Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wieku

avatar Weronika
okolice Czerwińska

Szukaj

Informacje o podróżach do końca 2019.07

Znajomi na bikestats

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12569 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Gminy

Dystans całkowity:45977.93 km (w terenie 2354.60 km; 5.12%)
Czas w ruchu:2845:42
Średnia prędkość:16.16 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:26058 kcal
Liczba aktywności:319
Średnio na aktywność:144.13 km i 8h 55m
Więcej statystyk

Koniec zbiorów V - Ostatnie gminy

Piątek, 21 lipca 2017 | dodano: 02.09.2017Kategoria 2 Osoby, Pół nocne, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2017 Żuławy

Padało, a jakże. Zwinąć udało się dopiero koło 13. Większość deszczu powędrowała dalej. Zrosiło nas podczas jazdy przez Tuję. Podczas tej wyprawy po raz drugi przyszło nam odwiedzić Lubieszewo. Tym razem skręt na wschód. Tuż przed NDG - korek prowadzący na DK7. Korek również w mieście, w pobliżu marketów, gdzie przyszło uzupełnić zapasy. Przejazd w pobliże urzędu, a potem ulicą Bałtycką za miasto. Tuż za zabudowaniami Kasię użądlił jakiś owad. Wieczorem już nie było śladu po zdarzeniu. Droga do Stegny... Przydałby się nawet chodnik, bo aut tam jeździ mnóstwa. Sama okolica niezbyt urokliwa. Jedyną atrakcją był zwodzony most. Akurat udało się wyrobić na jego opuszczenie. Za przystankiem udało się spostrzec, że spadł mi licznik, więc czym prędszy powrót za most. Był. Na szczęście nie utonął.


12:33. Rzeka Święta. Widok z agroturystyki ku NE. Po prawej widać zabudowania w centrum wsi Marynowy


12:45. Pilnuje, nawet gdy leży


12:51. Placyk przed agroturystyką


13:15. Droga między miejscowościami Marynowy i Tuja. Kościół pw. św. Anny z XIV w. w Marynowach (1 km). Widok ku SSE


13:16. Droga między miejscowościami Marynowy i Tuja. Rzeka Święta. W tle Nowy Dwór Gdański (4 km). Widok ku NNE


13:43. Orłowo. Kościół pw. św. Barbary z XIV w.


13:50. NDG. DK 7 i budowa S7 w tle. Widok ku SE


14:24. Żelichowo. Ruina położona blisko torów kolejowych, rzeki Świętej i granicy z NDG


14:43. Żelichowo. Most nad Świętą. Widok ku W


14:43. Żelichowo. Rzeka Święta. Widok z mostu ku N


15:02. DW 502. Rybina. Most zwodzony na Szkarpawie. Widok ku N


15:04. Rybina. Rzeka Szkarpawa. Widok ku E


15:09. DW 502. Rybina. Most zwodzony na Wiśle Królewieckiej

W Stegnie krótki przejazd nad morze. Znów zaczynało kropić. Powrót na ulicę i przejazd do Sztutowa. Skręt na muzeum byłego obozu, które zostało przez nas objechane rowerowym szlakiem. Za miastem DW 501, ale i tak nie było innego wyboru. Jedynie skręt na Przebrno, do małej, niby-wioski. Z asfaltu była tam skromna ulica, którą nie wypadło nam jechać. Trafiła się za to droga po płytach, które przeszły w drogę polną między pastwiskami. Deszcz padał wtedy obficie. Znów ukazały się płyty, deszcz ustąpił, a nam wkrótce przyszło wrócić na DW 501. I oto wkrótce ukazała się Krynica Morska. W trakcie przejazdu przez nią, nadarzyła się okazja, aby zatrzymując się w oblężonym markecie, by zrobić ostatnie przed nocą zakupy.


15:51. Stegna. Dojście do plaży z ul. Lipowej


15:54. Plaża w Stegnie przy Lipowej


16:16. Dawny obóz zagłady Stutthof


17:16. Ostatnia z gmin

Dalej podróż do ostatniej miejscowości - Piaski. Odległość odmierzana trzema parkingami. Reklama dzieliła ostatnią część 10-kilometrowego odcinka na 4-2-1,5 km. Cała trasa wiodła raz w górę, raz w dół. Nieraz dość stromo. Wszystko pięknie, ale wypadło nam tam być przed remontem. Kolejnego lata pewnie będzie to piękna nawierzchnia. W Piaskach kręciło się trochę turystów, choć w moim odczuciu było tam jak w Laponii, Alasce czy innym krańcu świata. Nawrót nastąpił dopiero z krańca ul. Piaskowej. Tam gdzie urywały się zdjęcia Google. Potem kurs nad morze i zjedzenie kolacji. Na plażę wpadła jeszcze gromada dzików, ale nic nam do tego, bo już była przez nas opuszczana.


18:47. DW 501 Krynica Morska - Nowa Karczma (Piaski). Delikatne przygotowania do remontu drogi. Cała wyglądała jak część po lewej stronie kropek, wielokrotnie będąc przerywana przez łaty ziemi, jak ta po prawej.


19:19. Piaski. Różaniec po prawej (8 km). Braniewo po lewej (15 km). Widok ku ESE


19:23. Piaski. Frombork (10 km). Widok ku SSE


19:23. Piaski. Obwód Kaliningradzki w okolicach Mamonowa. Widok ku ENE


19:42. Piaski. Ul. Piaskowa. Ośrodek wypoczynkowy Piaski Club. Dalej samochody googla nie wjechały


20:01. Piaski. Plaża przy Bursztynowej, wejście 6 (boczne).


20:03. Piaski. Plaża przy Bursztynowej. Widok ku NW


20:03. Piaski. Plaża przy Bursztynowej. W oddali maszt telefoniczny (7 km) Widok ku W


20:04. Piaski. Plaża przy Bursztynowej. Widok ku NE
 

20:07. Piaski. Plaża przy Bursztynowej

Trasę powrotną do Krynicy Morskiej udało się przejechać szybciej. Raz, że udało nam się zabić czas, a dwa, że droga najbardziej zepsuta była po południowej stronie. Przerwa na założenie lampek, kamizelek i start w noc. Tym razem starając się wykorzystywać boczne uliczki, by uniknąć niepotrzebnego ruchu aut. W KM, gdzie nadal kręciły się tłumy turystów, ktoś zawodził disco polo w jakiś klubie i panowała gorączka piątkowej nocy. Ulicami Świerczewskiego i Rybacką. Na moment skręt na betonową ulicę w Skowronkach. W Kątach Rybackich Bursztynową i Piaskową. W Sztutowie było nam już dosyć tej jazdy, gdy auta korowodami ciągnęły z naprzeciwka, co chwila nas oślepiając. Z rzadka ktoś nas wyprzedzał. Mało kto opuszczał wtedy Mierzeję. Przejazd Wrzosową, Leśną, Bałtycką, Szkolną i Krótką. Skręt na Rybinę i gdzieś w pół drogi udało nam się znaleźć miejsce na sen.

Zaliczone gminy

- Sztutowo
- Krynica Morska
Rower:Czarny Dane wycieczki: 118.83 km (20.00 km teren), czas: 07:59 h, avg:14.88 km/h, prędkość maks: 45.30 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Koniec zbiorów IV - Wysoczyzna Elbląska

Czwartek, 20 lipca 2017 | dodano: 02.09.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2017 Żuławy

Poranne słońce pomogło wreszcie wysuszyć namiot. Powrót na drogę. Jak się okazało, Młynary były tuż, tuż. Krótkie zakupy, no i nie było w nas ochoty na odwiedzenie starówki. Od razu kurs na północ. Miejscami nadal było chłodno. W Kurowie Braniewskim skręt na wschód do DW 506. W Chruścielu przerwa na na posiłek. Tam skręt w kierunku Płoskini. Po drodze do niej, trzy ciekawostki. W środku lasu wspaniały widok na jezioro Pierzchalskie. Szkoda tylko, że most pokryty okropnym brukiem, a wjazd na niego prowadził wprost ze stromego zjazdu. Z obu stron. W Dąbrowie z naprzeciwka jechał lokalny rowerzysta, któremu zbierało się na emocje, gdy rower zaczynał zawodzić i trzaskać na podjeździe. Tuż przed samą Płoskinią remont nawierzchni i ruch wahadłowy. Przy okazji strzeliła mi szprycha. Zerknięcie - nie dało rady niczego poprawiać i do końca wyjazdu koło trochę biło na bok.


08:48. Kurowo Braniewskie. Stacja kolejowa przy linii kolejowej Bogaczewo – Braniewo - Мамоново (217/598), uruchomionej 1853, a od 2004, czynnej wyłącznie dla ruchu towarowego, czasem uruchamianej dla pasażerów


08:49. Na wszystkie odwiedzone polskie gminy, ta jedna z widzianych przeze mnie tabliczek, tak bardzo wyróżnia się graficznie


10:58. Płoskinia - Lubnowo. Widok ku NNE

Przypadkiem poniosło nas na szlak GV, poprowadzony po dobrej drodze. W Szylenach odbijał w drogę gruntową. Raczej niezbyt zadbaną. Nie skusiło nas na jazdę zgodnie z nim. Niebawem ukazało się Braniewo. Zerknięcie do wnętrza kościoła, który odbudowano po IIWŚ. Organista ćwiczył, zapewne przed mszą, którą można było zobaczyć dwa dni później. Szybko do Fromborka. Stromy zjazd. Bez zatrzymania się na zwiedzanie, zostawiając to na pojutrze. Z początku w planach było rzucenie okiem na Święty Kamień, ale nie udało nam się znaleźć oznaczenia prowadzącego na szlak. W zamian ukazał się MOR GV. Przerwa, odpoczynek i zużywanie resztek jedzenia. Zwróciło naszą uwagę, że kilka desek już zaczynało grzybieć, a ze dwie były pokryte nim w całości.


11:14. Marcinkowo. Widok ku E


11:15. Marcinkowo. Widoczna kopuła radaru w Chruścielu (7 km). Widok ku SW


12:03. Braniewo. Budynek UM z XIX w.


12:13. Braniewo. Bazylika pw. Katarzyny Aleksandryjskiej z XIV w.


13:03. Frombork. Zespół katedralny. Widok ku E

Zamiast jechać asfaltem naokoło, kurs po GV. Droga pięła się stromo pod górę i zdecydowanie nie nadawała się dla przeciętnego rowerzysty. Potem podobny zjazd i skręt w prawo. Dalej szuter, ale nachylenie już bardziej ludzkie. Dużo lasu, aż wywiodło nas do Chojnowa. GV skręcało w szuter po prawej, a my asfaltem na wprost do DW 503. Potem był długi i szybki zjazd do Tolkmicka. Zerknięcie do kościoła i portu. Przyjemny wiatr od wody. Przerwa w sklepie na skromne zakupy. W Kadynach kolejna - aby obejrzeć najgrubszy dąb w Polsce, który rósł przy drodze. Dalej długi, poskręcany podjazd rodem z gór. Przerwę na skrzyżowaniu, a potem kontynuowanie podjazdu, zamiast skręcać na Elbląg.


14:03. GV przecina DW 504. "Mamy jechać po tych p... kamieniach?!?!" Widok ku SW


14:12. GV na granicy gmin, Między Chojnowem i DW 504. Widok ku NW


14:21. GV. MOR Chojnowo. Widok ku SW


14:42. Tolkmicko. Ul. Świętojańska 2. Budynek stracił dach w 2014 r.


14:43. Tolkmicko. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła z XV w.


