Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12598 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:55128.43 km (w terenie 4862.00 km; 8.82%)
Czas w ruchu:3502:10
Średnia prędkość:15.71 km/h
Maksymalna prędkość:74.20 km/h
Suma podjazdów:800 m
Suma kalorii:76839 kcal
Liczba aktywności:802
Średnio na aktywność:68.74 km i 4h 22m
Więcej statystyk

Wyprawka nad Tanwią

Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 13.04.2016Kategoria Wyprawy po Polsce, Samotnie, Podróżerowerowe.info, >10 osób, Gminy, Z Kasią, 2016 Roztocze

Nieco ponad tydzień po sylwestrze padła propozycja kolejnej wyprawki forumowej na Roztoczu. Pierwsza propozycja zakładała nocleg w Podsosinie i trasę wyprawki skierowaną na terenach na wschód od niej. Pomysł nawet przypadł mi do gustu, wszak było tam jeszcze trochę luk pośród gmin, a i forumowiczów od dawna nie było okazji ujrzeć. Chętnych trochę się zebrało, więc baza została ostatecznie ulokowana we wsi Budziarze, położonej bardzo blisko Tanwi. W międzyczasie kilka osób się rozmyśliło, ale nadal było to więcej ludzi niż rok temu. Nasze plany również się wyklarowały i można było potwierdzić nasz udział na tydzień przed wyjazdem. Na nieszczęście zbiegło się to z chorobą Kasi, która przezdrowiała na czas wyjazdu, ale stan taki utrzymywał się jeszcze w jakiś czas po powrocie. Aktywność zarazków w otoczeniu, była odczuwana również przez mnie, choć na szczęście nie przyszło mi wylądować w łóżku z gorączką. Mimo to, wydawało mi się, że jestem o włos od zachorowania.

Piątek

Bagaże i rowery zapakowane do auta w czwartek (męcząc się ze sprężarka, by napompować koło Kasi, a ostatecznie robiąc to pompką). O 13:30 wyjazd z Rajszewa, gdzie odstawił mnie tata. Przejazd do Zielonki, gdzie nastała kilkugodzinna przerwa. Z pamięci uleciało, że w piątek są największe korki i trochę potrwało, nim przejechało się DW 631 do Korkowej, gdzie uliczkami Weselną, Bychowską i Kościuszkowców dotarło do DK2. Odtąd płynnie, standardową DK17. W korku raz jeszcze w Kołbieli (na wszystkich mnie usypiało, gdyż noc była nieprzespana, poświęcając ją na napisanie kilku opisów z 2011r.).

Paliwo uzupełnione zostało w okolicy Markuszowa, gdzie przyszła pora na krótką przerwę. W Lublinie skręt koło zamku na południe, a dalsza trasa odbyła się tą samą drogą, którą po raz pierwszy przyszło mi jechać z Biłgoraja do Lublina w 2009 r. Niestety, nawierzchnia nie była lepsza od tamtej pory, z wyjątkiem chlubnego wyjątku od okolic Wysokiego ku południu (remontowana w 2013 r., w czasie MP, będąc przyczyną częściowej zmiany zaplanowanej trasy). W samym Biłgoraju zmiany głównej trasy również rzucały się w oczy i to pomimo nocnej pory. Przy wyjeździe, na samej granicy miasta, widać było aq. i To.S. Skręt na Dereźnię, a potem wprost do Rudy Solskiej. Tam skręt w lewo i prosta droga do miejscówki, do której prowadziła tragiczna dróżka. Pogoda była wietrzna, zimna, choć cieplejsza niż rok temu, a od wjechania do lubelskiego, kilkukrotnie widać było na szybach deszcz (większy rozpoczął się dopiero na ostatnich kilometrach).

Trafiło się od razu. Była około 21:30. Z niższego budynku wyszedł D.M. i kilka innych osób. Nie przerywając rozmowy, od razu trzeba było zabrać się za założenie kół do rowerów i wyjęcie bagaży. Byli już prawie wszyscy. aq. i To.S.  przybyli w pół godziny po nas. Około 23 w Zamościu wysiedli Zb. i M.d., po których po 22 wyjechali Wi. i Tr. (za dnia przyjechali na miejsce prawie jako pierwsi, jadąc przez Stalową Wolę niemal wprost z domu tegoż ostatniego). Rozmawialiśmy w głównym pokoju dopóki nie przyjechali ostatni jeżdżący tej nocy wyprawkowicze, co stało się dopiero o 2:15 (Tr. ~5 minut wcześniej). Z trójki, która również mogła się pojawić, zjawił się tylko endriu68 (rankiem, na pierwszą połowę trasy standardowej), a Pablo przejeżdżał w pobliżu w drodze do Lwowa. Powoli się rozchodząc, spotkanie na tę noc zakończyliśmy po 3. Kieliszek alkoholu poprawił mój stan, gdyż jedno oko zaczynało łzawić i zbierało mi się na mokry katar z tej samej strony. Nazajutrz było sporo lepiej, choć czuć było, że pierwotny plan, by zostać w tych stronach dzień dłużej, skończyłby się czymś cięższym, niż tylko przeziębieniem.

Sobota


Pobudka po 9. Kasia nieco później. Na dole siedziało mi się w stanie nieco osowiałym, podjadając lekkie śniadanie i przysłuchując się rozmowom przy stole. Kasia ostatecznie również zdecydowała się spróbować wyjechać wraz z grupą, pomimo osłabienia odporności i jeszcze niedoleczonej choroby. Miała być zrobiona panoramka, lecz wszyscy czekali na Żu., który długo nie wracał ze sklepu i została przesunięta na następny dzień. Utworzyły się dwie grupy. Grupa, która skończyła piątkową jazdę o drugiej w nocy + Żu. (na pętlę przez Zwierzyniec - Krasnobród - Józefów), oraz "reszta" (pętla Biszcza-Harsiuki-Sól). Koło sklepu w Rudzie Solskiej, Kasia oceniła, że przy aktualnym zdrowiu i pogodzie jednak nie da rady i odłączyła się, wracając do domku, by tam odpocząć, przespać się i poczytać, równocześnie pilnując nalewek.

