Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(36)

Moje rowery

Czarny 12849 km
Zielony 31509 km
Unibike 23955 km
Czerwony 17565 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

.Samotnie

Dystans całkowity:55369.11 km (w terenie 4905.95 km; 8.86%)
Czas w ruchu:3527:23
Średnia prędkość:15.67 km/h
Maksymalna prędkość:74.20 km/h
Suma podjazdów:800 m
Suma kalorii:76839 kcal
Liczba aktywności:828
Średnio na aktywność:66.87 km i 4h 16m
Więcej statystyk

Warszawa - Rower wraca do domu

Środa, 23 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w regionie, .Z Kasią, .Z rodziną

Nieco pochmurno 5-6/8. Wieczorem płaskie, szerokie chmury.

Przez dłuższy czas nie można było znaleźć klucza do zapięcia, a przez to i zabrać roweru. Będąc w Warszawie, jeszcze raz została przebyta trasa, na której mógł zostać zostawiony. Ostatecznie, któregoś dnia odnalazł się w kieszeni, od dawna nie ruszanej, przez to przeoczonej myśląc, że już była sprawdzana. Ostatecznie udało się oswobodzić rower i można nim było wrócić do domu.po zajęciach. Czas naglił, bo zbliżały się praktyki.

Kurs w stronę zamku i skręt na dół w Bednarską. Wjazd na most Śląsko-Dąbrowski i dojazd do Dworca Wileńskiego. Kasia pojechała pociągiem, a ja Radzymińska. Blisko granic miasta zjazd w małe uliczki Kokoszków i Pszczyńską. Na końcu przejazd wzdłuż granicy działek na wschód, po czymś w rodzaju szerokiego rowu, nawrót do głównej, decydując się jednak na jazdę poboczem za rowem. Skręt w Bystrą. Już w Ząbkach wjazd w Batorego i Hallera, a następnie 11 Listopada. Słabą nawierzchnią mijało się kościół i dojeżdżało do ronda, gdzie trzeba było poczekać, aż będzie można ruszyć. Wzdłuż muru na północ w Szpitalną.

Ząbkowską i Fabryczną do Zielonki. Na wprost Drewnickiej przejazd mostkiem przez kanał, wzdłuż niego do głównej, a potem do Kasi. Razem wzdłuż granicy lasu zaraz za domami, równolegle do Długiej. W pewnym momencie przyszło zagłębić się w nim się nieco bardziej, ale wnet wyszło się z powrotem. Doszło się do parku, gdzie nastała przerwa na ławce, po niej kontynuując na wschód wzdłuż kanału. Skręt w Obrońców Westerplatte, Powstańców, Kościuszki i na Długą. Potem Kasia wróciła, a ja dalej przez las koło cmentarza, tak jakby kontynuacją Długiej.

Dojazd do gruntowych uliczek Czereśniowej i Letniskowej. Ulicą Wesołą do Stawowej. Dalej do Radzymińskiej. Skręt jeszcze w ulice: Wspólna, Brzozowa i Duża, a potem znowu główna. Ul. Legionową dojazd do dróg osiedlowych, prowadzących do Księgowego. Przejazd przez tory i skręt w Narutowicza. Potem uliczki: Targowa, Złota, Aleja Legionów i Wiśniowa, zacieniona drzewami – wszystkie położone w zachodnim Legionowie, nieco na północ od linii kolejowej do NDM. Kolejową do Wspólnej, która prowadziła do Dąbrowy Chotomowskiej. Mijało się jakiś niewielki zakład. Pod koniec Wspólnej skręt w drogę z kostki, biegnącą pomiędzy nowymi domami małego osiedla i przez las wyjechało się na ul. Kordeckiego. W Olszewnicy Starej skręt w prostą, a potem Wiejską. Przejazd przez kawałek, po chwili zaglądając do ruiny po wschodniej stronie drogi. Nieco później telefon do domu. Kontynuacja jazdy tylko główną trasą, aby jak najkrócej. Przerwa w Modlinie, na przystanku przy chłodni, gdzie trwało ładowanie baterii w telefonie swoim ciepłem. Nabiło mi tyle, że można było dać znać gdzie się znajduję, dzięki czemu można było wrócić autem wieczorem do domu.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 66.00 km (0.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:16.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wydział - Egzamin z GFP

Piątek, 11 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki, .Z Kasią

Było pogodnie. Wyjazd na ostatni egzamin. Podróż rozpoczęła się koło ósmej i trwała, aż do ostatnich chwil przed egzaminem. Trasa wiodła przez most na 7mce i dalej drogą ciągnącą się wzdłuż niej. Wypadały tylko krótkie postoje - może ze 2-3 razy. Główne trasy wiodły mnie także w Warszawie. Ścieżką jechało się wzdłuż Marymonckiej, potem ulicą do Placu Wilsona. Skręt w lewo przed wiaduktem koło Dworca Gdańskiego, który był w remoncie. Dojazd do Zakroczymskiej, skręt w Franciszkańską, Nowiniarską i koło Placu Krasińskich na Miodową. Potem Kozia i już zaraz się było na wydziale. Przypięty rower został tam na kilka dni. Egzamin zdany, choć raczej szczęściem.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 56.50 km (0.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:18.83 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Egzamin z Geoeko

Wtorek, 8 czerwca 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w regionie, .Z Kasią, .Z rodziną

Słonecznie i ciepło.
Dojazd do NDM obwodnicą. Tam kombinacja ulic: Mazowiecka, Modlińska, Słowackiego, Bohaterów Modlina, bloki przy Sempołowskiej, targowisko od północy, znów do BM i za targowiskiem znów bloki do Inżynierskiej i Kusocińskiego. Przejazd koło szkoły, nawrót do Curie i Górską do Nowołęcznej. Dalej główną na Zegrze, ale w Olszewnicy Nowej zjazd w Wiejską a potem Prostą. Wypatrzona została przy okazji ruina, ale zbyt mnie gnało na egzamin.