14:59. Tolkmicko. Port. Widok ku SE


15:02. Tolkmicko. Krynica Morska (8 km). Widok ku NNW


15:02. Tolkmicko. Piaski (12 km). Widok ku NNE


15:02. Tolkmicko. Różaniec (16 km). Widok ku NE


15:39. Kadyny. Przedwojenny dom starców


15:41. Kadyny. Dąb Bażyńskiego. Najgrubszy w Polsce. ~700 lat i 1003 cm obwodu

W Łęczu, jeden podjazd praktycznie wyprowadził nas z wioski. Nie tym co trzeba. Przynajmniej dał nam widok na zalew. Przywitała nas jakaś para rowerowa z naprzeciwka, która akurat zaraz się tam zatrzymała. Po przerwie nawrót na dół, by pokonać właściwy podjazd. Stamtąd do Milejewa, skąd już prosta droga do Elbląga, gdzie poniosło nas kilka minut później. Prawie. Tabliczka się pojawiła. Zabudowania ukazały. Miasta dalej nie widać. Kasia myślała, że może już przez nie przejechała. Długa droga w dół. Nawet w mieście była kolejna stromizna. Ul. Królewiecka z tragicznym wyborem. Rombopłytowy chodnik, popękany, nierówny asfalt ścieżki rowerowej czy rozlazły bruk ulicy. Niełatwa decyzja. Na szczęście nie trwało to długo. Przerwa zakupy, a potem kurs się na starówkę. Wyjazd mostem Wysokim, zmierzając na krajówkę.


16:36. Łęcze. Widok na Zalew Wiślany ku NW


17:58. Elbląg. Ul. Królewiecka przy terenie wojskowym


18:05. Elbląg. Cerkiew greckokatolicka pw. Jana Chrzciciela z 2015 r.


18:38. Elbląg. Ul. Stary Rynek. Widok ku S


18:39. Elbląg. Kościół katedralny pw. św. Mikołaja z XIII w.


18:49. Elbląg. Kościół katedralny pw. św. Mikołaja z XIII w. Widok z ul. Wodnej


18:50. Elbląg. Most Wysoki

DK 7, czy raczej pobliska S7 była w budowie, co przekładało się trochę i na starą trasę. Na szczęście większą część drogi do Nowego Dworu Gdańskiego mogła zostać pokonana ścieszkodnikiem pieszorowerowym. Do czasu. Zaledwie tuż przed Kmiecinem droga się urywała i trzeba było pojechać objazdem. Nie zraziło to nas - kolejna próba kontynuowania, ale faktycznie był to próżny trud. Skręt na Rakowe Pole, ale ta droga też zniknęła. Trzeba się było cofać po ziemi i kocich łbach. W końcu trzeba było podążać za znakiem. Ten wskazywał nam kierunek, ale tylko z krajówki. Dalej sobie radźcie. Jazda asfaltem. Mijało się menonicki cmentarz. Potem zabudowania. Droga przeszła w płyty, a te w grunt z dołami po kałużach koło jakichś PGRów. Stamtąd już nawrót i wjazd na nieoznaczony fragment objazdu, który powstał w miejscu, gdzie kiedyś biegła główna droga przez centrum nieistniejącej wsi Rosenort. Nawieziono ziemi, jakoś to wyrównano - jedźcie...


19:24. DK 7. Nogat. Widok ku NE


20:17. Różewo. Komin ruin menonickiej przepompowni. Za nią znajdowało się centrum flamandzkiej wsi Rosenort, istniejącej do końca IIWŚ


20:24. Tabliczka adekwatna do sytuacji

Do NDG udało się dotrzeć tuż przed zamknięciem marketu. Udało mi się zrobić ostatnie zakupy, w tym obiad do podgrzania w mikrofalówce. Tak. Na tę noc przyszła pora na sen w agro, gdyż miały przechodzić srogie ulew, ewentualnie burze, a podróż zbliżała się ku końcowi. Nocleg wypadał w Marynowach. Wpierw jednak zostały przez nas przejechane, a budynku nie widać. Dojeżdżając do krańca wsi, opatrzonego przekreśloną tabliczką, a nawet oznaczeniem krańca gminy, przyszła myśl, by zawrócić. W centrum skręt w jakąś dróżkę i pytanie ludzi. Tak. Dobrze nas wywiodło za wieś, tylko trzeba było jechać jeszcze ciut dalej. Nawrót do owego miejsca, by po betonowych płytach z otworami, dojechać na miejsce tuż przed zmrokiem.

Zaliczone gminy

- Płoskinia
- Braniewo (W+M)
- Frombork
- Tolkmicko
- Milejewo
Rower:Czarny Dane wycieczki: 148.52 km (10.00 km teren), czas: 08:59 h, avg:16.53 km/h, prędkość maks: 53.13 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Koniec zbiorów III - Północny skraj Pojezierza Iławskiego

Środa, 19 lipca 2017 | dodano: 02.09.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2017 Żuławy

Namiot był w cieniu, więc nie wysechł. Obrzydliwie wilgotny powędrował do wora. Spacer na szosę. Do Kwidzyna nie było daleko, ale droga pięła się w górę. Z daleka widać było Gniew. Ul. Hallera była w remoncie, ale można było nią przejechać do centrum. Zjazd stromą Krętą, z potem była już tylko długa, płaska trasa do Ryjewa. Tam skromne zakupy. Potem długi podjazd przez las. Ciągnął się praktycznie do DK 55. Szybki zjazd do Sztumu i skręt w prawo na rondzie. Za miastem przerwa na przystanku. Tu fragment znanej mi trasy. Nieznany był mi dopiero skręt na Stary Targ i tamtejsze okolice. Droga strasznie połatana, ale to już było nam znane od czasu poprzedniej wizyty w okolicach Kwidzyna. Nawet chodnikiem jeździło się o niebo lepiej. Teren był lekko pagórkowaty. Gdyby nie łaty, mielibyśmy z tego korzyść i trochę zwiększyć prędkość. Tak się stało dopiero po skręcie na północ. Do Żuławki Sztumskiej jechało nam się już bardzo przyjemnie. Teren opadał ku północy, więc zgodnie z naszą trasą. Wszystko okraszone złotymi łanami zbóż. Cieszyło mnie, że wyjazd w grudniu skończył się przedwcześnie, bo takie widoki lepiej oglądać latem.

08:17. DW 532. Białki. Wiadukt linii kolejowej Myślice – Szlachta 218/238 czynnej na tym odcinku (z przerwami) od 1902-47, zamkniętej z powodu braku mostu na Wiśle


08:29.Rozpędziny. Widok na dolinę Wisły i Gniew (14 km). Widok ku NNW


08:48. Kwidzyn. Ul. Łąkowa. Zamek z XIV w. Widok z mostu na Liwie ku SSE


09:21.DW 518 blisko skrzyżowania z DW 529. Podzamcze. Widok na Gniew (7 km) ku NW


09:21. Ryjewo. DW 607 Przy skrzyżowaniu z Wiaduktową. Chata z ok. 1870 r. Część po prawej zniknęła około 2012 r.


12:05. Stary Targ. Kościół pw. śś. Apostołów Szymona i Judy z XIV w.


12:32. Tropy Sztumskie - Bukowo. Widok ku NE


13:02. Żuławka Sztumska. Omszały dom, po zachodniej stronie kościoła

Już doświadczając zmęczeni, jakoś udało się dotrzeć do Starego Pola. Sklep niewidoczny, więc przerwa później. Rezygnacja z planowanego Jegłownika, od razu odbijając do Gronowa Elbląskiego. Tam sklep się znalazł, ale nie pasował. Połowę trasy minęło nam za lokalnym rowerzystą, po chodnikach, nie po łatach. Z GE do Markus, gdzie w końcu nastąpiła przerwa na zakupy i znużony odpoczynek. Pomimo przerwy, nastała jeszcze jedną na przystanku tuż za wsią. Potem droga nam się ciągnęła, omijając jezioro Drużno, które z tej perspektywy wyglądało na strasznie zarośnięte. Pod koniec drogi do DW 527, była ona połatana najgorzej z dotychczasowych odcinków. Na szczęście kolejna droga była zaopatrzona w ścieżkę rowerową, przynajmniej do Kanału Elbląskiego. Akurat wypadło nam jechać koło jednej z jego pochylni. Niewiele dalej był już Pasłęk. Stromy podjazd do miasteczka, a potem bruk na starówce. Przejazd koło kościoła i wyjazd na DW 527. Zerk w mapę. Trzeba się cofnąć.


13:46. Fiszewo. Ruiny kościoła z XIV w., zniszczonego pożarem wiosną 1948 r.


14:16. Tina Dolna, płynąca między Gronowem Elbląskim i Różanami. Widok ku W


15:43. Żyć jak szef


16:32. Wyjątkowo urocza droga w Marwicy. Widok ku E


16:46. DW 527. Kanał Elbląski. Widok ku SE


16:47. DW 527. Kanał Elbląski. Pochylnia Jelonki


16:58. DW 527. Nowe Kusy. Widok na Pasłęk (5 km) ku NE


17:25. Pasłęk. Brama Miejska z XIV w.


17:27. Pasłęk. Ratusz z XIV w.

Wyjazd był zjazdem po bruku. Potem podjazd asfaltem. Minęło nas tam ze czterech rowerzystów. Jeden spytał dokąd, ale ze zmęczenia wypadło mi ledwie kilka mało zrozumiałych słów. Za skrętem czekanie na Kasię, a potem dopiero na kulminacji przy cmentarzu. Rozciągał się stamtąd widok na park Pankalli. Było już późne popołudnie, a mnie zastanawiało, ile ostatecznie trasy pokonamy. Do Godkowa droga niemiłosiernie daleka. Wpierw pustki i lasy. Potem dwukrotny znak "Drzewa w skrajni. Zalecana prędkość 60km/h", którą kierowcy czytali jako 90. Teren z długimi zjazdami i podjazdami. W Godkowie wreszcie przerwa i skromne zakupy. Skręt na północ. Tuż za wsią Szymbory, droga przeszła w szuter z podjazdem, zjazdem, brukiem itp., a we wsi Dobry jeszcze trwał remont nawierzchni. Wyjazd na DW 509, a Kasia przejechała za rzekę Pasłękę i zaliczyła sąsiednią gminę. Skręt na zachód. Przejazd przez Gładysze z pozostałościami dworu i zarośniętego stawu. Dalej był podjazd, a potem już praktycznie tylko zjazd. Jazda trwała do zachodu, aż przyszło mi założyć bluzę, by nie przemarzać. Rozglądanie za miejscem do spania. Nawet udało się znaleźć coś całkiem wygodnego z dala od drogi. Nawet udało się pokonać zakładaną do przejechania odległość. Na koniec jeszcze motolotniarz robił sobie wycieczkę w pobliżu, ale nie zdecydował się na nalot w środku nocy.


17:43. DW 513. Pasłęk. Stawy hodowlane. Widok ku S


19:15. Godkowo. Cerkiew z Kupnej


19:16. Godkowo. Cerkiew została przeniesiona i zrekonstruowana w 2012-5 r. Z poprzedniczki zostało ledwie trochę desek


19:39. Dobry. Wjazd od wsi Szymbor. Widok ku SW


19:42. Dobry. Kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski z XV w. We wsi trwała modernizacja drogi


19:50. Spędy. Oczko wodne na wschód od wsi


20:42. DW 509. Wieża kościoła w Nowicy z XVII w. Widok ku W

Zaliczone gminy

- Ryjewo
- Stary Targ
- Stare Pole
- Gronowo Elbląskie
- Markusy
- Godkowo
- Wilczęta
- Młynary
Rower:Czarny Dane wycieczki: 146.84 km (15.00 km teren), czas: 09:11 h, avg:15.99 km/h, prędkość maks: 43.23 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Koniec zbiorów II - Dolina Dolnej Wisły

Wtorek, 18 lipca 2017 | dodano: 01.09.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2017 Żuławy

Ładny poranek, ale kilka ślimaków dosiadło się do namiotu. Niespieszny powrót na asfalt. Okazało się, że Pelplin był tuż, tuż. Zjazd do katedry, zerknięcie do wnętrza. Nawrót do głównego skrzyżowania i dalej do Kulic. Tam śniadanie i zastanawianie się nad trasą, w międzyczasie obserwując szwendającego się psa. Przejazd do Nowej Cerkwi i wjazd na drogę, która miała nas prowadzić według pierwotnego planu, który się nie sprawdził. Wjazd na DW 234, po czym kurs na wschód. Droga pagórkowata, z licznymi pod- i z-jazdami. Wyjazd w Gniewie, gdzie przerwa zakupy, a potem przejazd na rynek i pod zamek. Zjazd ul. Rycerską, Wiślaną, a potem długa jazda DK 91. Za Piasecznem ukazała się kalwaria - "miejsce cudownego uzdrowienia córki smolarza w 1378 roku". Kolejna przerwa. Akurat ktoś to miejsce opuszczał, a ktoś przybył, gdy z kolei przyszła pora aby je opuścić przez nas. W Kolonii Ostrowickiej skręt na zachód. Kilkanaście kilometrów i oto Smętowo Graniczne, do którego wjazd był modernizowany. Przed wyprawą jednym z zamiarów było, abyśmy odwiedzili pobliski (ale inny niż oryginalny i z dala od Wisły)Czerwińsk, ale na miejscu już tych chęci zabrakło.