Wyjazd pół godziny przed nimi, ruszając główną, leśną drogą, z zalegającym miejscami piaskiem, która prowadziła mnie na zachód. Raz rower się nieco wkopał w piach, ale pozostałe łachy przejeżdżało się bez większych problemów. Przy ostatnich zabudowaniach Budziarzy, droga była poszatkowana wybijającymi się korzeniami drzew, które lepiej było przejechać ostrożnie (nie ufając ostatnio załatanej dętce). Wyjechawszy na asfalt, kurs na południe, gnając wraz z siłą wiatru. Droga delikatnie się wznosiła. Przy UG w Biszczy skręt na zachód. Krótki zjazd, a potem długi podjazd, spowalniany wiatrem. Przerwa koło kulminacji, by zrobić kilka zdjęć odległych terenów.


10:08. Droga między centrum Budziarzy i tej wsi zachodnim przysiółkiem. Widok ku SW


10:15. Tanew. Widok z mostu w Wólce Biskiej ku E


10:33. Biszcza. Przedwojenny kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego, przez pierwszych 7 lat służący jako cerkiew. Widok ku SW


10:47. Najwyższe miejsce podjazdu z Biszczy ku W. Widok na pogranicze Płaskowyżu Tarnogrodzkiego (pierwszy plan, do lasu po lewej) i Równiny Biłgorajskiej (w tle, za lasem po lewej). Widok ku NE

Na skrzyżowaniu za lasem skręt w lewo. We wsi skręt w prawo. Przyjazd pod UG Potok Wielki. Zapadła decyzja, by nie skręcać na Szyszków, lecz pojechać przez Lipiny Dolne. W Krzeszowie Górnym dostrzec można było tablice gminne, lecz naszła obawa, czy aby nie odjechało mi się za daleko od właściwego Krzeszowa oraz czy zdążę do Harasiuków, by spotkać się z resztą grupy. Dwukrotnie doszedł sygnał od D.M., lecz zauważony został dopiero po kilku minutach od zakończenia połączenia. W Podolszynie Ordynackiej tubylcza kobiety, rozwiała moje obawy, co do ewentualnego nie odwiedzenia ostatniej z gmin w tej okolic, a wkrótce widać już było tabliczkę zakańczającą Krzeszów. Niestety, postawioną zbyt wcześnie od północy, by było to prawdą, gdy spojrzy się na mapy.


11:09. Potok Górny. Miejsce upamiętnienia powstańców styczniowych przy UG. Widok ku E


11:41. Jasiennik Stary. Jeden z drewnianych domów między remizą i oczkiem wodnym we wsi. Widok ku S


12:09. Podolszynka Ordynacka. Wyjazd na DP 1069R

Kurs na NE. Wiatr przestał mi przeszkadzać, choć wciąż trochę dokuczał. Jeden męczący, jak na te porę roku, podjazd i długie minuty oraz kilometry powoli uciekające za mną. Jazda pędem, choć na tyle rozsądnie, by nie zachorować. Z ciekawszych obiektów - w Hucisku ładny, stary budynek przy skrzyżowaniu, a za wsią Kusze całkiem nowy most nad rzeczką Borowina. Jego remont był przyczyną złego wytyczania trasy przez niektóre serwisy mapowe. Dalej była las, za którymi widać było Harasiuki. Naszło pragnienie, by trochę odpocząć. Naszły myśli, by zapytać ludzi przy drodze, ewentualnie w sklepie, czy widzieli może grupkę rowerzystów, ale ostatecznie mi się nie chciało. Zamiast tego objazd kościoła, z zajrzeniem do środka, gdyż miał otwarte drzwi, a w okolicy raczej niewiele było mi znanych.


12:25. Hucisko. Budynek poprzedniej szkoły podstawowej, która przeniosła się do budynku oddanego do użytku w 1994 r. (widoczny po prawej). Widok ku N

Krótka przerwa i bijatyka z myślami. Ile kilometrów będzie trzeba nadrabiać samotnie? Ile czasu walczyć z wiatrem, nim ujrzę resztę. Ostatecznie, przyjazd był na wyprawę "forumową", nie zaś "indywidualną". Za mostem jazda zgodnie z mapą, mając nadzieję, że nie postanowili skrócić podróży jadąc główną na Biłgoraj. Znak oznajmiał "Janów Lubelski 45". Droga wiodła na wprost. Asfalt wciąż młody. Podjazd, który wyssał większość sił. Telefon i uspokojenie. Z prawej duży, wykarczowany obszar (zdjęcia ukazywały, iż było to wcześniej rzadkie i młode zalesienie). Ponad drogą cmentarz z lewej. Śmieci z niego po prawej. Pomnik. Przystanek. Przerwa...

Czekanie trwało pół godziny, zjadając większość zasobów. Skrywając się za przystankiem, trochę można było odpocząć, jednocześnie starając się rozgrzać na promieniach słońca. Czuć było jak bardzo wychłodzona była odzież na wysokości klatki piersiowej, powodując niemiłe wrażenie. Grupa przybyła o 13:40. Jak się okazało, sporo czasu zeszło im przy sklepach, a początkowo dwukrotnie zmieniali trasę, walcząc z GPS i trochę z terenem, raz piaszczystym, raz podmokłym. Po krótkiej przerwie przy przystanku, dojechaliśmy do Huty Krzeszowskiej. Tam zmieniliśmy kierunek jazdy.


13:40. Między Gozdem, Hutą Nową i Hutą Krzeszowską. Widok ku SE


13:42. Przerwa przy-przystankowa. Widok ku SE


13:46. Huta Krzeszowska. Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Święta z XVIII w.

