przejechało na wprost, gdyby wcześniej nie skręciło się na północ. Z tamtego skrzyżowania przejazd do wsi Kruki, dalej Tretki i Gajew. Asfaltem do Złakowa Borowego, by przez Różańców dotrzeć do Kiernozi. Było to miejsce, gdzie mieli po mnie podjechać.

Nie było już ochoty na jechanie dalej przed siebie, a punkt ten stanowił przyzwoite miejsce na zakończenie podróży (zamiast zakańczać w połowie trasy na jakimś odludziu). Sił też już nie było, ale wciąż panowało tyle chłodu i tyle jeszcze czasu miało minąć, a wieś ta nie była mi dobrze znana, tak dokładniej, od podszewki, mimo kilku wizyt, więc udało się wykrzesać jeszcze utrudzone opary, jeszcze jeden wysiłek. Okrążenie rynku. Skręt w Parkową, przejazd między parkiem i Osiedlem Marii Walewskiej. Skręt na południe między ostatnimi zabudowaniami. Uliczkami między nimi, od tyłu wyrysowane zostało kanciaste, jakby pisane kalkulatorem, "W". Wyjazd na DW 584, skręt w Piękną, Leśną, północne Krzywe Koło. Powrót na rynek, zakup czegoś dla ciała, po czym jeszcze trochę oczekiwania, nim udało się paść w aucie.

Kolejny rekord mi się udał - listopadowe przekroczenie 200km w postaci 233km w 24h, a 270km bez snu w 30h.

Zaliczone gminy

- Książ Wielkopolski
- Nowe Miasto nad Wartą
- Żerków
- Czermin
- Gizałki
- Grodziec
- Rychwał
- Stare Miasto
- Kramsk
- Osiek Mały
- Nowe Ostrowy
Rower:Zielony Dane wycieczki: 279.77 km (15.00 km teren), czas: 22:27 h, avg:12.46 km/h, prędkość maks: 34.59 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka Zielonogórska III - Wielkopolska SW

Niedziela, 13 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria .Wyprawy po Polsce, 2011 Lubuskie E, .Pół nocne, .Samotnie, ..Gminy Polska

Z rana pierwsze pobudki i opuszczanie noclegu przez co bardziej pospieszne jednostki. Większość wyjechała niewiele później, jadąc mniejszymi lub większymi grupkami, a nieliczni zostali nieco dłużej. Przede mną była długa i samotna droga, więc ruszając jako jedna z pierwszych osób. Było chłodno.

Ponownie trzeba było pokonać 2 km bruku do Świdnicy. Aby nie dublować przejazdów i poznać coś nowego, gdy zaczął się asfalt, nastąpił skręt w lewo i przejazd ulicą Drzymały. Potem skręt w Kosynierów, która szybko okazała się przyjemną, twardą i szybką szutrówką. W Łochowie niepotrzebny skręt w prawo. Gęsta jak na te okolice zabudowa mnie zwiodła, gdyż zasugerowała, że główna droga powinna wieść raczej wśród zabudowań niż z dala od nich. Wyjazd na asfalt w Jeleniowie, ominięcie tartaku, po czym znów pojawił się szuter. Krótka przerwa w lesie.

Krótki fragment asfaltowy przez Jarogniewice i ponowne zagłębienie się na szutrowy szlak, prowadzący mnie przez nieistniejącą wieś Troska. Został tam tylko mostek, drzewa i ślad na mapach. Długa jazda lasem, a po jego drugiej stornie przejazd przez tereny folwarczne. Mijało się kilka ruin, zastanawiając się czy aby nie są w czyichś rękach, ale wszystko było wymarłe, opuszczone. Zdziwiło mnie, gdy ukazał się niszczejący budynek dworu. Korciło mnie by zbadać wnętrze, ale nie wyglądało na zbyt bezpieczne, więc nic z tego nie wyszło.