Przez Legionowo Kolejową i Targową na Piaski. Tam chwilę pogadaliśmy z Księgowym. Następnie kurs przez obwodnicę. W Warszawie zjazd w kolejną kombinacje ulic: Ciechanowska, Gąsiorowskiej, Jędrzejowskiego, Sportowa (gdzie nawrót, bo droga zawracała na północ). Dojazd do końca Łącznej, przechodząc przez prowizoryczny most na kanałkiem i równie prowizoryczna ścieżką, dalej ku Aluzyjnej. Kontynuacja przez: Mikołaja Trąby, Odkrytą, Nowodworską, Płudowską, Świderską, Myśliborska i konwaliową do Modlińskiej. Przejazd przez most Grota ulicą (jakaś babka na podjeździe się retorycznie pytała "gdzie ja tam z rowerem się pcham") i dalej drogą wzdłuż wybrzeża. Zjazd ostatecznie na ścieżkę za mostem Gdańskim. Ulicami Boleść i Bugaj dojazd do podjazdu w rodzaju serpentyny z kamienia, prowadzącej na Stare Miasto. Podjazd na najniższych biegach, ale po chodniku. Ulicami Brzozowa, Celna, Jezuicka i Kanonia dojazd na Plac Zamkowy. Potem szybko na wydział, przybywając na 15 minut przed egzaminem.

Po egzaminie kurs Świętokrzyską, zbaczając tylko na placyk za budynkiem, który zaczynał się nieco wcześniej niż wschodnia ściana PKiN. Dalej Aleją Jana Pawła II, tylko jeden blok okrążając od tyłu tuż przed Aleją Solidarności, a potem biurowiec przy Dzikiej koło Arkadii. W Arkadii jeszcze raz spotkanie z Kasią, która łaziła tam z dziewczynami. Przy okazji była okazja, aby zjeść krążki cebulowe i opiekaną kanapkę z rybą. Potem jeszcze trochę siedzenia na dworze, po drugiej stronie Al. JP2.

Ruszając, jechało się ścieżką po lewej stronie drogi, ale na Broniewskiego przejazd na właściwą. Trzymało mnie tak do Reymonta, a potem Wólczyńskiej. Zjazd na ulicę Wolumen, Horacego, znów Wólczyńska, ale jej odcinek przed Arkuszową jechało się już poboczem po wydeptanej ścieżce. Potem kontynuacja do skrętu na Ul. Opłotek, dalej Palisadowa i Wóycickiego, przy której zastanawiało mnie, gdzie dalej jechać. Ostatecznie ominęło się Cmentarz Północny, dojeżdżając do Estrady. Przejazd Trenów, pokrytą płytami betonowymi, lecz z asfaltem doprowadzonym od południa, do sklepów wybudowanych w połowie między jednymi i drugimi zabudowaniami. Na całej długości zrobił się korek, który objechać trzeba było dosyć piaszczystym poboczem.

Przez Łomianki przejazd ulicami: Partyzantów, Kwiatowa, Pionierów, Konwaliowa, Grzybowa, Długa, Wiślana, Zachodnia i Nowa. Potem wzdłuż trasy 7, wpierw po stornie zachodniej, a po opuszczeniu miasta - wschodniej. Po dłuższym czasie skręt w prawo do Pieńkowa i jazda trasą na Czosnów, z tym zastrzeżeniem, że w Cząstkowie Mazowieckim skręt na kościół, jadąc od jego strony wschodniej i skręcając na niewielką uliczkę gruntową, którą w efekcie nastąpiło cofnięcie. Powrót pod kościół, tym razem skręcając na zachód, ulicą Rolniczą do Strażackiej. Potem wyjazd na trasę do NDM. Dojeżdżając do mostów widać było wodę stojącą za wałami. Przez umysł przetoczyło się wyobrażenie, jak to by było, gdyby zmiotło mnie i samochody, w razie przerwania się wału. Podróż zakończona w Modlinie, czekając na auto.