W trakcie jazdy, grupka podzieliła się na mniejsze, odległe części. Niepotrzebna, choć krótka przerwa w Hucie Starej, gdzie nastąpiły pytania do tubylca, o drogę na Sól. Przejechaliśmy pod wiaduktem kolejowym, a teren za nim był podmokły po obu stronach drogi. Droga nieznacznie wiodła w górę i było chłodnawo. Zatrzymaliśmy się przy sklepie pod koniec wsi Ciosmy. Stamtąd każdy jechał trochę tak jak chciał. Wpierw wiadukt i długa, wijąca się droga wśród drzew. Ostry skręt drogi w lewo i wnet koniec lasu. Na skrzyżowaniu w prawo, a zaraz potem asfalt się urywał. Zastąpiła go droga gruntowa wiodąca w pola. Zamiast zmierzać wprost do właściwej drogi, ruszyliśmy po krawędzi pól ku południu. Grunt stawał się coraz bardziej błotnisty i mokry, wiec wreszcie skręciliśmy w lewo. Wjazd na szutrówkę, gdzie nieco spłoszył się koń z jeźdźcem.


13:50. Huta Podgórna. Widok ku W


14:02. Huta Stara. Kurzynka. Widok ku S


14:17. Ciosmy. Przerwa przy sklepie Cio Smaczek


14:42. Las między (gdzieś w połowie) wsiami Ciosmy i Dąbrowica


14:54. Kolonia Sól. N przysiółek wsi graniczący z Dąbrowicą. Widok ku SE


14:59. Przez pola do centrum Soli. Widok ku SE

Na asfalt wyjechaliśmy przy cmentarzu. Udaliśmy się w prawo i jechaliśmy aż do pizzerii Safari. Lokal mały, ale pizza dobra i duża (choć jakby się czepiać, to może ciasto było zbyt mało słone). Spędziliśmy tam godzinę. Mi przypadła pizza nietypowa, bo z łososiem i śliwkami. Pycha. Pierwotny plan zakładał jazdę przez Majdan Nowy, ale skróciliśmy końcówkę. Znów ruszyliśmy, trochę na zasadzie "każdy sobie". Nieco dalej na południe zakupy uzupełniające w sklepiku z punktem pocztowym. Potem skręt do wsi Ruda-Zagrody i Ruda-Solska. Wraz z Kv. zostaliśmy trochę z tyłu, prowadząc rozmowę o owocach. Przed 17 zjechaliśmy wszyscy do Budziarzy, poza grupą "roztoczańską" oczywiście, która przybyła o 18:45. Do domku wjechaliśmy po dróżce, o lepszej jakości niż ta, którą przyjechało się autem. Nawierzchnia asfaltowych dróg, którymi jechało się tego dnia, była miejscami bardzo słaba.


16:15. Sól. Posiłek w Pizzerii Safari

Po powrocie, przez kilka godzin każdy odpoczywał we własnym zakresie i doprowadzał się do porządku. Rowery spakowane w kilka minut po odstawieniu sakw do budynku. Z czasem dochodzili kolejni wyprawkowicze. Z początku trochę mi się przysypiało i informacje dochodziły do mnie piąte przez dziesiąte. Dopiero po kilku cienkich, ale ciepłych herbatach, a później i pierogu biłgorajskim, jakoś udało mi się dojść do siebie. Wszyscy rozeszli się dość wcześnie. Najdłużej przesiedzieliśmy z D.M. i Żu., rozchodząc się tuż przed północą. Sen nadciągnął równie szybko, jak dnia poprzedniego.

Niedziela

Pobudka 5-10 minut po 8 rano. Wyraźnie odczuwalne było zmęczenie górnej części pleców, nabyte od pozycji na rowerze, która dawno nie była przyjmowana z takim wysiłkiem. Na dole dojadanie części zapasów z sakwy. Wkrótce wylegliśmy, w celu zrobienia panoramki. Powietrze było wilgotne, a przez to przeszywające, choć teoretycznie cieplejsze. W nocy spadło trochę śniegu, który szybko stopniał. Zaraz po zdjęciach wyjechali Wi z Żu., którzy chcieli odwiedzić Lwów. Tuż przed nami wyjechali aq., To.S i Ro., zmierzając w kierunku Lublina (autem minęło się ich na łuku przed Rudą Solską), a wcześniej, w swoje strony udali się M.d ze Zbyszkiem, Kv. oraz ruf.. Pozostali na miejscu jeszcze D.M., aq., Tr. i Pa7 (który sporo myślał nad trasą powrotną w swoim tempie i był namawiany przez innych, by z nimi ruszył). Cu. jak i my wyjechał autem.


08:32. Budziarze. Staw w "Agroturystyce nad Tanwią"

Przez Sól główną do Huty Krzeszowskiej. Dalej Maziarnia, Golce, do Jarocina, gdzie przyszło wykręcać przy zalewie. Wjazd na krajówkę. W Modliborzycach sprowadzano bardzo długie "palemki" do parku. Dalsza trasa wiodła przez Potoki do Trzydnika i Oblęcina (tak jak w latem 2013, lecz o przeciwnym zwrocie). Krajówka do Annopola i skręt na północ. Za Józefowem nad Wisłą również fragment trasy z lata 2013, ale o kilka dni wcześniejszej. W Kamieniu przejazd nowym mostem, za którym wjechało się do Solca nad Wisłą. Tam około półgodzinna przerwa i spacer blisko skarpy.


