Podróże Weroniki - pamiętnik z początku XXI wiekublog rowerowy

avatar erdeka
okolice Czerwińska

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(35)

Moje rowery

Zielony 31509 km
Czerwony 17565 km
Czarny 12644 km
Unibike 23955 km
Agat
Delta 6046 km
Reksio
Veturilo 69 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erdeka.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

2 Osoby

Dystans całkowity:26525.91 km (w terenie 1765.95 km; 6.66%)
Czas w ruchu:1738:50
Średnia prędkość:15.25 km/h
Maksymalna prędkość:75.46 km/h
Suma kalorii:15203 kcal
Liczba aktywności:301
Średnio na aktywność:88.13 km i 5h 47m
Więcej statystyk

Wyprawa na praktyki XX - Słowacja

Piątek, 16 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka przed wschodem słońca około trzeciej. Przedrzemało się jeszcze do 4. Potem spacerem na szosę, gdzie jeszcze przez chwilę podziwiało się piękny wschód słońca. Pod tym względem trafił nam się nocleg w bardzo korzystnym do tego miejscu. Mimo wszystko noc była chłodna i spało się niewygodnie. Przed nami zjazd, więc lepiej było założyć kurtki. Serpentyna z widokiem na jezioro Rożnowskie.po lewej. Turlanie się trwało dość żwawo w kierunku Nowego Sącza. Nie licząc pierwszego zjazdu, droga było raczej płaska – znów jechało się doliną Popradu. Nasz wzrok przykuł niewielki kamieniołom piaskowca. Pobliskie miasto i ciepły posiłek wzywały. Do Nowego Sącza udało się dotrzeć o 6. Powitał nas przebudową prawego pasa jezdni i długim korkiem, który zręcznie został przez nas ominięty. W centrum oglądanie bazyliki oraz kościoła jezuitów ufundowany przez Jagiełłę. Pod bazyliką podeszła do nas jakaś kobita, która szła na mszę. Zagadała do nas, mimo że nikt nic do niej nie mówił i powiedziała jak trafić do pewnego kościółka, gdzie znajduje ołtarz św Rity - „patronki od spraw trudnych i beznadziejnych”. Czy aż tak źle się wyglądało?


DK 75 pod Przełęczą Świętego Justa. W centrum Ostra Góra (484 m n.p.m.). Widok ku NE


DK 75 pod Przełęczą Świętego Justa. W centrum Ostra Góra (484 m n.p.m.). Widok ku NE


DK 75 pod Przełęczą Świętego Justa. W centrum dolina Białki. Po prawej góra Czyżewiec (418 m n.p.m.). Widok ku NNW


DK 75. Przełęczą Świętego Justa. Po lewej Dąbrowska Góra (518 m n.p.m.). W centrum Jezioro Rożnowskie. Po prawej Białowodzka Góra (614 m n.p.m.). Widok ku SSE


DK 75. Most na Dunajcu. Po lewej Kumorze (362 m n.p.m.). Po prawej Paścia Góra. Widok ku S


DK 75. Most na Dunajcu. W centrum Białowodzka Góra (614 m n.p.m.). Widok ku SW


Dąbrowa W. DK 75. Kamieniołom pożerający Kurowską Górę (403 m n.p.m.). Widok ku N


Wjazd do Nowego Sącza. DK 75 w remoncie i korkach. Widok ku S

Kurs na rynek, zjazd Wałową do Matejki, skręt w Młyńską, wzdłuż DK28 do McD przy kościele. Nic innego nie było otwartego, a głód i potrzeba czegoś ciepłego była wielka. Nie wiem, po co nam był zestaw z darmową szklanką, którą skutkiem tego trzeba było wieźć do końca wyprawy. Jeszcze trochę się potem jechało przy głównej, po czym nastąpił skręt w Browarną. Wyjazd na Wiśniowieckiego. Tam drobne zakupy w sklepie na Jadwigi przy Szymanowskiego. Gdy Kasia była w sklepie, podszedł do mnie facet w stylu menello, ale widząc moje zaangażowanie w czytanie książki i milczącą postawę, tylko zerknął co czytam po czym wrócił do swojego kumpla. Po przerwie kurs na zachód. Wyjazd na DK 87, która nie dość, że wyprowadziła nas z Nowego Sącza, to jeszcze z Polski. Wiodła po raczej płaskiej, pnącej się w górę drodze.


Nowy Sącz. Po lewej Zegar Kwiatowy W centrum ruiny Zamku Królewskiego. Widok ku SWW


Nowy Sącz. Bazylika kolegiacka pw. św. Małgorzaty


Nowy Sącz. Rynek. Ratusz. Widok ku NW


Nowy Sącz. Kościół pw. św. Kazimierza. Widok ku SSW


Nowy Sącz. DK 87. Po lewej kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po prawej Szkoła Podstawowa im. Jagiełły. Widok ku SWW


DK 87. Poprad. W tle wzniesienie ze wsią Chochorowice. Widok ku NNW

Góry przypominały bieszczadzkie, lecz były one niższe, doliny zaś szersze. Czasem trafiały nam się szybsze odcinki, jednak przeważnie tempo było spokojne. Trwało to do południa, kiedy to dojechało się do Piwnicznej-Zdroju. Podjazd był tam ostry. Przy rynku uzupełnienie zapasów. Było to przede wszystkim podwojenie zasobów picia. Jedząc loda przed sklepem, zaczepił nas jakiś facet. Nie udało się zrozumieć o co mu chodziło. Po chwili wyjaśnił, że widział nas poprzedniego dnia w Jurkowie i wyraził opinię, że szybko nam idzie. Od nas dowiedział się o naszych zapatrywaniach na dalszą trasę, po czym ostrzegł, że czeka nas kilka kilometrów jazdy w górę. Ostatnie kilometry przed wyjazdem za granicę przebiegały malowniczą dróżką. Problem osuwania się ziemi załatwiono w ten sposób, że zmniejszono powierzchnię jezdni, tam gdzie taka sytuacja zaistniała. Granica została przekroczona o 13.


Barcice Górne N. DK 87. Dolina Popradu. W tle Makowica (948 m n.p.m.). Widok ku SEE


Barcice Górne. DK 87. Dolina Popradu. W tle Makowica (948 m n.p.m.). Widok ku E


Rytro. Dolina Popradu. Remont DK 87 przy skręcie do Suchej Strugi. Po prawej linia kolejowa nr 96/487 miedzy stacjami Tarnów i Leluchów, a dalej Čirč. Widok ku S



Piwniczna-Zdrój. DK 87. Widok ku SSW


DK 87. Piwniczna-Zdrój S. Liczne zwężenia dzięki osuwiskom. Widok ku SW


DK 87. Piwniczna-Zdrój S. Widok ku SW

Przejazd przez dwie wsie słowackie, a droga cały czas pięła się w górę, tak jak mówił facet w PZ. Było potwornie gorąco. Jazda po Słowacji to było po prostu gotowanie się. Obok wsi Kremna podjazd stał się dużo bardziej stromy. Około 12%. Ciała potwornie zdyszane i spocone. W końcu trzeba było zacząć iść. Na przełęczy (od Kremny ~150m w górę) była kapliczka. Przed nią drewniane ławeczki, na których można było się rozłożyćsię po tej morderczej wspinaczce trwającej pół godziny. Widok na pasma górskie był wspaniały. Temperatura ciała spadła, oddech się wyrównał, słowem - odpoczynek. Migiem w dół. Liczników nie było, ale prędkość maksymalną szacować można na 50-60km/h. Dojazd do początku Starej Lubowli, skąd poniosło nas na Czerwony Klasztor. W tym celu w Hniezdne skręt na północ. We wsi Kamienna popas i odpoczynek koło kościoła. Czekało na nas jeszcze kilka km pod górę, a potem już tylko dół. Prawie do samej granicy piękne widoki - graniczne góry widziane od południa.