07:50. Pelplin. Wnętrze bazyliki


08:00. Pelplin. Bazylika katedralna WNMP z XIII w.



09:47. DW 234, na wschód od Dzierżążna. W tle po lewej las w Tymawie (7 km). Po prawej kościół w Piasecznie (5 km) i wieża komina zakładów International Paper w Kwidzynie (20 km). Widok ku SE


10:03. DW 234. Staw w Gogolewie. Widok ku E


10:15. A koszyk zabrała właścicielka


11:02. Nie zaszkodzi czasem okazać trochę Gniewu. Widok z mostu DK91 na Wierzycy


11:29. Piaseczno. Kalwaria piasecka

Skręt na Kopytkowo, a potem w szutrówkę przez pagórek prowadzoną, która zaprowadziła nas do Frący. Przerwa na ławeczce. Ciekawostką, że niby mała wieś, a ma zadbany park podworski. Stamtąd do Kamionki, skąd skręt na wschód. Jeszcze kilka podjazdo-zjazdów i wjazd do miasta Nowe. Rynek nawet ok, ale zamek, to nędzne resztki, choć nie ruina. Przerwa w cukierni, na odnowienie kalorii. W międzyczasie dało się słyszeć ciekawą scenkę. Kierowca auta ponoć nie umiał jeździć, kto mu prawo dał i tym podobne inwektywy rzucane przez dwudziestoparoletniego młodziana. Kierowca odjechał, nawet nie dostrzegając co zrobił. My też nie, nawet będąc w pobliżu. Czy w ogóle coś zrobił nie tak? Młodzian zaś szedł w towarzystwie najlepsiejszego z kumpli. Powyzywał kierowce, ciesząc jego uszy, ponarzekał. Na koniec zaś, w stronę nieświadomego i nieobecnego na scenie kierowcy, rzucił tubalnie, z wyraźnym zadowoleniem w głosie, gdyż oto miał okazję pochwalić się przed kumplem siłą i barwą swego głosu, jak również poetyckością i pełnym pasji zwrotem "TY K....!!!"


13:30. Droga z Kopytkowa do Frący. Widok ku SW


13:56.Przynajmniej cztery stopy


14:56. Nowe. Rynek. Widok ku SE


15:06. Nowe. Rynek. W tle kościół pw. św. Mateusza z XIV w. Widok ku NNE


15:06. Karny jeżyk na osłodę?

Choć ciążyło nam zniesmaczenie, w pobliskim parku przyszła pora przerwę, gdzie czas został osłodzony karmelowo-kokosowym ciasteczkiem, ciastem szwarcwaldzkim, rożkiem z bitą śmietaną, grzebieniem z jabłkiem i michałkiem - bezowym ciastkiem, który jednak pozostał na wieczór. Tak nasyceni, tym szybciej ciała nadawały prędkości rowerom, które stoczyły się stromym zjazdem w dolinę Wisły. Potem po płaskim, już turlanie się, aż do Grudziądza. Aby nie umrzeć z nudów, krótka przerwa, aby zajrzeć do jednego kościółka, pierwotnie menonickiego, aktualnie katolickiego dla 600 parafian, którym było za daleko do dotychczasowej parafii. Do tego dwa razy pokusiło nas wjechać na wał, ale to był wał z nas, bo Wisły nie było widać, tylko zarośnięta przestrzeń z dala od niewidocznego brzegu. Widać było za to wysoki brzeg wschodni, na nim fort, wieżę zamkową i zabudowę miasta.


16:25. Cytadela Twierdzy Grudziądz z XVIII w.


16:32. Dragacz. Widok na stare miasto w Grudziądzu


16:46. DK 16. Grudziądz. W oddali wzgórze w okolicy Zakurzewa. Widok ku N


16:47. Grudziądz. Stare miasto i wieża zamkowa

Przejazd mostem na drugą stronę, a potem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły pod Stare Miasto. Zachciało mi się podjechać pod bramę, do której prowadziła droga wybrukowana kamieniami, a obok gruntowy szlaczek między trawami. Mi się z trudem udało, a Kasi gdzieś do połowy. Dalej nie było można, bo drzwi i schody. Wjazd na rynek, zerknięcie do katedry, a potem wjazd na wzgórze zamkowe. Roztaczał się stamtąd świetny widok na miasto, ale i na rzekę. No i na szczęście nie trzeba było zjeżdżać po tej brukowanej drodze. Można było zjechać po brukowanej drodze z drugiej strony! Miasto zostało przez nas opuszczone ul. Paderewskiego, jadąc po ścieżce rowerowej. Tuż za skrzyżowaniem z DK 16 przerwa w markecie, gdzie udało się odnowić zapasy. Ścieżka ciągnęła się jeszcze kilka kilometrów. Bez niej nie trasa nie trwała nam zbyt długo. Wnet pojawił się skręt na Rogóźno.


16:55. Grudziądz. Widok na stare miasto przy ujściu kanału Trynka


16:59. Grudziądz. Rynek. Widok ku NE


17:06. Grudziądz. Bazylika kolegiacka Mikołaja z XIV w.


17:08. Grudziądz. Punkt widokowy z ul. Spichrzowej


17:13. Grudziądz. Panorama miasta z Góry Zamkowej. Widok ku SE

Za Rogóźnem trasa na północ, która przeszła w szuter. Potem w las, aż wywiodła nas w Gubinach. Przerwa na zlokalizowanie. Dalej na Jamy. Droga okropna, choć niby asfaltowa. Wtem z leśnej drogi wypadło kilku lokalnych rowerzystów, a za nimi psy. Tamci popędzili, psy się cofnęły, ale za nami już nie goniły. Z ulgą przyszło powitać normalny asfalt DK 55. Doprowadził nas do centrum Gardei. Zerk na mapę i niewielkie cofnięcie. Kilka kilometrów po pustkowiach gdzieś w okolice stacji kolejowej, a potem zjazd przez las. Długi zjazd, po świeżym asfalcie. Trasa do polecania. Jeden przejazd kolejowy, który zmniejszał nam prędkość, a zakończenie trochę zbyt ostrym skrzyżowaniem. Dalej równinna jazda do Sadlinek i nocleg niedaleko za nimi.


19:14. Gubiny. Droga z Rogóźna. Widok ku NE


19:38. Jamy. Osiedle przy bazie wojskowej. Widok ku N


20:00. Gardeja. Kościół pw. św. Józefa z XIV w. (wieża). Widok ku SW

Zaliczone gminy

- Morzeszczyn
- Gniew
- Smętowo Graniczne
- Nowe
- Rogóźno
- Sadlinki
- Kwidzyn (W)
Rower:Czarny Dane wycieczki: 133.45 km (6.00 km teren), czas: 08:32 h, avg:15.64 km/h, prędkość maks: 48.70 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Koniec zbiorów I - Żuławy Wiślane

Poniedziałek, 17 lipca 2017 | dodano: 01.09.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2017 Żuławy

Przyszła pora na ostatni wyjazd z serii, dotyczącej zaliczania gmin. Poranek był deszczowy. Na szczęście prognozowano jednak serię dni słonecznych i ciepłych. Kurs do Modlina. Niestety bilety były wyprzedane, więc skierowano nas na pociąg z NDM. Tam udało się wsiąść i na północ pojechać. Pociąg słoneczny, w którym nie było konieczności dokupienia biletu na rower i był dość tani. ~70zł za dwie osoby. Kupiony o 7:18 z Nowego Dworu Mazowieckiego do Malborka (przez Nasielsk, Działdowo). Niestety, odjazd opóźnił się nam o ~2h. W pociągu już nastawiane z 10 rowerów, poopieranych o ściany. Miejsc raczej nie było, więc ten czas upłynął na półpiętrze. Kasia dospała to, co zabrała jej wczesna pobudka. W miarę upływu czasu, pociąg opuszczał tereny zachmurzone i wydostawał na słoneczne.

Malbork przywitał nas słońcem. Wsiadając na rower - nie było siły, by ruszać nogami. Z czasem nogi przywykły i jazda odbyła się już normalnie. Kurs ku północnemu krańcowi zamku, dalej drewnianym mostem na drugą stronę Nogatu, a potem cofnięcie się do centrum mostem krajówki. Jeszcze zakupy i w drogę, drobnymi uliczkami. Wyjazd na Tczew przeszedł modernizację. Są ścieżki, nowy asfalt, droga wzdłuż DK. 22. Nie było widać uliczki, która by mogła nas cofnąć w okolice mostu drewnianego, więc trzeba było zawrócić i jechać tą samą drogą. Tuż za wiaduktem kolejowym skręt w lewo i kostkowa ścieżka rowerowa.


11:29. Zamek w Malborku widziany od wschodu


11:32. Malbork. Baszta Maślankowa


11:42. Zamek w Malborku widziany z DK 22

Walka z wiatrem przez Nowy Staw (gdzie unosiła się aromat kotletów i koperku z octu, zapewne ogórków) do Ostaszewa. Później boczny wiatr na twarz - do wsi Lichnowy. Tam zły skręt, trochę z lenistwa, by nie szarpać się z wiatrem. Skręt na Lichnówki Pierwsze, brukowaną drogą do gruntowej i przez pola do torów kolejowych. Ślepy zaułek. Wracać się nie chciało, więc spacer wzdłuż nasypu ku Wiśle. Mozolny i trudny. Nogi nieraz się osuwały w piasku, kamyki przeszkadzały i tylko czasem kępka trawy stabilizowała podłoże. Dwukrotnie trzeba się było oddalić, bo przejeżdżał pociąg. Za pierwszym domem zejście stromą, zarośniętą ścieżynką, na drogę do owego domku prowadzącą. Wjazd do Lisewa Malborskiego, by tam podjechać pod nadal zamknięty most w Tczewie.


13:21. Nowy Staw. W centrum widoczna słodownia browaru z XIX w. Po prawej w tle wieża kolegiaty Mateusza XV w.


13:22. Nowy Staw. Ul. Mickiewicza. W tle kościół poewangelicki z XIX w.


13:52. Lubieszewo. Kościół pw. św. Elżbiety z XIV w.


13:52. Lubieszewo. Dom podcieniowy nr 22 z XIX w.


14:34. Rzeczka Linawa koło Jeziernika. Pozostałości linii kolejowej z Nowego Dworu Gdańskiego do Jeziernika, czynnej w latach 1901-1998


15:22. Pordenowo. Takie dziwy na żuławach...


15:39.Lichnowy. Kościół pw. św. Urszuli z XIV w.