12:31. Solec nad Wisłą. Łąki w Dolinie Wisły o nazwie Łążek. U dołu widoczna Krępianka, płynąca ku lewej stornie zdjęcia. Po lewej ulica Zamkowa, a za żółtym domem Struga. Widok z placu kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ku E


12:33. Solec nad Wisłą. Ruiny murów zamku z XVI w. Widok ku N

Zjazd do przeprawy promowej w Kłudziu, skąd po płytach betonowych podjazd z powrotem do bardziej przelotowych, wiejskich asfaltów. Przez Boiska wyjazd na trasę z maja 2013. Zjazd do Janowca. Autem trochę pokręcenia na dole, po czym po kocich łbach wjazd pod zamek. Tam udało się dotrzeć około 14:20, czyli blisko zamknięcia, więc udało się go zwiedzić dość pospiesznie, a pobliski dworek to już na ostatni gwizdek. Widok z najwyższego dostępnego punktu ładny, choć zbyt zamglony, by widzieć coś daleko i wyraźnie. Silny i zimny wiatr. Wychodząc, zaczynał być przez mnie odczuwalny zbliżający się ból głowy, więc zarówno dworek, jak i spichlerz dosłownie został obejrzany błyskiem. W samochodzie jakoś udało się zneutralizować ból do nieco przeciętnej wartości. Wyjazd na krajówkę w Górze Puławskiej. W Zwoleniu zakupy i lek na ból. Przeszło w ciągu pół godziny do prawie nieodczuwalnego stanu, choć nie udało mi się spostrzec, kiedy wjechało się do Radomia.


14:01. Janowiec. Powiśle. Zamek z XVI w. Widok ku N


14:14. Janowiec. Wejście na zamek ku W


14:19. Janowiec. Dziedziniec zamku. Po prawej budynek muzeum


14:19. Janowiec. Zachodnia część zamku


14:25. Janowiec. Dziedziniec zamku widziany z 1 piętra ku S


14:30. Janowiec. Dziedziniec zamku widziany z 3 piętra ku W


14:31. Janowiec. W centrum widoczna zachodnia krawędź Skrapy Dobrskiej (w większości ukrytej za wzniesieniem). Dolina Wisły widziana z 3 piętra zamku SE


14:33. Janowiec. Dziedziniec zamku widziany z 3 piętra ku SW


14:33. Janowiec. Dolina Wisły widziana z 3 piętra zamku ku SW

DK 7 do Warszawy. Za Tarczynem zadzwonił Do. i jakiś czas później spotkaliśmy się z nim w barze na Banacha, docierając tam niemal w tym samym czasie. Pogadaliśmy trochę na bieżące tematy z życia, wpadliśmy do akademika, tam przenosząc dalszą rozmowę, wychodząc po 20. Warszawa opuszczona Prymasa 1000lecia i dalej DK 7. Po powrocie do domu pokaz zdjęć. Sen niedługo po tym, a bliżej poranka pobudka, wciąż odczuwając jeszcze ból głowy.

Obecni na wyprawce: Cu., Żu., ja, Kasia, Zb, Kv., eh., aq., Wi, Pa7, M.d, ruf., Tr., Ro., To.S, D.M.

Zaliczone gminy

- Biszcza
- Potok Górny
- Harasiuki
- Krzeszów
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 83.32 km (6.00 km teren), czas: 04:38 h, avg:17.98 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przekuwanie w kilometry

Sobota, 12 marca 2016 | dodano: 12.03.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Co zrobić, gdy ma się "gorszy dzień", a ponadto w ciągu dnia zbierają się kolejne drobnostki, który ten dzień uprzykrzają? Pal licho, jeśli to tylko jeden z "gorszych dni", które tworzą się dzięki własnym odczuciom. Jeśli wskutek tego "dnia", w ciągu dnia zacznie się zwracać większą uwagę na dotychczas pomijane drobnostki, które tego dnia wyjatkowo drażnią, a drobnostki zazwyczaj tylko drażniące - wkurzają, wtenczas najefektywniej jest założyć kurtkę, buty, zabrać lampkę, licznik i wsiąść na rower. Emocje przekuwane na kilometry, to najlepszy produkt jaki można z nich uzyskać.

Tak też stało się dziś. Wieczorem dojazd do DK62, po czym nawrót, by rozładować obciążenie. Oby tylko nie wynikło z tego przeziębienie, które miałoby przeszkodzić w planowanym wyjeździe na wyprawkę forumową na Roztoczu w następną sobotę. Temperatura na plusie, chłodno i dość wietrznie.

Spośród zwykłych posiłków, nic nie przebije smaku własnoręcznie wykonanej pizzy.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 6.50 km (0.00 km teren), czas: 00:19 h, avg:20.53 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Pomiar i test

Poniedziałek, 7 marca 2016 | dodano: 07.03.2016Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Dość przyjemne powietrze, choć później trochę zbyt chłodne. Przed wieczorem badanie pH gruntu. Na samym dole i na samej górze, w obszarach płaskich ~pH6,0, w pozostałym terenie 4,5-5. Po powrocie do roweru powędrowało koło po wymianie szprych i dętki (tej załatanej, która służyła do tej pory). Wpierw lekka i przyjemna jazda ku Wiśle, później z trudem pod górkę do zagajnika na zakręcie. W domu przed zachodem słońca


17:40. DK 565 nad Wisłą. Wychódźc. Widok ku NW


17:40. DK 565 nad Wisłą. Wychódźc. Widok ku N
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 3.10 km (0.00 km teren), czas: 00:11 h, avg:16.91 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trochę napraw

Piątek, 29 stycznia 2016 | dodano: 04.02.2016Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Po zachęceniu przez pogodę, zachciało mi się zrobić jakiś mały wyjazd po okolicy. Za Chociszewem dojazd do linii zagajników, postanawiając dopompować koła, bo szło opornie (pod wiatr), mimo dobrego nastroju. Jakież moje było zdziwienie, gdy powietrze uchodziło, zamiast być uwięzionym. Zeszło całkiem. Jakoż nie ujechało się daleko, przyszło wrócić do domu i tam zająć się problemem. Już mi przeszła ochota na wyjazd. Trochę spacerując, trochę jadąc z ciężarem przeniesionym na kierownicę, powrót do Chociszewa.

Od mostku zejście w pobliże strumyka, odtąd przemieszczając się przez polne drogi, również krótki, świeży odcinek, leżący koło samotnego zagajnika. Znów ubłociło się wiele. Wyjście na asfalt, skąd ujechanie nieco ponad 2km do domu. Tam okazało się, że powstała dziura u nasady wentyla (awaria dętki najgorsza, zaraz po urwaniu samego wentyla) i dętka do wyrzucenia. Przy okazji była okazja zdjąć i przeczyścić kasetę, a potem zabrać się za wymianę 1/4 szprych i połowy nypli. Posłużyły mi do tego elementy z poprzedniego (skończona kadencja 1-2 lata temu) koła, rozplecionego tydzień wcześniej. Mimo wszystko, naszła satysfakcja z 350 metrowego odcinka, który wcześniej nie był przez mnie pokonywany. Zdziwienie, że wyszło ponad 10km trasy.