Hraničné. Droga 68. Góry Lubowelskie. Cerkiew pw. Nepoškvrneného Počatia Presvätej Bohorodičky svätou Annou. Widok ku SE


Kremná. Droga 68. Góry Lubowelskie. W centrum cerkiew pw. Svätéj Márie. Widok ku SE


Droga 68. Zjazd do miasta Stará Ľubovňa. Dolina Popradu. Po lewej Dolina Jakubjanki z miastem Stará Ľubovňa. Na horyzoncie Góry Lewockie. Widok ku SSW


Droga 68. Zjazd do miasta Stará Ľubovňa. Na horyzoncie po lewej powinien być ledwo widoczny cień Tatr. W centrum Magura Spiska. Po prawej Małe Pieniny. Między nimi dolina Riecki, przechodząca w dolinę Lipnika, którą następnie się jechało. Poniżej zabudowania wsi Jarebina. Widok ku W


Trasa 543 między miejscowościami Gnézda i Kamienka. Po lewej Magura Spiska. Po prawej Małe Pieniny. Między nimi dolina Riecki, przechodząca w dolinę Lipnika, do której nas poniosło. Przy prawej krawędzi Góry Lubowelskie i ledwo wychylająca się Radziejowa (1266 m n.p.m.). Widok ku NW


Trasa 543 między miejscowościami Gnézda i Kamienka. Góry Lubowelskie. Po lewej Eliaszówka (1023 m n.p.m.) na granicy państw. Po prawej tereny wsi Jarebina wraz z kamieniołomem. Przy prawej krawędzi wzniesienie z drogą 68, tam gdzie nastąpiła przerwę i poprzednie zdjęcia. Przy lewej krawędzi fragment ledwo wychylającej się Radziejowej (1266 m n.p.m.). Widok ku NNE


Kamienka. Cerkiew pw. Svätého Petra


Trasa 543 po NW stronie wsi Kamienka. Na horyzoncie Góry Lewockie. Widok ku SSE


Trasa 543 po NW stronie wsi Kamienka. Małe Pieniny. Po lewej Kýčera (ok. 930 m n.p.m.). Widok ku NW


Trasa 543 między miejscowościami Kamienka i Stráňany. Dolina Riecki. Na horyzoncie Góry Lewockie. Widok ku SE


Granica między doliną Riecki i Lipnika. Po lewej Magura Spiska. W centrum po lewej w tle Grupa Golicy. W centrum w tle Trzy Korony ‎(982 m n.p.m.). Po prawej Kýčera (ok. 930 m n.p.m.). Widok ku NWW


Stráňany. Trasa 543. W tle Magura Spiska. Widok ku SSW


Trasa 543 między miejscowościami Stráňany i Veľký Lipník. Dolina Lipnika. Po lewej stoki góry Pašková (770 m n.p.m.). Po prawej Grupa Golicy. Widok ku W


Veľký Lipník. Trasa 543. Dolina Lipnika. Po lewej rozciągnięty E grzbiet Aksamitki. Po prawej przy krawędzi, Tokárne (748 m n.p.m.). Między nimi Lesnické sedlo, przełęcz rozdzielająca Grupę Golicy i Małe Pieniny. Widok ku NNE


Haligovce E. Trasa 543. Dolina Lipnika. Grupa Golicy. Po lewej Plašná (889 m n.p.m.). Po prawej Aksamitka (841 m n.p.m.). Widok ku N


Haligovce. Trasa 543. Dolina Lipnika. Grupa Golicy. Plašná (889 m n.p.m.). Widok ku NNE


Haligovce W. Trasa 543. Dolina Lipnika. Grupa Golicy. Plašná (889 m n.p.m.). Widok ku NNE


Červený Kláštor S. Trasa 543. Dolina Lipnika. Trzy Korony (‎982 m n.p.m). Widok ku N

Przejazd przez kilka kilometrów wzdłuż Dunajca i znów w Polsce. Przed nami rozciągało się jezioro Czorsztyńskie. Już niosło nas na drugą stronę zapory, ale jednak nastąpił skręt na Niedzicę. Kończyła się nam woda, a nie było widać sklepów. Wydawało się, że uzupełnimy ją w Niedzicy, ale droga na zamek równocześnie oddalała nas od niej. Trzeba było włożyć dużo sił bez wspomagania, by dostać się na niego. Tam doładowały nas lody, oscypki i widoki z wysoko położonego dziedzińca. Bez wchodzenia do samego zamku. Przerwa tam trwała mniej więcej kwadrans. Szczęśliwie dla nas, jakiś 200m dalej był mały sklepik, którego zasoby nam w całości wystarczyły do regeneracji zapasów.  Zbliżał się już wieczór, no i nie pozostało nam wiele sił. Pierwszy słowacki podjazd wyssał ich zbyt wiele, jak na nasze ówczesne możliwości. Na noc udało się rozłożyć w lesie jakieś 2km od zamku. Był problem z zaśnięciem z powodu krzyku ludzi bawiących się nad jeziorem i ich pijackich zabaw. Ciężka to była noc.


Červený Kláštor. Trasa 543. Dunajec. Na drugim brzegu Sromowce Niżne. Po lewej Nowa Góra (902 m n.p.m). W centrum Podskalnia Góra (743 m n.p.m.). Po prawej Trzy Korony (‎982 m n.p.m). Widok ku N


Červený Kláštor W. Trasa 543. Dolina Dunajca. Za wzgórzami Spišská Stará Ves. W tle Tatry. Widok ku SW


Majere. Trasa 543. Dolina Dunajca. Pieniny Środkowe. Po lewej Flaki (810 m n.p.m.). W centrum Macelowa Góra (800 m n.p.m.). Za nią, po lewej Macelak (856 m n.p.m.). Na prawo Nowa Góra (902 m n.p.m) i Trzy Korony (‎982 m n.p.m). Widok ku N


Niedzica-Zamek. Zbiornik Sromowce. W tle Magura Spiska. Widok ku SSE


Niedzica-Zamek. Krotka przerwa na podziwianie. Widok ku N


Ostrzeżenie na zamku w Niedzicy


Niedzica-Zamek. Po lewej jezioro Czorsztyńskie z zatoką i doliną Harczy Grunt. Po prawej zamek, który niedawno został przez nas opuszczony. W centrum Łysa Góra (693 m n.p.m.) i Ula (713 m n.p.m.). Po prawej Flaki (810 m n.p.m.). Widok ku E

Zaliczone gminy

- Chełmiec
- Nowy Sącz
- Stary Sącz
- Rytro
- Piwniczna-Zdrój
- Łapsze Niżna

Zaliczone obec

Prešovský kraj
Okres Stará Ľubovňa
- Hraničné
- Jarabina
- Stará Ľubovňa
- Hniezdne
- Kamienka
- Veľký Lipník
- Haligovce
Okres Kežmarok
- Červený Kláštor
- Spišská Stará Ves
Rower:Zielony Dane wycieczki: 105.00 km (0.00 km teren), czas: 09:00 h, avg:11.67 km/h, prędkość maks: 55.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XIX - Tarnów

Czwartek, 15 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Plany na ten dzień - dotarcie do Tarnowa, pojechać na południe, by ominąć krajówkę i zbliżyć się do Krakowa. W zamyśle nocować miało się w okolicy Puszczy Niepołomickiej, by nazajutrz dotrzeć na Jurę. Zamiary rychło się zmieniły. Start o 9. Wcześniej przez godzinę odpoczywanie na leżąco. Rankiem komarów było mniej niż wieczorem. Pierwsza wioska – Radgoszcz. Śniadanie wypadło na przystanku. W międzyczasie przyszło 4 Niemców czekających na autobus. Gawędzili między sobą o tym, że autobus się spóźnia itd. zapytali jakiegoś miejscowego, o co chodzi w tym wszystkim, a ten wskazał, że nie do tego przystanku się ustawili. Podreptali tam gdzie trzeba, a nam pozostało spokojnie dokończyć posiłek obserwując te perypetie.


Radgoszcz. Kościół pw. św. Kazimierza


Nieczajna Górna. Kościół pw. św. Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SW


DK 73. Żelazówka. Gość w trakcie przystankowego posiłku. Widok ku NNE

Droga wiodła pod górkę. Było nieprzyjemnie i gorąco, ale krajobraz nawet fajny. Rozciągnięte pagórki. Po kilkunastu km zjazd do Dąbrowy Tarnowskiej. Tyle z niej pamiętam, że przejechało się główną bez zatrzymywania i zaraz potem wyjechało na południe. Trwało smażenie się na DK 73. Od Lisiej Góry trochę płaskiego terenu i spory zjazd do Tarnowa. Przed wjazdem widać było fragment budowy autostrady A4, która omijała miasto od północy. Prawie od razu po wjechaniu do miasta była ścieżka rowerowa. Wykonana z asfaltu albo dobrze ulanego betonu. Inne ścieżki, którymi się jechało, były przeważnie z kostki o łagodnymi przejściach w pobliżu wyjazdów z domów, przez co rower nie skakał co chwila jak głupi. Dopiero w pobliżu centrum zjazd na szosę.


DK 73. Tarnów N. Budowa A4. Widok ku NWW


Tarnów. Nowodąbrowska. W centrum bazylika katedralna NNMP. Widok ku SSW

Starówka Tarnowska była ładna i godna ponownych odwiedzin. Przerwa w Gospodzie Rycerskiej przy Wekslarskiej. Ceny były znośne, ale potrawy smaczne. Kasia zamówiła pierogi z kapusta, a ja sałatkę grecką, bo było tak gorąco, że na nic cięższego nie było ochoty. Po ponad półgodzinnej przerwie i odsapnięciu, poniosło nas, aby objechać i obejrzeć pobliską bazylikę. Krakowska wyjazd na DK 94. Miasto przypominało mi Płock. Na jednym ze świateł, wraz z nami czekała jakaś dziewczyna. Nie była tak obładowana przez co jechała szybciej. Gdy dojeżdżała na drugą stronę, o mało nie uderzył w nią samochód, który chciał wyjechać na główną korzystając z zielonej strzałki. Na szczęście w porę się zatrzymał z piskiem opon.