16:22. Linia kolejowa nr 9. W drodze do Lisewa Malborskiego. Z lewej widoczny Most Tczewski

Gdyby w końcu ten remont został dokonany, to ile by zaoszczędził nam czasu. Tak to trzeba było udać się do DK 22, przejechać mostem, a potem dotrzeć do miasta. Ongiś zdarzyło mi się jechać tam asfaltową ul. Bałdowską. Teraz skręt w szutrową Spacerową. Krajobrazowo ładnie. Droga przeszła w dróżkę. Wyprzedziło nas trzech młodzików. Potem z naprzeciwka kilku innych ludzi. Wyjazd na ul. Nadbrzeżną. Skończyły się domy, a w ich miejsce ukazał park i place zabaw. Bardzo duża przestrzeń rekreacyjna. Dojazd do mostu, a potem kurs do centrum, gdzie przyszłą pora na obiadokolację, z którą było nieco komplikacji. Wyjazd ze starówki ul. Rybacką i Ogrodową, po czym jeszcze przerwa na ostatnie zakupy naprzeciw parku Kopernika. Następnie już tylko jazda do DK 91, a dalej do miejscowości Subkowy. Tam skręt w prawo, kierując się na Pelplin. W jednej wiosce było sporo "dziwnego" towarzystwa na ulicach, więc czym prędzej chciało się ją opuścić . Nocleg wypadł przy polnej dróżce koło zagajnika. W nocy przejeżdżało koło nas jakieś auto, namiot obwąchał pies, a przez pół nocy szczekały sarny.


17:12. Lisewo Malborskie. Panorama Tczewa, widzianego ze wschodniego końca mostu


17:46. DK 22. Wisła z mostu. Widoku ku N. W oddali Most Tczewski


18:00. Tczew. Ul. Nad Wisła. Most Tczewski z XIX w.


18:15. Widok z parku przy moście na centrum Tczewa


18:24. Tczew. Ul. Dąbrowskiego. Pomnik Roberta Landowskiego z 2013 r.


20:12. Subkowy. Kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika z XIV w.

Zaliczone gminy

- Nowy Staw
- Ostaszewo
- Lichnowy
- Subkowy
- Pelplin
Rower:Czarny Dane wycieczki: 94.67 km (9.00 km teren), czas: 06:29 h, avg:14.60 km/h, prędkość maks: 32.19 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Polska SW VIII - Zakończenie zdobywania opolskiego, łódzkiego i wielkopolskiego

Poniedziałek, 10 lipca 2017 | dodano: 30.08.2017Kategoria Gminy, 2017 Dolny Śląsk, Samotnie, Wyprawy po Polsce

Sen długo nie trwał. Słońce zdążyło się całkiem schować, zapadła noc. Szybkie zwinięcie bagażu i w drogę, do Praszki. Zamiarem było, aby boczną drogą  jechać przez Szyszków, ale nie znalazł się wjazd, więc pozostała główna. Tam skręt na Rudniki. Droga była dość spokojna i rzadko coś jechało. Nie można tego powiedzieć o DK 43, po odbiciu na północ. Tam TIRów było sporo, nawet w środku nocy. W Pątnowie skręt na zachód, lecz za wcześnie. Droga była ślepa, ale można było wyjechać gruntową odnogą pod górkę, do której wpierw trzeba się było cofnąć. Świtało. Przejazd przez Popowice i Józefów do DK 45 i tam krótka przerwa. Aut co nie miara, ale już mnie to nie obchodziło. Dalsza trasa prawie nie zbliżała się do takich dróg.


23:01. Gorzów Śląski. Kościół pw. Trójcy Świętej z XIX w.

Zjazd przez Ożarów do Mokrska. Na wjeździe był przystanek. Po zajęciu miejsce, nie można już było powstrzymać się przed siedzącą drzemką. W sumie, wyszło to na dobre, bo po obudzeniu trafił mi się w pobliżu sklep, akurat w chwilę po otworzeniu. Słodkie bułki, coś do picia i w drogę. Po niezbyt wyspanej nocy nie jechało się najlepiej, a w górach i tak było mi gorzej. Przynajmniej wiatr jakoś wspierał, aż do Łęki Opatowskiej. Krajobrazowo trasa bardzo ładna jak na te strony. Granica województw w dolinie po lewej, opadająca ku północy równina po prawej. Do Łubnic wjazd, po uprzednim zjechaniu w boczną dróżkę. W Bolesławcu zerknięcie z daleka na wieżę zamku. Jechało się na tyle spokojnie, że w międzyczasie zniknęło trochę treści z pamięci telefonu.


05:39. Kocilew. Wiatrak z 1914 r.


05.40. Kocilew. Drzewa wyznaczają drogę między wsiami Ożarów i Wierzbie. Widok ku SW


06:55. Zmyślona. Widok ku NW


06:26. Komorniki. Kościół pw. św. Mikołaja z XVII w. (3 km). W tle, na horyzoncie linia drzew wyznaczająca DW487 w okolicy Roszkowic (13 km). Widok ku SW


07:37. Skomlin. Kościół pw. śś. Apostołów Filipa i Jakuba z XVIII w.


08:08. Widok ku SW z Łubnic. Byczyna (8 km). Widoczne wieże: przy cegielnianej 8A, bramy Wschodniej z XV w., ratusza z XX w., Kościoła pw Świętej Trójcy z XVIII w.


08:27. Wójcin. Kościół pw. śś. Katarzyny i Walentego z XVI w.


08:48. Bolesławiec. Budynek hotelu, wybudowany po pożarze zabytkowego młyna w 2007 r.


08:48. Bolesławów. Ruiny zamku z XIV w.

Od Łęki Opatowskiej zmiana kursu na północny. Wiatr już zaczął przeszkadzać. Przejazd przez las, gdzie droga była wąska na auto+rower. Wszystko przez uroczą alejkę dębową. Przyjemnie się nią zjeżdżało. Przerwa przy cmentarzu w Świętym Rochu. Tam wejście na dziwny nasyp, który okazał się być pozostałością grodziska. Po odpoczynku wjazd do Wieruszowa. Z naprzeciwka minęła mnie liczna grupa rowerzystów. W centrum zaś zagadało do mnie kilku entuzjastycznych młodzieńców, ale rozmowa niezbyt się kleiła. Wyjazd ścieżką rowerową w kierunku Czastar. Gdy się skończyła, myk na asfalt, który młodość stracił już dawno. Nikomu nie polecam tego odcinka. Łata na łacie. Potrzeba mi było zrobić jedną przerwę na przystanku. Potem teren się spłaszczył. Las ustąpił polom. W Parcicach skręt na północ i znów wiatr mi pomagał, ale upał dobijał, więc przyszła pora na przerwę w cieniu pod cmentarzem. Robotnicy niedaleko kopali rów, kładli rurę i zasypywali. Ktoś zbudował nowy dom i zapewne teraz był przyłączany.


10:06. DW 450. Dobrydział. Aleja Dębów Czerwonych, posadzonych na początku XX w. W stronę Wieruszowa


10:13. Dobrydział. Święty Roch. Kościół z XVIII w.


10:59. Wieruszów. Wrocławska między rzekami. Li-2 "Lidka" DC-3 Douglas, sprowadzony z Warszawy w 1968 r. na teren dawnego zamku w 600 rocznicę miasta


11:23. Klatka. Oto jak kończą zaniedbane ścieszkodniki z kostki, gdy się o nie nie dba. Widok ku SE


12:00. Krajanka. Pomnik poległych w 1939 r.

Skręt na północ. W Sokolnikach przerwa ledwie na moment, ale w Galewicach wizyta w sklepie i ponowne odpoczywanie w cieniu, choć nie tak długo. Kolejna przerwa na przystanku w Kolonii Osiek, a potem droga przez most ponad Prosną i oto koła toczyły się po właściwej stronie tej rzeki. Teraz czekała mnie długa podróż po DW 450. Znów z wiatrem. Skręt od niej na Rudniczysko, ale powrót przy północnym krańcu Doruchowa. Dalej po prostu jazda, aż do Grabowa nad Prosną. Tam przerwa pod drzewem. Trwało namyślanie się, co robić, gdyż niebo było pełne wody, która wkrótce miała opaść, a na zachód stąd rozładowywała się burza. Kręcenie po mieście w poszukiwaniu schronienia, agroturystyki itp, ale ostatecznie tylko skończyło się na zrobieniu zakupów tuż przed ulewą, którą upłynęła mi w podcieniu przed sklepem, oraz mniejszym deszczem, spędzonym pod szkołą. Kolejna fala zaatakowała mnie na wyjeździe. Przerwa na przystanku w Biadach, oczekując, aż wyjdzie słońce. Mimo to, krople spadały, póki nie wjechało się w las. Za granicą gmin skończył się chodnik, wyszła tęcza. Wyjazd na asfalt i jechało mi się ciężko, gdy przejeżdżały auta. Przerwa w Ołoboku, aby odpocząć. Na koniec udało się znaleźć agro w Sławinie, gdzie można było odpocząć w suchym posłaniu.


13:12. Bagatelka. Pas pieszo-rowerowy do Sokolnika


13:23.S8 między Sokolnikami i Galewicami. Widok ku SE


15:33. Przybywa lat...


17:19. Grabów nad Prosną. Rynek. Widok ku NW


17:59. Grabów nad Prosną. Rynek widziany z Kaliskiej. Pierwsza faza ulewy


18:00. Grabów nad Prosną. Rynek widziany z Kaliskiej. Maksimum opadów


19:51. DW 450. Grabów-Wójtowstwo (Biady). Każda burza kiedyś się kończy


20:31. Ołobok. Kościół z XV w. i dzwonnica przy konwencie sióstr cysterek

Zaliczone gminy

- Rudniki
- Skomlin
- Łubnice
- Bolesławiec
- Łęka Opatowska
- Wieruszów
- Czastary
- Sokolniki
- Galewice
- Doruchów
- Grabów nad Prosną
Rower:Czarny Dane wycieczki: 182.88 km (6.00 km teren), czas: 10:54 h, avg:16.78 km/h, prędkość maks: 41.33 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Polska SW VII - Nizina Śląska

Niedziela, 9 lipca 2017 | dodano: 30.08.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2017 Dolny Śląsk

Nawet się udało wyspać. Słońce świeciło radośnie. Chmur prawie wcale. Spokojny dzień, spokojna noc, choć wieczór przyniósł mi zaniepokojenie. Wpierw odwiedziny w pobliskim Przeworno. Gdyby był sklep, to by można wstąpić, a tak trzeba było tyrać dalej. Kurs na wschód. Droga trochę się wznosiła, ale co to było po przejściach z drogą stu zakrętów. Ogólnie, jechało się lekko, z początku bez problemu wyciągając ok. 30km/h. Wreszcie równiny.


08:55. Wzgórza Strzelińskie i Przeworno. Z lewej Gromnik (391 m n.p.m.). Widok ku N


08:55. Siemisławice. Kościół pw. św Antoniego z XVIII w. W tle las na Wzgórzach Strzelińskich


08:55. Przeworno. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny KP z XIII w.


09:01. Przeworno. Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny KP z XIII w.


09:13. W pół drogi między Przewornem i Karnkowem. Widok na Wzgórza Strzelińskie ku W


09:20. Przystanek w Karnkowie. (foto zniekształcone tworząc panoramę)


09:40. DW 385. Wierzbna. Widok na Wzgórza Strzelińskie ku W

W Grodkowie chęć zrobić zakupy, ale prawie wszyscy w kościele, a otwartego nic nie widać. Przekąska za miejscowością i skręt do Graczy. Kolejny skręt miał prowadzić na szlak w pierwszej wsi za Nysą Kłodzką, ale nie udało mi się go spostrzec i tak poniosło mnie asfaltem do Sarn Wielkich. Potem wiadukt. Za Stroszowicami chwila konsternacji, po czym wnet wjazd do Lewina Brzeskiego. Tam spore zakupy, a przy wyjściu zagadnął do mnie lokalny rowerzysta. Rozmawialiśmy dość długo, a w międzyczasie trwało lekkie uzupełnianie energii. Potem jeszcze kurs na rynek, po czym naszła pora opuścić miasto.