DK 85 między Czosnowem i Kazuniem Nowym. Powodziowy poziom wody. Widok ku NW


DK 85 między Czosnowem i Kazuniem Nowym. Powodziowy poziom wody. Widok ku SE


DK 85. Powodziowy poziom wody. Widok z Niebieskiego Mostu na Wisłę ku SE


DK 85. Powodziowy poziom wody. Widok z Niebieskiego Mostu na Wisłę ku SE


DK 85. Powodziowy poziom wody. Widok z Niebieskiego Mostu na wał i Wisłę w NDM ku SE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 118.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Nad Zalew

Sobota, 29 maja 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w regionie, .2 Osoby, .Z Kasią, .Z rodziną

Rozpoczęło się standardowo przez Miączyn, jednak przy Ostrzykowiznie nie przejeżdżając przez las na skróty, lecz gdy się skończył - zjazd z głównej, między nim i polami. Ostatecznie i tak przejechało się przez Duchowiznę, a w Zakroczymiu ulicą Klasztorną - po raz pierwszy całą. W Modlinie przejazd ulicą Obwodową. W NDM zaraz za ulicą Targową skręt między budynki i na zapleczu jednego z nich, jechało się na wschód pomiędzy kolejne domy. Tak dojazd do ul. Jana Sobieskiego, potem przez park, Marszałka Ferdynanda Focha i Spacerową. W Krubinie ul. Wincentego Witosa i Łabędziową, a w Kałuszynie skręt, chyba po raz pierwszy w lewo, zamiast kierować się do wiaduktu. Pojechało się ulicami Dolną, Dojazdową oraz Kościelna w kierunku rond. Potem przejazd przez nie i ulicą Nowodworską do Michałowa-Reginowa, następnie przez Wole Aleksandra do Kąt Węgierskich, a dalej do Rembelszczyzny. Na drugim rondzie udało mi się dowiedzieć ostatecznie gdzie Kasia jest. Czekała w pobliskim Józefowie pod kościołem.

Kurs na południe i skręt w Jana Kazimierza i następną gruntową drogę zaraz za Polną. Niestety okazała się to droga ślepa. Prowadziła wzdłuż pól i dojeżdżało się nią jedynie do kanałku. Nad nim pełno pokrzyw, woda mętna, brudna z zielenią na wierzchu. Na początku próby i przypasowywanie się do przejścia lub przeskoczenia na drugą stronę, ale coś mnie powstrzymało, zwłaszcza jak patrzyło się na tę zieleń. Ostatecznie trzeba było mi przejść się wzdłuż kanałku na północ, poszukując miejsca, gdzie byłby węższy albo pojawiłby się jakiś mostek. Szło się tak ponad pół kilometra. Przez pokrzywy w krótkich spodenkach. Wyskoczyło mi tyle bąbli na nogach, co nigdy w życiu. Udało się znaleźć prowizoryczne przejście, przejść przez trawiastą ścieżkę, trochę tak jakby koło podwórek, ale chyba wolnodostępnych i wyjść na Szkolną.

Niebawem nastąpiło spotkanie i wspólna jazda. Ulicą Sienkiewicza dojazd do końca i skręt na NW ulicą Leśną. Mijało się jakiś tor gdzie albo testowano samochody albo ćwiczono jakieś czasówki. W każdym razie auta jeżdżące szybko w konkretnym celu. DW 632, do której się dojeżdżało, udało się dobrnąć do miasta. Tam trasa na Serock ku północy do ul. Tatrzańskiej, po czym nawrót do miejsca, skąd się wjechało, by zatrzymać się w barze/pizzerii. Została przez nas zamówiona pizza. Były z tym problemy, bo nie mieli wielu składników, ale ogólnie było smacznie i pożywnie, więc można było potem ruszyć. Kurs za budynek, pod którym ongiś odpoczywaliśmy z Adamem i Kovalem, po nocnej burzy, z ucieczką przed silniejszymi jej efektami.

Przejazd Aleją Sybiraków do Piaskowej i trasy na Serock. Za Michałowem skręt w las, tam gdzie ten dosięgał drogi. Jechało się w pobliżu jakichś domów, które był pobudowane w środku lasu albo dopiero były rozpoczynane. Skręt na północ, wejście na wydmę i skręt w lewo. Piaszczystą ścieżką dojazd do "powiedzmy że dróżki". Przejazd kawałek na północ i skręt na wschód. Stał tam dom i pies, który nas nie polubił. Rzucił się w naszą stronę. Został na szczęście zatrzymany, nim przejechało się tak, aby było bezpieczniej. Zaraz potem udało się zobaczyć bramę wjazdową na strzelnicę. Przejazd dalej, ku północy wzdłuż ogrodzenia w odległości 150m od niego. Teren już był mi znany z poprzednich lat, z gry w Waypointy. Ostatecznie dojechało się do zapiaszczonej drogi, którą potem się przecinało. Ujechało się w ciężkim terenie zalesionej dróżki jakieś kilkadziesiąt metrów, po czym trzeba było się zatrzymać i odpocząć. W tym czasie minął nas jakiś człowiek, powierzchownie oceniając - biorący udział w marszu na orientację. Skręt po odpoczynku na wschód, idąc na przełaj doszło się z powrotem do piaszczystej drogi. Maszerując dalej dochodziło się do wyrobiska, od którego już na rowerach udało się odbić na północ. Chwilę potem dojazd do torów. Skręt na zachód, ale zaraz potem nawrót i jazda na wschód. Droga była już utwardzona. Potem las się skończył, a nas przywiodło do Nieporętu.