13:14. Odnowiona DW 565 na zakrętach. Widok ku NW


13:29. Droga z Chociszewa NE do Kolonii Wilkowuje i tamtejszych pagórków. Widok ku NW


13:31. Chociszewo. Udało się dotrzeć do linii drzew (po lewej skrywające łąki), skąd trzeba się było wracać. Widok ku NW


13:31. Chociszewo. Kilka dni temu, sporo takiej wody zalegało przy drodze Przybojewo - Radzikowo. Po E stronie lasu biegnie droga wzdłuż granicy Chociszewa i Wilkowuj. Widok ku N


13:58. Chociszewo. Ścieżka po W stronie mostku, biegnąca nad nad strumyk. Widok ku SE


14:00. Chociszewo. Strumyk płynął płytko pod widoczną warstwą lodu. Widok ku S


14:00.Chociszewo. Niewielki przepust-kładka na powyższej ścieżce
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 10.91 km (3.00 km teren), czas: 01:09 h, avg:9.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

W poszukiwaniu styczniowego śniegu

Środa, 27 stycznia 2016 | dodano: 04.02.2016Kategoria Pół nocne, Samotnie, Wyprawki w regionie

Wyjazd umotywowany informacjami o "rychłym" wyłożeniu asfaltu na drodze powiatowej w Nieborzynie. Zachciało mi się zachować na zdjęciach drogę, którą zdarzało mi się jeździć w szeroko pojętym okresie przedmaturalnym, gdy dopiero poznawane były tylko okolice, a niektóre z dróg wykorzystywane były częściej, z powodu oszczędności czasu i/lub kilometrów w konkretnym kierunku. Droga w Nieborzynie przechodziła już jedną modernizację w 2012. Asfalt wyłożono wtedy na ~1km w centrum wsi, od skrzyżowania starego, znacznie popękanego asfaltu i szutrówki wpadającej w DW 570, do niewielkiego przewyższenia ze skrzyżowaniem drogi biegnącej w pola, oraz drugiej, ku południowej części wsi. Według planów, zmodernizowane zostać miało 1,5 km do granicy gmin, odcinka przedstawionego poniżej.


13:37. Nieborzyn. Wiosną i latem droga była twardą szutrówką. Po lewej widać tereny dawnego dworu z XIX w. Widok ku NWW

13:40. Nieborzyn. 100 metrów ku W od terenu dworu. Czasem pojawiały się odcinki bardziej piaszczyste. Teraz błotniste. Widok ku NWW


13:43. Nieborzyn. Zachodni kraniec wsi. Za wierzbami znajduje się granica gmin. Widok u W

13:43. Nieborzyn. Zachodni kraniec wsi. Błyszczący fragment to lód, który lepiej było obejść polem. Widok ku E


13:51. Łazęki. Droga między Sobanicami i Nieborzynem. Widok ku SEE

Do Naruszewa przez Goworowo i Przybojewo. Tam skręt w szutrową drogę do Radzikowa, której zdjęć nie zamieszczam, gdyż ich stan jest tak niewyraźny, jak i owej dróżki (pomimo niedawnej prowizorycznej modernizacji). Nie jestem w stanie ocenić, na ile jest z nią lepiej lub gorzej, gdyż wiele lat nie przyszło mi nią jechać, nie znając też bieżących z nią problemów. Jedno co udało mi się dostrzec to to, że nie było problemu z nadmiarem problematycznego piasku, do tej pory zalegającego na niej w połowie bliżej Radzikowa.

Od Naruszewa kurs przez Sobanice do Żukowa. Do tej pory prawie cały czas pod wiatr, za to po zmianie kierunku jazdy, wiatr trochę pomagał, za to rozpadało się delikatną mżawką. Zamoczyła okulary oraz obiektyw podczas robienia zdjęcia, lecz nie było nic odpowiedniego, by je przetrzeć. Przy skrzyżowaniu w Sobanicach kręcił się jakiś niemrawy jegomość, na którego truknął akurat przejeżdżający kierowca, do niego i do mnie próbował chyba zagadać, a także stał w jednym miejscu, patrząc się za odjeżdżającą w taką pogodę osobą na rowerze (jak udało mi się zauważyć, po obejrzeniu się za siebie po 200 metrach, by to sprawdzić). Bardzo prawdopodobne, że był trochę wczorajszy. Nie w lepszym stanie była droga w Żukowie. Od ostatniej nią jazdy została wielokrotnie dziurawiona i łatana, tak iż przypominała DW 565 z pół roku wcześniej. Ten odcinek również wkrótce miał zostać zmodernizowany.

W Nacpolsku widać było otwartą bramę prowadzącą na teren dworu. Nie wiem czy można, czy nie można było to zrobić, lecz sprawiało to wrażenie, że wielu tutejszych tam chodzi. Poprzednimi laty mijało się go głównie w cieplejsze pory roku i zawsze mnie nęcił, choć nie było siły woli, by podjechać w jego pobliże. Tym razem się się udało. Po wykręceniu łuku przy oczku, przed głównym budynkiem, dalej kurs niewielką, utwardzoną alejką do zrujnowanego mostku. Tam krótka przerwa na fotografie i dwuetapowe przejście po kładce. Deska sprawiała wrażenie wilgotnej, więc wpierw przepchnęło się na drugą stronę rower, a potem, ostrożnie i ja za nim. Wyjazd na teren dawnego PGRu, przedostając się przez jego teren na szosę.