10:06. Grodków. Urząd Miasta


10:06. Grodków. Brama Ziębicka z XIV w.


10:07. Grodków. Ratusz z XIX w.


10:13.Grodków. Wiatrak z XIX w. przy ul. Krakowskiej


11:35. Stroszowice. Wieża strażacka z 20-lecia międzywojennego


12:19. Lewin Brzeski. Ratusz z XIX w.


12:25. Lewin Brzeski. Mural na budynku stadionu sportowego "Olimpia" przy DW 458

Tempo wyraźnie spadło. Temperatura wyraźnie wzrosła. Teren wyraźnie spłaszczał. Przejazd mostem nad Odrą i wjazd do Popielowa. Dalej na północ. W Karłowicach przerwa na ławeczce drewnianej, która stała tam jako element miejsca postojowego przy drodze. Przekąska i dłuższy odpoczynek. Dalsza jazda nie była prosta, ze względu na nieprzychylną nawierzchnię. Poprawiła się, gdy po wjechaniu na DW 454. Wpierw skręt do Pokoju, tam objeżdżając całe rondo wraz z wjazdami i kilkoma innymi uliczkami. Do tego okrążenie kościoła i odwiedzenie ruiny spółdzielni mleczarskiej. Nawrót na kurs ku północy. Niedaleko stała kolejna ruina i stary komin blisko niej.


14:54. Pokój. Ruiny budynku Spółdzielni Mleczarskiej, założonej w 1991 r.


15:00. Pokój. Kościół ewangelicki z XVIII w.

Chęć odpocząć w Świerczowie, ale udało mi się zmusić do dalszej jazdy. Dopiero po dojechaniu do DK 42 w Domaszowicach, zjazd do sklepu, tam zebrawszy trochę sił oraz kalorii do dalszej jazdy. O jeździe krajówką nie było co wspominać. Ruch umiarkowany, trochę pagórków. Jedna opuszczona cegielnia przykuła moją uwagę, więc wypadało ją sobie obejrzeć z bliska. Schody były trochę zbyt strome, a ostatnie piętro z drewnianą podłogą, przez którą widać było, że jej ewentualne zarwanie, spadnięcie niżej, byłoby niebezpieczne dla życia. Wschodnia część terenu była pełna różnych śmieci budowlanych, z których unosiła się okropna woń tworzywa. Zjazd do Kluczborka. Przejazd przez centrum. Dojazd do Gorzowa Śląskiego. Zjazd w polną drogę, by tam przykryć się śpiworem rozciągniętym na namiocie. Moim celem było przespać się bez rozkładania całego majdanu. Chmury też wyglądały podejrzanie, ale było to tylko złudzenie i nie trzeba było zmuszać się do większego wysiłku obozowania.


15:12. Krogulna. Ruiny młynu z XVIII na dopływie Stobrawy


15:47. Dąbrowa. Intrygujący pagórek o nazwie Graber, na północ od wsi. Ongiś cmentarz


16:06. Siemysłów. Widok ku N


18:55. Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia


18:57. Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia. Na piętrze


18:57. Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia. Część wschodnia budynku


19:00. Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia. Część zachodnia budynku


19:00.Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia. Część zachodnia budynku


19:01. Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia. Część północna budynku


19:06. Ligota Dolna. Opuszczona cegielnia. Budynek we wschodniej części terenu, w którym znajdowała się szatnia, sanitariat (pod drugiej stronie budynku, z oddzielnym wejściem), a w widocznym pokoju dokumentacja


19:21. Ligota Dolna. Ruiny baru Danusia, płonącego nocą 2015.10.08


19:29. Kluczbork. Mural na Domu Kultury przy ul. Mickiewicza


19:31. Kluczbork. Muzeum im. Jana Dzierżona i widoczna z prawej wieża zamkowa z XVI w., pełniąca funkcję wieży ciśnień


20:22. Bogdańczowice. Widok ku W

Zaliczone gminy

- Lewin Brzeski
- Świerczów
- Domaszowice
- Wołczyn
- Kluczbork
Rower:Czarny Dane wycieczki: 154.78 km (2.00 km teren), czas: 08:51 h, avg:17.49 km/h, prędkość maks: 45.30 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Polska SW VI - Zakończenie zdobywania dolnośląskiego

Sobota, 8 lipca 2017 | dodano: 30.08.2017Kategoria Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2017 Dolny Śląsk

Obudził mnie odgłos końskich kopyt. Okazało się, że obok biegł jeden ze szlaków turystycznych. Nim udało mi się zebrać, odpocząć jeszcze trochę, bo poprzedni dzień był długi i męczący. Do tej pory, dzień w dzień bolały mnie mięśnie w nogach, a tego dnia praktycznie już go nie odczuwać. Po części jest to zasługa większej ilości spadków niż podjazdów i powrotu na równiny w następnych dniach. Nie było ochoty podjeżdżać reszty odcinka, więc do kulminacji tylko spacerem. Trzeci raz na tym wyjeździe, tak jak w Srebrnej Górze i końcówce podjazdu za Osówką.


09:35. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. Masyw Śnieżnika. Widok ku E


09:46. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. W centrum Sieniec (675 m n.p.m.) i dolina Różanki. Z prawej Różanka. Widok ku NW


09:46. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. Tanecznica (549 m n.p.m.). Po prawej Czarna Góra (1205 m n.p.m.) i Krowiarki. Widok ku N


09:50. DW 389. Kulminacja na odcinku Różanka - Międzylesie. Z lewej kościół w Różance. Po prawej dolina Ponikwy. W tle pasmo szczytów przy wsi Zalesie w dolinie Drwiny i Bystrzycy. Widok ku NNW


09:55. Różanka. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XVII w.


10:46. Długopole Górne. Kamieniołom piaskowca po zachodniej stronie drogi


11:01. Długopole Dolne. Kościół pw. św. Jerzego z XVIII w.

Znów odwiedziny Bystrzycy Kłodzkiej. Droga tam to wpierw zjazd szybki do Różanki, umiarkowany do Długopola Górnego i płaski, praktycznie niewidoczny wzdłuż Nysy Kłodzkiej. Tuż przed miastem jeszcze jeden podjazd blisko rzeki i znów jazda drogą wzdłuż murów. Przerwa się w cukierni, gdzie skusiły mnie dwa ciasta (jabłecznik z miodowym spodem oraz rolada z kremem i czekoladą), a także kilka bułek (grilowana z ziarnami zbóż). Później przyszedł żal, że w sakwie nie znalazło się ich więcej, bo były pyszne. Tym razem udało mi się zajrzeć na rynek, ale krótko. Wkrótce potem wyjazd, wpierw zerkając na tablicę z mapą, dzięki czemu udało mi się dowiedzieć, że mogę jechać na zachodnim brzegu rzeki. Niestety. Do Gorzanowa, droga ta była w fatalnym (to mało powiedziane) stanie. Dalej, do Kłodzka było już dobrze. Nie licząc chmur. Znów się zanosiło na burze i jedna partia deszczu już przechodziła, a także zdążyła częściowo odparować.


11:40. Bystrzyca Kłodzka. Ratusz z XIX w.


12:08. Pola między Zabłociem i Gorzanowem. W tle pasmo w Górach Bystrzyckich, oddzielające Zalesie i Szklarkę. Widok ku W


12:18. Gorzanów. Pałac z XVI w.


12:20. Gorzanów. Kościół pw. św. Marii Magdaleny z XIV w.

Akurat ukazał się rynek, zaczynało padać. Podczas wyjazdy z niego przestało. Zachciało mi się rozejrzeć za jakimś marketem. Przejazd na parking przy Stryjeńskiej, Braci Gierymskich i Połabską. Wyjazd na DK33, gdzie znów zaczęło padać, więc nawrót w stronę rynku, chroniąc się pod wiaduktem kolejowym. Skończyło się to, co mi pozostało z jedzenia, a po deszczu, gdy wyjrzało słońce i upał, przyszła pora na kontynuowanie poszukiwań. Na Matejki mały problem kierowców, którzy się przyblokowali, a na podjeździe ul. Kościuszki, jakiś starszy jegomość chciał coś zagadać, lecz został przez mnie zignorowany, aby nie trwonić czasu. Niewielkie zakupy wypadły mi w żabce, tuż pod nią od razu pijąc dwa zimne napoje. Mandarynkowy i jabłko-kiwi. Pierwszy dobry, drugi nie bardzo. Miasto opuszczane Szkolną, Wandy, a dalej głównymi. Prawie ostatecznie. Jak na złość, w Goszycach nadciągnęła kolejna chmura z deszczem. Była widoczna podczas wyjazdu z miasta, ale nadzieja łudziła mnie na jakiś przystanek. Był. Stało tam kilka osób, lecz ławki, daszku żadnego. Już było blisko, aby całkiem opuścić zabudowany teren, gdy spadły pierwsze krople. Wycofanie do pobliskiego, zamkniętego już o tej porze sklepu w bocznej uliczce. Miał wąski daszek i po przytuleniu się do ściany, mając coś do siedzenia, krople praktycznie nie miały do mnie dostępu. Może czasem, gdy wiatr zawiał nie tak jak trzeba. Deszcz przerodził się w ulewę. Bardzo dobrze, że się się tam udało zatrzymać.


12:59. Kłodzko. Twierdza z XVII w. widoczna z ulicy Wojska Polskiego


13:05. Kłodzko. Ul. Wita Stwosza. W centrum kościół pw. Matki Bożej Różańcowej z XVII w.


13:30. Kłodzko. Młyn na Młynówce


14:03. Kłodzko. Przerwa pod sklepem przy ul. Zamiejskiej

Po deszczu przyszedł czas, by uciec w kierunku Barda. Nie za wiele, ale wystarczająco, aby pokonać podjazd do Dębowiny, a także przekroczyć granicę gmin i zjechać do przystanku w środku lasu. Po drodze zatrzymała mnie jakaś kobieta, mówiąc, że lampka się nie świeci (no bo był dzień :P). Nie zostało jej wiele czasu, aby schronić się przed deszczem, idąc pieszo w kierunku Kłodzka. Przed zjechaniem, jeszcze moment, by popatrzeć sobie na Kotlinę Kłodzką. Potem w kierunku Radkowa. Oto nadciągała kolejna, choć mniejsza niż poprzedniego dnia, burza. Deszcz opadał tak, jakby ktoś lał silnym strumieniem. Tam gdzie padało, miejscowość wyglądała jakby ktoś ja wymazał z krajobrazu. Woda bezpośrednio łączyła chmurę i ziemię. Radość z ucieczki w porę. Na przystanku złapała mnie mniejsza chmura, ale przerwa trwała z pół godziny, dając mi ochłonąć.


14:27. Kłodzko. Ul. Warty (DK 33). Widok na Korunę (769 m n.p.m., 25km) ku W


14:45. DK 8. Boguszyn. Kolejna burza nadciąga nad Kłodzko. W tle Góry Bystrzyckie. Widok ku SW


14:46. DK 8. Boguszyn. Nadciąga wielki prysznic

Po wszystkim zjazd do Barda. Nie udało mi się rozwinąć pełnej prędkości na tym świetnym zjeździe. Było mokro i wszystko na mnie leciało od spodu, a na największym łuku strażacy zabezpieczali nawierzchnię ziemią albo jakimś pyłem. Była tam też policja, ale nie wiem, czy doszło do wypadku, czy to tylko rutynowe działania. Radiowóz minął mnie tuż za miejscowością. Chwilę potem skręt w prawo. W Przyłęku zakupy uzupełniające. Torami przejeżdżał pociąg. Za miejscowością oraz w Ziębicach przeszły ostatnie deszcze i już był spokój. Wszystko zostało w górach. Co prawda, chmury jeszcze trochę wyglądały, jakby im zależało, ale nie zdecydowały się na nic więcej.