Las Nieporęcki w pobliżu terenu wojskowego. Widok ku SWW


Las Nieporęcki w pobliżu terenu wojskowego. Widok ku S


Las Nieporęcki w pobliżu torów. Widok ku SSE


Las Nieporęcki w pobliżu torów. Widok ku SW

Dalej na Białobrzegi i do Zalewu. Przejazd wzdłuż brzegu i jakichś ośrodków wczasowych. W końcu murowane wybrzeże jednak się skończyło. Dalej było ogrodzenie, a obok taras, ludzie i parasole. Trochę trzeba było się cofnąć i wyjechać na wyższy poziom. Miejsce to zostało opuszczone przez otwartą bramę. Dalej do Starych Załubic. Po drodze Kasia uczyła się jazdy bez trzymanki, co jakoś tam opanowała. Za wsią skręt na południe w stronę Radzymina. Za nami została wieś Ruda, część lasu, którego podmokłość rzucała się w oczy, omijało się z boku pamiętne zakłady Coca-coli. Przez miasto przejazd jak najprostszą trasą do ul. Wołomińskiej, jadąc chodnikiem, z odpoczynkiem przy rynku. Przejazd wiaduktem, wjeżdżając do wsi Ciemne i skręcając na zachód. Znów było się w Radzyminie. Zaraz potem skręt na południe i jazda wzdłuż Radzymińskiej do Marek. Tam przejazd wiaduktem i dalej do Zielonki. Wejście w pociąg, wysiadając na Wileńskim i przejeżdżając przez Wisłę, dojechało się potem metrem do Młocin. Tam udało się odnaleźć auto rodzinne i wrócić do domu.


Nieporęt. DW631. Zalew Zegrzyński i samo Zegrze na drugim brzegu. Widok ku N


Białobrzegi. Ścieżka rowerowa przy Wojska Polskiego koło ronda. Widok ku NW


Białobrzegi. Zalew Zegrzyński widziany z Kąpielowej ku NNW


Most Śląsko-Dąbrowski. Powodziowy poziom wody w Wiśle. Widok ku NWW
Rower:Zielony Dane wycieczki: 117.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powodziowe III

Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki

Na początek do Miączyna. Prócz powtórzenia tego, co do tej pory, tym razem objazd nadrzecznych działek od północy, drogą, którą chodziliśmy na wycieczki w podstawówce. Powrót do krzyżówek, gdzie stało dużo wozów strażackich. Dalej na zachód, obserwując podtopione obszary i działania zapobiegawcze. Przed Wilkówcem wjazd w jedną z dróg polnych tak daleko jak można, nim polną drogą udało się dotrzeć do wody. Dojechało się ponownie do pola od LP, a potem powrót do granicy wsi na zakrętach. Na górę, na zbocza i do lasu. Tam zejście dróżką w stronę wyrobiska i dalej drogą, którą płynęła rzeczka. Dojście do mostku nad nią przerzuconego i kurs na zachód pomiędzy polami. Dotarło się tam, gdzie dawno temu goniło nas z bratem kilka psów. Skręt na wschód. Dojazd do asfaltu i powrót do domu.


Początek wału w Miączynie. Widok ku NE


Początek wału w Miączynie. Widok ku SW


Wychódźc SE. Widok ku SSW


Wychódźc SE. Widok ku SSW


DW 565. Widok ku SE


DW 565. Widok ku NW


Wychódźc W. Widok ku SSE


Wilkówiec SW. Widok ku SE


Wilkówiec SW. Widok ku SSW


Wilkówiec SW. Widok ku NWW
Rower:Zielony Dane wycieczki: 13.00 km (10.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:13.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powodziowe II

Sobota, 22 maja 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .2 Osoby, .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki, .Z rodziną

Zachmurzenie 3-4/8

Pierwszy wyjazd - pod górkę, skręt na Borek. Po dojeździe do lasu kurs na południe polną drogą i zjazd na dół, po ciężkiej drodze na skarpie. Bardzo zły stan techniczny. Powrót do domu.

Później wraz z bratem pojechaliśmy na zachód przez Wilkówiec do lasu. Droga w lesie była zalana, podobnie jak cześć pól, dzierżawionych od LP. Są to tereny zalewowe, tak więc nie dziwi, że zalało. Cofnęliśmy się nieco i wkroczyliśmy do lasu na skarpie. Podeszliśmy wąwozem na wysoczyznę, ominęliśmy z daleka gospodarstwo, gdzie czaiły się duże psy i pojechaliśmy dalej na zachód do Zdziarki. Na skrzyżowaniu z krzyżem zostawiliśmy rowery w miejscu, gdzie droga zwiększała spadek, a dalej po prostu zeszliśmy. Woda stała bardzo wysoko, zalana była droga do Wilkówca, a do Czerwińska dopiero od miejsca, gdzie rosły drzewa. Wróciliśmy się na górę i powtórzyliśmy manewr przy następnym zjeździe. Poszliśmy na dole w kierunku Czerwińska i o ile ku wschodowi woda stała, to na zachód już nie i droga była przejezdna.