Tarnów. Kapitulna. Bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku W


Tarnów. Rynek. Ratusz. Widok ku SW


Tarnów. Rynek. Po lewej bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NW


Tarnów. Bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SEE


Tarnów. Bazylika katedralna Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku E


Tarnów. Kapitulna 1. Widok ku SEE


Tarnów. Krakowska E. Widok ku SWW


Tarnów. Skrzyżowanie Krakowskiej. Sikorskiego i Narutowicza. Kościół pw. Świętej Rodziny. Widok ku SWW

Tuż za miastem podjazd, a zaraz za nim zjazd do mostu nad Dunajcem. Znów się smażenie w upale na krajówce. Droga była zbyt nasycona autami. Wkrótce (~2km) po przekroczeniu rzeki zjechało się na mniej ruchliwą drogę do Wojnicza. Pół godziny przerwy koło kościoła bardzo pomogły. Dalej już było nam raczej lekko, a droga prowadziła w górę, ale nie było to zbyt zauważalne. Z powodu bliskości rzeki, trasa ta się trochę wiła. Mijało się chyba dwa zamki, ale zostały olane. Wieczorem dojazd do Jurkowa, gdzie trwało zastanawianie się nad dalszą trasą. W uniesieniu, kierując się delikatnie szaloną myślą, poniosło nas dalej na południe - do Nowego Sącza. Za Czchowem droga trzymała się bliżej zboczy i jeszcze bardziej się wiła. Widoczne były efekty obrywania ziemi i głazów. Tylko na moment potrwała przerwa na zaporze jeziora Czchowskiego. Ukazał się tam piękny widok gór porośniętych drzewami, u stóp których połyskiwała tafla wody.


Tarnów. Krakowska. Rzeka Biała. Widok ku NNW


DK 94. Granica gmin. Dunajec. Widok ku NNW


Wojnicz. Kościół pw. św. Leonarda. Widok ku N


Wojnicz. Kościół pw. św. Wawrzyńca Męczennika. Widok ku SEE


Wojnicz. Kościół pw. św. Wawrzyńca Męczennika. Widok ku NE


Olszyny. DW 975. W tle dolina Lubinki, wpadająca do Dunajca. Widok ku NEE


Czchów. DK 75. Wieża zamkowa. Widok ku SWW


Czchów. DK 75. Osuwisko pod wzgórzem zamkowym. Widok ku S


Czchów (Rola). DK 75. Po lewej Czubica (453 m n.p.m.). Po prawej Pęcherska Góra (363 m n.p.m.). Pomiędzy nimi znajduje się, niewidoczne na zdjęciu, jezioro Czchowskie. Widok ku S


Czchów S. Zapora wodna piętrząca Dunajec, tworząc Jezioro Czchowskie. Po lewej Czubica (453 m n.p.m.). Widok ku SE


Czchów S. Jezioro Czchowskie. Widok ku SW


Wytrzyszczka E. DK 75. Widok ku NE


Wytrzyszczka E. DK 75. Jezioro Czchowskie. Po prawej Czubica (453 m n.p.m.). Widok ku NE


Wytrzyszczka SE. DK 75. Zamek Tropsztyn. Widok ku S

Droga na Łososinę Dolną odbiła w dolinę o takiej samej nazwie. Ponad nami latały samoloty i szybowce tamtejszego aeroklubu. W Biedronce, gdzie uzupełniane były zapasy, jakiś młodzik „zapomniał” dowodu i wyszedł z pustymi rękami. Nadeszła pora rozejrzeć się za noclegiem. Przejazd przez Łososinę (rzekę), a trasa ukazała nam ostatni, masakryczny podjazd na kolację. Akurat, gdy ciała były już zmęczone, a rowery dopakowanie po zakupach. Udało się przejść ledwie dwa kilometry, wspinając się o 100 metrów wyżej, po czym w oczy rzucił się prowizoryczny nocleg wśród krzaczków (chyba) porzeczek. Poletko było oddzielone od drogi zboczem o wysokości większej niż 5m. Obawiać się można było tylko potencjalnego auta, które mogłoby wypaść z łuku wprost na nas. Mimo wszystko spało się smacznie i najbezpieczniej ze wszystkich namiotowych nocy tej wyprawy.


Wytrzyszczka SE przy granicy powiatów. DK 75. Dolina Granicznika. Po prawej Ostra Góra (335 m n.p.m.). Widok ku NW


DK 75. Po lewej Jodłowiec Wielki (483 m n.p.n.). Po prawej Chełm Łososiński (793 m n.p.m.). Widok ku SW

Zaliczone gminy

- Dąbrowa Tarnowska
- Lisia Góra
- Tarnów (M+W)
- Wojnicz
- Wierzchosławice
- Zakliczyn
- Czchów
- Łososina Dolna
Rower:Zielony Dane wycieczki: 87.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XVIII - Szczucin

Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 01.04.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Rankiem odbyło się oficjalne zakończenie praktyk - podsumowanie, mowy końcowe, lista płac itd. Zdarzyła się zabawna historia. Jeden ze studentów zabrał głos. Sala w oczekiwaniu na jakąś mniej lub bardziej podniosłą mowę powiązaną z tematem. Treść zaś w skrócie podsumować można jako - zginął nóż i jakby ktoś znalazł... Przez salę przetoczył się głośny wybuch śmiechu. Po kilkunastu minutach również zabrał głos, informując, że ów nóż się znalazł. Później opuściliśmy internat. Z budynkiem szkoły w tle zrobiliśmy kilka pamiątkowych, grupowych zdjęć. Odtąd nastąpił faktyczny koniec praktyk.

Bagaże powędrowały na rower, ponownie przewiązując je sznurkami. Ostanie pożegnania ze znajomymi. Stróż który nas powitał dnia pierwszego dnia, również nas pożegnał po krótkiej pogawędce. Nasze przygotowania do wyjazdu rowerami trochę trwały, więc nasza dwójka była jedną spośród przedostatnich ludzi, którzy stamtąd wyjeżdżali. Kurs na rynek, aby zjeść ostatnią tamtejszą pizzę na dalszą drogę. Wyjazd Grodziskową, Nową, Średnią, Siedem Źródeł do Bogucic. Tam skręt na Leszcze do Skotnik Dolnych, skąd już jazda nową trasą. W Latanicach wjazd w ślepą ulicę, po czym kurs na południe. Jakaś kobitka coś do nas mówiła z podwórka, a my udawało się, że nie słychać. Gdy trzeba było zawracać, tylko szybko się przemknęło koło jej domu. Z DW 776 skręt na Brzezie. Za ostatnim domem skręt w lewo, praktycznie przez pole. Przez Chotel Czerwony do Budzynia, gdzie wyjazd na DW973.


Droga miedzy wsiami Skorocice i Łatanice. W tle Busko-Zdrój. Widok ku NE

Droga była nużąca i płaska tylko sporadycznie trafiały się jakieś drobne atrakcje krajobrazowe. W Piasku Wielkim przerwa na odpoczynek od błąkania się i posilenie się po lodzie solo. W międzyczasie przyszło dwóch tubylców z radyjkiem w kształcie piwa. Na początku stali nie wiedząc co robić, bo ich ławeczka była przez nas zajęta. Potem jeden z nich usiadł, coś zaczęli gadać do siebie, majstrując przy radiu i w końcu poszli. W Chinkowie trochę jechało się nie tak, jak było najprościej. Przejazd wzdłuż granicy lasu, zamiast przez niego. Przez Strażnik wjazd do Solca Zdroju – kolejna z miejscowości uzdrowiskowych, jakich wiele w tym rejonie. Przyczyną tego, wody zasobne w różne minerały, co zawdzięczają gipsom i skałom wapiennym. Przez miejscowość tą tylko się przemknęło ku SE.


Chotel Czerwony. Kościół pw. św. Bartłomieja Apostoła. Widok ku NW

W Zielonce przecięcie DK79. W Błotnowoli kurs na wschód, główną szosą wzdłuż Wisły. Za Oblekoniem kapeć - przerwa przy stawie. Poza tym nic się nie działo. Tylko upał i niewielka liczba drzew, które mogłyby nas chłodzić. Wkrótce potem przejazd za Wisłę i wjazd do Szczucina. Zakupy w biedronce, a potem kontynuacja płaskich terenów. Przez Małec jechało się rozglądając za noclegiem. Ten nastał na łące z wysokimi trawami, położonymi za kępą brzóz w pobliżu rzeczki Dęba. Było około 21, gdy naszedł nas sen. Dzień minął leniwie, bo też i wiele czasu zeszło w samym Pińczowie.