14:01. Stare Sobanice. Ciekawe wzory na oczku wodnym, w wyrobisku przy głównej drodze w pobliżu granicy z Żukowem. Widok ku E


14:12. Nacpolsk. Pałac z XIX w., naonczas w Posiadaniu Dembowskich. Widok ku NNE


14:13. Nacpolsk. W lewa droga wjazdowa, w prawo poniższa alejka. Widok ku W


14:13. Nacpolsk. Droga wiodąc od dworu ku N

14:13. Nacpolsk. Mostek przerwany na długość 1m. W tle dawny PGR. Widok ku N


14:15. Nacpolsk. Widok z mostku na dworek ku SSE


14:15. Nacpolsk. Widok z mostku na dworek ku SSE

Powrót do Nacpolska i skręt w ulicę Wspólną. Dojazd do jej końca. Lekko błotnistą ścieżką do dróżki między działkami mieszkańców bloków. Były one bardzo wąskie i niewielkie. W zasadzie bez ogrodzeń. Kurs na wschód uważając, by nie pośliznąć się na lodzie, jeszcze zalegającym na ziemi. Wyjazd przez teren garaży, gdzie było tyle psów w zagrodach, że zastanawiało mnie, czy nie jest tam aby jakieś schronisko. Wreszcie powrót na drogę, z powrotem do Żukowa, jadąc tam chodnikiem. Mżawka się kończyła. Rozpoczęła kolejna i długa walka z wiatrem.

Skręt w stronę cmentarza. Raz czy dwa już jechało się tą drogą, gdy była jeszcze szutrową i dość trudną. Od paru lat leżał tam asfalt, a na szczycie przed cmentarzem był dodatkowo poszerzony dla parkujących aut. Był stamtąd dobry widok na okolicę, choć nie w taką pogodę. Kurs na na wprost. W Nacpolsku Starym (tudzież Kolonii) ksiądz chodził po kolędzie. Na rozjeździe w Żukowie Poświętnym, gdzie kończył się asfalt, skręt na południe. Dróżki na północ mnie kusiły, lecz nie w taką błotnistą pogodę. Trochę tego błota, choć wystarczająco stabilnego, trzeba było pokonać, by dotrzeć do Słomina. Stamtąd na główną szosę, zjazd chodnikiem i krótka przerwę na przystanku, gdzie zniknęła 1/3 tostów, jakie zabrane zostały na podróż (2/3 zniknęło tuż przed wyjazdem).


14:58. Słomin. Przerwa na przystanku przy DK50. Widok ku SW

Trochę mnie wychłodziło, lecz niezbyt mocno. W Kobylnikach zjazd z DK 50 i dojazd do Główczyna. Zachciało mi się podjechać w pobliże dworku widocznego z szosy. Droga tam była szutrowa i spacerowała po niej matka z dzieckiem w wózku, wędrując z dwoma drobnymi psami przy niej. Oba szczekały, a jeden był na tyle wredny, że próbował mnie łapać za but. Niezbyt mnie to przejęło i jechało się dalej, aż nie poniosło mnie w dogodne do fotografowania miejsce.


15:16. Główczyn. Dwór L. Chabowskiego z początku XX wieku. Widok ku NE

Jak zwykle, nie było ochoty wracać tą samą trasą, tym bardziej, że przede mną leżała droga, którą nigdy nie została odwiedzona. Tą dalej na północ, a na skrzyżowaniu skręt na zachód. Była oblodzona na długich odcinkach. Częściowo po nim jadąc, manewrując po bardziej piaszczystych fragmentach, lecz na kilku odcinkach lepiej było zsiąść, by nie poświęcać siebie i aparatu. Pod pobliskim lasem tworzyła się warstewka mgiełki.


15:20. Główczyn. NE część wsi. Pierwszy śnieg na trasie i widziany przez mnie z roweru w tym roku. Widok ku SSW

Dojazd do asfaltu. Wcześniej udało mi się zauważyć kilka zagłębień na północ do dróżki, powstałych w wyniku wydobycia kruszywa. Zagłębienie przy samej szosie było już od dawna porośnięte drzewami, a równocześnie znajdowało się tam mnóstwo śmieci. Nawrót przy tabliczce "Główczyn", położonej przy wąskim kanałku i dalej głównymi drogami w kierunku Małej Wsi. Z asfaltu zjazd w Lasocinie. Jedno gospodarstwo z niekompletnym ogrodzeniem od północy, skąd wyszło do mnie owczarkowe psisko, choć trzymało się w bezpiecznej odległości i jakoś udało się przetrwać, nawet nie zwiększając prędkości. Trudno było ją zwiększać na namokniętej gruntówce.


15:50. Orszymowo. Kościół z 1825 r. Widok ku SEE

Wyjazd w Orszymowie. Za kościołem nawrót, by wracać na wschód. Zaczął pomagać wiatr w plecy. Jadąc 25-30km/h spokojnie wróciło się do DK 50. Dalej wprost do Gródkowa, lecz po raz pierwszy w życiu udało się zajechać do tamtejszego osiedla bloków. O istnieniu ich przyszło mi się dowiedzieć raptem rok temu. Po minięciu ich, tuż za kapliczką skręt w prawo, zjazd między stawami podworskimi, kolejny raz znajdując się pod oficyną dworku Nakwaskich/Dziewanowskich. Tym razem można było obejrzeć budynek bez zasłaniającego go listowia.


16:11. Gródkowo. Znana już mi oficyna dworu Dziewanowskich. Widok ku SW

Teren PGRu udało się opuścić wschodnim wjazdem i skierować do Garwolewa, wkrótce skręcając w dróżkę na południe. Ta się skończyła ogrodzonym terenem, lecz wracać nie było ochoty, odezwały się psy za plecami. Szybko udało się dojść do krańca i ujrzeć, że w pewnym miejscu siatka jest od góry wygięta na zewnątrz. Niewiele się zastanawiając, rower powędrował na drugą stronę, ubłacając lewą manetkę. Praktycznie z marszu przyszło mi się położyć plecami na metalowej siatce i dzięki temu przewinąć na zewnątrz. Coś mnie potężnie zabolało w plecach i jakby w przeponie. Z trudem udało się podnieść rower. Teraz byle jak najszybciej, by oddalić od tego miejsca. Ból stał się znośny po kilkudziesięciu metrach i z wolna zaczął gasnąć. Jechać nie dało rady i tak, bo teren był błotnisty na tyle, by zatapiały się me buty.