Wilkówiec SW. Widok ku SE


Zdziarka SE. Widok ku SWW


Zdziarka SW. Widok ku SEE

W drodze powrotnej, gdy opuszczaliśmy Zdziarkę, rozpętała się ulewa przed którą schroniliśmy się w wąwozie. Wydawało się, że jak zjedziemy niżej, to będzie lepiej się schować, ale było to tylko złudzenie. Padało nawet bardziej, bo nad drogą robiły się prześwity wśród drzew. Ostatecznie, już zmoczeni, postanowiliśmy zawrócić i jechać dalej pomimo opadów. Wróciliśmy cali mokrzy. W międzyczasie trwały próby odzyskania zdjęcia, które mi się usunęły przypadkowo, ale z mizernym efektem. W gruncie rzeczy stracony został cały poprzedni materiał, którego nie udało się zdążyć zgrać. Wieczorem znowu na Miączyn i wjazd na początek wału obserwując, co tam się dzieje, po czym powrót.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 20.50 km (17.00 km teren), czas: 01:30 h, avg:13.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powodziowe I

Piątek, 21 maja 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Zwykłe przejażdżki, .Z Kasią

Zachmurzenie wieczorem 3-4/8

W ramach obejrzenia akcji przeciwpowodziowej kurs w kierunku Miączyna. Przed zakrętami postój, potem dołączyli rodzice i stała jakaś kobitka co mieszkała w tym miejscu. Rozwinęła się dyskusja. Chwilę potem do dworku, żeby zobaczyć jak wygląda dalej sytuacja na wałach. Dojazd do jego początku i powrót tam gdzie rodzice. Potem się rozeszliśmy. Kilka godzin wcześniej, jeszcze w Warszawie, wraz z Kasią zeszło się Karową do Wisły w pobliżu Centrum Kopernika, by obejrzeć jak wysoko sięgała rzeka w stolicy.


Zatopiony bulwar w pobliżu Centrum Kopernika. W tle Most Gdański. Widok ku NEE


Most Świętokrzyski widziany z Bulwaru w pobliżu Centrum Kopernika. Widok ku SEE


Zatopiony bulwar w pobliżu Centrum Kopernika. W tle Most Gdański. Widok ku NNW


Powódź przy Centrum Kopernika. Widok ku SEE
Rower:Zielony Dane wycieczki: 2.25 km (0.00 km teren), czas: 00:10 h, avg:13.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Za Wyszkowem V - Przez Sokołów Podlaski do Siedlec i powrót

Wtorek, 4 maja 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawy po Polsce, .Samotnie, ..Gminy Polska, .Z Kasią, 2010 Siedlecczyzna N, .Z rodziną

2010.04.30 - 05.04 Za Wyszkowem - cała trasa


Cały dzień chłodno i zachmurzenie 8/8 bez opadów.

Pobudka bardzo wczesna. Jakieś śniadanie z tego co zostało i w drogę, zabierając resztki. W drodze przypomniało mi się, że w bazie, gdzieś tam zostały kanapki, która potem radośnie sobie spleśniały. Trasa tak jak dzień wcześniej, ale potem ku wschodowi, przez pola wyjeżdżając na asfalt do Wrotnowa. Stamtąd na południe. Przejazd przez las, a za nim rzucał się w oczy dom, który wydawał się opuszczony lub po prostu zaniedbany, sądząc po odgłosach psa.

W Miedznie przerwa na cmentarzu. Przejazd przez osadę dość szybko, po drodze mijając kościół i obniżenie jakiejś rzeczki. Za wsią skręt w lewo, zakładajac przy okazji rękawiczki, które zostały zakupione w sklepie, w drodze do Małkini. Niedaleko za Miedzną mijało się wyrobisko albo składowisko śmieci. Nieco dalej mały las i za nim wieś Wola Orzeszkowa. Kolejny las do Ząbkowa. Jazda na tej trasie trwałą dłużej niż sam opis, ale mało było co opisywać.


Sokołów Podlaski. Aleja 550-lecia. Widok ku SE

Wkrótce potem dojazd do Alei 550lecia, która wyglądała jak obwodnica, ale zapewne jest starą trasą prowadząca do miasta. Szeroką jezdnią opadała ku miastu. Tak wjazd do Sokołowa Podlaskiego. Dojazd do ulicy Wolności i skręt w bok na Piłsudskiego i przed marketem w lewo. Potem jazda po uliczkach osiedlowych, głównie ul. Gałczyńskiego i przez park znowu na ul. Wolności, która jest częścią DK 62. Naprzeciw ul. Kościuszki, w pobliżu domu zbudowanego w stylu zamku, zatrzymując się w pizzerii i zamawiając pyszny obiad. Dalej w stronę kościoła jadąc chodnikiem. Skręt ku południu, minięcie rynku i po jakimś czasie wyjechało się z miasta, które leżało w zagłębieniu.


Sokołów Podlaski. Pyszny obiad w pizzerii Retro


Sokołów Podlaski. Kościół pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NNW

Następny etap to długie jazdy, to po nieco wyższych obszarach, to nieco krótszych obniżeniach. Dominowały pola. Na całej trasie droga wiodła zaledwie trzy razy przez niewielkie lasy. Przejazd przez wsie: Wojewódki Górne, Bielany, Żyłaki, gdzie na chwilę się trzeba było się zatrzymać, Kowiesy, gdzie stała szkoła po prawej stronie, a zaraz potem czekało nas jedno z większych obniżeń. W Podnieśnie nieco dłuższa przerwa na przystanku. W tym czasie dzieci wychodziły ze szkół. Potem stosunkowo często pojawiała się zabudowa w pobliżu drogi. Jej gęstość wzrosła w Chodowie i Strzale, ale to już były właściwie przedmieścia. Z wolna wjeżdżało się do Siedlec.