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku SE


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku SEE


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku S


DK 73. Wisła pod Szczucinem. Widok ku SW


Szczucin. DW 982. Kościół pw. św. Marii Magdaleny. Widok ku SEE


Szczucin. Kościół pw. św. Marii Magdaleny

Zaliczone gminy

- Szczucin
- Radgoszcz
Rower:Zielony Dane wycieczki: 86.00 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:14.33 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XV - Kazimierza Wielka

Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano: 17.03.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Wolny dzień od zajęć. Wspólna wycieczka do Kazimierzy Wielkiej na rowerach. Tym razem wyjazd o 10:30, wybierając trasę na zachód. Z Pińczowa wyjazd za klasztorem, w lewo do AK i przez Nidę. Nie działo się wiele. W Michałowie objazd kościoła, zaglądając do wnętrza. Droga pięła się w górę, to lżej, to stromiej. Słońce przypiekało i dusiło skwarnym powietrzem jak z piekarnika. Dopóki nie przyszło nam się znaleźć na wierzchowinie Garbu Wodzisławskiego, nie można było poczuć wiatru, który jeden jedyny nas orzeźwiał. Około południa dojazd do kulminacji, skąd zaczął się świetny i długi zjazd, z nielicznymi przerwami na mniejsze podjazdy. Dzięki wysokiej prędkości nawet samochód nas nie wyprzedzał. Tereny po drugiej stronie garbu przypominały mi Suwalszczyznę. Droga trochę się wiła. Po lewej i prawej pagórki, teren artystycznie pofalowany.


DW 766. Michałów NE przy polnym skrzyżowanie do przysiółków Kwietniówka (w lewo) i Brejczyn (w prawo). Na horyzoncie w centrum, wzniesienie we wsi Szosa Chyłka, gdzie następnie prowadziła nas trasa. Widok ku SW


Michałów. DW 766. Kościół pw. św. Wawrzyńca Diakona i Męczennika. Widok ku SWW


Szosa Chyłka N. DW 766. W centrum Michałów. W tle Garb Pińczowski. Widok ku NE


Szosa Chyłka SW. DW 766. Po lewej Dolina Mierzawy i oświetlone pola między Wrocieryżem i Pawłowicami. Za cienką linią drzew na horyzoncie pola w gminie Imielno. Po prawej Michałów. W tle po prawej Garb Pińczowski. Widok ku NNE


Tomaszów. W centrum w tle Lubcza. Widok ku NWW


Lipówka. DW 768. Widok ku E


Ślaz przy ruiniw Lipówka 44. DW 768.


Ruina Lipówka 44. DW 768. Widok ku SE

W okolicy Sancygniowa droga biegła wzdłuż doliny cieku o nazwie od owej wsi pochodzącej. Dzięki temu, dalsza jazda była łatwa, bo raczej płasko i w dół. Do samego Sancygniowa zjeżdżało się nieco z głównej trasy, gdyż skusił nas widok kościoła na małym wzniesieniu za stawem. Widać było również pałacyk, który był w remoncie. Jedyną przeszkodą było stado. Zza kościoła najpierw wyszła krowa, potem jej właścicielka, a potem reszta krowiej gromadki wraz z pilnującymi tyłów dwoma facetami. Dopiero wtedy przyszło mi się ruszyć. Nie chciało nam się wracać jeszcze na wojewódzką, aby trochę nacieszyć się bocznymi wsiami i małym ruchem. W Iżykowicach się skończyło - droga wymuszała, by skręcić w lewo, albo pchać się w górę po prawej. Mijało się tam mały młyn wodny i wracało na DW768.


Sancygniów. Staw przy zespole pałacowym. Po prawej kościół pw. św. apostołów Piotra i Pawła. Widok ku NNW


Sancygniów. Pałac Deskurów. Widok ku NWW


Iżykowice. Młyn na Sancygniówce. Widok ku NNW


DW 768. Niewiatrowice. Widok ku SE

Wkrótce wjechało się do Działoszyc. Był tam kościół ze wspaniałym dachem na wieży, który majestatycznie wznosił się nad miejscowością. W tym czasie zawitały tam tłumy pielgrzymów. Teren kościoła był pełen tak w środku jak i na zewnątrz, więc pomimo próby podjechania pod niego, trzeba było zjechać w dół miejscowości. Zerknęło się jeszcze do ruin synagogi (dobrze zachowane ściany, lecz brak dachu). Wkrótce przyszło opuścić to miejsce, by dotrzeć do skrzyżowania w Dziekanowicach. Kurs na zachód, do wsi Pierocice. Nie żeby coś tam było szczególnie interesującego. Po prostu, o rzut kamieniem była granica z małopolskim województwem. Ta mała pokusa została ukarana. Najpierw droga zamieniła się w szuter z kamieniami, potem poszła wysoko w górę i w połowie podjazdu po raz pierwszy w życiu zaatakowały nas końskie muchy. Bardziej rzuciły się na mnie i frustrowały niemiłosiernie. Upał, kiepski podjazd, mała prędkość, zmęczenie - tragedia. Gdy już wieś się skończyła i widać było tereny sąsiedniego województwa, to już dół do niej nie chciało nam się jechać po polnych drogach, bo i tak musimy skierować się na wschód. Powrót po wspomnianych kamieniach nie był miły. Następnie nastąpił skręt w dróżkę na południe, która również prowadziła do góry.


Działoszyce. DW 768. Zakościelna, w którą nastąpił skręt. W centrum kościół pw. Trójcy Świętej. Widok ku E


Działoszyce. Ruiny synagogi z XIX w. Widok ku SW

Żeby było miło, w wąwozie przez który przechodziła, również żyły sobie wspomniane wyżej paskudne owady. Tu już zejście z roweru, a że nie było innego sposobu przetrwania, jak tylko ucieczka przed bestiami, to trzeba było biec, szybko wyczerpując siły. Wszystkie podążyły za mną. Na szczęście nie chciały za bardzo opuszczać wąwozu i wyżej był już spokój. Na pocieszenie roztaczały się wspaniałe widoki z kulminacji. Pomimo zmęczenia, przyjemnie było je chłonąć. Dalej było już w dół do asfaltu, a tam po nim szybko na wschód, w stronę Skalbmierza. W miasteczku tym zachciało nam się zajrzeć do jadłodajni, ale już zamykali, więc przyszło obejść się smakiem. Potem jeszcze do tamtejszego kościoła, który był duży i chłodny. Dziesięć minut później znów na rowerach. Czym prędzej, bo już nie było jedzenia, a wciąż była przed nami długa trasa do pokonania. W centrum Topoli wejście do sklepu, dzięki czemu można było zaspokoić głód. Po tej przerwie zostało jeszcze trochę do do Kazimierzy. Tabliczka na wjeździe została powitana z ulgą. Z jeszcze większą - otwartą biedronkę, gdzie zrobiło się zapasy na resztę trasy.


Pierocice W (Łopaty). Po lewej stronie drogi woj. małopolskie. Po prawej woj. świętokrzyskie. Widok ku NWW


Pola między Pierocicami i Kościejowem w pobliżu DW 783 (za plecami). Widok ku NE


Pola między Pierocicami i Kościejowem w pobliżu DW 783 (za plecami). Widok ku NNE


Pola między Pierocicami i Kościejowem w pobliżu DW 783 (za plecami). Widok ku N


Skalbmierz. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela. Widok ku SE


Skalbmierz. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela

W miasteczku działy się dziwne rzeczy – dużo ludzi, muzyka, zapach kiełbasy i baloniki. Oto impreza Dni Kazimierzy Wielkiej. Ominęły nas atrakcje, bo już było za późno. Kasię złapał kryzys i trzeba było się zatrzymać za zabudowaniami. Jako że jechało się teraz po Płaskowyżu Proszowickim, trzeba było z niego znów wrócić na Wodzisławski Garb, więc droga ponownie pięła się w górę. Szczęśliwie, odbywało się to stopniami, dość łagodnie i niżej niż poprzednimi razami, za to przez 10 km. Wkrótce ponownie widać było piękne widoki z góry. Dało się dostrzec nawet zabudowę Buska-Zdroju, oddaloną od nas o ponad 15km. Jeszcze tylko zjazd w dół i ponowna wizyta w Wiślicy. Tym razem omijając ją łukiem obwodnicy. Przed lasem skręt w lewo. Godzina była przedwieczorna. Powietrze pachniało zbliżającą się letnią nocą i odchodzącym dniem. Samochodów mało, za to ludzi trochę więcej. Trasa wiodła najprostszym wariantem przez wsie nad Nidą. Z Leszczy do Krzyżanowic Dolnych do Kowali już po zmroku. W Pasturce pogniły nas psy, przez co wjeżdżało się na łąkową dróżkę, co w dolinie Nidy oznacza "nieco wilgotną". Przejście po ciemku, przez pole do szosy, jeszcze parę kilometrów i oto po 22, czując zmęczenie, znów udało się dotrzeć do bazy.