Obszar dworu w Studzieńcu. Widok ku NW


Dwór w Studzieńcu. Widok ku SW


Dwór w Studzieńcu


Nowa Sól. Wjazd z Lubieszowa. Widok ku E

Odkąd wyjechało się na asfalt we wsi Studzieniec, aż do Nowej Soli utrzymywało się przyzwoite tempo. Wjazd główną, na końcu której przerwa na analizę mapy. Przejazd koło kościoła na Parafialną i wjazd na DW 315. Krótka przerwa posiłkowa przed przekroczeniem Odry. Za kanałkiem Kopalnica w Przyborowie droga pięła się w górę. Skręt w pierwszą szutrówkę po prawej, a dróżka ta z grubsza biegła równolegle do wspomnianego kanałku, prowadząc na SE. W pewnym momencie skręcała gwałtownie na wschód i prowadziła przez spory obszar wyrębu. Było tam też sporo piasków. Gdy wyrębisko się skończyło, na skrzyżowaniu obrany został kurs na południe, by wydostać się do Zwierzyńca i stamtąd na DW 325. Zmęczyła mnie jazda po leśnych duktach. Spiesząc do domu, wiadomym było, że droga jeszcze długa, a tereny zapamiętane jako warte powrotu. Szczególnie delikatnie pnąca się asfaltowa droga, która biegnąc przez las, kojarzyła mi się z wciąż świeżymi wspomnieniami ze Skandynawii.


Stara Wieś. Most DW 315 przez Odrę. Widok ku NNW

W Sławie przerwa przy mapach pod kościołem, ale tylko na chwilę. Przejazd całą Chopina. Miasteczko opuszczone Pobożnego, kierując się do Przybyszowa. Tam w oczu rzucił mi się kościół, okropnie brukowana droga i tamtejszy dwór, w stanie dość kiepskim, ale wciąż całym, aktualnie zamieszkany przez M.K.Peteckiego, projektanta świebodzińskiego pomnika. Tuż za wsią znajdowała się rozległa dolina Czernicy, w całości pokryta polami. Po jej drugiej stornie widniała wieś Potrzebowo, do której wiodła droga pokryta betonowymi płytami lub szutrem.


Droga między Sławą i Przybyszowem. Dolina Czernicy. Widok ku NE


Przybyszów. Dwór z ~1600r. Prawa część runęła następnego lata, jest wiec to jedyne zdjęcie całego budynku, jakie udało mi się zrobić przed katastrofą. Widok ku NNW

Najkrótszą trasa kurs na Włoszakowice. Jechało się przez tereny w większości zabudowane. Tuż za Zaborówcem trzeba było odpocząć na poboczu. Przejazd przez las. Gdy z niego się wyjeżdżało, zaczął zbliżać się wieczór. Szczególnie zapadł mi w pamięć Bukowiec Górny, gdyż była to gęsto zabudowana i długa wieś. Droga, która mnie wiodła, poprowadzona była tak jakby był jej zapleczu. Gdy trasa zaczęła skręcać bardziej na południe, odbijało się w uliczkę na północ, by skrócić trasę do Bronikowa. W trakcie jazdy między nią i Morownicą, słońce schowało się za horyzont. Już w nocy przejazd przez rynek w Śmiglu. Graniczną dojazd do DK 5.

Jazda po krajówce była trudna, mecząca i stresująca. Jechało nią bardzo wiele aut i zaczynała się rzucać mgła. Jechało się tak, aby najbezpieczniej. Trwało to nieco ponad 7 km, z ulgą witając zjazd na Kościan. Przejechany został główna ulicą, omijając rynek. Tuż za Kanałem Obry przerwa nawigacyjna i telefoniczna. Było zimno. Wjazd na DW 308. Od lasu jechało się ścieżką po prawej stronie drogi. W Racocie skręt na północ, a 2,5 km dalej znów na wschód. Mijając światła domów w kolejnych miejscowościach, nachodziły myśli o cieple i wygodzie przebywania we własnym, który wciąż był daleko. Na kolejnych skrzyżowaniach upewnienie, czy jadę dobrze. Mgła i mrok nocy trochę to uprzykrzały. Na nocleg wybrany został zagajnik tuż za wsią Gaj.