DK 63. Wojewódki Górne S. Widok ku S


DK 63. Wjazd do Siedlec. Widok ku S

Jechało się cały czas w tym samym kierunku, tą samą trasą do dworca PKP, z niewielkim odchyleniem na odwiedziny katedry, do której dojeżdżało się ulicą Cmentarną. Potem przerwa na lody, choć z niejakim trudem, bo było chłodno. Następnie do dworca na pieszo, bo tak duże było zmęczenie jazdą w taki dzień. Poczekało się mniej niż godzinę, dokupiło jeszcze coś do picia, by ostatecznie wsiąść do nowego pociągu niskopodłogowego, takiego jakim wracało mi się rok wcześniej.


Siedlce. Katedra pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SE

W pociągu udało się nieco odsapnąć po trudach podróży. Wysiadka na dworcu Warszawa Rembertów, gdzie nastąpiła przesiadka w pociąg jadący do Zielonki. Tam Kasia odstawiła rower. Spacerem do niej, a potem już samotnie Marecką, Drewnicką, pod lasem do Radzymińskiej, na drugą stronę, a potem remontowaną Toruńską. Ciężki był jej stan, ale dojechało się do przystanku przy Łabiszyńskiej, gdzie przesiadka do busa na Żerań.


Dworzec, chyba Rembertów po powrocie z Siedlec. Widok ku W

Wyjście na zajezdni i oczekiwanie, aby przesiąść się w busa w stronę Legionowa, ale nic nie nadjeżdżało. Prawdopodobnie był jakiś zator na Modlińskiej i busy nie mogły powrócić. Ludzie się gromadzili tak, że nawet jakbym się chciało, to pewnie by z rowerem się nie wcisnęło. W końcu zirytowała mnie ta sytuacja. Rowerem po prawej stronie chodnika, a później asfaltem ku północy. Dojazd w pobliże ulicy Mehoffera i postój się na przystanku. Dopompowywanie koła tylnego, podejrzewając kapcia, ale chyba tylko mi się wydawało. Gdy udało się spakować podjechał autobus. Tym dojazd do Jabłonny przed Pałacem. Stamtąd już prosto do NDM, ale końcówka została przejechana ulicami Długą, Akacjową, Nałęcza, Partyzantów i Sawy między blokami. Przejazd przez most, Modlin i przy cmentarzu wojennym do auta.

Zaliczone gminy

- Sokołów Podlaski (W+M)
- Bielany
- Suchożebry
Rower:Zielony Dane wycieczki: 95.00 km (0.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:13.57 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Ossowa

Niedziela, 25 kwietnia 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .2 Osoby, .Wyprawki w regionie, .Samotnie, .Z Kasią

Tata zawiózł mnie do Modlina. Przejazd przez miasto i Osiedle Młodych, kurs w stronę wałów, ale nawrót i na główną wyjechało się przy granicy miasta. Jazda ścieżką do Rajszewa, gdzie zjechało się na tamtejszą drogę z kostki. Kontynuacja drogą równoległą do głównej, trochę się wijącą pod lasem. Generalnie była przyjemna. Gdy zbliżyło się w pobliże rzeki i wałów, udało się odbić w leśną ścieżką do szosy i kontynuować asfaltem. Mając trochę czasu, skręciło się w Jabłonnie na prawo, w pobliżu szkoły, w ulicę Wygonową, przejazd ul. Buchnik Las, a jak się skończyła zabudowaniami - nawrót i Parkową dojazd do skrzyżowania z Piaskową, przecinając Wygonową i przejeżdżając pomiędzy starszymi domami, by dotrzeć znowu do Modlińskiej.

Do Warszawy wjazd leśną ścieżką, okalając główny wjazd od południa. Chlubną przejazd do dworca Choszczówka i dalej wzdłuż torów. Przecięło się je na Mehoffera i zjechało przez Polnych Kwiatów do Starego Dębu. Droga prowadziła koło stosunkowo nowych domów, wjechało się nawet w jedną zatoczkę, taki wewnętrzny plac kilku z nich. Potem zjazd na leśną ścieżkę, przecinając las i wyjeżdżając na Wałuszewską. Skręt w Ornecką. Przy Wilkowieckiej, zanim w nią się wjechało, nastąpiło zatoczenie kółeczka na klepisku przy drodze. Potem zboczenie w uliczkę Sarenki i powrót chwilę potem. Ogólnie trasa była nieco rozkopana i prowadziła w rejonie zabudowy lekko rozproszonej, ale gęstej i nadal o charakterze trochę wiejskim, choć bardziej już podmiejskim, bo mało kto uprawiał tu pola.