Kazimierza Wielka. 1 Maja. Łubna. Widok ku SEE


Kazimierza Wielka. 1 Maja. Basta przy skrzyżowaniu DW 768 i 776. Widok ku SEE


Kazimierza Wielka. Okrężna. V międzynarodowe dni Kazimierzy Wielkiej 10-11.07.2010. Widok ku SWW


Wiślica. DW 776. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku NE


Między Kobylnikami i Skotnikami Dolnymi. Po lewej Łysa Góra. Granica wsi po lewej stronie linii drzew, za którą znajduje się Parszywe Błonie W. Widok ku NNW


Między Kobylnikami i Skotnikami Dolnymi. Pagórek Sceklina. Widok ku NW


Skotniki Dolne. Po prawej Torgówka. Widok ku N

Zaliczone gminy

- Działoszyce
- Racławice
- Skalbmierz
- Kazimierza Wielka
- Czarnocin
Rower:Zielony Dane wycieczki: 110.00 km (0.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.71 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki XIV - Praktyki VIII: Poprawki w terenie

Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 17.03.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Z Kasią, 2010 Pińczów

Ostatni dzień badań terenowych. Głównie na górce. Obejście całego terenu w celu dokonania ostatnich poprawek. Głównie dotyczył granic roślinności. Pierwsza połowa w dole, spacer asfaltem w górę i zachodnim skrajem w dół. Cały czas tachany był ze mną rower, więc jeszcze kurs na górkę, by coś sprawdzić i potem powrót.

Bardziej szczegółowo: wojewódzką do Bogucic. Z centrum do części południowej, przez pola do centrum, Bogucice Drugie do zachodniego ich krańca i zejście w dół. Zeszło się do uliczki Szosa, a stamtąd jeszcze raz ku górze, do leśnego punktu rutynowego i na teren między Bogucicami, koło iłowego punktu rutynowego. W Pasturce zjazd z głównej, by przejechać przez jej centrum. W Pińczowie Grunwaldzka, Jagiełły, Jadwigi, Kołłataja i północnym skrajem do bazy, gdzie udało się dotrzeć jak zazwyczaj - około 15:30. Warto wspomnieć, że do roweru przymocowane było wiertło, przypominające kopie turniejowe.


Pola Bogucic Drugich na Garbie Pińczowskim. W centrum las z Rezerwatem Grabowiec. Na horyzoncie po prawej Garb Wodzisławski po W stronie Doliny Nidy. Widok ku SSW


Pola Bogucic Drugich na Garbie Pińczowskim. W po lewej las z Rezerwatem Grabowiec. Na horyzoncie w centrum Garb Wodzisławski po W stronie Doliny Nidy. Widok ku SW


Pola Bogucic Drugich na Garbie Pińczowskim. Widok ku NW
Rower:Zielony Dane wycieczki: 27.00 km (0.00 km teren), czas: 02:00 h, avg:13.50 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki VIII - Pacanów

Niedziela, 4 lipca 2010 | dodano: 17.03.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Cały dzień słoneczny i gorący i wolny od zajęć, przez nas przeznaczonym na rowerową wycieczkę do Pacanowa. Raczej to tego dnia przed wyjazdem była Msza w pobliskim kościele (oprócz Kasi i mnie, pamiętam, że była B., i z pewnością kilka innych osób, ale nie mam pewności kto). Start w południe. Przejazd przez Pińczów ulicami Bednarską, Górną, Klasztorną, Złotą do głównej, dalej na drugi brzeg Nidy. W Skrzypiowie skręt w lewo. Spokojna dróżka, z rzadka pojawiały się tam auta. Asfalt ustąpił szutrowi, który doprowadził nas do Zakrzowa. Była to mała wioski na uboczu, która posiadała mnóstwo uliczek niczym małe miasteczko, nawet własny Wiejski Ośrodek Kultury. Wyjazdowa droga była w kiepskim stanie. W lesie wyjazd na lepszą. I tak oto udało się dotrzeć do krainy lessowej. W Młodzawach Dużych znaczny podjazd do M. Małych, gdzie nastąpiło zerknięcie do kościoła, ale trwała msza. Minęło nas kilku młodzików na skuterach. Nie trwoniąc czasu, zjechało się głębokim, gruntowym wąwozem do Mozgawy. Kasia o mało nie wypadła z trasy i w ogóle trzeba było jechać na mocno zaciśniętym hamulcu. W tych terenach wszystkiego można się spodziewać, jeśli o chodzi o takie miejsca. Ponoć rok temu, w jednej z dróg wymyło wąwozik na 2 metry głębokości.


DW 766. Nida w Pińczowie. Widok ku NWW


Droga między wsiami Skrzypiów i Zakrzów. W centrum i nieco z lewej w tle okolice Pasturki. Nieco z prawej - Bogucic Drugich. Widok ku NEE


Zakrzów. Świetlica wiejska. Widok ku NNE


Młodzawy Małe. Kościół pw. Ducha Świętego i Matki Bożej Bolesnej. Widok ku E


Młodzawy Małe. Kościół pw. Ducha Świętego i Matki Bożej Bolesnej. Widok ku NNE


Parowa z Młodzaw Małych (za plecami) do Mozgawy. Widok ku SE


Parowa z Młodzaw Małych do Mozgawy (za plecami). Widok ku NNW

Niepotrzebnie wyjeżdżało się na główną trasę, która wiodła przez pustki i była męcząca psychicznie. Zjazd do Chroberzy - wsi z pałacem rodu Wielopolskich - słynnej rodziny terenów położonych na północ od Krakowa. Pałacyk raczej mało okazały, Trochę przypominający dworek w Chociszewie. Wjechało się z jednej strony normalnie, a z drugiej czekała na nas obrotowa furtka, przez którą ledwo się udało przecisnąć z rowerami. Potem zachciało się coś kupić, ale obecność lokalnych pod sklepem nie zachęcała. Okrążenie kościoła i powrót na główną. Tym razem zdarzały się wsie oddzielone rozległymi pustkami. Podobnie odcisnął się ten odcinek w pamięci. Skręt do Jurkowa, gdzie nastąpiło okrążenie wyjątkowo smukłego kościółka. Powrót na główną raz jeszcze, ale inna ulicą. Trasa biegła na południowy wschód. Jechało się po obszarze wysoczyzny, a dolina Nidy była 20-30m niżej. Długi, łagodny zjazd do Koniecmostów. Na dole nie wiadomo było jak dalej jechać. Dalej w prawo, przypadkiem znajdując mały bar. W środku kilku tubylców przy piwie. Mimo obaw, udało się zamówić dwie zapiekanki i lody. Rowery zostały na zewnątrz, więc co i raz trzeba było wyglądać, czy nikt w sakwie nie grzebie albo czy będzie czym wrócić. Tuż przed końcem posiłku, do baru wpadła jaskółka. Sprzedawczyni nie wiedziała co z nią począć.


Krzyż z XIX w. przy granicy Wojsławic i Chroberzy. Widok ku NNE


Chroberz. Pałac Wielopolskich. Widok ku NE


Jurków. Kościół pw. św. Teresy z Avila. Widok ku NE


Koniecmosty 76. Przerwa na mały posiłek

Trzeba było się trochę cofnąć. Przejazd mostem na drugą stronę. W Wiślicy udało się zobaczyć to, co było najbardziej warte odnotowania. Z daleka resztki grodu w postaci wału, dom w którym Długosz mieszkał i uczył królewskich synów oraz stary kościół wraz z wieżą, opatrzoną herbami polskich i litewskich ziem. Zapiekanki nie starczył na wiele, więc jeszcze przyszło się posilać w miejscowym parku, bo udało się zrobić zakupy w pobliskim, lepiej zaopatrzonym sklepie. Posiłek zajadany chipsami, bo żadnego chleba czy bułki już nie było. Co jakiś czas nurzane były w śmietanie. Sama Wiślica była osadą na wzgórzu (chyba gipsowym), którą od zachodu otaczała rzeka Nida i rozlegle łąki (chyba wszystkie podmokłe). Od wschodu również rozciągały się łąki i jeśli już, to tylko niewiele bardziej suche, od tych przy rzece. Jedynie miejsca, gdzie są postawione domy (tzn. Wiślica i wioska na północ od niej) wyglądały na wystarczająco stabilne, by można było tam bez problemu żyć. Od razu nasunęło mi to obraz wczesnośredniowiecznej wioski, otoczonej bagnami, do której można się dostać tylko z jednej, wąskiej strony.


Wiślica. Dzwonnica przy kościele pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku NNW


Wiślica. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku NE


Wiślica. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny


Wiślica. Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Widok ku SSW


Wiślica. Grodzisko wczesnośredniowieczne po SE stronie miejscowości. Widok ku SSE


Szczerbaków W. DW 771. Widok na Wiślicę ku NNW

Kurs się na wschód. Mijało się stawy hodowlany pod Szczerbakowem. Asfaltowa droga wiodła miedzy nimi. W Strożyskach kościół z zabytkowymi zegarami słonecznymi, ale omijając go z boku. Skręt na południe, mijając kopczyk mogiły żołnierzy z I WŚ. Powoli jadąc w dół, zjechało się do Nowego Korczyna. W czasach królów miejscowość ta była istotna, teraz mało kto o niej słyszy. Ciekawostką geograficzną jest to, że Nida, płynąca tuż obok, zmierza w kierunku wschodnim równolegle z Wisłą. Ten stan rzeczy rozgrywa się na odcinku ponad 3,5km, a w najwęższym miejscu obie rzeki dzieli 0,5km suchego lądu. Żeby tego było mało, zanim w ogóle Nida raczyła ujść do Wisły, to jeszcze meandrowała zakolem ku północy. Starą mieścinę przejechało się dość szybko. W połowie zostały objechane kościół i rynek. Stopnicką wyjazd na nieszczęsną DK79. Kolejne 20 kilometrów to jazdy asfaltem, gdzie liczni kierowcy wyprzedzali jak kto chciał. Nawierzchnia była tak sobie, a w nas narastało zmęczenie i głód. Wiślickie jedzenie pomogło nam tylko na trochę. Odliczane były kolejne kilometry do Pacanowa, żeby już móc zacząć wracać. Co jakiś czas się przerwy, choć sam teren był płaski i niewymagający. Było w nim coś męczącego. Oby nigdy więcej.