16:31. Suszka. Widok na Góry Złote ku S

Znów zrobiło się gorąco, ale nie na długo, gdyż zbliżał się wieczór. Jechało mi się długo, monotonnie, ale przynajmniej prawie bez różnic wysokości. Teren trochę pofalowany, ale to tyle. W Ziębicach, trwał remont mostu nad Oławie. Zerkniecie na rynek, a potem do parku z makietami dinozaurów. Trwał tam koncert "Muzyczny Park" zorganizowany przez Klub Uczniowski Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, CK i UG. Zeszło mi naprawdę sporo czasu. Słońce zbliżało się do horyzontu, ale było jeszcze sporo czasu do jazdy. Przed Kamiennikiem, gdzie trasa odbijała na północ, obok mnie zwolnił samochód z kilkoma osobami. Pierwszy pasażer chwilę się namyślał, po czym powoli rzekł "Chcesz papierosa?". Potem powoli odjechali. Widać ich jeszcze było, gdy w Kamienniku zatrzymali się po drugiej stronie ulicy, a potem, znów powoli, ruszyli w nieznanym kierunku. Na koniec dnia zostało za mną jeszcze kilka wsi, a nocleg znalazł się przy dróżce, wśród pól za Sarbami. Wciąż przed zachodem słońca.


16:41. Kamieniec Ząbkowicki. Pałac i wieża kościoła z XIX w.


18:28. Ziębice. Ratusz z XIX w.


18:34. Ziębice. Park Miejski. Pierwsze sztuczne dinozaury przybyły tu ~2004, odnawiane w 2014

Zaliczone gminy

- Kamienice Ząbkowicki
- Ziębice
- Kamiennik
- Przeworno
Rower:Czarny Dane wycieczki: 107.21 km (8.00 km teren), czas: 07:02 h, avg:15.24 km/h, prędkość maks: 66.20 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Polska SW V - Przez Góry Stołowe

Piątek, 7 lipca 2017 | dodano: 30.08.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, Gminy, 2017 Dolny Śląsk

Ranek zapowiadał niezbyt miłą pogodę. Przejazd przez las, za nim zjazd i pierwszy opad tego dnia, choć drobny i nie zatrzymał mnie. W Gilowie skręt w lewo, z wyjazdem się w Kośminie. Tam przerwa na przystanku i śniadanie. Trwało aż do przyjazdu i odjazdu autobusu, na który przybyłe dwie starsze kobiety, na kilka minut przed jego przybyciem. Jeszcze jeden podjazd i rozległa panorama na Pilawę Górną. Zjazd i przejazd przez tory. Od przystanku nawrót, mając nadzieję, że to właściwa droga. Wyjazd w Przerzeczyn-Zdroju na męczącą DK8 na południe. Raz, że podjazdy, dwa, że bardzo duży ruch aut. Przynajmniej widoki były niezłe i się rozpogodziło. Co i rusz zastanawiało mnie, czy to już właściwy skręt w prawo, ale żaden nie był właściwy. Po prostu źle mi się pojechało. Zjazd przed Ząbkowicami Śląskimi, dojeżdżając do skrzyżowania DK8 i gruntowej drogi z oznaczeniem szlaku rowerowego. Skręt na zachód. Po powrocie okazało się, że w 2012 też mi się zdarzyło dojechać do tego skrzyżowania, lecz od południa, kierując się na wschód.


08:51. Pilawa Górna. Tablica upamiętniająca upadek fragmentu meteorytu w 1879 r.


08:58. Pilawa Górna. Z lewej Dąbek (362 m n.p.m.). W tle Góry Bardzkie. Z prawej Kluczowska Góra (432 m n.p.m.). W tle Góry Sowie. Widok ku SW


08:58. Pilawa Górna. Góry Sowie. Widok ku W


08:58. Pilawa Górna. Wzgórza Gilowskie. Z lewej Czoło (390 m n.p.m.) z kamieniołomem DSS. W centrum Krowiniec (394 m n.p.m.). Z prawej Czarngórze (397 m n.p.m.) i Twardno (400 m n.p.m.). Widok ku NW


09:42. DK 8. Sulisławice. W tle granica między Górami Bardzkimi i Sowimi. Widok ku SW


09:43. DK 8. Sulisławice. Z lewej droga do Brodziszowa skryta między drzewami. W tle Góry Sowie. Z lewej Zbocza Szerokiej (826 m n.p.m.). W centrum okolice DW 384 z niewidoczną przełęczą Woliborską (711 m n.p.m.). Z prawej Kalenica (964 m n.p.m.) i Słoneczna (949 m n.p.m.). Widok ku W


09:49. DK 8. Zjazd do Sulisławic. Widok ku W


09:55. Szklary-huta. Przydrożna hałda, żyjąca własnym życiem


10:06. DK8 pod Gębą (384 m n.p.m.). Wieża kościoła pw. śś. Piotra i Pawła z XVII w. w Zwróconej (1 km). W tle Srebrna Góra (13 km) z widoczną po prawej twierdzą z XVIII w. (14 km) i obniżeniem Przełęczy Srebrnej (15 km). Widok ku SW

Przejazd przez Zwróconą oraz Brodziszów. Odbicie do Kluczowej i tu już sytuacja zaczynała mi się klarować. Zjazd do Kozińca, przedostając się do Przedborowa, a stamtąd już do Stoszowic. Dalej była długa, monotonna podróż do Srebrnej Góry. Źle mi się jechało. Jeszcze głodno, ale nie pora to była na przerwę. Chmury zasłoniły niebo. W Srebrnej Górze zjazd w Polną, ale wydawała mi się niewłaściwa, więc powrót, a potem poprowadzenie roweru po trawie do rynku. Następnie długi spacerek, prawie aż do przełęczy. Tam znów słońce, ale że zapowiadał się zjazd, lepiej było założyć kurtkę, aby nie przemarznąć. Za wcześnie. Zjazd był krótki, potem kolejny podjazd, gdzie wylały się poty, a dopiero za nim zjazd właściwy. W Podlesiu kurtka wróciła do bagażu.


10:57. Droga Brodziszów - Kluczowa. Widok na Wzgórza Gilowskie i Pilawę Górną. Z lewej Czoło (390 m n.p.m.; 7 km) z kamieniołomem DSS. Z prawej Gil (429 m n.p.m.; 8 km). Widok ku NW


11:15. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Wzgórza Szklarskie. Z lewej kościół w Brodziszowie (2 km). Dalej Szklary-Huta (5 km). W centrum pokryty polami Buk (357 m n.p.m; 3 km). Nieco na prawo lesista Gęba (384 m n.p.m.; 5 km). Po prawej Zwrócona (4 km). Widok ku E


11:16. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Z prawej SE krawędź Wzgórz Bielawskich z najwyższą Działynią (474 m n.p.m.). W tle Góry Bardzkie (z lewej) i Sowie (z prawej). Widok ku SW 


11:17. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Ząbkowice Śląskie (6 km). W tle po lewej wzgórze w Pomianowie Dolnym (20 km). Po prawej Grodowe Wzgórze (15 km). Tuż za wieżą kościoła z prawej, widoczny cień pałacu w Kamieniu Ząbkowickim (15 km). Widok ku SE


11.17. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Kościół w Brodziszowie z XIX w. (2 km). Z prawej zbocza Gromnika (391 m n.p.m.; 25 km) we Wzgórzach Strzelińskich


11:17. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Kościół w Zwróconej z XVII w. (4 km). Za wzgórzem widoczna wieża kościoła w Stolcu (10 km). Wąska linia drzew w środku zdjęcia wyznacza DK 8


11:18. DW 382. Celna Góra (370 m n.p.m). Kościół w Kozińcu z XVIII w. (2 km)


11:22. DW 382. Z lewej w tle Góry Złote. Wybijają się Borówkowa (900 m n.p.m.; 29 km) i Jawornik Wielki (872 m n.p.m.; 26 km). Z prawej Grochowiec (425 m n.p.m.; 7 km) ze Stróżnikiem (417 m n.p.m.; 8 km). Za nimi masyw Kłodzkiej Góry (763 m n.p.m.; 18 km). Widok ku S


12:30. Srebrna Góra. Po lewej widoczna twierdza z XVIII w.


12:42. Srebrna Góra. Obniżenie Ząbkowickie zakończone Wzgórzami Szklarskimi. Widoczny Budzów (2 km). W tle Ząbkowice Śląskie (11 km). Widok z centrum ku NE


12:56. Srebrna Góra. Ul. Górne Miasto (dolna część). Widoczna ul. Letnia. W tle Masyw Brzeźnicy. Widok ku E


13:04. Srebrna Góra. W centrum Wysoczyzna Ziębicka. Z prawej Grochowiec (425 m n.p.m.; 8 km). Widok ku E


13:04. Srebrna Góra. W tle Masyw Brzeźnicy


13:52. DW 385. Podlesie. Z lewej Wapnica (580 m n.p.m.; 1 km) i skryty Przykrzec (614 m n.p.m.; 3 km). W centrum Góra Wszystkich Świętych (648 m n.p.m.; 7 km) zasłaniającą dokładnie na wprost położoną Drogę Stu Zakrętów (ledwie widać krawędź Gór Stołowych po obu stronach góry; 18 km). Z prawej Wrońsko (532 m n.p.m.; 1 km), a za nią Góra Świętej Anny (647 m n.p.m.; 6 km) z Krępcem (645 m n.p.m.; 6 km). Widok ku SW


13:53. DW 385. Podlesie. Z lewej Wzgórza Włodzickie. W tle Góry Suche. W centrum Wzgórza Wyrębińskie. Na prawo od niej Niczyja (858 m n.p.m.; 13 km) i kolejna Grabina (946 m n.p.m.; 11 km). Widok ku NW


13:53. DW 385. Podlesie. Wzgórza Włodzickie. W centrum Sławosz (612 m n.p.m.; 10 km). Z prawej Włodzicka Góra (755 m n.p.m.; 12 km). W tle góry Suche z wyraźnie zarysowanym szczytem Waligóra (934 m n.p.m.; 25 km). Widok ku W

Nieco z ulgą pojawiła się Nowa Ruda. Do centrum wjazd od Sybiraków do Armii Krajowej, przejeżdżając pod wiaduktem kolejowym. Naszła mnie ochota na lody włoskie, ale nie widać było nic specjalnego przy rynku. Zjazd na hamulcach stromą ul. Martwą. Skręt w prawo i zakupy, a następnie kontynuacja według planu. Można było pojechać łagodniejszą trasą bliżej rzeki, ale zamiast tego wybrana została główna. Na przystanku we Włodowicach uszczupliły się moje zasoby jedzenia. Od Ścinawki Górnej droga łagodnie opadała. Oddalając się od wzniesień i ujrzeć można było formujące się nad nimi chmury deszczowe, które w istocie były burzowymi. Czym prędzej się trzeba się było oddalić. Pędem, co jakiś czas się oglądając i oceniając ich tempo. W Ścinawce Średniej skręt. Pierwsze chmury przesłoniły słońce. Przerwa dopiero na przystanku w Ratnie Górnym. Zaczęło lekko padać. Przeleżane chyba z pół godziny. Trzeba było ochłonąć przed dalszą trasą.


14:29. Nowa Ruda. Ul. Armii Krajowej


14:30. Nowa Ruda. Rynek. Widok ku N


15:28. Włodowice. Kościół pw św. Kanizjusza z 1929r.