Zjazd na uliczkę Cudne Manowce, która skończyła się pod czyjąś rozległą bramą. Po lewej udało się dostrzec, na wschód prowadzącą ścieżkę, przejść z rowerem nad prowizorycznym mostku nad kanałkiem, dojść do Płochocińskiej. Dalej ku północy, przedostając się najbliższym mostem na drugą stronę. Przejechana została cała ul. Kobiałka (odprowadzano nas tędy w 2009 do Białegostoku). Zjazd w drogę Olesin, która wraz z Kobiałką wyglądały tam jak prowizoryczne rondo. Kurs na południe. Mijało się cmentarz olenderski, a po podjeździe skręt w pierwszą w lewo. Wojdyńska doprowadziła mnie do lasu, ale domy przy niej stojącej, były jeszcze bardziej wiejskie.

Przejazd przez las, docierając do Marek w pobliżu wysypiska, czy co to tam stało. Ulica Okólna doprowadziła mnie do ul. Ks. Bandurskiego. Następnie przecięcie Radzymińskie, z ul. Lisa Kuli wjeżdżając w gruntową, dziurawą ul. Sokoła. Wjazd w las, skręt na południe koło pomnika wojennego i na wschód, na piaskach w stronę cmentarza, tą sama drogą, którą szło się z Kasią.

Długą i Lipową dojazd do centrum Zielonki. Dalej do torów i spotkanie z Kasią. Dalej wzdłuż peronów, potem przez park, chwila siedzenia i powrót do przejazdu kolejowego. Kolejnymi ulicami - Słowackiego, Łukasińskiego, Sienkiewicza i Poniatowskiego, dojechało się do głównej drogi. Przejechało się jej poboczem w stronę Wołomina i na drogę po prawej stornie. Gruntowa droga, biegnąca wpierw wzdłuż pól działkowych, a potem wzdłuż poligonu, prowadziła nas przez dłuższy czas. Odpoczynek nastał przy niewielkim zniszczonym budyneczku, a kilkanaście metrów przed zakończeniem drogi – większym budynku, na który zachciało mi się wejść i bawić w przemieszczanie do trudno dostępnych miejsc odgrodzonych wodą.


Ossów Droga pożarowa 42 biegnąca skrajem poligonu. Kasi rower gotowy do jazdy. Widok ku W


Ossów. Droga pożarowa 42 biegnąca skrajem poligonu. Bunkier w pobliżu skrętu do centrum miejscowości. Widok ku NW

Gdy się skręciło ku północy, po drodze mijali nas jacyś skuterzyści czy quadowcy. Po prawej były stawy, a chwile potem dojeżdzało się do kapliczki, w miejscu upamiętniającym bitwę pod Ossowem. Objazd terenu po kostkach betonowych, kierując się ku Kobyłce przez Turów. Wjazd ulicą Dąbrowskiego, po drodze widząc kozę. Skręt na północ w Poniatowskiego, przedłużenie ulicy z Zielonki. Za torami ulica zmieniła nazwę na Napoleona i doprowadziła nas pod kościół. Na rondzie tam położonym, skręt w lewo, w ul. Zagnańczyka, prostą drogą docierając do Zielonki, mijając stawy po Gliniankach, a potem tory kolejowe. Na miejscu przebyta została ul. Nauczycielska, docierając do szkoły. Przejechało się przez jej teren, przez mostek do Mareckiej i znów przez mostek, ale na Kościuszki. Brzegiem do Żabiej, a potem do Kasi domu. Było pod wieczór, ale została jeszcze jakaś godzina czy dwie do zapadnięcia zmroku. Zaczął się powrót wzdłuż głównej, jadąc przez las. Za torami wjazd do jego drugiej części, po ścieżce, którą szło się z Kasią przed świętami.

Za lasem, uliczkami 17 Września i Słoneczną, dojazd do ul. Ks. Skorupki, skręt w Kwiatową, Szwoleżerów, Kołłątaja, Rommla do Piłsudskiego po czym nastąpił przejazd przez Ząbki. Z boku widać było elektrociepłownię. Droga ta, nieco dziurawa, została zostawiona, skręcając za torami w Chłopickiego, która pod koniec zamieniła się w kostkę. Przejazd przez tereny zagospodarowane liniami kolejowymi. Już zbliżał się wieczór, gdy udało się dojechać do Makowskiej, skręcając potem w Nasielską, Boremlowską, Wspólna Drogę i Szaserów do Wiatracznej. Potem pierwsza w prawo, w ulicę Nizinną, która była ślepa. Przejazd prześwitem między budynkami do Paca, a potem finalnie na Kickiego, do akademika - kończąc tym samym podróż.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 85.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.17 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Warszawa - Przez Puszczę do domu

Piątek, 23 kwietnia 2010 | dodano: 01.01.2017Kategoria .Samotnie, .Wyprawki w regionie, .Z rodziną

Słonecznie, dość silny wiatr z zachodu i północy. Chłodno. Bardzo duże powierzchniowo Cumulusy o znacznej wysokości, jednak nie przechodzące w Cumulonimbusy. Drobne opady deszczu przed południem. Wieczorem zmieniły się w dość duże Altocumulusy.