Zaliczone gminy

- Kożuchów
- Nowa Sól (W+M)
- Siedlisko
- Sława
- Wijewo
- Włoszakowice
- Śmigiel
- Kościan (W+M)
- Czempiń
- Śrem
Rower:Zielony Dane wycieczki: 149.00 km (24.00 km teren), czas: 11:16 h, avg:13.22 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawka Zielonogórska II - Zielona Góra i okolice

Sobota, 12 listopada 2011 | dodano: 29.06.2013Kategoria .>10 osób, .Podróżerowerowe.info, .Wyprawy po Polsce, .Pół nocne, ..Gminy Polska, 2011 Lubuskie E

Poranek

Nocleg opuściliśmy bardzo późno. Słoneczna pogoda towarzyszyła nam do końca dnia. Przynajmniej było "ciepło" jak na tę porę roku. Nim się zebraliśmy i ruszyliśmy też minęło trochę czasu. Potem przejazd po kostce (raz jeszcze i nie ostatni) ku północy. Część osób pojechała do Świebodzina, na dużo dłuższą niż reszta trasę.


Świdnik. Bunkrowa. Widok ku N


Świdnik. Po lewej kościół pw. św. Marcina. Po prawej kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NNE


Świdnik. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju. Widok ku NE

Błądzenie przez las

Ze Świdnicy udaliśmy się do Wilkanowa. Tam pierwsza w prawo i zagłębiliśmy się w las w celu odwidzenia Wieży Bismarca. Jechaliśmy, aż znaleźliśmy się z powrotem na DW 282, bardzo blisko skrzyżowania z DK 27. No to wróciliśmy do wsi i raz jeszcze wjechaliśmy do lasu, tym razem dróżką nieco na lewo od poprzedniej. Po ~700metrach zawróciliśmy i skręciliśmy jeszcze bardziej na lewo. Tym razem trafnie.


Las na E od Wilkanowa


Las na E od Wilkanowa


Wieża Wilkanowska. Widok ku NNE

Skansen pod Zieloną Górą

Po tak długich manewrach trochę odpoczywaliśmy, a potem zaczęliśmy zjeżdżać na wschód. Wydostaliśmy się na drogę koło jeziorka Dzika Ochla i pojeździliśmy po pobliskim (~2km) skansenie. Potem wróciliśmy do Zielonej Góry, gdzie nastąpił podział na grupkę, która tam spędziła większość czasu, oraz udającą się na wschód. Między blokami przejechaliśmy do DW 282. Z dość sporą prędkością dotarliśmy do Droszkowa, gdzie zrobiliśmy przerwę pod sklepem.


Skansen w Ochli. Widok ku N


Skansen w Ochli. Widok ku NW

Przez Zabór i Niedoradz

Robiło się już późno. O rzut kamieniem stąd była cel - Pałac w Zaborze. Trochę się pokręciliśmy po dziedzińcu, a potem przez ~10km jechaliśmy do Niedoradza, gdzie mogliśmy zjeść coś ciepłego, aczkolwiek było trochę zamieszania. Przerwa tam spędzona trwała dość długo, a na zewnątrz zapadła ciemna noc. Nie tak dawno zakupiona lampka bardzo się przydała w czasie jazdy przez las do Zatonia. Trudno było odróżnić jedną wioskę od drugiej, tym bardziej że jechaliśmy szybko i było chłodno. Mój rower oświetlał trochę trasy Amie, która jechała bez lampki. Rower jej miał kierownicę z barankiem i małą sakwą między klamkami. Przynajmniej tego dnia, gdyż poza tym jechała po Europie i gościła u rożnych ludzi w wielu krajach.


Łaz. DW 282. Widok ku NEE


Zamek w Zaborze. Widok ku S


Zamek w Zaborze. Widok ku SSE


Zamek w Zaborze. Widok ku SEE


Zabór. Obszar zamkowy

Zaliczone gminy

- Zabór
- Otyń
Rower:Zielony Dane wycieczki: 85.25 km (11.00 km teren), czas: 05:10 h, avg:16.50 km/h, prędkość maks: 47.10 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)