DW 771. Stawy we wsi Górki. Zbiornik Marian. Widok ku SE


Strożyska. DW 771. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku NE


Ucisków W. DW 973. Cmentarz z IWŚ. Pochowano poległych żołnierzy armii: austro-węgierskiej 479; rosyjskiej - 1366. Widok ku W


Nowy Korczyn. Dzwonnica przy kościele pw. Świętej Trójcy po W stronie Rynku. Widok ku NEE

Do Pacanowa dojazd po 18 ulicą Biechowską. Koziołkowe miasteczko. Ów bohater widniał niemal wszędzie - na tabliczkach z numerami domów, na ścianach, za oknami... On zdecydował się do nas dołączyć. Stąd już można było wracać. Co prawda nie udało się natrafić na ciepły posiłek, ale w to miejsce pojawiły się drobne zakupy. Krótka przerwa przy kościele Od cmentarza niepotrzebny skręt na południe. Przy remizie skręt ku NW i wkrótce wyjazd na DK73. Kurs do Buska-Zdroju. Było to równoznaczne ze stopniowym wjeżdżaniem na Garb Pińczowski od strony wschodniej. Doskwierało zmęczenie, ale parło się do przodu – byle po jedzenie i do internatu. Obserwowane były chmury burzowe, które tworzyły się od rana i teraz krążyły w pobliżu już uformowane. Na szczęście trzymały się od nas z daleka. Do Buska dojazd tuż przed zmrokiem. Kasia zapytała jakąś parę, o lokal z ciepłym posiłkiem. Był w pobliżu kebab – pierwszy sycący i ciepły posiłek tego dnia. Zajadając się nim, słychać było z telewizora ogłoszone wyniki wyborów na prezydenta.


Pacanów. SW róg Rynku. Widok ku NE


Pacanów. Rzeźba koziołka za kioskiem w SW części Rynku. Widok ku NWW


DK 73 między Stopnicą i Podlaskiem. Widok na centralną Nieckę Połaniecką ku NNE


DK 73 między Stopnicą i Podlaskiem. Widok ku E, w stronę Stopnicy


DK 73. Szczaworyż. Kościół pw. św. Jakuba Apostoła. Widok ku N


DK 73. Szczaworyż. Widok ku NW

Podczas przerwy zrobiło się chłodno. Nie było więcej ciuchów do założenia na siebie, niż to co już na nas było. Zjazd do skrzyżowania z Broniewskiego. Było nam zimno. Szybkie zakupy i od razu pojawiło się kilka torebek, które chociaż minimalnie osłaniały ramiona. Marznąc, męcząc się, jakoś jechało się po ciemku, odliczając kolejne kilometry. Jeszcze 8... Jeszcze 7... Jeszcze 6... Od granicy powiatów teren opadał intensywniej, co było ułatwieniem dla nóg, ale też szybciej nas wychładzało. Gdy przejeżdżało się przez Bogucice, widać było na północy, ukryty za Garbem błysk... To nadchodziła burza. Wysiłki zostały wzmożone, dzięki temu dojeżdżając do bazy o podobnej porze co pierwszego dnia. Jak się okazało - burza przeszła gdzieś daleko. Jedynym jej śladem były błyski zaglądające przez okna.

Zaliczone gminy

- Michałów
- Złota
- Wiślica
- Nowy Korczyn
- Solec-Zdrój
- Pacanów
- Stopnica
- Busko-Zdrój
Rower:Zielony Dane wycieczki: 112.00 km (0.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:14.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki IV - Świętokrzyskie

Środa, 30 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka 7:30 – start 8:30. Na śniadanie łykamy jeden z podjazdów w Wielkiej Wsi, by zjechać długą drogą w dół o 80m (co przypomniało mi Jonkoping i tamtejszy super zjazd 100m w dół) prosto na rynek w Wąchocku. Podjazd pod klasztor cystersów, pomnik sołtysa i nad zbiornik, jaki tam powstał w przeciągu kilku ostatnich lat. Na zdjęciach satelitarnych wciąż widoczna była rzeczka. Kurs na Starachowice – miasto na kilku wzgórzach ulokowane. Tam regeneracja sił aż do 12. Zjadło się kebab na wielkim talerzu. W międzyczasie dało się słyszeć dźwięk, włączonego przy sąsiednim stoliku, lokalnego radia Psiapsiółki FM. Akurat leciała audycja o zakochanych gimnazjalistkach i udawaniu niedostępnej, a także inne zwariowane historie.


DK 42. Obniżenie między Ciecierówką i Parszowem. Wśród drzew po prawej krył się nasz nocleg. Widok ku NW


Wąchock. Klasztor cysterski. Widok ku NE


Wąchock. Zapora na rzece Kamiennej. Widok ku NNW


Starachowice. Jezioro Starachowickie. Widok ku N


Starachowice. Kościół pw. Świętej Trójcy na E od Rynku


Starachowice. W dole zabudowa przy Rynku. Widok ku SWW

Z miasta wyjazd dzięki wskazaniu nam drogi przez tubylca. Tuż przed granicami miasta mijało się interesującego osobnika. Na poboczu oglądał i zbierał kwiatki. Starszy siwowłosy jegomość z długą biała brodą, ubrany w takiegoż samego koloru ubranie. Sprawiał sympatyczne wrażenie. Gdy przejeżdżało się koło niego, coś do nas powiedział, ale że nie udało się dosłyszeć, to trzeba było zwolnić. Dało się słyszeć życzenia szczęśliwej podróży. Skręt w drogę na Bodzentyn, która okazała się kolejnym morderczym podjazdem. Dojazd nam się strasznie dłużył, choć odległość nie była wielka. Na miejscu zakupy, wizyta w orzeźwiająco chłodnym kościele i ruiny zamku (praktycznie tylko same ściany). Nastała nieco większa przerwa.


Bodzentyn. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława Biskupa i Męczennika


Bodzentyn. Ruiny zamku. Widok ku N


Bodzentyn. DW 752. Widok ku SW

I jeszcze jeden podjazd, po nim zjazd do i znów przyszło mi się znaleźć się w pobliżu Łysicy. Przejazd przez Św. Katarzynę. Wymęczający podjazd, żar z nieba, przerwa na przystanku. Ostatnie metry do najwyższego punktu drogi i oto rozpościerał się przed nami świetny widok i 5km zjazdu. Świetne to było przeżycie, choć we wsiach trzeba było uważać, ze względu na studzienki kanalizacyjne. Kurs na Daleszyce i wprost do Chmielnika. Teren na początku wiadomy, potem dość płasko. Przed Chmielnikiem widać było duże płaskie obszary. Co jakiś czas na horyzoncie widać było Łysicę, od której się ciągle oddalało. W Szczecnie ktoś z ciężarówki wskazywał nam trasę, a przy drodze geodeci robili pomiary. W mieście kolacja na rynku, która była złożona z resztek własnych zapasów. Ludzie trochę na nas patrzyli. Wyjazd, a wkrótce potem przyszła pora rozbić namiot w pobliskim lesie, choć nie było łatwo.


Święta Katarzyna. DW 752. Specyficzny dom w N części miejscowości, w pobliżu skrętu do Grabowa. Widok ku SEE


Krajno Pierwsze (Pogorzele). DW 752. W tle wzgórza w dolinie Warkocza. Widok ku SW


Górno S. Widok na Łysogóry ku NE


Borków N. Jezioro Borków stworzone na Bełniance. Widok ku SE


Pierzchnica. Kościół pw. św. Małgorzaty. Widok ku SWW


Droga przez pola wsi Podlesie i Gumienice, między Pierzchnicą i Chmielnikiem. Widok ku S


Chmielnik. 1 Maja. Widok ku SSE


Chmielnik. Fontanna w S skraju Rynku. Widok ku NW


Chmielnik. Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Widok ku SEE

Przejechało się ok. 200m od szosy po leśnej dróżce, skręt w lewo i już trwało przygotowanie się do ostatniej nocy...  Leżało się w namiocie. Rozmawiało. Odpoczywało. Następnego dnia miały się zacząć praktyki... Kroki?! Coś się porusza! Rosnące zaniepokojenie. Nasłuchiwanie... Tak! Coś jest w pobliżu!!! Chyba jakieś kopytne zwierze. Po dłuższej chwili do naszych uszu dobiegł dziwny dźwięk... Strzał!!! Bieg zwierzęcia - polowanie! Wszystko w promieniu najdalej pół kilometra. Odgłos przejeżdżającego po gruntówce auta...