16:27. Granica między Gródkowem i Pozarzynem. Błoto po kostki i ubaw po pachy

Po pół kilometra marszu udało się wejść na szuter i z wolna dojechać do Bolina. Zrobiło się już ciemno, wiec pora zapalić lampki. Przejazd przez Nowy Boguszyn. Na górce w Kolonii Wilkowuje, krótka przerwa, by wykonać nocne zdjęcie w kierunku Czerwińska, ale bez statywu to nie ma sensu. Zjazd do centrum Chociszewa i głównymi szosami powrót do domu.


17:38. Chociszewski kościół nocą. Widok ku E
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 70.22 km (21.00 km teren), czas: 04:43 h, avg:14.89 km/h, prędkość maks: 30.00 km/h
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Parowy Miączyna

Środa, 23 grudnia 2015 | dodano: 23.12.2015Kategoria 2 Osoby, Samotnie, Zwykłe przejażdżki, Z Kasią

Bardzo silny wiatr i piękna, niemal wiosenna pogoda. Chciało mi się zrobić jakiś większy wyjazd, ale udało się zasnąć dopiero nad ranem i później nie było sił. Wyjechało się po 13. Kasia ujechała 2 km i zawróciła. Nawet jadąc z wiatrem nie osiągało się 20km/h. Przejazd przez Goworowo, Przybojewo do Pieścideł i już mi się nie chciało. Mijało się las, który też został przetrzebiony. W Kamienicy-Folwark skręt na południe, a od Karnkowa, walcząc z wiatrem, szutrowymi drogami do krajówki.


14:15. DW 565. Początek Chociszewa S. Odtąd samotna jazda. Widok ku NNW


14:45. Pieścidła. Droga do Kamienicy. Kolejne miejsce wycinki drzew. Widok ku E

Po drugiej stornie rzeczki skręt do Miączynka w kierunku Wisły. Przejazd przez całą wieś, która wydała mi się inna, niż ostatnim razem. Przede wszystkim rzucił mi się w oczy sklep, część drogi z kamiennych płytek i krótki fragment chodnika, a w części najbardziej zachodniej droga była mieszanką kamieni i piachu, którymi prowizorycznie naprawiono ubytki. Dojazd do ostatniego domu i tam na polną, trawiastą dróżkę. Jadąc w górę, udało się dojechać do polnej szutrówki i skierować się na zachód, lecz po zaledwie kilkunastu metrach me oczy skusiła kolejna polna dróżka, która wnet zaprowadziła mnie do parowy.


15:21. Początek gorszego odcinka drogi na Miączynku. Omija ona widoczny obszar pokryty drzewami, skrywający małe parowy. W lewo niewidoczna droga na teren kościoła, którego nie ma od początku XIX w. Widok ku W


15:21. Miączynek. Koniec objazdu zadrzewienia z małymi parowami. Widok ku S


15:28. Po wschodniej stronie parowy Plebańskiej między Miączynem i Miączynkiem. Widok ku NNW

Ostrożny zjazd wschodnią odnogą granicznej parowy, która łączyła się z odnogą zachodnią w okolicy wspomnianego, ostatniego domu. Było sporo szczęścia, bo grunt nie był zbyt wilgotny i dość niedawno przemieszczały się tędy jakieś pojazdy. Bez większych problemów dojechało się aż do Wisły, z roweru schodząc tylko w miejscu, gdzie leżało dużo ściętych badyli.


15:36. Północno-wschodni zjazd do parowy Plebańskiej. Widok ku S


15:40. Parowa Plebańska. Dojazd z NE odnogi do skrzyżowania z NW odnogą przy N przejściu między wsiami.Widok ku SSW


15:43. Parowa Plebańska. Wyjeżdżone ślady trochę pomagały w zjeździe. Widok ku NW


15:43. Miejsce wycinki, za którą dróżka była przyblokowana. Widok ku SE


15:50. Gruba wierzba przy wylocie z parowy


15:52. Koniec parowy Plebańskiej, widziany z Plebanki - wzniesienia, gdzie przed 200 laty znajdował się kościół. Po lewej Wisła. Widok ku SWW

Spacer wzdłuż rzeki przez ponad pół kilometra, nim nastąpiło wspięcie się z rowerem (po kilku wcześniejszych, nieudanych próbach w innych miejscach) koło znaku 568. Dalej przez nieużytek, minąwszy opuszczony, choć użytkowany budynek i nawrót przed domem, gdzie kończyła się droga. Zjazd do parowy tam, gdzie było dogodne do tego miejsce. Na rozwidleniu w pobliżu gospodarstwa kurs na północ i wnet wyjazd w Miączynie. Dalsza trasa do domu przebiegła bez nowości. Dość wolno i bezsilnie - koniec przed 16.


15:56. Zbocza wschodniego Miączyna w pobliżu nr 44. Widok ku W


16:10. Miączyn między 41 i 38. Widok na początek wału (po prawej) ku SW


16:24. Miączyn między 41 i 38. Tablica oznajmująca 568 km Wisły. Widok ku N


16:26. Miączyn między 41 i 38, na skraju kompleksu parowów, przy tablicy "568". Ostatni wyjazd w 2015 roku. Widok ku SE


16:32. Miączyn między 41 i 38, na skraju kompleksu parowów (za budynkiem). Wciąż wykorzystywany budynek, już nieistniejącego gospodarstwa. Po lewej dojście do tablicy "568". Widok ku SE
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 28.47 km (10.00 km teren), czas: 02:16 h, avg:12.56 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Gmina nocą

Piątek, 18 grudnia 2015 | dodano: 18.12.2015Kategoria Pół nocne, Zwykłe przejażdżki, Samotnie

Możliwe że wszedł jakiś 4dniowy rytm chęci na przejażdżką. Start w początkowej fazie nocy. Tym razem pełny ubiór na tę porę roku oraz mp3. Przy krajówce podwyższenie siodełka - od razu lepiej. Szybki przejazd do Przybojewa, stamtąd powoli przez Grodziec do DW 570. Tu powróciły siły i wyrównało się tempo jazdy, do tej pory zakłócone kiepskimi nawierzchniami. Z pieśnią na ustach przez Parlin, po raz pierwszy jadąc całą tamtejszą drogą, od czasu położenia tam asfaltu.