Pobudka między 8 i 9. Przez ponad godzinę trwała rozmowa z Kasią przez telefon. Poprzedniego dnia myślało mi się, że prawdopodobnie pojadę do domu rowerem. Tak też się stało. Leżąc w łóżku, zastanawiało mnie, co czeka za oknem. Ociągając się, trochę udało mi się posegregować rzeczy – do domu, do zostawiania, do zabrania na majówkę. Wyrzucenie śmieci i posprzątanie na łóżku. Rzeczy do domu powędrowały do sakwy. Zamknąwszy za sobą drzwi, spacer do akademika po drugiej stronie, gdzie w bardzo krótkiej rozmowie udało się dowiedzieć o warunki wypisania z akademika. Powrót, ubranie się i zabranie swoich rzeczy, odpięcie roweru, po czym został obładowany. Powolny start czując, że potrzeba mi było jazdy. Z czasem to uczucie rosło. Jechało się w stronę torów, ulicami w ich pobliżu (okolice Podskarbińskiej). Tak pokręcenie po małej dzielnicy, gdzie były zlokalizowane jakieś zakłady, w tym skup złomu. Ponadto, była tam spora przestrzeń, częściowo otwarta, częściowo zarośnięte roślinami. Były tam śmieci w rodzaju rozwalonego łóżka. Wśród drzew skrywał się domek z mnóstwem gratów. Przypomniał mi to nieco takie dziecinne układanie małych, do niczego nie potrzebnych rzeczy, ale razem tworzące pewną całość i układ. Zastanawiało mnie też, czy nie będzie tam jakiego tubylca, który by mnie przegonił, więc lepiej było szybko opuścić obszar.

Po jakimś czasie jazdy po tych uciążliwych sześciokątnych, betonowych bloczkach, docierając w okolice Stadionu, gdzie zauważony został upływ powietrza w kole. Trochę pompowania, ale ostatecznie wsiadło się z kapciem do autobusu, którym przejechało się Wisłę i wysiadało na Nowym Świecie, skąd już pieszo na wydział, przed nim zmieniając dętkę. Z początku chciało mi się ją załatać – skończył się klej. Gdy została załatana – było niedokładnie sklejone i uciekło powietrze. Gdy przyszło założyć druga dętkę – urwany został wentylek tak, że po złapaniu kapcia nie było już sensu tej dętki łatać. Koło zostało zabrane do środka budynku, bo zaczęło padać trochę. W środku jego pompowania, w trakcie czekania na Kasię (tego dnia jej grupa prowadziła warsztaty na PP, później się źle czuła, a mi się nie chciało iść na zajęcia). Później, po pół albo i całej godzinie przejazd koło kościoła Augsburskiego na Marszałkowską. Potem Grzybowska, prosto ku Mennicy, aż dojechało się do Wolskiej. Następnie jadąc wzdłuż Prymasa do Obozowej, gdzie kupiło się 2 dętki (podrożały paskudztwa) .

Przejazd nowym wiaduktem (Księcia Janusza) nad budowaną drogą – elementem obwodnicy S8 i jadąc osiedlami, lądując ostatecznie w pobliżu lotniska na Bemowie. Później Himalajską i Kaliskiego do Boernerowa i wjazd do lasu. Słychać było ptaki, a po zatrzymaniu się, czuć było smród z wysypiska. Gdy dojechało się do Arkuszowej, nastąpiła jazda w stronę Izabelina, lecz na początku Lasek jechało się do Sierakowa, przejeżdżając blisko zakładu dla ociemniałych. Dalej duktem, na którym było dużo kamieni, aż dojechało się do wspomnianej wioski. Potem wjazd na zielony szlak, ale przy leśniczówce nawrót, bo pojechałoby nie tam gdzie się chciało. "Zielony" doprowadził mnie do Palmir i tam zmieniło się go na "czarny", który z kolei zastąpiony został jakąś drogę z dużą ilością piasku. W pewnym momencie skręt w dół, w lewo i wyjazd na asfalt. W puszczy było sporo wody w bagienkach.

Dalej jechało się szlakiem niebieskim, aż do Czeczotek. Po drodze, blisko puszczy, w jakiejś wsi (Augustówek?) kładli asfalt. Na razie jako ziemia i betonowe bloczki, rozdzielające od niego chodnik i jakieś doły, w których był bazowa, błotna masa o konsystencji niemalże budyniu. Z Czeczotek w lewo w stronę Kazunia. Przecięta została główna na Leszno. Dojazd do kościoła w Kazuniu-Bielany, o którego istnieniu nie było mi wiadomo. Obok niego cmentarz, a na murze krzyże. Trochę dalej przejazd koło jakiegoś starego zakładu rolnego, chyba zajmującego się hodowlą świń. Dalej w stronę jakiejś zabudowy, ale droga była chyba ślepa, więc wnet nawrót i już chwilę potem było się na DW 579. Niewiele mi zostało do NDM. Na wiadukcie nad 7mką był spowolniony ruch, co można było wykorzystać do szybszego przebicia się. Za niebieskim mostem ktoś darł się z samochodu, a przy wyjeździe z drogi od Jabłonnej jechali saperzy na sygnale. Korek ciągnął się, aż do ronda po stronie Modlina. Zjazd w dół, pakując rower do samochodu taty. Pół godziny późnej przyjechała mama i z nią się pojechało najpierw do Czerwińska, a potem do domu, po drodze odwiedzając jeszcze cmentarz.
Rower:Zielony Dane wycieczki: 60.80 km (0.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:12.16 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)