Szybkie zwijanie namiotu, nawet nie dopinając sakw. Wszystko powędrowało tam jak było, by czym prędzej wrócić na asfalt. Zachodziło słońce, a nam zostało jeszcze 20 km do Pińczowa, gdzie czekał na nas nocleg pod dachem. Dojazd po zmroku. Przez wsie goniły nas psy. Do miasteczka stromy zjazd z kilkoma ostrymi zakrętami.w dół, drogą nastrojowo oświetlonej tylko kilkoma lampami. Jeszcze kilka minut i o 22:10 udało się zameldować w kwaterze. Stróż dał nam klucze do rowerowni oraz naszego pokoju, dziwując się przy tym naszej czterodniowej podróży.

Zaliczone gminy

- Starachowice
- Pawłów
- Pierzchnica
- Pińczów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 105.00 km (1.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki III - Skarżysko-Kamienna

Wtorek, 29 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Dziś udało się obudzić wcześniej - o 7. Pół godziny później już na rowerach. Przed zjazdem do Klwowa zjadło się małe śniadanie (m.in chipsy bananowe). Stamtąd o porannym słońcu walącym nas w oczy. Prosta, nieco dziurawa droga do Potworowa, skąd skręt ku SW do Przystałowic Dużych. W Sadach Koloni skręt w prawo, Bąków w lewo i potem przez las (droga z kocimi łbami) do Rusinowa, gdzie wjazd po lekkim zjeździe. Na miejscu akurat trwał odpust i było dużo straganów, ale na nasze nieszczęście - sklep zamknięty. Gdzieś tam leciała przeróbka „Żono moja”. Długo tam się nie było, wnet ruszając w kierunku Przysuchej.


Granica powiatów między wsiami Wólka Ligęzowska i Brzeski. Widok ku N


Klwów. Kościół pw. św. Macieja Apostoła. Widok ku E


Podczasza Wola. DK 48. Widok ku NW


Rusinów. Odpust przy kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Skrzyżowanie Żeromskiego i Strażackiej. Widok ku E

Zaczęły się pierwsze ciężkie podjazdy. Przerwa na zakupy w Smogorzowie. Po dojechaniu do miasta, odpoczynek na ławeczce w pobliżu kościoła. Smutny telefon ze strony Kasi rodziny. Chopina, Lubelska i dalej na południe. Wyjeżdżając z miasta, z lewej wjechała na tę samą drogę grupa rowerowa (4 osoby, z czego jeden facet na końcu). Przed nami znalazły się dwie dziewczyny. Gdy zostały wyprzedzone, tak że jechało się między połówkami ich ekipy (przerwa była duża), to jedna rzuciła do nas pytające „co?”. Zauważyła pomyłkę i się zmieszała, a nam pozostało tylko ją migiem wyprzedzić. Nieco dalej pojawił się znak drogowy informujący, że tędy dojedziemy do Końskiego, a że chciało się w drugą stronę, więc nas nieco to zmartwiło. No nie to było celem. Na szczęście znak był przy skrzyżowaniu z drogą we właściwym dla nas kierunku.
 
Przysucha. Kościół pw. św. Jana Nepomucena. Widok ku S

Nieco się nadłożyło drogi. „Ale co tam!”. Na nieszczęście, droga ta pięła się ostro w górę, czego chciało się uniknąć. Wydawało się, że ominiemy z boku spokojnie Garb, lecz okazało się, że i tak trzeba było przejechać  przez jedno z jego wzgórz. Asfalt pochodził jeszcze z PRL, ale trzymał się dość dobrze. Gdy tylko udało się przebrnąć przez podjazdy, przez które trzeba było wjechać ~30 metrów w górę, oczom naszym ukazały się pierwsze rozległe krajobrazy. Zjazd do wsi Borkowice, a tam ukazała się tabliczka, wskazującą punkt widokowy na Krakowej Górze. Kolejny podjazd był nam niestraszny, by się dodatkowo pomęczyć, aby tylko popatrzeć na więcej krajobrazów, pokonane zostało kolejne, tym razem ~40m podjazdu. Na górze czekały zadaszone ławy, kapliczka, która została odnowiona przez potomka jej fundatora sprzed ponad 100-150 laty, no i krajobraz na Równinę Radomską. Po wypoczęciu i po pozachwycaniu, pora na powrót w dół, zaglądając jeszcze do kościoła.


Borkowice W. Droga z Rudna, po N stoku Krakowej Góry. Widok ku SEE


Krakowa Góra (280 m n.p.m.). Z Garbu Gielniowskiego, widok na pogranicze Równiny Radomskiej i Przedgórza Iłżeckiego. Widok ku N


Krakowa Góra (280 m n.p.m.). Z Garbu Gielniowskiego, widok na pogranicze Równiny Radomskiej i Przedgórza Iłżeckiego. Widok ku NNE


Krakowa Góra (280 m n.p.m.). Widok ku E


Borkowice. Kościół pw. Świętego Krzyża i św. Mateusza

Pagórkowata DW 727 doprowadziła nas do Chlewisk. Zjazd w Kościelną i Cmentarną. Miał być skrót, ale wyszedł gruntowy podjazd z wielką kałużą na wierzchowinie, a jeszcze koło cmentarza, na asfalcie położono progi zwalniające. Za lasem droga pokryta była kamieniami, które potwornie chrzęściły. Wyjazd wojewódzką w Szydłowcu. Jednym z pierwszych budynków, jakie się nam ukazały, był zamek. Tylko się weszło na jego dziedziniec i pokrążyć koło niego, bo przyziemny głód nas gnał do jedzenia. Na ryneczku z renesansowym ratuszem i starym kościołem okazało się, że w pobliżu nie ma normalnego ciepłego jedzenia. Tylko cukiernie i zapiekanki z mrożonki. Trudno. Głód je wszamał, choć na próżno się wcześniej szukało lepszego lokalu.


Zamek w Szydłowcu. Widok ku NW


Szydłowiec. Ratusz Miejski. Za nim kamienice z cukierniami. Widok ku SE

Został nam już tylko odcinek do Skarżysko-Kamiennej oraz noclegu. Wyjazd na krajówkę. Jechało się długo w dół, mijając granicę województw i nie wiedzieć czemu, trzeba było usiąść, odczuwając zmęczenie zanim zaczął się paskudny podjazd przed Skarżyskiem. Zgodnie padła decyzja, że go ominiemy i wjedziemy od NE. Powitały nas osiedla blokowe i poszukiwania jakiegoś ustronnego miejsca np. w McD. Niestety, znów trzeba było się zadowolić tym co było, czyli dworcem PKP za 2zł. Poszukiwania również zużyły dużo siły, ale było jej jeszcze tyle, by pojechać dalej, choć na samych oparach. Przejście z terenów płaskich na podjazdy było nieco zbyt szybkie. Skarżysko opuszczało się z chęcią. Poszukiwania noclegu były ciężkie – tak jak ongiś za pobliskim Opatowem ‒ dużo domów stało przy drodze. Pewnie by się tak jechało i jechało, ale w końcu udało się zauważyć spory nieużytek na stromym zboczu przy drodze. Przejście przez wysoką trawę i rozstawienie namiot. Pogoda była podobna, jak w poprzednie dni, choć może nieco bardziej nas przygrzało.


Skarżysko-Kamienna. Dworzec PKP. Widok ku SE

Zaliczone gminy

- Klwów
- Potworów
- Rusinów
- Przysucha
- Borkowice
- Chlewiska
- Skarżysko Kościelne (na skraju)
- Wąchock
Rower:Zielony Dane wycieczki: 106.00 km (8.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:15.14 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki II - Mszczonów

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

Pobudka o 9. Mijało się przygotowywaną obwodnicę Żyrardowa, póki co na etapie piaskowania. W planach podróż z dala od większych miejscowości, więc zdobycie zapasów było ważne. Przerwę przed Mszczonowem na jedzenie, a drugą na zakupy już w mieście. Okrążenie kościoła. Piekarską do Kolejowej i krótka przerwa na regulowanie kierownicy. Teren był łagodnie pagórkowaty. Było wiele sadów i niewielka czegokolwiek innego. Z tego powodu tereny miedzy Mszczonowem i Nowym Miastem nad Pilicą ponownie okazały się wprowadzać w błąd. Nie do końca było wiadomo, jak poruszać się tutaj z mapą w skali 1:300000.


Mszczonów. Zakupy w KAROLu przy Szkolnej. Widok ku E


Mszczonów. Kościół pw. św. Jana Chrzciciela

W Osuchowie naszło nas podejrzenia o ataku kleszcza na Kasię. W tamtejszej w aptece, na pytanie o lekarza, została skierowana na druga stronę budynku. Tam okazało się, że aktualnie nie przyjmuje - no i w końcu nic nie wyszło. Kasia zakupiła przyrząd do usuwania, ale jednak na szczęście nie był to kleszcz. W Pawłowicach przy kapliczce skończył nam się asfalt i jechało się po szutrze. Do Annopola asfaltem, a tam kilometr gruntówki między polami, zakończony przejazdem przez czyjeś podwórze – ze spuszczoną głową i jak najszybciej.