Wkrótce dojazd do krajówki i przejazd w polną drogę naprzeciwko. Doprowadziła mnie do skrzyżowania Dunina z Grunwaldzką. W miasteczku widać było delikatną mgłę. Zjazd na rynek w Czerwińsku i kilka zdjęć świątecznego wystroju. Odnowioną ulicą Jadwigi do krańca asfaltu i skręt w ul. Miejską, prowadzącą pod górkę do ul. Cmentarnej. Trzeba było podnieść się z siodełka, ale poszło łatwo. Na Polnej zastanawiało mnie, czy pojechać do krajówki, ale jednak poniosło mnie wzdłuż Wisły.


17:06. Czerwińsk nad Wisłą. Wystrój świąteczny na rynku. Widok ku SWW


17:06. Czerwińsk nad Wisłą. Wystrój świąteczny na rynku. Widok ku SWW

Zasłuchawszy się w mp3, prawie nie było mi wiadome, kiedy przejechany został odcinek terenowy do Wilkówca. Po drugiej stronie lasu postój, gdyż na poboczu widać było równo ułożone fragmenty pni drzew. Około dwumetrowe stosy ciągnęły się przez pozostałe 300 metrów, do pierwszych zabudowań wsi. Droga wciąż nosiła ślady ciężkich pojazdów i była bardzo błotnista. Raczej nieprędko na nią się wróci z powodu tego, co się z nią stało. Reszta trasy pokonana żwawo.


17:29. Ścięte drzewa z lasu na Wilkówcu, ułożone między ostatnimi zabudowaniami i amboną
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 32.21 km (8.00 km teren), czas: 01:44 h, avg:18.58 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka ZZ

Poniedziałek, 14 grudnia 2015 | dodano: 14.12.2015Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Krótki słoneczny wyjazd, w celu przejechania po nowym asfalcie, jaki został położony na Zdziarce przed tygodniem. Przejazd przez Wilkówiec, od figurki w górę. W pobliżu wjazdu do parowy na granicy wsi, widać było, że został wykasowany i zaorany sad śliwkowy, który znajdował się naprzeciwko. Drogę do Zdziarki wschodniej przydałoby się wyrównać, bo woda zalega w kałużach na całej jej szerokości.


13:57. Wilkówiec. Podjazd od kapliczki ku północy


14:03. Wilkówiec. Z prawej przez wiele lat znajdował się sad śliwkowy. Widok ku W


14:04. Kapliczka w pobliżu granicy Wilkówca i Zdziarki przy parowie. Widok ku S

W zachodniej Zdziarce asfalt doprowadzono od DK do ostatniego domu, przy piaszczystym skrzyżowaniu nad Wisłę i na wschód. Cóż. Akurat to skrzyżowanie przede wszystkim warto by wyasfaltować. Z DK zjazd na Zarębin w polach po północnej stronie. Pobiegły za mną 2 psy z głośnym ujadaniem, z czego jeden był spory. Nie spieszyło mi się, bez emocjonowania, tylko w czasie jazdy wyczekując, aż się znudzą. Dalej przez DK do Wilkówca. Jeszcze jeden sad uległ wykarczowaniu. Był to ten, znajdujący się pomiędzy dwoma lasami, rozgraniczającymi Wilkówiec i Zarębin. Przez północną część Borka dojazd do nowej szosy na DW i szybki powrót do domu. Dzięki tej przejażdżce, dystans z 2010 został pokonany. Wartość żałosna w porównaniu z poprzednimi latami, ale przynajmniej nie najgorsza.


14:11. Zdziarka. Nowy asfalt w zachodniej części wsi. Widok ku NNE


14:19. Zarębin N. Droga równoległa do DK 62, prowadząca w stronę Chociszewa. Widok ku NE


14:29. Wschodnia granica Wilkówca i Chociszewa. W tle: po prawej - widoczne rzadko rosnące drzewa przy DK 62, w centrum - las przy skręcie na Goworowo, z lewej - drzewa dawnego parku dworskiego w Chociszewie. Widok ku N


14:36. Odnowiona nawierzchnia DW 565. Widok ku SSE
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 14.81 km (11.00 km teren), czas: 00:47 h, avg:18.91 km/h, prędkość maks: 45.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Przejażdżka

Czwartek, 10 grudnia 2015 | dodano: 10.12.2015Kategoria Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Ładna, słoneczna pogoda. Krótka przejażdżka nad Wisłę.
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 1.46 km (0.00 km teren), czas: 00:06 h, avg:14.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nocna DW565

Wtorek, 8 grudnia 2015 | dodano: 08.12.2015Kategoria Pół nocne, Samotnie, Zwykłe przejażdżki

Nocna przejażdżka przed północą. Silny i porywisty wiatr zachodni. Ciemność nocna była gęsta. Z trudem dojechało się do krajówki. Być może pora wyregulować koło, bo chyba ono zawadzało bardziej niż wiatr. Przez chwilę zastanawiało mnie, czy wydłużyć przejażdżkę, ale nie było na to ochoty. Powrót szybszy.


12:15. Grudniki

2015.12.07

Pogrzeb teściowej wujka z Łomianek.


13:36. Nowy Dziekanów SW. Karczma Pod Dębem
Rower:Czerwony Dane wycieczki: 6.53 km (0.00 km teren), czas: 00:19 h, avg:20.62 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)