15:43. Sarny. Zespół pałacowy z XVI w. Z prawej Nowa Kopa (548 m n.p.m). Widok ku S


15:53. Ścinawka Górna. Z prawej Ścinawka (536 m n.p.m; 3 km). Z lewej Ciernina (463 m n.p.m; 4 km). Widok ku SE


15:57. Ścinawka Średnia. Z lewej Ścinawka (536 m n.p.m; 2 km). Z prawej Nowa Kopa (548 m n.p.m; 4 km). Zbierało się na burzę

Trochę się rozpogodziło. Nawet wyszło słońce. Po wjeździe do Radkowa i postój na parkingu z mapami. Trzeba było zrzucić przerzutkę na zębatkę najniższą, szykując się do wzmożonego, długotrwałego trudu. Przejazd przez rynek, a potem Jagiellońską, na której trwał remont i trzeba było jechać szutrową ścieżką. Wyjazd na DW 387 i tak zaczęła się mozolna wspinaczka. Bez zsiadania z roweru, aż do zjechania do centrum Kudowy-Zdroju. Wpierw droga pięła się po północnym zboczu. Dotarła do skałek i tam wywijała liczne zakręty. Za nimi przeprowadzała na stronę południową, po dość prostej trasie, a potem wyprowadzała na otwartą przestrzeń - zjazd do Karłowa. W tej miejscowości zakręt, niewielki w porównaniu z poprzednim podjazd i znów przez las. A dalej mnóstwo zakrętów, aż do cywilizacji. Droga nie była taka zła, jak mi się z ostrzeżeń wydawało. Ot, trzeba zachować więcej uwagi, by omijać nierówności i utrudnienia. Ręce mnie rozbolały od hamowania na tak długiej trasie, ale może z raz rower za bardzo poniosło ku środkowi drogi. Kierownica zrobiła się wilgotna, ale czy to od potu, czy od powietrza...


17:19. Radków. Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m; 5 km). Widok ku SW


17:43. Radków. Kamieniołom piaskowca, zamknięty w 2003 r. (2 km) 


17:46. Radków. Park Narodowy Gór Stołowych


17:50. Radków. Kamieniołom piaskowca


17:51. Radków. Koruna (769 m n.p.m; 5 km). Widok ku W


18:29. DW 387 po stronie Radkowa


19:02. Karłów. Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m). Widok ku N

W Kudowie-Zdroju mnóstwo ludzi. Jakieś pamiątki, jakieś jedzenie. Gdzieś tam słychać muzykę. Raz się postój, by przeczytać mapę, a potem przy DK 8, zastanawiając się, czy może jednak nie wpaść do Czech, ale już mi brakło na to sił. Przerwa na przystanku w Jeleniowie, robiąc sobie dłuższą przerwę z posiłkiem. Niebo znów się chmurzyło. Gdzieś coś głucho dudniło, a to okazała się być burza w Radkowie i okolicach. W samą porę udało mi się nawiać. Zjazd do centrum Lewina Kłodzkiego. Tam w pełnej okazałości można było podziwiać kolosalną chmurą burzową, która znajdowała się przede mną i wędrowała na wschód. Dobrze, że przyszło mi jechać na jej zapleczu.


20:30. Lewin Kłodzki. Wiadukt kolejowy z 1905 r.


20:30. Lewin Kłodzki. Burza rośnie ku górze i pędzi nad Kłodzko


20:30. Lewin Kłodzki. Zlała i zawisła jako naprawdę potężna masa chmury

Powrót na DK 8. 2,5km podjazdu. Co pół kilometra tablica, informująca o tym, przez jaką jeszcze odległość pas będzie podwójny. Mozolnie odliczając odległość. Cieszyło mnie, że największy podjazd mam za sobą, a ten będzie praktycznie ostatnim na tej wyprawie. 2,5 km minęło. Krótka przerwa, zjazd... i kolejny podjazd. Na szczęście krótszy. Dalej był już tylko długi zjazd, na czas którego znów trzeba było założyć kurtkę. W Szczytnej koniec pędzenia i skręt w boczną drogę do Polanicy-Zdroju. Tu już spokojniej. Zapadła noc. W P-Z drogi były mokre. Tu ulewa przebiegała przed moim przybyciem. Dobrze, że się skończyła. Miasteczko opuszczone DW 388 do Bystrzycy Kłodzkiej. Trasa strasznie długo mi się ciągnęło. Dłużej, niż mi się wydawało, że powinna. Wpierw trzeba było wydostać się długim podjazdem. Stamtąd rozciągał się wspaniały, nocny widok na Kłodzko i gargantuiczną chmurę burzową, która nad nim zawisła. Okazyjnie waliły pioruny, dostrzegane przeważnie kątem oka, dopóki nie przyszło mi zjechać do BK. Jak wielka ogarnęła radość, że przyszło mi uciekać na południe po gminę. Równocześnie rosły moje obawy. A co jeśli zza gór przyjdą kolejne burze? Z tą myślą rozpoczęło się rozglądanie za kolejnym wżyciu noclegiem namiotowym, lecz nic nie spełniało moich, na tę noc wymagań bezpieczeństwa. Tymczasem niebo się rozpogodziło, a z gór na zachodzi zaczęła się unosić mgła, tworząc szarobłękitne pasma chmur.

BK przejechane mieszaniną ulic, osiedli, lecz bez zaglądania do rynku. Zjazd wzdłuż murów, wydostając się na DK 33, po uprzedniej rozmowie o moim dzisiejszym dniu. Było już po północy, a trasa ciągnęła się niemiłosiernie. Jeszcze sporo podjazdów, ale największe bezpośrednio za BK. Wjazd na rynek w Międzylesiu. Oceniając mapy, przyszła pora wracać przez Różannę. Nim tak się stało, co jakiś czas można było spoglądać na nocne Góry Złote po lewej. Łagodnie opadały ku południu i wyglądało na to, że bez większego problemu można by je okrążyć przez Czechy. Gdyby była mapa... Akurat fragmentu z tą częścią kraju nie było, acz nie stanowiłoby to istotnego problemu. Gdyby była woda... Tej zapas trzeba było uzupełnić, by nie ryzykować, że nie uda mi się znaleźć sklepu po drodze. Gdyby był komplet szprych, których brak zaburzał jazdę i mógł sprawić kolejne niespodzianki. Gdyby nie te braki, z chęcią by się wpadło na tamtejszą trasę.  A tak to jeszcze kawałek jazdy, jeszcze kilka kilometrów. Za niskim wiaduktem kolejowym był podjazd z kilkoma zakrętami. Udało mi się znaleźć dogodne miejsce na nocleg za kępą drzew przy jednym z wiraży.


00:02. Bystrzyca Kłodzka. Widok z mostu przy Placu Szpitalnym

Zaliczone gminy

- Pilawa Górna
- Stoszowice
- Nowa Ruda (W+M)
- Radków
- Kudowa-Zdrój
- Lewin Kłodzki
- Duszniki Zdrój
- Szczytna
- Polanica-Zdrój
- Międzylesie
Rower:Czarny Dane wycieczki: 170.93 km (2.00 km teren), czas: 13:09 h, avg:13.00 km/h, prędkość maks: 55.35 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Polska SW IV - Wałbrzyskie okolice

Czwartek, 6 lipca 2017 | dodano: 15.08.2017Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawy po Polsce, >200, Gminy, 2017 Dolny Śląsk

Teren pod nocleg trochę zbyt pochyły, ale bywało gorzej. Nie najlepiej było na zewnątrz. Ślimaki obsiadły namiot, a dodatkowo jeszcze przednie koło. Ohydne zdejmowanie za pomocą roślin. Potem rosa mocząca buty w drodze do asfaltu, a na koniec mgła, już podczas zjazdu. Okazało się, że nie zostało go zbyt wiele. Praktycznie od razu ukazał się wjazd do Marciszowa, Tam już było słonecznie, a mgła widoczna była tylko na stokach. W miarę dalszej jazdy na południe, teren się wznosił, a mgła zalegała coraz niżej. Niewiele brakowało, a znów bym w nią wjeżdżał. Łatwa trasa doprowadziła mnie do Kamiennej Góry. Skręt do centrum. Pętla przez rynek, koło kościoła, UM, Aleją Wojska Polskiego, Kościuszki, kładką ponad Zadrną, park nad Zalewam, Bolka I w dół. Wyjazd na wschód pod DW367, to spory podjazd. Na jego końcu skrzyżowanie trzech dróg i dzikie postojowisko, gdzie przyszło mi śniadać.


07:53. Końcówka zjazdu do Marciszowa


08:58. Kamienna Góra. Plac Grunwaldzki. Z w prawej Urząd Miasta. W tle kościół pw. śś. Piotra i Pawła z XIV w. Widok ku NE


09:07. Kamienna Góra. ul. Księcia Bolka. Widok na zalew i górę Kościelną (512 m n.p.m.) z osiedlem Cicha, na jej zboczu. Widok ku SW


09:19. Kamienna Góra. DW 367. Z lewej Góry Lisie (4 km) ze wsią Dębrznik u podnóża. Z prawej Krąglak (692 m n.p.m.; 6 km). Głęboko w tle Grzbiet Wschodni Gór Kaczawskich (12 km). Widok ku NNE

Do Czarnego Boru prowadził w zasadzie długi, łagodny zjazd z trochę kiepską nawierzchnią. Miejscowość zobaczona przelotnie. Trochę dalej Boguszów-Gorce. Tam podjazd do rynku. Szybki zjazd, łagodny podjazd, rozjazd i przez las, długi zjazd do Wałbrzycha. Nawierzchnia często tragiczna. Potem jazda do ścieżki przy DK 35. Skręt na północ dopiero po minięciu skrzyżowania na "Jeloni zakątek". Wizyta w centrum, przejazd koło kopalni i ucieczka na Szczawno- Zdrój. Zamiast zjechać na nową ścieżkę rowerową, to poniosło mnie po zaniedbanym "czymś", po północnej stronie drogi. S-Z przejechane bardzo szybko. Postój na rondzie pod koniec miejscowości, a potem dopiero przy pomniku, niedaleko DW 376. Tam znów przerwa na posiłek. Roztaczała się stamtąd panorama na Wałbrzych.


10:11. Czarny Bór. DW 367. W tle zbocza pasma Czarnego Lasu. Widoku ku SW


10:33. DW 367. Pod górą Mniszek. Z prawej pasmo Lesistej (3 km). W centrum Bukowiec (898 m n.p.m.;8 km). Z lewej (4 km) południowa granica Gór Wałbrzyskich. Widok ku SE


10:45. Boguszów-Gorce. DW 367. U dołu linia kolejowa nr 286. Za nią po lewej Kondeja (572 m n.p.m.) i kamieniołom ryolitu w Nowym Lesieńcu. W tle z lewej Nieroda (640m n.p.m.; 2 km). Z prawej pasmo Czarnego Lasu (6 km). Na horyzoncie Karkonosze (25 km). Widok ku W


10:49. Boguszów-Gorce. Rynek. Widok ku E


11:22. Wałbrzych. Ul. Moniuszki. Widoczna Kolegiata pw. NMP Bolesnej i Aniołów Stróżów z XIX w.


11:24. Wałbrzych. Rynek. Widok z ul. 1 Maja ku NE


11:25. Wałbrzych. Rynek. Widok z ul. Gdańskiej ku SE


11:27. Wałbrzych. Plac Magistracki. Widok ku NE


12:05. Szczawno-Zdrój. Węzeł DW 375 i 376. Pomnik upamiętniający Bitwę na Czerwonym Polu z 1807 r. Inskrypcja : "Na tych polach Polscy ułani Legii Włoskiej stoczyli 15.maja. 1807r. zwycięską bitwę z Prusakami rzemiosło Wałbrzyskie pomnik ten ufundowało 15. 05 1960"


12:07. Panorama Wałbrzycha (dzielnica Piaskowa Góra) roztaczająca się spod pomnika. Widok ku E

Rozpoczął się pagórkowaty etap do Bolkowa. Spore różnice wysokości głównie na początku tego odcinka. Za Starymi Bogaczowicami już łagodniej, w zasadzie jazda doliną potoku Sadówki do DK 5. Raz zjazd z trasy, lądując koło kościoła (niezły widok ku NW), ale zaraz trzeba się było wrócić lub szarżować po niepewnych gruntach. Przez DK 5 przeprowadzano skrzyżowanie z nową trasą S3, jaka powstawała między tym miejscem (później Lubawką) i Zieloną Górą. Ruch aut intensywny. W Bolkowie na rynek wjazd od południa. Miasto wyjazd ul. Sienkiewicza. Zrobiło się bardzo gorąco. W Wolbromku przerwa na przystanku. Przenikał mnie ten upał i zmęczenie. Dość długie leżenie na ławce, trochę spacerowania, trochę siedzenia i posiłku. Po przerwie, w Kłaczynie skręt na południe.