Osuchów. Komin na terenie dawnej gorzelni. Widok ku NE


Pawłowice. Widok ku S

Udało nam się w końcu dotrzeć na DW725 do Białej Rawskiej. Mijało nas dużo załadowanych owocami TIRów. Raz pogonił za nami pies - uciekać trzeba było po drodze z dziurami. Skończyło się to w końcu tak, że przed Białą rower złapał kapcia i sporo czasu zeszło, zanim można było ruszyć dalej. Z Białej na Szczuki, gdzie krótka przerwa wypadła przy Sanktuarium Kolbego. Niebawem skończył się asfalt raz jeszcze. Jechało się wzdłuż granicy lasu, słysząc strzały przeganiające ptaki. W rezultacie tak jakby cofnięcie do Sadkowic przez Trębaczew, co nie do końca leżało w naszych zamiarach. Doskwierało już zmęczenie, głód i pragnienie. Pędem do Nowego Miasta, ostatkiem psychicznych sił. Motywowały również ledwie resztki zapasów, a zbliżała się godzina zamykania sklepów. Udało się. Zakupy w Biedronce i pizza na dobrym cieście, ze smacznym sosem, w lokalu tuż obok rynku. Przy okazji trochę się udało obmyć.


Wilcze-Średnie. Przerwa na przystanku, przy drodze od strony Jakubowa. Widok ku N


Biała Rawska. Kościół pw. św. Wojciecha


Szczuki. Sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego. Widok ku E


Szczuki. Sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego


Szczuki. Sanktuarium pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego

Po posiłku zjazd drogą na Drzewnicę, w dół ku Pilicy. Zaraz za mostem skręt w lewo na Klwów. Przejazd koło stawów hodowlanych. Było trochę chłodniej, mimo wciąż ciepłego powietrza jakie nam ciągle towarzyszyło. Jechało się przez las i padło na to, że w nim zostaniemy choć jeszcze można było trochę przejechać. Od drogi uszło się jakieś 500 m od drogi, by rozłożyć się w pobliżu młodnika sosnowego. Obszary były dość atrakcyjne dla oka. Mimo upału, pogoda nie przeszkadzała tak bardzo. W oba dni wiatr był słaby i niezbyt chłodził, wiec tę rolę wypełniały cienie drzew. Dzięki temu udawało się nie przegrzewać zanadto.


Wólka Magierowa. Droga między stawami wzdłuż Drzewiczki. Widok ku SEE

Zaliczone gminy

- Błędów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 83.00 km (10.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:16.60 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wyprawa na praktyki I - Żyrardów

Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano: 08.02.2017Kategoria 2 Osoby, Wyprawy po Polsce, Gminy, Z Kasią, 2010 Pińczów

O wyprawie na praktyki

co niespodzianie zaniosła na Słowację i Jurę


Nasza skromna przygoda zaczęła się 27 czerwca w południe, wyruszając w trasę do Pińczowa. Wtedy to omiatało nas gorące, letnie powietrze. Przed wyjazdem tydzień minął mi z anginą, a kilka dni po mnie zaraziła się też Kasia i nie było pewne, czy wyzdrowiejemy na tyle, aby w pełni sił wyruszyć w kilkudniową podróż. Jednak się udało. Choroba minęła. Większy problem pojawił się w dniu wyjazdu. Okazało się, że z dwóch dużych sakw, obie był mocowane z tej samej strony sprawiając, że prawa noga o nią obcierała. W planie było wyruszyć około dziesiątej. Przez dwie godziny bieganie po domu i szukanie właściwej sakwy. Nawet przednia, mniejsza przydałaby się w to miejsce. Trzeba było zrezygnować, bo czas naglił i nie było pojęcia, gdzie się mogła podziać. W akcie desperacji przyszło wziąć sznurki od słomy i poprzewiązywać wszystko tak, żeby się trzymało i nie zawadzało o stopę.

Z zapakowanych dwóch dużych sakw (i jednej malej) wyjęte zostało kilka ubrań, które nie przydałyby się, a zdecydowanie dociążały rower. Bagaż i tak był spory, bo poza domem miały minąć ponad trzy tygodnie. Ponadto, do wora powędrował namiot i śpiwory, a w małym plecaku - podstawowe rzeczy (na początku plecak miała Kasia, potem przyczepiony został do bagaży.  Aby z nich nie spadał, był stabilizowany zamknięciami sakw.

Równina Łowicko-Błońska

Przemknęło się przez górny Wilkówiec i Zdziarkę na DK62. W Wyszogrodzie przerwa się przy rynku. Patrząc na Wisłę, wszamanych zostało kilka schabowych, które zrobiło się przed wyjazdem. Śniadanie zdołało się strawić, w trakcie daremnie straconego czasu na poszukiwanie sakwy. Po drugiej stronie rzeki kurs na Sochaczew. Rozważane było, aby dostać się tam po starej, dawno mi znanej trasie, którą m. in. wracało się pieszo z Księgowym. Zaraz potem przyszła mi do głowy myśl, aby zobaczyć uszkodzony tej zimy most w Kamionie. Faktycznie, dla samochodów już się nie nadawał, bo za ciężkie, ale dwa rowery bez przeszkód  przez niego przemknęły. Widać było wodę nadal stagnującą po powodzi i kilka lekko podtopionych domów wraz z workami, które miały je zabezpieczać. Było ich kilka, niewiele w stosunku do liczby domów. Niestety, "sąsiedzi", którzy mieszkali ~20-30 km dalej, byli świadkami i ofiarami zalania kilku wiosek.


DK50. Wyszogród i Wisła widziane z mostu. Widoczny bulwar, który powstał w celu zabezpieczenia brzegu i dla celów turystycznych. Moje ostatnie jego zdjęcie, sprzed budowy, pochodzi prawie dokładnie sprzed dwóch lat, z 2008. Widok ku NEE


DK50. Wyszogród i Wisła widziane z mostu. Widoczny bulwar, który powstał w celu zabezpieczenia brzegu i dla celów turystycznych. Moje ostatnie jego zdjęcie, sprzed budowy, pochodzi prawie dokładnie sprzed dwóch lat, z 2008. Nieco z prawej pozostałość starego, drewnianego mostu. Widok ku NE

Przejazd na wschodnią stroną Bzury, trzymając się głównej drogi blisko wałów. Przez Przęsławice do Koła, gdzie trwała jazda wzdłuż zarośniętych torów wąskotorówki. Za Kanałem Kromnowskim wjazd do wsi Łasice, by przy Kanale Łasica wyjechać na DW 705. Gdzieś po drodze, po małym podjeździe, trzeba było zatrzymać się chwilę, aby odpocząć i uzupełnić płyny. Pozdrowiła nas wtedy starsza para rowerzystów. Chwilę po naszym wyroszeniu w dalszą trasę, drogą przejeżdżał maluch, który miał niewielką awarie, a jego właściciele zaczęli go prowadzić po nieudanej probie uruchomienia.


Droga pod lasem przez Koło nad Kanałem Kromnowskim. Widok ku NW

W Sochaczewie zakupy w Kaufflandzie przy Alei 600-lecia, po czym część od razu zniknęła. Zeszło nam tam w sumie z godzinę. Niewiele, ale przyszło nam pokręcić po centrum (600lecia, Zawadzkiego, Żeromskiego, Pokoju, Staszica). Potem kurs na Żyrardów. Kilka razy trzeba było się zatrzymywać - zmęczenie. Odwiedzony został Guzów. Wieś słynna z ruin zabytkowego pałacu, z odremontowaną, stojącej przy nim kaplicą. Chciało mi się tam zajrzeć w poprzedni roku, ale jak to z zamiarami - nie wszystkie udaje się przekuć w czyn. Nieco później przejazd przez Wiskitki - wracało się przez nie, gdy pierwszy raz udało mi się pokonać 300km/dobę. Mijało się kościół, który po raz pierwszy został przez mnie zobaczony we wczesnym dzieciństwie.


Sochaczew. Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej


Guzów. Pałac Sobańskich. Widok ku SE


Guzów. Pałac Sobańskich. Widok ku S

Żyrardów powitany został wieczorem. Przez plac przejechało się koło kościoła i fontanny. Tam dała się słyszeć taka dziecięcą gadka: „Zakochana para – Niuniuś i Wioleta!!”. Przerwa na niewielkie zakupy w sklepie. Jakieś przechodzące dziecko zapytało się mnie, na kogo czekam. Po mojej odpowiedzi gdzieś pobiegło dalej. Jeszcze pokazywało, że się wcześniej przewróciło. Radziwiłłowska, Świętego Jana, Reymonta i przerwa w McD. Trzeba nam było czegoś ciepłego i do łazienki, więc tak się stało. Z namiotem udało się rozłożyć w lesie, w pół drogi do Mszczonowa.


Żyrardów. Kościół pw. Matki Boskiej Pocieszenia. Widok ku NE

Zaliczone gminy

- Żyrardów
Rower:Zielony Dane wycieczki: 79.50 km (9.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:15.90 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)