12:19. Struga. Pałac z XVII w.


12:30. Stare Bogaczowice. Ruiny wiatraka z XIX w.


13:05. Sady Górne. Pogórze Bolkowskie. Widok spod kościoła ku NE


13:05. Północna część Bolkowa, widoczna z Sadów Górnych (6 km)


13:25. DK 5 w Sadach Dolnych. Budowa S3. Widok ku SWW


13:44. Bolków. Ul. Polna i ul. Świerczewskiego. Po prawej wieża zamkowa. Widok ku NW


13:49. Zamek Świny, widziany z ul. Jaworskiej w Bolkowie ku NE


13:50. Bolków. Ruiny młyna z XIX w.


14:06. Wolbromek. Budowa wiaduktu trasy S3. Widok ku E


13:35. Bronów. Panorama Wzgórz Strzegomskich. Widok ku NE


14:33. Borów. Kopalnia granitu (6 km)


14:33. Strzegom. Kopalnia granitu (9 km)

W Dobromierzu skręt na podjazd do centrum. Potem niepotrzebna kontynuacja podjazdu, aż do zakrętu. Tam się stop, aby zerknąć na mapę, potwierdzając swoje przeczucie. Ponadto ktoś starszy, siedzący przed domkiem, zapytał dokąd i wskazał właściwy kierunek. Szybki zjazd. Potem pustka osadnicza, podjazd koło lasu i wnet Świebodzice. Wjazd na rynek przez wejście w murze przy ul. Słowackiego. Postój na światłach, a stamtąd długi i męczący podjazd do skrzyżowania na zamek Książ. Zabrakło już sił, by tam skręcać. Samą DK 35 jechało sporo aut, ale pobocze było w sam raz szerokie, by nie mieć z nimi problemu. Zjazd i skręt na wschód, w ul. Uczniowską, przy której znajdowało się sporo terenów przemysłowych. Wcześniej jacyś Czesi mnie pytali o skręt na S-Z, ale tyle z mojej strony wiele pomocy nie mogli otrzymać. Wzdłuż trasy wiodła asfaltowa ścieżka rowerowa. Podjazd był długi. Mijało mnie całkiem sporo, choć nie jakoś wybitnie dużo, rowerzystów. Bliżej kulminacji asfalt zamienił się w kostkę. Zmęczenie rosło. Wrócił asfalt. Trasa omijała Wałbrzych od wschodu, wiodła ponad miastem i z dala od niemal wszystkiego. Źle to robiło mi na psychikę. Trwało wyczekiwanie jakiegoś ostatecznego zjazdu i skrętu na wschód. Tak się w końcu stało, lecz skończyła się i ścieżka. Wtedy przerwę, wykańczająca resztki jedzenia.


15:40. Świebodzice. Mury miejskie z XV w. przy ul. Piłsudskiego


15:43. Świebodzice. Ratusz z XVIII w.


16:40. Z prawej Masyw Chełmca (10 km). W centrum (3km) po prawej Lisi Kamień (603 m n.p.m.) i Czarnota (526 m n.p.m.). Na lewo od nich Czarnuszka (562 m n.p.m.; 3 km). Między nimi, ledwie widoczny stożkowy kształt Stożka Wielkiego (840 m n.p.m; 14 km), piętrzący się koło Unisławia Śląskiego. Po prawej Rybnicki Grzbiet (10 km). Widok ku SW


16:43. Wałbrzych. W połowie ul. Uczniowskiej. Z lewej Wielka Sowa (1014 m n.p.m.; 17km). Z prawej Palczyk (588 m n.p.m.; 4km) i Klasztorzysko (631 m n.p.m.; 5 km). Za nimi w tle Włodarz (811 m n.p.m.; 13km). Widok ku SE


16:53. Wałbrzych. Dzielnica Piaskowa Góra. Widok ku NW

Do Jedliny-Zdroju prowadził niższy podjazd, a potem długi zjazd. Do ścisłego centrum bez skręcania, bo zbrakło chęci. Blisko drogi był market. Tam się spore zakupy, by odbudować prawie zerowe zapasy. Przed opuszczeniem tego miejsca, jedząc loda, z ciekawości zagadał do mnie strażnik, ale niezbyt długo. Dokończenie zjazdu, skręt w prawo i przerwa na przystanku, by dokończyć posiłek. Trochę za dużo zjedzone. Przez to jazda przez Głuszycę mijała leniwie i bez zainteresowania. Odbicie na Osówkę, ale bez wjeżdżania w pobliże tego miejsca. Zamiast tego wymęczający podjazd przez Sierpnicę do Rzeczki. Niestety, polegając na samym końcu, zaledwie kilkaset metrów przed kulminacją. (na średniej tarczy z przodu). Końcówka szła ciężko i dopiero tam tętno skoczyło zbyt wysoko, by móc jechać. Potem krótki spacer i ochłonięcie. Ponownie ukazał się wspaniały, ostry zakręt z wielką stromizną otwierającą się po lewej, którą kilka lat temu oglądało się z samochodu. Tym razem było chyba trochę więcej miejsca. Zbocze po prawej trochę przycięte. Zjazd był niesamowicie szybki. Podobnie zjazd do Walimia, gdy już wyjechało się ze wsi.


17:38. Kamieńsk. Trabant milicyjny przed Oberżą PRL


17:38. Kamieńsk. Ruina tkalni mechanicznej, zmieniająca właścicieli, kolejno: Carl Tschirner und Sohn, ZPB Piast Głuszyca (1945), KGH Wojnar & Wojnar (1994-2012?)


19:27. Sierpnica. Droga do Rozdroża pod Sokołem. Widok ku NEE


19:43. Sierpnica. Panorama z Rozdroża pod Sokołem. W centrum płaskie Wzgórza Wyrębińskie (2 km). Za nimi graniczne, połączone Czernina (727 m n.p.m.; 6 km) i Słoneczna Kopa (705 m n.p.m.).  Z lewej Włodzicka Góra (755 m n.p.m.; 5 km). Na horyzoncie (22 km) Broumovské stěny i Masyw Szczelińca. Widok ku SW


19:52. Dolina Walimki i masyw Wielkiej Sowy. Widok ku E


19:53. Wieża widokowa na Wielkiej Sowie


19:56. Zwierząt kilka tuż przed Rzeczką


20:07. Walim. DW 383. Ruiny fabryki włókienniczej Websky, Hartmann & Wiesen AG (XIX-IIWŚ), Zakłady Przemysłu Lniarskiego (IIWŚ-1992). Widok ku S

Przyszła pora na przejazd przez Góry Sowie. Bardzo przyjemny podjazd. Bruk przez miejscowość i jeszcze trochę przy pierwszych zakrętach. Dalej na szczęście asfalt, lecz za przełęczą, po wjeździe do Rościszowa po drugiej stronie gór, bruk aż wylewał się z drogi. Potwornie mnie wytrzęsło. Sam zjazd przed zabudowaniami asfaltowy, z licznymi zakrętami.. Ręce mi wymarzły, wiec raz trzeba było się zatrzymać. Udało mi się zjechać jeszcze przed nocą, choć właśnie nadciągał wieczór. Szybki zjazd do Pieszyc, wjeżdżając na ścieżkę rowerową do Bielawy. Tam pokręceni się ulicami Osiedlową, Włókniarzy, Żeromskiego, Hotelową. Krótka przerwa posiłkowa na pniaku przy Wolności. Zdążyła zapaść noc. Na wyjeździe jeszcze przerwa na przystanku, po to tylko, aby stwierdzić ubytek w szprychach. Podczas wyjazdu w sumie pękły całe trzy.


21:09. Pieszyce. Ul. Bielawska. Od lewej, Wzgórza Kiełczyńskie (16 km), Ślęża (718 m n.p.m.; 21 km) i Radunia (573 m n.p.m.; 19 km). Widok ku NNE


21:21. Droga rowerowa między Pieszycami i Bielawą. W centrum Wzgórza Bielawskie. Z prawej Góry Sowie, z wyraźnie widocznym szczytem Czeszka (742 m n.p.m.). Widok ku SE

Kolejna ścieżka rowerowa (tym razem kostka) doprowadziła mnie do Dzierżoniowa. Trochę kręcenia ulicami Andersa, Młyńska, Kościelna, Wrocławska, Poprzeczna, Klasztorna, Piłsudskiego. Tu i w poprzedniej miejscowości kręciło się sporo ludzi. Zupełnie inaczej, niż poprzedniego wieczora na równinach. Wyjazd na właściwą drogę ku północy. Ciemna droga, lecz księżyc pomagał. Czasem nawet sporo aut. Skręt na Uciechów, mając nadzieję, że sobie skrócę lub ułatwię drogę. Na pewno było spokojniej. Za wsią znów powrót na DW 384, a już była obawa, że wyjadę na manowce. Przerwa się na przystanku w Kołaczowie, aby coś przegryźć i odpocząć. Pokonawszy podjazd Wzgórz Krzyżowych, prowadzący przez las, można było podziwiać rozciągającą się tam nocna panorama niżej położonych terenów na północy. Droga przypominało mi roztoczańską DK 17 do Zamościa. Potem długa i szybka jazda do Łagiewnik. Ślęża po lewej była mi niczym latarnia morska, według której można określić położenie.


22:24. Dzierżoniów. Ratusz o 22:30.

W Łagiewnikach trochę w bok na ulice Witosa i Przemysłową. Przy mapie myśli, czy kontynuować DK 39 czy raczej udać się drogą lokalną przez Sienice. Emes mówił, że z krajówki do Kondratowic jest bruk. Padło na drogę lokalną. Wielka nocna pustka dookoła. Minęło się kilka wsi nim ukazały się Prusy. Asfalt był dobry. Nocne widoki zachwycające. Skrę do Kondratowic, bo znajdowały się niedaleko. Dopiero w tej miejscowości asfalt się skończył. Prawie na samym wjeździe trzech kolesi, wyraźnie pijanych. Pod UG, na tamtejszej mapie ze zdziwieniem dotarło do mnie, jak niewielka jest to miejscowość. Wyjazd drogą za osiedlem, raz jeszcze mijając tamtych pijanych. Asfalt i szybko na południe, póki jeszcze były siły w nogach.


00:38. Księginice Wielkie. Widoczne światła na Ślęży i w Łagiewnikach. Widok ku NW

W Prusach podjazd na wzniesienie w centrum wsi, licząc na jakieś centrum, ryneczek, a tam tylko zwykła ulica. Za wsią ostrożnie, aby skręcić w odpowiednią drogę w prawo. Trasa zaczynała się wznosić, wioski zostawały gdzieś z boku i nasunęły mi się skojarzenia z Włochami. Można było kilka razy zerknąć na światła niżej położonych miejscowości na północy, dopóki teren na to pozwalał. Potem długi zjazd do Niemczy na hamulcach. Tam przejazd do rynku, wyjeżdżając ul. Batalionów Chłopskich. Kilometr dalej przyszła pora na sen, choć ten jeszcze niezbyt męczył.


01:06. Urząd Gminy Kondratowice o 1 w nocy

Zaliczone gminy

- Kamienna Góra (M)
- Czarny Bór
- Szczawno-Zdrój
- Stare Bogaczowice
- Świebodzice
- Jedlina-Zdrój
- Głuszyca
- Walim
- Pieszyce
- Bielawa
- Dzierżoniów (M)
- Łagiewniki
- Kondratowice
- Niemcza
Rower:Czarny Dane wycieczki: 206.28 km (10.00 km teren), czas: 14:43 h, avg:14.02 km/h, prędkość maks: 62.73 km/h
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)